Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Arham Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
29-01-2014, 20:37
Prawa autorskie: Chotara
Widząc, że lwica zaczyna się budzić, pozbawił kwiat jednego z jego czerwonych płatków. Nie chciał podawać chorej białego. Był inny. Dziwny. Może nawet zaszkodziłby. Vasanti nie wspominała nic o tym, ale w tym przypadku lepiej być zbyt nieufnym niż narazić pacjenta na ryzyko. Co potem miałby powiedzieć? Wybacz, podałem ci zły płatek? Absurdalne. Lepiej wybrać to, co jest sprawdzone. Czyli czerwony.
- Przeżuj dokładnie i połknij. Może być niezbyt smaczne - polecił, praktycznie wkładając jej medykament do pyska. Wpatrywał się w nią badawczym wzrokiem, żeby mieć pewność, że młoda zrobi to, co powiedział. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
29-01-2014, 20:39
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Powolne skinięcie łbem? Na prawdę? To była jej reakcja?! Jego opiekunka, członkini stada Srebrnych, na których czele stała kapłanka została zaatakowana i nie wiadomo czy wyjdzie z tego żywa, a biała skinęła głową?! Nkiruma na pewno by tak nie postąpił. Wbił w nią zielone, jaśniejące w tym półmroku, spojrzenie pełne wyrzutu. Jeśli chciała go w ten sposób uspokoić to minęła się z celem; zaczęła narastać w nim złość, która tak rzadko napełniała przecież serce malca. Zląkł się jednak samego siebie, gdy zorientował się iż to samo uczucie nim zawładnęło w stosunku do innej białej, a agresorki Serret. Jak mógł żywić taką samą emocję do tak nikczemnego i chorego demona, co do Ines? To się przecież nie godzi!
Spuścił główkę, a jego umysł rozpoczął niemą walkę z duchem. Nieukształtowana jeszcze z niego puch-masa. Po raz kolejny podniósł na nią wzrok. -Nie boję się-odrzekł pewnie-Nkiruma na pewno podoła-wypiął na sekundkę swą pierś, po czym całkowicie oklapł, przez dłuższy czas nie mówiąc nic. -O ile sam nie zawiodłem-Jego wina. Jego bardzo wielka wina. Maluch na przybycie medyka zareagował nagłym poderwaniem łba i postawieniem na sztorc uszu, czujnie obserwując co zachodzi. Czyżby znalazł lek, który uleczy Czerwonowłosą? Czy może to kolejny niewypał? |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
29-01-2014, 23:13
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Spojrzenie błękitów padło na ścianę.
Błąd. Popełniła błąd. Jest beznadziejna. Nie umie podołać tak prozaicznej czynności jak rozmowa z lwiątkiem. Jak może myśleć, że jest w stanie stać na czele całego stada? Chciała zasnąć. Przez moment nie pragnęła niczego innego jak wyrzucenia z pamięci całej tej sytuacji i pogrążenia się w głębokim, spokojnym śnie, wolnym od wszelkich trosk. Ariusz, młody, mądry samczyk, przyszłość stada - właśnie on spogląda na nią z niesmakiem. Wydało jej się to gorszą porażką niż gdyby miała przegrać walkę ze słabszym przeciwnikiem. Wtem ktoś wszedł do groty. Ines gwałtownie wstała, gotowa bronić Ariusza i Oresty. Na szczęście, nagłym gościem okazał się być nie żaden potencjalny napastnik, a... Arham. - Szybko ci poszło - powitała go tymi słowy, rozjaśniając oblicze uśmiechem, choć nadal dało się na nim dostrzec pewne zaskoczenie tak rychłym przybyciem. Usiadła bliżej kocięcia. Obserwowała poczynania medyka, lecz nie chciała też przerywać rozmowy z zielonookim, szczególnie w takim momencie. - Nie wierzę, że mógłbyś zawieść. Nkiruma nie przyjąłby do stada osoby, która nie byłaby... Wyjątkowa - uznała, już nieco pewniej spoglądając na malca.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
29-01-2014, 23:38
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
- To zrozumiałe samo przez się.
Ciepły baryton znali oboje. Znali też jego główną składową, zmęczenie - Nkiruma, odkąd przybył na Ziemie Czterech Stad, ciągle się spieszył, ciągle nie miał czasu, ciągle nie nadążał za czymś i omal zapominał. Ale póki co wciąż jeszcze poruszał łapami i łbem, więc... więc cóż, wkroczył do groty, szurając jedna za drugą. Dźwiganie omdlałej Penumbry nie należało do zadań przyjemnych, dlatego właśnie wykonał je sam. Oczywistość. - Serret nic nie jest, pozostała z... z takim jasnym lwem, z bielmem na oku. Pachniał nami, Ines, przyjmowałaś kogoś takiego? Agresorkę wyniosłem poza zakres ziem. Nie usiadł, nie odetchnął, nie odpoczął, tylko zbliżył się do czarnego i wyłuskał delikatnie klucz spomiędzy jego łap. Błysk metalu w ciemnościach był łatwo zauważalny dla kocich oczu. Przedmiot, przeniesiony w kapłańskim pysku, znalazł się na jednej z półek pomiędzy ziołami i został przytrzaśnięty kamieniem, tak, by dopiero celowe przeszukanie jaskini zdradziło jego położenie. Zawahał się zaraz po tym; chciał przecież wrócić do Oresty, to wizyta u niej była pierwotnym powodem jego przyjścia do jaskini, ale nie zamierzał wtrącać się w kompetencje medyka. Tak bardzo sam nie znosił, gdy ktoś przeszkadzał mu w rzeczach, na których się znał - że potrafiłby zrozumieć irytację samca. - Klucz zostaje z nami i nikt nie ma prawa wydać go agresorce ani wskazać miejsca, w którym leży, bez zezwolenia mojego lub Ines. To biała lwica z ropniami zamiast oczu, ciężko ją pomylić. Dość drobna. Co mówię na głos, by pewnym rzeczom stało się zadość. - Ariuszu, dziękuję ci, że pozostałeś tu z Orestą. Wróciłem i teraz mam dla ciebie czas. Chyba. Zaśmiał się nagle, choć wynikało to tylko z wszechogarniającego zmęczenia, które wyszło już poza etap odczuć fizycznych i przypominało bardziej brak niż nadmiar, nicość energii, a nie przytłoczenie wrażeniami. Przysiadł więc Nkiruma przy Ariuszu, by później ciężką łapą poklepać go po wątłych pleckach - z ominięciem rany, na tyle jeszcze był przytomny. Nie zwykł okazywać czułości lwiątkom, za to wdzięczność dorosłym lwom jak najbardziej. - A teraz może wyjdziemy stąd wszyscy na słońce i damy Arhamowi w spokoju opiekować się Orestą? Hm? |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
30-01-2014, 00:35
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta zamrugała gwałtownie i kilka razy poruszyła szczęką, czując jakiś liść czy coś w tym stylu na języku, zanim zdecydowała się go trochę przeżuć i połknąć. Tłumiąc w sobie myśl, że jeszcze trochę a wyrosną jej rogi i kopyta, lwica posłała Arhamowi, jak miała nadzieję, wdzięczne spojrzenie. Spojrzała także w kierunku, z którego dobiegały głosy, choć przez swoje przekrwione oczy nie mogła przyjrzeć się postaciom. Ines, Nkiruma i pewnie Ariusz. Oni wszyscy tutaj? I czym jest ten klu? Ale teraz Oresta po prostu nie miała ochoty pytać. Po prostu leżała i na swój sposób… cieszyła się z ich obecności.
....
|
|||
|
Arham Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
30-01-2014, 03:48
Prawa autorskie: Chotara
- Odpoczywaj teraz, musisz nabrać sił - powiedział i uśmiechnął się ciepło.
A on? Powinien coś upolować. Oresta nie będzie w stanie zdobyć jedzenia sama, jeszcze nie. Teoretycznie w Stadzie od polowania są lwice. Teoretycznie w Stadzie jest jeden samiec - Przywódca. Z lwic jest tu wspomniana pacjentka i Najwyższa Kapłanka. Odpadają. Kocię pewnie nawet by sobie nie poradziło. Czyli zostaje Medyk, który się opiekuje chorą. To znaczy on. Arham. Ale pozostaje jeszcze jedna rzecz, którą powinien przedtem zrobić. A właściwie dwie. Wziął kwiat w pysk i przeszedł do jednego z najdalszych i najmniejszych pomieszczeń. Zostawił go tutaj, mając nadzieję, że i tak nikt nie zapuści się tak daleko, by go znaleźć. Następny przystanek - pozostali Srebrni, którzy tu są. Szary zdziwił się widokiem Nkirumy. Dość osobliwe, że ciągle wokół niego znajdują się jacyś władcy. Magnes jakiś czy co? Niedługo pewnie w takim razie pozna najwyższych wśród Szkarłatnych! - Witaj - powiedział i skłonił się z szacunkiem. A teraz druga sprawa. Zwrócił się w stronę Ariusza. - Widzę, że rana się ładnie goi. Boli? Wybacz, że wcześniej nie spytałem, ale sytuacja wyglądała na poważną. - Na jego pysku widniał niepewny uśmiech. Póki co mam trochę czasu, ale będę musiał zapolować niedługo, nim Oresta się obudzi. No i trzeba będzie trochę oczyścić miejsce, w którym leży. Nie powinno się zostawiać zakrzepłej krwi. |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
31-01-2014, 22:33
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Skupienie względem osoby Arhama nie trwało długo. Nie miało to swej przyczynowości w problemach z owym stanem (stan skupienia mu-haha) u malca, bardziej w tym iż zwyczajnie jego mózgownica postanowiła przenieść swą uwagę na sprawy bardziej ją interesującą. Zerknął kątem ślepia na białą. Nie chciał by się tak czuła... i to jeszcze przez niego. Jednak nie miał odwagi by ją pocieszać wzrokiem, czy w ogóle go w pełni na nią podnieść. W przypadku jej osoby był rozdarty i już teraz czuł, że prawdopodobnie będzie chciał niebieskooką podświadomie unikać, by ominął go nieprzyjemny wysiłek związany z rozpatrywaniem założeń zdecydowanie zbyt głęboko sięgających, by taki młody osobnik mógł coś z tym począć. Gdy przeniosła swój byt bliżej niego, wbił spojrzenie w swe łapki, kuląc wcześniej uniesione uszy, dziwiące się powrotowi medyka.
Może przyjął mnie z litości... może z nadzieją iż kiedyś dopiero uda mu się sprawić bym stał się wyjątkowy. Wtem... blask tysiąca słońc nawiedził miejsce cichego cierpienia i niemych nieporozumień. Nkiruma. On. On sam we własnej, najwspanialszej i najwyższej osobie. On, on jeden, on-księżyc, władający nimi niczym gwiazdami, kapłan, trzon, opoka, a zarazem spiritus movens. Ten, co jako jedyny potrafił wprowadzić naszego smarkacza w stan ukontentowania i szczęścia. Pan i władca. Mentor, mistrz. Księżyc. Ariusz wręcz namacalnie czuł jak jasna kula zabłysnęła w jego piersi, rosnąc i przepełniając całe jego jestestwo, promieniując przez skórę i uchodząc w eter, oddając co najcenniejsze niebieskookiemu. Odetchnął z ulgą, bojąc się czy przypadkiem wilgoć nawiedziła jego oczy, gdy posłyszał iż Serret jest cała. Nie zawiódł. Westchnął głęboko, acz cicho. Ze stanu niemal ekstazy na widok szarego samca wyrwał go nikt inny jak właśnie on, przesuwający jego łapcie swym łapskiem, by wydobyć spomiędzy nich ten nieszczęsny kawałek metalu. Po raz kolejny został wybity z rytmu egzystowania, wyraźnie okazując to swą mimiką, a też i jego wzrok dawał znać iż umysł samczyka zdawał się powoli już wracać na ziemię. Czy też bardziej przyziemną kapłana wersję. Słuchał uważnie każdego jego słowa, sapnięcia, oddechu, tonu. Wszystkiego. Ach! Gdy posłyszał swe imię jego serce przyspieszyło, a ślepia wbiły się w swojego idola. P,p,podziękował mu! Gdy śmigło helikoptera kręci się na prawdę szybko nie widać już jego poszczególnych elementów. Takie miał teraz wrażenie względem swej pompy krwi. Już jej nie czuł. Ma dla niego czas, och, tego, którego tak bardzo brakowało od samego rozpoczęcia ich znajomości! Ekscytacja póki co go zaślepiła, nie dając do zrozumienia iż jego najwyższy byt jest teraz padnięty i najchętniej odpoczął, niźli się z nim męczył. Ach ten śmiech, najpiękniejszy dźwięk na świecie. Podczas gdy jego właściciel czuł niedobór, jego podopieczny wręcz przeciwnie- natłok wszystkiego. Wrażenie to jednak nikło, przy ukochanym źródle sensu świata. Usiadł i jakby rzucono kotwicę. Każdy ruch według szaraka miał w sobie moc... nawet gdy był spowodowany jej brakiem... Oczęta Ari'ego zaokrągliły się i zdawać by się mogło iż powiększyły, świecąc szczytem swych marzeń. Dla niego to nie było zwykłe poklepanie po plecach. Dla niego... to jak tknięcie przez najwyższy byt, który poprzez dotyk przelewa swą wspaniałość w jego liche ciałko! Płuca powoli zaczęły go palić z tego wszystkiego, a gdy On zaproponował wydalenie ich osób z groty, mały jak zaczarowany wstał niespiesznie, nie wierząc iż w końcu! Może wykonywać jego rozkazy słysząc je osobiście, nie odrywając odeń wzroku. I nagle, jak walnięcie obuchem w łeb. Bolesne sprowadzenie do brutalnej rzeczywistości. Arham. Te wszystkie pytania o ranę, o której już zdążył zapomnieć, uh, tak, prawdziwie bolesne sprowadzenie, nie wiedział iż może go to dotknąć tak dobitnie. A jednak. Ał. Tak zbity tylko pokręcił łepkiem na pytanie o odczuwanie bólu z przyczyną w tym drachnięciu na karku i czekał, by móc już wyjść. Nie chciał być niegrzeczny względem lekarza, ani nikogo, ale to co się przed chwilką stało było dla niego takim szokiem... iż nie potrafił opanować tego iż nawet się delikatnie skrzywił... och... Teraz go dopadło iż z ekscytacji nie skłonił się przed kapłanem! Zupełnie zapomniał. Co teraz? Ma nadrabiać? Uh, nie, idiotyzm... miał nadzieję, że wybaczy mu jego niesubordynację. Oklapnął uszkami i czekał na przebieg zdarzeń. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
01-02-2014, 22:25
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Biała odwróciła łeb w stronę przybyłego i postawiła uszy, odruchowo uśmiechając się na dźwięk znanego głosu. Jej reakcji nie można było nawet równać z emocjami, jakie nagle targnęły Ariuszem, ale głos przyjaciela i w niej wywołał pozytywne odczucia.
- Tak, przyjmowałam. - Spoważniała na dźwięk jego kolejnych słów. - Ma na imię Alsu. Jest młody, ale wydaje mi się, że ma potencjał... I Serret może się przy nim czuć bezpiecznie. Ostatnie zapewnienie dodała ze względu na zielonookiego, na którego to właśnie skierowała ciepłe spojrzenie. Jednak z pewnym zdziwieniem zaobserwowała, że tego zdaje się nie interesować nic poza Nkirumą, jego słowami, czynami i wszystkim innym, co dotyczy jego osoby... Jak on na niego patrzył! Skonsternowana kapłanka prędko powróciła wzrokiem do szarogrzywego, by wysłuchać go do końca. Klucz, biała lwica z ropniami... Ines zmarszczyła brwi. To brzmiało co najmniej niedorzecznie, lecz skoro on o tym mówi, to nie ma powodów, dla których miałaby mu nie uwierzyć. Ufała mu jak nikomu innemu na tym ziemskim padole, więc gdyby przekazał jej informację o nalocie kosmitów, również przyjęłaby ją bez mrugnięcia okiem. Lwica wstała i po cichu odeszła od Ariusza, pozwalając mu na swobodne cieszenie się z obecności swego mentora. A korzystając z tego, że chwilowo medyk opuścił Orestę, błękitnooka zajęła miejsce obok niej. Nie czując potrzeby mówienia czegokolwiek, najzwyczajniej usiadła i posłała jej przyjazny, trochę niepewny uśmiech. Najchętniej już opuściłaby grotę, lecz wolała poczekać, aż najpierw zrobią to kapłan z młodym.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
03-02-2014, 00:39
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Czy naprawdę nikt tutaj nie ma ochoty wypowiedzieć własnego zdania? Nkiruma pokręcił łbem w komentarzu do swoich myśli, ale powstrzymał westchnienie. Ariusz gotowy jeszcze pomyśleć, że czas się biczować i próbować zgadywać jego pragnienia, zanim w ogóle zdążą zakiełkować. Kapłan był świadom ciężaru, jaki spoczywał na jego barkach - ciężaru odpowiedzialności każdego autorytetu - i choć nie zdawał sobie sprawy z rzeczywistych rozmiarów Ariuszowego zapatrzenia, tak prosty wniosek znajdował się w zakresie jego obecnych zdolności intelektualnych.
- Nie słyszę protestów. Sprawdzę, czy na zewnątrz jest na pewno bezpiecznie i takie tam. Skłonił łeb przed Ines, która najlepiej wiedziała, że niestaranność mowy świadczy o wysokim stopniu zmęczenia Nkirumy, i po prostu wyszedł. Ariusz z pewnością wybiegnie zaraz w podskokach, Ines zaczeka, aż o czarnego nie będzie się dało potknąć, i również do nich dołączy. Spokojny o taki przebieg zdarzeń dotarł do miejsca, w którym rozbryzgi wody nie były tak dokuczliwe, i wybrał względnie nagrzany słońcem kamień. Kto wie, może nawet wyjdzie trochę słońca i uprzyjemni mu dzień? Położył się tam na boku, prostując łapy z pomrukiem zadowolenia. Sapnął jeszcze i łeb również ułożył na ziemi, na czym popadło. |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
03-02-2014, 22:27
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Nie da się zasnąć na rozkaz. Oresta dobrze o tym wiedziała, więc nawet nie siliła się, by zwinąć się w kłębek i leżeć z zamkniętymi oczami. Leżała więc jak wcześniej, mrugając regularnie. A więc ich stado się powiększa? Aż strach pomyśleć, ile zmieniło się podczas jej… niedyspozycji. Ciekawe, co to znaczy młody. Starszy od Ariusza? Pewnie tak, chociaż kto wie… Zaraz, Serret ma czuć się przy nim bezpiecznie, to znaczy, że na pewno jest starszy. O ile w ogóle jest lwem. Oresta uśmiechnęła się bezwiednie. Przecież do ich stada należał kuglarz, karakalka, serwal i Serret prawie przygarnęła tego fenka, którego spotkali przy wodospadzie.
Oczy Oresty rozszerzyły się, kiedy kapłanka zajęła miejsce obok niej. Odpowiedziała nieco mniej nie pewnym uśmiechem i dopiero wtedy przypomniała sobie, że powinna przynajmniej usiąść na znak szacunku, ale było jej jakoś tak przyjemnie na tym kamieniu... Dalej była mocno osłabiona i miała nadzieję, że Ines jakoś jej wybaczy, zwłaszcza że podrywać się po pół minucie było już... nie takie jak trzeba? Oresta podtrzymywała zamykające się już oczy i odprowadziła wzrokiem Nkirumę. - Do zobaczenia. - powiedziała cicho, z uśmiechem. To pożegnanie, choć z pozoru może trochę niestosowne czy nieodpowiednie, miało głębszy sens. Już wkrótce wyzdrowieje. Zejdzie gorączka, ból głowy, jeżozwierze z gardła i te czerwień z tych zełzawionych oczu. Teraz była tego pewna. W sporej części to była zasługa Ines. Od dłuższego czasu wszyscy przebywali w pewnej odległości od niej, izolując się. Może to i miało sens. Ale skoro Ines uznała, że teraz może się zbliżyć, a Nkiruma jej nie przeszkodził, to znak, że tym razem na pewno się wszystko ułoży. ....
|
|||
|
Roza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Trzy i pół roku. Znamiona:0/0 Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 66 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 90 |
06-02-2014, 00:00
Prawa autorskie: Lineatr Malaika4, a reszta Kamilionheart.
// Nie chce mi się czytać tego wszystkiego :'D zakładam że jesteście //
Pora raz jeszcze zawitać na tych terenach i znaleźć osoby odpowiedzialne za przyjmowanie do stada, lub choćby te, które mogłyby jej trochę więcej o nim opowiedzieć. To tu skierowała swe łapy, zdając się na zmysł węchu. Woni było tu znacznie więcej niż w innych miejscach, w których już nie zastała kotowatych. To miejsce było obiecujące, dlatego i poczęła zaraz się rozglądać. Lecz jak zapachów było więcej, tak bardziej zaskoczona była nie zauważając ani jednego lwa. W końcu zatrzymała się, siadła, owijając ogon wokół łap i wodziła jeszcze wzrokiem z zakłopotaniem wymalowanym na pysku. Położyła płasko uszy i głośno westchnęła. Dziwna sytuacja. Nie do ogarnięcia. Może powinna się tu pokręcić? Nie, co do ta. Już by kogoś zauważyła jakby stąd wychodził. No to zaczeka. Może się ktoś pokaże... I owszem - ktoś się pokazał. Tego lawendowa się nie spodziewała. Lew wyszedł zza kurtyny wody? Huh, pomysłowe. Samica była pod wrażeniem... Podniosła się i podeszła parę kroków do szaro-grzywego, nie zbyt blisko, by pod wpływem zaskoczenia nie przyszło mu do głowy się na nią rzucić. Poczeka aż ją zauważy, a potem podejdzie, zapyta... Tak, to dobry plan. No ale jak zbierała się na ukazanie się, wzdychała bezgłośnie, stąpając na przednich łapach i długo jeszcze namyślając się czy powinna zajmować samcowi głowę, do tego wtedy gdy się ułożył. To jakby postawić tabliczkę "nie przeszkadzać". No ale już. Lawendowa przemogła się i ruszyła, by ze spuszczonym łbem pokonać dzielący ich dystans. Ku jej zdziwieniu odkryła, że lew już śpi... Uh, co teraz..? Trącić go..? Na razie tylko stała... |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
06-02-2014, 00:55
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
//Roza, by the time Nkiruma już drzemie w słońcu, ale spoko. xD //
|
|||
|
Arham Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
07-02-2014, 20:55
Prawa autorskie: Chotara
Zachowanie młodego zaskoczyło i skonsternowało Arhama. Przetłumaczył to sobie jako niezadowolenie z przypomnianego przykrego wydarzenia i znak, że odczuwany ból może być co najwyżej mentalny. To raczej dobrze. W takim razie to tyle. Pozostaje jeszcze zapewnić Oreście pożywienie i wierzyć, że podany lek przyniesie oczekiwany skutek. Nie żegnał się w żaden sposób, wiedział, że i tak niedługo wróci. Miał tylko nadzieję, iż po tym będzie mógł nieco odpocząć od obowiązków. Pogadać z innymi. Poznać ich. Poczuć się lubianym, nie tylko koniecznym ze względu na umiejętności.
Wyszedł z jaskini tak, by ominąć ścianę wody, choć nie udało mu się uniknąć odprysków. Przynajmniej nie było to szkło. Zmarszczył brwi, zauważywszy obcą. Co robiła tak blisko groty Medyków? Czy należała do Stada? Nie wiedział, i to go najbardziej irytowało. Nie mógł stwierdzić, czy nie stanowi jakiegoś zagrożenia dla pozostałych. Westchnął bezgłośnie. Jakby co, jest tu Nkiruma i Ines, poradzą sobie. On tymczasem ma ważne zadanie do wykonania. Na wszelki wypadek skinął nieznacznie łbem nieznajomej, gdy ją mijał. Chwilę później zniknął w zielonej gęstwinie. [z/t] |
|||
|
Ariusz Konto zawieszone Gatunek:Hybryda lwa (z czymś bardziej puchatym) Płeć:Samiec Wiek:8 miesięcy Liczba postów:693 Dołączył:Lip 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 21 Doświadczenie: 00 |
08-02-2014, 00:25
Prawa autorskie: Ragi et mo
Tytuł pozafabularny: VIP
Ślepy i głuchy na wszystko co nie zawierało się w postaci najwyższego pana. Powrócił doń umysłem, gdy tylko wszechświat dał mu ku temu możliwość. Głuchy i ślepy. Nie docierała do niego ogólna aura konsternacji, z resztą, to co odczuwał względem kapłana i on sam jako wartość były jedynymi czego malec był w życiu pewien, coś czego prawdziwie i do końca będzie bronił. On, filar, na którym opiera się cała reszta. Gdy obedrą zielonookiego ze wszystkiego w co jeszcze zdąży uwierzyć. Będzie on. Więc wszelkie zdziwienie czy krzywienie mordy mogło się spotkać z uznaniem owych za oznakę... herezji! A i stanowczym stanięciem w obronie swych przekonań.
Na szczęście nikt nie dał Ariemu wyraźnie znać o tym co o zaistniałej sytuacji zaczyna myśleć, więc jego umysł pozostał czysty od tak nieprzyjemnych spraw jak ofensywna polemika. Sposób mówienia jego księżyca wbrew pozorom rzucił się w... uszy podopiecznemu tegoż. Jakby na to nie patrzeć, między ich spotkaniami widniało jak na łapie-rozgraniczenie w sposobie mówienia jak i zachowywania się Nkirumy. Zaniepokoiło to ciemnego do tego stopnia iż w towarzystwie najjaśniejszego nawet skulił uszy, ach! Lecz tak czy inaczej, z dość dużym zastrzykiem entuzjazmu ruszył za swym przewodnikiem przez egzystencję, ku ujściu groty, a później, na zewnątrz, przed tym wszystkim jednak idąc w jego ślad, skłaniając głowę przed pozostałymi w środku. Wychodząc, upewnił się, że znajduje się po lewej stronie szarego. Nie ma prawa bytować po jego prawicy. Więc, znając swe miejsce, dał się Panu najpierw rozłożyć, by potem, na kamieniu obok, bądź też tym samym, w zależności od dostępnego miejsca, złożył swoją pupcię, zmartwionym i oddanym wzrokiem, jednocześnie pełnym pasji i ekscytacji wpatrując się w istotę idealną. Ach, nosz kutwa! Znowu ktoś? Ktoś mu nieznany, ktoś, aaa nowy?! Skulił się na skałce kładąc po sobie uszy, nieco też marszcząc brwi. Nawet tu nie może się przed tym schronić? Nawet... przy Nim? |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
09-02-2014, 01:23
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Znalazła się tu, kierując się po części jeszcze dość świeżym zapachem, a po części instynktem, które po raz kolejny nie zdołały jej zawieść. Nie była sama - w jej pysku znajdowało się malutkie lwiątko o nietypowym, 'popaćkanym' umaszczeniu. To jednak nic w porównaniu z osobnikiem, który jako pierwszy ukazał się oczom Serret. Lawendowa lwica z włosami, jakie karakalka wcześniej widziała tylko u Ines... Intrygujące! Prawie tak jak to, że dostrzegła też Ariusza (on żyje! i jest cały!, i zdrowy!; o, dzięki Ci, Księżycu!) i Nkirumę, a to właśnie ich teraz potrzebowała.
Podeszła dość blisko, acz zachowując pewną odległość. Przystanęła i ostrożnie postawiła Amai na ziemi. Chciała coś powiedzieć, jak to ona, chciała powitać zielonookiego mnóstwem ciepłych słów. Chciała też oznajmić Kapłanowi, że znalazła lwiątko i nie jest pewna, co ma z tym fantem zrobić. Chętnie też opowiedziałaby o tym, że spotkała Tiletha, ale żeby nikt się tym nie przejmował, bo on nikomu niczego złego nie zrobi. Tylko że... Nkiruma spał lub niewiele mu do tego brakowało. Nieładnie było kogoś budzić, a co dopiero samego pośredniaka między tym światem a boskim Księżycem! W związku z tym faktem, czarnoucha poprzestała na zasiąściu nieopodal tej dwójki i posyłaniem Ariuszowi pełnych ulgi spojrzeń, poprzeplatanych zerkaniem na młodsze kocię. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości