Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Moonlight Konto zawieszone Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Znamiona:0/0 Liczba postów:70 Dołączył:Paź 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
26-05-2014, 13:52
Prawa autorskie: Felka/LeftDuality/Autor podpisu :)
Moonlight odespał swój czas odpoczynku. Obudził się ziewając potem wstał i przeciągnął się pazurami zaczepiając o glebę. Zadowolony z odpoczynku otarł się o bok Vasanti Vei mrucząc z zadowolenia. Zauważył nowe lwiątko leżące przy Vei i delikatnie je obwąchał. I podszedł do brata i usiadł obok niego. Usłyszał szelest za grotą. Wstał energicznie i stanął u wejściu obserwując z poniesionym ogonem. Nie pozwoli by żadna łajza szwędała się przy jego i Kifo opiekunce.
|
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
27-05-2014, 02:19
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Być może sprawczynią tego szelestu była młoda, piaskowa lwica, która snując się samotnie od jakiegoś czasu poszukiwała jakiegokolwiek towarzystwa. Jakże więc się ucieszyła, gdy wśród bujnych zarośli krzewiących się nieopodal rzeki, dostrzegła wpół-zarośnięte wejście do groty, a z niej dobiegające niewyraźne odgłosy wskazujące na przebywanie weń żywych stworzeń. Ruszyła więc żwawo w tamtą stronę i po chwili zwrócone akurat ku wejściu kocie oczy mogły ujrzeć wpół-mleczną mordkę uśmiechniętej, żółtookiej lwicy.
Spojrzenie nieznajomej padło natychmiast na najbliżej znajdującego się niebieskookiego kociaka, obdarzając go wesołą iskierką i uśmiechniętym pyszczkiem. Zaraz jednak jej wzrok spoczął na jedynej dorosłej wśród tej zgrai przedstawicielce kotowatych. I jej posłała promienny uśmiech, stojąc nadal w progu jaskini, o ile można tu mówić o jakimkolwiek progu. Odchyliła jedno ucho w bok i podnosząc lekko brwi ku środkowi czoła, posłała rudej pytające spojrzenie. -Nie przeszkadzam?- powiedziała niegłośno, zważając na drzemiące maluchy lub chociażby na wyciszoną atmosferę panującą wewnątrz. Czekając na odpowiedź przyglądała się każdemu lwiątku, których to widok sprawił jej niespodziewaną radość. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
27-05-2014, 17:05
Prawa autorskie: ja
- Nic się nie stało - pokręcił łepkiem w odpowiedzi na pytanie lwicy. - Wyspałem się i chce mi się pić.
Ot, całe wyjaśnienie. Rzecz niezwykle prosta i nie trzeba było nikomu niczego tłumaczyć. Lwiątku po prostu chciało się pić. Początkowo on również był zainteresowany nieznajomym lwiątkiem, ale właściwie... on nie znał jeszcze żadnego z tutejszych lwiątek... i lamparciątek! Postanowił, że nie będzie bierny i, że nawiąże z rówieśnikami nić porozumienia. Pierwszego zauważył Kifo, który również się przebudził. Podszedł do niego dziarskim krokiem i wyszczerzył się. Rozstawił szeroko łapki. - Chcesz się bawić? - Zapytał. Przypomniał sobie, że młodzieniec nie przedstawił mu się jeszcze. - Ja jestem Tobo, a ty? Potem zerknął na Moona. Pamiętał, że tamten wcześniej przedstawił mu się zanim Tobo poszedł spać. Uśmiechnął się do niego. - Moon? Tez chcesz się bawić? Wtedy do groty przybyła jeszcze jedna lwica. Tobo obrócił się do niej i przyjrzał się uważnie. Skinął Manueli łbem. - Dzień dobry - ot, kulturalnie przywitał się jak przystało na miłe dziecko.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
28-05-2014, 12:34
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Uwadze Vasanti nie umknęło pełne rezerwy zainteresowanie kociąt nowo przybyłą lwiczką. Delikatny uśmiech zajaśniał na jej pysku.
- To jest Nilima. Trochę z nami pobędzie - wyjaśniła, wieńcząc swą wypowiedź szerokim ziewnięciem. Zakończywszy ukazywanie swych nie do końca śnieżnobiałych kłów, przeniosła wzrok na Tobo. Zlustrowała pozostałych, w milczeniu się nad czymś zastanawiając. Wreszcie wstała i potrząsnęła łbem, odrzucając rudą grzywkę. - Zaraz pójdziemy nad rzekę, co wy na to? - zaproponowała pogodnie. Nilimę mogłaby ponieść w pysku, a pozostała trójka wydawała się być na tyle rozbudzona, że prawdopodobnie byliby w stanie dotrzeć do celu szybciej niż nadal zmęczona Vei. Gdy jeden z dzieciaków wyraził swój niepokój, ona spojrzała na niego spod zmarszczonych chwi. - Co tam widzisz, Moon? – zdążyła zapytać. Rychło miało się okazać, iż porażkę jej planów zwiastowało przybycie kolejnego osobnika, tym razem – niewiarygodne! – choć niestarego, to niewątpliwie całkiem dorosłego. Szkoda tylko, że przy tym równie obcego królowej. Ta wyprostowała się dumnie, mierząc samotniczkę uważnym wejrzenie. - Ruve – powitała ją, nie zdradzając przy tym najmniejszych emocji. Zerknęła na młode. Te, póki co, doskonale radziły sobie same ze sobą. – Nie, nie wydaje mi się – odparła więc. – W czym mogę pomóc? – spytała uprzejmie. |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
28-05-2014, 22:48
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Witaj- Odpowiedziała na powitanie lwiątka, uśmiechając się wesoło. Zaraz jednak jej wzrok padł na domniemaną opiekunkę, być może nawet matkę kociąt.
Odruchowo skinęła głową na dźwięk zapewne tutejszego przywitania, o którego istnieniu jeszcze się nie dowiedziała. Uśmiechała się wciąż miło do rudej, przewijając w myślach jej słowa. W czym mogła pomóc? No cóż, piaskowa lwica nie miała konkretnej odpowiedzi na to pytanie. Przyszła tu, bo… po prostu nie chciała być sama. Jestem Manuela, była mieszkanka Lwiej Ziemi…- Zaczęła, nie bardzo wiedząc, jak mądrze skonstruować wypowiedź.-Kiedyś moja matka i siostra zostały tutaj, a ja wraz z resztą rodzeństwa na wskutek nieszczęśliwego zdarzenia zostaliśmy od nich oddzieleni. Wróciłam, bo chcę ich odnaleźć. Pewnie nie jesteś znajomą rodziny ani królową, ale może… może słyszałaś o Laji i o Mei? – Skąd mogła wiedzieć, że jej założenie w tym przypadku było mylne. Spojrzała z iskierkami w oczach na lwicę, a pyszczek rozjaśniła nadzieja, jak za każdym razem, gdy wspominała o swojej zaginionej rodzinie. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
29-05-2014, 00:01
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Dziwny uśmiech wpełzł na jasne lico. Istotnie, w tej konkretnej chwili Vasanti wyglądała raczej na panią domu niż władczynię potężnego stada. Ciężko powiedzieć, pełnienie której z tych ról sprawiało jej więcej satysfakcji. Zarówno polityka, jak i macierzyństwo, były jedynymi kwestiami, które interesowały rudą, toteż oddawała się każdej z nich z równą, niecodzienną zawziętością.
Wysłuchała przybysza z uwagą, zanim sama zdecydowała się zabrać głos: - Rada jestem, iż mogę poznać rodzinę Mei i Lai, które sama swego czasu przyjmowałam w lwioziemskie szeregi. Niestety, niedługo później ślad po nich zaginął. Skierowała uszy w jej stronę tylko po to, by wtem postawić je na sztorc. - Ale gdzie moje maniery... Vasanti Vei, królowa Stada Lwiej Ziemi. - Skinęła łbem. Oczywistym jest, że ruda nigdy nie zapomina o takich banałach jak przedstawienie się, a każda jej wypowiedź jest starannie ułożona. Acz Manuela nie musi mieć o tym bladego pojęcia. - Również mam do ciebie pytanie, Manuelo. Nie spotkałaś przypadkiem tygrysicy? |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
29-05-2014, 00:49
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
A jednak, słyszała o nich. A nawet wychodziłoby na to, że również je widziała. Mania zastygła w bezruchu, rozszerzając powieki. No proszę, cóż za niespodzianka! Druga część odpowiedzi nie była dla miodowej zaskoczeniem, choć spowodowała widoczne przyciemnienie rozpromienionej dotąd mordki. Ale nie przestała się uśmiechać. Coś w tym momencie zakołotało w główce lwicy, konkretnie jedno słowo… przyjmowałam…. Mania nie zdążyła rozwinąć zalążka myśli, gdy zaraz te same rozkwitły pod wpływem słów wyjaśniających wszystko. Ponownie znieruchomiała, wpatrzona złocącymi się oczyma w rudą. Mrugnęła. Na żadną reakcję jednak przed kolejnymi słowami królowej nie zdążyła się zebrać, gdyż był to dla niej niemały wstrząs informacji… i to podwójny.
-N,nie, wasza…wysokość…- zaczęła niezgrabnie, prędko jednak zbierając słowa i dokańczając pośpiesznie.-Przepraszam, nie sądziłam, nie przypuszczałabym że…że akurat tak trafię.- Uśmiechnęła się nieco speszona, unosząc delikatnie brwi.- Bardzo mi miło poznać władczynię tych ziem- Skłoniła głowę jak to oddając cześć najwyższym przystało, po czym ponownie spojrzała w królewskie ślepka, mając tym razem zamiar odpowiedzieć w końcu konkretnie na pytanie.-Przykro mi, ale nie widziałam. Sama błąkam się w poszukiwaniu towarzystwa, gdybym napotkała więc jakąś żywą, niepłochliwą na mój widok istotę po drodze, z pewnością nie uszło by to mojej uwadze. Życzliwy uśmiech i zerknięcie po maluśkich. Cóż za spotkanie… -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
29-05-2014, 01:57
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Mina lwicy przybrała niemal dobrotliwy wyraz. Nie spodziewała się żadnej innej reakcji, a jednak udała pewne zaskoczenie.
- Drobiazg. - Wydała z siebie odgłos, który do złudzenia przypominał szczery śmiech. Przybliżyła się o krok, lustrując przybyłą ognikami oranżowych ślepi. - Ciebie także miło poznać. Na wiadomość o niespotkaniu Hasiry, ruda jedynie kiwnęła łbem. To było oczywiste, a jednak królowa karmiła się nadzieją, że komuś uda się odnaleźć Hasirę. Z chęcią sama udałaby się na poszukiwania, lecz nie mogła zostawić tu samej tej gromadki... Która najwyraźniej zainteresowała Manię. A to, rzecz jasna, nie mogłoby umknąć uwadze zawsze czujnej Vei. Omiotła ona wzrokiem każde z kociąt, - Znasz któreś z tych młodych? Gdyby tak było, możliwe, że oszczędziłoby to Lwioziemce nieco zajęcia, które zamierzała zrzucić na nieobecną tygrysicę... Nie, żeby była chętna oddawaniu lwiątek pod opiekę pierwszej lepszej osobie, lecz w zaistniałej sytuacji mogłoby się to okazać niezbędne. Na dłuższą metę kierowanie stadem i opieka nad czwórką dzieci staje się zwyczajnie niemożliwa, a wizja pozostawienia ich na pastwę losu nie dawałaby spokoju resztkom sumienia Vasanti. |
|||
|
Nilima Konto zawieszone Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:rok Liczba postów:64 Dołączył:Maj 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 Doświadczenie: 20 |
29-05-2014, 11:04
Prawa autorskie: Lineart Magicionary (DA) Kolorki Kifo
Mała Nil spała tak mocno, że żadna dyskusja jej nie obudziła. Gdy się wyspała powoli zaczęła otwierać swoje oczka. - Dzień dobry - powiedziała obserwując osoby znajdujące się tutaj szukając swym zaspanym wzrokiem Vasanti, gdy ją tylko ujrzała to uśmiechnęła się, nie zostawiła jej tak jak rodzina. Wstała i się przeciągła aby rozprostować kości, a po chwili siedziała szczęśliwa, że nie jest już sama
Grzywka i końcówka ogona: biel, szary i czarny Na plecach czarna plama, a na ogonie trzy czarne plamy Uszka w środku i nosek różowe. Oczy: lewe błękitna, a prawe zielone Na przednich łapkach po dwa palce czarne. Cała reszta: biel |
|||
|
Kifo Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 44 |
30-05-2014, 21:47
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek
Ogon Kifo poruszył się niespokojnie. Nie pamięta? Przedstawiali się. Nawet jednak on nie był na tyle niewychowany, by to wypominać lwiątku. – Kifo. – stwierdził krótko. – A w co? – pierwsza kwestia była o wiele ciekawsza. Normalnie by się tym zajął i nie zwracał uwagi na kogokolwiek, kto się pojawiał w Grocie, ale na tyle dobrze znał Santi, iż wyczuł, że coś się święci. – Poczekaj. – mruknął do Tobo i podszedł do pomarańczowej lwicy. – Deme, Mania. – przywitał się krótko z nowoprzybyłą. Tak, znają się, mniej więcej, ale żebyś Santi nie miała wątpliwości… Kifo oparł się o nią przednimi łapkami, co miało wymusić patrzenie w oczy. – Znowu chcesz uciec, Santi? – spytał.
|
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
31-05-2014, 23:19
Prawa autorskie: ja
- Ja to bardzo chętnie pójdę nad rzekę - oznajmił Tobo.
Szybko jednak stracił zainteresowanie rozmową z Vei i tą nowo przybyłą lwicą. Dużo większą uwagę przykuwał Kifo, który przypomniał mu swoje imię. Lwiątko uśmiechnęło się od ucha do ucha wyszczerzając się przy tym i ukazując ząbki. - Może w berka? O, albo możemy się siłować, co ty na to? - Podskoczył na wszystkich czterech łapkach. O tak, był gotów do typowo kocich, chłopięcych zabaw. Gonitwy, przepychanki, siłowanie się i takie tam. - A jak pójdziemy nad rzekę, może pobawimy się w ganianego? Albo w polowanie? - Miał pomysły i zapał do zabawy. Dawno nie bawił się już z żadnym innym lwiątkiem i zapewne dlatego był taki chętny. Gdyby tylko Kiba mógł się z nimi bawić! Ale na chwilę obecną jakby zapomniał o swoim bracie i rodzicach. Chciał poznać lwiątka z tego stada i może zostać ich przyjacielem.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
01-06-2014, 21:52
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Nieznikający uśmiech z mlecznej mordki tylko się powiększył, a w ślepkach mignęła szczęśliwa iskierka. Zawtórowała rudej jednym taktem jak najbardziej szczerego śmiechu.
Swego rodzaju słabością Mani było obdarzanie nowo poznanych osobników zaufaniem i miłością rodzaju koleżeńskiego. Oczywiście wszystko zależało od pierwszego wrażenia. Ale co do królowej żółtooka nie miała wątpliwości. Na usłyszane pytanie spojrzała uważnie kolejno po wszystkich młodych. Starała sobie przypomnieć, czy miała kiedyś okazję natrafić na jakieś kocię. Istotnie, miała. Uśmiechnęła się sama do siebie, wspominając krótkie spotkanie z Mako i spore zgromadzenie innych zwierząt. Wśród nich było zarówno lamparciątko jak i mały lew, którego nie zapamiętała dokładnie, a kojarzyć mogła tylko z obecnym tutaj Moonlightem, którego imienia oczywiście nie znała. Za to cętkowany wyraźnie odznaczał się we wspomnieniach. Jakiś czas temu poznałam małego lamparta przy okazji spotkania z...królem- Uśmiechnęła się do Kifo- A nie przypuszczam, żeby na tych terenach było zatrzęsienie lamparciątek, więc sądzę, że to ten sam. Hm? Deme. Pamiętasz mnie?- Tym razem pytanie skierowane do małego, okraszone życzliwym, naturalnym dla Manueli uśmiechem. Postanowiła przywitać się tym samym słowem, którego użył lampart, pamiętając jednak, że ruda użyła innego wyrazu, co ją trochę zdezorientowało. Ale czyż nie może być alternatywnych powitań? A co miało znaczyć, że Santi, a Mania domyśliła się, że chodziło oczywiście o rudą, chciała uciec? Nie zastanawiała się nad tym zbytnio, bo być może nie dopuszczała do siebie takiej sytuacji, w której królowa obdarzyłaby ją aż takim zaufaniem. Choć dla piaskowej byłoby to niemałym wyzwaniem, które podjęłaby z wielką radością i poświęceniem. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
01-06-2014, 22:48
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- Nie martw się, bez ciebie nigdzie się stąd nie ruszam - zapewniła Kifo, wieńcząc owe zdanie serdecznym śmiechem.
Różowy język Vasanti znów znalazł się na nakrapianym łebku; ta czynność najwyraźniej już weszła jej w nawyk. Następnie jej uwagę przykuła wybudzająca się Nilima, a zaraz potem daleko bardziej żywiołowy Tobo - ten to dopiero miał zacięcie do aktywności wszelakiego typu... Co wydaje się zupełnie paradoksalne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż to właśnie ten młody znalazł się tu jako najbardziej zabiedzony, bojący się własnego cienia kociak (a przynajmniej takie wrażenie za sobą zostawiał). Ostatecznie bystre oranżowe spojrzenie zatrzymało się na postaci dorosłej samicy, której to słów ruda wysłuchała ze zwykłą sobie uwagą. - Zdążyłaś też poznać Mako? Widzę, że podobają ci się nasze tereny. - Uśmiech nie schodził z jej pyska. - I sądzę, że masz rację co do liczby lwioziemskich lamparciątek. Kifo jest jedyny w swoim rodzaju. Vei bynajmniej nie zamierzała umniejszać wyjątkowości i wspaniałości pozostałych kociąt, acz należy zauważyć, że to akurat tego brzdąca obrała sobie za wychowanka, który może w przyszłości - kto wie? - mógłby objąć po niej władzę... Nawet jeśli nie wiedział o tym nikt poza nią, nie wyłączając samego cętkowanego. Królowa spokojnie poruszała ogonem, nie okazując ani krzty niecierpliwości, która nękała ją coraz dobitniej. Nie rozumiała, co ta obca samica robi w jej grocie i z jakich powodów próbuje zdobyć sympatię jej wybrańca. Mimo to, póki co postanowiła biernie czekać na rozwój wydarzeń. |
|||
|
Kifo Konto zawieszone Gatunek:lampart Płeć:Samiec Wiek:22 miesiące Liczba postów:246 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 44 |
02-06-2014, 22:15
Prawa autorskie: Salvathi (szkic), Fileera (kolor) | Dirke
Tytuł pozafabularny: Mistrz Zgadywanek
- Deme, Mania. - przywitał się, przechylając łebek, by się jej lepiej przyjrzeć. Zadowoliło go stwierdzenie Santi, co wyraził poprzez otarcie się o jej łapę. Nie dało się zauważyć, że rósł. Co raz mniej poprzypominał puchatą kulkę. Jego łapy wydłużyły się w stosunku do całego ciała. Zmienił się także jego sposób poruszania. Ruchy nabrały pewności, a także z braku lepszego określenia, gracji i siły. Dalej daleko było mu do dorosłości, ale już chyba nikt nie nazwie go cętkowaną kulką. A skoro Santi obiecała, że się bez niego nie ruszy, to on nie musi tak jej pilnować. - To ja zobaczę, jaka jest pogoda i zaraz wracam. - powiedział i nie czekając aż ktokolwiek mu odpowie, przebiegł obok Mani i wybiegł na zewnątrz. Jak wszyscy w Grocie i tak mogli zauważyć, było ciepło i pogodnie. Kifo stanął niedaleko i zadowolony, grzał się przez chwilę na słoneczku.
Może to i dobrze, że Kifo nie wiedział, o czym myśli Santi. Jeszcze by się zaczerwienił i gdzieś schował albo zaczął tak zadzierać nosa, że widziałby tylko niebo. Kiedyś, może. Przyszłość jest mocno niepewna, wiele się może zdarzyć do czasu, kiedy Santi nie będzie w stanie nosić tytułu królowej. Lwy mogą bez problemu dożyć nawet osiemnastu i więcej lat, czego życzy się Santi. Do tego czasu może założyć własną rodzinę, wychować praprawnuki lub wygnać Kifo z jakiegoś tam powodu. Na tronie Lwiej Ziemi mogą zasiąść też potomkowie Mako lub ktoś kompetentny, kto się pojawi. Zresztą potencjalnych kandydatów z pokolenia Kifo w samej tej jaskini było kilku. Nie, nie warto się tym przejmować. |
|||
|
Manuela Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:2 lata 3 m-ce Liczba postów:172 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 29 |
03-06-2014, 01:20
Prawa autorskie: AlaDyllus, arolinak(avatar)
Taak, natrafiłam na niego nie mając zupełnie pojęcia o jego funkcji. Tak jak na ciebie teraz… wasza wysokość- Uśmiechnęła się znacząco, no bo cóż, nie przywykła do czynienia zaszczytów innym, wolała ze wszystkimi na „przyjaciel”. Ale nie była pewna czy w ten sposób nie urazi królowej, toteż postanowiła nie ryzykować.- A co do terenów to nie ma wątpliwości. Zresztą, nostalgia po ziemi rodzinnej…
…i po rodzinie. Na jej pyszczek jak zawsze przy poruszaniu tych części wspomnień wpełzł cień smutku, choć uśmiech nie znikł z mlecznej mordki. Westchnęła cichutko, na jedynie parę sekund oddając się temu tęsknemu nastrojowi, po czym otrząsnęła się wewnętrznie ze wspomnień i wróciła na ziemię. Do Groty. Spojrzała za Kifo, po czym znów utkwiła swoje żółte ślepka w rudej. Wybieracie się nad rzekę?- Spytała wnioskując po słowach jednego z kociąt, nie odczuwając, że być może nie jest tu mile widzianym gościem. Smutno by jej było znów odchodzić, gdy wreszcie znalazła kogoś, z kim można porozmawiać, pobyć po prostu. I nie kryło to w sobie żadnych głębszych zamiarów, co może nie było dla innych takie oczywiste. Taka była natura Mani. Po prostu. -Wszyscy mówią: "nie oglądaj się za siebie i idź naprzód"
A ja mówię: oglądaj się za siebie. -Dlaczego? -Bo za tobą może iść ktoś, na kogo warto zaczekać. Głos[/center] |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 9 gości