Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Sadism Prekursor | Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 17 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 43 |
01-07-2015, 20:41
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel
I weź tu przyjaźnij się z sępicą. Zamiast załatwić kolejny kokos, zostawia ci dziecko, z tekstami takimi jakby sama ją uratowała, noni rzevlcz jasna kombinuj Sadismie. Pod tym względem jeno się zgadzał- on wpadnie na idee pomocną w tym momencie, a Vult mogłaby najwyżej od myślenia sobie łeb opalić.
W jaskini na pewno była woda. Co jednak z mlekiem? Gdyby zdobyć jakąś lwicę gotową być mamką... Na razie mała była najedzona. Srul został sam, ale z jakimiś wskazówkami. Na pewno trafi za Vult do skały. - Nie martw się... córko. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, a twój "Wu Sru" nas znajdzie. Trzeba było zakorzenić w Taal pewne pojęcia. Może podchodziło to pod pewną indoktrynacje, ale akurat jej to miało wyjść na dobre. W przyszłości to ona mogła objąć ewentualną władzę w tym co uda się zdobyć ambitnemu wężowi. Pełzał aż do środka wraz ze swym skarbem w postaci Taal. Lwiczka nie miała pojęcia, że los zesłał ją w naprawdę ciekawą sytuacje. z/t (do środka wchodzimy)
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku. Dziś znowu ich zaskoczę. GŁOS Temat muzyczny Sadisma |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
06-07-2015, 17:41
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Zephyr nieczęsto opuszczał sawannę. W końcu otwarte przestrzenie obfitujące w zwierzynę i wysokie trawy, w których mógł się ukryć, były dla niego idealnym miejscem. Jednak zdarzało się, że pogoda nie dopisywała, a wtedy próżno moknąć, więc szukał kryjówki w lasach. Czasem natrafiał na dziwne miejsca, gdy eksplorował teren. I tak było właśnie tym razem.
Szare ziemie nie wyglądały zbyt przyjaźnie. Nie widział żywej duszy, choć doskonale wyczuwał zapachy mięsożerców, głównie lwów. Jednak nie wyglądały na świeże. Oczywiście ciekawość zagoniła go wgłąb obcego terenu. Kiedy ma się szybkie nogi i ostre kły to można zaryzykować. Z resztą po przygodzie z dwunogami już niewiele istot było w stanie wzbudzić jego lęk. Wśród tego pogorzeliska wypatrzył wysokie wzniesienie. Pomyślał, że będzie to najlepszy punkt obserwacyjny. Wdrapał się na górę, nasłuchując choćby najmniejszego szmeru. Jego barwy nie komponowały się zbytnio z otoczeniem, więc musiał zwiększyć swoją czujność, by zachować ostrożność. Gdy stanął już na górze, zauważył wlot do jaskini. Z wnętrza ziała ciemność. Całkiem możliwe, że była zamieszkana. Wolał nie wciskać tam nosa. Został na zewnątrz i usiadł w taki sposób, by pozostać niewidocznym dla potencjalnego mieszkańca groty. Rozejrzał się po okolicy. Rzeczywiście wszystko było widać jak na dłoni. Mając to wszytko pod sobą czuł się niemal jak lwi król. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
07-07-2015, 02:35
Prawa autorskie: ja
Nie zamierzał mówić tego Tosie, ale miał już większy plan na tę wędrówkę. Był bowiem w drodze do Zachodnich Ziem. Miał zamiar z daleka obserwować stado i odszukać wzrokiem Frigg. Tak, on wciąż nie potrafił rzucić w niepamięć tego, co stało się jakiś czas temu. Gdyby miał możliwość jego zemsta dosięgłaby również Ragnara. Wiedział, że sam nie da rady tej dwójce w pojedynkę. Dlatego Koho potrzebował planu.
Tymczasem zboczył nieco z trasy. Po prostu nigdy jeszcze nie był w tych stronach. Był więc ciekaw. Ktoś mógłby powiedzieć, że młody samiec niczego nie nauczył się przez ten czas, że cały czas zwyciężała w nim ciekawość. Jednak nie był już małym lwiątkiem. Patrzył pod własne łapy i rozglądał się dookoła. Okolica nie wyglądała zbyt przyjaźnie, jednak czuł zapach jakiegoś kotowatego i to bardzo świeży. Był więc nieco zadziwiony, że w takim miejscu mógł spotkać jakiegoś większego kota. Tutaj nie było roślinności, zwierzyny. Po prostu nieprzyjemne miejsce do życia. A mimo to ktoś tutaj był. Silne łapy powoli i ostrożnie stąpały po kamienistym gruncie. Dźwignął w końcu cielsko na górę. Spojrzał na najwyższe miejsce ale jeszcze niczego ani nikogo nie dostrzegał. Łagodny acz słyszalny lwi pomruk wydobył się z gardzieli fiołkowookiego. Wkrótce dostrzegł geparda. Przyglądał mu się z boku. Musiał przyznać, że nie spodziewał się zobaczyć przedstawiciela tego gatunku w takim miejscu. Postanowił się więc odezwać. - Hej, co robisz w takim miejscu? - Nie ukrywał ciekawości w swoim głosie. Podejrzewał, że miał do czynienia z takim samym powsinogą co on sam. Choć mógł się mylić. - Chyba, że nie chcesz rozmawiać - wzruszył ramionami.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Sadism Prekursor | Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 17 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 43 |
07-07-2015, 13:41
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel
Wyczuł dwa spore źródła ciepła. Zdecydował że powinien jakoś ich przechytrzyć i wystraszyć. W końcu mogliby mu namieszać w planach. A przynajmniej jeśli będzie ich dwóch. Na swoje szczęście usłyszał głos lwa, i zdążył zrozumieć że się nie znają. Przynajmniej tak podejrzewał. Wpełzał szybko między kamieniami aż do szarej brzydkiej trawy. Było jej tu niewiele, ale na tyle by dał radę się skryć.
Następnie zasyczał donośnie. Chciał by się zaniepokoili. Cały czas będąc skrytym powiedział: - Uciekajcie ssstąd!
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku. Dziś znowu ich zaskoczę. GŁOS Temat muzyczny Sadisma |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
07-07-2015, 16:20
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Gepard zastrzygł uszami, które wykryły pomruk od lewej flanki. Całkiem niedaleko od niego stał lew. Jasna sierść, liczne blizny. Jednak sądząc po posturze był jeszcze młody. Zephyr miał już do czynienia z rosłymi samcami tego gatunku. Cętkowany kotowaty wstał. Nie tyle z w geście kulturalnego zachowania co przez nieufność. Trudno się bronić na siedząco.
W każdym razie obcy sprawiał wrażenie przyjaznego. No, w każdym razie nie wyglądał na wściekłego, a to zdecydowanie wystarczyło. A jego zapach odbiegał od tych starszych, które Zephyr napotkał w tym miejscu. Lew miał całkiem zróżnicowaną woń, jakby często zmieniał otoczenie. Czyżby jakiś samotnik? Wyrzutek? - Tak sobie zwiedzam. - Wypalił w końcu i skinął głową na otaczający ich krajobraz. Uznał, że milczenie nie jest najlepszym wyjściem. - Emm, mieszkasz tutaj? Bo jeśli tak, to przepraszam za najście. - Dorzucił zaraz. - Jestem... - Miał zamiar się przedstawić, ale usłyszał głośny syk. Więc jeszcze węże? Nie jest tu tak pusto, jak mu się zdawało. Mniej więcej zlokalizował położenie gadziny kierując się jego głosem. Kępa suchej trawy. Zephyr stał na gołej skale, w bezpiecznej odległości, więc czuł się bezpiecznie. - Dlaczego? - Zapytał niezbyt błyskotliwie i zerknął przy tym na lwa. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
07-07-2015, 23:39
Prawa autorskie: ja
On również przyjrzał się dużemu kotu, który właśnie podniósł się na łapy. Na pierwszy rzut oka mógł zauważyć, że osobnik ów może poszczycić się nieco dłuższą niż u innych gepardów grzywą na głowie i karku.
- Rozumiem cię - powiedział rzuciwszy okiem na roztaczającą się wokół panoramę. Rzeczywiście, było tutaj wysoko i można było sporo zobaczyć. - Em... co? - Obrócił się nagle w stronę samca geparda wytrącając się z zamyślenia. - Aa, ee... nie. Nie mieszkam. Po prostu byłem ciekaw tej okolicy. Sprostował. Właściwie to nawet liczył na to, że pozna imię swojego towarzysza. Zwłaszcza, że już po chwili Koho dostrzegł coś dziwnego na szyi zwierzęcia. Chyba pierwszy raz w życiu widział coś takiego. Jednakże on również usłyszał tajemnicze syczenie. Rozejrzał się uważniej w celu zlokalizowania źródła głosu. Wreszcie dostrzegł szarą kępę trawy, z której dochodziło owe syczenie. Młody zmarszczył brwi i nos po czym prychnął gdy już skończył zapoznawać się z zapachem dochodzącym stamtąd. - Może być jadowity - zwrócił się do geparda. Oczywiście chciał go ostrzec, żeby nie próbował narażać się gadowi. Zresztą złotogrzywy był przekonany, że ów wąż musiał być jadowity skoro nie bał się syczeć na dwa dorosłe wyrośnięte kocury. Niemniej Koho zrobił jeden krok do tyłu, po czym skinął samcowi, żeby też powoli się wycofał. Lepiej dmuchać na zimne. Koho nie był tchórzem, ale nie zamierzał dać się ukąsić jakiemuś gadowi.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Sadism Prekursor | Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 17 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 43 |
07-07-2015, 23:56
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel
Znad kępy trawy powoli wysunął się łęb gada. Bardzo niezadowolonego gada.
-Czyż to nie śmieszne? Tacy wielcy, tacy ssssilni. Ale na jad nieodporni. Zerknął dokładnie na Koho. Wyglądał jak mocno poturbowany trup który wstał z martwych. Albo po prostu weteran wojenny. - Kolega linieje? - już miał chichotać ale się powstrzymał. Musiał starać się być poważny. - Czego tu szukacie. To ziemie węży. Ostrzegam was byście odeszli. Chyba ze interesuje wassss wssspółpraca. - zamyślił się lekko po czym znów zasyczał i zmierzył wzrokiem geparda. - Ale to tylko z jednym z was. Dwa duże koty to... za dużo. W sumie to miło że znów kogoś spotkał. To samo towarzystwo zawsze sie lekko nudzi. - Macie szczęście ze jeszcze nikt was jeszcze nie ukąssssił. Zwą mnie Sadism. A wasze godności? W tym zdaniu podkreślił lekko słowo "jeszcze". Niech się nie panoszą.
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku. Dziś znowu ich zaskoczę. GŁOS Temat muzyczny Sadisma |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
09-07-2015, 19:31
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Zephyr rozluźnił się nieco słysząc, że lew jest w identycznej sytuacji, co on. Jeśli pojawi się jakiś agresywny rezydent, będą zwiewali razem. Uśmiechnął się lekko na tę myśl. Zaczynał już wątpić, czy powinien czegokolwiek się obawiać na tej skale, gdy jadowity gad dał o sobie znać.
Nie odpowiedział na ostrzeżenie jasnogrzywego, ale cofnął się o krok razem z nim. Większość węży, z jakimi miał już do czynienia była jadowita. Jednak nigdy dotąd nie miał problemu z tymi gadami. Panował między nimi niepisany pakt pokoju, bo w końcu interesowała ich zwierzyna zupełnie innego kalibru. Łuskowaty zwierz ujawnił się. Nie był zbyt miły, ale czego spodziewać się po żmii. Na jego komentarz od razu na myśl przyszła mu mangusta, która bez problemu radzi sobie z jadowitymi beznogami, a kotów unika. Krąg życia ma swoją ironiczną stronę. - Współpraca? - Uniósł jedną brew i przekrzywił głowę na bok. W życiu nie spodziewał się takiej propozycji od przypadkowego węża. Brzmiało to zbyt podejrzanie. Zephyr wątpił, by sam wąż wierzył, że któryś z nich na to pójdzie. W każdym razie była to całkiem intrygująca sprawa i gepard liczył na to, że zostanie trochę lepiej naświetlona. - Milusio. - Skomentował cicho imię węża jak i wcześniejszą część wypowiedzi. - No cóż. Jestem Zephyr. - Wzruszył barkami. Niby nie było zbytnio sensu, by zadawać się z wężami i pewnie wracałby już na otwartą przestrzeń sawanny, ale wciąż trzymała go tu ciekawość. Zerknął na młodego lwa, by sprawdzić, jak on to wszystko przyjął. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
09-07-2015, 22:08
Prawa autorskie: ja
Już rwała się młodzieńcowi na usta riposta stosowna do uwagi wężowatego. Oczywiście byłaby bieda, gdyby żmij ukąsił jego albo tego obok geparda. No ale w ogólnym rozrachunku wyszłoby, że to jednak koty były by górą, bo któryś zapewne zabiłby wówczas bezbronnego węża. Niemniej Koho nie zamierzał mówić niczego ryzykownego na głos. Nie zamierzał ryzykować życiem swoim czy też nowo poznanego kotowatego. A jeśli rzeczywiście było tu więcej węży niż ten jeden, to należało być na prawdę ostrożnym.
- Linie... - zmarszczył brwi, ale uświadomił sobie o co chodzi. Był już bowiem tak przyzwyczajony do swojego oszpecenia bliznami, że praktycznie nie zwracał już na to uwagi. Nie był przewrażliwiony na punkcie swojego wyglądu. - To pamiątki, których nie zamierzam się wstydzić. Nie ma w tych bliznach nic zabawnego. Choć może z drugiej strony ilość i wielkość blizn nie pozwalała dokładnie ocenić wieku lwiaka? Mogło tak być. W końcu mało który dwuletni samiec wygląda jakby coś go przeżuło i wypluło. Właściwie, o ironio, tak właśnie było. - Współpraca? - Powtórzył niemal równocześnie z Zephyrem. - A mógłbyś powiedzieć o jaką współpracę chodzi? Początkowo oczywiście wątpił w możliwość współpracy z wężem, ale w pewnym momencie przyszło mu do głowy, że taki układ pomógłby zrealizować od dawna snute przez Koho plany. Oczywiście o ile Sadism był skłonny na tak dalece idącą współpracę. - Może wcale nie ma was tutaj tak dużo, w takim razie? - Zagadnął dwulatek odgarniając złotą grzywkę wpadającą do fiołkowych oczu. - A na imię mi Koho. - Przedstawił się.
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Sadism Prekursor | Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 17 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 43 |
09-07-2015, 23:00
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel
Koho odpowiedział na lekki śmiech węża, na co łuskowaty spoważniał.
- Racja. Wszelkie oznaki walki są godne pochwały. Wydaje mi się jednak że to dziwne by być aż tak uszkodzonym. Musssssiałeś dużo przeżyć. Pokiwał głową na znak uznania. Na więcej nie było co liczyć. Czekał na resztę wypowiedzi. Gdy już wysłuchał obydwojga, zdecydował się odrzec: - Witajcie więc Zephyr i Koho. Lwie, nie wierząc mi może i czynisz rozsądnie, ale czy jesteś na tyle bezmyślny by zaryzykować łażąc po bagnach i krzakach? Czy jednak wolisz nie szukać zguby. Wzrokiem powędrowął znów na geparda, i stwierdził- Obydwoje macie szanse na wsssspółpracę. Mam ambitne plany. Jednak nie wszystko jest proste. Powiedzmy że wiem jak zdobyć sssspore wpływy, i uczynić by moi poplecznicy byli szanowani na całej sawannie, a ich wiedzy torowała im drogę wszędzie gdzie inni wssstępu nie mają. Ponownie odwrócił łeb na Koho, którego rany były znakiem tego że mógłby się przydać jako wojownik i być może tymczasowy łowca. Każdy musi mieć swa rolę. Zasadniczo członkostwo w grupie mającej władzę jest sporą pokusą. Do tego jednak, żmij oferował coś czego inne grupy nie proponowały. Informacje pozwalające swym członkom zaskoczyć każdego wroga. Dane sprawiające że jako jedyni kontrolowaliby sytuacje. jednak to wszystko mógł wyjaśnić dopiero później. - Znacie coś takiego jak honor? Jeśli jest on wam obcy to nie macie czego tu szukać. Jessstem wężem, ale cenią ssssobie lojalność. Wzajemną rzecz jasna...
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku. Dziś znowu ich zaskoczę. GŁOS Temat muzyczny Sadisma |
|||
|
Vult Duch Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
10-07-2015, 18:17
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.
Nie spała dobrze tej nocy, koszmary powracały niczym bumerang. Starała się nie myśleć o tym, a najprostsza droga ku temu to poszukać sobie zajęcia. Także leciała z kokosem w szponach i marakuja w dziobie. Pomyślała, że ten mały słodki fioletowy owoc będzie wspaniałym dodatkiem do mleka kokosowego. Wracała w te strony głównie po to by rozprawiać o ważnych interesach z Sadism'em oraz opiekować się, małą uroczą Taal. Stanowią swego rodzaju rodzinę, niczym mafia. Szanowali się wzajemnie, choć prztyki i czarny humor był na porządku dziennym.
Dostrzegła swoim sprawnym okiem, że tym razem nie są sami. Przed wejściem znajdowały się rosłe kotowate i rozprawiający z nimi żmij. Jeszcze tylko tego tu brakowało. Intruzów. Zniżyła nieco lot, zatoczyła parę kół w powietrzu obliczając odległość i... zrzuciła bombę trzymaną w szponach. Kokos spadł obok węża z głośnym hukiem, pogratulowała sobie w myślach za celny rzut. Wylądowała na ziemi tuż przy kompanie, szponem okręciła nadpękniętego kokosa i przytrzymała by nie rozlała się zawartość. Prezentując tym samym kotom swoje cudne pazury u ptasiej łapy. Marakuję schowała pod skrzydło, zlustrowała ich spojrzeniem od góry do dołu. - Kochanie wróciłam, nie mówiłeś że będziemy mieli gości na obiedzie. - Odparła słodko. - Przyniosłabym coś specjalnego. - Ciężko stwierdzić czy ugościłaby ich czy raczej przyniosła coś większego by niechcący upuścić im na łby. |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
11-07-2015, 01:56
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Fakt faktem okazałe blizny Koho wyglądały interesująco. Zephyr chętnie poznałby ich historię, jednak nie było jeszcze okazji o nie zapytać. Sam miał ciekawą opowieść związaną z jego obrożą, którą mógłby podzielić się w zamian.
Jednak wróćmy do obecnej sytuacji. Sadism w wielkim skrócie wyjaśnił, do czego miałaby dążyć oferowana współpraca. - Wpływy? Więc twierdzisz, że mogę być w jeszcze korzystniejszej sytuacji, niż obecnie? Nie wiem, impale same będą podkładały mi się pod kły? - Zapytał. Był całkiem zadowolony ze swojego życia. Oczywiście nie było idealnie. We wszystkim był zdany tylko na siebie. Cóż, taki żywot samotnego strzelca. - No dobra. Załóżmy, że oferta by mnie zaintrygowała... Na czym ta współpraca miała by polegać? Albo raczej jaka byłaby moja rola? - Wciąż podchodził do sprawy z dużym dystansem. Jak na razie nie wyobrażał sobie paktu z wężem. Instynkt nie pozwalał mu ufać jadowitemu gadowi. Cętkowany ledwo się powstrzymał, by skomentować gadkę o honorze. Honorowa żmija? Te dwa słowa były przecież świetnymi antonimami. Może Zephyr niesłusznie wierzył stereotypom. Kotowaty miał swój honor, jednak nie mógł niczego obiecać, dopóki nie dowie się więcej. Nagle zostali zbombardowani. No, prawie. Wielki kokos roztrzaskał się nieopodal, a gepard aż się wzdrygnął. Zaraz potem przy nich wylądował sęp. Zeph widział nadlatujące ptaszysko, ale nie sądził, że włączy się do rozmowy. Do tego najwyraźniej owa sępica doskonale znała Sadisma. Nietypowa paczka. |
|||
|
Koho Konto zawieszone Gatunek:lew Wiek:2 lata Liczba postów:224 Dołączył:Mar 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 90 |
11-07-2015, 02:32
Prawa autorskie: ja
- Więcej niż ktokolwiek w moim wieku - oświadczył twardym tonem w odpowiedzi na słowa węża.
Słuchając tego, co miał Sadism do powiedzenia ukradkiem zerkał dookoła. Raczej nie widział niczego nadzwyczaj niebezpiecznego. Choć mógł się mylić. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, podobno - powiedział. - Ale ja zawsze patrzę pod łapy. Oczywiście, że wlazł tutaj przez infantylną ciekawość, ale z drugiej strony, czy przez wzgląd na ostrożność powinien siedzieć w cieplutkiej jaskini z podkulonym ogonem, bo a nuż może się coś stać? Przesadna ostrożność zakrawa wręcz na chorobę. Spoglądał na Zephyra szukając w nim zainteresowania ofertą żmija. Chciał wiedzieć, czy gepard jest tak samo zainteresowany kontaktem z wężem co i Koho. Nie było jednak sensu, żeby zadawał podobne pytanie co Zephyr. Miał jednak te same wątpliwości i rozterki co gepard. Sądził, że wąż i honor to oksymoron. Niemniej, może się mylił? W końcu nie wszystko jeszcze widział na tym świecie? - To za honor zapłaciłem skórą - powiedział zgodnie z prawdą. Wtedy dostrzegł kołującego nad ich głowami sępa. Na początku myślał, że to jakiś przypadkowy ptak, który zaraz się stąd zabierze, ale wyglądało na to, że znał się on z Sadismem. Koho przyjrzał się kokosowi a potem tej intrygującej scence między żmijem a sępicą. - Em... dzień dobry?
|THEME & VOICE|
I am the king of the parasites She is the queen to me We live in the sea that nobody knows And that's how the story goes |
|||
|
Sadism Prekursor | Konto zawieszone Gatunek:Żmija sykliwa Płeć:Samiec Wiek:5 lat 3 miesiące Liczba postów:794 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 17 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 43 |
11-07-2015, 02:55
Prawa autorskie: Cyt. Ja Avek. by Eidel
Rozmowy z ssakami zawsze były ciekawe, śmieszne lub na swój sposób pouczające. Czy kończyły się paktem, czy nie, żmij je lubił.
Jednak wtargnięcie Vult do jego "teatru" zdarzeń, widocznie zirytowało węża. - Kochanie? Mówiłem ci byś uważała z kokosami... - nie było po co bardziej emanować emocjami, a przynajmniej nie przy kotowatych. Sadism miał swoje zasady, egoista przekonany o swej wyższości? Tak. Ale na pewno nie bezhonorowy gad. Raczej wysoce inteligentny gad ze zdolnościami przywódczymi! O! - Podobnie jak w stadzie. Potrzeba mi... wojowników. Ewentualnie łowców. Zephyr, jesteś wolny, i nie zamierzam cię ograniczać- zamierzam pomóc ci osssiągnąć coś więcej niż szarą egzyssstencję. A ty Koho, jestem pewien że zostaniesz wielkim i walecznym lwem, lecz chyba taki ktoś musi walczyć w jakimś celu. W słusznej sprawie. Koniec głodu i nierówności. Uważnie przyglądał się im obydwu. - A ta oto sępica to moja wierna... - wskazał na Vult i pomyślał szybko jakby odpowiednio przedstawić sytuację - ...towarzyszka. I zapewniam was że i ona potwierdzi że jestem uczciwy. Mam nadzieje że nie ulegniecie stereotypom. Ja nie zakładam że gepardy to lekkoduchy a poraniony lew to jakiś barbarzyńca. To charakter i czyny o was mówią. To jak- zainteresowani? Lekko kiwotał się na lewo i prawo. Liczył że choć jeden się zgodzi.
Wróciłem na prochy tego co niegdyś stworzyłem.
Dziś we mnie wątpią jak na samym początku. Dziś znowu ich zaskoczę. GŁOS Temat muzyczny Sadisma |
|||
|
Vult Duch Gatunek:Sęp uszaty Płeć:Samica Wiek:6 lat Liczba postów:849 Dołączył:Mar 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
11-07-2015, 23:40
Prawa autorskie: Dirke, Kami, Rag.
- Jak zwykle nie łapiesz moich żartów, za każdym razem jest to urocze i zabawne. - Mruknęła z kpiącym uśmiechem na dziobie.
Znów spojrzała na samców. Gepard był zbyt podejrzliwy jak na jej gust. Ten drugi szary, pokiereszowany młodzik był chyba bardziej skory. Jeśli Sadism nie będzie znów zbyt arogancki być może zyskają kolejnego partnera do współpracy. - Pomagamy sobie wzajemnie w realizacji celów. Akceptujemy siebie, tolerujemy i wspieramy. Nie narzekam... choć żmij czasami jest sztywniakiem, to jednak danego słowa dotrzymuje. Wzięła kokosa pod drugie skrzydło, obróciła się i skierowała swe kroki do wnętrza skały. - Poplotkowałabym ale wpadłam z wizytą do gwiazdy. Także zostawiam panów samych. z/t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości