Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
15-09-2012, 09:29
Prawa autorskie: moje
-do zobaczenia-
Rzekła Lura i powoli wytoczyła się z groty. /Sry mam kryzys weny/ Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
15-09-2012, 13:07
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Ostatnie dni Felija spędziła na spacerowaniu o grocie, pozostając zupełnie samą ze swoimi myślami. Od czasu odwiedzin Lury nikt nie raczył nawet do niej zajrzeć, aż zaczęła tęsknić za towarzystwem nawet tej trochę niepokojącej lwicy. Z rzadka wychodziła na zewnątrz - jeśli już to tylko na kilka chwil, by zaczerpnąć świeżego powietrza, napić się wody z rzeki, upolować jakiegoś szczura czy rozejrzeć się, by sprawić, czy przypadkiem Arto albo Shaid nie nadchodzi. Niestety, jak wcześniej ta rozległa jaskinia wydawała się stanowić centrum wszelakich spotkań towarzyskich, tak teraz zamieszkiwała tu jedynie młoda Lwioziemka.
W tym czasie uświadomiła sobie ono wiele ciekawych rzeczy, m.in. jakże zaskakujący fakt, że jest w ciąży. Zdawała sobie z tego sprawę w sposób stopniowy, początkowo odganiając od siebie te myśli, ostatecznie jednak przyjmując do swej świadomości to, że niedługo będzie musiała spełnić się w nowej roli - matki. W tej roli, której to opieki ona sama nigdy nie zaznała... W końcu nadszedł ten dzień. Lwica ułożyła się wśród skór, których miała już serdecznie dość, podobnie jak całej tej klaustrofobicznej 'okolicy'. Życia w samotności i zamknięciu z pewnością nie stanowiło szczytu jej marzeń. Coraz większe kłopoty z poruszaniem irytowały ją niemal równie mocno jak nuda przerywana jedynie krótkimi wypadami nad rzekę oraz męczącymi atakami mdłości. Beżowo-szara samica naprawdę źle znosiła ciążę. Nie wiedziała też, co uczyni już po porodzie. Nie chciała tych dzieci, które, jak dobrze wiedziała, będą nie tyle jej, co Arto albo też - o zgrozo! - Shaida. Pewna była tylko jednego - nigdy więcej. Okropny skurcz wstrząsnął jej ciałem. Otumaniona jednostajnością Lwioziemka zaczęła się trząść, stękać, mamrotać coś pod nosem, na przemian zaciskać i rozwierać powieki. Po kilku(nastu?) godzinach takiej męczarni przytulała do siebie trzy malutkie futrzane kulki, które z zapamiętaniem korzystały z jej mlecznych zasobów. Ona sama zaś leżała na boku, łeb mając sztywno oparty na łapach, a zamglone przez łzy spojrzenie wbijając gdzieś przed siebie. Nie czuła więzi z tymi szkaradami, ale coś - może instynkt, a może strach przed gniewem Świtowców? - kazał jej opiekować się nimi, przynajmniej dopóki nie będą w stanie poradzić sobie bez niej. Taki już był jej psi obowiązek i chociaż roli kury domowej WCALE jej nie odpowiadała, to cóż miała czynić? Za to powzięła sobie postanowienie - kiedy już lwiątka (uch, jak ona nie może na nie patrzeć!) podrosną, ona ucieknie jak najszybciej, najlepiej na tyle wcześnie, by nie były w stanie jej zapamiętać, a i by ona nie zachowała w umyśle ich wyglądu (co w połączeniu z jej wadą wzroku wcale nie było takim trudnym zadaniem)... |
|||
|
Ares Gość |
18-09-2012, 16:29
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Nie był lepszy niż jego siostra. Łkał głośno gdy dosłownie wypadł na zimne, podłoże groty i wyrywał się matce lecz nie wybrzydzał od jedzenia tak, jak Ailla. Szybko zaczął łykać pokarm, chciwie, zachłannie jakby chciał wyjeść cały i nie zostawić nic dla rodzeństwa. Mleka było jednak dużo więc nie było takiej możliwości, na szczęście. Na sam koniec oblizał odrobinę biały od mleka pyszczek, a potem jego łeb osunął się na łapy i zasnął. Jakie to było proste.
|
|||
|
Akira Gość |
18-09-2012, 23:20
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Przez cały ten czas mogło wydawać się Feliji, że nosi diabła w brzuchu. Malec gdy tylko mógł, kopał, wiercił się iiii ogólnie męczył mamusię, by potem domagać się dodatkowej porcji pożywienia. Wyrósł na wzorowego malca. Był silny, ruchliwy i jadł w niesamowitych ilościach. Nic dziwnego więc, że urodził się pierwszy i nie sprawiał przy tym kłopotu mamie. Pomimo instynktów, które gromadziły się w jego głowie, on zamiast chcieć wracać do środka, był ciekawy, co takiego właśnie się stało... i kiedy będzie mógł zjeść. Trochę popiszczał, domagając się uwagi, poczołgał w niewłaściwym kierunku i w końcu dorwał do jednego z rodzeństwa, by w futerku... Aresa? Tak, Aresa, poszukać maminego sutka. Nie, to raczej nie był sutek. Poobracał się bez celu i gdy tylko znalazł się między rodzeństwem, udało mu się odszukać miejsce, w którym mógłby nieco pojeść. Pił najdłużej z całego rodzeństwa, a gdy tylko skończył, obwieścił to głośnym beknięciem. W przeciwieństwie do Aresa, on nie chciał spać. Próbował otworzyć instynktownie oczka, co raczej skończyło się tylko na marnych nadziejach. Starał się nasłuchiwać i węszyć, jednak żadne z tych czynności nie wychodziło mu najlepiej. Czuł coś pod łapkami, ale nie rozumiał, co. Oh tak, to miękkie to była mama... a to zimne pod nim? Albo mokre tuż pod jego ogonkiem? Tego nie miał pojęcia, w sumie nie zastanawiał się nad niczym dłużej, jak sekundę. Podczołgał się do łapy Feliji i stwierdził, że znowu jest głodny. Schował pyszczek między jej palcami i zaczął szukać sutka. Hih hih hih... nie łaskocze? :3
|
|||
|
Shiko Gość |
19-09-2012, 17:43
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Lwica ostrożnie i powoli zawitała w jaskini, przywabił ja pisk lwiatek. Z jednej strony to nierozsądnie pakować się do groty w której są młode, jednak Shiko była ciekawa czy spotka tu kogoś kto będzie wiedział cokolwiek o Złej Ziemi którą była tak zafascynowana.
Zrobiła kilka kroków. Rozejrzała się w półmroku, lepsze było to niż sterczeć na dworze, gdzie wiało. - Jest tu ktoś? |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
19-09-2012, 21:30
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Delikatnie, acz stanowczo odsunęła owe idiotycznie natarczywe lwiątko. O tam jest mleko, nie przy łapach.
Felka spuściła łeb, zanosząc się coraz to większym płaczem. Przecież mentalnie ona wciąż była rozwydrzoną nastolatką, która poddała się wdziękom pewnego uroczego Świtowca. Przepraszam, dwóch. Z tym że jednemu bez większego wyboru. Oddychała ciężko, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co się wokół niej działo. Czuła okropny ból głowy, brzucha, wszystkiego. Chciało jej się pić, jeść, wymiotować i wszystko naraz, jednak nie miała siły ani możliwości, by choćby podnieść się z miejsca. Raptem wszystko ustało. Łeb upadł na podłoże z głuchym łoskotem. Oj, siniak będzie. Oddech uspokoił się, lwica czuła już tylko zawroty głowy i okropny swąd krwi, która wciąż pokrywała ciała jej dzieci. JEJ dzieci? Podniosła łeb. Oba oczy były tak zaczerwienione od łez, że wydawało się, iż żadne z nich nie jest lazurowe. Lwica zamknęła owe prawe oko, przez co widziała teraz już tylko mgłę, cienie, kontury... Wysunęła łapę, chcąc dotknąć tych bachorów. Każde po kolei... Są... Otworzyła oczy... Są wszystkie, wszystkie cztery. Dwa Arto, jeden Shaid (a może Lucas!?) i Felka. CO? Raz, dwa... Nie, są trzy. Dwa Arto, jedno brązowe nie wiadomo co. Miała rację. To nie są JEJ dzieci. To są dzieci ARTO. Podrzutki. Arto i kogo? Wysunęła pazury. W dziwnym amoku gwałtownie wzięła w zęby beżowo-szare kocię i zaczęła szarpać, gryźć, drapać, czuła krew już nie tylko w nosie, ale i na języku... Słodka woń zalewała cały jej umysł... Nie chcę, nie chcę, to nie moje, nie chcę ich znać, nie chcę tu być, zabierzcie to ode mnie, zabić, rozszarpać, nie...! Nagle podniosła łeb. Nie wytrzymała - odwróciła głowę i zwymiotowała gdzieś obok. Po chwili wahania znów spojrzała na lwiątka. Były trzy. Dwa Arto i brązowy. Gdzie czwarte? Rozejrzała się dookoła. Nie ma ciała. Zjadła? Nie... Sen? Mara? Urojenie? Mózg z niedoboru bodźców stymuluje sam siebie, podrzucając Feliji coraz to bardziej upiorne obrazy? Na pewno jej się wydawało. Przecież rodziła trzy. Ale... Ale jeśli wcale nie rodziła? Jeśli nie była w ciąży, a po prostu się rozchorowała? To wszystko to były tylko kolejne objawy rozwijającej się, jeszcze nienazwanej choroby psychicznej? Na pewno nie rodziła. Te lwiątka NIE są jej. Nie mają z nią NIC wspólnego. A ona je karmi! Dlaczego...?! Kto ją tu sprowadził? Arto? A jeśli Arto też nie istnieje? A czy lwiątka istnieją? Muszą, czuje... Ale Arto widziała ostatnio wieki temu. Jej życie składało się teraz z monotonnych dni, które nie różniły się między sobą NICZYM. Tak jak NICZYM były dla niej te lwiątka. Bo one NIE były jej! Może to beżowe, które... Zabiła?! Zabiła własne dziecko! Nie...! Jak to!? A te żyją? Jak to się stało!? Jęknęła, a łeb gwałtownie upadł na łapy. Nie czuła smaku krwi na języku. Już nie. Może naprawdę owa beżowo-szara lwiczka (z jakichś powodów była pewna, że to była samiczka) była tylko wytworem jej wybujałej wyobraźni? Przecież w przeciwnym wypadku to małe, wątłe ciałko gdzieś by tu leżało... Chyba że je zjadła. NIE! Nie...! Prędko, bez żadnej ostrożności, wzięła w pysk brązowe młode, które to zaraz zaczęła czyścić z krwi, byle tylko dostarczyć sobie jakieś bodźce, cokolwiek, byle już nie myśleć o owym okropnym urojeniu (miała nadzieję, że to było urojenie...!). Znów powróciła do niej myśl o ojcostwie Lucasa, którą jednak prędko odegnała - przecież to było zbyt dawno... Chyba. Zaraz tez to samo (to znaczy, to mycie) uczyniła z dwoma pozostałymi, a później wszystkie je z powrotem poodkładała tam, gdzie były wcześniej. Nie chciała ich umyć. Chciała poczuć ten smak. Ohydny. Znów jej się zbierało na mdłości. Łeb na łapy. Znowu. Zamknęła oczy, chociaż z tego zdenerwowania, z nadmiaru emocji, i tak już nic nie widziała, nie słyszała, nie czuła... Wysunęła język z pyska i w końcu usnęła. |
|||
|
Shiko Gość |
20-09-2012, 16:53
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Jej pytanie zostało bez odpowiedzi, jednak wszystkie te stęki, posapywanie, szlochy i reszta dźwięków przeczyła temu by to miejsce było opuszczone.
Shiko wzdrygnęła się czując ciarki na ciele, futro na jej grzbiecie najeżyło się, a łagodny podmuch wiatru wydawał się taki lodowaty, może to miejsce jest nawiedzone? W dodatku przez upiorne duchy które chciały by ją zjeść? Przypadkowe spojrzenie padło na jakieś kości, chyba kości tak jej się wydawało, jej wyobraźnia zapracowała potem gdy wzrok już przywykł do ciemności dostrzegła nieruchome ciało Feliji, jasna lwica wyglądała na martwą, do tego do nozdrzy czarnej dotarł zapach krwi, przełknęła ślinę. - Powiedz że nie jesteś duchem.. Powiedz że nie jesteś duchem..- Pomyślała szybko kilka razy. - H-halo?! |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
20-09-2012, 19:23
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Poderwała się nagle, zwracając przerażone, pełne bólu spojrzenie na Shiko. Ktoś ŻYWY! Tutaj! Ktoś inny niż ona i TE młode, acz również niezbyt dorosły...
- Tak...? - odparła zdławionym głosem, stojąc sztywno, ze wzrokiem wbitym w przybyłą. Zamrugała kilkakrotnie, by nieco wytężyć swój niezbyt idealny wzrok. Beżowo-szara bała się tamtej zapewne niemniej niż ona jej. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że właściwie to nie ma powodu do obaw. Przecież to tylko jakaś lwiczka. Fel zasiadła więc, odruchowo przysuwając lwiątka do siebie. Może i nie były jej, ale leżą tutaj z nią, więc stanowią jej własność, dopóki ktoś się tu nie zjawi i ich nie weźmie. Ktoś kompetentny, a nie jakaś rudowłosa przybłęda. A jednak drżenie końcówki ogona zdradzało zdenerwowanie Lwioziemki. Siedziała dość spokojnie, milczała, to fakt, ale co z tego, skoro jej wejrzenie nadal zdradzało pewien przestrach i coś jakby lekki... Obłęd?! |
|||
|
Shiko Gość |
20-09-2012, 23:14
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
A więc Felija nie była duchem! Co za ulga, chociaż z drugiej strony, fakt że Shiko miała przed sobą dorosłą lwice wcale nie dodawał jej pewności siebie.
- Ja, ym..- W zasadzie co chciała powiedzieć? Teraz nie bardzo to wiedziała, stała niezręcznie wpatrując się w samicę szukając w głowie jakiś sensownych słów, żeby sklecić jakiekolwiek zdanie, byle by nie wyjść na kretyna. - Zgubiłam się, mogę tu zostać? Na jakiś czas..- Zrobiła kilka kroków w przód uśmiechając się przy tym, chciała kupić sobie tym uśmiechem trochę zaufania. Stanęła momentalnie gdy dostrzegła młode u boku kremowej, matka może wziąć ja za zagrożenie, a tego nie chciała. |
|||
|
Akira Gość |
21-09-2012, 11:28
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Malec zrobił co ma zrobić i teraz już nie wiedział co począć. Wszystko mu mówiło, żeby położyć się spać, ale kiedy w około tyle ciekawych rzeczy, to się nie da! Tyle było do zbadania, tyle razy trzeba było poprzytulać mamę, podokuczać rodzeństwu, wypić mleka i zgubić się! Młodziak instynktownie wiedział już, co będzie robił za kilka dni. Ohhh, jak on chciał już otworzyć oczęta! Chciał wstać, chciał żeby jego rodzeństwo też to zrobiło, chciał, poznać mamę, chciał być wielkim podróżnikiem i...
Zasnął. Nawet nie wiadomo kiedy. Leżał jakieś pół metra od mamy śniąc o tym, jak bardzo kocha ją i otaczający go świat. Było mu nieco zimno, jego ciało delikatnie drżało, ale zjadł na tyle dużo, by jakoś sobie poradzić z chłodem, a z powodu skór nie było tak źle. Nawet nie obudził się, gdy Felija przysunęła go do siebie. Nie pisnął. Zaniepokoił go dopiero zapach... którego wcześniej nie czuł. Uniósł łebek i poinformował mamę, gdzie jest, by ta za bardzo nie musiała wysilać się, żeby go znaleźć. Ale zaraz, on przecież był przy niej. Oh, on umie się teleportować! How cool! Jak tylko otworzy oczka, zaraz pokaże wszystkim swoją nową umiejętność. Tak. Jeszcze tylko się podniesie i... ...zasnął znowu. |
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
21-09-2012, 19:59
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Zgubiła? Zostać...? Ale... Ale dlaczego pyta o to jej? To nie jej dom, nie jej dzieci, nie jej miejsce. Jej tu nie ma. To tylko marna cząstka Feliji, zawieszona gdzieś, gdzieś tutaj, w tej czeluści, oderwana, cierpiąca...
- Zostań - ozwała się po długich sekundach bezładnego wpatrywania się w przybyłą, a w tonie jej głosu pobrzmiewała nawet jakaś boleść, prośba...? Trochę towarzystwa na pewno nie zaszkodzi różnookiej lwicy, która była odseparowana od świata przez praktycznie całą ciążę, a teraz już tak na dobrą sprawę nie potrafiła stwierdzić, kim jest. Wcześniej odparłaby: Lwioziemką, przyjaciółką Mako, partnerką Shelotha... A teraz wcale nie była pewna żadnej z tych rzeczy. Sama lwica, widząc, iż ze strony czarnej nie grozi jej absolutnie nic, na powrót padła na ziemię. Nic jej się nie chciało. Może poza powrotem. Nigdy nie sądziła, że za Lwią Ziemią można tęsknić, za tamtymi zapachami, smakami... Miała dość jedzenia szczurów. Pomimo ciąży, była teraz wręcz wychudła, sierść miała potarganą i pozlepianą krwią oraz różnymi innymi brudami. Spojrzenie było matowe, a nie błyszczące. To już nie była ta sama radosna Felka, to był wrak, cień dawnej Feliji... |
|||
|
Ailla Gość |
22-09-2012, 14:11
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Śnij, bo sen jest obecnie twoim światem, to w nim przezywasz najrozmaitsze przygody . To w nim będziesz się śmiać i płakać, nawet jeżeli nie rozumiesz jeszcze tych odczuć. W końcu sfera emocjonalna rozwijać zacznie się wraz z chwilą gdy wszystkie zmysły zaczną prawidłowo działać, pozwalając zasmakować prawdziwego życia. Puki co pozwól oddawać się w ręce morfeusza, czując że jesteś bezpieczna w ramionach popadającej szaleństwo matki. Odczuwając i bliskość dwójki braci , jakich co raz taranujesz łapką, lub próbujesz zjeść którąś z kończyn, sądząc że stamtąd może popłynąć ten dziwny,ale jakże pyszny płyn.
Zapoznajesz się i zapamiętujesz. A puki co śpij słodka Aillo, śnij o krainach których nie zobaczysz, rzeczy jakich nie wyjaśnisz. Bo sen jest twoim światem |
|||
|
Ares Gość |
22-09-2012, 15:05
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Czując, jak jest obmacywany przez swojego brata, momentalnie się obudził i pisnął wściekle, po czym kopnął go mocno, starając się aby nie trafić przypadkiem w siostrę, a w swój cel. Udało się, chociaż nie wyczuł dokładnie w jaką część ciała dokładnie uderzył swojego bliźniaka. Sapnął tylko z zadowoleniem, po czym przekręcił się tak, że tylne łapy ułożył na Akirze, a a łeb wtulił w łapę matki i pisnąwszy cicho, jakby do siebie usnął. Nie zwrócił uwagi nawet na obcy zapach i głos pochodzący jakby z daleka. Kichnął jedynie i lekko zmarszczył nosek, po czym ponownie odpłynął tak jak reszta jego rodzeństwa do krainy Morfeusza, pozwalając kolorowym obrazom wpłynąć do jego łebka i zawładnąć nim.
|
|||
|
Shiko Gość |
25-09-2012, 00:39
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Ulga, więc mogła zostać w jaskini, jak to mówiła? Na jakiś czas.
Zagłębiła się w ciemność podchodząc jeszcze bliżej Feliji, teraz znacznie pewniejszym krokiem, bystre słoneczno-złociste ślepia spoczęły na malcach lwicy. - Fajne brzdące..- Nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć, a to przyszło jej do głowy jako pierwsze, nie żeby jakość szczególnie przepadała za dziećmi, tak chyba wypadało, powiedzieć matce że ma ładne dzieci.. chociaż jak by się tak lepiej z tego bliska przyjrzeć to ich matce daleko było do miss, prędzej wyglądała na zakładnika, czy ofiarę jakiejś domowej patologii. - Może wiesz, szukam stada które, hm... gdzieś tu ma swoje ziemie i...- Trochę plątał się jej język, był to dobry pomysł pytać tą wycieńczoną istotę o Zła Ziemię? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości