♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

22-02-2017, 13:34

Vei +8 HP
Maru +18 HP


Mam jedynie małą prośbę, by do momentu opuszczenia tematu/timeskipa (choćby drobnego "z dnia na dzień") uznawać, że łapa jeszcze się regeneruje.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-02-2017, 13:35 przez Mistrz Gry.)
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

25-02-2017, 04:11
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Królowa niechętnie podniosła łeb i skinęła nim za synem, by następnie utkwić wzrok w Venety. Zmrużyła ślepia. Nie podobało jej się, że tamta nadal nie znała imion swoich siostrzeńców, ale to nie był dobry moment na poruszanie tego tematu.
- Sigrun. I Sören. Dziękuję. Masz rację, sen mi nie zaszkodzi - odparła jedynie, na każdą poruszaną kwestię odpowiadając niemal automatycznie.
Prawie każdą. Temat spędzania czasu z dziećmi wolała przemilczeć.
Na słowa Maru zareagowała jedynie lekkim skinięciem łba. Dość już miała słów na ten dzień.
Udała się ku przeciwległemu krańcowi groty, by tam ułożyć się tyłem do parki. Nie zamierzała im przeszkadzać, a mogłoby nie starczyć jej sił, by udać się do swojej własnej groty. Zresztą, gdy tylko legła na wyścielonym skórami podłożu, od razu pogrążyła się w niespokojnym śnie.

----
Po kilku godzinach drzemki Vasanti przeciągnęła się, podniosła się z miejsca, omiotła grotę bacznym spojrzeniem i, starając się nie kroczyć zbyt głośno, opuściła jaskinię. Teraz już powinni poradzić sobie bez niej. Przelotem zerknęła też na zabandażowaną łapę Maru, by upewnić się, że liść zanadto się nie zsunął.

Z/t
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

03-03-2017, 22:10
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

A on nie spał przez cały ten czas. Miał w głowie totalną burzę mózgów. Zbyt wiele rzeczy w tak krótkim czasie. I co gorsza zbyt wiele rozterek. Poważnych rozterek. Słyszał ciche kroki królowej, ale nie dał po sobie poznać, że nie śpi. Nawet przymknął oczy i poczekał chwilę. Wszystko ustało. Jedynie jego oddech i oddech Venety. No i bicie jej serca. Jakaż byłą to wspaniała uwertura dla jego uszu, usłyszeć bicie serca ukochanej, jej regularny oddech, powolny i spokojny. Lekko podniósł się w pozycję pół leżącą. Tylne łapy pozostały w pozycji "na boku", zaś przód był już na brzuchu. Spojrzał na śpiącą lwicę uśmiechając się przy tym do niej. Przysunął lekko nos do jej policzka i zaczął nim pocierać jej lico. Lekko polizał ją też po uchu.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

03-03-2017, 22:38
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Zbyła słowa Vei milczeniem. Zanotowała w głowie imiona dzieci, być może kiedyś się przydadzą. Teraz jednak liczyło się coś innego - odpoczynek. Zasnęła, wtulona w lwa, mając nadzieję, że i on prędko uśnie. Prawdę mówiąc, zmęczenie zamknęło jej oczy niezwykle szybko, inaczej czuwałaby. Obudził ją delikatny dotyk. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem, po czym wyciągnęła łapy, nieświadomie prezentując pazury... Które uderzyły w coś miękkiego. Ziewnęła szeroko, po czym otworzyła oczy, stając oko w oko z błękitnymi ślepiami. Uśmiechnęła się delikatnie, wpatrując się nieco nieobecnym, zaspanym spojrzeniem na Maru. Właściwie to patrzyła się, ale gdzieś ten wzrok uciekał. Chyba jeszcze nie do końca się obudziła.
- O, hej, emmm... - ponownie ziewnęła - Jak spałeś?
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

03-03-2017, 22:56
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Rozpromienił się widząc, jak budzi się złotawa. Z wielką przyjemnością tak spoglądał jak powoli się wybudza. Zresztą ona zawsze wyglądała pięknie. Nie odpowiedział na jej pytanie słowem. Odpowiedział jej czynem. Przysunął bliżej głowę i zaczął ocierać podbródek i swoją brązową grzywę o jej policzki i czubek głowy, cicho przy tym mrucząc. Przymknął oczy i rozkoszował się jej zapachem, dotykiem jej miękkiego futerka, a przede wszystkim jej ciepłem. Zaprzestał pocierania, ale jego podbródek dalej wtulony był w jej grzywkę. Po chwili trwania w milczeniu powiedział w końcu półszeptem.
- Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. Nie darowałbym sobie, gdyby coś Ci się stało... Ty jesteś dla mnie najważniejsza, nikt inny. Przywróciłaś mi nadzieję i wiarę w lepsze jutro. Jesteś moim światłem w tym brudnym bagnie nazywanym światem. Dziękuję... że jesteś... - delikatnie polizał jej futerko na czubku głowy.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

03-03-2017, 23:24
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

W odpowiedzi na czułości samca wydała z siebie ciche pomrukiwanie i uśmiechnęła się. Zachichotała jak dziecko, gdy brązowa grzywa musnęła jej policzki. To było takie przyjemne uczucie! Pacnęła ogonem bok lwa, że tak powiem, zupełnie przypadkiem. Zupełnie. Wtuliła się w tę puszystą, kochaną masę futra, chłonąc ciepło partnera. Lubiła te chwile, gdy byli sami i nie musieli się niczym przejmować, nigdzie się nie spieszyć. On nie był na drugim końcu terytorium, dzielnie patrolując ziemie, ona nie była na polowaniu, czy też nie pomagała innym wojowniczkom - choć to drugie zdarzało się sporadycznie. Sielanka. To takie przykre, jak... Łatwo można ją zniszczyć.
Zastrzygła uchem, słuchając partnera. Tak. Ona też się cieszyła, że odnalazła swoją drugą połówkę. W końcu! Znaczyła coś dla kogoś. Jej życie miało sens. Wcześniej nie wiedziała, gdzie jest jej miejsce - co widać było w długich wędrówkach, notorycznym odchodzeniem ze stada na długie wyprawy, w poszukiwaniu tego czegoś. A tymczasem to "coś" samo do niej przyszło, w chwili, gdy nie błądziła wzrokiem na dalekie ziemie poza Krainą Czterech Stad, a zatrzymała swój wzrok na złocistych sawannach Lwiej Ziemi. I tu została. A jednak... Czyżby coś było nie tak?
- Oj. Nie jest tak źle, jak myślisz. Ten świat to nie takie bagno. A przynajmniej, nie całe. Jasne, są miejsca, gdzie musisz uważać, ale... A wiesz, że na bagnach także rosną kwiaty? Takie śliczne, żółte. Nigdzie indziej takich nie znajdziesz i są niesamowite. Nie znam się na roślinach, ale naprawdę ślicznie wyglądają i pachną - niepokonana optymistka.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

03-03-2017, 23:43
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Wsłuchiwał się w jej słodki głos. To było lepsze niż śpiew słowików o poranku. Znów zaczął pieścić jej futerko swoją brodą. W końcu wtulił nos w jej kark niuchając ją, chłonąc jej zapach swoimi nozdrzami. Swoimi dużymi zębiskami delikatnie przygryzł jej ucho.
- Będę kiedyś musiał tam pójść i przynieść trochę tych kwiatków dla mojej księżniczki. - jego łeb powoli opadał, ale to nie z powodu zmęczenia. Zwyczajnie chciał znów ujrzeć jej piękne lico i te fiołkowe oczka. Wpatrywał się w nie totalnie zauroczony, zapominając o wszystkich i wszystkim dookoła. Teraz liczyła się ona i tylko ona. I te piękne oczy. Sam nie zauważył jak oddech lekko mu przyspieszył i stał się głębszy. Delikatnie przygryzł dolną wargę i powiedział trochę cichym, drżącym głosem.
- Ale ty piękna jesteś... - po czym położył łeb na jej łapach, czule liżąc najpierw jedną, potem drugą.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-03-2017, 00:27
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Prychnęła, rozbawiona - Wydaje mi się, że nie musisz przechodzić przez całą Krainę. Dżungla jest o wiele bliżej, i tam też jest mnóstwo roślin - uśmiechnęła się - Ale wiesz, że teraz będę o tym pamiętać, nie? - nie myśl sobie, że tak łatwo pozbędziesz się kobiety, skoro już jej coś powiesz. Powinni sobie znaleźć jakieś ciche miejsce do spania, swoją jaskinię, którą będzie mogła przyozdobić kwiatkami. Uwić swoje gniazdko, może... Chociaż nie. Jeszcze nie w tej chwili. Jeszcze za wcześnie. Może za parę miesięcy.
Uniosła brew, słysząc komplement. Uśmiechnęła się, w ten sposób mu dziękując - A właściwie jak Twoja łapa? Lepiej? Jak się czujesz? - pewnie za parę dni wszystko będzie w porządku.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-03-2017, 00:48
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Przytaknął lwicy.
- Oczywiście, a ja z chęcią wypełnię tę obietnicę. W końcu będę miał okazję jakoś się wykazać dla Ciebie. - znów jego jęzor znalazł się na jej łapie, ale tym razem przebywał trochę dłużej na jej ciele. Przebył on długą drogę po jej ciele po klatce piersiowej, szyi, podbródku, a kończąc na jej wargach, na których zagościł na dłuższą chwilę co rusz pieszcząc je. Jego błękitne oczy były utkwione w tych fiołkowych. Nie chciał sprawić, by Ven poczuła się nieswojo, więc skończył te amory i ułożył głowę wygodnie na jej łapach, niczym małe lwiątko w bezpiecznym objęciu matki.
- Czuję się wspaniale, bo jesteś ze mną. A o łapę się nie martw, będzie dobrze. Przybędzie mi jedynie kolejna blizna, z której będę mógł być dumny. Będzie mi przypominać o Tobie. - z wolna przymknął oczy ciesząc się tą błogą chwilą.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-03-2017, 14:29
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Zadrżała, czując przyjemny dotyk języka na swoim ciele. Nieco nieśmiało, niemniej odwzajemniła czułości lwa, błądząc językiem po jego pysku, policzkach. Hej, zachowuj się, nie jesteście tu sami. Ale co z tego? Oddała się przyjemności, przymykając oczy i po prostu.... Delektowała się tym uczuciem.
Gdy położył się ponownie na jej łapach, jedynie spoglądała na niego z góry, spojrzeniem wypełnionym miłością. Prychnęła, słysząc zapewnienie lwa - Mężczyźni... - zawsze tacy sami. Co prawda nie za często miała kontakt z samcami w swoim życiu, dużo bardziej naturalne były dla niej chwile spędzane z lwicami, niemniej po prostu wiedziała, jak to jest. Każdy mężczyzna to wojownik, będzie chwalił się swoimi bliznami i prężył muskuły, szukając niemego zachwytu w oczach samicy. Nawet, jeśli na co dzień nie bywali zarozumiali czy pyszni, to było... Naturalne? Który chłopak nie chciałby się pochwalić, jak dzielny jest - Nic takiego wielkiego nie zrobiłam. Dobrze, że połowa stada tam była. Nie wiem, jak skończyłoby się to, gdyby nie tyle osób w jednym miejscu.
Nawet nie chciała o tym myśleć. I tak krew została przelana. Zginął lew - nawet, jeśli groził dziecku Vei, mimo wszystko... Gdzieś w głębi nie czuła się najlepiej z myślą, że ktoś odszedł na tamten świat z ich łap. Wiedziała. Tak być powinno. Nie było innej możliwości, inaczej ten pasiasty na pewno by wrócił na ich ziemie, być może z zamiarem zemsty. Był niebezpieczny. Ale... Po prostu gdzieś odzywała się ta moralność, która skutecznie wbijała małe igiełki w duszę samicy. Delikatne ukłucia, niewielkie ranki - ale odczuwalne.
I jeszcze Vari i Haki... Wygnani. Przerażenie w oczach małego księcia, gdy obserwował wszystkie wydarzenia. Krokodyl, który polował na Maru. Mimowolnie zadrżała.
Tak. Naprawdę nie wie, jak by to się skończyło, gdyby tych osób było mniej.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-03-2017, 15:08
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Słuchał tak słów lwicy. On sam nie za bardzo wiedział co dokładnie się tam stało po ataku krokodyla, zbyt zaaferowany był własnym bezpieczeństwem i do tego jeszcze ta woda. W sumie to nawet nie widział, kto go uwolnił spod kłów gada. A to właśnie była ona, ta która siedziała teraz z nim. Za to kilka chwil temu wyszedł obiekt, który to sprawiał mu zniesmaczenie, smutek i trwogę. Siostra, królowa. Właściwie od początku zauważył jej nastawienie, a ono zdawało się potęgować. Z tych rozmyśleń wyrwało go lekkie drżenie lwicy. Podniósł głowę i z poważną miną spojrzał na nią.
- Wiesz Ven... Ja... no muszę, może Ci się to nie spodobać, ale... nie podoba mi się sposób w jaki Twoja siostra prowadzi to stado. Ona nie dba wcale o nikogo, tak jak było z tym paskowanym. Dopiero jak zagroził jej córce to zadziałała i to brutalnie. Obawiam się, że to może się kiedyś skończyć rzezią... dla nas, albo dla kogoś innego. Na początku wydawało mi się, że to dobre stado, ale teraz... Króla widziałem właściwie tylko raz, za to ona. - pokręcił z niedowierzaniem głową - Trzeba coś z tym zrobić, bo to się kiedyś źle skończy. Albo namówić ją do zmiany, a jeśli nie no to... siłą... obalić. - odwrócił wzrok od lwicy wypowiadając ostatnie dwa słowa, zupełnie jakby czuł totalny wstyd wypowiadając to na głos.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-03-2017, 15:08 przez Maru.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

04-03-2017, 21:59
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Ten ton... To zdecydowanie nie była beztroska. Słysząc poważne nuty w głosie lwa, błyskawicznie zbystrzała, przyglądając mu się z uwagą. Co też takiego knuł? Może Ci się to nie spodobać, ale... Niby co? Przekrzywiła nieco łeb, wpatrując się w Maru... I w takiej pozie pozostała. Zastygła, niczym posąg, analizując słowa brązowogrzywego. Jedyną zmianą były jej oczy, które stawały się coraz bardziej wielkie, wyrażając zdziwienie. Wielkie zdziwienie samicy, wymalowane na jej pysku, z którego zniknął szeroki uśmiech, zastąpiony konsternacją. A więc to o to chodziło.
- Co właściwie stało się wtedy? Dołączyłam do was później, nie widziałam, co było przedtem. Możesz mi wszystko opowiedzieć, tylko... Od samego początku i nie omijając niczego? - resztę słów chwilowo zbyła milczeniem. Odniesie się do nich, niemniej... Nie znosiła działać, myśleć, podejmować czegokolwiek, nie mając pełnej informacji o wydarzeniu. Warknęła na siebie w myślach, rugając sobie, że nie zjawiła się wcześniej. Nie okazała tego jednak w żaden sposób.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

04-03-2017, 23:03
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Zerknął na nią... Błąd. Widział to w jej oczach, to przerażenie, rozterki. Ten piękny uśmiech zniknął. Głośno westchnął i spojrzał w dół, pomiędzy swoje łapy, jakby tam miały być odpowiedzi na wszystkie pytania. Dłuższą chwilę trwał tak w milczeniu. Wszystko musiał sobie poukładać. Szok pourazowy po walce z krokodylem mógł zatrzeć albo zamienić parę faktów. W końcu znów skrzyżował wzrok z fiołkowymi oczami. Przytaknął, dając znak, że jest gotów.
- Musimy cofnąć się jeszcze wcześniej. Parę dni temu na patrolu spotkałem małego Furahę w towarzystwie pewnej hieny z innego stada. Powiedziała mi dwie rzeczy: po pierwsze, że mały się zgubił na ich terenie i odprowadziła go, po drugie, że w okolicy grasuje wielki paskowany lew, który zabił lwiątko od nich. Dodała jeszcze, że stało się to na terenie Księżycowych. Podziękowałem za pomoc dla małego, potem ona odeszła. Nikomu o tym nie mówiłem, nie miałem nawet okazji. - tutaj ponownie odetchnął głośno, jakby duży ciężar właśnie został zdjęty z jego barków - Aż do wczoraj. Spotkałem przy granicy Ayumi z lwiątkami, ale musiała odejść, bo jej mała uciekła gdzieś. Zostałem z małymi aż poczułem dziwną obcą woń i głośny ryk. Pobiegłem tam i spotkałem kilkoro naszych i właśnie tego paskowanego lwa. I teraz pomyśl, to nie mógł być przypadek. Wielki paskowany lew zabija lwiątko na terenie Księżycowych, a po kilku dniach jest u nas, blisko ich granicy. Powiedziałem o tym wszystkim, no i... no nie wytrzymałem. Chciałem ubić to bydle na miejscu, ale nikt mi nie chciał uwierzyć. Nawet Vei odgradzała wszystkich ode mnie i tego paskowanego. Zaatakować chciała dopiero, gdy zagroził tej małej Sigrun. I zaatakowała... na śmierć. A potem przy rzece... to już nie za bardzo wiem co się działo, bo ten krokodyl... - z każdym kolejnym słowem jego głos drżał coraz bardziej. Ponownie położył łeb na łapach Venety, tym razem jednak wtulił policzek w jej klatkę piersiową, jakby szukając tam schronienia przed światem.
- Ja... przepraszam Venety. Nie powinienem tak wtedy zareagować, ale on... i to lwiątka... Musiałem zareagować, musiałem. Dla Ciebie, dla stada... dla naszych dzieci. - przymknął oczy dalej trzymając łeb przy ciele lwicy. Nie, nie płakał. Żadna łza nie poleciała...
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-03-2017, 23:04 przez Maru.)
Venety
Rekrut
*

Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 72
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 69
Doświadczenie: 105

05-03-2017, 00:30
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna

Kojarzyła część historii. Słyszała ją już wczoraj, kiedy jeszcze Soth stał obok wszystkich, a Haki i Vari byli członkami stada. Zanim padła groźba ataku na Sigrun - te słowa były siłą napędową wszystkich wydarzeń znad rzeki. Wykrzywiła pysk w dziwnym, smutnym półuśmiechu. Ona uważała inaczej - Tamten lew już nie żyje. Zginął z łap... - Moich. Dobiłaś go, wraz z Hakim - ...Lwioziemców. Być może to była ta sama osoba. Być może nie. Ale... Nie powinniśmy go zabijać bez żadnego dowodu. Wygnać z ziem, tak. Ale nie zabijać. Przynajmniej, dopóki nie zagroził tamtej małej. Nie wiem, czy zabicie go było mądrym posunięciem, ale... Wydaje mi się, że koniecznym. Skoro wspomniał o zemście. Rozpętała się walka, przeszkodził nam krokodyl. Pomogła mi Vari i Falaris. Udało nam się odpędzić gada, jaoś dotaszczyłam cię na brzeg. Reszta pomogła Vei. Ale... Chyba mieli różny punkt patrzenia. Królowa chciała zabić pasiastego, a część Lwich nie. Vari rzuciła się na naszą panią i lwice zaczęły walczyć między sobą. Musiałam im pomóc. Sotha zabił Haki - swój udział w dobijaniu bestii z bagien wolała przemilczeć. Nie było się czym chwalić. Zmarkotniała wyraźnie i zamilkła na chwilę, zbierając myśli - Haki i Vari chcieli pochować ciało zmarłego, gdy Vei wydała im polecenie, by Tobie pomóc. Zostali wygnani za niesubordynację i brak pomocy dla członka własnego stada. Nie wiem, co dalej zrobili, my udaliśmy się z tobą do groty medyka - streściła partnerowi resztę brakującej historii. Liznęła go w czoło i zamruczała cicho, dodając mu otuchy.
Wciąż brzęczały jej w uszach słowa Maru, jego załamany, bliski płaczu głos, szkliste oczy. To był widok łamiący serce, patrzeć na chwilę słabości na co dzień dzielnego lwa.
Wiem jakie to uczucie, kiedy pięć razy większy lew chce cię rozerwać na strzępy. Tylko dlatego...
Musiała się zapytać. Musiała. Ale nie wiedziała, jak zacząć. Co zrobić. Uśmiechnęła się delikatnie, niepewnie, chciała choć trochę wyglądać wesoło - To był pokręcony dzień i... Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Przynajmniej jedno jest pewne, ten pasiasty kot już nigdy tu nie wróci.
Maru
Wiarus
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 75
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 57

05-03-2017, 00:58
Prawa autorskie: Sambirani & Inn

Z uwagą wsłuchiwał się w resztę opowieści. Nie wiedział kto zabił pasiastego, ani tego, że dwóch członków stada zostało wygnanych. Niemniej było to tylko potwierdzenie przypuszczeń złotego na temat królowej. Kolejny raz pokręcił głową, dalej wtulając się w futro łowczyni. Będzie miał wyrzuty sumienia. Przez niego stado straciło dwóch członków. Pośrednio przez niego.
- No widzisz? Właśnie o tym mówiłem. A jak będą chcieli się zemścić? Doprowadzi to tylko do kolejnych bezsensownych walk, śmierci i osłabiania stada. Bo stado jest najważniejsze, a tak... może się rozpaść. - zamilkł po tych słowach. Poczuł jej język na czole i usłyszał ciche pomruki. Nie ruszał się przez moment. Dopiero potem odpowiedział jej lekko pocierając głowę o jej klatkę piersiową. Znów był wdzięczny, że jest tu z nim. Podniósł głowę i zerknął na jej lekko uśmiechnięty pyszczek. Kąciki jego warg też lekko się uniosły.
- Wiem o tym, ale mimo wszystko to nie powinno tak wyglądać. Jestem wojownikiem, a wojownik nie jest zabójcą. Jest obrońcą! Muszę szanować życie, a jeszcze większym szacunkiem darzyć swą zdolność jego odbierania. Jeśli nie będę tego robić, stanę się zwykłym mordercą. - lekko przysunął doń nos i przejechał nim po policzku lwicy, dając jej znak, że już czuje się lepiej. A i on sam chciał ją jakoś pocieszyć w tej chwili.
Prawie wszyscy to robią, więc... głos Maru.

[Obrazek: maru_by_salvathi_dayrvm3_by_artur1989-dazdvl0.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-03-2017, 00:59 przez Maru.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: