Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Zeus Duch Gatunek:Jego imiennik, pan niebios Płeć:Samiec Wiek:Dorosły, doświadczony lew Zezwolenia:Zezwolenie na granie Panthera atrox Liczba postów:14 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 93 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 10 |
25-06-2012, 14:20
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Miejsce gdzie można pomoczyć łapki jedynie i napić się też,jednakże to jest bezpieczne miejsce gdzie mało złych lwów się zapuszcza. Są też tu kamienne ruiny.
|
|||
|
Aylar Gość |
29-06-2012, 23:01
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Po świecie niosły lwicę jej łapy i praktycznie żyła teraz prawdziwym życiem samotniczki. Naprawdę. Od dawna nie miała żadnych wieści od żadnego ze swoich dzieci, a jak na nieszczęście dodatkowo nie widziała też Aslana od dawna. Zaczęła się naprawdę martwić o swoją rodzinę. Co się stało z tą szczęśliwą gromadką, która kiedyś żyła sobie na terenach wolnych? Znikła, ot co. Po prostu się rozpłynęła. Wizja szczęśliwej rodziny po prostu znikła. W sumie jak tak się spojrzeć to Aylar chyba się to należało. Była egoistyczna i zbyt wybuchowa. Była złą matką, ale chciała się zmienić. Najwyraźniej to nie wystarczyło. Teraz błąkała się to tu to tam szukając jakiegoś dalszego sensu życia. Właściwie miała jeden. Odnaleźć bliskich. Tylko gdzie oni mogą być? Dobre pytanie. Przed sobą ujrzała kamienne ruiny i wydawały się jej dobrym miejscem na odpoczynek. Osłona, brak pustej przestrzeni. Łatwo się schowa przed wzrokiem kogoś niezbyt przyjacielskiego. Po kilku minutach dotarła do ruin i jej błękitne oczy zaczęły lustrować okolicę. Wolała się po prostu upewnić, ze nie ma tu nikogo prócz niej. Rzeczywiście nagle kogoś ujrzała i już miała zniknąć za rogiem, by ten ktoś jej nie dostrzegł, gdy coś ją zaskoczyło. Zaraz... przecież ona zna tego lwa! Ale czy naprawdę? Przyjrzała się mu bliżej i... Aslan? To on? Nie no faktycznie to on. Jej najdroższy Aslan, którego jej brakowało. Tak się o niego martwiła.
-Aslan!- z radości zawołała i podeszła do swojego odnalezionego partnera. Już miała się nawet ze szczęścia przytulić, gdy zobaczyła w jakim jest stanie. Ale... co się z nim stało? Na ten widok kremową po prostu zamurowało. Stała wryta, przerażona i nie wiedziała co zrobić. Ba, nawet ją zatkało. Co mu się stało? To pytanie wciąż krążyło w jej głowie i krążyło nie chcąc ulecieć gdzieś w dal. Lwica usilnie chciała znać odpowiedź. -O mój... co ci się stało?- wyglądał jakby przetrwał jakąś okropną walkę. Myślała, że widziała już wszystko, lecz potem dostrzegła jeszcze jeden ważny szczegół. Mianowicie... brak jednej z jego łap. Na to Aylar chyba nie była przygotowana. Zasmuciło ją to, uszka opadły na dół, a z jednego oka poleciała jej łza. Łza oznaczające jednocześnie szczęście z ujrzenia lwa, ale też łza żalu spowodowanego tym, co własnie zobaczyła. Biedny Aslan. |
|||
|
Aslan Gość |
29-06-2012, 23:48
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Przymknął ślepia. Delikatny wiatr muskał kojąco jego grzywę, co choć trochę pozwalało mu zapomnieć o bólu, ranach, wspomnieniach... Ta chwila mogła trwać w nieskończoność. I Aslan zdecydowanie chciał by trwała. Chłód, brak bólu i trosk. Uczucie wspaniałe, którego już dawno nie miał szansy doświadczyć. W tym momencie jego dusza złączyła się z naturą, zaś ciało pozostało zwykłym śmieciem na ziemi, wśród żywych. Słyszał szum, w którym po chwili udało mu się dosłyszeć słowa. To był szept. Czyżby niebo go wzywało? Nie dał rady? Poczuł ukłucie na sercu. Mimo iż nie miał już nic, żal było mu opuszczać to miejsce, gdzie żył całe trzy lata.
Jednak jego przypuszczenia był błędne. Niebo nie uchyliło dla niego jeszcze swych bram. Lecz zesłało dar. Dar który z radosnym krzykiem oderwał go od dzielenia myśli z przodkami. Aylar! Chciał wykrzyknąć, jednak mu to nie wyszło. Zamiast tego wydał tylko stłumione mruknięcie. Nie miał siły już nawet mówić. Brak krwi w jego organizmie dawał się we znaki. Lecz lwica nie wbiegła w jego grzywę, wtulając się weń. Ona zatrzymała się przy nim, zaś on zwiesił głowę. -Aylar... Tęskniłem. - szepnął jedynie, najgłośniej jak mógł. Jego... nadzieja. Jego sens życia. Jego słońce i księżyc. Wszystko co miał... Ona przybyła. Niczym anioł zstąpiła w jego piekło, niosąc ukojenie dla jego duszy. Dała światło na jutro. I za to był jej wdzięczny. Że jest przy nim, i że przy nim będzie. |
|||
|
Aylar Gość |
29-06-2012, 23:58
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Ona nigdy by go nie zostawiła. Ona taka nie jest. Gdyby tylko wiedziała co mu się stało pojawiłaby się wcześniej. No ale cóż poradzić los chciał, że oboje nie widzieli się tak dawno. Ba, Aylar nie wiedziała w ogóle gdzie Aslan się podziewa. Lecz teraz oto była. Pojawiła się i widząc w jakim lew jest stanie poprzysięgła sobie w tym momencie, że już więcej go nie opuści. Miała taką nadzieję, że zostaną już razem. Nawet dla niej ciężka jest samotność. Nie ma nikogo z kim można pogadać, komu wyznać swoje żale i smutki, z kim dzielić się radością. Słysząc słowa partnera wysiliła się na lekki uśmiech, by może trochę poprawić mu humor. Dać mu do zrozumienia, że nie jest sam na tym świecie. Widok tak rannego lwa przerażał ją, lecz Aslan jej nie straszył. Po prostu bała się tego co mu się stało. Kto mu to zrobił? Pewno musiał teraz bardzo cierpieć.
-Aslan... też bardzo tęskniłam. Nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedziała głosem pełnym szczęścia, ale też niepewności. Przez chwilę nie wiedziała co robić, ale szybko to do niej dotarło. Jej obowiązkiem jest teraz wspomóc Aslana. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Teraz najbardziej na świecie pewno potrzebuje towarzystwa. Dodatkowo, by dać mu tą pewność, że nie będzie już sam położyła się obok niego i chcąc poczuć z nim ta bliskość faktycznie wtuliła się w jego grzywę. Cieszyła się z ponownego ujrzenia lwa. Gdy jednak przytulała się Aslan mógł wyczuć w niej smutek. Martwiła się teraz o niego i to bardzo. -Co ci się stało? Kto ci to zrobił? Powiedz mi, proszę.- powiedziała samica wciąż nie odrywając się od niego, lecz trzeba zaznaczyć jedno. Aylar wtulała się w partnera bardzo delikatnie. W obecnym stanie martwiła się, ze sprawi mu niepotrzebny ból. Dlatego próbowała być ostrożna. Najbardziej jak potrafiła. |
|||
|
Aslan Gość |
03-07-2012, 20:31
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Uczucie bliskości z Aylar dodawało mu sił, był dalej żyć. Nie mógł teraz odejść. Nie mógł jej ponownie zostawić. Nie darowały sobie tego.
Z lekkim mruknięciem bólu, pozwolił lwicy leżeć w swej grzywie. -Teraz to już nie ważne... - mruknął, przymykając błękitne ślepia. Nie chciał mówić jej o tej całej sprawie z Matumaini. Nie chciał by się tym zamartwiała, albo co gorsze, szła się z nią obtłuc. |
|||
|
Aylar Gość |
03-07-2012, 21:22
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Choć przerażona stanem Aslana to ta bliskość z nim dodawała jej otuchy. Była szczęśliwa. Tak to było dobre określenie. Była teraz szczęśliwa, że odnalazła chociaż cząstkę swojej rodziny i nie chciała jej już opuszczać. Wciąż wtulała się w jego grzywę, oczywiście delikatnie i nasłuchiwała jego odpowiedzi. Kto mógł mu coś takiego zrobić? Niestety nie dowiedziała się tego od lwa. Stwierdził, że to nieważne. No cóż. Kremowa jedynie westchnęła lekko.
-W porządku. Nie będę naciskała.- Aylar uszanowała decyzję swojego partnera. Gdyby jednak dowiedziała się, że to jego siostra zrobiła, czyli Matumaini to błękitnooka z pewnością zdenerwowana na nią poszłaby jej szukać. No ale jak na razie nie wie o tym, że to jej sprawka, wiec nic nie zrobi. Teraz lwica wciąż leżąc przy samcu zaczęła wpatrywać się pierw gdzieś w dal, aby przenieść wzrok znowu na niego. -Kiedy straciłam i ciebie zaczęłam szukać naszych dzieci. Nie znalazłam ich jednak, ale... ale to, że odnalazłam Ciebie dało mi nadzieję. Nadzieję na to, że kiedyś znowu będzie dobrze, jak kiedyś. Też w to wierzysz?- w dalszym ciągu leżąc w grzywie Aslana, spoglądała jednocześnie na niego i wyczekiwała odpowiedzi. W sumie taka ważna nie była, po prostu była ciekawa tego co powie. Domyślała się wprawdzie tego co powie, ale z drugiej strony chciała to usłyszeć na głos. |
|||
|
Aslan Gość |
04-07-2012, 13:48
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
A czy ty w to wierzysz? Wierzę w niebo. W ptaki i słońce. W chmury i zieleń liści. Lecz nie mogę wierzyć w jutro i w pojutrze. Ja mam tylko cichą nadzieję, iż siła jaka przyszła z tą lwicą, da siłę, której potrzeba by przeżyć te kolejne dni. Lecz ta nadzieja nie przyniesie tego co już dawno utracone.
-Wierzę. - mruknął, trącając nosem jej ucho. Nie chciał mówić nic innego. Nie chciał jej już dodatkowo martwić. Już nigdy nic nie będzie takie samo jak kiedyś, w czasach gdy byli młodzi i beztroscy. Tamte czasy już nie wrócą. Nadciągną nowe i nie wiadomo co ze sobą przyniosą. -Aylar. Teraz, gdy jestem w takim stanie... Życie samotnika... - mruknął, nie wiedząc właściwie co i jak chciał jej teraz powiedzieć. |
|||
|
Aylar Gość |
04-07-2012, 23:12
Prawa autorskie: Av i Sygna by Levisovaa for me (in Sygna Demi & Zeus)
Wprawdzie sama przestała jakiś czas temu wierzyć w powrót starych dobrych czasów. Taką optymistką to ona nie była. Po prostu chciała poznać szczerą opinię Aslana i tyle. To co było to już przeszłość. Ona już nie powróci i musza żyć dalej. Mieli okazję wychować dzieci i teraz mogą mieć jedynie nadzieję, ze są szczęśliwe gdzieś na tym świecie i dobrze im się żyje. Przynajmniej Aylar miała taką nadzieję, że jest z nimi dobrze. Gdy usłyszała, jak lew próbuje coś zacząć ponownie otworzyła szerzej oczy i spojrzała się na niego wciąż wtulona w jego grzywę. Nie mogła się domyśleć o co mu chodziło, więc odruchowo na moment podniosła głowę odrywając ją od jego sierści.
-Tak? Do czego zmierzasz?- spytała się go dodatkowo posyłając mu zachęcający uśmiech, żeby dodać otuchy. Niech mówi śmiało. Jej może powiedzieć wszystko. Ułożyła jedną łapę na drugą i cierpliwie wyczekiwała, aż jej rozmówca dokończy swoją myśl. |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
08-07-2012, 00:32
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Zaraz jak opuścił Czarną Rzekę, skierował się na tereny wolne. Przynajmniej według niego i z tego, co pamiętał, były one wolne. Tymczasem jednak Księżycowa Polana zmieniła nie tylko nazwę i stała się Ostoją Mędrców, lecz również zyskała właściciela. Młodzik, który swoje dnie spędzał w Szkarłatnym Świcie z krótkimi wypadami zwiadowczymi na Lwią Ziemię, nie miał o tym jednak pojęcia i jakby nigdy nic wkroczył w Kamienne Ruiny.
Do jego nozdrzy od razu doleciał zapach dwójki lwów. I to nie byle jakich, a bardzo, bardzo dobrze mu znanych. I tak samo mocno go to zaniepokoiło. Prawdopodobnie znalazł się w sytuacji bez wyjścia i będzie musiał ich spotkać. Może jednak zamiast uciekać robiąc z siebie tchórza lepiej by było ich zaskoczyć? "Dobra myśl..." Kudłacz rozejrzał się dookoła. Ruiny były wysokie, można było z nich z łatwością obserwować najbliższą okolicę. Krok po kroku, cicho i zwinnie, jak go uczono, wdrapał się na jeden z murów. Powoli zapadał zmierzch. Z tamtego miejsca mógł doskonale oglądać oświetlone promieniami słońca sylwetki rodziców, podczas gdy on chował się w ciemności. Ciekawe, czy ich bystre oczy zauważą morskie ślepia, które tak beznamiętnie wpatrywały się w ich właścicieli?
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Aylar Gość |
09-07-2012, 12:50
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Dorosła lwica wpatrywała się swojego rozmówce oczekując odpowiedzi. Chciała, aby ten dokończył myśl, którą zaczął wcześniej i dotąd jej nie dokończył. Nie bardzo po prostu rozumiała o co mu może chodzić. W końcu skąd mogłaby wiedzieć? Niestety Aslan albo się wstydził mówić dalej lub też może szukał jakiś odpowiedniejszych słów do opisania tego. No cóż, tak czy siak pewno przyjdzie jej chwilę poczekać. Gdy ten moment minął coś ją zaniepokoiło. Pierw do jej nosa dotarł jakiś dziwny zapach, którego z początku nie rozpoznawała. Było w nim jednak coś dziwnie znajomego, czego nie potrafiła wyjaśnić. Kilka chwil potem miała wrażenie, jakby byli teraz przez kogoś obserwowani. Mogło jej się to oczywiście wydawać, ale w tej okolicy była ona czasami ot zwykle bardziej czujna. Wstała na równe łapy i zaczęła się rozglądać. Niczego jednak nie widziała... choć moment... coś jakby dostrzegła w cieniu. Przez to, ze zapadał zmrok było coraz trudniej widzieć, ale mimo to samicy wydawało się jakby coś dostrzegła skrytego w ciemnościach. Może to też jej wyobraźnia.
-Mam wrażenie, że ktoś tu jest. Jest tu kto?- pierwsze zdanie wypowiedziała bardziej do swojego partnera zerkając na niego na chwilę, zaś końcówkę swojej wypowiedzi rzuciła tak w powietrze. Chyba miała naiwną nadzieję, że ktoś odpowie. Z drugiej strony szczerze wątpiła. Nawet jeśli ktoś tu się skradał pewno był na tyle mądry, by pozostać cichym. Chyba, ze jego celem była konfrontacja z nimi, albo też spotkanie. Kto wie. Aylar wciąż obserwowała przez moment okolicę, czekając aż może coś usłyszy. Jeśli nie to pewno uzna, że jej wyobraźnia płata jej figle i położy się z powrotem obok Aslana. W sumie i tak była już trochę zmęczona. |
|||
|
Aslan Gość |
09-07-2012, 22:55
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Milczał. Nie dlatego, iż szukał słów czy coś w tym rodzaju. Także powodem tego nie był brak sił. Było do spojrzenie jakie na nim utkwiło. Nieprzyjemne uczucie ściskało jego żołądek.
-Tak. - mruknął, na słowa aylar, by nawiązać zaraz potem z nią kontakt wzrokowy. -Spotkałem ostatnio lwa... Uratował mi życie. Zaproponował również do dołączenia do jego "rodziny". - orzekła, delikatnie poruszając końcówką ogona, rozglądając się też przy okazji, by po chwili, z lekkim niepokojem wbić wzrok w lśniące w zachodzącym blasku, morskie ślepia. |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
09-07-2012, 23:28
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Moran nie chciał się więcej ukrywać, bo nie o to tutaj chodziło. Miało dojść do tej konfrontacji. Bardzo sprawnie zeskoczył więc ze zburzonej do połowy ściany, na parę skoków od Aslana i Aylar. Patrzył na nich, a oni zapewne na niego też. Nie mogli go teraz nie zauważyć, chyba, że byli ślepcami. A o ile Kudłacz dobrze pamiętał, ich oczy były zdrowe. Nie ruszał się z miejsca. Nie chciał się narażać, bo kto wie, jak zareagują na jego widok? Lepiej stać w bezpiecznej odległości, na wypadek, gdyby zechcieli go stamtąd przepędzić. W końcu z pewnością także złamał im wtedy serce... Pamiętał, że chyba jakieś pół roku temu było mu dane spotkać się z matką, jednak przebiegło to w bardzo chłodnej, nierodzinnej atmosferze. A ojciec... cóż, był nieprzytomny, kiedy syn eskortował go leżącego na grzbiecie Zeusa.
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
Aylar Gość |
09-07-2012, 23:52
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
Pierw nim kogokolwiek ujrzała do jej uszu dotarły słowa Aslana, które trochę ją zaciekawiły. "Rodziny"? O jakiej on rodzinie mówił? Hmm... może chodziło mu o stado? Prawdopodobnie tak, albo coś w rodzaju stada, ale będące właśnie bardziej... rodziną. Kto wie.
-Co w takim razie mu powiedziałeś?- ponownie zadała pytanie i chodziło w nim oczywiście o to, jak lew odpowiedział na propozycję nieznajomego. Czy ją przyjął, czy nie. Nie dane było Aylar usłyszeć odpowiedzi, bo oto usłyszała czyjeś kroki. Ktoś się zbliżał i gdy jej wzrok wędrował po okolicy spoczął na jakimś osobniku. W tych ciemnościach z początku nie rozpoznała Morana i chciała już na niego ryknąć, by odpędzić potencjalnego napastnika. Jednak w ułamku sekundy się przed tym powstrzymała, gdy zdała sobie sprawę kto to. -M-m... Moran? To ty? To... naprawdę ty.- niepewnie wypowiedziała jego imię, a niedługo potem dopuściła do siebie myśl, że jest to jej syn. Z jednej strony cieszyła się z jego widoku, zaś z drugiej przepełniał ją żal. Pamięta w końcu, że jej stosunku z synem nie były za dobre i tak skrótowo mówiąc to on się jej wyrzekł. Nie miała mu tego za złe, gdyż sama się przyznała przed sobą, że popełniła wiele błędów. Nie wszystko jednak było błędem. Jako matka miała prawo pilnować Morana. Martwiła się po prostu o jego bezpieczeństwo. Każdy rodzic by się martwił. Ale to co wtedy zrobiła Zaj... to już było błędem i... kremowa była już tak zrozpaczona rozpadem rodziny, że gdy spotkała córkę to ją przeprosiła, choć normalnie Aylar by tego nie zrobiła. Widać pewne wydarzenia potrafią nas zmienić na lepsze lub na gorsze. -Moran... powiedz co się z tobą działo przez ten czas? Gdzie się podziewałeś?- nie, nie zamierzała namawiać syna do powrotu na łono rodziny. Jej dzieci były już wystarczająco dojrzałe, by same decydować o sobie. Pomimo wieku, bo byli oni jeszcze dziećmi. Jednak pewne wydarzenia widać potrafią wyrobić charakter. Dlatego nie zamierzała namawiać, a nawet kazać Moranowi z nimi zostać. Jeśli zechce do nich wrócić to dobrze, jeśli nie to jego decyzja. Lwica tak czy siak uszanuje decyzję syna. Teraz po prostu ciekawiło ją co z nim się działo, jak jego życie i tak dalej. Ot po prostu wolała się upewnić, że mu się układa. |
|||
|
Moran Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata i 8 miesięcy Liczba postów:899 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 88 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 29 |
10-07-2012, 00:02
Prawa autorskie: avatar: MadKakerlaken, edit by Ragous/sygnatura: Disney, edit by MadKakerlaken
On zaś nie odpowiedział. Heh, głupie pytanie. Jest w tej krainie równie kudłaty lew o tak przenikliwych morskich oczach jak Moran? Zapewne na świecie drugiego nie ma. Jedyną odpowiedzią był delikatny uśmiech kątem pyska.
Kudłacz bardziej oczekiwał rzucenia mu się na szyję przez Aylar jako marnotrawnemu synowi, lecz było inaczej. Trudno. Z resztą, on nie był tym marnotrawnym jak jego siostra Zaj, bowiem nie zamierzał powracać na łono rodziny. Z jego Szkarłatną Familią było mu o wiele lepiej... i cieplej. Pozwolił sobie poczynić parę kroków w stronę Aylar. Nie spodziewał się po niej żadnego ataku, ale nie udało mu się jeszcze rozgryźć nastawienia ojca. - Witaj, matko - przywitał ją w końcu, tak, jak ją uczono. Nawet do największego wroga należy odnosić się z szacunkiem. Chociaż to może nie miało odniesienia w tej sytuacji, gdyż Moran wcale nie miał matce nic za złe. Dawne czasy, głupie dzieciństwo. Ona zrobiła krzywdę Zaj, nie jemu. On się jej wyrzekł dla dobra najukochańszej siostry, by móc z nią być i ochraniać. Oni mieli siebie wzajemnie, a gdyby nie on, ona byłaby całkiem sama. Role się odwróciły i "niewdzięcznica" powróciła do domu, za nic mając sobie poświęcenie brata. Lecz on nie mógł wrócić. Odszedł. Wróciłby i zostałby okryty hańbą. Byłby przegrany. - Zapewniam Cię, że jestem w dobrych łapach - odpowiedział na jej pytanie - Mój Mistrz dba o mnie i zajmuje się moim treningiem. Nie musisz się martwić, nie grozi mi krzywda.
[center]
Karta Postaci | Karta Postaci na CharaHub (ang.) | Moje przedstawienia Morana | Moran oczami innych | Głos Kudłacza |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości