Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Tileth Konto zawieszone Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 35 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 00 |
18-11-2012, 16:51
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney
Postawił uszy, słysząc czyjś głos. Nie brzmiał jednak, jakby należał do dorosłego lwa, jakie zazwyczaj słyszał. Zaciekawiło go to, z drugiej strony jednak stał się jeszcze bardziej ostrożny. Jeśli to jakieś młode, to zapewne gdzieś w pobliżu kręcą się jego rodzice i reszta stada. A z doświadczenia wiedział, że to nie wróżyło mu dobrze, lwy zazwyczaj nie przepadały za obcymi, tym bardziej innego gatunku. Po chwili wahania jednak jego ciekawość wzięła górę, chciał chociaż zobaczyć z bliska to młode. Tak więc jeszcze bardziej przylgnął do ziemi, po czym zaczął się zbliżać w stronę, z której dochodził głos. Kiedy był wystarczająco blisko podniósł nieco głowę, żeby ją zobaczyć, jednak nie zauważył z nią nikogo innego. To go zupełnie zbiło z tropu. Była młoda i co prawda dorosły już karakal zupełnie nie znał się na dzieciakach, jednakże nigdy nie widział samotnie wałęsającego się po jakiś ziemiach. Może wypoczywają gdzieś w pobliżu?
Samiec cichutko obszedł małą dookoła i rozejrzał się ostrożnie, żeby nie zwrócić na siebie jej uwagi. Ustawił się też pod wiatr, ale to już bardziej z przyzwyczajenia. Kiedy jednak upewnił się, że jest sama postanowił zaryzykować. Ona sama nic mu nie mogła zrobić, była za młoda. A kiedy pojawią się tu jej opiekunowie, powinien zdążyć zwiać. Podkradł się więc do niej ostrożnie, bezszelestnie. - Co tutaj robisz sama? - zapytał, a raczej zachrypiał, po czym odkaszlnął. Pojawił się tuż za nią, z postawionymi uszami i błyszczącymi z zaciekawienia oczami. Tak dawno nie wydawał z siebie żadnego głosu, że na początku sprawiło mu to niejaką trudność. Ale nie, żeby zapomniał języka, mimo wszystko nie zdziczał przez to osamotnienie i pozostał sobą. Pierwsze, co mu się rzuciło w oczy, kiedy zobaczył ją z tych kilku kroków to jej nietypowy wygląd. Odkąd żył nie widział nigdy żadnego lwa, który by wyglądał podobnie. A zdawało mu się, że to tereny lwów. - Nie jesteś lwem. - stwierdził po chwili z pewnością w głosie. W takim razie kim była? |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
18-11-2012, 18:27
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Serret nadal przemierzała Krainę Czterech Stad w poszukiwaniu zbłąkanego gepardziątka. Toteż dostrzegłszy w pewnym momencie małe cętkowane coś, pędem ruszała śladem owej istotki.
Niestety, kiedy znalazła się na tyle blisko, by mogła przyjrzeć się śledzonej, prędko zdała sobie sprawę, że to jednak nie jest Duma. Była zbyt masywna, no i miała włosy... Ale może przynajmniej ją widziała? Nie zaszkodzi spytać. Niespiesznie podeszła więc do Sharmy. - Witaj, młody cudzie natury. Nie widziałaś może małej gepradzicy? Ma takie cętki jak ty, tylko inne. Uśmiechnęła się serdecznie do małej. Śliczne kocię, ale teraz nie było czasu na zastanawianie się nad tym. W tym momencie ważniejsze było odnalezienie Dumy! Północną tak zaabsorbowało mówienie do hybrydy, że początkowo w ogóle nie zwróciła uwagi na obecność równie ciekawej istoty... Kiedy wreszcie zwróciła na niego spojrzenie fioletowych ślepi, pionowe źrenice znacznie się poszerzyły. Napięła łapy. - Aaa!, karakal! - stwierdziła z przestrachem, w panice odskakując do tyłu. - Co to ma być!? Tu nie ma karakali! Wysunęła łapę w jego stronę i oskarżycielsko wskazała na niego czarnym palcem, marszcząc przy tym brwi. Karakal w krainie lwów? Nie do pomyślenia! To musi być jakiś oszust. To okropność, udawać karakala...! Zaraz jednak postanowiła się opamiętać. - A nie widziałeś może młodej gepardzicy, właściwie gepardziątka...? - spytała już milszym tonem. Ale łapy nie opuściła! |
|||
|
Tileth Konto zawieszone Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 35 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 00 |
19-11-2012, 00:23
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney
Słysząc jakiś kobiecy głos, postawił z powrotem uszy i wychylił się lekko zza pleców Sharmy, żeby zobaczyć, kogóż to tutaj znowu przyniosło. Jakże się zdziwił, kiedy zobaczył, że to karakal. Wytrzeszczył oczy na Serret, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. Toż on nie widział innego karakala od... trzech lat! Jednakże jej reakcja tym bardziej go zdziwiła. Po tej chwili zaniemówienia na jego pysku pojawił się uśmiech.
- Naprawdę? W takim razie kim TY jesteś? - zapytał ze spokojem, jednakże w środku miotały nim różne emocje. Nie ma tu karakali? A ona jest karakalem, toż by się nie pomylił. Ale to jest przecież dziwne, bo u niego tylko samce odchodziły aby poszukać swoich terytoriów. Samice jakimś cudem dostawały je sobie od tak, znikąd. Dlatego tutaj się znalazł. Usłyszał pytanie Sharmy, na którą też przeniósł wzrok. Czyli to tak, ona była hybrydą, stąd ten nietypowy wygląd. - Jaguary? W sumie to z wyglądu są podobne do lwów, z tym że mają centki, podobne do Twoich. Z tym, że są one znacznie gęściej rozmieszczone. Wielkością trochę mniejsze od lwów i naturalnie, nie posiadają grzywy, tak jak lwy. - odpowiedział małej, w sumie to w jej przypadku rzeczywiście lepiej, jakby wiedziała. U niego nie było z tym problemu, poznał już większość gatunków, które klasyfikował na niebezpieczne, śmiertelnie niebezpieczne i jedzenie. Lwy należały do tej drugiej grupy, oczywiście. - I nie jestem żadnym panem, mam na imię Tileth. - odpowiedział, uśmiechając się do młodej hybrydy, po czym spojrzał na Serret. - Wiele widziałem w moim życiu młodych gepardów, jednak żadnego bez opieki dorosłego. - odparł z pełnym przekonaniem, jednak zmarszczył nos po chwili patrząc na nią. - I możesz już opuścić tą łapę, myślę, że już sobie sprawę dotyczącą mojego gatunku wyjaśniliśmy. A tak nawiasem mówiąc, sam się dziwię, że widzę tutaj karakala, już niemal zapomniałem, jak to jest rozmawiać z przedstawicielem własnego gatunku. - odparł przyjaznym głosem. Oczywiście bardzo się cieszył z tego spotkania i że chociaż raz nie musi się ukrywać przed wszystkimi. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
19-11-2012, 00:42
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Wielka szkoda...! - oznajmiła z bólem w głosie, odstawiając łapę na miejsce.
Wygląda na to, że będzie musiała jej poszukać gdzieś indziej. To znaczy Dumki, nie łapy. Trochę jej się nie chciało, bo już i tak nieźle się za nią nalatała. No nic! Czego się nie robi dla gepardziątek? Słysząc pytanie Tiletha, uniosła brwi w geście zdziwienia. - Ja? - spytała, jak by w ogóle istniała możliwość, że chodzi o kogo innego... - A to nie widać? Nastawiła swe ogromniaste czarne uszyska, po czym uśmiechnęła się figlarnie. - No, skoro nie widać to cię uświadomię. JA jestem karakalką! Teraz jej uśmiech przeszedł w triumfujący. I co na to powiedz, panie mądry...? - A zwą mnie Serret - dodała jeszcze, nie bez pewnej dumy, tym razem kierując swoje słowa także do młodej. Teraz to właśnie na nią zwróciła większą część swojej uwagi. - A ty, śliczna, jak się nazywasz? - spytała, patrząc na nią ciepło. - I czemu jesteś tu sama? Zgubiłaś się? Północna zgubiła młode gepardziątko, a znalazła jaguarolwicę. A wydawać by się mogło, że ta druga opcja jest mniej prawdopodobna... Jak widać, los również odznacza się pewnym specyficznym poczuciem humoru. Albo po prostu lubi bawić się z Serret. Tak właściwie to wypadałoby teraz kontynuować poszukiwania - skoro nie ma tu Dumy, to musi być gdzieś indziej... Nic w przyrodzie nie ginie. A przyroda jest na tyle miła, że w końcu odda gepardziątko cioci... Tylko mogłaby się już z tym pospieszyć! Ile można czekać? A jednak karakalka została, bo zaciekawiła ją ta błękitnooka, no i ten karakal też wydawał się być dość ciekawą osobą z tego względu, że też był karakalem właśnie. |
|||
|
Sharma Gość |
19-11-2012, 18:40
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Achaa! - zawołała, gdy karakal wszystko jej wyjaśnił. Od tej pory będzie szukała brzydkich, strasznych, bardziej nakrapianych wersji siebie, czyli jaguarów. A jak jakiegoś znajdzie, to skopie mu tyłek!
- Jestem Sharma i jestem Lwioziemką - przy drugiej części zdania wypięła dumnie pierś. - Miałam znaleźć ciocię Hewę razem z tatą i ciocią Vei, ale oni strasznie wolni byli, bo ze sobą gadali, więc pobiegłam tam sama. Ale ja nawet nie wiem, kim jest ciocia Hewa, więc się zgubiłam... //Wybaczcie dupny post, mało czasu jest. |
|||
|
Aigéan Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 15 |
21-11-2012, 20:11
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
Nie ma co, ciekawa kompanija! Dwa karakale i jeden "cud natury" jagliątko! Jaguarolwiątko? Cętkowane, małe kocie. Tak, to pasowało! W dodatku, każdy był jakoś ze sobą powiązany. Na upartego. Tileth z Serret - gatunkowo, Tileth z Sharmą - wielkością, Serret z Sharmą - no, nie tylko wielkościowo ale też, niech będzie, misją. Obie kogoś szukały. Ten łańcuch powiązań jest wspaniały, prawda?
To może dodać jeszcze jedno ogniwo, co? Szmeru, szmeru, tupu, tupu. I oto przed tą jakże barwną gromadką stanął półroczny lwiak. Granatowe ślepia patrzyły śmiało, wręcz zuchwale a pierś z brązowym kosmykiem była dumnie...no, powiedzmy, wypięta. Okaz zdrowia i urody! Zielonooka matka tegoż urwisa nie musiała się martwić. Dobrze, że była rozsądna - wiedziała że dzieci głupie nie są(a przynajmniej nie za bardzo!) i do Groty Medyka wrócić umieją. Chyba że jest mgła. Jak teraz! Co za niespodziewany zbieg okoliczności, nie? Swoją drogą, Aigean był bardzo zły na niesprzyjającą pogodę. Zmarzł, nic nie widział i nie wiedział jak wrócić na Lwią. Ale, oczywiście, nikt nie może o tym wiedzieć! Byłaby to bowiem niezmywalna ujma na honorze. Lwioziemiec wyszczerzył się zawadiacko i skoczył naprzód, lądując koło Sharmy. Pachniała ona specyficznie, jakby...sawanną? Inaczej się tego ująć nie dało. Tak czy siak - bardzo, bardzo swojsko! I była mniejsza. I była lwiątkiem! eee, połowicznie, ale jednak. - Deme! - odezwał się, patrząc z ciekawością na karakale. Ale granatowe ślepia szybko skierowały się na jaglionkę. Hej, hej, ktoś tu mówi o jego matce. Trochę go to wzburzyło. Ciocia?! Jakże to? Mama nie miała sióstr ani braci, więc to oszustwo. Ale nie wypada się gniewać i zarzucać kłamstwo samiczce. Hmpf! - Moja mama, eee...Hewa, znaczy, na pewno jest w Grocie Medyka! Albo na sawannie, bo tam mieliśmy iść. Ja i ma...Hewa. Tak właśnie! - jej, jak trudno było mówić o mamie "Hewa". Mama to była mama, nie miała...no, imienia. Znaczy miała, ale była mamą, nie Hewą. Ot co! //mam nadzieję że nie przeszkadzam? :D |
|||
|
Sharma Gość |
21-11-2012, 23:49
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
//Nie, nawet lepiej, bo Sharma w końcu pozna jakieś lwiątko z LZ! :D
Początkowo nie wiedziała, co jest grane, kiedy usłyszała obok siebie pacnięcie, a chwilę później ujrzała lwiątko. Samczyk był od niej sporo większy i, podobnie jak ona, miał jasną sierść z ciemniejszą grzywką. No popatrzcie, prawie jak bliźniaki! Nawet kolor oczy mieli ten sam! Różnili się jedynie gatunkiem, a właściwie tym, że on go miał, a ona nie. A jego zapach, tak dobrze jaglionce znany, oraz użyte przez niego słowo od razu wywołały w Sharmie radość. - Deme! - zawołała do Aigéana. - Skoro wiesz, gdzie jest ciocia, to zaprowadzisz mnie do niej? Mój tata na pewno już dawno tam jest i się bardzo martwi, podobnie jak ciocia-królowa. Sama tam nie trafię, a skoro to twoja mama, to ty na pewno ją znajdziesz! |
|||
|
Tileth Konto zawieszone Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 35 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 00 |
28-11-2012, 03:05
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney
Pan mądry nie powiedział nic, bo miał ochotę jedynie zrobić jednego wielkiego facepalma. Ale się powstrzymał. W ogóle jakoś spochmurniał, przez co też przestał się już odzywać. Dopiero, kiedy Sharma się przedstawiła, ożywił się nieco.
- Miło mi Cię poznać. - odpowiedział krótko, tracąc ochotę na dłuższe wypowiedzi. Nie rzekł nic też na jej kolejne słowa, zwyczajnie nie znał tutaj nikogo, nie pomógł by jej, to po co się w ogóle odzywać? Jej słowa zmusiły go do zastanowienia, bo z tego wynikało, że i tutaj znajdowały się jakieś lwie stada, co nie napawało go za bardzo optymizmem. Ale co tu się dziwić, ostatnio dosyć często natrafiał na stada lwów, miał zwyczajnie pecha. Pojawienie się kolejnego lwiątka, a tym bardziej jego słowa sprawiły, że Tileth w ogóle stracił chęci do życia. Kolejne? Zazwyczaj natrafiał na niewielką grupkę lwów, a już to było dość niebezpieczne, ale teraz, jak się okazuje ma do czynienia z czymś znacznie poważniejszym. Jak Serret tutaj wytrwała wśród tych bestii, a tym bardziej, z czego ona się tak cieszy? Bo na przytłoczoną swoim położeniem nie wyglądała. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
29-11-2012, 22:44
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Słuchając słów Sharmy, kiwała łbem ze zrozumieniem, a jej mina wyrażała ogromne przejęcie.
- Ojej, ojej, to faktycznie niedobrze! - przyznała, patrząc z niepokojem na hybrydziątkę. - Ja niestety nie znam ani cioci Hewy, ani cioci Vei, ani twojego taty. Zaraz jednak zdołała się rozchmurzyć, zdawszy sobie sprawę z faktu, iż jej wypowiedź brzmiała całkiem komicznie. Ciocia... To taki miły wyraz, nie sądzicie? Jak się go napisze małymi literami - 'ciocia' - to żadna literka nie wystaje w dół ani w górę, chyba że by brać pod uwagę kropkę nad 'i'. Rewelacja! - Masz jeszcze jakieś ciocie? Ja nie mam ani jednej. Tylko wujka kiedyś miałam - stwierdziła, już z uśmiechem na pysku. Och tak, stary wujek... Eee... Jak mu tam było na imię? Zawsze zapominała! Coś na 'r'... Swoją drogą, każdy w jej rodzinie miał 'r' w imieniu. A ona nawet dwa! Niesłychane, co? Dostrzegłszy kolejnego młodzika, który wpadł tu z radosnym 'deme!' i usłyszawszy, że Sharma powitała go tym samym słowem (co za zbieg okoliczności!), karakalka postanowiła nie pozostać gorszą. - Deme! - odparła więc z równą wesołością, mimo iż pierwszy raz w życiu słyszała tenże zwrot. Ale nie brzmiał źle. Wręcz był ładny! Taki dźwięczny, krótki... Jak Serret! A nawet krótszy. Ale Serret ładniejsze. - Masz takie ładniutkie kolorki, wiesz? Jak lew! - stwierdziła z niezłomnym przekonaniem o prawdziwości swoich słów. Tak właśnie wyobrażała sobie typowego przedstawiciela wspomnianego gatunku - żółtawa sierść, brązowa grzywa (co z tego, że ten tutaj ma ledwie jej drobne zaczątki?), ciemne oczy... Co za moc! Strach się bać! Raptem zdała sobie sprawę, że jest tu jeszcze ktoś. A, ten Tileth. Już niemalże o nim zapomniała! Ale odezwał się. Jednak! Tylko czemu tak mało mówił? - A ty co, śpisz? - spytała, zwróciwszy na niego swe spojrzenie pełne szczerego zdziwienia. |
|||
|
Aigéan Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:6 miesiący Liczba postów:54 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 25 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 15 |
01-12-2012, 23:47
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
//Przepraszam was wszystkich za taki blok straszny, nie sprawdzałam KLa, przez nadmiar nauki ^^""
"To TY na pewno ją znajdziesz!" Nie jakieś dziwne...koty, ale właśnie on! Doskonały tropiciel, wspaniały przywódca. Kiedyś zostanie królem stada, a jak! Przecież jest wprost do tego stworzony, czyż nie? Z pewną chełpliwością wyszczerzył kły, do tego jednak skromnie spuszczając łeb. No, odrobinkę go przechylił, to było na pewno pewne. Nie zawstydzajcie komplementami tego kawalera! Nie znaczy to jednak, że żywe serce młodzika radowało się wielce i zasłużyć chciało na miłość powszechną. No, może słowa karakalki przez chwilę zważyły mu humor, postanowił jednak przemilczeć "ładniutkiego". Dama to dama, cóż poradzić! Niewiasty zawsze mają swoje poglądy i nie da się ich wybić nawet za pomocą laski Rafikiego. Bywa! - Zwą mnie Aigean. Czy mógłbym wiedzieć, z kim mam sprawę? - no, podczas wędrówek tego i owego się nauczyło. Zwłaszcza jeśli lwice widziały w nim materiał na wspaniałego lwa - wtedy nie mogło być inaczej, chciały w niego wmusić maniery. Hewa mogła być prawdziwie dumna, he he. No, powiedzmy. Aige mimowolnie zwrócił wzrok z Sharmy na Tiletha. W końcu, to on był samcem! Starszym na dodatek, chociaż niewiele większym. I, chyba te dwie damy były pod jego protekcją! A przynajmniej karakalka, czyli dziwaczna kotka. W sumie, Sharmie też należał się ten tytuł, ale to już wypadało zachować dla siebie. |
|||
|
Sharma Gość |
02-12-2012, 19:29
Prawa autorskie: KamiLionheart/obróbka; Lisha
Spokój biednego lwiaka został zakłócony przez figle Sharmy, która w pewnym momencie zacisnęła szczęki na jego uchu i pociągnęła mocno, burcząc coś nie wyraźnie. W końcu jednak puściła, by rzec z niecierpliwością i niezadowoleniem:
- Ej, chodź już! Mój tata się martwi, pewnie mnie szuka, a ja bez ciebie nie trafię! No chodź! Utkwiła w Aigeanie swój błękitny wzrok, by zaraz potem przerzucić go na Serret i Tiletha. Hm, trochę nieładnie byłoby ich tutaj zostawiać nawet, jeśli nie znają cioci Hewy. - A może wy pójdziecie z nami, państwo karakalowie? - spytała, przekręcając przy tym zabawnie łebek. - Poznacie mojego tatę. Na pewno się zaprzyjaźnicie! [ Dodano: 2012-12-09, 14:44 ] Ci, którzy uważnie śledzą życie Sharmy, wiedzą, że nie jest to cierpliwa istotka. Nie miała już siły czekać, ani aż karakale się zastanowią, ani na odpowiedź Aigeana. Miast tego popruła do przodu... i zniknęła im z oczu. zt //Sorry, czekałam na jakikolwiek odpis cały tydzień i nie miałam zamiaru dłużej zwlekać. |
|||
|
Tileth Konto zawieszone Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 35 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 00 |
10-12-2012, 03:12
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney
- Hm? - odparł, zwracając swój wzrok na Serret. O co jej chodzi? Zresztą nieważne. Ważne było, że Sharma chciała dotrzeć do jakiejś cioci. A najgorsze było to, że chciała ich wziąć ze sobą. O nie, tylko nie to. Miał dobrowolnie pójść w paszczę lwa? Toż to szaleństwo. Tym bardziej, że z jej słów wywnioskował, że jest ich tam więcej, a królowa jest jej ciocią. Postanowił zatem zacząć działać.
- Wybaczcie, ale ja chyba spasuję. Jestem nieco głodny, tak więc najpierw udam się na polowanie. - powiedział, kiedy wymyślił pierwszą, niebanalną przecież wymówkę. Młoda popruła jednak sama naprzód, a on, w obawie, że zaczną go jeszcze przekonywać, żeby jednak z nimi poszedł, postanowił się niedyskretnie ulotnić. - Lepiej pójdę już, do zobaczenia! - rzekł więc szybko na pożegnanie, po czym znikł w jednej chwili w wysokiej trawie. zt |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
10-12-2012, 21:01
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Sharma sobie poszła. Tileth sobie poszedł. Aigean patrzył za Tilethem, który sobie poszedł. Nic tu po biednej Serret!
Podniosła się więc z miejsca, by raz jeszcze przebiec wzrokiem po tej jakże fascynującej okolicy. No zostałaby tu jeszcze godzinę albo i dwie, ale, nie ma bata!, musi sobie pójść, bo... Bo tu jest nudno. O. Chociażby. - No to cześć - rzuciła wesoło w stronę pozostałego tu lwiątka, po czym raz jeszcze wyszczerzyła swe kiełki i dość szybkim krokiem opuściła Łączkę. Z/t |
|||
|
Lady Gość |
08-03-2013, 23:56
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Nie wiadomo czemu lecąc cały dzień zmarnowany na spaniu Lady wybrała to miejsce na stałe. Nie wiedziała do kogo należy ta ziemia. Do jakiego stada. Ale coś ją wzywało na tą ziemię. Kiedy przyleciała, wylądowała i ukryła się w trawie i kwiatów by drapieżnik ją nie zauważył. Spokojnie siadając cicho westchnęła. po chwili wstała i machnąwszy skrzydłami odleciała.
z/t. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości