Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
10-08-2012, 22:35
Prawa autorskie: moje
Młoda lwica po długiej wądrówce dotarła w głąb lwiej krainy. Była zauroczona otoczeniem.
-Matko pochodzisz z naprawdę pięknych okolic- Szepła do siebie. Była niczym młodszy klon swej matki. Nauczona wszystkiego co powinna wiedzieć i wychowana wedle twardych zasad, szła dumnym krokiem wyrzutka. Wiedziała, że złej ziemi nie ma ale znała jej zasady, hymn i historie. [ Dodano: 2012-08-12, 12:20 ] czuła że jest na miejscu -czy to możliwe że naprawdę mam prawo być w twej ojczyźnie matko?- długo myślała nim podniosła się i potoczyła głębiej w lwią kraine z.t Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
22-08-2012, 19:13
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Ciągle nie mógł się przyzwyczaić do faktu, że został królem, że stał na straży bezpieczeństwa stada, no i co najważniejsze, że był odpowiedzialny za resztę. Młody starał się o tym nie myśleć, bo ilekroć to robił, czuł jak jego wnętrzności się wykręcają, powodując przy tym nieprzyjemne kłucie. Dobrze, że miał do pomocy Vei, gdyby nie ona nie miałby już kompletnie czasu dla przyjaciół i straciłby możlwiość swoich spacerów - jak to ujęła Felka - nie wiadomo gdzie.
Nareszcie dotarł do Wąwozu, miejsca, w którym spędził dość trochę czasu, jeszcze jako dzieciak. Może dlatego, że było tam trochę ciekawiej. Oczywiście, lew nigdy nie narażał się na zbędne niebezpieczeństwo - no dobra, prawie nigdy - choć lubił ten dreszcz emocji. Mako stwierdził, że idąc górą będzie miał lepsze baczenie na sytuacje w Wąwozie. Po drodze napotkał sępa, za którym powiódł wzrokiem. Czyli w pobliżu nie ma nic interesującego. Gdy już doszedł do takiego wniosku, odstąpił od krawędzi, nie miał zamieru tam wpaść. Był święcie przekonany, że nikogo nie ma w pobliżu, więc postanowił, że wznowi swoje poszukiwania za jakieś 50 metrów. Zerknął w niebo, uff, trzeba przyznać, że było ciepło. |
|||
|
Roza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Trzy i pół roku. Znamiona:0/0 Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 66 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 90 |
22-08-2012, 20:04
Prawa autorskie: Lineatr Malaika4, a reszta Kamilionheart.
A kto by pomyślał, że niedaleko wędrującego samca walczy o życie ta, o której czasami wspominał i wzdychał? Jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności? I czy dwójka jest gotowa na takie spotkanie? W dodatku w okolicznościach jakie są...?
Niby to jakieś pięć czy więcej minut wspinania, ale w takim słońcu, po długiej wędrówce to była niezwykła męczarnia. Gdyby nie pomoc ptaszyska, zapewne z wycieczenia poddałaby się i puściła pionowych skał, pozwalając by ciało jej i jeszcze jednego młodego lwiątka roztrzaskało się o kamieniste podłoże. Ale jest i jedyne co jej teraz grozi, to ... udar? Powolna śmierć z odwodnienia? Dobra, dalej jest poważnie. Ale przynajmniej droga nie taka ciężka jak przed chwilą. Samica sapała coraz głośniej, z niepokojącym nieco świszczeniem, które chyba niedawno słyszała... Tak, tak samo dychało lwiątko które trzymała coraz gorzej w pysku. Ale to już... Ponieważ Roz, mimo iż krokiem przypominającym chód pijanego człowieka, szła przed siebie dalej, mimo silnego zmęczenia i osłabienia. Znowu to piszczenie w głowie i zawroty... Ale w końcu postawiła łapy na gruncie górnej części wąwozu. Udało się? Nie, jeszcze nie... Teraz musi jeszcze zapewnić sobie i piaskowemu dalszą opiekę... Albo chociaż dotrzeć do cienia i wody... Samica podniosła wyżej łeb i z przymrużonymi oczyma wypatrywała... Nie wiedziała czego, już wiele nie myślała. Trudno było cokolwiek ujrzeć. Widok zdaje się, że zaczął się bardzo rozmazywać. Ale jednak coś zauważyła. Ktoś stał całkiem niedaleko. - Po-- móż... - wydała z siebie, bezgłośnie, lecz wystarczająco by lwica poczuła nagle przypływ nadziei. Z tego wszystkiego rozstawiła szerzej łapy, położyła lwiątko na ziemi i... jakby nagle obezwładniona, padła z lekkim, przytłumionym hukiem na ziemię. Tak, niech się dzieje teraz wola nieba. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
22-08-2012, 20:30
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Wspominał? Tak jak najbardziej, zważając na fakt, że dla większości Lwich była ona już martwa, była wspomnieniem niechcianej przeszłości. Wzdychał? Odpowiedz na to pytanie nie była już wcale taka łatwa. On nie wzdychał, on po prostu rozmyślał... Tak, właśnie tak.
Najwyraźniej Młody się pomylił, oto bowiem kilkanaście metrów przed nim ktoś wyłonił się z wąwozu. I nie sposób było pomylić tej osoby. Ten kolor futra był naprawdę charakterystyczny. Do kogo nie powiedziałbyś „Fioletowa lwica”, każdy wskazałby Roz. Roz padła, a przynajmniej tak to wyglądało. Może po prostu chce, żeby podszedł, a wtedy palnie go łeb. W tej chwili przez głowę Mako przebiegło wspomnienie treningu z Eler. Padła ona podczas walki i nikt z Lwich jej nie pomógł, twierdząc, że był to zwykły podstęp. Tak, to była Roz, jeżeli zasłużył sobie na kare, to trudno, ale nie miał zamiaru ryzykować ewentualnych uszczerbków na zdrowiu lwicy. Przełknął tylko ślinę i pędem ruszył w kierunku lwicy. W jego łbie krążyło pytanie, skąd się tu wzięła i kim było lwiątko, spoczywające przy Jej łapach. Weź się w garść. Na takie pytanie będzie czas później... Los daje mu szanse, teraz to on może pomóc, tak jak ona pomogła mu wcześniej, gdy sam znajdował się w podobnym stanie. Po chwili załadował Rozę na swe barki, w porównaniu do Raya była dość lekka, ale pozostawało lwiątko. Przecież go tu nie zostawi. Capnął go w zęby, ale tak by zostawić sobie jakieś miejsce na przewiew powietrza w pysku. To do Groty Med... Ah, przecież stracili tą grotę.. Dobra, to na skałę, tam przynajmniej jest cień. Tylko jak wejdę z nią na górę? Z Rayem schodziłem, ale teraz trzeba iść w przeciwnym kierunku.. Dam radę, muszę. No i ruszył w obranym kierunku. Taa, z pewnością zahaczy Hewę o grotę dla medyka. Pozostało mu tylko wierzyć, że natrafi na kogoś, kto zdoła mu pomóc. [z.t] |
|||
|
Shiquid Gość |
22-08-2012, 20:38
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
//Eenu jest na dole wąwozu.
|
|||
|
Roza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Trzy i pół roku. Znamiona:0/0 Liczba postów:88 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 95
Siła: 66 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 90 |
22-08-2012, 20:40
Prawa autorskie: Lineatr Malaika4, a reszta Kamilionheart.
//Przeczytaj, napisałam "z/t z Eenu" //
|
|||
|
Eenu Konto zawieszone Gatunek:Roza Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Znamiona:0/0 Liczba postów:55 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
24-08-2012, 16:37
Prawa autorskie: MysticMistSong
Eenu nie pamiętał podróży, a w szczególności tego, jak raptem wraz ze swą fioletową wybawicielką znaleźli się na szczycie Wąwozu, który pochwycił go w swe sidła nie dając najmniejszych szans na przetrwanie. A jednak - zdrajczyni, której to intryg obawiał się sam Król Lwiej Ziemi po raz pierwszy od dłuższego czasu, jak to topornie zaznaczała jej dusza, otworzyła własne serce, okazała dobrą, niezwykłą stronę swej - trzeba przyznać - skomplikowanej osobowości i z niemałym trudem pochwyciła blady cień nadziei.
Gdy tylko podjęła się morderczej tułaczki szczęka piaskowego roztworzyła się bez nawet kropelki śliny, o suchych, szorstkich wargach, a ślepia ranione co i rusz niezidentyfikowaną grą barwnych świateł oraz majaków zniknęły za delikatną osłoną powieki, uwolnione od wszędobylskiej jasności. Jednak gdy zawitały już pierwsze komplikacje ryzykownej podróży - uczucie spadania, małe, pokruszone odłamki skalne osuwające się spod łap Rozy czy też, o zgrozo, bicie potężnych skrzydeł odzianych w obleśnie postrzępione pióra podłego, wypominanego w koszmarach konającego samczyka padlinożercy... to było dla niego za dużo. Zaproszenie nie do końca parszywego sępa natomiast było ostatnim dźwiękiem, który zarejestrował gasnący jak płomień na szalejącym wietrze umysł malca. Kiedy został delikatnie ułożony na rozpalonej, popękanej glebie nieopodal krawędzi miejsca, w którym oba lwy zostały uwięzione, jedynie z wolna, nieregularnie i zbyt szybko falujące boki świadczyły o tym, iż młodzik jeszcze żyje i choć z niewyobrażalną trudnością - oddycha. Nie miał jednak na tyle woli walki, siły, czy wiary w to, że... udało się, są wolni, samica wytrwała i wydostała się po stromym zboczu, a teraz przed nimi stoi zdrowy, pełen sił lew, gotów udzielić niezbędnej pomocy, by okazywać wylewną wdzięczność czy nietuzinkową radość. Wiązało się to z tym, że nawet nie uchylił powieki, a kiedy Mako capnął go w o wiele potężniejsze szczęki sam dobrze nie wiedział, czy wciąż jest przytomny, czy waha się na granicy świadomości bądź snu (prawdopodobnie wiecznego), lecz ciałko nie przeszyła żadna niechciana konwulsja, drgawka, naturalny mechanizm obronny. Stan, który objął go cuchnącymi, niechcianymi szponami niełatwo określić - nawet czując ból nie mógł już płakać, krzyczeć, czy dalej spoglądać na to, co czeka go w najbliższym czasie. z~t |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
29-08-2012, 15:20
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Kolejne dni w podróży. Ostani więszy pomas jaki sobie zrobił miał miesjce jakieś pięć dób temu, w tej wielkiej dżungli. To było bardzo przytulne miejsce... Teraz sam sobie się dziwił, że wogóle się stamtąd ruszał. Jednak w głebi serca wiedział dlaczego tak postąpił. Był wiecznym wędrowcem. Bardzo krótko był w miejscu które szczerze mógł nazwać swoim domem. Jednak bardzo szybko mu je odebrano. Od tego czasu musiał się włóczyć, a to bardzo wpłynęło na jego życie. Teraz już po prostu nie potrafił zagościć gdziekolwiek na dłużej.
- Machafuko Wieczny Wędrowiec... - Uśmiechnął się sam do siebie na tę myśl. Czas pokaże ile jest w tym prawdy. W końcu zaszedł do jakiejś kotliny. Słonie było wysoko nad horyzontem. Coraz mniej roślin... Samiec zastanawiał się czy może znajduje się na terytorium obcego stada. Jednak ostatnio prócz tej jednej lwicy... Miyuuki nie spotkał nikogo. Był zmęczony i ostatnio schudł. Klimat dawał mu się we znaki. Wąwóz lekko skręcał. Ominął kolejną skałę... i dosłownie wpadł na lwicę o kremowej sierści. Uskoczył do tyłu i przyjął postawę bojową. Był gotów zaatakować w razie jakiegoś zagrożenia z jej strony.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
29-08-2012, 16:17
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
// sorry, że tak długo :) obiad musiałam zrobić //
Przysypiając na skraju wąwozu w lekkich promieniach słońca zmysły lwicy powoli wygasały. Choć temperatura była niższa niż zwykle to nie było to odczuwalne gdyż słońce dogrzewało od czasu do czasu. Echo powoli zasypiając nie usłyszała kroków nadchodzącego lwa, jednak po chwili mogła być pewna, że ktoś jest koło niej. Poczuła, że coś na nią wpadło, natychmiastowo zareagowała. Podskoczyła gwałtownie, a jej łapa ześlizgnęła się w przepaść. Próbowała ratować sytuację i skoczyła przed siebie, odruchowo przyjęła pozycję obroną tak jak samiec. -" Trzeba uważać jak się stawia łapy.."- rzuciła gniewnie. Echo ciężko było wyprowadzić z równowagi, jednak zdenerwowanie i lekki lęk przed samcem uruchomiło u niej zmysł obronny. Zmierzyła go wzrokiem i doszła do wniosku, że nie jest to jeden z masywniejszych lwów. Ten był wyraźnie chudszy od typowego samca. Po chwili namysłu przysiadła spokojnie lecz nadal była gotowa do skoku w bok ewentualnie ataku, jednak ta druga opcja jest dostępna tylko wtedy jeżeli on zaatakuje.. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
29-08-2012, 18:26
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Impas. Oboje wpatrywali się w siebie, czekając aż drugi wykona jakiś ruch. Machafuko nie chciał walczyć. Raz nie lubił, a dwa był na tyle zmęczony, że mógłby sobie nie poradzić. Dlatego też nie zamierzał niczego zaczynać. Tamta nie atakowała, więc mógł jej się przyjrzeć. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy to właśnie kolor jej sierści. Była niemal biała. Oczywiście samiec widywał już białe lwy, ale to był niezwykle rzadki widok. Może spotkał jednego, czy też dwóch. Drugie co też było od razu widoczne to wiek lwicy. Była młoda, może nawet młodsza od niego. Nie zdziwił by się gdyby się okazało, że dopiero niedawno weszła w dorosłe życie.
Lwica zaś zobaczyła, że samiec jest dorosłym lwem o szarej sierści. Szpakowata postura, którą nabył prawdopodobnie podczas licznych wędrówek, podkreślała jego mięśnie. U lwów coś takiego jest raczej okazem jakiejś choroby. No cóż... samce nie są tak aktywne jak samice i zazwyczaj mają na pokładzie zdrowy zapas tłuszczu. Machafuko nie wyglądał jednak na chorego, czy słabego. Wręcz przeciwnie. Jego muskulatura mówiła sama za siebe. Na ciele miał kilka blizn. Niektóre wyglądały jakby byłe zdobyte w walce, inne, mniej regularnieświatczyły o... niezdarności, jaką cechował się lew, a może dalej cechuje, gdyż wyglądały jak efekty jakiś wypadków. Właściwie nic nie świadczyło o tym, że młoda samica zechce go zaatakować. Teren był raczej płaski, nie licząc kilku skał z oddali, no i tej zza której wyszedł, wiec raczej nie było mowy o zasadzce, czy też o obecności innych lwów. Byli sami. Właściwie to Machafuko znowu się zdziwił, że kolejna lwica którą spotkał podróżuje samotnie. Samice raczej organizowały się w jakieś grupy łowieckie. A może to jakiś obczyczaj tutejszych terenów. Cholera wie... Po dłuższej chwili tego niespokojnego impasu samiec powoli zaczął przybierać normalną postawe, cały czas jednak obserwując lwicę. - Nie chcę walczyć - rzekł do nieznajomej. Może uda im się to załatwić w pokojowy sposób...
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
29-08-2012, 22:29
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Lwica słysząc słowa lwa nie zareagowała, po prostu siedziała i wpatrywała się w niego.
-"W sumie dobrze wybrał, przecież mogłoby mu się coś stać.."- myślała śmiejąc się w duszy. Samiec wyglądał na chorego bądź osłabionego po mimo swojej lekkiej muskulatury. Młoda by zapobiec ciszy w końcu się odezwała. -" To dobrze.. skąd pochodzisz?"- powiedziała spokojnym już tonem. Ponownie odgarnęła łapą swoją jogurtową grzywę. -"Muszę sobie sprawić jakąś opaskę.."- rozmyślała. Jednak skąd ją zdobyć tego nie wiedziała.. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
30-08-2012, 00:03
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Widział jak młoda samica lustruje go wzrokiem. Nie wiedział tylko, czy to robi z zafascynowania jego widokiem, czy raczej ze zdziwienia, że taka istota jak on może istnieć. Sam roześmiał się w duchu nad swoimi przemyśleniami.
- Jaa... - Był zaskoczony faktem, że lwica od razu pyta o takie rzeczy. Zresztą nawet nie wiedział jak jej odpowiedzieć na to pytanie... - Pochodzę z daleka. - Konkretniejszej informacji nie potrafił jej podać. -Tam ziemie porasta trawa i jest dużo zwierzyny... - Tylko tyle pamiętał z lat kocięcych. - Nie to co tutaj. - Dodał zdegustowany, grzebiąc łapą w pyle, którego było tu pełno. Uznał ze warto było się przedstawić. - Mam na imię Machafuko. Po dobno to coś znaczy w języku moich przodków, ale nie mam pojęcia co - rzekł z uśmiechem. - A ty? - Spojrzał na samicę pytająco.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
Echo Gość |
30-08-2012, 00:31
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Lwica spojrzała na samca i lekko się uśmiechnęła. Zaplotła ogon wokół łap i spojrzała na swoje łapy.
-"Jestem Echo, pochodzę z południa kontynentu, a od niedawna należę do Strażników Niebios.."-powiedziała szybko. Ponownie skierowała wzrok na lwa. Zastanawiała się nad jego wypowiedzią, w końcu na tych terenach jest dużo bujnej roślinności wystarczy udać się do jakiejś doliny czy dżungli. Zwierzyny tutaj na pewno nie brakuje, to co mu się może nie podobać. -"Niech się przejdzie na pustkowia to wtedy będzie mógł powybrzydzać."-myślała. W sumie każdy ma inny gust. Kremowej ten teren bardzo się podobał, co prawda wąwóz nie jest miejscem do podziwiania krajobrazów aczkolwiek posiada jakiś swój urok.. |
|||
|
Machafuko Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:4 lata 2 miesiące Liczba postów:786 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 38 |
30-08-2012, 12:45
Prawa autorskie: Avatar: Nataka || Podpis: Kami (szkic), Cynka (kolory), Inn (cienie)
Tytuł pozafabularny: Pomoc techniczna / Prowadzący Radia
Co do uroku tego miejsca, to nawet nie było mowy by się sprzeczać. Widok zapierał dech w piersiach, jednak to nie było tym za czym tęsknił. Właściwie to nawet nie był w stanie określić czego pragnął. Niewiele pamiętał ze swojego dzieciństwa, prócz tego jednego, straszego dnia, kiedy to zawaliło mu się całe życie. Ale chyba to była potrzeba posiadania domu, miesca które uważałby za swoje, gdzie mógłby zawsze wrócić i czuć się bezpiecznie. Nie znalazł dotychczas takiego miejsca i już chyba nie znajdzie.
- Echo... ładnie - pomyślał. - Strażnicy tak? - Domyślał się że to jakieś stado. Dość osobliwa nazwa... Niby czego mieliby bronić? Osobiście nie czuł potrzeby dołączenia do jakiegokolwiei stada, czy też stworzenia własnego, już nie. Miał jeszcze coś powiedzieć, gdy rozległo się burczenie w jego brzuchu. Uśmiechnął się nieco zakłopotany. Tak, trochę zgłodniał i chętnie by coś przekąsił. - Znasz jakieś miejsca, gdzie można by coś upolować i odpocząć? - spytał lwicy. W gruncie rzeczy sam mógł sobie poradzić, ale poszukiwania kosztowały by go więcej energii. Miał nadzieję, że ufa mu na tyle, by mu pomóc.
Głos // Sylwetka // A tu w nowej roli // I prezencik od synka
___ I rzekł do mnie główny admion: "Zbanuj wszystkich, ja rozpoznam swoich". Zielony? Czy czerwony? :v |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości