Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Sheyira Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:42 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 10 |
14-11-2012, 18:19
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Lwiczce ledwo udało się zwiać, gdyż Sanamu bez ostrzeżenia zaczął ją gonić. No ale przez jakiś czas się udawało, niestety, po chwili dobiegł do niej i trącił ją łapą, po czym zwiał jak najszybciej. I jeszcze warknął na nią! Sheyira zaśmiała się, po czym zaczęła go gonić. Biegła jak najszybciej umiała, a gdy była już bardzo blisko niego po prostu skoczyła na niego przewracając go tym samym. Przeturlali się kawałek razem aż w końcu leżeli obok siebie rozdzieleni. Shey dalej się śmiała, bo przynajmniej dla niej była to śmieszna sytuacja.
|
|||
|
Sanamu Gość |
15-11-2012, 21:03
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Czując, jak rówieśniczka na niego wpada z impetem, zamachał bezradnie w powietrzu łapami i wylądował plackiem na ziemi. Zamrugał lekko zdezorientowany, podniósł się i otrząsnął z pyłu, który oblepił jego pomarańczową sierść i potarmosił grzywkę, by ta nie zasłaniała mu więcej widoku. Potem dołączył do śmiechu Sheyiry, ale przerwał gdy do jego czujnych ,mimo zabawy i beztroski uszu dotarł rechot. Szybko obejrzał się i zlustrował wzrokiem okolicę. Może i ciężko zobaczyć, ale nie jest to niewykonalne. Pełnia dnia i słońce w zenicie sprawiło, że młody szybko dostrzegł obiekt poszukiwań. Widząc ciemną sylwetkę lwicy, przechylił w bok łeb napinając mięśnie, tak na wszelki wypadek.
|
|||
|
Sheyira Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:42 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 61 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 10 |
15-11-2012, 21:14
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Sheyira jeszcze przez jakiś czas się śmiała, lecz po chwili jej wzrok znów spoczął na Sanamu. Coś nie grało, gdyż ten jakby spoważniał, na dodatek doskonale widziała, że napiął mięśnie. Czy ona zrobiła coś nie tak? A może to przez ten rechot? Jakoś ona nie zwracała na ten śmiech uwagi, może ktoś się w oddali także bawi, jak oni? Wstała, po czym otrzepała się i podeszła bliżej niego, a widząc, że ten wpatruje się w jakiś punk, również spojrzała w tamtą stronę. Spostrzegła jakąś ciemną lwicę w oddali, która jakby się chowała. Automatycznie przybliżyła się do Sanamu, tak, że stykali się bokami, no i również napięła mięśnie. Choć była dość pozytywnie nastawiona do życia, to mimo wszystko lepiej być zawsze ostrożnym...
Mała po chwili postanowiła uciec, ot tak. Nie miała ochoty przebywać w tym miejscu ani minuty dłużej. z.t |
|||
|
Samara Gość |
16-11-2012, 20:47
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Grunt, że młodzi zachowali ostrożność. Kto wie, czy Samcia jest tak samo niegroźna w stosunku do starszych lwiątek. Choć nie, to zależy od tego, jak ów stworzonka się zachowają.
Lubiła dzieci? Może... Własną córę zostawiła, podobnie z pierworodnym, jednak cóż.. Może się zmieniła? Kto wie? Na pewno nie ona. Mimo, że została zauważona, nadal stała jak stała, choć mgła robiła swoje i z każdym podmuchem wiatru było ją widać to mniej...to więcej. Dziwne anomalie, nieprawdaż? Wykorzystując chwilę, kiedy mgła stała się na tyle gęsta, że i ona nie mogła dostrzec lwiątek po prostu ruszyła przed siebie, zapamiętując mniej więcej gdzie dokładnie znajdowały się duże kulki, by wyrosnąć jakby za ich plecami. -Bu. |
|||
|
Sanamu Gość |
19-11-2012, 19:15
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
-Łaaaał. Straszne.-mruknął, unosząc wyżej brwi i patrząc lekceważącym wzrokiem w zielone oczy czarnej. W głębi czuł strach, którego nie chciał uzewnętrzniać, ponieważ wiedział, że dorosła lwica mogłaby wziąć to za oznakę jego słabości. I jego przy jakiejś dziewczynie! No, nie tak to on nie może. Nastroszył włosy na karku i położył uszy po sobie, we wrogim geście.
-Czego tu chcesz? |
|||
|
Samara Gość |
19-11-2012, 20:11
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
- Tak bardzo, że aż wcale.- mruknęła, znów zanosząc się na głuchy, gardłowy rechot.
Zaczeła z wolna okrążać lwiątka, ślepia jednak świdrowały głównie Sanamu. - Nie pamiętam, byśmy przeszli na ty, kolego.- mruknęła.- widzę, że masz przed kim zgrywać...bohatera.- tu rzuciła spojrzenie na Shyeirę. - Co by było, gdybyś jednak...- zatrzymała się nagle, tuż przed pomarańczowym samczykiem, przyglądając mu się uważnie. W końcu po prostu przysunęła swój pysk ku jego, tak, że niemalże stykali się nosami. -...Był tu sam.Zupełnie?- zapytała, nadal nie zaprzestając świdrowania młodego. Nim jednak wyprostowała się, kłapnęła mu szczęką koło ucha. Właśnie, ciekawa była jego odpowiedzi. Zabawa najważniejsza! //srry za taki chaotyczny post... |
|||
|
Sanamu Gość |
19-11-2012, 21:43
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
-Nigdy nie udaję kogoś kim nie jestem.-odpowiedział jej gładko, z nutą ironii w głosie i przeszywając ją wzrokiem. Zdał sobie sprawę, że ich ślepia mają identyczną barwę, ale to pewnie przypadek. Tak, przecież pełno jest lwów z takimi tęczówkami, od groma zapewne. Cofnął pysk szybko i odruchowo, zmarszczył nos czując tak blisko woń lwicy. Po chwili, od sam również zrobił krok do tyłu i wzdrygnął się słysząc kłapnięcie szczęk ciemnej. Syknął.
Bądź silny. Jesteś Lwim. -Nie lubię gdybać. Po co mam mówić, o czymś co się i tak nie wydarzyło? To zajęcie dla nieudaczników, którym się w życiu nie powodzi.-odparł, wzruszając barkami i mrużąc wrogo ślepia wciąż obserwując tamtą. |
|||
|
Samara Gość |
19-11-2012, 21:55
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
- Masz na oko... Pół roku, może mniej? Pewnie tak dużo wiesz o życiu.- parsknęła.
Aż się tutaj nasuwa pan Wonka, podpierający głowę na ręku. Ironia wplatająca się w ironię, czy aby na pewno jest to rozmowa zbiegająca na dobry tor? - Mama puszcza was tak samych? Bez opieki? A jak traficie na groźnego, strasznego lwa, to kto was obroni? - zaśmiała się, odchodząc od młodzików na odległość paru metrów, by zasiąść w oczekiwaniu na odpowiedź. |
|||
|
Sanamu Gość |
19-11-2012, 22:08
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Prychnął tylko w odpowiedzi. Przysłuchiwał się samicy, po czym odetchnął głęboko i odezwał się ponownie.
-Nie jesteśmy rodzeństwem. Praktycznie jej nie znam. A moja mama dba o mnie lepiej niż wszystkie inne razem wzięte. Zajmuje się teraz, po prostu jej młodszą... Podopieczną.-niestety mimo jego silnej woli nie mógł pozbyć się kwasu, który wdarł się w ostatnie słowo, które wypowiedział. Westchnął. Zamiótł ziemię ogonem i zastrzygł krótko uchem, szukając zielonych ślepi lwicy w tej gęstej mgle. -Pochodzę z dumnego i bogatego w korzenie rodu, potrafię o siebie zadbać, moi przodkowie się mną opiekują.-mruknął cicho, tak że nawet nie wiadomo, czy tamta zdołała cokolwiek usłyszeć. |
|||
|
Samara Gość |
20-11-2012, 19:42
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
- Hyhy, a gdyby twojej.. No koleżance zagrażało by niebezpieczeństwo..Ryzykowałbyś coś, co masz najcenniejszego?Życie.- zapytała, świdrując spojrzeniem zielonych, niczym jad ślepi Shyejrę, o której teraz była mowa. Przez tą mgłę, która tak czy siak nadawała tej sytuacji wygląd nieco..Straszny? Może. Nie wiem. Chyba. To dwójka młodych patrząc w jej stronę widziała tylko je- parę oczu, połyskującą w półmroku.
- Twoja mama ma podopieczną? Widzę, że za nią nie przepadasz co?- zapytała, przekrzywiając pysk teraz w przeciwną stronę niż poprzednio. - Dumny ród. Aż mi na myśl przychodzi Płonąca Ziemia...- mruknęła, opierając pysk na łapie, w geście zamyślenia, by po chwili takiego amoku, odstawiła ją na swoje miejsce i ciągnęła dalej: - Też wywodzę się z dumnego rodu, ale jakoś nie czuję obecności mojej rodziny. Ciekawa jestem jak to działa. Chyba...Że blefujesz, co?- rzuciła, wbijając wzrok w malca. Cóż, nie zdawała sobie sprawy, że właśnie rozmawia ze swoim... Bratankiem. |
|||
|
Sanamu Gość |
20-11-2012, 20:47
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
-Nie znam na to odpowiedzi. Może, gdy będę starszy i będę więcej wiedział, odpowiem ci na nie.-odpowiedział, wpatrując się przez cały czas w te świdrujące Shyeirę ślepia, które potem znowu przeniosły się na niego. Usiadł, pacając ogonem o suchą ziemię wąwozu.
-Nie wiem. Nagle zaczęła się nią zajmować, ot tak. Taka mała, brązowa kulka, znaleźliśmy ją w takim miejscu, gdzie było dużo kości i czaszek słoni.-dodał, wzruszając barkami i wzdychając ze zrezygnowaniem. No cóż. Byle tylko na kulka była w przyszłości dla niego miła. Jakoś nie uśmiechało mu się bycie starszym bratem. Zawsze myślał, że jest tym jedynym. Biedak. Nie wiedział, że jego matka ma jeszcze dwójkę potomków. -I nie mylisz się tutaj. Wywodzę się z Płonącej Ziemi, mą matką jest Selene, córka Montany.-odparł z dumą wypinając włochatą pierś w kierunku, gdzie zdawało mu się, że przed chwilą widział ślepia ciemnej lwicy. |
|||
|
Samara Gość |
25-11-2012, 17:38
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
- Czekaj czekaj... Znaleźliście ją na Cmentarzysku Słoni?- zapytała, a uszy ustawiły się na sztroc.
- Myślałam, że zostawiając ją tam zginie, a jednocześnie uwolnię ją od jej psychopatycznej matki.- burknęła, drapiąc się w brodę. Oh tak, zabrała Asuan, zostawiając ją na pastwę słonicy. Nawet jeśli tamta by ją zabrała, to po drodze tak czy siak padła by z wycieńczenia, a młoda i tak by zginęła, czy od masy zwierzęcia czy od uderzenia. Bez różnicy. Coś co później jednak powiedział Sanamu sprawiło, że Samara zerwała się na równe łapy i jednym szybkim susem doskoczyła do młodego, masywnym łapskiem oddzieliła go od lwiczki, po prostu popychając ją gdzieś we mgłę, a pomarańczowego przycisnęła do ziemi, nachylając się nad nim. Teraz zielone ślepia miał przed nosem, a na karku mógł poczuć chłodne powietrze z jej nozdrzy. - Jesteś synem Selene. Wnuczkiem Montany. Potomkiem Sherkhana.- mruknęła, trzymając go sztywno przy ziemi, a chłodny oddech obwiewał mu pysk. - A wiesz kim jeszcze jest Selene? Moją siostrzenicą. A wiesz kim jestem dla Montany? Siostrą. Właśnie patrzysz na córkę Favity i Sherkhana. Samarę. [ Dodano: 2012-12-05, 19:38 ] - Widzisz młody? Jaki ten świat jest mały? Może nawet i za mały. Duży zlot famili jakoś mnie tu nie trzyma, przybyłam sprawdzić, jak się sprawy mają, a póki żyją tu płonący, ślad o nas nie zaginie.- mruknęła jeszcze do samczyka. - Szczęśliwego życia młody.- dodała, po czym odeszła tam, skąd przyszła, może już po kres zostawiając krainę czterech stad. the end |
|||
|
Ayari Reinmar Gość |
14-12-2012, 20:53
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus
Przylazł tutaj prowadzony instynktem. Zastanawiał się, gdzie teraz może podziewać się Oxena, ale póki co postanowił jej nie szukać. Jako księżniczka ma chyba... sporo zajęć, prawda? Łapy zaprowadziły go aż nad wąwóz, który dość samcowi się spodobał. Stanął na górze rozglądając się dokładnie po korycie rzeki, po czym odszukał zejście na dół i przeszedł wzdłuż niego spory kawałek. W końcu nieco zmęczony słońcem, ułożył się pomiędzy kilkoma skałami w cieniu, z którymi idealnie zgrywał się kolorem, więc teoretycznie był słabo widoczny. Zamknął ślepia i westchnął postanawiając nieco się zdrzemnąć.
|
|||
|
Felija Administrator Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5,5 roku Liczba postów:4,347 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 14 |
14-12-2012, 21:52
Prawa autorskie: Malaika, tło: Disney | AtomicIceCream
Felija spacerowała sobie po Lwiej Ziemi w nadziei spotkania jakiejś miłej, sympatycznej lwicy, takiej w stylu Kitany. O, ona był fajna! I miała coś ciekawego do opowiedzenia, ba!, nawet chciała się tym podzielić z taką Felką! To dopiero...! A faceci są źli, okrutni, zostawiają ją na pastwę losu w ogóle nie da się z nimi rozmawiać, no po prostu nie i tyle!
Tak sobie rozmyślając, bura lwica natrafiła na lwa. A ten lew mocno spał, niczym niedźwiedź w dziecięcej piosence. Początkowo kolorowooka wzięła go za jedną z okolicznych skałek, ale prędko zdała sobie sprawę, że ta skałka trochę się rusza... Kurczę! - Kurczę! - powtórzyła swoją myśl, tym razem nieco głośniej niż tylko w obrębie swojej głowy. Usiadła, przyglądając się czarnogrzywemu z wyraźną rezygnacją. Ależ ona ma pecha! |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości