Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Miyuki Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 10 |
14-10-2012, 21:54
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams
Lwica musiała przyznać, że reakcja lwa zdziwiła ją, tak, że zdziwiony wzrok powędrował na samca. Przez chwilę stała tak w milczeniu, patrząc nań na niego, ostatecznie jednak zdobywając się na powiedzenie czegokolwiek.
- Ekhm... Ja... Dziękuję. Nie musisz jednak chować nos w trawie - odparła cicho, na tyle jednak, by samiec mógł usłyszeć, co tez ona mówi. Miyuki jednak dawno wyrosła z etapu, gdy pierwszego lepszego zadowolić. Dorosła. Wydoroślała. - Wiedz jednak, że niektóre boginie ślubowały czystość i odtrącały amantów - odparła, trzepiąc ogonem o ziemię. Spojrzała na Shetani, przełykając w milczeniu ślinę. Najlepiej by było, gdyby to czarna zajęła się należycie Aimem. O. To byłoby idealnie rozwiązanie dla samicy. Zlitujcie się, bogowie. Błękitne oczy zmrużyły się nieco, ozdobione czarnymi rzęsami. Ot, piękna.
[center]
|
|||
|
Aim Gość |
17-10-2012, 21:29
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams
- Nie jestem amantem..- Zaprzeczył unosząc łeb, w tej pozycji dobrze mógł wlepić oczyska w błękitne oczy lwicy, czego tam szukał? A czego szukało się w głębi błękitu? Chyba tylko zatracenia.
- Uważam jedynie że piękno trzeba doceniać, moja uprzejmość to znikomy dar, tak niewiele mogę oferować. Ah.. Serce me już ma swoją właścicielkę. - Te jedyną, co nie zmieniało faktu że Aim dalej lubił je wszystkie. |
|||
|
Amarth Shetani Konto zawieszone Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95. Zręczność: 85. Spostrzegawczość: 85. Doświadczenie: 37. |
18-10-2012, 14:39
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
Pięknie. Wszystko poukładało się tak jak miało, a biedny kłamczuszek pod cielskiem demona nie wiedział, co go czeka po tak długim zastanawianiu się i średniej obietnicy. Widać, że szkielet miał średni plan działania, a nie wiedział, z kim się zadaje. Chociaż... Było ciekawiej, prawda?
Nie. Amarth uniosła brew, spoglądając bezlitośnie na mordę Liadan. Jej maska była twarzą zła w sercu ciemności, a czekoladowa była zabawką, która poprawiała humor. Znajdź królową kier, by mieć tron. Szpony wbiły się bez ostrzeżenia w pierś samicy, otaczając bijące serduszko stalową kratą. - Każda przygoda zaczyna się od pierwszego kroku... - mruknęła smolista, zniżając mordę. Liadan mogła poczuć jedynie porażający chłód, gdy szpony uciekł z jej cielska, a z ran... wyparowały złote nici, otaczające łapsko Shetani. Fragmenty duszy i wspomnieć. Podziurawiona służka... Jęzor zlizał duszę dokładnie, przyswajając ją w odpowiednim miejscu. - Głupie, ale prawdziwe. Nawet tu. - Czystą łapą pogładziła rany Liadan. Od dzisiaj jesteś wybrakowanym kotem, a ja wiem, gdzie będziesz. Cieszysz się? - Ignorancja jest w porządku, jeśli nie jest śmiertelna. Zeskoczyła z czekoladowej, spoglądając na złote fragmenty jej cielska. Morda wykrzywiła się okrutnie. M o j a. [TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]
|
|||
|
Liadan Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
18-10-2012, 15:58
Prawa autorskie: malaika4
Wyglądało na to że czerwonooka była na to zbyt ograniczona aby z początku pojąc co się tak właściwie stało.
Otępiałym spojrzeniem omiotła złote wstęgi które miały pojawić się zniknąć, lecz wystarczyło by obniżyła wzrok, by z przerażeniem stwierdzić że nici ciągną się z jej ciała, piersi..serca? Co jest? Zimna maska jaka do tej pory nałożona została na jej mordę pokruszyła się , na jej miejscu nakładając nie skrywany już strach. Umieram? Ja umrę..Co się dzieje , co ona zrobiła..To moje. Oddawaj, to moje! -Oddawaj-wyciągając chudą łapę w kierunku łapy demonicy, jak i jej pyska wypluła dławiąc się własną śliną, wciąż to pozostając zszokowana,ale i nareszcie próbując użyć odrobiny mózgowia. W końcu nie wszystko da załatwić się na skróty, nie ze wszystkiego tak łatwo można się wymigać. Płacz dziecino, płacz i płać. |
|||
|
Amarth Shetani Konto zawieszone Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95. Zręczność: 85. Spostrzegawczość: 85. Doświadczenie: 37. |
27-10-2012, 03:36
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
Płacz i płać. Niewiedza nie usprawiedliwiała brawury, głupoty i kłamstw. Szczególnie kłamstw. Amarth Shetani z całą pewnością była jedną wielką ułudą, acz nienawidziła, gdy inni próbowali grać w jej grę. Jak dotąd - nikomu się nie udało. Tym razem również. Odsunęła się jeszcze bardziej, gdy tylko czekoladowa wysunęła łapę w jej stronę.
- Czemu? - spytała niewinnie, a okrutny wyraz pyska wylazł na światło widzenia - Sama mi to oddałaś. Uważaj, co obiecujesz bo bardzo łatwo możesz stracić coś więcej niż tylko czas. W tym wypadku demoniczna jaźń działała szybko, szybciej niźli wskazówki sekund. Puściwszy już zupełnie samicę, usadowiła się nieopodal, obserwując jak ta próbuje poradzić sobie z pękniętym zwierciadłem wspomnień. I jak się teraz czujesz, kłamczuszku? [TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]
|
|||
|
Miyuki Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni. Znamiona:Dawnej Lwiej Ziemi na szyi, pod lewym uchem. Tytuł fabularny:Wędrowiec / Znachor Liczba postów:300 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 10 |
27-10-2012, 10:37
Prawa autorskie: AnnieHyena | Walt Disney Company | Bryan Adams
//Wybacz, Shet, aczkolwiek widzę, żeś Liadan zajęta, a ja nie mam za bardzo co tutaj robić. Z pewnością będę Cię jeszcze łapać, o to się nie martw, ale nie w tej chwili.//
- Więc wracaj lwie do tej, którą twe serce wybrało - odparła, mrużąc delikatnie oczy. Gdy jednak spostrzegła, co tamte dwie wyrabiają, stwierdziła, że nie czas i pora na takie rozmówki, zwłaszcza w tym miejscu. - Pozwól mi zachować rąbek tajemnicy i teraz nań odejść - odparła, po czym skinęła mu ładnie i odwróciła się, by odejść w tylko znanym jej kierunku. [zt]
[center]
|
|||
|
Liadan Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
29-10-2012, 00:34
Prawa autorskie: malaika4
-Nic nie było wspominane że masz cokolwiek ze mnie wyciągać. Przysięgałam lojalność, nie oddawanie..Tego czegoś złotego, co tam żeś ze mnie wyciągnęła-gestykulując przed własnym pyskiem łapą,pozostając zmieszana burknęła plącząc się, do końca nie rozumiejąc, czym mogła być ta wstęga,która została jej zabrana. Specjalnie jakoś nie odczuwała jego braku, lecz podświadomie odczuwała niepokój, że utraciła coś niezwykle cenne.
Oddaj - Co moje to moje, nie targuje się własnymi wnętrznościami-mruknęła pod nosem, wciąż to wyłupionymi oczyma wpatrując się marę, jaka nareszcie miała całkowicie uwolnić pod swojego ciężaru. Tylko, czy dla tej wolności, warto było paktować z demonem. Zaprzedałaś duszę kretynie, zrozum to w końcu. |
|||
|
Amarth Shetani Konto zawieszone Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95. Zręczność: 85. Spostrzegawczość: 85. Doświadczenie: 37. |
01-11-2012, 15:31
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
Smoliste ścierwo średnio słuchało słów Liadan, przyswajając z wolna wszystkie obrazy, jakie wpadały jej do łba. Każde ziarno uczuć i emocji szkarady zagnieżdżało się w świadomości entej demona, który z niemalże nieopisana radością rozsiewał plony własnego jestestwa w koło. Uschłe pąki róż zsiniały od mrozu, a sam lodowaty oddech zabijał. Zabijał. Uśmiercał nadzieję. Rubiny uniosły się, badając mordę czekoladowej.
- Wnętrzności? - rozbrzmiewający szept położył kres wszelkiej wesołości i zaborczości - Dusza to nie serce ale z chęcią i to zjem, kochanie. - wychrypiała Shetani, unosząc łapę i brutalnie sprowadzając do parteru mordę samicy. Grunt to zdrowie - żryj. [TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]
|
|||
|
Aim Gość |
02-11-2012, 14:55
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
Szkoda że Miyuki poszła, został więc sam, no bo chyba nie pojdzie zagadywać tamtych dwóch.
Może i nawet intrygowały go te dwie istoty, jednak były jeszcze przy tym niebezpieczne, przynajmniej Shetani, bo zdaje się że Liadan z chęcią umknęła by od swej dręczycielki. Westchnął, dawno nie widział się z Ros, ale dawno też nie był w.. domu? Trudno nazwać domem stado w którym był, no ale kiedyś może poczuje głębsze więzi z tą grupką. Kiedyś.. to dobre słowo. ZT |
|||
|
Liadan Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
02-11-2012, 17:15
Prawa autorskie: malaika4
Nie dane jej było długo nacieszyć się długo wyczekiwaną wolnością, kiedy to znowu tym razem jej łeb znalazł się w niewoli czarnej łapy, jaka z impetem miała doprowadzić do spotkania jej pyska z glebą.
Liadan warknęła, wraz z chwilą gdy trzepnęła łbem o ziemię, ale i przez pierwsze sekundy zaskoczona nie ruszyła się, oszołomiona zastygając w bezruchu. Dopiero po czasie rozstawiła łapy po bokach łba, pierwszy raz wykazując oznaki sprzeciwu. Starała się podnieść. Wprawdzie powinna najpierw zrzucić łapsko tamtej, które skutecznie przygwoździło jej pysk do ziemi, ale... -Nie wystarczy ci już to co zabrałaś? Na co ci się zdam będąc martwa? -charknęła, nie zaprzestając próby podniesienia się. |
|||
|
Amarth Shetani Konto zawieszone Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95. Zręczność: 85. Spostrzegawczość: 85. Doświadczenie: 37. |
04-11-2012, 13:00
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
Szlag trafił już wszelką normalność, więc doszukiwanie się logiki w kraju czarnego słońca nie miało sensu. Wiatr się zmienił, a wszelkie nadzieje rozwiały się w pięć stron. Pięć skrzydeł pentagramu widniejącego na łopatce potwory. Hydra z obciętymi głowami, wciągająca narkotyczne złoto w głąb własnej, podziurawionej duszy. Strzępy osobowości, strzępy normalności. Rubin spoglądał rozbawiony na szkaradę w dole, teraz tak atrakcyjną.
- ZAWSZE będziesz mi służyć... - mruknęła beznamiętnie Amarth Shetani, nie zwracając większej uwagi na wszelkie niuanse chwili. To nie gra, to rzeczywistość, która kopała w dupę. - Nie sztuką jest uciec. Sztuką jest unikać demonów, które nawiedzają nocą... A ja jestem pierdolonym dziełem sztuki. - warknęła smolista zmora, podnoszac łapsko i pozwalając Liadan się podnieść. Mamy już wszystko co chcemy. Czas zacząć przyjęcie. - Uciekaj więc... [TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]
|
|||
|
Liadan Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:62 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 71 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 20 |
04-11-2012, 15:21
Prawa autorskie: malaika4
-Poco mam uciekać skoro i tak dorwiesz mnie i rozszarpiesz na strzępy- nie pozostając mniej zdezorientowana niżeli była wcześniej, mruknęła, nareszcie mogąc się w pełni wyprostować. Lecz nie ruszyła się, wyprostowana niczym strzała, nie zamierzała dawać demonicy więcej satysfakcji z jej gry, nawet jeżeli dla niej samej był jej koniec, game over,oznaczający koniec z jej wolnością.
Przyjmując do swojego małego móżdżka, że zadarła z siłami, z którymi zadzierać nie powinna. Nareszcie to zrozumiała. Szkoda ze tak późno. Szlag by to Zaklęła w duszy, marszcząc brwi, ale i wzbudzając w ruch kite ogona. Nie pozostało jej juz nic innego jak kląć nad własną głupotę. Nie cofnie czasie, nie ma kolejnej szansy , która mogła by wykorzystać do użycia innych słów,ale i ciężej drogi negocjacji co niestety nie było jej mocną stroną, z tym że czy mogła mieć pewność i w tamtym wypadku nie wyszłaby bez części duszy...? Szlag [ Dodano: 2012-12-14, 16:53 ] Czy może być coś bardziej deprymującego niż milczenie oprawcy. Są rożne sposoby torturowania kogoś, nie koniecznie trzeba używać do niej siły, czyniąc fizyczny ból,lecz czy większe szkody nie czyni się gdy za cel weźmie się samą psychikę, a Liadan najwyraźniej zaczynała już pękać, nie mogąc doczekać się odpowiedzi democniy. Nerwowo poruszała ciemną kitą ogona, nastawione na sztorc uszy w każdej chwili były gotowe odebrać najmniejszy dziek, nie pomijać iż miała wrażenie iż każdy najmniejszy nerw w jej ciele zdawał się być napięty do granic możliwości. Lecz Shetani milczała Mów, nie ignoruj mnie. Do jasnej cholery, nie milcz upiorze, odezwij sie w końcu. wrzasnęła w myślach. Nie pomyślała że mogła by wprawdzie sobie pójść. Moze i to spotkanie na długo pozostało by w jej pamięci, lecz dopóki utrata kawałka duszy nie zagrażało jej życiu ale i nie przeszkadzało, powinna spokojnie wrócić do codziennego życia. |
|||
|
Amarth Shetani Konto zawieszone Gatunek:Samael. Płeć:Samiec Zezwolenia:The leader of acatalepsy. ~ Liczba postów:212 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 95. Zręczność: 85. Spostrzegawczość: 85. Doświadczenie: 37. |
05-01-2013, 14:34
Prawa autorskie: Levis.
Tytuł pozafabularny: VIP
[O w dupę. Uwalniam Cię. *facepalm*]
- Nie słyszałaś? UCIEKAJ. - warknął demon, nie mając zamiaru paktować z czekoladowa wywłoką. Spieprzaj stąd, póki masz w sobie resztki tego, co nazywamy duszą. Spieprzaj. Odwróć się i zwiewaj, nim czarna skurwioza dosięgnie Cię, gdy zachce jeść. Postać demonicy roztrajała się, mgliła, blakła. Aż wreszcie rozpłynęła się jak koszmar z nadejściem świtu. zt [TICK-TACK-TACK-TACK-TACK-TACK]
|
|||
|
Corragio Konto zawieszone Gatunek:kto to wie? Wiek:Półtora roku, 18 miesięcy. Znamiona:0/0 Liczba postów:57 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 50 |
09-01-2013, 15:57
Prawa autorskie: malaika4 - lineart; kolorowanie - LeftDuality; obróbka - MysticMistSong/KamiL, Forrest Gump
Biedna Liadan! Nie dana jej była ni chwila spokoju. O ironio, a przecież znajdowali się w jego - spokoju - dolinie. Ha ha ha! Pierw jakaś głupia młódka która zakłóciła burej polowanie na smaczne zebry, potem koszmarna wywłoka która...zabrała jej duszę a teraz zmora najgorsza z możliwych!
Potwór, który podążał jej śladem od kiedy opuściła rodzinne strony. Gnida, która nawet przed opuszczeniem tychże rodzinnych stron ją męczyła swoją obecnością. CORRAGIO. Młodzik podrósł. Ale jeśli czerwonooka spodziewała się że teraz wygląda inaczej - myliła się. Nadal był kościsty, bury, niewysoki i miał - a raczej nie miał - tak samo małe mięśnie. I tak samo małą grzywę. A jednak dwa miesiące mu przybyły! I, o dziwo, zmądrzał. Przynajmniej trochę! Nie zachowywał się już jak ostatni wypłosz, choć zdarzało mu się to w chwilach stresu. A to wszystko za sprawą tygrysicy! Trzeba wam wiedzieć, że po ostatnim spotkaniu, kiedy to pozbawiła Corrka trzepnięciem w łeb, młodzik postanowił - HA HA HA! - wziąć się za siebie. Podczas szukania swojej siostry, podglądał inne lwy, patrzył jak się zachowują i ćwiczył. Jak się ładnie uśmiechnąć, jak elegancko kogoś zagadnąć - ale i to nie mogło mu zastąpić rozumu. A przynajmniej nie zawsze. Kolejną istotną sprawą jest jego punkt widzenia Liadan. Kiedy zaczął szukać siostry, był przekonany, że owszem, bura jest wredna ale bardziej go lubi niż większość rodziny. Bardziej niż ich wredny, jasnofutry braciszek który zawsze wszystko robił lepiej! I nie zatrzymał Corrka ten piękniś, mimo że byli bliźniakami! Widać, Correk z całego swojego burrrkowego serducha kochał Liadan. Wędrując, zapomniał, jaka była naprawdę. Udoskonalił ją - była piękna, miła, uwielbiała Corrka a zła rodzina ją wypędziła. A teraz, kiedy go zobaczy, padnie mu do łap, a on powie "Co ty robisz, siostrzyczko! To przecież ja, nie bój się!" I tak dalej, i tak dalej. A potem... ŁUP! - Ała! - poskarżył się głośno, czując tępe pulsowanie w brodzie. O co się potknął? Leżał na kimś. Ten ktoś był miękki, większy od Corrka i strasznie kościsty! Zerwał się na równe łapy, gotów zabić za ten wypadek. - Patrz, jak leziesz! Jak leżysz, znaczy się! Nie widzisz, cholero jedna, że tu ktoś idzie! A po coś się tak położyła?! Żeby specjalnie trochę utrudnić znużonemu wędrowcowi który szuka biednej siostry!? Jak śmiesz, ty... - urwał, z otwartym pyskiem wpatrując się w pysk czekoladowej. Ej...ej! To wszystko nie tak! Zdecydowanie nie tak. Correk otwierał i zamykał pysk, wytrzeszczał szkarłatne ślepia i potrząsał burymi kudłami. - Wszystko zaplanowałem a ty zepsułaś! To miało być...nie wiem, miałaś być umierająca w jakimś dole a ja bym Cię uratował! - rzucił z pretensją, godząc w Liadan urażonym spojrzeniem. Zepsułaś, zepsułaś! Correk zaraz zacznie tupać. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości