♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

#31
03-11-2012, 21:43
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Karakalka już nie mogła wytrzymać komizmu tej sytuacji i zaniosła się szczerym, wesołym śmiechem. Poczynania lamparta były wredne, fakt, ale przy tym odznaczały się one niezwykłymi właściwościami rozweselającymi. Nic, tylko siedzieć i cieszyć się z dobrego humoru.
Serret, śladem nowego znajomego, położyła się na gałęzi, jednakże ona wolała zrobić to na brzuchu. Tak było wygodnie, po co obracać się na grzbiet? Tak można spaść prosto na ten biały kłębek nerwów. Może i Nahuel poradziłby sobie z podobną sytuacją - powaliłby lwicę samym swoim ciężarem, ale dla niej nie byłoby to wcale takie proste.
Leniwie przymknęła oczy. Ciekawe, kiedy w końcu tamta się znudzi i sobie pójdzie? Brązowa bynajmniej nie zamierzała opuszczać konaru, zbyt dobrze się tu czuła.
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Kerra
Gość

 
#32
03-11-2012, 22:40
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Sfrustrowana lwica opadła na gałąź. Zmęczyła się tym całym cyrkiem, a machająca łapa i śmiech drugiego nieznajomego przyczyniły się do tego. Tak, teraz wiedziała, że walczy z dwoma osobnikami. Jej wzrok powędrował na dżunglę i wodospad. Zbliżała się mgła. Tam, gdzie już była, widać było jedynie białą zupę. To ją przeraziło.
Machnęła ogonem i zeskoczyła na ziemię. Nie dla niej przedzieranie się przez tą okropną mgłę, choć lubiła na nią patrzeć. Popatrzyła znowu w gąszcz liści, tam, gdzie według niej znajdował się Pan Machająca Łapa.
-Radzę ci się schować. W tej mgle pewnie zabłądzisz. Żegnaj, nieznajomy. Do widzenia, towarzyszko tego samca. - rzuciła w przestrzeń, jakby od niechcenia. Nie miała pewności, czy to może nie dwie samice albo dwóch osobników płci męskiej, ale stwierdziła, że to raczej jakaś para. Nie bardzo to ją obchodziło. Zerknęła raz jeszcze na mgłę i popędziła w przeciwnym kierunku. Powiało niesamowitym chłodem, mimo że nadchodziła pora sucha. To nie było normalne.
Kerra miała ważniejsze rzeczy do załatwienia. Musiała stad odejść, zostawiając nieznajomych. Niech się pobawią sami ze sobą.
//zt.
Nahuel
Gość

 
#33
04-11-2012, 01:06
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Co by nie mówić o Kerrze - jej nudna i napuszona reakcja, zupełnie inna od tej, która sprawiłaby Nahuelowi radość, była beznadziejna zdaniem samca - w jednym miała rację. Rzeczywiście nadciągała mgła.
Lampart popatrzył na karakalkę, zastanawiając się, czy i ona, jako obcy na tych ziemiach, wie więcej od nadętych a głupich lwów.
- Zmarli nadchodzą. Kryj się.
Rozbawiony i leniwy do tej pory, w jednej chwili stał się czujny i uważny, leśny drapieżnik, pan dżungli. Mgła była jego sprzymierzeńcem, konary przyjaciółmi - lecz wtedy, gdy w mlecznej przestrzeni kryli się ci, których dawno powinni odejść, nic nie mogło być pewne. Nahuel wiedział, jak sobie z nimi radzić. Czy Serret także?
Nachylił się do niej.
- Znajdź to gepardziątko szybko i nie wychodźcie po zmroku ze schronień. Bywaj, Serret, powodzenia.
Uderzył czołem o jej czoło, żegnając się na sposób swego rodu, i śmignął wśród konarów w dół. Szybko, zanim białe jęzory zaczną oplatać się wokół jego łap.

z/t
Serret
Mistyk
*

Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 36
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 65
Doświadczenie: 18

#34
04-11-2012, 20:12
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky

Skwitowała owe stwierdzenie niczym innym jak jedynie uniesieniem brwi. Zmarli, tak? I ma się ich bać? Ojej. To przykre. Ale przecież w przyrodzie jest równowaga. Ci, którzy odeszli, mają swoje miejsce, inne niż to, gdzie przebywają żywi.
Ale faktycznie, ta pogoda była dziwna.
Trochę zaniepokojona karakalka pospiesznie zeszła w drzewa i udała się na dalsze poszukiwania Dumy. Najwyższy czas w końcu zaprowadzić ją do Ingo.
Ingo. Teraz zgubiła jeszcze jego...

Z/t
[Obrazek: chibi_serret_by_altairsky-d9vtdmc.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#35
28-05-2013, 14:38
Prawa autorskie: ---

Punktem docelowym był baobab, w dawnych czasach wyznaczający granicę ziem wolnych od wszelkich stad. Makali nie miał pojęcia, że układ sił w Lwiej Krainie zasiliła nowa grupa, w nosie mająca dawny porządek. I, że te ziemie już wcale nie były wolnymi.
Łapy burka zatrzymały się u stóp starego drzewa, a ten obejrzał się za siebie, czekając, aż Kajak się z nim zrówna. Posadził zaś na ziemi, dwukrotnie pociągając nosem, na nowo w pełni działającym i gotowym do pracy. Kosztując woni napadniętej dwójki, przypomniał sobie o rannym pysku lwicy, krew jeszcze nie zdążyła związać naruszonego ciała, choć z rany nie sączyła się już czerwień, to z pewnością noszenie jej na swym obliczu nie było niczym przyjemnym.
-Chcesz żebym się tym zajął, czy mój ozór jest zbyt plugawy jak na szlachetnego kota? -rzucił do tamtej, nadstawiając uszu, jakby chciał się upewnić, czy okolica jest tak spokojna, jak mu się wcześniej wydawało.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#36
28-05-2013, 20:36
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

Khayaal całą sobą pozwalała odczuć Freyowi, że oto jego cierpliwość jest wystawiona na próbę, zgodnie z poleceniem Morana, by eskortowanej dwójce nie stała się najmniejsza krzywda. Utrzymywała co prawda wolne tempo, ale takie, jakby udawała się na przyjemny spacer w kulturalnym towarzystwie; cała ta sytuacja nie starła też z pyska leniwego półuśmiechu, jaki prezentowała światu, na przekór wszystkim staraniom zachowując równowagę ducha.
Gdy hiena zatrzymała się, szamanka dołączyła do niego i przede wszystkim pochyliła się do ziemi, ułatwiając Kudadisiemu zejście z jej grzbietu. Upewniła się, że fizycznie lwiątku nic nie jest, nim nachyliła pysk do Makalego w oczywistym geście. Frey jak gdyby nie istniał.
- Dziękuję.
Granatowe ślepia przyglądały mu się bacznie i bystro, nie pasując do całej fizys odurzonej ziołami "staruszki". Zresztą dorosłość, dojrzałość nie była równoznaczna z wkroczeniem w wiek seniorski, co, jej zdaniem, z całej tej bandy podrostków rozumiał właśnie Makali; trochę żałowała, że nie będzie miała okazji poznać opinii samca o dwóch grzywach, gdy pośrednio i on nazywany był zniedołężniałym. Ale pewnie nie zwróci na to uwagi. Tam w Świcie nie przywiązywali za dużej atencji do myślenia.
Czekała, aż pójdzie sobie niechciany, czwarty lew, mając nadzieję, że hiena zostanie. Nie zamierzała się jednak odzywać, by jakkolwiek do tego doprowadzić. Jeśli nie teraz, to kiedy indziej.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#37
28-05-2013, 21:25
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Ogromną mękę sprawiło mu wleczenie się za Khayaal, jednak nie powiedział na nią ani jednego złego słowa, a przynajmniej nie głośno. Nie spodobało mu się tak otwarte ignorowani jego osoby i zupełnie niezrozumiałe zwrócenie uwagi na Makalego. Hiena zasługiwała na więcej szacunku niż lew? Cóż za barbarzyńskie zwyczaje! Zacisnął wargi, niespokojnie poruszając ogonem. Z chęcią już by sobie stąd poszedł, acz interesowała go pewna kwestia - dlaczego brat przywódcy wciąż tu jest? Czyżby miał jakąś sprawę do tej dwójki? Znał ich wcześniej? A to ciekawe! Frey zmarszczył brwi, zastanawiając się, ile jest sensu w zastanawianiu się nad tym nietypowym zachowaniem.
Przystanął kawałek od nich, przyglądając się nim z ukosa. Chociaż spieszyło mu się do tych, którzy pozostali na dawnych ziemiach Strażników, nie mógł zbyt szybko opuścić tych tutaj. Jeszcze Moran by to przyuważył i dostałoby mu się za to, że nie podołał tak prostemu zadaniu... W żadnym razie nie mógł dopuścić do niczego podobnego! Czekał więc, nudząc się jak mops. Poprzysiągł sobie ulotnienie się stąd w przeciągu paru minut, ale... Na razie nie. A nuż uda mu się przyuważyć coś godnego uwagi?
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#38
28-05-2013, 22:58
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Lewek posłusznie zsunął się z karku opiekunki, lecz znieruchomiał dokładnie tam, gdzie upadł - zwinął się w mały, brudny, przestraszony kłębek płowego futerka, dygoczący od czasu do czasu na ziemi. Bał się, strasznie się bał. Tej hieny, która rozmawiała z Khayaal i tego lwa, który trzymał się z tyłu, i tego, który zbił jego opiekunkę. Po swoich pięciu minutach cała jego odwaga zdawała się prysnąć na rzecz lepkiego, obślizgłego strachu i łez. Nie wiedzieć do końca, czy świadomie, czy nie, Kudadisi wtulił się grzbietem w łapę lwicy i ani myślał się nigdzie ruszyć.
Cały ten ostatni dzień, od początku do końca, był dla niego po prostu straszny. Lewek walczył z ogarniającą go bezsilnością i zmęczeniem, bo bał się zamknąć oczy. Łapał się co chwilę na tym, że przysypiał ze zmęczenia, jednak cucił się za każdym razem, gubiąc uspokajający się oddech i ponownie rozwierając przestraszone, szare ślepia. Tylko po to, żeby obudzić się w tym samym koszmarze.
Wtedy też drżał i zwijał się w jeszcze ciaśniejszy kłębek. Chciało mu się płakać, ale nie miał na to nawet siły. Jedynie pojedyncze łzy od czasu do czasu szarpały mu policzek.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#39
28-05-2013, 23:53
Prawa autorskie: ---

Widząc, jak Frey stoi niczym pień niego, Makali wywrócił oczami. Dobry przykład braku taktu czy wyczucia, a raczej obu z nich. Pamiętał go jeszcze za Złej Ziemi, jako jedno z nielicznych lwiątek. Widać do teraz nosił w sobie pierwiastek gniewu, którym karmiło się członków jego pierwszego Stada. Zrobił głupią minę, pokazując mu język, a jego ucho drgnęło wychwytując słowo lwicy. Za uchem powędrowało i spojrzenie, samiec go rozproszył. Postąpił krok ku Khayaal, siadając przy samicy, żeby nachylić łeb, gotów zająć się skazą na pysku tamtej. Delikatny ozór hieny, jakże inny od kociego, przyniósł obliczu tamtej ulgę i ciepło, największego wroga larw gorączki. Kończąc, odsunął mordę z głośnym mlaśnięciem, krytycznie przyglądając się dziełu brata.
-Zagoi się. -gwałtownie obrócił łeb ku Freyowi. O co on jeszcze tu robił? Burek warknął pod nosem, tamten mógłby zabrać się za coś bardziej pożytecznego, niż strojenie min czy gra w kto wytrzyma dłużej bez mrugnięcia. Straciwszy zainteresowanie Szkarłatnym, hiena cofnęła się o kroczek, oczy kierując na zapłakaną kuleczkę. Pysk samca wykrzywił się, w swego rodzaju zakłopotaniu poruszył wąsami. Chyba powinien się zbierać. Chociaż...
-Przepraszam, że cię wtedy goniłem. -bąknął niewyraźnie, niepewny własnych słów. Przeszłość miał zostawić za sobą. Ale gdy ta na nowo dawała o sobie znać tutaj, przed jego łapami, raczej warto było załatać którąś z powstałych wcześniej dziur.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#40
29-05-2013, 00:02
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

Khayaal powtórzyła podziękowanie, okraszając je nieśmiałym uśmiechem - nie tym dystansującym wobec wydarzeń, pozwalającym obejrzeć je z odległości, a otwartym i bezpośrednio pokazującym emocje. Nos się zrośnie, o to była spokojna, a pasy da radę odmalować. Jak zawsze z pomocą taty.

Zajęła się zaraz Kudadisim, kładąc się na boku i przyciągając do brzucha, miękkiej powierzchni w zagłębieniu przedniej łapy, którą stworzyła mur z drugiej strony lwiątka. Tym razem leżał o wiele mocniej przyciśnięty niż dotychczas, bo im mniej będzie widział, słyszał i czuł, tym lepiej dla niego. Niech oddycha jej zapachem, słucha bicia serca, niech nie otwiera oczu, bo wejdzie do nich sierść. Niech zapomni. To coś, w czym był dobry.
Ciepły, czuły jęzor lwicy mierzwił mu futro centymetr za centymetrem, zlizując złe zapachy. Starała się przy tym o to, by nie ubrudzić go własną krwią, co nie było aż takie ciężkie. I przerwała dopiero wtedy, kiedy usłyszała słowa Makalego, na które zareagowała zdumieniem.
- To byłeś ty?
Kudadisi opowiadał jej przecież, że hiena i że sam, i że uciekł, i że lwica, która ją później obudziła... Coś tu było nie tak. Świat był mały, a te ziemie wbrew pozorom jeszcze ciaśniejsze niż gdzie indziej - ale skoro raz Makali czynił podchody do jej wnuka, mogło to wyjaśniać, czemu rzucił się dobrowolnie do eskorty i odgonił tamtych. Z drugiej strony sam chyba nie zamierzał kraść lwiątka dorosłej lwicy, bo rana pyska to nie jest coś, co wpływa na zdolność do walki... Z trzeciej, zabrał ze sobą Freya. Na wszystko wystarczyłoby się wcześniej umówić. Czy Świt dysponował taką ilością inteligencji, by ułożyć ten w gruncie rzeczy prosty plan? Nie mogła tego całkowicie wykluczyć.
- Czego chcesz?
Spytała, marszcząc brwi. Mimo wszystko nie było w jej głosie wrogości, choć nieufność - już tak.
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Kudadisi
Konto zawieszone

Gatunek:lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:18 miesięcy Liczba postów:113 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 45
Zręczność: 37
Spostrzegawczość: 38
Doświadczenie: 10

#41
29-05-2013, 12:23
Prawa autorskie: Malaika4/Cynek

Mur z łap Khayaal miał odgrodzić go od zmartwień całkowicie. Niestety, nawet przez coś tak ciepłego, miękkiego i silnego przebijały się szczeliny chłodu. Zmartwienia malucha, choć proste, były zbyt duże. Nawet zmęczenie, które ciągnęło mu za powieki, nie pozwalało mu usnąć. Po raz pierwszy w życiu Khayaal mogła poczuć, jak - w swoim strachu, ale jednak - Kudadisi ufnie się do niej przytulił. Może nie do końca świadomie, ale przerażone lwiątko zdawało się robić wszystko, byle tylko schować się w miękkiej sierści lwicy. Może i przeżył trochę, ale wciąż był jeszcze ledwie maluchem - dzikim, bo dzikim, ale wciąż maluchem.
Kiedy odezwała się hiena, malec poruszył się niespokojnie, otwierając oczy. Wzdrygnął się, gdy pojawiła się przed nim. Przestraszony malec rzucił spojrzeniem na pysk Makalego, położył uszy po sobie i z powrotem przytulił się do Khayaal, mruknąwszy ciche "nic nie szkodzi". Więcej w tym było lęku przed tym, co się stanie, niż prawdziwego przebaczenia. Może i lwicy faktycznie udało się odgrodzić go murem od tego wszystkiego, ale lepki strach był jak małpa, a on - jak zabawka z opowieści Khayaal. Zawsze znajdowała sposób, by chwycić go za ogon.
Wtedy właśnie ona odezwała się jeszcze raz. Czy to był on? Kudadisi podniósł wzrok na jej podbródek. Widział, że lwica rozmawiała z hieną, a nie z nim, dlatego skulił się z powrotem w jej objęciach, chociaż czujnym uchem nasłuchiwał. "Czego chcesz" zrozumiał aż za dobrze. Zainteresowany, wsłuchał się w nierówny - wydawało mu się - oddech burka.
[Obrazek: kudadisiopis2_zps42ae4c28.png]
[Obrazek: Kudadisisygna3_zpsecc3c2a8.png]
Frey
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:2,5 roku Liczba postów:297 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 0
Siła:
Zręczność:
Spostrzegawczość:

#42
29-05-2013, 15:59
Prawa autorskie: Ragous / KamiLionheart

Lew nudził się niemiłosiernie, a przy tym doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, iż jest obecność tutaj jest, jakby to ładnie ująć... Nie ma miejscu. Ta trójka rozmawiała o czymś, o czym on pojęcia nie miał i mieć nie chciał, po co więc nadal tu tkwił? By pilnować wygnańców? Dobre sobie! Królewski braciszek urządzał sobie z nimi pogawędkę, a Frey będzie tu tkwić jak ten kołek i zastanawiać się nad jej sensem? No chyba nie!
Raz jeszcze machnął ogonem, spojrzał na to nietypowe trio i odszedł w swoją stronę. Oby tylko jakimś cudem udało mu się trafić na Kahawiana... Gdzież on mógł się udać? Zapewne na ziemie Świtu, acz różnie to może być.

Z/t
[Obrazek: kopia_frey_by_kamilionheart_d4m8ycwx_by_...avzygs.png]
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#43
29-05-2013, 16:57
Prawa autorskie: ---

Kiedy padło pytanie lwicy, oblicze drapieżnika nieznacznie się zmieniło. Uszy stanęły na baczność, ich posiadacz zmrużył oczy, nieznacznie marszcząc pysk. Wątpliwości?
-A czego się spodziewałaś? Tu nie ma innych hien. Dobrze o to zadbaliście. -obruszył się, przekrzywiając łeb w bliżej nieokreślonym grymasie. W Lwiej Krainie nie było miejsca dla jego rodzaju, a tych kilku wyrzutków, wałęsających się bez celu pośród jej ziem zasługiwało na miano co najwyżej dzikusów. Ale kotom nie robiło to różnicy. Pociągnął nosem i wzruszył barkami, czując, że postawił łapę na grząskim gruncie. Nie było sensu czynić kolejnych koków. Kolejnego pytania nie odebrał bezpośrednio, nie do końca odniósł się do zaistniałej sytuacji.
-Żeby tamten lew nie czynił więcej głupstw, niż to konieczne, by wyciągać wnioski. -mruknął w odpowiedzi. W tych słowach nie było ni ziarnka fałszu, ale czego młodzik chciał poza tym? Pewnie sam nie wiedziałby, jak odpowiedzieć, a nawet jeśli, to wstydziłby się przy obcej. Zwłaszcza przy pierwszej lepszej lwicy, z pierwszym lepszym zapłakanym lwiątkiem, pod pierwszym lepszym baobabem, położonym na pierwszej lepszej połaci ziemi wolnej. Coś tu nie grało.
Khayaal
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat i 9 miesięcy Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:1,030 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 79
Doświadczenie: 10

#44
31-05-2013, 01:51
Prawa autorskie: av: malaika4
Tytuł pozafabularny: VIP

- Choć osobiście nie miałam z tym nic wspólnego, rozumiem, że nie robi ci to zbyt wielkiej różnicy.
Kiedy Frey odszedł, lwica odprężyła się, uspokoiła. Może dlatego, że instynkt uparcie twierdził, że da sobie radę z pojedynczą hieną; może dlatego, że intuicja przyrodzona szamance mówiła z kolei, że Makali różni się od pobratymców i widzi więcej, sięga myślą poza horyzont, do którego przywykł i w którym czuje się bezpieczny. Nie miała żadnego powodu, by czuć do samca sympatię, i nie do końca świadomie poszukiwała go teraz. Dlatego nie wypowiedziała tego z wyrzutem, a by uświadomić mu pewien fakt, choć nie miała szczególnych oczekiwań względem efektów; ot, zobaczmy, co się teraz stanie, jakim typem osobnika jest Makali.
- Który lew? To dziecko, którego traktujecie jak przewodnika, czy tamta lwica, która wtedy odebrała ci Kudadisiego, cętkowany?
Khayaal lubiła zwracać się do swoich rozmówców bezpośrednio - nie znała jednak imienia samca, a mówić do niego per "hieno" nie wypadało. Postanowiła więc poratować się klasycznie, epitetem odnoszącym się do sierści.
Nadal tuliła do siebie wnuka, jak lwica, która mogłaby karmić młode - gdyby tylko nie dwa drobne fakty. Po pierwsze, lewek był już zdecydowanie za duży na ssanie mleka matki, a po drugie, Khayaal nie miała wyrwanej sierści wokół sutków ani zaczerwienionej skóry. To nie było więc jej dziecko, nie mogło być. A jednak zaufał jej jak matce.
Coś tu nie grało, Makali niewątpliwie miał rację.
Tylko z której strony?
Postać specjalna: Khayaal posiada zdolność pośredniczenia między światami żywych i umarłych. W miejscach mistycznych, związanych silnie z daną postacią, przy Ołtarzu Staroone, nad Jeziorem Duchów potrafi przyzwać daną duszę i dać jej głos. W jej obecności duchy stają się silniejsze i bardziej stabilne - nie są zagrożeniem fizycznym, ale stają się lepiej widoczne i słyszalne.
Makali
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 52
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 51

#45
31-05-2013, 20:47
Prawa autorskie: ---

Pierwsza część wypowiedzi rozmówczyni wywołała na jego pysku posępny uśmiech.
-Nie? No popatrz, a ja myślałem, że oberwałaś po pysku w Ognistym lesie. A wcześniej jakaś lwica pogoniła mnie znad Źródła Życia, bo to teren Strażników Niebios. Dobre miano, jeśli wasze łby ciągle tkwią wśród chmur. Ale na przyszłość, popatrzcie pod łapy, po czyich kościach stąpacie. Zresztą, to już nie ma znaczenia. Dla was nic nie ma. -burknął, ucinając temat. To już było za nim, sztuką było parcie do przodu, nie płacz nad rozlanym mlekiem. A że ból i gniew potrafiły pchnąć ku działaniu, to już inna sprawa. Nie dotyczyła hieny, przynajmniej nie bezpośrednio. Usłyszawszy kolejne pytanie, przez chwilę milczał, nie potrafiąc się do niego odnieść. Oczywiście, zrozumiał aluzję o dziecku, ale pojęcie drugiej części słów Khayaal nieco mu zajęło, a i tak chyba wyszło nie o na opak. Ale tak to już było, gdy stykały się ze sobą dwa światy.
-Niczego mi nie odebrano. Lwiątko nigdy nie było w moim posiadaniu. -nie mógł spłacić swego długu wobec Natury narzucając komuś swą wolę. Zresztą, wtedy gonił Kudadisiego w innym celu.
-Do dzieciaka mu daleko, nawet jeśli dopiero co go ogrzywiło. Jest bardziej doświadczony, niż to po nim widać, szpetna, okaleczona morda to nie wszystko. Ale wciąż się uczy. Inni wolą wywalić brzuch do góry, czekając na lwice wracające z polowania. Nic nie stało na przeszkodzie, by zabwaić się w Złą Ziemię, a tego nie zrobił. Doceń to, lwico. -nieprawda, była jedna przeszkoda. Nie do ominięcia dla któregokolwiek z członków rodziny Makalego. No, może prócz Padme, ale ona się nie liczyła, była tylko dodatkiem, który wybrał sobie brat. Może i na Świt składała się cała liga sierot. Ale to nie było powodem, by powiększać ich grono. A przynajmniej nie dla dwójki braci, rozumiejących się bez słów. A te miały swoją moc.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: