Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
20-08-2012, 15:16
Prawa autorskie: ~Vegava
Sporych rozmiarów plac, z ciemnej ziemi, usłany dużą ilością sterczących na różne strony kości... Kawałek terenu niezdatny prawie do niczego... Uwaga - prawie! Król Nowej Północy wykorzystał go, tworząc z niego plac treningowy. Prosz, jak udaje się wykorzystać takie miejsca jak te. Po godzinie poszukiwania odpowiedniego miejsca i paru dniach 'sprzątania', Miles stworzył coś w rodzaju areny. Przesuwanie kości w miarę się opłacało... Niestety nie dało się przenieść niektórych części - np. czachy jakiego słonia i tym podobne - tak więc plac treningowy nie jest idealny. Ale nie narzekamy. Ładnie jest, tak? Akurat na ciężką pracę, by pokazać i zaprezentować swoją wartość: siłę mięśni i wiedzę nabytą na wykładach.
Długogrzywy lew westchnął ciężko, pchając co jakiś czas pewien wielki, prawie okrągłych rozmiarów przedmiot. Jak tylko znajdzie czas i jego starego przyjaciela, zapyta go, za jakie grzechy mają te Cmentarzysko w granicach kraju. Zaduch tu, ponuro i brudno... Ale nie pora teraz na to. Powinien oglądać się już za swoją 'siostrzenicą' z którą niedawno się umówił. Młoda stanie się na jego oczach adeptem. Zaszczyt byłby to dla ojca za którego ukradkiem w swoim wnętrzu, w tym serduchu się ma. Głupie? Możliwe... Lecz co on może, był przy Oxenie od jej urodzenia i prawie nie spuszczał jej z oczu. Była dla niego oczkiem w głowie... A Hasante nie miała nic przeciwko, że mianował się 'wujkiem' jej pociechy. Ot, kochany, troskliwy wujek Miles. Ekhm... do rzeczy. Co to to jest co Miles pcha? Wygląda jak olbrzymi, długości trzech czwartych metra kokon. Czym to to jest naprawdę? Inaczej... z czego to jest zrobione? No więc Miles wyszukał sobie gdzieś tutaj stąd szkielet jakiego wielkiego kopytnego. Oderwał - delikatnie - kości kończyn i łba od reszty i zostawił takim sposobem klatkę piersiową i trochę kręgosłupa. To wszystko obwiązał lianami i skórami zwierząt i proszę: dużych rozmiarów, lekki i podręczny pojemnik... A po co on, zapytacie... No. Okaże się. Miles wstąpił na granice swojego własnoręcznie wybudowanego małego stadionu i pchnął kokon przed siebie pozwalając, by ten zwyczajnie się stoczył. Dotarłszy na środek placu, niebieskooki postawił pojemnik obok siebie i rozejrzał się wokoło. Dziwne, a myślał, że to on się spóźni... |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
21-08-2012, 15:00
Prawa autorskie: ~Vegava
Długogrzywy podniósł uszy i uśmiechnął się już tylko na widok czekoladowej. Oj, rzadko będzie można taki widok ujrzeć. I... czy ktoś go w ogóle jeszcze kiedyś ujrzy? Tego wesołego lwa, którego cieszyła każda drobnostkowa rzecz już nie ma. Przepadł gdy tylko usłyszał o odejściu Shahaza i o tym, że to on ma się opiekować stadem, pełniąc najwyższą w nim służbę. Co z tego, że były król powrócił... to niczego nie zmieni...
Jednak Miles patrząc na Oxenę może przypomnieć sobie dawne czasy, gdy wszystko było jeszcze po staremu. Jedyna osoba, która skłania go do uśmiechu i ukazania odrobiny radości. Jasnolicy położył uszy, a z uśmiechu zrobił się jakby grymas, gdy tylko zauważył, że Ox usiadła taki kawałek - niewielki, ale jednak - dalej i z powagą skłoniła łeb. Spojrzał na nią napierw jakby przestraszony, a potem z politowaniem. - Proszę cię... chociaż ty mi tego nie rób... - odezwał się już mniej poważnym głosem niż jak na Skalisku przy innych, i podszedł do lygryski. Objął ją łapą i trochę wyściskał, jak robił to zwykle. - Nie chcę by cokolwiek się tu zmieniło. Rozumiem, skoro już tak musisz, proszę, rób tak przy obcych, ale nigdy gdy jesteśmy sami lub przy starych znajomych. - Lew puścił młodą i spojrzał na nią łagodnie, nawet z lekkim uśmieszkiem, marszcząc jedną brew. - Co to za pomysł żeby się mnie kłaniać. Boohoo, aż mnie ciary przechodzą. - dodał zaraz i zaśmiał się cicho, krótko. |
|||
|
Oxena Gość |
21-08-2012, 18:09
Prawa autorskie: ~Vegava
Reakcja lwa nawet trochę jej nie zaskoczyła. Skorzystała z niej za to i zaśmiała się. Był to krótki, melodyjny przesycony szczęściem i rozbawieniem śmiech.
-Dobrze, nie martw się o to. Myślałam, że skoro jesteśmy na treningu, mam się zachowywać tak, jak każdy członek Nowej Północy.-wyjaśniła mu, unosząc wyżej uszy i stawiając je w pozycji na sztorc. Za to właśnie kochała Miles'a. Że potrafił być dla stada dobrym i sprawiedliwym władcą, a dla rodziny ciepłym i przyjacielskim lwem. Jej ojciec tego nie potrafił. Dla każdego był taki sam. Spuściła wzrok, na myśl o nim, ale gdy sobie przypomniała o tym, że jest na sprawdzianie i ma inne sprawy na głowie uniosła go, wlepiając w zielone oczy pomarańczowego. -To co... Zaczynamy?-zapytała, lekko zdenerwowana. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
21-08-2012, 20:37
Prawa autorskie: ~Vegava
Samiec uśmiechnął się z nutką zakłopotania na jej słowa i westchnął cicho. Z pewnych, niewiadomych powodów pomyślał o tym samym co Ox i również spuścił na chwilkę wzrok, ale tylko na chwilkę, ponieważ zaraz ta znowu przykuła jego uwagę. Z lekko przymrożonymi powiekami przyglądał się swojej 'siostrzenicy' i... zdziwiło go to, że szybko się z tego otrząsnęła.
- Oczywiście. - powiedział na powrót z uśmiechem i wstał. - Widzisz... Kocięta dorastają, dojrzewają i właściwie stają się adeptami bez niczyjej pomocy. - zaczął, przechodząc wolnym krokiem obok czekoladowej i kierując się w stronę swojego sprzętu. - Jednak w stadach przyjęło się tak, że młode muszą wykazać się, pokazać, że mogą się już na coś przydać. Pamiętam jeszcze jak byliśmy w naszym starym stadzie, że jako szkrab przyglądałem się podobnym treningom. Nic wielkiego... Wystarczyło samodzielnie upolować zdobycz. O to właśnie chodzi... Lew da sobie radę, jeśli umie sobie coś złapać. Usamodzielnia się. - ciągnął, usiadłszy obok kokona i zmrużywszy ślepia. - Teraz czeka cię to samo. Wiem, że dojrzałaś już dawno, przeżyłaś swoje i nie potrzebujesz, by ktoś cię sprawdzał jak sobie radzisz... Ale no, trzeba trzymać się formalności. Polowałaś już pewnie, prawda? Więc nie powinnaś mieć raczej najmniejszych problemów. Pewnie ciekawa jesteś, po co mi to... to coś. - spojrzał na pakunek i... wyszczerzył się. Oj, pochwaliłby się jak długo to robił, ale nie pora na to. - Wyobraź sobie, znaleźć tutaj cokolwiek jest nie łatwo i zajęłoby to nam wieczność, więc postanowiłem ci coś przynieść. - jego spojrzenie nagle zmieniło się. Zamilkł, położył uszy i położył łapy na 'beczce' z miną, jakby coś na przedstawieniu poszło nie tak jak trzeba. - Iii... dorwałem zajączka... T-tylko nie wiem czy nie poraniłem go zbyt bardzo... ... choroba, on w ogóle żyje...? - zmarszczył brwi, przybliżył pysk do ściany kokona. - Emm, oczywiście nie miałem zamiaru ułatwić ci zadania, ale wiesz jak to jest, gdy zwierzak się szarpie... ... Hej... króliczku...[/i] - odezwał się teraz do 'zawartości'. Podejrzenia stawały się coraz bardziej realne, że królik się wykrwawił... Przedmiot stał nieruchomo jakby niczego tam nie było... Lecz gdy Miles zahaczył pazurem o parę lian i pociągnął je w jedną stronę by zerknąć do środka, przedmiotem zarzuciło do przodu, a przestraszony, zaszokowany jasnogrzywy puścił linki i jakby to nie wystarczyło, zasłonił beczkę łapami i częścią klatki piersiowej. Po dwóch sekundach zerknął z tą samą miną na Ox i wyszczerzył się z wielkim, bardzo wielkim zakłopotaniem na pysku. - Nic mu nie jest... Dobrze... - zaśmiał się jeszcze, westchnął i wyprostował. - No... Gotowa? Uważaj, mogę puścić go w każdej chwili. - wyszczerzył się i przymierzył do kokona. |
|||
|
Oxena Gość |
21-08-2012, 20:44
Prawa autorskie: ~Vegava
Słuchała uważnie słów swojego trenera, przytakując od czasu, do czasy, czy kiwając łbem aby pokazać, że zgadza się ze słowami tamtego. Jednak czasami zerkała na kokon, w którym jak się później dowiedziała siedziała jej szansa do zostania adeptem. Machnęła ogonem i z rozbawieniem przysłuchiwała się i przyglądała poczynaniom lwa, a gdy ten upewnił się, że jego zdobycz jeszcze żyje, przytaknęła, że jest gotowa i rozstawiając szerzej łapy i zniżając czujnie łeb, wpatrzyła się w kokon.
|
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
21-08-2012, 20:56
Prawa autorskie: ~Vegava
Miles zmarszczył brwi nie przestając się uśmiechać i... nagle spojrzał gdzieś w inną stronę, wskazując tam łapą.
- Patrz! Ptaszek! - powiedział ucieszony, mając oczywiście zamiar zmylić czekoladową i wypuścił zwierzaka, który pomknął przed siebie jak poparzony. Jasno-szary zając nie zastanawiał się gdzie biegnie, więc leciał prosto, w kierunku wielkiej czachy słonia. |
|||
|
Oxena Gość |
21-08-2012, 21:06
Prawa autorskie: ~Vegava
Oczywiście zainteresowana nagłym okrzykiem króla, obróciła łeb w tą samą stronę co on. Ściągnęła brwi pytająco i już miała go spytać, gdzie on widział tego ptaka, gdy... Zobaczyła pędzącego królika. Szlag.
Warknęła cicho i obróciła się na tylnych łapach, po czym się z nich odbiła i robiąc dość duży sus, zmniejszyła odległość między nią a zwierzyną. Jednak ta była od niej nie dość, że szybsza i zwinniejsza to i mniejsza, co utrudniało polowanie. Oxena jednak nie dała się tak łatwo i coraz prędzej przebierała łapami, chcąc dogonić ofiarę. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
24-08-2012, 22:18
Prawa autorskie: ~Vegava
Widocznie czerwone plamy gryzonia na jego śnieżnobiałym futerku nie miały na ten moment większego znaczenia. Mimo że zając był ranny, nie brakowało mu krzepy i nie zmniejszało to jego zwinności.
Spłoszony zwierzak usłyszał najprawdopodobniej, że czekoladowa za nim biegnie i zdaje się, jakby przyśpieszył. Jednak gdy polujący i przyszła zdobycz zbliżyli się do 'murów' przygotowanego placu, gryzoń widocznie zawahał się na moment nie wiedząc, w którą stronę skręcić i zwolnił nieco. Mogłoby się zdawać, że Ox dopadnie teraz przedmiot treningu, ale ku zaskoczeniu lwów (tak, Miles wszystko ładnie oglądał) królik skoczył w kości. Dalej Ox, wiem że nie będzie Tobie łatwo, ale nie będzie też prosto dla Twojej zdobyczy. Gdy sięgniesz wzrokiem dalej, zobaczysz niewielką grotę i dwie czachy słoniowe. Chyba można to wykorzystać. |
|||
|
Oxena Gość |
24-08-2012, 22:41
Prawa autorskie: ~Vegava
A miała już taką cichą nadzieję, że złapie tego zająca, gdy tylko jej oczy zarejestrowały, że zwierzyna zwalnia. Sapnęła głośno i z żalem, kiedy sprytna ofiara wskoczyła pomiędzy kości. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Chyba.
Wskoczyła za nim, potykając się o wystające spod jej łap kości i kłapiąc zębami za królikiem, chcąc go zagonić w kierunku groty, którą zdążyła niedawno zauważyć. Wykonała kilka zgranych susów, czasami tylko zahaczając o jakąś kość, czy czaszkę, która potem spadała z głuchym dźwiękiem na jej podobne, co bardziej wystraszało zwierzynę. Wtedy, wpadła na pomysł. I to całkiem niegłupi, jak na nią. Zamiast biec za szarakiem, zaczęła wspinać się na stosy kości, biegnąc ostrożnie nad nim. Kiedy nareszcie zauważyła, że królik chce skręcić w stronę przeciwną do groty, skoczyła mocno na kości pod nią, a te zaczęły zsuwać się, aż w końcu spadły na ziemię, zagradzając drogę przestraszonemu zającu. Czekoladowa syknęła cicho z bólu, czując jak jedna z owych kości rozdziera jej skórę na barku. Ale to później. Kłapnęła szczęką, szczerząc zęby do królika, a ten zawrócił i pobiegł w stronę czaszek słoni i groty. Hybryda parsknęła z jego głupoty i po chwili, znowu biegła za nim. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
24-08-2012, 23:06
Prawa autorskie: ~Vegava
Ładnie. Czyli idzie zgodnie z myślą. Zając pomknął w dobrym kierunku i teraz najprawdopodobniej uda się do pochwycić.
Podczas gdy Ox pędziła za gryzoniem, stała się nagle nieprzewidziana (chyba) rzecz... Z barku białego trysnęła krew. Ruch musiał mu zaszkodzić i spowodować rozprucie się ledwo zakrzepniętej rany... Ox nie musiała długo czekać na wyraźne spowolnienie ofiary... I jeszcze biały dotarł do ścian czachy... Po prawej ślepa uliczka, po lewej też jakiś głaz. Za wysoko, żeby skoczyć bez rozbiegu... Także teraz albo nigdy. Po wybałuszonych ślepiach królika można było ujrzeć nie tylko przeraźliwy strach... ale i jeszcze pragnienie ucieczki... Wygląda jakby chciał pomknąć w stronę czekoladowej i umknąć bokiem... Ale to już mało możliwe... Zwierze działa pod wpływem paniki i nie podejmuje przemyślanych decyzji... |
|||
|
Oxena Gość |
24-08-2012, 23:30
Prawa autorskie: ~Vegava
Jest szansa. Może i ostatnia. Czekoladowa skoczyła wyprostowując przednie, jak i tylne łapy chcąc pokonać tym susem, jak największą dzielącą ją od zająca odległość, a gdy wylądowała na czterech łapach, pognała na niego i rzuciła się na niego, z wyciągniętymi pazurami, przygniatając go swoim ciałem.
Zwierzę, co prawda szarpało się rozpaczliwie, ale Oxena nie pragnęła by cierpiał, jak najdłużej lecz przeciwnie. Jak najkrócej. Wbiła więc zęby w jego puszystą szyję i jak najmocniej wcisnęła w jego ciało swoje lśniące kły. Trysnęła ponownie szkarłatna posoka, zalewając ją, jak i śnieżnobiałego niegdyś królika. Kolorowooka samica ostatni raz zacisnęła mocniej szczękę, a ofiara się szarpnęła, po czym na zawsze znieruchomiała. Czekoladowa leżała tak jeszcze przez chwilę, utwierdzając się w myśli, że zwierzyna nie żyje, po czym nadal mając na nim zaciśnięte zęby ruszyła w stronę króla. Tam położyła przed nim swoją zdobycz, oblizując jęzorem zakrwiony, krwią królika pysk i kły, z wyraźną satysfakcją. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
26-08-2012, 22:23
Prawa autorskie: ~Vegava
Trzeba było wziąć ze sobą coś do przegryzienia. Normalnie telewizja.
Samiec uśmiechnął się jedną stroną pyska, zauważywszy, że Ox wstała i zmierza teraz ku niemu już z upolowaną zwierzyną. Gdy tylko ta położyła ją tuż przed nim, wyszczerzył się jak to miał w zwyczaju i położył łapę na niezbyt białym już króliku. - Dzięki! - powiedział wesoło i specjalnie schylił się, by niby to zacząć jeść, ale zatrzymał pysk tuż nad futrem zajęczaka. Zaśmiał się cicho, wyprostował się i wstał. - Żartuję... Smacznego. Jasnolicy zaczął okrążać bratanicę. - Ładnie. Dobrze się bawiłaś? Muszę przyznać, masz ruchy... Tylko czy każde polowanie kończy się nie tylko rozlewem krwi ofiary...? - tu długogrzywy zatrzymał się, schylił i liznął długim ozorem zraniony bark samiczki. - Ale to było mocne. Pojechałaś po bandzie. - dodał i wrócił na miejsce, gdzie pierwotnie stał. - Zechciałabyś się ze mną podzielić swoimi planami na przyszłość...? - zapytał tak na poczekaniu, by dać sobie jeszcze chwilkę czasu na rozmyślenie, co teraz zrobić... |
|||
|
Oxena Gość |
26-08-2012, 22:41
Prawa autorskie: ~Vegava
Roześmiała się, patrząc na Miles'a już teraz bez najmniejszego śladu nerwów. Wykonała już swoje zadanie więc mogła sobie pozwolić na odrobinę luzu, w końcu był to jej wujek, jakby nie patrzeć.
-Ależ nie ma za co, częstuj się.-odpowiedziała z uśmiechem, machnąwszy nonszalancko łapę w stronę niegdyś śnieżnobiałego królika. Czując jednak, jak ciepły i wilgotny jęzor lwa oczyszcza jej ranę, uśmiechnęła się z zakłopotaniem, kierując uszy ku sobie. -Jestem dopiero początkująca, tak jakby... Muszę popełnić parę gaf aby potem wyciągnąć z nich jakieś wnioski.-wyjaśniła pomarańczowemu, wodząc za nim wzrokiem. Powtórzyła w myślach jego pytanie. Czyżby dalszy ciąg testu? Czy to jakieś ważne pytanie? -No cóż... Jeśli chodzi o Nas, Nową Północ to... Chciałabym, jak najbardziej pomóc stadu żeby się rozbudowało i zyskało, jak największą chwałę i siłę. Pragnę być godną członkinią tego stada i wierna jego ideom i pozostałym członkom. A jeśli chodzi o mnie... To chciałabym aby w mojej rodzinie, jakoś wszystko się poukładało. No, bo... Ojciec mnie ignoruje, jakbym zrobiła coś złego. Nie chciałam go wtedy, aż tak mocno od siebue odepchnąć, potrzebowałam po prostu czasu. A moja matka mnie opuściła... Zawsze była dla mnie oparciem, pomocą. A teraz muszę radzić sobie z tyloma rzeczami... Sama.-westchnęła na sam koniec i oblizała nos, po czym uniosła wzrok z nad swoich łap na Milesa. Prawidłowa odpowiedź? |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości