Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
13-09-2012, 18:28
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
// Popraw staty, bo zabiorę ci kolor.
I staraj się pisać w sposób jednolity - w jednej osobie (albo 3. albo 1.) i w jednym czasie (albo przeszłym, albo teraźniejszym). // W pewnym momencie podniosła się na równe łapy. Obcy. W jej grocie! To znaczy w stadnej. W lecznicy, o. I wygląda na to, że albo jest ich więcej, albo rozmawia z samym sobą. Lwica nadstawiła uszu, nasłuchując dźwięków wydawanych przez jego kroki. Jest jeden. Czyli gada sam do siebie. Uroczo. Niespiesznie ruszyła przed siebie, by w końcu dojrzeć owego osobnika. Dzięki swemu umaszczeniu był bardzo dobrze widoczny w tej przestronnej grocie. - Witaj, nieznajomy - rzuciła z chłodną uprzejmością, jaką zwykle dało się usłyszeć w jej głosie. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
13-09-2012, 20:34
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Skończył się posilać, a więc oderwawszy się od sutków Hewy, ułożył się w okolicach łap tamtej i po ziewnięciu oddał się w głęboki sen.
|
|||
|
Iwan Gość |
13-09-2012, 21:26
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Spojrzawszy na słońce rzekłem
-Za niedługo zachód słońca, a jeszcze tyle roboty. Wybacz za mój pośpiech, rano się zobaczymy. Żegnaj piękna. Wybiegłem z Groty. z/t //. |
|||
|
Vinity Gość |
14-09-2012, 01:00
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
- Daj mi spokój.- Mruknęła jedynie nawet nie zmieniając pozycji. Nastroje Vinity ostatnio ulegały częstemu wahaniu, w jednej chwili była radosna przepełniona energia, by zaraz za sprawa jakiegoś drobnego- lub nie, wydarzenia popadła w depresję.
Jedno jednak było nad oczywiste, Vinity nie chciała gadać o tym co czuje z siostrą. Może nie uważała jej za dość dobrego przyjaciela by dzielić się z nią tym co męczyło jej serce? Może znała ją zbyt długo, by przyznać się do tych wszystkich wstydliwych rzeczy? |
|||
|
Hatima Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 20 |
14-09-2012, 09:03
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja
W pewnej odległości od groty w tą stronę biegła lwica o pomarańczowym umaszczeniu sierści. Widać spieszyło jej się bardzo, co mogło oznaczać, że ma bardzo ważny powód ku temu, by się tak wykańczać. Rzeczywiście powód był i to nie mały. W końcu musiała odnaleźć Vasanti i powiadomić ją o tym wszystkim co zaszło na Sawannie - o Mako, o tamtych lwach, o tym co król chciał, by powiedziano królowej... było co opowiadać. W czasie tego biegu Hatima dyszała trochę ze zmęczenia. Chciała jednak szybko dobiec na miejsce i ewentualnie tam po wszystkim gdzieś się położyć, no i trochę odpocząć. Grymas zadowolenia pojawił się na jej pysku, kiedy jej oczy ujrzały znajomą okolicę wokół groty. Wtedy trochę przyspieszyło, dodatkowo się "katując" zmęczeniem. Dopiero w momencie, gdy znalazła się przed grotą zwolniła, aż przeszła do zwykłego marszu, czy też spaceru. Spojrzała się do wnętrza jaskini. W środku poza osobami, które były tu wcześniej - Vasanti, Hewą, Amanisem i tym lwiątkiem - była też inna osoba. Lwica. Kojarzyła ją i po chwili przypomniała sobie, że też jest w Lwiej Ziemi. Jeśli dobrze się orientowała to chyba jest... siostrą Vasanti? Głowy za to uciąć sobie nie chciała, ale takie przypuszczenia miała. Pewna jednak nie była, więc nie zamierzała nic o tym wspominać. Przynajmniej na razie.
-Witajcie.- powiedziała zmęczonym głosem i wciąż nieco ciężko oddychając i wkroczyła głębiej przenosząc gwałtownie wzrok na każdego z osobna, aż ostatecznie zatrzymała go na królowej. To właśnie do niej skierowała swoje kroki i zatrzymała się w końcu niedaleko niej. Akurat w sam raz na swego rodzaju rozmowę. -Przepraszam, jeśli przeszkadzam, ale...- tu zamilkła, ponieważ nie dość, że musiała wziąć głęboki oddech to jeszcze się uspokoić, bo trochę za szybko mówiła. Po chwili była gotowa kontynuować. -...przynoszę wieści z sawanny. To stamtąd dobiegł ten ryk i to był Mako. W jego towarzystwie zastałyśmy z Naomi jakieś obce lwy. Sporą ich grupę. Grozili, że jeśli on nie pójdzie z nimi to, łagodnie mówiąc, nie będą dla nas mili. No i... król w końcu zdecydował się pójść z nimi. - skończyła swoje opowiadanie na temat jednego aspektu, a właściwie dwóch, gdyż wspomniała jednocześnie o królu i o tamtych obcych lwach. Zamilkła, robiąc sobie chwilkę przerwy i obserwując przy tym reakcję wszystkich. Dostrzegła wtedy Amanisa, lecz on dalej leżał. Sądziła jednak, że przez ten czas Hewa i Vasanti zajęły się i lwiątkiem i nim samym, więc pewno wszystko jest dobrze. No ale potem się o to zapyta. Ponownie przeniosła wzrok na rdzawą. -No i oprócz tego, że król kazał ci powiedzieć, że dalej jest tak, jak mówił, gdy wychodził z Lwiej Skały i że bierze kilka dni "urlopu", to jeszcze Naomi i jakaś lwica imieniem Suri zostały tam na sawannie, bo Mako prosił też, aby ktoś zajął się jakąś Nanizu i jej lwiątkiem. Jakaś samica z lwiątkiem tam była, więc ja przybiegłam powiadomić cię o wszystkim, a one zostały, by się nimi zająć.- dokończyła kolejną długą wypowiedź, a właściwie opowiadanie. Ostatecznie czuła, że mogła już odsapnąć od tego mówienia. Usiadła więc sobie na ziemi i opuszczając głowę wzięła kolejne głębokie wdechy, a potem wydechy. Wreszcie jej oddech ustabilizował się. Podniosła łeb spoglądając na wszystkich i czekając na dalszy rozwój wydarzeń. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
14-09-2012, 15:58
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Rudawa uniosła brwi, obdarzając lwa pełnym zdziwienia spojrzeniem. Jak gdyby nigdy nic wchodzi do stadnej lecznicy i prosi o informacje na temat stada i jej samej? Z jakiej racji, jakim prawem...? Czyżby to kolejny szpieg Północnych? Tamten był cały szary, a ten ten z kolei wyglądał na albinosa. Zapowiada kolejną wizytę i żegna ją słowem 'piękna'... Może po prostu ma nie po kolei w głowie? Jakby się tak zastanowić, to owy Silver również nie wydawał się być normalnym. Może to bracia?
Vei pokręciła łbem z dezaprobatą, po czym odwróciła się, by z powrotem zająć swe miejsce w pobliżu Amanisa, tym razem jednak postanowiła się położyć. Ledwie łypnęła wzrokiem na siostrę, która najwyraźniej pragnęła kontemplować swe rozterki w osamotnieniu. Jednak spokój oranżowookiej nie trwał długo, został on bowiem przerwany przez przybycie Strażniczki. Królowa z powrotem podniosła się do siadu, zwracając na swą poddaną beznamiętne spojrzenie. W miarę słuchania jej słów, mina Vasanti stopniowo tężała. Znała wszystkie osoby, o których mówiła - niestety, wyłączając te najbardziej istotne dla sprawy. - Pójdę tam i razem z Naomi przeniesiemy tu lwicę z lwiątkiem. Ty odpocznij, a później opowiesz mi o tamtych obcych - oznajmiła, by zaraz podnieść się z miejsca, skinąć łbem Hatimie i wybyć z groty szybkim krokiem. Podczas drogi przemyśli całą sytuację, teraz jednak szkoda było na to czasu. Z/t |
|||
|
Hatima Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 20 |
14-09-2012, 23:47
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja
Mogłaby także pójść z królową i pomóc, jednak... nie ona ma rację. Za dużo od siebie wymaga. Powinna odpocząć, ponieważ w takim stanie prędzej czy później zakatowałaby się na śmierć. Kiedy Vasanti wybiegła z groty Hatima rzuciła przelotne spojrzenie na Vinity oraz Hewę. Wtedy dostrzegła, że nie ma nigdzie Nigary. Pewno w międzyczasie musiała gdzieś pójść. Natomiast lygrys leżał. Chyba odpoczywał. Nie chcąc mu w tym przeszkadzać brązowooka samica znalazła również swój własny kąt, na tyle wygodny, by mogła się tam położyć i to w dodatku jeszcze obok Amanisa. Najwyraźniej chciała być blisko niego. Ułożyła jedną łapę na drugiej, zaś głowę położyła bokiem na jednej z nich. Powinna się chyba trochę przespać. Przez kilka ostatnich godzin strasznie się wysilała fizycznie i w dodatku nie miała nawet chwili, by się napić, czy po prostu położyć gdzieś na moment i zregenerować siły. Nie minęła nawet chwila, a oczy pomarańczowej zaczęły się powoli zamykać, aż wreszcie zagłębiła się ona w krainie snów.
|
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
14-09-2012, 23:47
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Wróciła, aczkolwiek nie z Rozą, ale z dwoma lwiątkami - jednym w pysku, drugim na karku. Uśmiechnęła się słabo do Hatimy, która zdążyła już zasnąć - i dobrze, należy się jej odpoczynek - po czym odstawiła oba na wyścieloną część podłoża, tę obok Hewy.
- Wyglądają na zdrowe, tylko pewnie są głodne... - uznała, mówiąc ni to do siebie, ni to do lwic. - Ten chyba może już jeść mięso - dodała, patrząc na żółtego samczyka. Nie namyślając się długo, położyła się tuż obok, by zaraz zagarnąć przednimi łapami oba młode. Eenu nie był ranny - zdążyła go podleczyć już wcześniej - tylko zaniedbany. Druga z kolei NA PEWNO była głodna - świadczyć mogą o tym choćby jej wcześniejsze piski. Niestety, rudawa nie miała skąd wziąć dla nich mleka (może Hewa się zlituje, ale to już nie jej kwestia), a na polowanie po prostu brakło jej już sił, więc zaczęła ostrożnie czyścić młode w taki sposób, w jaki zazwyczaj się to odbywa. Szorstki język lwicy najpierw mierzwił sierść młodszego lwiątka, by po chwili zwrócić swe zainteresowanie na Eenu. Jednak Vasanti cały czas przytulała do siebie oba lwiątka, by przynajmniej było im obu ciepło. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
14-09-2012, 23:54
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Jednak nim Vasanti rozpoczęła pielęgnację Shyeiry, tego, zbudził natychmiastowo bliski mu zapach. A jakże znany i pożądany.
Rozchylił energicznie ślepia, spoglądając na wchodzącą Vasanti i młode w pysku. No nie, toż to jego siostra! -Shyea!- starał się jak najdokładniej wymówić imię siostry, zaś sam wstał, starając się jakoś doń podejść, teraz, kiedy ruda się z nia położyła. Siostrzyczko, to ja, nie jesteśmy już sami! |
|||
|
Naomi Gość |
15-09-2012, 13:24
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Przyszła tu w końcu razem z Suri niosąc na grzbiecie lwicę, którą delikatnie zsunęła z grzbietu i położyła na ziemi licząc na to, ze któraś z medyczek i jej pomoże. Uwolniwszy się z ciężaru, spojrzała uroczo na Sheyro. Dobrze że teraz czuje się lepiej no i pewnie zainteresowało się drugim lwiątkiem, podobnym do niego. To było takie słodkie!
- Jesteśmy już - powiadomiła towarzystwo będące w grocie rozejrzawszy się wokół. Hatima sobie spała. I dobrze. Powinna odpoczywać. Naomi też powinna się zdrzemnąć. Za dużo wrażeń jak na ten ostatni czas. Postanowiła jednak tylko o coś zapytać. - Wiecie może skąd jest ten musztardowy lew, który zaatakował nas nad rzeką, no i ta brązowa, wielka kudłata lwica? - zapytała. |
|||
|
Eenu Konto zawieszone Gatunek:Roza Płeć:Samica Wiek:8 miesięcy Znamiona:0/0 Liczba postów:55 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 10 Zręczność: 10 Spostrzegawczość: 10 |
15-09-2012, 14:36
Prawa autorskie: MysticMistSong
Eenu przez całą drogę nie mówił nic, jedynie wyszukując wzorkiem niesionego przez dwie, dorosłe lwice ciała Rozy. Kiedy w końcu zbawienna eskorta Lwioziemców przywlokła trzy Włóczęgi do Groty Medyków - ten syknął z wyczerpania, wtulony do pomarańczowego ciała Królowej. Jego źrenice przypominały ledwo wąskie kropeczki pośród załzawionej, orzechowej toni, a koszmar psychiczny obecnie przeżywany targał nim na wszystkie strony. Jego opiekunka nie odparła na gorzkie pytania Eenu - może to prawda? Może są... więźniami tych wszystkich obcych? I ich ucieczka z tej ogromnej skały poszła na marne, bo na nowo zostali schwytani? Dlaczego ciało lawendowej jest bezwładne, dlaczego jego mama nic nie mówi?
Z tych rozmyślań wyrwał go dopiero szorstki język Vasanti, z pewnością chciała chociaż w połowie wyczyścić zaniedbane, piaskowe futerko lwiątka z kurzu, jaki zdobił je jeszcze od wydostania się z rozpalonego słońcem Wąwozu. Ten jednak, ryknąwszy cieniutkim, głosem, łkając i drapiąc malutkimi pazurkami podłoże, za wszelką cenę starał się umknąć przed dotykiem - drżąc nieustannie, żałośnie skulony. Gdyby nie ciepłe, serdeczne objęcia pomarańczowej, uciekłby prosto do nieprzytomnej (albo pogrążonej we własnym, niezrozumiałym amoku) fioletowej "matki", nieświadomie ochrzczoną nowym imieniem - Nanizu. O dziwo milczał, cały czas - lęk przez całym otaczającym go światem dosłownie odebrał mu język z pyszczka i nieprędko przywróci go z powrotem. Wówczas cała pewność siebie, radość z odnalezienia rodzicielki czy nawet typowa dla malucha prostota w ufaniu innym umknęła niczym spłoszony, pustynny szczur w drobną norkę. Optymizm, nadzieja na to, że będą bezpieczni? Wiara w powtarzane mu melodyjnym tonem kłamstwa? Chciałby być z Nanizu, gdzieś daleko, daleko stąd, daleko od tych wszystkich lwów...! Odnaleźliby tatusia, zjedli kolacje, którą upolował i nigdy nie wracali wspomnieniami do dzisiejszego, okrutnego dlań dnia! "Ale to nierealne... prawda, mamo?" |
|||
|
Vinity Gość |
15-09-2012, 15:46
Prawa autorskie: MysticMistSong
Vei wybyła i wróciła w większym towarzystwie, bosko.. Vin potrzebowała jeszcze większej chmary lwów w pobliżu.
Obecnie jej myśl była pusta, jedyne co kontemplowała to kamyk który bez polotu popychała leniwie lewą łapą. Niespecjalnie przysłuchiwała się temu co mówi Vasanti o lwiątkach, dopiero gdy Naomi wspomniała coś o musztardowym samcu zastrzygła uszami kierując je do tyłu by lepiej słyszeć o czym będzie ta rozmowa, nieco się ożywiła, ale wolała by Vei tego nie dostrzegła. Ona go znała, spotkała go jeszcze zanim po raz drugi natknęli się na siebie już na terenach Lwiej Ziemi. Lew mówił coś o tym jak bardzo pała niechęcią do jej rodziny i ogólnie lwów z tych terenów. Czy wspominał coś o kudłatej lwicy? Chyba nie, za to wspominał coś o stadzie.. jak liczne było jego stado? |
|||
|
Suri Gość |
15-09-2012, 18:13
Prawa autorskie: MysticMistSong
Kiedy Suri i Naomi znalazły się w jaskini, delikatnie położyły lawendową na ziemi.
Biała odeszła kilka kroków na bok, tak aby nie zawadzać nikomu. Uśmiechneła się do lwiątek, które miały juz zapewne wszystkiego dość na dziś dzień. Następnie jej wzrok został skierowany ku Vei. - Mogę w czymś jeszcze wam pomóc? - Zapytała troskliwej królowej. Pomarańczowa bardzo zaimponowała białej. Tak troskliwie zajeła się obcymi dziećmi, Hofu miał rację Vei to lwica o dobrym sercu. |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
15-09-2012, 22:35
Prawa autorskie: ~Malaika4
Jak dla zielonookiej to w Grocie zrobiło się zbyt tłoczno. A i ona zbyt długo tutaj siedziała, tak więc najzwyczajniej w świecie wstała z miejsca i bez jakiegokolwiek pożegnania wybyła z Groty.
zt |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 8 gości