♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

17-10-2012, 21:43
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Pomarańczowy wpadł do groty niczym wiatr. Ledwie zahamował przed samą Hewą, musiała chwilkę odsapnąć ale nie było na to czasu. Złotogrzywy wydyszał z siebie kilka ledwie zrozumiałych słów.
-Musisz pomóc Suri. Jest w grocie na Lwiej Skale. Została zaatakowana przez kogoś ze Świtu. Jest stan jest dość poważny i naprawdę liczy się każda sekunda. Młodzieniec miał nadzieję, że zielonooka jakoś zareaguje i uda się z nim do białej.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Naomi
Gość

 
17-10-2012, 21:56
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Naomi wciąż patrzyła na Kerrę, aż do momentu jej odejścia. W tym czasie zdążyła tu przyjść jakaś jasna lwica, która najprawdopodobniej była jakąś starą znajomą Hewy, skoro ta znała jej imię, no i potem jakieś lwiątko. Już miała do niego podejść, kiedy nagle usłyszała znajomy głos. To Hofu znowu wrócił do groty wołając o pomoc dla Suri, Co się z nią znowu stało? Słysząc dalszą wypowiedź syna dowiedziała się, że to byli znowu ci ze Szkarłatnego Świtu.
- Wiedziałam, że tak będzie! - powiedziała głośno lwica, po czym podeszła do młodego. Stan ,,synowej'' bardzo zmartwił Białego Pazura.
- Mogę pójść tam z tobą? - zapytała niebieskookiego.
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

17-10-2012, 22:15
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Młody dopiero teraz spostrzegł swoją matkę. Ucieszył się na jej widok jednak teraz liczyła się pomoc dla białej Lwioziemki, która leżała ze swoim potomstwem w grocie.
-Oczywiście. Tylko tyle wypowiedział w stronę kremowej samicy, która zapytała go o pozwolenie.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

19-10-2012, 01:15
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Słysząc słowa Kerry na jej pysku pojawiło się zaniepokojenie i cień smutku. Szkoda jej było tego lwiątka, mimo że go nie znała. Kto mógł zrobić coś takiego? Niepewnym wzrokiem zerknęła na Naomi w tym samym momencie, co niebieskooka. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, wiedziała, że Naomi ma te same przypuszczenia, co ona. Ale czy nawet Szkarłatni byli zdolni do czegoś takiego? W sumie to nie znali jeszcze tego stada na tyle dobrze, żeby mieć do czegokolwiek pewność. Jednego jednak pewna już była. Może to i odrodzona Zła Ziemia, ale z pewnością rządzi się nieco innymi prawami niż stare stado. Miała tylko nadzieję, że ich przypuszczenia nie są prawdziwe. To na pewno nie było lwiątko Lwioziemców, gdyby tak było, już dawne całe stado by o tym wiedziało. Nie wiedziała zatem, czy byłby jakiś sens w tym, aby Szkarłatni mieli zabijać jakieś samotne lwiątko, czy też z innego stada. To wszystko dla niej było bez sensu.
- Powinniśmy się mieć na czujności. Nie mamy żadnej pewności, kto to mógł być, mogliby w pewnym momencie zaatakować kogoś z naszych. ]- powiedziała do Naomi, po czym spojrzała z powrotem na Kerrę.
- Możesz tutaj zostać tak długo, jak tylko zechcesz, a przynajmniej, aż poczujesz się lepiej. W grocie są legowiska, które są do Twojej dyspozycji. Teraz musieliśmy Cię wynieść na powietrze, żeby Cię ocucić, ale jak tylko poczujesz się pewniej to zapraszam. I jakby coś się działo to mów, a Ci pomogę. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się lekko do lwicy. Piaskową średnio obchodziło, z jakiego stada pochodziła różowooka, czy też jaka była. Ona była medykiem, odkąd komuś pomoże, czuje się za niego odpowiedzialna.
Lwica zauważyła, że ktoś się zbliża, a dokładniej – jakaś dorosła lwica. Z początku nie zwróciła na nią większej uwagi, wiele lwów się tutaj kręciło. Niektóre potrzebowały pomocy, inne przychodziły odwiedzać bliskich, przebywających w tym miejscu, jeszcze inni przychodzili tu po prostu dotrzymać jej towarzystwa, lub najzwyczajniej w świecie się rozejrzeć. Jednakże z czasem, kiedy obca się zbliżała, ona coraz bardziej się w nią wpatrywała. Było w niej coś znajomego, jednakże nie wiedziała, z kim to w ogóle mogłaby skojarzyć. Może tak się jej po prostu wydaje? Jednakże, kiedy Kitana przemówiła, ona aż otworzyła pysk ze zdumienia. To niemożliwe!
- Kitana? To naprawdę ty? - zapytała zszokowana. No, czegoś takiego to się w ogóle nie spodziewała. Przecież ostatnim razem ją widziała dobrych kilka lat temu.
Kiedy pierwszy szok minął związany z tym spotkaniem, na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Jak dobrze, że Cię widzę. Gdzie się podziewałaś tyle czasu? - zapytała zainteresowana. Los się wyjątkowo do niej uśmiechnął. W końcu bądź co bądź, Kitana była przybraną siostrą Piaskowej – niebieskooka była córką Morgotha, który z kolei opiekował się Hewą. To niespodziewane spotkanie przerwało pojawienie się czteromiesięcznego lwiątka u wejścia do groty. Hewa nie zauważyła go, zaabsorbowana w całości już tym wszystkim, co dzisiaj przeżyła, jednakże do jej uszu dobiegło głośne syknięcie, jak też głuche uderzenie gdzieś w grocie. Natychmiast wstała, po czym weszła do groty, gdzie zobaczyła lwiątko. Wyglądało strasznie, a Piaskowa miała jedynie nadzieję, że nie uszkodził sobie czaszki tym upadkiem. Wzięła go delikatnie, po czym wyniosła na zewnątrz i bez słowa położyła, podobnie jak Kerrę wcześniej, na nierównym terenie, głową do dołu. Uważnie mu się przyjrzała. Był zaniedbany i zagłodzony, z pewnością też towarzyszyło temu odwodnienie i nadmierne zmęczenie.
- Biedak. Pewnie się gdzieś zgubił. Wygląda strasznie. - powiedziała jedynie cicho, chociaż inni mogli to bez problemu usłyszeć. Po chwili Piaskowa wstała, wzięła kolejną ze skorup i pobiegła w stronę źródełka. Minęła krótka chwila, kiedy była tu z powrotem. Kiedy sprawdziła, czy dobrze leży, westchnęła ciężko.
- To pewnie przez odwodnienie i wyczerpanie. Podejrzewam, że nie ma nikogo bliskiego. Zaopiekuję się nim, w końcu i ja kiedyś byłam przybłędą. - powiedziała smutnym głosem, patrząc uważnie na Sanamu. Biedak, miała nadzieję, że uda jej się go bez problemu odratować. Na razie nie mogła zrobić dla niego nic więcej, jak tylko czekać, aż się obudzi i wtedy podjąć jakieś działanie.
Przy okazji odeszła stąd Kerra, no cóż, jeśli na tyle dobrze się czuje to nie miała prawa jej zatrzymywać. Uśmiechnęła się do niej.
- To dla mnie żaden problem. Do zobaczenia. - ledwo się z nią pożegnała, kiedy przyleciał tutaj Hofu. Znaczy się, w tej chwili nie pamiętała jego imienia, ale to nie było za bardzo istotne akurat teraz. Jego słowa nieźle ją zaniepokoiły. Kolejny atak? To już się zaczyna robić coraz bardziej poważne.
- Tak oczywiście, już idę. - powiedziała, a w jej głosie słychać było wahanie. Czego oni od nich chcieli? Szybko wbiegła niemal do groty, po czym zabrała ze sobą po porcji każdego medykamentu, jakie jeszcze zostały. W końcu nie wiedziała dokładnie, co jej było. Ale musiała działać szybko. Zioła wepchnęła do miski, po chwili zastanowienia wzięła też drugą miskę, z wodą i wyszła z groty.
Usłyszała przy okazji, że Naomi też zamierza się tam wybrać.
- Naomi, mogłabyś wziąć ze sobą tą skorupę z wodą? Byłabym bardzo wdzięczna. - poprosiła, po czym postawiła wodę przed lwicą. Nie chciała przypadkiem zalać ziół, bo mogłyby się zepsuć. Zerknęła jeszcze na Sanamu. Nie mogła go tak zostawić. Szybko jeszcze wróciła do groty.
- Hatima. - powiedziała niby do siebie, wodząc rozbieganym wzrokiem po grocie. Po kilku sekundach zobaczyła przyjaciółkę.
- Mogłabyś mieć oko na tego małego na dworze? Zemdlał i jak się obudzi to trzeba mu dać trochę wody. Trudno mi to teraz powiedzieć, ale chyba jest odwodniony. Z tym, że w takim razie musi pić w małych ilościach, a częściej. Woda stoi obok niego. Powinnam szybko wrócić, ale gdyby tak nie było to mogłabyś mu dać tej wody? - poprosiła, ale nie mogła już czekać na odpowiedź. I tak już za dużo czasu minęło.
- Wrócę najszybciej, jak tylko będzie się dało. - oznajmiła, po czym wyszła z groty, wzięła w pysk skorupę wypełnioną ziołami i popędziła, ile sił w łapach na Lwią Skałę.

zt
Naomi
Gość

 
19-10-2012, 01:18
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Naomi słysząc słowa Hewy wstała i biorąc ze sobą skorupę pełną wody udała się w kierunku Lwiej Skały. Liczyła na to, ze Hofu też pójdzie. Nie ma czasu do stracenia!

/z.t./
Kitana
Gość

 
19-10-2012, 01:27
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Kitana uśmiechnęła się radośnie słysząc słowa Hewy. Jak dobrze że ona ją rozpoznała.
- A trochę tu, trochę tam. Wiesz, załamałam się po śmierci mojego ojca, a wszystko co tu było przypominało mi jego. Dlatego odeszłam. No, ale stęskniłam się potem za moim rodzinnym domem. Więc wróciłam - odpowiedziała piaskowej poszerzając swój uśmiech. Przyszło tu jeszcze jakieś lwiątko, potem niewiele starszy od niego młodzik wołający o pomoc dla zapewne jego partnerki. Widać, że Hewa miała dużo na głowie i to okropnie. Już miała coś powiedzieć, jednakże medyczki już tu nie było. Jednakże grota nie została pusta. Widząc będące tu lwy, postanowiła wykorzystać okazję i się zapytać o to i owo o Lwiej Ziemi. Dawno jej tu nie było, a zaszło tu wiele zmian. Były tu też lwy, których ona wcale nie znała. Postanowiła zatem, że się przedstawi.
- Ruve, nazywam się Kitana. Jestem córką dawnego króla Lwiej Ziemi Morgotha - powiedziała kłaniając się dostojnie i używając dawnego Lwioziemskiego powitania. Naprawdę miała iście królewskie maniery. Dobra pora teraz przejść do rzeczy.
- Dawno mnie tu nie było. Powiedzcie kto tu rządzi? No i czy coś jeszcze się tu zmieniło? - spytała. W głowie się jej mieszało od tych wrażeń. Ogromnie cieszyła się z tego, że jest z powrotem w domu.
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

19-10-2012, 10:26
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Hofu przyglądał się działaniom Hewy i kiedy ta wzięła potrzebne medykamenty, wybył za nią i za Naomi z groty. Miał nadzieję, że stan białej się nie pogorszył.

[z.t]
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Sanamu
Gość

 
19-10-2012, 15:39
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

To było takie przyjemne uczucie. Dopóki nie zaczęły mu się przypominać wspomnienia z ostatnich dni. Jak uciekali z matką przed bitwą. Moment gdy się rozdzielili. Sanamu znał drogę do tej krainy. Odnalazł ją lecz czy jego matka również...? Tego niestety nie dane mu było wiedzieć. Jednak czuł, że powoli te obrazy się rozmywają, a zamiast nich następuje ciemność. I jakieś dziwne plamy. Zamrugał. Najpierw oślepiło go niewiarygodnie jasne słońce. Obrócił się powoli, choć nawet i to było dla niego wielkim wysiłkiem. Stęknął widząc koło siebie miskę z wodą. Starał się do niej przesunąć, ale... Była za daleko. Dla innych tak blisko. Ale dla niego nie. Jęknął. Może ktoś go usłyszy i mu pomoże? Jest tu kto?
Pomocy.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

19-10-2012, 18:27
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Pomarańczowa dość długo była nieobecna dla otaczającego ją towarzysza. Nieobecna oczywiście duchem, gdyż fizycznie leżała własnie w grocie. Nie wiedzieć czemu po prostu była zmęczona i musiała nieco wypocząć. Poszła więc spać i w tym stanie przeleżała nie wiadomo ile. Dopiero czyiś znajomy głos ją obudził. Wypowiadał jej imię. Kiedy otwarła oczy i rozejrzała się ociężale ujrzała Hewe. To musiała być ona. Chwilę potem poprosiła o przypilnowanie jakiegoś malca na zewnątrz.
-Pewnie.- odparła uśmiechając się przy tym lekko. Niedługo po tym, jak piaskowa wyszła z groty Hatima wstała przeciągając się przy tym. Postanowiła zostawić Amanisa ze Snow. Fakt to nie była tamta gepardzica, którą kiedyś znali, ale mimo to lygrys będzie pewno chciał się z nią zaznajomić. W międzyczasie samica wyszła powoli z jaskini i ujrzała na zewnątrz jakiegoś malca. Jęczał. Widać było, że chciał pójść do miski wody. Ona chcąc mu oczywiście pomóc podeszła do miski i łapą ostrożnie przysunęła ją do lwiątka.
-Proszę, napij się.- dodała posyłając mu jednocześnie serdeczny uśmiech. Malec wydawał jej się osłabiony, a przez to było jej szkoda go. Potrzebował teraz opieki, a przynajmniej do czasu, kiedy nie wydobrzeje. Usiadła sobie na ziemi, pomagając wciąż trochę malcowi w dojściu do miski, gdyby jednak dalej miał jakiekolwiek problemy.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Kitana
Gość

 
19-10-2012, 19:17
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Widać wszyscy tutaj z wyjątkiem Hewy ignorowali Kitanę i mieli ją za przeproszeniem w głębokim poważaniu. Co za bezczelność! Gdyby nie parę głębokich wdechów to ona by wybuchła w tej grocie. Mogli przynajmniej na nią spojrzeć czy coś. Co ona jakaś niewidzialna jest?
- Ekhem - odchrząknęła chcąc przypomnieć innym o swojej obecności i o tym że zadała dość ważne dla niej pytanie. Zachowa te swoje dobre maniery i nie będzie tu krzyczeć, ani pyskować. Jeszcze zraziłaby do siebie towarzystwo przebywające tutaj.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

21-10-2012, 12:55
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Dopiero gdy zajęła się lwiątkiem tak jak powinna zdała sobie sprawę z czyjeś obecności. Było jej z tego powodu głupio, że wcześniej nie spostrzegła lwicy. Sama nie wiedziała czemu się tak stało. Być może wciąż była nie wybudzona ze snu. Fakt dopiero co wstała. Spojrzała się na nieznajomą i posłała lekki przepraszający uśmiech.
-Wybacz, nie zauważyłam cię. Dopiero co się obudziłam i musiałam się nim zająć. Nie widziałam cię wcześniej na tych ziemiach... kim jesteś?- odparła, aby chwilę potem zadać pytanie samicy. Musiała przyznać, że pierwszy raz na oczy ją widziała w swoim życiu i ciekawiło ją powód jej wizyty w grocie. Czyżby kolejna chętna dołączyć do Lwiej Ziemi? Kolejna ranna? Albo może tylko przyprowadziła kogoś w ciężkim stanie? Sporo tych możliwości. W każdym razie pomarańczowa teraz nie spuszczała z niej oka, choć wciąż spoglądała niekiedy na malca. W końcu Hewa poprosiła ją o to, aby się nim zajęła i brązowooka to miała zamiar zrobić. Przynajmniej do czasu, aż piaskowa nie wróci.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Kitana
Gość

 
21-10-2012, 17:01
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Kitana poczuła w końcu tę satysfakcję, widząc, że ktoś w końcu ją zauważył. Swoje zadowolenie pokazała swoim uśmiechem. Słysząc słowa nieznajomej, lwica doszła do wniosku, że jednak musiała powtórzyć to co wcześniej powiedziała. Skinęła zatem łbem.
- Jak już mówiłam wcześniej, nazywam się Kitana. Jestem córką dawnego króla Lwiej Ziemi Morgotha. Dawno mnie tu nie było. Powiedzcie kto tu rządzi? No i czy coś jeszcze się tu zmieniło? - powtórzyła swoje słowa patrząc to na pomarańczową, to na resztę lwów będących tutaj. Sama pamiętała jak ona tutaj była medykiem. Może coś pamiętała z lecznictwa? Jeśli nie, to szybko to sobie przypomni.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

21-10-2012, 17:47
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

-Jak wspomniałam odpoczywałam, więc nie słyszałam.- odparła słysząc, że Kitana musiała się w tym momencie powtórzyć odnośnie swojego imienia. No cóż poradzić, że Hatima wtedy spała. No ale to w końcu niczyja wina, więc przestała dość szybko się tą kwestią zadręczać. Zamiast tego ułożyła sobie resztę zdania lwicy w swojej głowie i przewertowała każde słowo, jakie wypowiedziała. Jest córką króla Lwiej Ziemi, który niegdyś panował? Morgoth... nie zna tego imienia. Wszak sama ze stada nie pochodzi. Jej rodzice prawdopodobnie stąd nie pochodzili. Ona i jej siostra urodziły się tylko tu, a potem rodzice postanowili, że wszyscy tu zostaną. Zamieszkają. Choć Hatima nigdy pewno nie pozna miejsca skąd przybyli jej rodzice to jednak Lwią Ziemię zawsze będzie uważać za swój dom. Wracając do rzeczywistości - brązowooka po chwili namysłu spojrzała się ponownie na rozmówczynię. Nie wydawała jej się groźna. Prawdę mówiąc miała przeczucie, że mówi prawdę. Co poradzić - pomarańczowa zna się trochę na innych.
-Ja jestem Hatima. Widzę, że miałaś niezwykłych rodziców. Lwią Ziemią rządzi Mako i Vei, skoro chcesz wiedzieć.- odparła ze spokojem, mierząc przy tym wzrokiem jasnowłosą samicę. Wydawała się godna zaufania. Przynajmniej w jej oczach. zerknęła znowu na lwiątko ciekawa tego co może teraz wyprawiać. Pewno dalej odpoczywa.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Kitana
Gość

 
21-10-2012, 18:01
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Kitana uśmiechnęła się szerzej, gdy jej rozmówczyni powiedziała niebieskookiej samicy, o tym, że jej rodzice byli niezwykli. Zgadzała się z tym, pomimo, iż nie znała swojej matki, gdyż ta zmarła, kiedy Kitana była bardzo mała, zatem została wychowana przez swojego ojca, który był wspaniałym lwem i wzorem do naśladowania dla dawnej lwioziemskiej księżniczki. Słysząc imię samicy, skinęła łbem co miało znaczyć ,,miło mi cię poznać''. Po chwili usłyszała imiona obecnie panującej tu pary królewskiej. Nie znała Vasanti Vei, ale imię Mako coś jej się kojarzyło.
- Mako, Mako, Mako...chyba go znam. A ta Vei? Kim ona jest? Jego partnerką? Są oni ze sobą spokrewnieni? - pytała nadal Hatimę. Wyraźnie było widać, że jest zainteresowana obecną królewską parą.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

21-10-2012, 20:24
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Pomachała sobie odrobinę ogonem po powierzchni wzniecając tym samym lekkie obłoki pyłu, który powędrował gdzieś z dala od wszystkich tu obecnych. Kitana wydawała jej się z każda chwilą w porządku. Miła i w ogóle. Jak dla Hatimy to nie powinno z nią być żadnych problemów ani nic. Tym bardziej nie miała kłopotów z rozmową z nią. Słysząc pytanie spróbowała w myślach wyobrazić sobie, jakby to wyglądało, gdyby Mako i Vasanti byli w jakiś sposób spokrewnieni. Rety... to było nie do wyobrażenia sobie. No ale to tak pół żartem mówiąc, a raczej myśląc. Uśmiechnęła się tylko kącikiem ust i w ten sposób tylko ukazała swoje małe rozbawienie.
-Nie, nie są spokrewnieni. Czy jest jego partnerką... tego nie wiem, a nawet jeśli to sprawa między nimi, nie sądzisz?- odparła, pytając się na końcu z charakterystycznym dla niej spokojem ducha. Jakoś nie miała ochoty męczyć Kitany tym, że Mako został zabrany przez wrogo nastawione stado. Zresztą brązowooka wierzyła, że królowi uda się wrócić cało i zdrowo na Lwią Ziemię. Wciąż miała taką nadzieję.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości