Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nizar Gość |
29-08-2012, 23:10
Niedługo po lwie, dotarł tu i Nizar. Zlustrował wzrokiem jaskinię, po czym niepewnie wkroczył do niej, czując w niej uderzający zewsząd zapach Aslana. Zmarszczył nos lecz wiedząc, że ten lew... Przepraszam, jego ojciec może to zauważyć, wziął głęboki wdech i podszedł powoli z zniżonym łbem w stronę matki. Szturchnął ją nosem, po czym cofnął się parę kroków i usiadł, zwieszając głowę i wpatrując się nagle z wielką uwagą w swoje łapy.
|
|||
|
Eleas Gość |
29-08-2012, 23:21
Ostatni, oczywiście, wtoczył się Eleas. Bachor ze stałym grymasem na mordzie. Nic mu nie pasuje, wszystko jest bezsensu, o ile nie dotyczy jego persony. Takie coś należałoby natychmiast wyrżnąć. Szkoda, że nie da się tego zidentyfikować w stadium embrionalnym.
Mimo swego trudnego do zniesienia charakteru coś go teraz ruszyło. Teraz, gdy Aslan pochylał się nad jego matką, a brat z trudem stał na łapach. Coś pękło w małym Eleasie, który wolnym krokiem podreptał w stronę gromadki. Milczał. Jego oblicze nie wyrażało żadnych emocji. Mówi się jednak, że oczy są zwierciadłem duszy. Ktokolwiek by spojrzał teraz w ogniste oczy młodego zauważyłby niewyobrażalny smutek. Patrz, młody, oto kończy się pewien rozdział twej księgi. |
|||
|
Aslan Gość |
30-08-2012, 17:14
Głowa białej gepardzicy opadła powoli z powrotem na mech. Oddychała ciężko. Odejdzie zapewne jeszcze dzisiaj.
Lew ściągnął brwi i wyprostował się, przyglądając się jak boki jego kochanki unoszą się i opadają nierównomiernie. Odwrócił swe spojrzenie w końcu na kociaki będące obok. Westchnął ciężko. -Wasza matka mówiła wam, kim jestem? Kogo szukacie? |
|||
|
Eleas Gość |
30-08-2012, 17:32
- Szukamy ojca - odpowiedział na pytanie lwa - Podobno mieszka gdzieś tutaj. Chce, żebyśmy z nim zamieszkali, bo nasze stado padło... Matka też zachorowała.
Na drugie zapytanie pokręcił przecząco łbem. Przecież dopiero co ujrzał go po raz pierwszy, więc skąd miał wiedzieć, co to za typek? Nie miał żadnego pojęcia, że stoi przed swym ojcem. |
|||
|
Nizar Gość |
04-09-2012, 19:59
Na pytanie Aslana pokręcił jedynie łbem. Na następne też. Westchnął cicho i podniósł wzrok na swojego brata, ale głowę nadal utrzymywał na poziomie barków. Potaknął mu cicho lecz na tyle głośno by beżowy go usłyszał.
-Szukaliśmy go długo i pewnie szukalibyśmy i dłużej, ale mama stawała się coraz słabsza i słabsza. Nie wytrzyma już dalszej podróży.-ostatnie zdanie uwięzło mu w gardle, ale gdy je już zdołał wypowiedzieć, przymknął oczy i odwrócił łeb w bok. Musi być dzielny. Dla niej. Wziął głęboki wdech i spojrzał prosto w ślepia Aslana tak, że jego błękit spotkał się z jego szmaragdem. |
|||
|
Aslan Gość |
04-09-2012, 21:33
Wpatrywał się chwilę to w jednego, to w drugiego lwiaka, po czym odwrócił łeb i jego spojrzenie zawisło na dłuższą chwilę na sylwetce konającej gepardzicy. Nie powinno to się tak stać. Nie powinna umierać. Zostawiać te maluchy same. Nie. Nie same... Z ich ojcem.
-Jest silna. Dziwię się, że w takim stanie dawała radę jeszcze iść. - orzekł chłodnym, zmartwionym z lekka tonem. -Zrobiła to dla was. Chciała byście przeżyli. - dopowiedział po chwili, spoglądając z powrotem na lwiątka. -Ona... - zagryzł wargę, sam nie wiedząc jak dobrać słowa. Z powrotem spojrzał na Atellę. Nie powinien teraz się rozklejać. Powinien być silny. Nigdy nie płakał i nigdy nie będzie. Zwłaszcza teraz. Nie mógł. Dla synów. Westchnął ciężko. Będzie im bardzo trudno. -Znalazła to czego szukała. |
|||
|
Eleas Gość |
05-09-2012, 19:53
Eleas pojął w lot słowa... ojca? Na to wyglądało. Uniósł łeb, a uszy postawił prosto. Nie bardzo mógł w to uwierzyć. On? Taka beksa? Nic nie powiedział. Jego pysk był tak samo kamienny jak wcześniej. Nie miał siły narzekać, gdy widział matkę w takim stanie. Wzrok zaś przeniósł na brata. Naprawdę ciekawiła go jego reakcja. Ucieszy się czy może będzie tak samo niezadowolony jak on?
|
|||
|
Nizar Gość |
08-09-2012, 11:54
On zaś już wcześniej się domyślił kim mógł być stojący przed nimi lew lecz... Bał się przyswoić sobie tą myśl. Wyobrażał go sobie inaczej. Łudził się, że będzie inny. Silny, emanujący spokojem i ciepłem lew. A ten tutaj... Był jakąś zupełną przeciwnością wszystkich marzeń o ojcu, jakie posiadał Nizar. Na jego pysku pojawił się grymas, którego nawet nie starał się ukryć i skierował wzrok na swojego brata. Widział w jego oczach, że ten również nie jest zadowolony z usłyszanych przez nich wiadomości. Zmarszczył również nos, jak i brwi okazując tym swoje coraz większe niezadowolenie i zawód. Nabrał powietrza i ponownie spojrzał prosto w błękitne ślepia ojca.
-Miło. Szkoda tylko, że obiekt jej poszukiwań zupełnie się ani nią ani nami nie przejmował. Gdyby on wyruszył do nas albo nas nie zostawił, może by jeszcze żyła.-odparł głosem, dobitnym i pełnym wyrzutu. |
|||
|
Eleas Gość |
08-09-2012, 14:59
I tutaj musiał się ze swym braciszkiem zgodzić. Aslan odszedł, zostawiając dwójkę synów wraz z ich matką. Jak gepardzica miała jednocześnie być matką i królową? Musiała poświęcić któreś ze stanowisk, by móc wykazać się na drugim. Okazało się jednak, że musiała teraz poświęcić życie...
- Dokładnie tak. Zostawiłeś nas i nie przejmowałeś się naszym losem - odparł z takim samym wyrzutem jak w głosie Nizara - Co okazało się tak ważne, że musiałeś, bądź co bądź, porzucić swoją rodzinę? |
|||
|
Aslan Gość |
10-09-2012, 18:06
Zmarszczył nos słysząc pełne wyrzutów słowa synów. Ściągnął uszy w tył, zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią.
-Choroba to nie stado hien. Jeden lew więcej jej nie powstrzyma. Skoro miała przyjść i tak by przyszła. - mruknął, spoglądając na Atellę. Czymkolwiek była ta choroba, miał nadzieję, że nie przeniesie się na niego. Albo na któregoś z młodziaków. -Przychodzę i odchodzę. Tak żyję. Atella o tym wiedziała. Wiedziała, że jej dzieci nie będą miały przy sobie ojca. - mruknął, nachylając się nad gepardzicą, chcąc sprawdzić jej stan. Jego serce zamarło, gdy dotarło do niego, iż boki jego kochanki już nie unoszą się. Wiedział, że tak się stanie, ale... nie sądził, że już teraz. Nie był na to gotowy. Ale pewnie nigdy by nie był. Podobnie jak maluchy. Przełknął ślinę, odwracając spojrzenie na synów. -Pożegnajcie się z nią. - rzekł spokojnie, po chwili grobowej ciszy. |
|||
|
Eleas Gość |
10-09-2012, 21:46
Uszy Eleasa złożyły się lekko i cofnęły w tył. Ta odpowiedź nie satysfakcjonowała młodego.
- Dzieci to poświęcenie - rzucił wściekle do ojca. Skoro wiedział, jaki jest, to dlaczego się zgodził na ich posiadanie? To nie zabawki. Potrzebują miłości i opieki. Spojrzał na matkę i odetchnął głęboko. To już koniec. Koniec jego beztroskiego dzieciństwa. Koniec mąk jego matki. Koniec szczęścia. Eleas położył drżącą łapkę na białym pysku matuli. Parę łez wypłynęło spod jego powiek. I... i na tym się skończyło. Musiał być silny. Końcówką ogona otarł wilgotne oblicze, po czym przygryzł dolną wargę. - Mama znalazła swój cel - odparł - ale on nie był moim celem. Skoro ona nie żyje, mam wolną wolę. Adios, proszę pana. Eleas wycofał się i rzucił lwu gniewne spojrzenie. Aż dziw, jak wiele nienawiści mogło gromadzić się w oczach takiego małego knypka. Spojrzał znacząco na Nizara. Jeśli będzie chciał, może pójść za brązowookim bratem. Odwrócił się zadem do obecnych w grocie i wyszedł jakby nigdy nic. zt |
|||
|
Aslan Gość |
12-09-2012, 18:32
Opuścił wzrok, wpatrując się w ziemię. Cóż... Nie mógł powiedzieć, że nie był z nimi, bo miał inną rodzinę, po nie mógł, no i... właściwie to jej nie miał. Przepadła już dawno. Nawet niedawno odnaleziona Aylar... Wyparowała, można by rzec. Gdyby tylko mógł... Zostałby tam. W stadzie. Może wtedy miałby prawdziwą rodzinę, która by się nie rozpadła. Byłaby wieczna, a gdy miałaby umrzeć to razem. Zamiast tego on wolał gnić tutaj.
Nie mógł już naprawić przeszłości. Ale musiał zadbać o przyszłość. Podniósł się, rzucając spojrzenie na drugiego syna, który pozostał jeszcze w grocie, po czym odwrócił się do gepardzicy, by władować ją na swój grzbiet. Była taka... lekka. Lekki dreszcz przeszedł po jego grzbiecie. Jej już nie było... i nie wróci. Przełknął ślinę i wyszedł na zewnątrz groty, by nieopodal zacząć wykopywać dół. Głęboki, by jacyś padlinożercy jej nie wykopali. Włożył doń ciało i zakopał, po czym wrócił do jaskini. -Nie oddalaj się stąd. Idę po twojego brata. - nakazał i w ślad za Eleasem. Atella odeszła, ale... Lwiak jeszcze żył. I lew nie mógł dopuścić, by odszedł. Póki żyje, będzie bronić tego co jest jego rodziną. Nie może jej ponownie stracić. [z/t] |
|||
|
Nizar Gość |
12-09-2012, 19:34
W obecnej sytuacji poparcie brata miało dla Nizara ogromne znaczenie. Nie byli nigdy bardzo mili się dla siebie, ale ta krótka chwila jakoś sprawiła, że zielonooki poczuł przyjemne ciepło, które wkrótce się ulotniło, gdy spojrzał na matkę. Znieruchomiała. Na zawsze.
-Nie.-szepnął, przegryzając mocno wargi aby nie zanieść się szlochem. Wiedział, że wszystko już było przesądzone. Wiedział to od dawna. Więc dlaczego... Tak bardzo bolało? Czemu było to, aż tak wielkim zaskoczeniem? Nie wiedział. I najprawdopodobniej nie chciał. Położył się delikatnie koło ciała matki i oparł pysk o jej własny, przymykając ślepia spod których wypłynęło kilka łez. Nie chciał okazywać słabości, jak jego brat, ale... Po prostu to było dla niego za dużo. A po chwili usłyszał głos Eleasa. Podniósł łeb i rozwarł pysk, w niemym zdziwieniu. -Eleas... Eleas zaczekaj!-krzyknął biegnąc za bratem, ale ten już gdzieś zniknął. Przełknął ślinę, i opuścił łeb. Dlaczego wszystko co miał tak szybko się rozpadało? W milczeniu przyglądał się, jak ojciec kopie grób dla matki. Nie protestował. Należało jej się. Jednak słowa niebieskookiego na moment wybudziły go z żałoby. -Nie będziesz mi rozkazywał...-lecz zanim zdołał dokończyć zdanie, spojrzał w ślepia Aslana. A w nich ujrzał to, co mógłby zobaczyć w swoich. Ból, żal, wahanie. Wziął głęboki wdech i pokiwał łbem, po czym odwrócił się i wbiegł posłusznie do jaskini. Legnął. Było tu tak pusto bez nikogo. Tylko on sam, ze swoim cierpieniem. Ułożył więc łeb na łapach, wzdychając ciężko. |
|||
|
Corragio Konto zawieszone Gatunek:kto to wie? Wiek:Półtora roku, 18 miesięcy. Znamiona:0/0 Liczba postów:57 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 50 |
19-09-2012, 21:26
Prawa autorskie: malaika4 - lineart; kolorowanie - LeftDuality; obróbka - MysticMistSong/KamiL, Forrest Gump
Sam z cierpieniem? Nie na zawsze. Minęło trochę czasu, a nawet całkiem sporo, odkąd Eleas i Aslan opuścili jaskinię. Za to, zamiast nich, pojawił się bury młodzik, starszy od zielonookiego o dobrych parę miesięcy. Odszedł od Złotej Skały, poruszony spotkaniem z tygrysicą - choć mniej niż ona. Nie czuł się źle, wciąż miał nadzieję na znalezienie Liadan. Ba, pewność, że ją znajdzie! A od baobabu rosnącego pod Złotą Skałą nie było znowu tak daleko do Jaskiń nad Rzeką. Pokonał tę odleglość biegiem, męcząc się dość szybko. Kondycja, trza o nią dbać! Aczkolwiek nadal był trochę obolały po przygnieceniu przez pasiastą samicę. Dotarłszy do rzeki zwanej Źródłem Życia, zaspokoił pragnienie i zaczął iść jej brzegiem.
Co go przyciągnęło do jaskini? Cóż, była. Niedaleko wody, ale nie za blisko. Wyglądała na porządną, przynajmniej z zewnątrz. A on był zmęczony, a przecież musiał znaleźć szkarłatnooką siostrę. Cóż, pomijając fakt że teraz był odeń jeszcze dalej...To tak, wypada się zatrzymać. Zbagatelizował możliwość niebezpieczeństwa i nie upewnił się że grota jest niezamieszkana, wąchając ją. Niby coś tam czuł, ale kto by się przejmował? Wlazł do groty dość swobodnie, zatrzymując się ze zdziwieniem na widok leżącego zielonookiego lwiątka. Potrząsnął brązową grzywą, w zdziwieniu. Czy on się zawsze musi na kogoś natykać? Niewdzięczny był z niego lew - nie doceniał swojego spokojnego dzieciństwa, którego Nizar został pozbawiony. Nie doceniał obecności innych, stale do niej przyzwyczajony. Głupek! Marzył o samotności, no, może, pomijając obecność Liadan. Liadan...czy skończy w żołądku Shetani? Miejmy nadzieję że nie. Nie zniósł by tego dobrze, też miał jakieś uczucia, jakby nie było. - Hej... - mruknął niewyraźnie, przestępując z łapy na łapę. Spotkanie z Hasirą odjęło mu trochę pewności siebie, lepiej było zagadać na początku. Ale nie mógł się powstrzymać i ułożył się przy wejściu, opierając łeb na skrzyżowanych łapach. Oto Corragio! |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości