Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
25-07-2012, 02:04
Prawa autorskie: ~Malaika4
Rozdziabiła pysk, kiedy usłyszała z pyska Horusa swoje imię. Nie skojarzyła go na początku, a teraz główkowała kim on był i gdzie go mogła widzieć. Bo że widziała to była pewna. I to w sumie nie tak dawno.
- Shadarn! Pamiętam. Wybacz, nie poznałam Cię na początku, ostatnio jestem nieco rozkojarzona. - powiedziała, po czym mina nieco jej zrzedła. To wszystko przez te ostatnie wydarzenia. Aż dziwne, że on ją poznał, kiedy była cała utaplana w błocie. - Zanim się tu znalazłam byłam na pogrzebie mojego brata. - powiedziała, po czym skrzywiła się. - Chciałam trochę posiedzieć w samotności, więc szłam byle gdzie, aby tylko przed siebie. No i tak jakoś wyszło... - powiedziała trochę zawstydzona. Każdy normalny po prostu by się zawrócił i wrócił tak, jak przyszedł. Jakby tak umiała to by jej tu dawno nie było. Ale w sumie to wtedy też ta mała byłaby zdana na łaskę dzikiej natury. A w ogóle to jak ona miała na imię? Chyba się sobie nie przedstawiały, ale na to przyjdzie czas, kiedy się stąd wydobędą. W każdym bądź razie lwiątko imię Inn już znało. Miała tylko nadzieję, że nikt z Lwioziemców się nie dowie, że tu była i się jej przestraszyła. Musiałaby się zapaść pod ziemię. |
|||
|
Shadarn Gość |
25-07-2012, 13:32
Prawa autorskie: ~Malaika4
Uśmiechnął się delikatnie i skierował wzrok na lwiątko. Jak na tak młody wiek.. lwiczka była bardzo odważna, więc zapewne daleko zajdzie.
Nic nie szkodzi. A ta młoda..? To Twoja córa? Uśmiechnął się szerzej, ale gdy do jego uszu doszły wieści o śmierci jej brata.. króla Lwiej Ziemi, delikatnie zamarł i uśmiech zniknął z jego pyska. Jak.. kiedy? Inn.. tak mi przykro. Tak, było mu przykro.. strata bliskiej sercu osoby to prawdziwa tragedia.. i to jeszcze brata. Niebieskooki by nie wytrzymał gdyby to Shayen zginęła. Musisz być Twarda Inn.. teraz może być już tylko lepiej. A wiesz.. czułem się podobnie gdy moja ukochana zniknęła a potem wróciła i wyrzekła się mnie. Zostałem sam.. nie mam stada ani nikogo bliskiego. Pozostała mi jedynie moja siostra.. Westchnął i skierował wzrok w niebo. Życie jest złe.. |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
26-07-2012, 23:48
Prawa autorskie: ~Malaika4
Słysząc słowa lwa zmieszała się, i to dość bardzo. Czy ona wygląda na matkę? No, niby skończyła już dwa lata i tak dalej, ale w sumie to nigdy nie myślała o macieżyństwie. Ale jak tak teraz pomyślała to stwierdziła, że to musi być fajne.
- Ja nie mam dzieci. Ona również zabłądziła, spotkałyśmy się całkiem niedawno. - wyjaśniła od razu, spoglądając na małą. - W sumie to całkiem niedawno. Przed tym, jak tutaj trafiłam, dowiedziałam się o tym. - powiedziała, po czym odwróciła wzrok. Pomyślała o siostrze. W końcu kremowa nie znała za bardzo brata, tak więc jakoś też szczególniej nie rozpaczała, chociaż sam fakt bycia na pogrzebie niesamowicie bardzo nią wstrząsnął. Jednakże najbardziej to właśnie siostry było jej szkoda. - Nie znałam go zbyt dobrze. W sumie to w całym życiu widziałam go dwa razy, no i trzeci na tym pogrzebie. Jednak najbardziej szkoda mi mojej siostry, ona spędziła z nim całe swoje życie. Był jej najbliższą osobą. - powiedziała kwaśno. I po kiego grzyba zaczynała temat? |
|||
|
Esi Gość |
28-07-2012, 21:52
Prawa autorskie: ~Malaika4
-To... To twój brat zginął?-wyjąkała, wpatrując się szmaragdowymi oczętami w Inn. Ściągnęła nieco brewki dla powiększenia efektu, ale jej wzrok był pełen współczucia i żalu, które chciała przekazać w ten sposób lwicy. Nie wiedziała czym jest prawdę mówiąc śmierć, nie wiedziała co się wtedy czuje... Ale na pewno miała tą świadomość, że to nie jest nic dobrego. Wtedy jej się coś przypomniało. Do jej myśli wtargnął nagle obraz chorego lwa, który spał ledwie oddychając. Tak, był to Ray, niedawno zmarły władca Lwiej Ziemi. Niestety młoda nie skojarzyła tych obu faktów i tylko sapnęła smutno.
-Ostatnio widziałam, jak pewien lew leżał i... I tak bardzo ciężko oddychał. Wszyscy myśleli, że śpi, a tu się okazało, że coś jest nie tak... Myślicie, że teraz jest z nim wszystko dobrze?-niby pytanie było zadane w liczbie mnogiej, ale zwróciła swoje ślepia znowu na Inn. Nie wiedzieć czemu, to na nią postanowiła skupić swój wzrok jakby myślała, że tylko ona właściwie pojmie jej pytanie. |
|||
|
Shadarn Gość |
28-07-2012, 22:12
Prawa autorskie: ~Malaika4
Niebieskooki podlazł powoli do Inn i położył łapę na jej ramieniu. Wbił w nią swe ślepia i począł mówić.
Inn.. pamiętaj że jeżeli będziesz czegoś potrzebować.. ekhm.. pomogę Ci, jak tylko mógł będę. Nie zwrócę Ci brata, lecz wesprę.. pamiętaj o tym. Uśmiechnął się delikatnie i ponownie położył łapę na podłożu, skierował wzrok na małą Esi i podszedł zaś do niej. Nie wiem mała.. może był chory.. ale wszystko powinno być dobrze. A i jeszcze.. może potrzebujesz pomocy?Chętnie pomogę Ci przebrnąć przez tutejsze przeszkody. Posłał małej uśmiech i ponownie zwrócił się do zielonookiej. A! Inn.. powiedz Rayowi że Cieniści nie istnieją i że być może zawitam u niego na terenach, jak tam go spotkasz.. musiałbym porozmawiać z Hewą i z Mako bo jestem ciekaw co u nich. Inn mogła się poczuć niezręcznie, ale Horus nie wiedział że Ray to jej brat.. no cóż. |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
29-07-2012, 23:05
Prawa autorskie: ~Malaika4
Młodej jedynie kiwnęła łbem. Bo co tu więcej dodawać? Słysząc jej kolejne słowa, zerknęła sobie na Horusa. Podejrzewała, że chodziło właśnie o niego, ale nie była pewna, bo w końcu na własne oczy tego nie widziała.
- Możliwe, że widziałaś właśnie mojego brata... Albo jakiegoś innego lwa, a jeśli tak to pewnie z nim wszystko w porządku. - powiedziała, przedstawiając swój punkt widzenia. Bo w końcu jakby jakiś inny odszedł to w całym stadzie aż by huczało o tym, no i pewnie zrobiliby i jemu taki pogrzeb. Kiedy poczuła dotyk na ramieniu spojrzała na Horusa, po czym lekko się uśmiechnęła. To było takie miłe z jego strony, bo w końcu ta sytuacja jego nie dotyczyła i w ogóle. - Dziękuję. - powiedziała spokojnym głosem. Jednak po jego kolejnych słowach uśmiech na jej pysku znikł, bo oto temat powracał. - Właśnie Ray to mój brat. Teraz na Lwiej Ziemi rządzi Vasanti Vei oraz właśnie Mako. - powiedziała, przy okazji starając się zapamiętać informację dotyczącą Cienistych. - Przekażę im to, jak ich tylko spotkam - dodała po chwili. Nie no, zdecydowanie zbyt długo już tutaj siedzą. Miała ochotę już się stąd w końcu wyrwać. - Mam ogromną prośbę. Pokazałbyś nam wyjście z tego miejsca? Raczej same sobie nie poradzimy, a szczerze mówiąc przydałaby mi się wizyta przy jakimś źródle. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się. Musi zmyć z siebie to całe paskudztwo, jakie się do niej przykleiło. Jak podejrzewała, Esi również przydałaby się kąpiel. /wybacz, że tak późno odpowiedziałam, ostatnio była u mnie burza. I jakby coś jutro z rana jadę na obóz, tak więc nie będę mogła więcej tutaj odpisać. Chyba lepiej będzie, jak zakończymy na razie ten wątek wyprowadzeniem ich wszystkich stąd, później jakoś znowu się złapiemy :D/ |
|||
|
Shadarn Gość |
30-07-2012, 11:49
Prawa autorskie: ~Malaika4
Na początku na jego pysku ukazało się szczęście, lecz po chwili zdziwienie..
Więc Ray.. tym gorzej. I Mako został królem? A nie powinno być tak że to potomstwo/rodzeństwo przejmuje tron? Tak czy inaczej.. o Tyle dobrze. A gdy zaś zielonooka zaproponowała by odejść z Tych brudnych i mrocznych terenów Horus przytaknął łbem i odwrócił się. Więc chodźmy.. tędy! Rzekł pełen energii, wskazując łapą kierunek i po prostu odszedł co chwilę oczekując lwicy. z/t //Wybierz temat do którego wejdziemy// |
|||
|
Esi Gość |
03-08-2012, 11:37
Prawa autorskie: ~Malaika4
Wielkie, lśniące kule zwane oczami Lwioziemki, nagle zabłyszczały i pojawiła się w nich nagła mieszanina uczuć. To ona widziała... Śmierć ich króla? Spuściła wzrok, ale jednak słuchała nadal uważnie każdych wypowiedzianych przez dorosłych słów. Posłała niepewny uśmiech Horus'owi, po czym otworzyła i zamknęła pyszczek, myśląc co ma teraz powiedzieć. Albo, czy ma w ogóle zabrać głos.
-Vasanti Vei i Mako? Mako... Chyba gdzieś go kiedyś widziałam... -wyjąkała, machając długim ogonem. Potem już zamilkła i słysząc wieści o tym, że jasnobeżowy lew wie, jak wydostać się z tego okropnego i obrzydłego miejsca, zastrzygła brązowymi uszyma i obejrzawszy się na jej kompankę ruszyła małymi skokami niepewnie za lwem. Zt |
|||
|
Inn Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:892 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 59 |
09-08-2012, 19:07
Prawa autorskie: ~Malaika4
Odetchnęła z ulgą. Nareszcie się stąd wydostaną. Miała już szczerze dosyć tego potwornego miejsca. Musi się koniecznie napić i umyć. W sumie to też zaczęła zgłodnieć z tego wszystkiego. Tak więc bez dłuższego zastanowienia ruszyła za Horusem i Esi.
zt |
|||
|
Saber Gość |
02-10-2012, 23:49
Prawa autorskie: ~Malaika4
Ciepłe powietrze dogrzewało przyjemnie rude futro. Pięknie rude futro, które stopniowo brudziło się ciemną, niemal czarną mazią. W tych miejscach było niebezpieczne brodzić w szlamie, jednak ten... Ten był płytki. Nie sięgał lwicy najwyżej do kostki. Nie więcej. Tutaj nic nie mogło się chować. Jednak już kilka metrów dalej... bagno było głębsze i rzadsze, jednakże tak samo ciemne i brudne. No i cuchnące.
W końcu kosmate łapy stanęły na stałym lądzie, a ruda usiadła, wypuszczając z pyska antylopę tomsona, którą taszczyła ze sobą już jakiś czas. Oblizała wargi z krwi. Była głodna, jednak to zwierze było jej potrzebne. Miała plan... Podniosła jedną z łap, otrzepując ją z błota i postawiła na trupie, po czym rozejrzała się po powierzchni błota. Nic tego nie zapowiadało, jednak każdy doskonale wiedział, że w takich wodach roi się od krokodyli. -Jestem głupia. - warknęła do siebie, zaciskając powieki i ściskając kły. Ale jeżeli się teraz odwróci... Będzie tchórzem. A tchórze się nie liczą. Nigdzie i nigdy. Już chyba wyli być głupia. Zacisnęła łapę na skórze antylopy i przerzuciła ją zaraz na brzeg przed nią, po czym ostrożnie tam podeszłą. truchło leżało w połowie zanurzone już w brudnej wodzie, a w pozostałej połowie leżąc na suchej w miarę ziemi. Chwyciła ją łapą raz jeszcze, wyciągając ją jak najdalej. Wolała stać jak najbardziej w głębi lądu... Ostrożnie, powoli poczęła poruszać stworzeniem, oczekując jakiegoś łakomego gada. I mając nadzieję, że nie upierdzieli jej łapy przy łokciu. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
06-10-2012, 02:31
Lwica, brodząc w wodzie, wyczuła coś twardego pod prawą przednnią łapą. A wydawałoby się, że nic ciekawego się tutaj nie znajdzie. W szlamie zanurzonych znajdowało się 20 opali, które bez problemu lwica mogła sobie powybierać z ,,dna''. O ile tak to można było nazwać, bo w tamtym miejscu owo dno sięgało co najwyżej kilkunastu centymetrów.
Lwica po dosyć krótkim czasie mogła zauważyć, jak spod wody wdobywają się bąbelki powietrza. A co ciekawsze, pojawiały się one co jakiś czas w różnych miejscach. Może to tylko powietrze wydostawało się spod dna, jak to się często działo w tego typu miejscach, ale może to było coś zupełnie innego? |
|||
|
Saber Gość |
06-10-2012, 17:14
Puściła na chwilę trupa antylopy, by sięgnąć łapą do tych kilkunastu, białych, błyskających kamyczków. Cóż... prawdę powiedziawszy teraz nijak nie wyglądały na kamienie. Bardziej na... Na nic. Na kulę błota. Zwłaszcza że znajdowały się w niewielkim woreczku. Kamienie? Nie. Bardziej śmieć. Tak. Wyglądało to zdecydowanie na jakiegoś śmiecia. Jednak pomacawszy błotnistą kulę, dało się pod mazią wyczuć jakieś kształty. Potem najwyżej to obejrzy dokładniej. Teraz widząc uchodzące spod wody bąbelki, odrzuciła bagniste zawiniątko na bok, na ląd, by ponownie pochwycić w łapę antylopę, delikatnie nią ruszając, nasłuchując najdrobniejszych plusknięć i bulgotów. Ich ilość ją... Niepokoiła. Mogła się jeszcze wycofać, lecz zamiast tego dalej poruszała swym wabikiem. Chodźcie. Chodźcie gadzinki. Jedzonko tutaj dla was jest.
|
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
08-10-2012, 21:51
W pewnym momencie bulgotanie zupełnie ustało. No dobra, gdzieniegdzie widać było jeszcze pojedyncze bąbelki, ale to już raczej zaleta bagien. Po krótkiej chwili takiej zupełnej ciszy z wody tuż przed niebieskooką wyskoczył krokodyl, najwyraźniej dosyć młody, bo nie dość, że był nieco mniejszy od standardowego gada, to jeszcze doświadczony osobnik zaczekałby z atakiem, zbadałby najpierw lepiej sytuację. Ale stało się. Szarpał truchło na wszystkie strony, chcąc je wydrzeć od Saber. W sumie, to tak pochłonięty był swoim zadaniem, że nawet nie zauważył, że antylopa już od dawna nie żyje.
|
|||
|
Saber Gość |
12-10-2012, 23:29
Sekundy mijały, czas biegł do przodu, dłużył się. Każda kolejna chwila coraz bardziej niepokoiła rudą. Aż w końcu się stało. Plusk. Szarpnięcie. Hałas. Gad się pojawił i zaatakował.
Saber nie miała dużo czasu na reakcję. Złapała obiema łapami truchło, wbijając się weń pazurami i tylnymi łapami zaparła się o śliskie, mokre podłoże, ciągnąc antylopę z uczepionym gruboskórnym na brzeg. Zadziwiające ile takie zwierzątko potrafi mieć siły... Jednak ona się nie poddawała. Ciągnęła tak długo, aż w końcu ciało gada pojawiło się na powierzchni. Jego łeb, grzbiet, połowa ogona... tyle zdecydowanie wystarczyło. Jeszcze raz szarpnęła mocno i puściła, by wyskoczyć ponad trupem na krokodyla, uderzając łapami w jego łeb, mając nadzieję, iż siła uderzenia i jej ciężar zmiarzdżą mu łeb. Jeśli nie... Przycisnęłaby jedną łapą jego łeb do ziemi, drugą zaś podsunęła pod gardziel, by przerwać w tamtym miejscu przerwać skórę. [ Dodano: 2012-10-14, 14:32 ] Co się stało? Nie wie. Plusk, krew, więcej krwi. Leżała do połowy zanurzona w błocie, patrząc tępo na gada, leżącego obok truchła antylopy, z którego sączyła się krew. Oddychała dość szybko, nie bardzo wiedząc co teraz. Ale w końcu... podniosła się. Było jej słabo i kręciło się w głowie. Zacisnęła zęby i nachyliła się nad gadem, by pochwycić do w pysk. Jednakże niemal od razu puściła. Zapomniała o woreczku. Podeszła do niego i zawiesiła sobie na szyi, po czym złapała trupa i wybyła. [z/t] |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: