Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ażdah Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 25 |
14-10-2016, 10:15
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua
On vs cała, przeogromna dżungla, która wydaje się być jeszcze większa, kiedy to jesteś takim małym brzdącem jak Ażdi. I choć teoretycznie było to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc do których mógłby się udać, to o dziwo jedynie tutaj mógł znaleźć coś do jedzenia by przetrwać kolejny dzień. A przetrwał już ich trochę sam w tym miejscu. Przez co nieco dziki i niewtajemniczony we wszystkie tematy, za to trochę lepiej zbudowany niż jego rówieśnicy maszerował dziarsko kręcąc bioderkami i machając puchatym ogonkiem na boki co chwilę obijając wszelką roślinność po drodze.
- Jejujejujeju ale jestem głodny! - miauknął długo przeciągając i akcentując Ale. Jakby na potwierdzenie tych słów coś zaburczało mu w bebechach, przez co ogonek wyprostował się i zadrżał lekko. - Dzień dobry panie brzuszku - powiedział malec na co burczenie odpowiedziało mu jeszcze raz, tym razem głośniej. - No wieeem, właśnie czegoś szukam do zjedzenia. - Powiedział mu i dalej szedł przed siebie odwracając ciągle łebkiem we wszystkie strony. Mignęła mu przed oczkami jakaś brązowa jaszczurka, która siedziała na powalonym pniu całym już zakrytym przez zieloniutki mech. Rzucił się w jej kierunku i biegł za nią z nosem przy ziemi. Bycie takim małym w takim miejscu jak to miało też i swoje ogromne plusy. Mógł się zmieścić w zasadzie wszędzie, gdzie inny starszy osobnik nie byłby w stanie. Co też tylko ułatwiło mu pościg za zwierzątkiem. - Bbbrrrr - burczał brzuch już zadowolony na samą myśl o soczystym kąsku. - Nie przeszkadzaj mi w polowaniu panie brzuszku - miauknął z pretensjami do niego i złapał za końcówkęogona jaszczurki i podrzucił ją do góry. Stanął zaraz za tym na dwóch tylnych łapkach przecinając powietrze za zwierzatkiem kilka razy. Jego drobne pazurki nie dosięgnęły jednak śniadaniaktóre to wykonując w powietrzu kilka salt i beczkę, upadło na ziemię tuż za nim przez co odbił się od ziemi i skoczył za gademuderzył go łapką podbijając w powietrze na kilka sekund. - Brrr - burczał dalej brzuch. - Cicho! Wcale się z nim nie bawię! - Mruknął robiąc niewinną minkę. Skoczył ponownie łapiąc ją między łapki. - Ha, złapałem! - Krzyknął rozradowany i przycisnął końcówkę swojego nosa do łapek i zzezował na nie. Podniósł delikatnie łapki i wtedy jaszczurka skoczyła na niego gryząc go w nos. Miauknął głośno cofając łeb i łapiąc się za nos. - Auuuć! - Kiedy to rozcierał obolały nos obiad zniknął z polu widzenia. - Brrrrrrr rrrr - zaburczał bardzo głośno. - Przepraszam... Może trochę się z nią bawiłem - odpowiedział i oczy mu się zaszkliły - No ale nie obrażaj się panie brzuszku. Jeszcze coś złapiemy! - Poprawiło mu się tak nagle i błyskawicznie przez co ruszył dalej kręcąc zadkiem na boki i ponownie obijając ogonkiem wszystko dookoła siebie. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
14-10-2016, 20:55
Prawa autorskie: Salvathi
/dziń dybry :v
W dżungli było coś niesamowitego, nie z tej ziemi. Ta feeria barw, mocnych zieleni, dźwięków, zapachów, gąszcze roślin i cała tęcza woni zwierząt. To miejsce onieśmielało swą różnorodnością i pełnią życia, zwłaszcza kogoś wychowanego na suchych i ubogich ziemiach zachodu. Choć jego brązowe, beżowe umaszczenie nieco rzucało się w tym środowisku, podczas gdy wśród żółtych traw sawanny i brunatnego piasku maskował się doskonale, w dżungli zachowywał się o wiele mniej uważnie niż zazwyczaj. A może własnie bardziej zwracał uwagę na wszystko wokół siebie? Jednak tylko podziwiał każdy najmniejszy szczegół, chłonął dżunglę całym sobą, nie skupiając się dłużej na niczym. I jakoś niespecjalnie go zdziwił widok smolistego samczyka pośrodku dżungli, zupełnie samego. Właściwie nawet uznał, że wyglądem zupełnie pasuje do tego miejsca, również był pełen dziwacznych kolorów. Jakby sam Velse mógł się pochwalić jednolitym umaszczeniem. Bardziej zdziwiło go to, że wcześniej słyszał wysoki głos lwiątka i mógłby przysiąc, że albo młody rozmawiał z kimś, albo sam ze sobą. Cóż, w tym drugim Tyr był ekspertem. -Cześć mały - mruknął, po czym rozejrzał się ostentacyjnie. To nie były lwie tereny, choć jakieś koty tu bywały. Wbił błękitne spojrzenie w dzieciaka, unosząc brew. Czyżby ciemny się zgubił? Chcąc nie chcąc, poczuł nagły przypływ współczucia dla małego. Akurat Tyr dobrze wiedział, jak to jest się zgubić, być z dala od rodziny i najbliższych, sam. Och, to właściwie brzmi jak jego obecna sytuacja. -Rodzice ci się zapodziali? - spytał, przywołując na pysk niemrawy uśmiech. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ażdah Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 25 |
15-10-2016, 10:06
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua
Dżungla była najlepszym terenem w którym mógł się chować i pozostać niewykrytm dla innych. No ale jakoś jeszcze nie wpadło mu do głowy to, że podczas polowania należy się ukrywać i nie obijać wszystkiego swoim ogonem.
Wtedy usłyszał szelest, bynajmniej nie wydany przez jego ruchy. Przez co zatrzymał się nagle i wpatrywał w miejsce gdzie pojawił się jakiś samiec. Przez moment mu się przyglądał przekrzywiając łeb na bok. Ten się z nim przywitał, więc ruszył ku niemu skacząc kilka razy i wskoczył na jakiś pień by móc lepiej się mu przyjrzeć. Niestety nie rozpoznał tamtego. - Dzień dobry panu - rzekł i zanim rozmówca znów się odezwał on już otworzył pyszczek. - Jest pan może dupkiem? Bo mama mi mówiła, że samce to dupki i jak nie będę na nich uważać i unikać to też nim zostanę. A ja nie chcę być dupkiem - wytłumaczył się bardzo szybko merdając ogonkiem który to zwisał nad ziemią. - Nie, to raczej ja się im zapodziałem - odpowiedział i również się rozejrzał widząc, że i dorosły lew to robi. - Nie widział pan może mojego śniadania? Taka zielona jaszczurka, wredna, bo ugryzła mnie w nosek, o tutaj - powiedział i pokazał nosek w miejscu gdzie chwilę temu został zaatakowany brutalnie. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
15-10-2016, 22:45
Prawa autorskie: Salvathi
Obserwując beztroskie, energiczne zachowanie malca uśmiechnął nieco szerzej. Samczyk przypomniał mu lwiątka z Zachodu, szaro umaszczone, frywolne stadko dzieciaków, które robiło co chciało i wiecznie psociło. Choć to również przypomniało mu o tym, jak z dnia na dzień jego stado zniknęło, co sprawiło, że jego uśmiech stężał.
Ale bacznie obserwował malucha, i spojrzał na niego z okrągłymi ze zdumienia oczami. Dupkiem? Jesteś! - zawołał radośnie Cahian Chyba ty - burknął w myślach Velse, ale na jego pysku wciąż malował się nikły uśmiech. Sam Velse nic za uszami nie miał, choć wspomnienie jasnofutrej, lwioziemskiej lwicy mierziło go i drażniło, to przecież była zasługa Cahiana, nie jego. On się nie czuł odpowiedzialny za jego zachowanie. -To zależy od punktu widzenia, ale nie, raczej nie jestem - wytłumaczył się z uśmiechem - Wiesz, wydaje mi się, że jest tyle samo dupków-lwów, ile dupków-lwic. Dziwna to była matka, która kazała synowi stronić od samców. Chyba miała jakiś uraz do płci przeciwnej, jednak co z ojcem? Do niego też zabraniała synowi się zbliżać? - Sam oddaliłeś się od rodziny? Niezbyt rozsądnie. - Zmarszczył brwi. - Jak teraz do niej wrócisz? -Nie, żadnej jaszczurki nie widziałem. - Pokręcił łbem. Nie zwracał uwagi na każdego napotkanego, drobnego gada, co go jakieś jaszczurki obchodzą? O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ażdah Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 25 |
17-10-2016, 03:55
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua
// Wybacz za jakość ale już śpię :<
Usiadł wygodniej na pniu porośniętym mchem i jedynie mu się przyglądał. On jeszcze nie dzielił nikogo na stada. Jak na razie to kogoś albo znał, albo też nie i obcy lew należał do tej drugiej kategorii. Słysząc jego odpowiedź przez chwilę ją trawił w głowie i podniósł się z drzewa zeskakując przed siebie i brązowogrzywego. Zdecydowanie trafnie mógł go wcześniej ocenić. Kolorowy wyglądał na kogoś kto za długo nie wysiedzi w jednym miejscu. - No to szkoda - odparł lądując na ziemi i nawet przez sekundę wyglądało na to, że stracił już to zainteresowanie jego osobą, ale kolejne słowa spowodowały, że podniósł wysoko łeb i rzekł: - Chciałem jakiegoś poznać. Zobaczyć dlaczego mam ich unikać - dopowiedział szybko badają jego przednie łapy i to, że tylko na przodzie miał skarpetki. - Co to znaczy proszę pana? Jak to kobieta może być dupkiem? - Tego określenia jeszcze nigdy wcześniej nie słyszał. - Jestem już wystarczająco duży by samemu chodzić tam gdzie chcę. - I nie wykonywać poleceń rodziców. Albo i rodzica bardziej. - Nie wiem, ale nie śpieszy mi się jeszcze. Muszę jeszcze zwiedzić cały świat. Dopiero wrócę do domu - odpowiedział podekscytowany na samą myśl o tych wszelkich rzeczach i miejscach które będzie miał okazję zobaczyć. - No to wielka szkoda, będę musiał ją później poszukać - odezwał się, a uszka oklapły mu trochę ze smutku. Brzuszek będzie musiał jeszcze poczekać zanim będzie mógł się najeść. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
17-10-2016, 23:14
Prawa autorskie: Salvathi
Cahian zaśmiał się cicho we wnętrzu brązowego. Och, on się na przedstawiciela dupka nadawał, prawda? I zresztą był z tego dumny! Więc mały nawet nie wiedział, jak dobrze trafił - dostał dwa w cenie jednego!
Ale Velse ani myślał pozwolić teraz Cahianowi przejąć kontrolę, twardo się trzymał i uśmiechał delikatnie do małego samczyka. I musiał przyznać, że zaczynała go wciągać rozmowa ze smolistym. -A dlaczego uważasz, że tylko samce mogą być dupkami? - zapytał z uśmieszkiem, odwracając kota ogonem. -Oo, taki jesteś duży? A powiedz, twoja mama nie polowała na zebry? Cwany uśmieszek malował się na jego pysku. Postanowił się położyć, by nie męczyć łap, ale i też by wygodniej mu się rozmawiało z drobnym samczykiem. Legł więc na trawie, bacznie obserwując młodego i owijając ogon wokół własnych łap. Tekst o zwiedzeniu całego świata rozbawiła go, ale nie zaśmiał się na głos. Nie chciał wyśmiewać poglądów dzieciaka, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzał. I nawet jeżeli sam, gdy był młody, strasznie się irytował na tę chęć zwiedzenia wszystkich okolicznych kątów, pojawiającą się u młodych Gizy. Tylko łaziły gdzie chciały i pakowały się w kłopoty. On sam nigdy czegoś takiego nie pragnął, gdy już zyskał swoje upragnione stado i rodzinę, nie chciał się ruszać nigdzie indziej. Chyba po prostu był typem domownika. A teraz... Teraz był zmuszony do pałętania się gdzie popadnie, sam, nieporadnie. O jak ja kocham to miejsce! Tu jest tyle policji i czuję się bezpiecznie Kochanie, czemu szepczesz? Możemy być spokojni Opuśćmy ręce Opuśćmy ręce
Ale najważniejsze, to że kiedy zamkniesz oczy że kiedy zamkniesz oczy nic nie zaskoczy cię . |
|||
|
Ażdah Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 25 |
24-10-2016, 20:16
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua
Przekręcił łeb na drugi bok zastanawiając się nad tymi słowami. Lecz w zasadzie szybko wypalił z odpowiedzią:
- Ponieważ to brzmi głupio. No i dupy to mają faceci, kobiety mają tyłeczki - rzucił i jakby na potwierdzenie swoich ostatnich słów zaczął machać swoim zadkiem na boki kołysząc nim rytmicznie. - Nie, to raczej wujek chodził polować, mama raczej pilnowała by to nas nie upolowano - odpowiedział beztrosko, oczywiście nie wyczuwając w jego pytaniu złośliwości i sarkazmu. - A ja jestem jeszcze za mały by polować na te zwierzęta - mruknął smutno i rozejrzał się po dżungli. - Dlatego na razie poluje na mniejsze zwierzątka - rzekł obchodząc wielkiego samca i rzucił mu się na kitę chwytając za nią wszystkimi łapkami. |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
25-10-2016, 14:53
Prawa autorskie: Salvathi
Nie wytrzymał, zwyczajnie parsknął śmiechem, słysząc tłumaczenie młodego. I śmiał się pierwszy raz od naprawdę dawna... Wędrując samemu nie ma się wielu okazji do śmiechu. No, on nie miał okazji do śmiechu, Cahian potrafił śmiać się z wielu rzeczy.
Tęsknił za stadem, za rodziną. I bolało go to tym bardziej, że to oni zostawili jego, nie on ich. On tylko odszedł od marnej resztki, dwóch czy trzech pozostałych członków Zachodu, którzy znaleźli sobie paru kumpli i dumnie nazwali Mglistym Brzaskiem. Też coś. Swoją drogą, ciekawe kto temu młodemu nakładł takich rzeczy do jego małego łebka. Jego mama, czy też wujek, musieli być ciekawymi osobami. Velse zmarszczył ciemny nos. - Zazwyczaj to samice polują, nie samce - mruknął. - I o to właśnie chodzi, mały. Myślisz, że jesteś wystarczająco duży, by to ciebie nikt nie upolował? - zapytał, zaskakująco poważnie spoglądając błękitnymi oczyma na lwiątko. Choć znów uśmiechnął się, gdy samczyk brutalnie zaatakował jego brązową kitę. Obrócił pysk w jego kierunku i pociągnął ogon, wydostając go spod łapek malucha, by pacnąć go owym ogonem po łbie. - Myślisz, że wyżywisz się samymi jaszczurkami? |
|||
|
Ażdah Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:6 miesięcy Liczba postów:9 Dołączył:Maj 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 15 Zręczność: 20 Spostrzegawczość: 25 |
29-10-2016, 23:46
Prawa autorskie: Lineart Caraluca, kolory Mua
Zastanawiał się, czy powiedział coś nie tak, że rosły samiec zaczął się śmiać. Na razie jednak był na tym etapie, gdzie to słowa same leciały, a on jeszcze zbytnio nie przejmował się sensem tych wypowiedzi. A wręcz przeciwnie, to wydawało mu się tak bardzo oczywiste, że musiało oznaczać prawdę, a prawda nie jest śmieszna.
- Będę o tym pamiętać jeśli jakaś samica mnie będzie chciała wygonić na polowanie. Ale w takim razie co robią samce? - odpowiedział po tym jak oberwał ogonem przez co rozcierał przez moment miejsce swoją łapą. - Ale co to właściwie oznacza być małym, albo dużym? Przecież pan też jest i duży i mały. Dla mnie duży, dla słonia mały. Słoń będzie mały dla żyrafy. Widziałem kiedyś żyrafy! Te są na prawdę duże, widział pan taką? Za to ja jestem duży dla jaszczurki, więc jaki jestem bardziej? Duży, czy mały? - Ponownie się rozgadał i skoczył do góry chcąc złapać ogon rozmówcy. - Jaszczurki są smaczne, ale ciężko je złapać. Ale można też jeść inne rzeczy, tutaj łatwo coś znaleźć, a już tym bardziej urodzonemu łowcy - powiedział uśmiechając się szeroko do Tyrvelse. Może liczył na to, że ten będzie tak dobry i da się nabrać na jego urok, że coś mu pomoże upolować? |
|||
|
Tyrvelse NAJSEKSOWNIEJSZY | SAMOTNIK Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:365 Dołączył:Kwi 2014 STATYSTYKI
Życie: 90 :I
Siła: 78 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 23 |
03-11-2016, 22:12
Prawa autorskie: Salvathi
Obrócił się całym ciałem do smolistego, bo średnio mu się podobało, że samczyk gadał do jego tyłka. Może mały miał jakieś skrzywienie na tym punkcie, ale w takim razie tyłek beżowego nie chciał być tak blisko lwiaka. Już po przyjęciu właściwej pozycji, ogon z brązową kitą uderzył parę razy o ziemię. Przynajmniej dzięki temu uchronił się przed zapalczywymi atakami dzieciaka.
- Samce... Samce niby bronią ziemi. Żeby obcy się na niej nie pałętali i nie polowali. Szkolą się do walki, na wojowników. - powiedział, ale jakoś bez większego przekonania. Tak było. Tak uczyli go Zachodni. Tak niby działała natura. A później takie samce kończyli jak on, samotni, zdani na własne, mierne umiejętności łowieckie. - Dla mnie jesteś mały, dla innych dużych drapieżników jesteś mały, nieporadny i łatwy do zjedzenia. - westchnął, patrząc na niego nawet z pewnym współczuciem. Nie dał po sobie poznać, czy w ogóle załapał sugestię smolistego, czy też po prostu postanowił ją zignorować. - Ach, w takim razie szkoda, że nie ma tu takiego kogoś - skinął łbem. Jeżeli czarny chciał, by Velse mu coś upolował, grubo się zawiedzie. Nie żeby beżowy nie chciał podkarmić małego, mógł się na to zgodzić. Problem polegał raczej na tym, że sam miał kłopoty z upolowaniem sobie czegokolwiek. Spojrzał na czarnego, uderzając o ziemię ogonem. Z nieodgadniona miną, przyglądał się dzieciakowi przez dłuższą chwilę, niepewny, co teraz. - Ej, mały, jak ty masz właściwie na imię? - spytał w końcu. Ech, mały już nie śpieszył się z jakąkolwiek odpowiedzią - zupełnie jakby się wyłączył, zasnął z otwartymi oczami. Velse skrzywił się wyraźnie, i z niesmakiem odwrócił, by ruszyć w swoją stronę. Cholera! Kolejny raz taki zwieszający się typek mu się trafił. On to ma szczęście, naprawdę. Może smolisty był z Lwiej Ziemi? Albo jego chory umysł wytwarza mu nieistniejące postacie, ale w pewnym momencie kończy mu się wena i dlatego się zwieszają. Brr. Potrząsnął łbem, by pozbyć się tej myśli, i raźno ruszył gdzieś, gdziekolwiek. /zt
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-11-2016, 00:34 przez Tyrvelse.)
|
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
26-01-2017, 20:10
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
Belial składał się w wysokiej trawie. Guźcce... Znowu to samo. Jednak opanował polowanie na te zwierzęta. Znalazł cel, jeden był kulawy, na szczęście. Skoczył nagle... Nie chybił. Głośny ryk wystarczył by odstraszyć dwa zdrowe osobniki, trzeci już był pod łapami szarego. Zacisnął szczęki na szyji zwierzęcia... Był martwy. Zarzucił go na grzbiet i ruszył w drogę... Trzeba się spieszyć
|
|||
|
Belial Płomień Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:młody dorosły Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:1,310 Dołączył:Lut 2015 STATYSTYKI
Życie: 87
Siła: 86 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 185 |
26-01-2017, 22:39
Prawa autorskie: Kiu
Tytuł pozafabularny: Łowca serc
Zaczął biec ze zdobyczą, ktoś czeka na niego.
ZT |
|||
|
Visa Konto zawieszone Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 75 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 56 |
26-01-2017, 22:49
Prawa autorskie: ja xd
Nigdy nie opuścił dżungli, choć miejsca zamieszkania zmieniał co jakiś czas. Nie chciał na razie wracać do swojego baobabu. Choć było to miejsce godne prawdziwego władcy tych dzikich puszczy to jednak wciąż kojarzyło mu się z córką. Na razie nie chciał wracać do tego co było.
Od kilku lat starał się żyć jako jedyny obrońca tych ziem. Sam jednak nie zawsze mógł być zdolny do tego, by przepędzić stąd inne drapieżniki. Mimo iż był doświadczonym i silnym lampartem, to jednak potrafił mierzyć siły na zamiary. Był mądry i sięgał często po tę mądrość. Z daleka usłyszał lwi ryk. Głos należący do dorosłego samca. Popędził przez gęste korony drzew w tamtą stronę. I gdy dotarł w ukryciu przyglądał się obcemu. Pozostając w cieniu był niemal niezauważalny. Ledwie dostrzegalny w delikatnych promieniach słońca, które niewielkim wysiłkiem docierały do pyska czarnego samca. Kolejny raz lew poluje na terenach należących do leśnych zwierząt. Zuchwałe stworzenia. Zastanawiał się czy z wiekiem nie odczuwał do nich większej niechęci niż kiedyś. Obserwował jak obcy odchodzi z upolowanym guźcem. Głęboki warkot wydobył się z lamparciej gardzieli, ale ciało nie poruszyło się nawet na milimetr. |
|||
|
Noir Konto zawieszone Gatunek:Panthera onca palustris Płeć:Samiec Wiek:4 lata Liczba postów:60 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 20 |
27-01-2017, 18:42
Prawa autorskie: OwlyBlue, Ki-Re, NaturePunk
Wróciłem po swojej krótkiej przechadzce po okolicznych terenach. W tej dżungli czułem się jakbym ponownie był u siebie. Zmierzałem w samo centrum puszczy, do ogromnego drzewa, które wyznaczyłem sobie za nowy dom. Przyczaiłem się na jednej z gałęzi gdy zobaczyłem sylwetkę lwa umykającego ze zdobyczą. Przez moment przemknęła mi myśl aby rzucić się z góry na zuchwalca, który tak swobodnie poluje sobie na moim terenie. Już uginałem łapy, obliczałem moment, w którym miałem wykonać sus gdy do mych uszu dotarł cichy warkot.
Zamarłem. Lew umknął znikając w gęstwinie. Zastrzygłem uszami przylegając bardziej do gałęzi brzuchem. Odpowiedziałem tym samym, zły na to, że lew uciekł. Zły na to, że był tu ktoś jeszcze. |
|||
|
Visa Konto zawieszone Gatunek:czarna pantera Płeć:Samiec Wiek:Wiek średni (8 lat) Liczba postów:204 Dołączył:Sie 2014 STATYSTYKI
Życie: 94
Siła: 75 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 56 |
27-01-2017, 22:43
Prawa autorskie: ja xd
Nie od razu zauważył, że jest tu ktoś jeszcze poza nim. I tym obcym lwem. Był początkowo zaabsorbowany tym, że lew polował na terytorium dżungli więc nie rozpraszał się nowymi szmerami i zapachami. Wydał więc z siebie ten warkot ale w kierunku lwa, a nie kogoś jeszcze innego. Nie wiedział, że poruszy tym zachowaniem kogoś zupełnie innego. Wkrótce jednak sam usłyszał głos podobny jego warczeniu, ale nieco się różnił. Podniósł uszy i uniósł wyżej łeb. Rozejrzał się uważnie. Dostrzegł go. Czarne kocisko przylegające do jednej z gałęzi. Wyglądał mu na lamparta, ale było w nim coś dziwnego. Zapach podpowiadał mu, że nie znał tego czegoś, że spotkał się z czymś zupełnie innym i obcym. Co to takiego było?
Visa podniósł się i wyszedł ostrożnie z ukrycia pozwalając by światło słoneczne opadło na jego czarną sylwetkę. Potem zatrzymał się. Nie chciał sprowokować tego dziwnego lamparta do ataku. Visa był niemal pewien, że zapach dziwnego nieznajomego zgadza się z zapachem samca. Nic na razie jednak nie mówił, zamierzał pozwolić nieznajomemu na reakcję. Był ciekaw jak zareaguje na widok Visy. Będzie agresywny? Może jednak łagodny? Czas pokaże. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości