Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Voi Konto zawieszone Gatunek:Fenek Płeć:Samiec Wiek:1,5 roku Liczba postów:71 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 35 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 36 Doświadczenie: 15 |
26-06-2016, 12:22
Prawa autorskie: Avatar by 0ishi (edycja kolorów)
Usłyszał tylko jak Kama, zerwał się do biegu. On nadal stał, jak słup soli. Lwiątko zaledwie odbiegło, na parę metrów. Voi, do ostatniej chwili spoglądał dookoła, by coś spostrzec. Nic się nie ujawniło. Obrócił się, w mgnieniu oka, i popędził do Kamy.- Prędko, prędko... Biegli teraz obydwoje, jak w gorącej wodzie kąpani - co się dziwić. - Już niedaleko..... Odpowiedział, również w pędzie.
z/t ja i Kama |
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
26-06-2016, 16:10
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Dalej stała za skałą skrywając się w jej cieniu, kiedy oba maluchy zerwały się na donośny ryk brązowej Kami parsknęła rozbawiona, smarkacze zerwały się by prysnąć czym prędzej z wulkanu. Napędziła im niezłego stracha, w końcu gdy zaczęli uciekać roześmiała się kręcąc głową.
Zabawne, ubaw po same pachy normalnie. w okolicy nie było chyba nikogo więcej, totez kudłata ruszyła tą samą droga co maluchy by udać się do zejścia z wulkanu. ZT
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Mogu Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:6 lat Liczba postów:158 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 58 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 38 |
20-07-2016, 21:10
Prawa autorskie: Kalenka, Frigg, tło: VityaR83
Tytuł pozafabularny: Skryba
Przemierzając bezkresne tereny Stary Cień zawędrował pod wielki wulkan, który majaczył ponad płaskim teren. Była to kraina naprawdę piękna i wzbudzająca w jego umyśle wiele emocji od podziwu aż po, nie wiedzieć czemu, dumę.
Postanowił tu chwile odpocząć, zanim ruszy na północ - do ziemi Cieniowiska i kojącej rzeki Fuego. EDIT: 15.08 Po udanym odpoczynku Stary Cień postanowił ruszyć dalej w drogę. Z.T |
|||
|
Madan Konto zawieszone Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:5 lat Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:156 Dołączył:Kwi 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 74 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 72 Doświadczenie: 20 |
28-10-2016, 21:03
Prawa autorskie: Szkic mój, cała reszta - Askari
Kiedy zapadł wieczór czarny lew wyłonił się z mroku. Temperatura ochłodziła się, dając ukojenie po upalnym dniu. Powietrze poruszało się delikatnie, podrywając w górę drobinki popiołu, równie czarnego, co sam lew. Był sam. A przynajmniej tak mu się wydawało. Zmierzał w stronę szczytu, omijając zastygłą, pokrytą ciemną skorupą, lawę.
Wtem powietrze stało się nieruchome. Coś wisiało w powietrzu. Zbliżało się. Lew przystanął, wsłuchując się w ciszę. Nawet ona stała się inna, groźniejsza. Nasłuchiwał, węszył, wypatrywał. I w końcu dostrzegł - ciemniejszą plamę przy skale tkwiącej nieopodal. Obserwując ją kątem oka, zaczął wolno iść dalej. W jego głowie zrodził się plan. Tymczasem drapieżnik chowający się za skałą począł skradać się w kierunku lwiska, myśląc że tamten go nie dostrzegł. Wychynął z cienia, wciąż podążając za swoją ofiarą. Był to samiec hieny pręgowanej, buro-szary o bezdennych, szalonych oczach. Musiał być niespełna rozumu, skoro sam chciał rzucić się na dużo większego, cięższego lwa. Im bardziej zbliżał się do przeciwnika, tym bardziej szczerzył kły w złowieszczym uśmiechu. Gdy znalazł się na tyle blisko, by zaatakować, skoczył. W tej samej chwili Madan obrócił się do hieny przodem. Ugiął łapy i starając się utrzymać równowagę, odskoczył. Prawie mu się udało. Ostre pazury psowatego zahaczyły o jego prawą, przednią nogę, pozostawiając płytkie, długie zadrapanie. Jeszcze zanim rywal opadł na ziemię, lew natychmiast obrócił się doń przodem i zamachnął się prawą przednią łapą, celując w pysk hieny. Psowaty nie zdążył zareagować i pazury lwa przeorały mu pysk, a sama hiena siłą rozpędu upadła na ziemię. Łuk brwiowy ochronił prawe oko samca przed uszczerbkiem, niemniej z pyska psowatego płynęła ciemnoczerwona krew. Przez zamach, jaki wykonał, Madan znalazł się bliżej przeciwnika, który w ciągu chwili podniósł się z ziemi i nim lew zdążył zareagować, agresor wyprowadził atak. Doskoczył do ciemnogrzywego i spróbował ugryźć go w pysk. Niestety lew nie zdążył zareagować. Warknął krótko, kiedy poczuł jak ostre zły przeciwnika wbijają się w delikatną skórę. Uniósł się lekko na tylnych łapach, zamachnął się lewą łapą, celując w głowę psowatego, który nadal kurczowo trzymał się lwa. Hiena nie zdołała umknąć i pazury kotowatego ponownie wbiły się w rany, które zrobił poprzednio. Pręgowany natychmiast rozluźnił szczęki i opadł na ziemię, obficie brocząc z rany na pysku. Warga lwa również krwawiła, ale on zdawał się tego nie zauważać. Jej metaliczna woń jeszcze podniosła poziom adrenaliny. Madan nie dał szansy psowatemu się podnieść. Dopadł do wroga, wbijając ostre pazury w pierś hieny. Wydając z siebie groźny pomruk, chwycił pręgowanego za szyję i pomagając sobie pazurami, począł szarpać, rozrywając warstwy futra i skóry, robiąc krwawą miazgę z przeciwnika. Z początku psowaty jeszcze się wyrywał, próbował kłapać zębami, ale na nic się zdały jego wysiłki. Szczęki kilka razy musnęły gęstą grzywę, ale prócz wyrwania kilku kępek włosów nie uczyniły większych szkód. Już po chwili hiena nie żyła, jej puste, bezdenne oczy odbijały światło gwiazd, wpatrzone w bezkresne niebo, usiane gwiazdami. Dopiero po chwili Madan zauważył, że pręgowany już się nie rzuca, że życie opuściło jego ziemską powłokę. Zlazł ze zmasakrowanego ciała hieny, zadumał się przez moment nad ulotnością życia i nieuchronnością śmierci. Powlókł się w nieznanym kierunku, ignorując krew płynącą z ran - pamiątek walki. z.t. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
28-10-2016, 22:05
Madan +11 PD
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
03-01-2017, 17:15
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Zevran, bo tak miał na imię nasz bohater, o suchym pysku przemierzał opustoszałą krainę, która tak bardzo pasowała do jego umaszczenia. Przemierzał wyjałowiałe ziemie z lekkim niepokojem, tak jakby miał na niego wyskoczyć zaraz jakiś duch.
- Nie bój nic Zev, to tylko kolejne straszne miejsce. Przełknął gorzko ślinę. Występujące tutaj czasami zwierzęce kości wcale nie poprawiały mu nastroju, czy dodawały otuchy. Ale on miał cel! Cel tak ważny, że głupie kości nie były jakimś wyzwaniem. Tak przynajmniej sobie mówił. Jednak jego skwaszona mina była chyba zupełnie innego zdania. W końcu siadł na dupsku pod wulkanem, gdzie tylko z tej perspektywy było bezpiecznie go oglądać. Ciemna, futrzana plama z daleka i tak niczym nie różniła się od tutejszych głazów. Tylko co teraz robić? Nie miał pojęcia w którą stronę iść, a skały wyglądającej jak lwi łeb nie było widać. Ostatnio jego wszystkie decyzje były fatalne w skutkach i zastanawiał się, czy faktycznie uda mu się coś osiągnąć zanim umrze z głodu. |
|||
|
Liessa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 33 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 47 Doświadczenie: 5 |
03-01-2017, 17:46
Prawa autorskie: jo // Disney tło
Chyba za daleko doszła, tak sobie myślała, może świat się tutaj kończył. Ziemia była sucha a powietrze pachniało tak, jakby było bagnem. Nic przyjemnego, wolałaby być teraz na sawannie, na zielonej trawie, i może gdzieś, gdzie jest coś do zjedzenia.
Gdzieś za nią jakaś ptaszyna wydała z siebie dźwięk i spłoszyła młodą lwicę, a kiedy ta w końcu zdała sobie sprawę że ucieka przed ptakiem, który wcale jej nie gonił ani nawet nie był już w pobliżu, postanowiła pozostać w biegu i pokonać następne głazy i wzniesienia zwinnymi susami - aż w końcu jeden z głazów osunął jej się spod łap i wylądowała na ziemi, bo jak się okazało, nie był to głaz a Zevranowy łeb. Lwica wylądowała na brzuchu, łeb między łapami na ziemi, tuman kurzu wokół. Nie wyczuła obecności innego lwa, nawet nie zdała sobie sprawy że jej łapy przez moment miały kontakt z czymś miękkim. Była bardziej skupiona na słuchaniu echa głosów jej rówieśników ze stada, przypominającego jej jak bardzo beznadziejna była. No bo kto spada z głazów? Tylko ona. |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
03-01-2017, 18:51
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Z każdą minutą, jaką spędził tutaj w akompaniamencie burczącego brzucha, coraz bardziej wątpił w swoją słuszność. Jakąkolwiek. Ale to pewnie wszystko przez brzuch. Głupi brzuch. Jadł przecież wczoraj parę polnych myszy. A jednak mimo wszystko, czuł się dalej osłabiony i chyba tylko kępy jego bujnej sierści nie zdradzały tego jak bardzo żebra mu odstawały. Ale kto by się tym przejmował.
Na pewno nie to coś co nagle zwaliło mu się na łeb. Zevran nawet nie zdążył zareagować. Po pierwsze - nie zwracał uwagi na otoczenie aż tak bardzo jakby chciał, po drugie - jego brzuch zajmował mu cały umysł i ledwo skupiał się na sobie nie mówiąc o innych. A po trzecie... to zawsze miał pecha. Wracając jednak do uroczej sceny. Zevran wywalił się w piękny sposób pod lwicą, a że sił za wiele nie miała, to nawet nie mógł się od razu zdziwiony podnieść. - Złaź ze mnie! Ty... ty...! Wrzasnął tak przeraźliwie jakby to coś co mu na łeb spadło z nieba, miało go zjeść, a Zevran dołączyłby do leżących w okolicy kości. |
|||
|
Zalika Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samica Wiek:5 lat Liczba postów:24 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 62 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 5 |
04-01-2017, 19:24
Prawa autorskie: tigon
Dokładnie w to miejsce dotarła pewna sporych rozmiarów lamparcica. To tutaj zaczyna się jej historia z Lwią Krainą, usłaną licznymi stadami i urodzajnymi glebami. Błękitne ślepia z zaciekawieniem obserwowały okolicę, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej i przechwycić jak największą ilość informacji. Stąpała pewnie, mocno kładąc łapy w wulkanicznych skałach. Nie wykluczała aktywności wulkanu, u którego podnóża się znalazła, toteż nie czuła się w tym miejscu zbytnio bezpieczna. Sapnęła ciężko kierując się w stronę bagien, a konkretniej położonej za nimi doliny, która wydawała się być jeszcze dziewiczym i niezbadanym przez nikogo miejscem.
Cętkowana była bardzo oddalona od podrostków, które przebywały w pobliżu, a brak wiatru utrudniał wyczucie czyjegoś zapachu, cudzej obecności. W dodatku i kocica nie była najlepiej widoczna, bo już praktycznie wkraczała na tereny bagienne. |
|||
|
Liessa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 33 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 47 Doświadczenie: 5 |
09-01-2017, 00:39
Prawa autorskie: jo // Disney tło
Zerwała się na równe łapy kiedy nagle spod jej zadka dobiegł krzyk. Co to miało być? Nie dość, że kamienie miękkie, to jeszcze krzyczą?
Jak zwykle, na nią to każdy potrafi tylko się drzeć. Była przerażona, i pierwsza myśl jaka ją naszła była taka że zaraz umrze, zaraz zostanie zjedzona albo pokrojona na małe części wielkimi pazurami lwa albo rogami bawoła. No bo co innego mogła sobie pomyśleć? Odwróciła się szybko i kilka chwil zajęło jej uspokojenie oddechu i zorientowanie się że głos należał do lwa mniej więcej w jej wieku, ale to chyba wcale jej się nie podobało. Jej rówieśnicy uwielbiali się z niej nabijać, a tutaj? Już na starcie popełniła błąd, była najgorsza, jak ona mogła być teraz potraktowana inaczej niż w okrutny i brutalny sposób? Oberwie jej się, i już. -J...ja przepraszam, nie widziałam, nie wiedziałam...!- wydukała i położyła uszy po sobie. |
|||
|
Zalika Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samica Wiek:5 lat Liczba postów:24 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 62 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 5 |
09-01-2017, 20:43
Prawa autorskie: tigon
Niezauważona lamparcica powoli znikała w bagiennej roślinności. Czuła się tam bardzo swojsko i zdecydowanie lepiej niż na wulkanicznej glebie, która ni to przyjemna ni to zła. Po prostu nijaka. Cętkowana nie interesowała się tym, co dzieje się w okolicy, w końcu jeśli nie mieszasz się w czyjeś problemy żyjesz dłużej, czyż nie?
z/t |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
13-01-2017, 19:08
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Najzabawniejsze chyba w tym wszystkim było to, że oboje bali się siebie tak bardzo, że nie dało się zauważyć absurdalności sytuacji.
Ale był o tyle szczęśliwszy, że przynajmniej ta... ta głupia lwica zeszła mu z głowy. Ta zaś pulsowała bólem od uderzenia, podobnie jak barki i przylegająca do nich ta część kręgosłupa. Z jękiem również zaobserwował, że klatka piersiowa, która zamortyzowała upadek na tej popękanej ziemi też bolała. Niech by to. W między czasie, kiedy obrzucał wkurzonym spojrzeniem szarą przybłędę, jego brzuch znów się odezwał wypełniając ciszę między krzykiem Zevrana, a odpowiedzią dziewczyny. Nie teraz żołądku. - Chciałaś mnie zabić! Nie chciał krzyczeć za bardzo, ale podwyższony ton z powodu zdenerwowania był chyba w tym przypadku najbardziej zrozumiały. Niemniej, ogon miał pod sobą, może dlatego, że nagle uświadomił sobie, że jak jest tutaj ta lwica, to może gdzieś tutaj było jej stadko. W końcu ma takie samo umaszczenie jak te tereny! Zevran przełknął gorzką ślinę dochodząc w szybkim czasie do strasznych wniosków. Dlatego też może bardziej niż na nią zwracał uwagę na otoczenie, ale nie można było powiedzieć, że Liessa nie czuła w ogóle obrażonego na nią wzroku Zeva. |
|||
|
Liessa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 33 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 47 Doświadczenie: 5 |
14-01-2017, 19:37
Prawa autorskie: jo // Disney tło
-C-co? Nie!- to nieprawda, co on wygadywał? Był zły, i Liessa coraz bardziej miała ochotę zwiać gdzie pieprz rośnie. No przecież zaraz jej się oberwie...
-Ja nie chciałam, nie widziałam cię, nie wiem jak to się stało, przepraszam...!- szybko wypaliła, nie potrafiła radzić sobie z takimi sytuacjami, ale jedno wiedziała: znów zawaliła sprawę. Była chyba najgorszą istotą chodzącą po ziemi, najbardziej pechową i znienawidzoną. Przydługawy ogon skulił się między łapami, a końcówka sunęła po ziemi kiedy młoda cofnęła się kilka kroków, łeb pochylony, zgarbiona, a uszy przytknięte do łba. Białe źrenice nie opuszczały Zevrana, szukały najmniejszych oznak agresji lub jego gotowości do ataku. Liessa przełknęła ciężko kiedy jej zadek dotknął skały za nią, pozbawiając ją jedynej drogi ucieczki. Głazy po bokach, no pięknie - była w ślepym zaułku, i to był jej koniec. -P-przepraszam, pójdę już sobie, proszę pozwól mi... Zrobię co zechcesz!- była przerażona, chciała się ukorzyć najlepiej jak mogła, bo to podpowiadał jej instynkt. Nie zauważyła nawet, że Zevran czuł się tak samo niekomfortowo jak i ona, i oboje byli głodni. Idealny początek znajomości.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-01-2017, 19:38 przez Liessa.)
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
14-01-2017, 20:32
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Zevran nie wiedział, czy lwica należy do jakiegoś stada,a el wiedział jedno, jak się nie przestanie wydzierać, to na pewno ktoś tutaj zaraz przyjdzie. No, pod warunkiem, że ktoś na tej wyjałowiałej ziemi, poza sępami, mieszkał. A nawet jeśli to wiedział, że to i tak nic dobrego z tego nie będzie. Jęcząca lwica, rozległe bóle i skamlający żołądek w cale nie poprawiali mu nastroju.
- Jesteś sama? Zapytał zanim jeszcze zaczęła się cofać. O rany! Miał wrażenie, że jej jęki rosły na siłę jak tylko sama się przyparła do głazu, chociaż Zevran nawet kroku nie zrobił. Żałość tej sytuacji powoli docierała do Zeva, a tym bardziej, że nikt obcy wciąż się nie pojawiał. Nie miał może aż tak problematycznej przeszłości jak ona, może nawet wyglądał na bardziej ogarniętego w tej sytuacji. A w każdym razie zaczął chłonąć i patrzeć bardziej na to, że powinien martwić się swoim brzuchem niż potencjalnym towarzystwem. Zbliżył się na tyle, żeby odległość była podobna. Cholera wie czemu to zrobił. Ale Liessa wyglądała na mniej niebezpieczną niż potencjalne niebezpieczeństwo. No i w razie czego schowa się za nią, niech tę szarą pożerają jakieś sępy. - Przestań się wydzierać, bo jeszcze ktoś usłyszy i tu przyjdzie. I akurat w tym momencie Zevran zwrócił uwagę na jakiś hałas za nim. Parę ruszających się kamieni nie zwiastowało niczego dobrego. |
|||
|
Liessa Konto zawieszone Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:14 miesięcy Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:20 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 33 Zręczność: 40 Spostrzegawczość: 47 Doświadczenie: 5 |
17-01-2017, 03:03
Prawa autorskie: jo // Disney tło
Tak, była sama i to właśnie było jej największym problemem. Nie potrafiła się bić, za jedynego obrońcę miała wielkiego orła, za którym desperacko się rozglądała ale jak widać udał się na swoje podboje przestworzy. Jej oddech był ciężki i szybki, czuła się osaczona, na tyle że w pewnym momencie wyrwał się ostrzegawczy koci syk, i Liessa skuliła się bardziej.
-Tak, jestem sama.- odparła, cicho ale stanowczo, ostrzegawczo. -Nie rób mi krzywdy, nie zrobiłam ci nic złego, proszę, ja nawet nie wiem gdzie jestem...- |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości