Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
28-10-2016, 22:44
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Łypał na nie mogącego usiedzieć w miejscu brata, sam pozostając niewzruszony. Promieniujący ból w prawym boku wystarczająco powstrzymywał młodzika od rzucenia się w wir zabawy. Dla niego było to jednoznaczne z zaniechaniem wygłupów, a rozbrykany Skadim przyprawiał tylko drugiego z książąt o poczucie winy.
Wyzywająca iskra w spojrzeniu tamtego zadziałała, choć może nie w ten sposób, w jaki by sobie życzył. - Jak to z bagien? Oszalałeś? Przecież wiesz, że nie wolno nam tam chodzić, w ogóle nie możemy opuszczać Lwiej Ziemi. - uniósł się książę, karcąco spoglądając na niesfornego młodzika. Vei ustaliła jasne zasady, których zamierzał się trzymać mimo wszystko. Temat dziewczyn, choć absorbujący, został całkowicie odsunięty, a priorytetem stało się jawne przewinienie brata. - Mama się na ciebie wkurzy, jak się dowie. Dostaniesz karę, to zobaczysz. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
28-10-2016, 23:46
Skadim przeskakiwał z lewej na prawo bez ustanku. Słowa Setkara nie znajdowały odzwierciedlenia ani w jego minie, ani w geście. Ot, skakał dalej, rozgrzewając się na Setkara niekorzyść. Jego pysk pozostawał niewzruszony, może jedynie szerzej teraz otwarty, by łapać w płuca większe hausty powietrza potrzebne mięśniom do intensywniejszej pracy. A to, co Setkar mówił, było już tylko jednym wielkim farmazonem, któremu Skadim przyglądał się z dystansu, jak jakiemuś bardzo nietypowemu zjawisku.
Ale zjawisko to było odległe tylko tak długo, jak długo Skadim nie próbował na jego temat wydać żadnego osądu. Gdy tylko to zrobił, gdy tylko jego myśli przez gardziel wpełzły na język, to odpowiedział na słowa brata, a ważenie się na to było równoznaczne z przyjęciem ciosu Setkara na swoją pierś. Wyjście pod ostrzał. Odparowanie ciosu było poprzedzone jego przyjęciem. Mógł przecież zamilknąć. Nic nie powiedzieć i odejść. - Co, powiesz jej, co? - Zarzucił głową w górę, wysunął do przodu dolną szczękę. Nie przestawał przeskakiwać z boku na bok. Ubijał łapami człony zdań. - Nie wiesz, gdzie ją poznałem, ale doniesiesz mimo to mamusi, że wyszedłem poza Lwią Ziemię? Bo nie mieści ci się w głowie, że jest coś więcej na świecie poza cieplutką grotą, co? Nie mieści ci się w głowie, że ojciec miał w dupie tę ziemie, poszedł z niej? Skok, skok, lewo, prawo, skok, skok, oczy wbite w Seta, skok, skok.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
29-10-2016, 00:20
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Setkar zmarszczył brwi, zacisnął wargi i spuścił spojrzenie. Poczuł, że coś nie grało, coś przeoczył, jakiś kijek,jakiś kamień na drodze pochopnego wysnuwania wniosków.
Zanim zdołał się zachwiać podparł go sprytny Skadim, wcześniej upuściwszy przeszkodę, mógł teraz zapobiec upadkowi i wybuchnąć nieuważnemu brat prosto w pysk. Przełknął ślinę, wycofując łeb między barki i czując jak agresja, pewność siebie i kpina biją jednocześnie ze złotego spojrzenia. - To znaczy.. nie wychodziłeś poza granice...? -spytał bardziej siebie niż jego, zdając już sobie sprawę ze zbyt szybkiego wydania osądu i gorzko żałując. Szczególnie przez kolejne, zadane przez Skadima, już mniej potrzebne ciosy. - Dobrze wiesz, że nie znoszę tej groty. Dlatego przychodziłem tutaj. - odezwał się cicho, z miną zbitego psa, pełną żalu do brata i smutku, z powodu tego nieporozumienia. - Nie chcę, żeby coś ci się znowu stało. Tu jest bezpiecznie.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-10-2016, 00:25 przez Setkar.)
|
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
29-10-2016, 00:33
- Nie - odpowiedział bez wahania, poparł swoją odpowiedź ruchem głowy.
Aha, czyli jednak tak było, Setkar znał już to miejsce, bywał tu wcześniej. Nie zrobiło to na Skadimie jednak większego wrażenia, przynajmniej z pozoru, bo być może w środku coś zgrzytnęło, coś przeskoczyło na wyższy lub niższy tryb, coś zagrzechotało, może. Może to było powodem, dla którego płowe kocię przestało w końcu skakać i w końcu stanęło na równych łapach, a może było to kolejne zdanie Setkara, demaskujące jego troskę, oddanie, przyjaźń, na które Skadim nie wiedział, jak zareagować, kto wie... Bądź co bądź, lewek stanął w bezruchu, chociaż wszystko w nim ciągle kołysało się na boki, pragnęło ruchu i w tym ruchu nadal trwało. Mógł zawinąć tyłkiem, obrażony, że posądzono go o niesamodzielność. Talent do pakowania się w kłopoty byłby tu określeniem na wyrost, wartościującym pozytywnie. To, co miał na myśli Setkar, było upokarzające. Lub mogło być, gdyby Skadim zechciał się słowom brata przyjrzeć odrobinę dłużej. Na szczęście ich obu nie zrobił tego, zbyt zaskoczony, w gruncie rzeczy, tym stwierdzeniem, że Setkar już tutaj bywał, że znał Ognisty Las. Obaj tonęli w jakimś gównie, jak się okazało, obaj nie wiedzieli, jak sobie z nim poradzić. Lewek fuknął przez nos cicho. Do siebie, nie Seta. Głowę nadal trzymał wysoko, bo tak było bezpieczniej, gdzieś to zaszklenie, w którym odbiły się złote listki wirujące na delikatnym wietrze, wtedy ginęło, ukrywało się przed bystrym spojrzeniem brata. Łatwiej było przechylić głowę na bok i za jej ciężarem podążyć całym ciałem. Schować się w odwróceniu, nic nie komentować, dodać tylko: - Chodź, może rozchodzisz tę łapę, to ci przejdzie.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
29-10-2016, 00:57
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Reakcja Skadima była zaskoczeniem. Raczej miłym, acz dalekim od sprowadzenia spokoju na rozbiegane myśli Setkara. Trudno było to nazwać kłótnią. Krótkie spięcie, momentalne, jednak intensywne, dało do myślenia jaśniejszemu z książąt.
Czy tamten był na niego zły? Nie z powodu upomnienia, ani zostawienia na chwilę samego? Może zawinił czymś innym? A może brat miał po prostu zły dzień, popsuty humor? Zamyślony ruszył za nim, a ból niknął za zasłoną bardzo absorbującego zamyślenia. Długo milczał, wyciągnąwszy pewne wnioski, zwracając w końcu uwagę na nasilający się wraz ze stawianiem kroków ból i w końcu czując potrzebę podzielenia się nimi z bratem. - Nie wiem kiedy i czy jeszcze zobaczymy tatę. -zaczął stosunkowo cicho, acz z determinacją w głosie. - Ale na pewno nie odszedł dlatego, że miał dość. Wiem to. -dokończył, spoglądając na brata z uwagą, szukając odwzajemnienia. |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
30-10-2016, 10:51
Może byłoby lepiej, gdyby zamiast kończyć na krótkich spięciach, bracia raz a dobrze wygarnęli sobie, co o sobie myślą, o co mają do siebie pretensje. Odpryski na powierzchni ich relacji świadczyły o czymś dużo gorszym, niż gdyby od czasu do czasu zdarzało im się wybuchnąć przeciwko sobie wulkanem nienawiści. Toczyła ich braterskość choroba, a ponieważ nie chcieli się do niej przyznać, dawali jej przyzwolenie do wirusowego rozwoju. O jej końcu nie mogli w ten sposób nic przypuszczać, zdani na jej łaskę, głupi.
Pierwsze słowa Setkara sprawiły, że serce w piersi jego brata momentalnie zabiło mocniej. Tata. O ile Skadim mógł wydawać o nim bolesne osądy, o tyle nikt inny nie powinien tego robić, bo to już wymykało się spod kontroli, to już nie było jego, to mogło zranić... Na szczęście bursztynowookiego Skadim nie poczytał jego słów za wrogie sobie. Zasmucił się tylko nimi, przygnębił. Nie dały rady pocieszyć go ciepłym dotykiem nawet plamki słońca, które głaskały i jego, i Setkara grzbiety, kiedy bracia szli niespiesznie przed siebie. Skadim milczał przez chwilę z mocno zaciśniętymi wargami. Zanim się odezwał, odwrócił dotychczas skierowaną w bok głowę ku bratu i zakotwiczył wzrok w jego oczach, odpowiadając na jego wezwanie do odwzajemnienia spojrzenia. Uniósł brwi i odparł miękkim, słabym głosem: - Nie wiesz tego. Daj spokój z przeczuciami, wystarczy mi ich z Sigrun. Najpierw zerknął przed siebie, później za ruchem oczu podążył łebkiem. Westchnął i dodał: - Nie chcę o tym rozmawiać. Mogę się... - Potrząsnął głową, mrużąc oczy i unosząc barki. - Mogę z tobą potrenować, mogę znaleźć to drzewo, cokolwiek. Najchętniej bym potrenował, ale jak chcesz... Tylko wiesz, bo... - rozpogodził się nieśmiało, podniósł łeb z uśmiechem na mordce i ciągnął ze straceńczym brakiem energii w z pozoru wesołym głosie: - Bo jeśli masz być tym królem, to musisz się za siebie zabrać, sama głowa do tego nie wystarczy. Kto będzie brać na poważnie takie chuchro? - Spojrzał na idącego obok siebie brata krytycznym okiem.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
30-10-2016, 21:08
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Chciał znów stanąć w opozycji do markotnych domysłów brata, jednak w porę ugryzł się w język, rezygnując, gdy tamten sam uciął temat.
- Jak chcesz. - mruknął tylko, choć zmartwił go ten czarny scenariusz, który wysnuł sobie Skadim. Postanowił, że poruszy jeszcze kiedyś ten temat i wtedy wszystko wyjaśnią. Wahanie w głosie brata szczególnie przykuło jego uwagę, a on sam zmrużył ślepia, jakby chcąc przez to lepiej go zrozumieć. Potem padło słowo klucz-"król", zmieszanie, a potem, gdy tamten dociągnął zdanie do końca, nieśmiały uśmiech. -Nie muszę być najsilniejszy, żeby być dobrym władcą. Najważniejszy jest rozum. Jak będę mądry, to nie będę musiał walczyć, bo zawsze będę wiedzieć, co zrobić, żeby tego uniknąć. -powtórzył to, o czym ostatnio rozmawiał z mamą. -Mi pasuje, bo i tak jestem kiepski w biciu się. -zaśmiał się po chwili, szeroko się uśmiechając. Zaraz jednak spoważniał, przez dłuższą chwilę trawiąc jedną myśl. - W sumie.. jeszcze nic nie wiadomo. -odezwał się w końcu. -Nie wiem, czy dobrze mi idzie. Mama mi tego nigdy nie mówi. Czasami też nie ma humoru. Może jest naprawdę źle i będzie jednak uczyć ciebie albo Sorena? -wzruszył barczkami, patrząc gdzieś przed siebie. Nie wiedział, co myśleć o tym, że to właśnie on został wybrany przez Vei. Czuł na sobie brzemię oczekiwań mamy i nierzadko denerwował się podczas i przed ich spotkaniami. Zdarzało się, że szło mu gorzej, przez ten stres właśnie. Z drugiej strony przychodziło mu przecież spędzać więcej czasu z mamą, co było niepodważalną zaletą |
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
31-10-2016, 13:17
Skadim pomyślał, że jeszcze jedna sekunda bez mrugnięcia i oczy mu wypadną z czaszki na ziemię. A zapatrzył się z niedowierzania przed siebie po tym, jak jasny pyszczek brata zaczął kłapać odpowiedź, która jemu wydała się tak absurdalna, tak pomylona i tak okropna, że jego umysł nie znalazł innego sposobu na zareagowanie na nią, jak wpadnięcie w zapadlisko bezkresnej konsternacji. To się w głowie nie mieściło. Na to nie było nazwy.
Cóż on mógł jeszcze bratu zaproponować? Co mu powiedzieć? Ćwiczyć nie chciał, posrany idealista, w ojca wędrującego po świecie w jakiejś wielkiej sprawie święcie wierzył, posrany idealista, poza Lwią Ziemię nie zamierzał wyjść, posrany... tchórz. Wszystko się waliło, cokolwiek Skadim chciał budować. Wyprawa do Ognistego Lasu miała być ich wspólną rebelią, braterską rebelią przeciwko matce, rodzeństwu, stadu, wszystkiemu, przeciwko czemu nastolatek mógłby chcieć pikietować w swoim imieniu - tym imieniu, które tak bardzo chciał w tym wieku rozróżnić od imienia rodziców. (Najwidoczniej Setkar miał już ten etap za sobą. Przyśnił mu się on, pewnie!) Jak się okazało, czego Skadim był już w stu procentach pewien, tylko on z jakiegoś powodu nie wiedział, że Ognisty Las już należy do Lwiej Ziemi, hm, pomyślmy... mama mu nie powiedziała? Bo wolała wtajemniczać w sprawy ICH WSZYSTKICH dziedzictwa tylko jednego, swojego ukochanego, najbardziej obiecującego malca? Tego... posranego idealistę? Gniew zalał Skadima nudnościami. Nie, jakby tego było mało! Słuchajcie, złociutkie listki Lwioziemskiego oczka w głowie, Ognistego Lasu! Tutaj jest bezpiecznie. Tutaj nic mu się nie stanie, Skadimowi, nie zaatakuje go żaden lampart. Nie złamie mu pazurka twardsza ziemia, która nie przyjmie na siebie gruchnięcia jego pleców, kiedy powali go na nie brat, nie, nie. Tutaj on i jego przyjaciel Setkar będą dziwić się światu, będą wierzyć ideom prawości, tolerancji i równości - ich lwioziemskiemu Dekalogowi. A kogóż by obchodziło cokolwiek poza nim? To, że Skanda był doświadczony lwem pokrytym bliznami, kiedy wychowywał przez moment swoje dzieci, cóż to miałoby niby znaczyć? Kogóż by obchodziła jego przeszłość i wspomnienie matki o tym, że kiedyś nie był mile widziany na Lwiej Ziemi? Kto by powiązał z tym fakt trzymania młodych w odosobnieniu, ukryciu? A kto by się tam w ogóle przejmował - jeszcze na dodatek - tym, że troje z czworga kociąt nie ma o swoim domu żadnego pojęcia...? Że jest im on tylko ziemią i niebem, może i ładną ziemią i ładnym niebem, ale obdartymi z jakiejkolwiek idei, nawet tej najwątlejszej, przeciwko której można by się rebelsko buntować...? Bunt. Ciekawość. Może gdyby Vasanti Vei cokolwiek Skadimowi narzucała, buntować się byłoby prościej. W tej chwili, wobec jej matczynej wzorowości, był niewdzięcznikiem, ponieważ miał co jeść, miał gdzie spać, miał kogo czułe spojrzenie na siebie przyjąć, a ponadto miał z tyłu głowy zaszyte od wczesnego dzieciństwa przekonanie, że jest kimś ważnym, że jest księciem. Księciem jak ta ziemia, jak to niebo. Ładnym-sobie-księciem. - Też ci tego nie powiem, czy ci dobrze idzie - zaczął Skadim, odzyskując jakimś cudem widok przed oczami - ale jeśli cię to interesuje, to mnie idzie fantastycznie - najeżył wibrysy, sycząc agresywne "fa" - nawet sobie nie wyobrażasz! Też jestem kiepski w biciu się, jeszcze gorszy w myśleniu, ale robię naprawdę piorunujące postępy, och... - Odwrócił łeb w stronę brata, jego pysk krzywiła intensywna ekspresja, a w ułamku sekundu, w którym nic nie mówił, gniotąc Setkara spojrzeniem pełnym bezwstydnego gniewu, w oczach zapłonął furią. Mimo to głos dobył z siebie cichy, spokojny, podszyty jedynie podskórnie przeczuwaną agresją: - Mogłeś przecież zobaczyć, jak sobie dobrze radzę ze wspinaczką na drzewa, powiedziałbym, że porównując swoje ostatnie próby do tej, sam siebie zaskoczyłem. - Świdrował bursztynowe oczy wściekle, gniew trzymał na wodzy, był w stanie nawet się uśmiechnąć, a kolejne słowa wypowiedzieć z uprzejmą nonszalancją i to raczej tym siebie teraz zaskakiwał, tym, że ma tyle do powiedzenia, że tak łatwo mu idzie przekuwać swój żal w zawiły sarkazm: - Ja wiem, że masz dobre serce i szkoda ci mnie skrzywdzić, ale naprawdę nie musisz się obawiać o moje kości, gdybyśmy jednak porwali się na coś ambitniejszego niż spacer przez ten piękny kwiatowy zagajnik, robi mi się mimo wszystko trochę przykro, kiedy mnie tak nie doceniasz i nie bądź też taki skromny, na pewno mama oprócz pięknych słów, oferuje ci również trochę treningu. Mógłbyś też powiedzieć mi coś o tym miejscu, skoro jako jedyny z nas dwóch wiesz o tym, że to teren Lwiej Ziemi. - Tutaj już z wyrzutem się nie krył. I pozwolił sobie poznać, że się złości.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
31-10-2016, 16:20
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Setkar cofnął łeb, gdy agresywny syk wydobył się spomiędzy warg brata i zamrugał. Jadowita, przedziwna intonacja w jego głosie zmyła nieśmiały uśmiech, który przez chwilę zamigotał na jasnym pysku. Zacisnął wargi, gdy tamten przeszywał go złowrogimi łypnięciami ślepi, nie rozumiejąc doszczętnie jego zachowania.
Przełknął ślinę, starając się trzymać ogarniające go uczucie niepokoju w ryzach. - To świetnie. Może mógłbyś mi trochę pomóc w takim razie. -odezwał się, próbując zabrzmieć naturalnie, jednak słowa miast tego wyszły z jego pyska sztywno, ze sztuczną beznamiętnością. -Jak już będziesz w lepszym humorze. -dodał markotnie, zerkając na Skadima, który uparcie i natarczywie wbijał w niego spojrzenie. Brat nie tylko nie miał humoru, a był zdecydowanie zły. Co było powodem owej złości? Setkar układał sobie w głowie wydarzenie z dziś, porządkował ich wzajemne reakcje i nic nie zwracało jego uwagi. Dopiero ostatnia wypowiedź Skadima rzuciła nieco światła na sprawę. Setkar zmarszczył nos i brwi, by zaraz wygładzić wszelkie bruzdy na pysku nagłym zdaniem sobie sprawy z powodu ich konfliktu. Wydał się on teraz jednym, wielkim nieporozumieniem, a co jakby podniosło na duchu Setkara, jako że mógł teraz wszystko szybko wyjaśnić, zaśmieją się z tej niefortunnej sytuacji i wrócą do bezpiecznej normy. - Skad, to nie tak. -uśmiechnął się słabo, przepraszająco. - Myślałem, że wiesz o Ognistym Lesie. Mama wspomniała mi o nim na jednej z lekcji i miała zamiar potem powiedzieć wam. Chyba o tym zapomniała. -wyjaśnił cicho, z nadzieją na to, że to wystarczy, by znów mogli spojrzeć na siebie łaskawszym okiem. - I to nie tak, że cię nie doceniam, zupełnie nie to. Po prostu.. po to mamy zasady. Żeby nam wszystkim było łatwiej. Jeśli ktoś je łamie.. eh, zresztą sam wiesz, jak to działa.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-10-2016, 16:20 przez Setkar.)
|
|||
|
Gyda Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:378 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 79 Doświadczenie: 16 |
02-11-2016, 18:31
- Nie wiem, jak to działa - odparł Skadim bez wahania, już wziął kolejny wdech, żeby wypalić coś jeszcze, ale się rozmyślił.
Chociaż nadal patrzył prosto w bursztynowe oczy brata, jego spojrzenie powoli traciło na wcześniejszej ostrości, przestawało się skrzyć. Łagodność Setkara, jego wrodzona chęć do łagodzenia sporów, zalała gniew tego bardziej porywczego z braci jak miód, obkleiła go słodyczą, niechęcią do podsycania ognia kłótni. Skoro ten płonął tylko po jednej stronie, nie miało to najmniejszego sensu, było jak walka z kamieniem, do której Skadim miał od małego brzdąca niepohamowaną słabość. Jakimś cudem tym razem odpuścił. Może zerknąwszy na lico swojego adwersarza stwierdził, że zadrapał je aż nadto. Zrezygnowany fuknął cicho. Odwrócił się przed siebie, wziął głęboki wdech i przyspieszył kroku. - Poćwiczę z Furahą albo Davienem. A o Ognistym Lesie może opowie mi wujek Maru - powiedział spokojnie. Tak, Setkarze, wszystko już w porządku. Głos twojego brata zabrzmiał uprzejmie, nie było w nim wyrzutu. Ale Skadim się nie odwróci za siebie, żeby sprawdzić, czy przyspieszasz razem z nim, i nie zrezygnuje z truchtu, w który przeszedł, nawet jeśli ty jego śladem tego nie zrobisz. Sam zdecyduje, dokąd pójdzie, co zrobi z największym rozczarowaniem ostatniej pory suchej - Ognistym Lasem. Z drugiej strony, jeśli wyrównasz do jego barku, nie będzie próbował od ciebie uciec.
Haiku o pełnym przygód życiu utalentowanego Gydy i o jego przyjacielu bardzie Kuro:
Wybrałem podróż – o świcie spadł w lesie śnieg leciało pióro |
|||
|
Setkar Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:rok Tytuł fabularny:Książę Liczba postów:107 Dołączył:Lip 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 30 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 20 |
14-11-2016, 21:02
Prawa autorskie: jo/ref-Skadim
Zmarszczył mordkę, zdziwiony odpowiedzią brata, która w tym momencie wydała mu się na siłę negująca jego własne słowa.
- Że niby nie wiesz, że za łamanie zasad ponosi się karę? -obruszył się subtelnie, zaraz jednak łagodząc to słabym uśmiechem i spoglądając pytająco na brata, upierającego się przy swoim. Czuł, że grunt pod jego łapami uspokajał się powoli, a oni zmierzali ku względnemu porozumieniu, gdy wtem tamten rzucił stoickim tonem te kilka słów, jednocześnie ruszając dalej. Dla Setkara było oczywistym, że brat dłużej nie życzył sobie jego towarzystwa, toteż nawet nie przeszło mu przez myśl, by spróbować go dogonić. Przysiadł, chwilowo zupełnie wybity z rytmu stwierdzeniem brata. Z markotną miną, uszami przylgniętymi do łba obserwował, jak tamten odchodzi, myśląc o całym zajściu i zaklinając te kilka felernych wyborów, których dziś dokonał. Powinien był to przewidzieć, domyślić się. Spuścił łeb, przygryzając dolną wargę. Czemu wszystko poszło tak źle? Wkrótce zawrócił w stronę sawanny. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 7 gości