Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
13-11-2016, 04:44
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Wąskie korytarze prowadzą do dobrze ukrytej komnaty, którą pewna lwica obrała sobie za siedzibę. W ścianach znajdują się wgłębienia, służące za półki na medykamenty. Światło wpada tutaj przez otwór w suficie. Można przez niego podziwiać gwiazdy w nocy.
Brązowa lwica, bacznie uważając czy nikt jej nie śledzi, podążała najwęższymi, możliwymi do przebycia korytarzami termitiery. Zmierzała do średniej wielkości pomieszczenia, które obrała sobie za własną kryjówkę. Tutaj żadna osóbka z tego durnego stada nie będzie jej przeszkadzać, ani jej nękać. To miejsce miało się stać jej ostoją, jej sanktuarium. Wchodząc prze niewielkie wejście westchnęła do siebie cicho "Witaj w nowym domu.". Następnie zabrała się za rozkładanie ziół i innych medykamentów, według ściśle zaplanowanego porządku. Em lubiła zajmować się rzeczami związanymi z swoim medycznym fachem. Pomagało jej się to odprężyć i odgonić złe myśli, których to ostatnio miała aż nad to. Widocznie nikt jeszcze nie wiedział, iż Myr wcielił znachorkę do stada lub po prostu nie mieli pojęcia gdzie ona teraz jest. Inaczej podejrzewała, że miałaby już sporo gości w termitierze.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-11-2016, 04:45 przez Ema.)
|
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
14-11-2016, 21:52
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Znalezienie tego pokoju zajęło samcowi kilka godzin, dwie może trzy. Przeszukiwanie tych korytarzy wciąż było dla niego bardzo ciekawym zajęciem. Nigdy nie wiadomo na co trafisz, którędy wyjdziesz i czy w ogóle wrócisz. Brązowy samiec wyłonił się z ciemności. Nocne gwiazdy oświetlały jego czekoladowe futro. Niebieskie tęczówki pobłyskiwały w ciemnościach nocnego światła.
- Ładnie tu, brakuje tylko jakiejś skóry na środku - powiedział po czym ziewnął i usiadł. Makari był gościnny, ale mimo to cieszył się, że Ema znalazła sobie grotę i nie będzie zajmować miejsca w Grocie Medyka nad rzeką, w której on to przesiadywał długie dnie i noce. Lubił tą jego własną przestrzeń. To był teren i fach w którym nikt nie mógł mu się wciąć, bo to on był fachowcem i tylko on to umiał. Był wyjątkowy, teraz jednak pojawił się kolejny Medyk. Samiec nie wiedział czy się cieszyć czy smucić. Już nie był jedyny, wyjątkowy w swoim rodzaju. Był kolejny. - Masz zamiar stąd kiedyś wychodzić? - rzucił pół żartem. Już trochę poznał samicę, wiedział, że nie lubi kontaktu z innymi, a szczególnie samcami. Ciekawiło go tylko, dlaczego zawsze jeśli się ktoś boi lwów to samców? Co było w nich takiego strasznego? |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
15-11-2016, 00:15
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Medyczka odpoczywała w kącie pomieszczenia i przyglądała się niebu, które widać było przez świetlik w suficie. Kiedy samiec wszedł do pomieszczenia Em błyskawicznie zerwała się na wszystkie cztery łapy i z groźną miną oraz stulonymi uszami rzuciła do samca.
- Nikt cię nie nauczył, że nie wchodzi się do kogoś bez zaproszenia? Oczywiście była to lipna groźba i jawna kpina z samej siebie. Toć to samiec, dominant. Wchodzi gdzie chce i kiedy chce, a przeszkodzić mu może tylko inny samiec, nie taka słaba kobitka jak ona. Chociaż do tej pory Makari nie wykazał żadnych wrogich zamiarów, wręcz przeciwnie opiekował się ranną lwicą, to zielonooka dalej nie potrafiła mu zaufać nawet odrobinę. Ale przynajmniej wiedziała, że może rzucać agresywne groźby w jego kierunku, a on na to nie zareaguje. Tak było do tej pory. Lwica podeszła do jednej ze ścian obok półek i wzięła małą miseczkę z niebieskim proszkiem. W termitierze znalazła trochę lazurytowego barwnika i miała zamiar nim teraz nakreślić symbole opiekuńcze, jakie to zawsze miał w swojej jaskini jej stary mistrz. Przysiadła przed jedną w miarę płaskich ścian i przyglądała jej się z zamyśleniem przypominając sobie szczegóły wzoru. Nie patrząc na drugiego medyka Mglistych rzuciła w jego stronę. - Jak nie trzeba, to nie wychodzę. Tutaj jest mi dobrze. Em nie przejmowała się zbytnio, że jest drugim medykiem w stadzie, gdyż zwyczajnie o tym nie myślała. Sam fakt bycia członkiem grupy był dla niej tak gorzki, iż wolała po prostu stanowczo zaprzeczać jego istnieniu przy każdej możliwej okazji. Nie zawsze było to możliwe ale czasem... |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
15-11-2016, 21:02
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Makari nie zrozumiał wrogości Emy, nie przejął się nią też zbytnio. Nie wszedł tak do końca do jaskini, siedział na progu.
- Racz mi wybaczyć moją zuchwałość. Mogę wejść? - zapytał przechylając łeb. Sam nie miał nigdy nic przeciwko wchodzeniu do jego groty bez pytania, jaskinia w końcu była miejscem publicznym. Z oddali próbował obserwować co Ema rysuje na ścianie, niestety jego ślepe oko znacznie utrudniało mu niektóre czynności, a w szczególności obserwowanie. Samiec dojrzał jedynie barwę. - Lubisz leczyć? - rzucił coś niezwiązanego z ich rozmową. // Komp mi sie znowu popsuł ;-; // |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
16-11-2016, 02:51
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
W przeciwieństwie do Makariego, Em traktowała bardzo poważnie swoje miejsce zamieszkania. Bardzo nie lubiła kiedy ktoś naruszał jej sferę prywatną bez pozwolenia. Machnęła do niego lekceważąco łapą.
- Ta, ta. Tylko się nie zbliżaj. Lwica zanurzyła koniuszki "palców" w barwniku i zaczęła z wolna rysować kształt na ścianie, mamrocząc do siebie. Kiedy na czymś się skupiała jej podzielność uwagi spadała do niezbędnego minimum, zatem ciężko jej było odpowiedzieć na pytanie medyka. Głównie dlatego też, że zwyczajnie nie chciała.
- Lubie. Gdybym nie lubiła to bym nie leczyła. I tak nikt by nie zauważył takiego braku.
|
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
17-11-2016, 00:09
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
// Dlaczego akurat quen? Że ochrona czy coś? //
Makari usiadł mniej więcej na środku groty w pewnej odległości od samicy. Z tego miejsca lepiej widział co namalowała Ema. - Co on oznacza? - zapytał po czym spojrzał w gwieździste niebo. Samiec uwielbiał leczyć, kochał pomagać, a przede wszystkim złożył kiedyś przysięgę, że niegy, ale to nigdy nie będzie bezsilny wobec umierającego. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
17-11-2016, 01:33
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Dokończyła znak po kilku minutach, wyostrzając kontury i wypełniając środek.
- To symbol ochronny. Broni przed zawaleniem, spaczonymi duchami... i nieproszonymi gośćmi. Brązowa postanowiła w ogóle nie odwracać się do samca. Może jak będzie czuł się totalnie olany to sobie pójdzie? Technika raczej zawodna ale chyba warto spróbować, skoro czasem działa. //Yeps Quen to znak obronny bądź co bądź jedynie co by mogła jeszcze walnąć to Yrden bodajże był pułapką.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-11-2016, 17:53 przez Ema.)
|
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
20-11-2016, 20:27
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
// Tak Yrden był pułapką, mam taką ochotę ci teraz walnąć Igni i spalić ci wszystko :> #BBQTIME //
Samiec patrzył w gwieździste niebo mimo iż kark zaczął go powoli boleć. - Chyba nie jestem taki znowuż nieproszony skoro twój znak mnie nie wygonił - powiedział z szelmowskim uśmieszkiem. Pomimo swoich manier Makari potrafił być wrzodem na zadzie. Teraz używał tego tylko w niezbędnych do tego chwilach, ale gdy był mniejszy jak się do kogoś przyczepił to nie umiał odczepić. Laja i Maoni coś o tym wiedziały. - Kto cię tak wtedy poharatał? - Zapomniał wtedy zapytać, więc zrobił to teraz. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
23-11-2016, 02:45
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Pierwszą wypowiedź Makariego zignorowała, zgodnie z swoim postanowieniem. Kiedy chciała potrafiła być zawzięta niby szerszeń i równie niebezpieczna. Teraz jedyne czego chciała, to spokój od tego pół ślepego fizycznie i całkiem ślepego na umyśle osobnika. Jak widać nie było jej to dane. Po drugim pytaniu na pysku Em pojawił się ironiczny uśmieszek, a lwica odwróciła łeb w stronę stadnego towarzysza. No ładnie, że się zainteresował po dwóch tygodniach. Nie żeby jej jakoś na tym zależało ale skoro już udawał troskliwego, czy uprzejmego, to mógł sobie o tym przypomnieć nieco wcześniej. Zielonooka z kwaśnym grymasem i ironią w głosie odpowiedziała na jego głupie pytanie.
- Chodzi ci o blizny na tylnych łapach, klatce, czy może o to kto rozwalił mi łapę? Wiesz, zazwyczaj nie mam zwyczaju pytać kogoś kto zamierza sprać mi dupę o imię. A może to po prostu jakiś kolejny chory zwyczaj z tych stron? |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
23-11-2016, 18:59
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Zwrot "całkiem ślepy na umyśle" był ujmą na honorze młodego samca, a honor był dla niego bardzo ważny. Ten zwrot był również nieprawidłowy w użyciu w stronę brązowego, bowiem ten miał bardzo otwarty umysł. Przestawszy oglądać gwiazdy Makari zwrócił swój pół ślepy wzrok i całkiem ślepy umysł w stronę Emy. Nie chciał wcześniej pytać, aby jej nie zamęczać, a potem zwyczajnie zapomniał.
- Każda blizna ma swoją historię, każdą warto usłyszeć, lecz nie każda porywa niczym strumień rwącej rzeki - Samiec lubił historie blizn jak i same blizny, osobiście uważał, że te które ma na barku dodają mu jakiegoś tam uroku osobistego. - Czemu nie, ja bym zapytał. Zawsze warto wiedzieć komu się skopuje cztery litery. W razie przeciwnego wyniku można go potem znaleźć i poprosić grzecznie o rewanż - dorzucił. Pomimo dużej siły, brązowy nie gustował w otwartej walce, o wiele bardziej lubił strategie. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
24-11-2016, 01:24
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Lwica spojrzała na niego jak na idiotę i z niedowierzaniem pokręciła głową. Czy on mówił na poważnie czy tylko zgrywał takiego imbecyla? Em nie wiedziała tego na pewno, parsknęła jedynie i rzuciła z sarkazmem.
- Jasne... Wiesz dzięki za radę. Następnym razem zapytam. A potem może jeszcze coś upoluje oraz podam napar z ziółek?! Przesunęła miseczkę z barwnikiem pod drugą ścianę, tę przy której wykonała sobie wygodne legowisko. Tutaj też chciała narysować znak ale jeszcze nie była pewna, co konkretnie mogłaby tutaj namalować. Odwróciła się więc zatem do samca i z poddenerwowaniem uderzając ogonem w ziemie kontynuowała swój wywód. - Bo naprawdę po co wybierałabym sobie takie miejsca do mieszkania? Żeby pokontemplować ciszę? Znaleźć jedność z duchami? A może odnaleźć sens życia? Nie, chyba nie... Naprawdę tego nie widzisz, że ja się ukrywam? |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
24-11-2016, 17:51
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Samiec lekko parsknął na minę Emy. Jak dla niego była zbyt poważna i przestraszona, brązowy miał zamiar pokazać jej prawdziwe życie, nie to brutalne, ale to ładne. To przepełnione miłością i innymi endorfinami. Młody medyk od razu wyczuł sarkazm w jej głosie.
- Okej, okej rozumiem, masz mnie za kompletnego debila, mam rację? Dlaczego? - Makari wziął głęboki wdech po czym wypuścił z siebie powietrze. Nie rozumiał irytacji Gizy, ale najwyraźniej tego potrzebowała. Potrzebowała wyrzucić na kogoś swoje żale, a Makari był akurat w pobliżu. Kolejne zdanie utwierdziło go tylko w przekonaniu, że była zastraszana i jeszcze nie wiadomo co jej zrobili. Wyminął samicę i umoczył łapę w barwniku po czym narysował znak na ścianie - Odwagi. Nie możesz tutaj wiecznie siedzieć. Uwierz mi nie chcesz umrzeć samotnie. - powiedziawszy to narysował na jej futrze kolejny znak. - Tiwaz. Oznacza odwagę i honor, przyda ci się - dorzucił siadając obok niej. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
26-11-2016, 01:51
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
Warknęła i stuliła uszy wrogo, słysząc głupie pytanie samca. Dlaczego? Naprawdę, on miał jeszcze czelność pytać dlaczego?
- Dlaczego...? DLACZEGO!? A potem wypadki potoczyły się zbyt szybko, zbyt gwałtownie jak dla poirytowanej, rozgniewanej i wewnętrznie przerażonej lwicy. Makari znalazł się stanowczo za blisko, bez wyraźnego pozwolenia ze strony samicy. Em nienawidziła, kiedy ktoś naruszał jej strefę prywatną, bez wyjątków czy to samce, czy samice. Czarę goryczy i strachu przelała jednak ta jedna kropla, którą był dotyk brązowego medyka. Pół ślepy powinien już wiedzieć, że tej samicy nie należy pod żadnym pozorem się zbliżać, nieproszonym, ani tym bardziej jej dotykać. Zielonooka zareagowała odruchowo jak błyskawica, Makari mógł jedynie dostrzec rozcapierzone pazury prawej łapy Em, która śmignęła mu tuż przed nosem. Brązowa w odruchu samoobrony cofnęła się krok i machnęła łapą przed twarzą samca. Gdyby najpierw się zamachnęła, a dopiero potem cofnęła, to medyk mógłby się liczyć z nowymi bliznami, tym razem na pysku. Drżąca, zarówno ze strachu jak i gniewu lwica przytuliła się do ściany powarkując nerwowo i z przerażeniem w oczach obserwowała każdy ruch samca. - NIE DOTYKAJ MNIE! Wy... WY! Wy samce! Wszyscy jesteście tacy sami! I ty się jeszcze mnie pytasz dlaczego patrzę na każdego z was, jak na idiotę? Wam zależy tylko na żarciu, spaniu i chędożeniu! |
|||
|
Makari Konto zawieszone Gatunek:Lef Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Znamiona:1/4 Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:434 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 105 |
26-11-2016, 18:31
Prawa autorskie: Nukooooooooooteeek podpis:DeadFishEye-0
Samiec uchylił się przed atakiem lwicy, wiedział, że nie powinien był podchodzić do niej, ale jednak to zrobił, nie mógł się powstrzymać, nie wiedział też dlaczego. Nie ruszył się z miejsca, stał wyprostowany ze stoickim spokojem na pysku. On nie był jak wszyscy, nie myślał tylko żeby dobrze zjeść, wyspać się i wychędożyć każdą możliwą lwice na tym świecie. Makari pragnął pomagać, każdemu nawet Emie. Miał zamiar przywrócić jej wiarę w lwy a przynajmniej udowodnić jej, że on nie jest taki.
- Wypraszam sobie, nie myślę tylko o tym, a przynajmniej nie tym ostatnim. Nie jestem tak prymitywny. - powiedział z dumą, może i się wywyższał w tej chwili, ale mówił o ogóle a nie o konkretnych lwach. - Ja pragnę pomagać, tobie, stadu nawet innym tym spoza stada - powiedziałem robiąc krok do przodu, potem drugi, znalazł się bliżej Emy, ale nie tak blisko, by móc ją dotknąć, nawet jeśli by się wysilił. - Uderz mnie. - powiedział spokojnie. - Uderz, drapnij, ugryź, ulżyj sobie, poczujesz się lepiej. Tylko nie dotykaj grzywy, nie lubię jak zasłania mi oczy, już i tak jestem na wpół ślepy - na jego twarzy wciąż malował się stoicki spokój. Nie wiedział jaki to miało dać efekt prócz zadrapań i ran, miało to jej pomóc wyrzucić z siebie gniew, czy był pod tym jakiś ukryty kontekst tego nie wiedział. |
|||
|
Ema Konto zawieszone Gatunek:Panthera leo Płeć:Samica Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:342 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 19 |
27-11-2016, 04:22
Prawa autorskie: Danni-Minoptra (line-art) | Emkay-MLP (emblemat) | Bjorn (sygna)
On zbliżył się dwa kroki, a ona w odpowiedzi o dwa kroki się cofnęła. Kiedy jej zad dotknął ściany, lwica spanikowała jeszcze bardziej, czując się jak w pułapce. Nie zwracała teraz uwagi, ani na wyjaśnienia Makariego, ani na jego propozycje. Nawet gdyby chciała go uderzyć, to w tej chwili zwyczajnie nie potrafiła nawet drgnąć. Zamknęła oczy i odwróciła głowę w bok, oczekując na cios, którego się spodziewała.
- Po prostu... po prostu mnie zostaw... |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości