Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Soth Bestia z Bagien | Duch Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 38
Siła: 88 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 7 |
04-12-2016, 19:41
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj
*powstanie tutaj kiedyś cudowny opis, jak znajdę na niego czas i chęci*
Och, chyba się nie mylił. Ryk kilku lwów stamtąd skąd właśnie "uciekał", nie zwiastował niczego dobrego. Ale miał to gdzieś. Jeszcze się mu nie zdarzyło by coś mu nie wyszło, tym bardziej ucieczka. Chociaż średnio mu się to podobało, tak nagle znikać z miejsca, wolałby pokazać tym lwom jak bardzo nie mają z nim szans. Po kolei. Bo wiadomo było, że kiedy przeciwników kupa to i herkules dupa. Ale on się zemści. I plan, jaki miał, zaboli ich jeszcze bardziej. Soth się specjalnie nie zastanawiał nad kierunkiem ucieczki. Od usłyszenia ryku biegł nieprzerwanie wzdłuż rzeki, a kiedy już widział dżunglę w oddali, postanowił przeprawić się na drugą stronę i pobiec we wcześniej wspomnianym kierunku. Chociaż rzeka była szeroka i go spowalniała, to zapewne te kundle z królową też spowolni. A jego zapach też powinien nagle się urwać i wprowadzić ich w lekkie zakłopotanie. Parę sekund, ale zawsze coś. Parę metrów za rzeką postanowił złapać oddech. A potem znów biec ile sił w nogach. W głębokiej trawie powinien ich szybko zgubić. Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine I am so much more than Royal Snatch your chain and mace your eyes If it feels good, tastes good It must be mine Heroes always get remembered But you know legends never die Mortal kings are ruling castles Welcome to my world of fun I'm taking back the crown I'm all dressed up and naked I see what's mine and take it |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
04-12-2016, 20:17
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Ona również biegła co sił w łapach. Napędzał ją strach o jedyną córkę; trudno było o lepszą zachętę do podejmowania tak ogromnego wysiłku. Vei pragnęła dorwać tego pasiastego bufona i rozerwać go na strzępy, wyrywać kawałek po kawałku... Czuła się podobnie jak wtedy, gdy zabijała lamparta przy Kilimandżaro, wtedy też powodowana miłością do dziecka. Z tą różnicą, że Soth był dwukrotnie większy od Paxa, a choć wtedy przybył jej na pomoc Mako, to i tak w gruncie rzeczy poradziła sobie sama. Teraz zaś miała do dyspozycji połowę stada... Stada silnego i licznego, ale raczej niezbyt wprawionego w walkach, może nie licząc jej samej i Tirune, o ile jego opowieści nie mijały się z prawdą.
Dyszała ciężko, wlepiając wzrok w masywną sylwetkę. Nie oglądała się za siebie, nie wiedziała więc, kto dokładnie jej towarzyszy; ci jednak, którzy nie ruszyli w pogoń, srogo za to zapłacą. Słyszała odgłosy biegu tuż za nią, lecz starała się skupiać na panu mordercy. Cały czas wlepiała weń wściekłe spojrzenie, zachowywała też w pamięci jego zapach. W końcu zmęczenie musi dać mu o sobie znać, a wtedy pozna na własnej skórze, czym jest zemsta Lwioziemców. Jeśli jednak nie udałoby im się dogonić jednookiego, zanim ten dotarł do rzeki, to i Vasanti wraz ze swoimi towarzyszami udaliby się w przeprawę na drugi brzeg. Pływanie nie było dla niej problemem, choć stosunkowo rzadko je praktykowała. Starała się jeszcze przyspieszyć, świadoma, że za granicą dżungli szanse na złapanie mieszańca będą dużo mniejsze niż na otwartym, w dodatku doskonale im znanym terenie. |
|||
|
Vari Cesarzowa Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 16 |
04-12-2016, 21:28
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Za rudą królową krok w krok biegła pewna brązowa lwica, której pewnie Vasanti najmniej się spodziewała zwłaszcza po tym co miało miejsce zupełni chwilę temu, jednak zielonooka była mimo wszystko lojalna poddaną, lecz nie nią kierowało. Bała się po prostu o życie szarej księżniczki i reszty lwiątek jakie w krainie żyły. Vari jak już niejednokrotnie pokazała uwielbia brzdące i jest gotowa zrobić dla nich naprawdę wiele.
W każdym razie biegła tak szybko jak tylko mogła, będąc drugą w szeregu. Nie zamierzała zostawić kuzynki samej w tak trudnym i ważnym dla niej momencie, nie po raz kolejny... W końcu nieraz już opuszczała całe stado z byle powodu i to bez żadnego uprzedzenia. Teraz zamierzała choć w części odkupić się za swoje błędy. Widząc wodę nie zwolniła, a właściwie rozpędziła się jeszcze bardziej, by odbijając się od jej brzegu wyskoczyć jak najdalej była w stanie. Jako iż wodę uwielbiała to była to dla niej dodatkowa atrakcja i przyjemność na jaką mogła sobie w tej poważnej chwili pozwolić. Nie spuszczała z oczy paskowanego, ale wiedziała, że szanse na dogonienie go w wysokiej trawie lub później w dżungli będą graniczyły z cudem. Mimo przeciwności jakie rysowały się w jej łebku mknęła jak kometa zupełnie zapominając o zmęczeniu, czy wysiłku, który rzeczywiście wkładała w pościg i dotrzymanie kroku kuzynce. Nie zwracała uwagi, czy ktoś jeszcze im towarzyszy, ale była pewna, że tak właśnie jest. |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
04-12-2016, 23:03
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Przybiegł tu z grupą pościgową. W trakcie pogoni wiele myśli przechodziło mu przez głowę. Ale jednak zdecydował, że to może poczekać. W tej chwili najważniejsze jest, żeby złapać tego paskowanego. Cwany był, chciał użyć rzeki, żeby zatrzeć swoje ślady i zbiec do dżungli. Z wolna zaczął także wysuwać się przed szereg. Nie można przecież pozwolić uciec temu mordercy.
|
|||
|
Tirune Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lata Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:139 Dołączył:Gru 2014 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 87 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
05-12-2016, 01:31
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4, Kolor - Tirune
Tirune biegł wraz z resztą grupy która ruszyła w pogoń, jako że nie był zbyt szybki, ale za to silny, to własnie głównie z siły korzystał w biegu, wykonywał długie susy wspierając się pazurami. Dzięki temu nadrabiał braki w prędkości. Cały czas starał się trzymać grupy pościgowej, która natrafiła na rzekę, przez którą przeprawił się też pasiasty. Tirune nie miał problemów z pływaniem, więc przeprawa nie powinna być dla niego problemem. Mogło być zastanawiające, czemu lew który większość życia spędził poza stadem, jako samotnik tak się stara by pomóc w dorwaniu hybrydy, z jednej strony mogło się wydawać że to ze względu na rozkaz, ale prawda była zgoła inna. Tirune rozumiał walki przeciwko sobie i to aż za dobrze, ale podniesienie łapy na bezbronne lwiątko było dla niego niczym świętokradztwo, przez co był gotów aby zatopić kły w ciele pasiastego
|
|||
|
Sören Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 23 |
05-12-2016, 01:52
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP
Książę ledwo co dotrzymywał reszcie kroku, mimo że biegł ile sił w łapach. Mimo wszystko nie miał szans z dorosłymi lwami. Obawa o życie siostry jednak zdecydowanie dodawało mu sił, dzięki czemu nie zostawał w tyle. Adept był najmłodszy z całego towarzystwa i tyglew wyglądał przy nim jak olbrzym, jednak on się w tej chwili nie bał. Miał tylko nadzieję, że jego ukochanej, jedynej siostrze nic nie jest.
Znał tereny swojego stada bardzo dobrze, więc spostrzegł się, że kierują się w stronę rzeki. Mimo, że nic nie mógł widzieć przez sylwetki przed nim, on starał się biec jak najbliżej mamy, ciągle mieć ją w zasięgu wzroku, praktycznie siedział jej na ogonie. Jeśli zaś dotarliby do rzeki a Soth przeprawiłby się na drugą stronę, on zrobiłby to bez namysłu. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
05-12-2016, 02:38
Prawa autorskie: Askari
Haki biegł za lwicami podczas gdy dwójka samców znajdowała się tuż za jego plecami. Długie biegi mu nie przeszkadzały, a czasem stanowiły dla zielonokiego formę relaksu. Warto też wspomnieć, że taktyczny odwrót był jedną z jego ulubionych strategii bojowych, tak więc lew nie miał problemu z utrzymaniem równego tempa. Dlaczego właściwie to robił? Chciał zrobić dobre wrażenie na królowej i reszcie stada, bo dostał rozkaz? Bardzo możliwe, jednak z drugiej strony liczył, że uda mu się przekonać Vei by ta wzięła Sotha żywcem.To że Haki nie lubił odbierać innym życia nie miało tutaj wielkiego znaczenia, paskowany ostro przesadził, jednak jako więzień może być o wiele bardziej użyteczny niż rozkaładający się na sawannie trup.
Kiedy przyszło przeprawić się przez rzekę, zielonooki z radością zanurzył swoje ciało w wodzie, która przyjemnie go ochłodziła. Z chęcią zostałby tutaj na dłużej, jednak miał swoje obowiązki. Tak więc młody samiec mobilizował wszystkie swoje siły by utrzymywać narzucone przez królową tempo. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
05-12-2016, 12:21
Pościg musiał wyglądać intrygująco dla postronnych świadków. Wyglądał wręcz jak polowanie. Rzeka była jedyną nadzieją pasiastego na ratunek. Jako, że biegł wzdłuż niej, nie było przeszkód, by wkroczyć do wody w każdym momencie. Jednak ścigające go lwy siedziały mu na ogonie, zwłaszcza królowa.
Gdy wskoczył do rzeki, okazało się, że nie jest zbyt głęboka, ale też nie do końca płytka - poziom wody sięgał nieco ponad mostek hybrydy. A prąd był dosyć silny. Tylko dzięki silnym mięśniom nie dał się mu porwać. Jednak spowolnił go na tyle, że tuż za sobą usłyszał plusk świadczący o doganiającej go lwicy i zaraz potem poczuł ból pazurów wbijanych w zad. Ten manewr przystopował go na tyle, że reszta lwioziemców zdołała go dogonić. Vari tak się wybiła, że przeskoczyła Sotha, a gdy wpadła do wody, prąd zniósł ją kilka metrów, aż postawiła łapy na dnie. Następnie dołączyli samce, którzy otoczyli zbiega. Oprócz Sorena, który dotarł do brzegu ostatni i zanim się zamoczył, dostrzegł podejrzany ruch w trzcinach, a następnie spory ciemny kształt zmierzający w stronę lwów. Soth -2 HP Soth --> Pozostali
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-12-2016, 12:25 przez Mistrz Gry.)
|
|||
|
Soth Bestia z Bagien | Duch Gatunek:Pół lew, pół tygrys i wszycho na ten temat Płeć:Samiec Wiek:5,5 lat. Towarzysz:Dzięcioł duży Liczba postów:331 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 38
Siła: 88 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 7 |
05-12-2016, 22:44
Prawa autorskie: Ja/gokcegokcen
Tytuł pozafabularny: Cnotliwy Woj
A niech to, jednak ktoś go dorwał. No, szacuneczek. Gdyby nie fakt, że zaraz zlecieli się inni, to by w spokoju kontynuował potyczkę, a tak, musiał się posiłkować ucieczką. Z tym, że ucieczka była o wiele trudniejsza z pazurami wbitymi w zad. A siłą rzeczy miał też problem rzeki, która wcale dużo nie potrzebowała, by zepchnąć go z nurtem wraz z uczepioną królową.
Jedyne co mu wpadło do głowy, to kopnięcie prosto w pysk lwicy, skoro miała pazury na nim, to łeb też bardzo blisko. Tak samo jak to robią zebry czy inne kopytne. Nawet jeśli opór wody miałby to złagodzić, to przecież ostatecznie i tak ją kopnie, a włączając w to pazury to też by jej buźkę naruszył. W każdym razie, tak czy siak musiał ją od siebie oderwać, nawet kosztem swojego seksownego tyłka. A potem już tylko na brzeg, zanim do niego dotrą i aj waj z daleka od lwiej ziemi. Sycophants on velvet sofas
Lavish mansions, vintage wine I am so much more than Royal Snatch your chain and mace your eyes If it feels good, tastes good It must be mine Heroes always get remembered But you know legends never die Mortal kings are ruling castles Welcome to my world of fun I'm taking back the crown I'm all dressed up and naked I see what's mine and take it |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
06-12-2016, 19:45
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Krótki, pełen zadowolenia ryk wydał się z pyska królowej. Teraz już im nie ucieknie. Co prawda, wolałaby walczyć na lądzie, ale i rzekę można wykorzystać do swoich celów.
Vasanti bezlitośnie wbijała pazury w pasiasty zadek, nie bacząc na strugi krwi wpływające do wody i brudzące wszystkich dookoła. Za pomocą tylnych łap czym prędzej silnie odbiła się od dna w celu wskoczenia na hybrydę; oczywiście, zamierzała zrobić to, zanim tamten zdąży użyć swoich łap do odepchnięcia jej. Jej przednie łapy miały powędrować na grzbiet i to jego się uczepić, tylne również trzymałyby się Sotha pazurami, a z kolei jej monarsze kły znalazłyby się na potężnym karku mieszańca. Choć była odeń zdecydowanie lżejsza, to jej ciężar i tak powinien spowolnić jego ruchy, zwłaszcza że w tym momencie - o ile wszystko pójdzie zgodnie z planem - byłaby już ponad wodą. Ona również traktowała to jak polowanie, choć należy uczciwie przyznać, że z tak upartą ofiarą to jeszcze nie miała do czynienia. Zdawała się nie zwracać uwagi na pozostałych, a skupiać się wyłącznie nie na walce jeden na jednego. Domyślała się, że tamci, zwłaszcza co silniejsze lwy, przybędą jej z pomocą, ale póki to ona była najbliżej i mogła sama atakować tyglewa, to stanowiło to dla niej największą przyjemność. Jej serce biło szybko jak nigdy, napędzane końską dawką adrenaliny. Gniew i niepokojąca euforia znajdowały odbicie w rozszerzonych źrenicach rozwścieczonej Królowej Lwiej Ziemi. |
|||
|
Vari Cesarzowa Gatunek:Lwica Płeć:Samica Wiek:Dorosła Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:458 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 16 |
06-12-2016, 20:00
Prawa autorskie: owlyblue / Malaika + KamiLionheart
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry
Nieco rozczarowana tym, że przeskoczyła przeciwnika i została zniesiona z prądem kilka metrów w dół rzeki prychnęła sama do siebie. Cały czas dotrzymywała kroku królowej, a teraz niestety poszło nie tak i została nie dość, że w tyle za pozostałymi, to jeszcze w sporej odległości od nich. Pocieszył ją jedynie widok krwi, która zabarwiła delikatnie płynącą wodę.
Wiedziała już, że Vasanti dała radę i zaatakowała zbiega. Podbudowana tym brązowa wyskoczyła szybko na drugi brzeg. Natychmiast podbiegła do zbiegowiska pozostając nadal na drugim brzegu, na który w razie udanego uniku uda się hybryda. Wtedy mogłaby go zatrzymać i tym samym w końcu się do czegoś przydać. Celowo też stanęła trochę bardziej po prawej stronie samca, bo nie posiadał tam oka. Postanowiła, że gdyby wyszedłby cało z wody skorzysta z jego ślepoty i zaatakuje jak najmocniej będzie potrafiła, ale na to był jeszcze czas. Vari mogła się przygotować. Twardo wbiła nogi w ziemię i napięła mięśnie, będąc gotowa na ewentualny pościg, lub podbiegnięcie i atak do przeciwnika. Jednak jeśli towarzysze poradzą sobie z bestią to zielonooka nie zwlekając ani sekundy dłużej wskoczy znowu do wody, aby pomóc członkom swojego stada. Bez ustanku, w pełni skupiona przyglądała się poczynaniom reszty stada, aby nie przegapić żadnego kluczowego szczegółu. |
|||
|
Maru Wiarus Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5,5 roku, dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:543 Dołączył:Lis 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 57 |
06-12-2016, 20:13
Prawa autorskie: Sambirani & Inn
Ruszył za resztą wskakując do wody. Prąd był dość silny i spowolnił go na moment, ale nic wartego uwagi. Starał się szybko dopłynąć do szarpaniny pomiędzy Vei, a tym pasiastym. Razem z resztą samców dopadli go, teraz już będzie miał gorzej. I jak widać królowa już się nim zajęła, woda dookoła lekko zmieniła barwę. Póki co zwlekał, nie rzucał się na hybrydę. W wodzie jeszcze nie zdarzyło mu się walczyć, dlatego czekał na odpowiedni moment.
|
|||
|
Venety Rekrut Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Liczba postów:1,177 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 72 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 105 |
06-12-2016, 22:45
Prawa autorskie: Bjorn | BaxiaArt
Tytuł pozafabularny: Administrator / Pomoc Techniczna
Cóż innego miała zrobić. Dotarła tu, praktycznie na samym końcu. Nie rzuciła też się w wir walki. Nie miała zamiaru. Podeszła możliwie jak najbliżej rzeki, właściwie przednimi łapami weszła do wody, ale... Nie. Obserwowała czujnym, niespokojnym wzrokiem sytuację. Jeśli naprawdę będzie musiała, dołączy się, ale... Wiedziała, że nie ma takiej potrzeby. Dorwą go i zabiją. Nie miała ochoty bronić Sotha, nie po jego czynie. W dodatku możliwe, że rzeczywiście to on zabił to lwiątko. Nie zdziwiłaby się. Niemniej, nie miała najmniejszej ochoty, by pomagać w zabójstwie lwa.
|
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
06-12-2016, 23:05
Prawa autorskie: Askari
Cóż, o gorszym miejscu do toczenia walki, Haki mógł tylko pomarzyć. Woda znacznie spowalniałe jego ruchy i teraz to brutalna siła stawała się nacenniejszym atutem. Pierwotnie zieloonoki planował uszkodzić ściągno w jednej z sothowych łap, jednak perspektwa zanurzenia łba pod wodę była dla niego mało atrakcyjna. Wprawdzie królowa nawiązała walkę, jednak lew wątpił, by sama dała radę powalić hybrydę. Trzeba jej pomóc, ale jak? Rozejrzał się w dookoła w poszukiwaniu natchnienia na jakiś plan. Obserwując linię brzegową, którą chwilę wcześniej opuścił, olśniło go.
Zadowolony zerknął na wodę. Lekki uśmieszek błysnął na jego pysku, kiedy zobaczył, jak krew intruza miesza się z wodą, ale zaraz, przecież nie są tutaj jedynymi drapieżnikami. Niespokojnym wzrokiem, ogarnął najbliższe otoczenie. Jeżeli udałoby mu się dostrzec sunący w ich stronę , czarny kształt, Haki zaalarmuje resztę. W przeciwnym wypadku, zielonooki, wykorzystując nurt rzeki, wdrapie się z powrotem na brzeg i, biorąc spory rozbieg, wybije się, usiłując wskoczyć na grzbiet Sotha. |
|||
|
Sören Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Młodzik Znamiona:1/1 Liczba postów:177 Dołączył:Paź 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 23 |
07-12-2016, 20:44
Prawa autorskie: Salvathi, podpis Dirke(Myr)
Tytuł pozafabularny: VIP
Kiedy młody dotarł do brzegu rzeki, Vasanti i kilka innych osób zmagała się w wodzie z Sothem. Nie spodziewał się, że Lwioziemcy dopadną tyglewa w wodzie, był pewny, że najpierw przepłyną na drugą stronę. I mimo, że potrafił pływać wiedział, że za wiele się im tam nie przyda, jako że woda sięgała dorosłym do łopatek, on by wcale nie sięgał dna.
Wtedy też zobaczył ciemny kształt w wodzie, otworzył bardziej oczy z przerażenia. - Mamo, coś jest w wodzie! Płynie w waszą stronę! - krzyknął ku rodzicielki tak, aby ta go usłyszała, a jeśli Vei spojrzałaby w jego stronę zobaczyłaby miejsce, do którego lewek wskazywał właśnie łapą. Jego głos za to zdradzał strach. Nie miał pojęcia czym jest tajemniczy kształt, ale był bardzo duży i do tego zmierzał w stronę lwów. Przecież gdyby to było coś niegroźnego to by trzymało się od nich z daleka. Młodzik jedynie wychylał się na brzegu, aby lepiej widzieć, nie wchodząc jednak do wody. Wiedział, że sprawiłby tam więcej problemów niż pożytku.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-12-2016, 00:50 przez Sören.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości