Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
08-12-2016, 20:16
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Księżyc jest wśród nas niezależnie od pory dnia - wyjaśniła, ale obcy już zdążył się oddalić.
Kotce nieco oklapły uszy. Nastrój zbiegowiska, początkowo tak radosny, teraz zdawał się tracić cały swój koloryt. - Uważaj na siebie! - krzyknęła jeszcze za Amai, uważnie odprowadzając ją wzrokiem. Martwiła się o nią, ale nie mogła z nią pójść. Nie zostawiłaby Samiyi samej z Mauarą i jeszcze tym lisem, zwłaszcza że przyszedł tu ktoś jeszcze... Serret już wczuwają się w rolę gospodarza. Podniosła się z miejsca i zaczęła powoli iść w stronę samca, którego, zdaje się, kojarzyła. Zmrużyła ślepia, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Nagle zatrzymała się i postawiła uszy. - Zaren! - zawołała, mile zaskoczona. - Cieszę się, że przyszedłeś... Nie musisz się nas bać. Odwróciła wzrok na pozostałych tylko po to, by zaraz potem powrócić nim do cętkowanego. W jej oczach dało się dostrzec pewne ciepło. - Nie lubisz tłumów, prawda? - spytała przyciszonym tonem. |
|||
|
Zaren Konto zawieszone Gatunek:Karakal - hybryda Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:35 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 |
08-12-2016, 21:36
Prawa autorskie: Kami
Zaren spojrzał na Serret gdy ta zawołała, uśmiechnął się szeroko po czym znów nerwowo zaczął spoglądać po wszystkich oczach jakie na niego zerkaly.
- To mało powiedziane... - wyszeptał do niej ciągle będąc czujnym. Nie bał się nikogo ale odczuwał niesamowity dyskomfort. Ostatnio gdy się tak czuł skrzywdził swoich braci i ledwo uszli z życiem... Czasem czuł że nie powinien znajdować się w takich miejscach. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
09-12-2016, 19:50
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Obruszyła się na słowa złotokota, marszcząc nos w poirytowaniu i cofając uszy, a nawet odsuwając się lekko od rudzielca. Nie trzeba było być geniuszem, by zrozumieć, że zwyczajnie ją to uraziło, bo przecież miała intencje. Nie żeby rudy nie miał racji, ale to nie miało znaczenia. Zmierzyła go nagle chłodnym wzrokiem, po czym odwróciła pysk bez żadnego komentarza. Firrael odszedł zająć się niesforną pustułką, a w tym czasie serwalka czekała na odpowiedz zebry, i skupiła swą uwagę również na czarnym jegomościu. Jednak obcy lew ledwo się tu przypałętał, powiedział parę słów i raptownie zniknął, co nieco ją zadziwiło. Umknęło jej za to odejście Amai.
Zerknęła kontrolnie na dwóch rudzielców, którzy chyba poradzili sobie z Jicho, bo Firrael już zmierzał w kierunku Sami. -Tak, to marchewka - odezwała się spokojnie, cierpliwym tonem, choć rozmowa z zebrą była niezwykle wymagająca - Chciałabym wiedzieć, czy dałabyś radę znaleźć więcej takich korzeni. Poruszyła uszami, widząc, jak Mauara odchodzi parę kroków i zarzuca łbem. Nie była pewna czemu zebra tak się zachowuje, a przecież normalni rozmówcy tak nie robią. Może jednak towarzystwo lwów nie było dla niej przyjemne? Rozejrzała się. Ha, ale akurat wszystkie lwy już sobie stąd poszły, a przynajmniej żaden się jej teraz nie rzucił w oczy. Pojawiło się za to szare... Coś, coś dziwacznego, w cętki, ale z pędzelkami na uszach. Przyjrzała się temu czemuś z ciekawością, ale skoro szary znał jej ciotkę, to nie było się czym przejmować. Pewnie i tak zdąży z owym jegomościem porozmawiać, ciotka go przetrzyma. W każdym razie, towarzystwo się już troszkę przerzedziło, ale Samiya i tak nadrobiła nieśmiało te parę kroków, które uczyniła pasiasta. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
12-12-2016, 19:37
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Firrael udawał, że nie słyszał złotej rady lisa. Co on mógł wiedzieć? Krzywienie pyska życia nie wydłuża. Złotokot nie czuł potrzeby okazywania swoich emocji wszystkim dookoła. Zresztą, uśmiech ich zwykle nie odzwierciedlał.
Przestał już zwracać uwagę na to, kto przychodzi, kto odchodzi. Tłum to tłum, a dopóki nikt niepowołany nie wchodził w jego kilkumetrową strefę osobistą, dopóty nie musiał się nimi przejmować. Zebra, od której Samiya chciała zaczerpnąć rady, była ewidentnie niespełna rozumu. A może wszyscy roślinożercy tacy są? To by wyjaśniało, dlaczego czasami tak łatwo dają się zabić. Mimo wszystko Firrael sceptycznie pochodził do rozmowy z nią. Gdyby jednak udało się z niej wycisnąć choćby konkretny obszar, w którym należy szukać korzeni, mogliby uznać konwersację za udaną. Siedział w ciszy, pozwalając Sami robić swoje. Zajął się tym, czym zwykle - maskowaniem swoich odczuć co do sytuacji. |
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
13-12-2016, 23:28
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Zebra prychnęła w stronę sinookiej. Na szczęście zdołała już się od niej oddalić, bo gdyby nie to, chętnie rzuciłaby kopytem w stronę jej łba. Ha, wtedy naprawdę miałaby sine oczy, a przynajmniej ich obwiednię, bowiem nie wiadomo czy same gałki utrzymałyby się w swojej pierwotnej formie.
-Co?- rzeczywiście dziwne, że naszły ją takie myśli. Nie była zła na kotkę, chociaż denerwowało ją, że w kółko ktoś podnosił głos, zupełnie ignorując dyskomfort który to u niej powodowało. Prychnęła jeszcze raz, do siebie i spojrzała na cętkowaną. -Er... noooooooo....- poniekąd dlatego opuściła stado. Tam ciągle ktoś krzyczał albo po prostu mówił głośno, a do tego dochodziły jeszcze wymagania. To nie to, że zebra była leniwa, właściwie chętnie wykonywała różne aktywności, ale bardziej te narzucone przez nią samą, bowiem o innych zapominała, lub wymagały od niej czegoś czego mogłaby podjąć się jedynie normalna pasiasta. -Nie pamiętam. Pewnie bym rozpoznała gdybym... zobaczyła. Jakiś ten... wystający z ziemi... zielony...- chrząknęła. Źle się czuła nie mogąc udzielić twierdzącej odpowiedzi -Ale nie wiem gdzie rosną |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
16-12-2016, 04:35
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Kotka zerkała na pozostałych, ale tylko momentami. Starała się nie odrywać uwagi od Zarena, żeby utrzymywać go w przekonaniu, że nie lekceważy jego stresu i zastanawia się nad tym, jak by tu temu zaradzić. Nie chciała, żeby źle się tu czuł, wszak pewnego dnia sama go tu zaprosiła.
- Jak tam? Wszystko w porządku? Nadal wędrujesz sam, prawda? - zgadywała, przyglądając mu się wręcz z troską. Nie chciała zasypywać go gradem pytań, ale akurat te podstawowe paść musiały. Potem przejdzie do nieco większego kalibru. |
|||
|
Zaren Konto zawieszone Gatunek:Karakal - hybryda Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:35 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 |
16-12-2016, 13:11
Prawa autorskie: Kami
Uśmiechał się pokracznie starając się zamaskować inne uczucia. Owszem stresował się, bał się przebywać między większą grupą... Nie bał się że coś mu zrobią a wręcz odwrotnie.
- zawsze sam, nie lubię tłoku. Macie jakieś zebranie? - nie często widywał grupy liczniejsze niż ta, a jeśliby już to trzymał się z dala. Co go właściwie podkusiło aby tu przyjść? Zdaje się że to Serret tak na niego działa. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
18-12-2016, 01:48
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Zerknęła na korzeń, przekonana, że kiedyś sterczała tam zielona, liściasta kita, ale najwyraźniej gdzieś w trakcie podróży się zagubiła. Gorzej, że nagle Sami sobie uświadomiła, że nie była do końca pewna jej wyglądu.
Wyraźny zawód odmalował się na pysku cętkowanej, nieco opuszczone uszy również świadczyły o tym dobitnie. Zebra była dla niej dobrym punktem zaczepienia do poszukiwań marchewki, a, cóż, jeżeli ona niewiele o niej wiedziała... - Och. No cóż... W każdym razie, dzięki za pomoc - przywołała na pysk słaby uśmiech, by przypadkiem zebra nie wzięła tego wszystkiego za bardzo do siebie. Kto wie, co chodzi takim kopytnym po łbach. Spojrzała niepewnie na Firraela, zastanawiając się co właściwie powinna teraz zrobić. Ach, musiała się poważnie zastanowić nad jego leczeniem... I na pewno nie zrobi tego tutaj, gdzie kto chwila ktoś pojawia się i znika, krzyczy, wyczynia wygibasy. Muszą znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce. - Ciociu? - odezwała się głośno, nagle - To ja już będę iść, mam parę spraw do załatwienia, dobrze? - nie chciała odejść bez słowa, ale zasadniczo tylko Serret byłyby potrzebne jakiekolwiek informacje odnośnie jej poczynań. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
20-12-2016, 12:01
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Nie, to tak... Wyszło przypadkiem - stwierdziła, rzuciwszy okiem na całe zgromadzenie. - Po prostu lubimy spędzać ze sobą czas. Myślę, że ty też byś do tego przywykł.
Uśmiechnęła się i chciała dodać coś jeszcze, ale w tym momencie zwróciła się do niej Sami. Karkalka od razu odwróciła się ku niej. - Oczywiście. Niech Księżyc pomaga ci w tym, co robisz - wypowiedziała swoje pogodne błogosławieństwo. Martwiła się o nią, ale była to naturalna reakcja, więc nie było się czym przejmować. Serret miała juz świadomość, że jej podopieczna jest osobą dorosłą i... Odpowiedzialną. W przeciwnym razie Kapłanka nie wybralaby jej na swoją adeptkę. |
|||
|
Zaren Konto zawieszone Gatunek:Karakal - hybryda Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Liczba postów:35 Dołączył:Sty 2016 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 50 Zręczność: 50 Spostrzegawczość: 50 |
20-12-2016, 14:02
Prawa autorskie: Kami
Zaren już miał odpowiedzieć, że nie łatwo muszę się będzie przekonać do spędzania czasu z taką gromadą. Jednak gdy Serret się odezwała do znajomej, Zaren spojrzał w niebo... Jaki księżyc, środek dnia przecież! Spojrzał na nią nie kryjąc zdziwienia. Co to za dziwne stado? I co jest z tym księżycem.
- słuchaj... Chyba czegoś nie rozumiem. - wyszeptał cicho, by jak najmniej zwracać na siebie uwagę. |
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
20-12-2016, 18:03
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Jedna z brwi złotokota mimowolnie powędrowała do góry, gdy usłyszał słowa zebry, a także towarzyszące im różnego rodzaju świsty powietrza i tupnięcia. Ta kopytna była nieprzewidywalna. Rudy pewnie trzymałby się od niej z daleka, ale trzeba było dokończyć tę sprawę. Niestety Mauara nie była zbyt pomocna.
- Mhm. Dzięki - dodał od niechcenia do słów serwalki. Nie sądził, żeby zebra była na tyle bystra, by wyłapać w jego słowach całkowity brak wdzięczności. Z jego pyska wydobyło się potrójne cmoknięcie, mające na celu przywołać Jicho. Pustułka trochę się ociągała, widocznie wciąż nieco obrażona, ale ostatecznie wróciła do swojego marudnego przyjaciela i za prośbą zaopiekowała się ponownie korzeniem. Gdy Samiya poinformowała Serret o dalszej drodze, Firrael westchnął cicho, bo nabrał pewności, że przyjście tutaj było głównie stratą czasu. Ale przynajmniej poznał ciotkę medyczki. - Żegnajcie - rzucił w stronę tłumu, czując wielką ulgę, że już dłużej nie będzie musiał być jego częścią. To pożegnanie zabrzmiało dosyć permanentnie, ale "do widzenia" w jego przypadku byłoby raczej zbyt optymistyczne. - Tooo... W sumie dlaczego trzymacie tę zwariowaną zebrę przy życiu? - zapytał półserio towarzyszkę, gdy już oddalili się nieco od zgromadzenia. Jicho szybowała nad nimi wbijając szpony w marchew. Korzeń był już nieźle pokiereszowany przez ten nietypowy środek transportu. |
|||
|
Patch Konto zawieszone Gatunek:Vulpes vulpes Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:20 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 40 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 5 |
20-12-2016, 18:07
Prawa autorskie: Ssaku
Zarzuciłem sobie ozdobę na ucho. Racja nie wiedziałem nic o jego położeniu, ale odrobina uśmiechu, choćby takiego fałszywego zawsze sprawi, że ktoś niezależnie od sytuacji mu zechce pomóc. Jednakże nie załamałem się tą sytuacją. Uważnie obserwowałem sytuację. Przybył kolejny karakal, z dala widać było, że takie zebrania to nie jego bajka. Serwalka zajmowała się swoimi sprawami, lwica poszła po medyka. Poczułem się ignorowany. Usiadłem pod drzewem i postanowiłem poczekać, aż Serret skończy swoją rozmowę, nie chciałem przeszkadzać.
|
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
24-12-2016, 15:27
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Sami już nie czekała na odpowiedź zebry, jedynie uśmiechnęła się na słowa cioci.
-Dziękuję! - odezwała się wdzięcznym, radosnym tonem. Nie miała tu już nic więcej do roboty, choć szary, dziwny osobnik nieznanego jej gatunku (choć tak podobnego do niej czy do cioci!) wzbudził jej zainteresowanie. Jednak zdążyła już zauważyć, że Firrael nie najlepiej czuje się w tak bogatym towarzystwie, a przecież miała parę spraw do załatwienia z nim. -Niech Księżyc oświetla wasze drogi! - pożegnała się zwyczajowo, po czym ruszyła raźno ze złotokotem. Nawet jeśli chwilę temu ją lekko rozdrażnił, i tak już o tym zapomniała, co było typowe dla jej radosnego nastawienia. -Oj, od razu zwariowaną - obruszyła się lekko - Najwyżej... Nietypową. Ma problemy z pamięcią. - wyjaśniła na początek, po czym zamyśliła się chwilę. Właściwie nie była pewna czemu Ines ją przyjęła do stada, ale tak naprawdę... To czemu nie? - No, jest zebrą, więc ani ja, ani ciocia i tak byśmy nie stanowiły dla niej zagrożenia. - To chyba było oczywiste, że karakale i serwale raczej dorosłej zebry by nie upolowały -A do stada może dołączyć każdy, kto wyrazi taką chęć, wolę nauki o Księżycu, i kto oczywiście zachowuje się należycie. Srebrny Księżyc z typowym lwim stadem miał wspólną tylko nazwę, tak naprawdę niemal od początku ich założenia był zgoła inne. Żyli razem nie po to, by przeżyć, a dlatego, że wyznawali wspólną wiarę. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Firrael Samotnik Gatunek:Złotokot afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Pustułka ciemna Liczba postów:152 Dołączył:Mar 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 55 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 35 |
26-12-2016, 00:29
Prawa autorskie: Vei, Inn, Ate/podpis (lineart): Lady-Tzi
Firrael nie spodziewał się, że wywoła taką burzę argumentów. Choć żaden go nie przekonywał. Miał w zwyczaju mówić to, co myśli lub nie odzywać się wcale. A w tej chwili miał ochotę pogadać.
- Czy warto nauczać kogoś, kto ma tendencje do zapominania? - zapytał z wyraźnym sceptycyzmem. Od małego uczył się, że osłabieni pod jakimś względem roślinożercy to pierwszorzędny cel każdego drapieżnika. Selekcja naturalna. Mięsożercy muszą zabijać, żeby przetrwać, ale w ten sposób dbają o to, żeby jedynie lepsze zwierzęta się rozmnażały. Działało to też w drugą stronę - jeśli nie potrafisz zdobyć jedzenia, to znaczy, że jesteś za słaby i nie powinieneś żyć. Jako, że był ślepy, jego też to dotyczyło i zdawał sobie z tego sprawę. Ale jak dotąd radził sobie całkiem dobrze z drobną pomocą Jicho. Mimo tak poważnej straty udowadniał, że potrafi przetrwać bez opieki. Może zbyt surowo oceniał zebrę, ale jedyną wartością, jaką w niej "dostrzegał", było źródło pożywienia. Po pewnym czasie złotokot zorientował się, że opuścili dolinę. - Dokąd właściwie się wybieramy? /zt x2
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-12-2016, 00:29 przez Firrael.)
|
|||
|
Mauara Konto zawieszone Gatunek:Zebra bezgrzywa Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:274 Dołączył:Sie 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 60 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 20 |
26-12-2016, 18:19
Prawa autorskie: Avatar: własny| Podpis: internety (darmowe tapety)
Zebra nie była głupia, wiedziała że do niczego się nie przydała, a minigepard oraz jego towarzyszka byli niezadowoleni. Było jej przykro, ale dało się to znieść, tym bardziej że miała świadomość o swoim zapominaniu. W każdym razie niewiedza nie była jej winą, oni w końcu też nie mieli pojęcia o tych roślinach, a ona ich za to nie winiła o!
Położyła uszy po sobie, słysząc krzyki to z jednej to z drugiej strony. Ślepia zaszkliły jej się z wysiłku który musiała włożyć, żeby ustać tutaj bez rżenia i wierzgania. Towarzystwo znacznie zmalało, więc miała nadzieję, że już nie będzie się tutaj tak męczyć. Podeszła z powrotem do sinookiej i przejechała wzrokiem po jej szarym towarzyszu. -No- powiedziała krótko i mlasnęła, a potem okręciła się wokół osi, obierając kurs na to wielugatunkowe rude stworzenie. Chciała coś powiedzieć do swojej przewodniczki, ale się rozmyśliła, a że tamten ktoś wydawał się teraz dość cichy i znudzony, pomyślała że trochę go rozweseli. -Skąd wziąłeś tego stwora na ucho?- zapytała siadając obok, podobnie do niego. Dziwna to była pozycja, ale wcale nie taka niewygodna, jak mówiły inne koniowate. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 9 gości