♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

29-02-2016, 18:53
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

Uśmiechnęła się na propozycję Xeni. Mogły poobserwować nocne niebo, dlaczego by nie? Kapłanka rzadko kiedy miała okazję robić to w towarzystwie innym niż jedynie jej własne.
- Nie ma rzeczy niemożliwych - odparła zielonookiej, również szepcząc.
Ogarniało ją wahanie, ale, właściwie... Czemu by nie? Różne rzeczy się działy na tym pełnym zaskoczeń świecie.
Jasna lwica nie odpowiadała - czyżby również została przytłoczona pytaniami przez żywiołową samotniczkę? Było to wielce prawdopodobne. Ines posłała jej pokrzepiające spojrzenie, po czym przeniosła wzrok na Xenię.
- Znam miejsce, z którego doskonale widać gwiazdy i Księżyc. Mogę ci je pokazać, jeśli obiecasz, że nikomu o nim nie powiesz - zwróciła się do niej, mówiąc jeszcze poważniejszym tonem niż zazwyczaj.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

29-02-2016, 21:43
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

- A więc wszystko jest możliwe... Ciekawe czy jeszcze nas coś zaskoczy? - szepnęła zamyślona, po czym dodała: - Ja akurat lubię niespodzianki, oczywiście te dobre niespodzianki... Z resztą kto by lubił te złe?
Patrzyła wyczekująco na Vivienne, w końcu usiadła na ziemi, oglądając przez chwilę widoki, które rozciągały się za nowo poznaną lwicą. Aż jej uwagę odwróciły słowa Ines. Xenia od razu spojrzała na nią zaciekawiona tym tajemniczym dla niej miejscem.
- Obiecuje że nikomu nie powiem, nawet jakby mnie torturowali - odpowiedziała bez wahania, również poważnie, choć trochę mniej niż kapłanka. Po prostu bycie absolutnie poważną nie leżało w jej naturze, ale mimo to słowa które wypowiedziała potraktowała całkiem serio.
- Choć to raczej mało prawdopodobne, w końcu kto by pomyślał że samotnik może znać jakieś tajemnice i zechciał go torturować żeby je wyjawił - dodała szybko, uśmiechając się tajemniczo, jakby znała już kilka sekretów.
- A co to za miejsce? - zbliżyła się do Ines, chcąc pochylić głowę w ten sposób żeby mogła jej o tym powiedzieć na ucho, żeby Viv ich nie usłyszała, ale się powstrzymała.
- Albo niech to będzie niespodzianka - rozmyśliła się.
- Tak się zastanawiam, przyjęlibyście każdego kto uwierzyłby w księżyc? W sensie każdy jeden gatunek? A gdyby było to zwierze, na które ktoś ze stada zechciałby zapolować i nagle ono by się ratować krzyknęłoby że wierzy w księżyc, co by się wtedy stało? Przerwano by polowanie? I czy każdy zareagowałby tak samo? A taka mała myszka, też mogłaby być członkiem stada, gdyby wyznawała waszą wiarę? - spytała po jakimś czasie, kiedy to do głowy przyszły jej te wszystkie pytania, a że była ponad przeciętnie ciekawa, musiała tą ciekawość zaspokoić. Pozostał też temat samego księżyca, ale Xenia na razie powstrzymała się żeby go poruszać, aby przekonać się czy Vivienne ma coś wspólnego z księżycem. Nie powinno się teraz o nim mówić, mogłaby powtórzyć usłyszane informacje i nici z rozwiązania zagadki tajemniczego znaku półksiężyca na czole nowej. Natomiast temat innych stad wyleciał Xenii z głowy i miała jedyne wrażenie że o czymś zapomniała, ale puki co nie mogła sobie przypomnieć o czym.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

02-03-2016, 14:14
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

I znów rozmówczyni tak się rozgadała, że kapłance wyjątkowo trudno było za nią nadążyć. Otworzyła pysk, chcąc odpowiedzieć na jedno z jej pytań, ale zaraz potem go zamknęła, bo tamta już sama sobie dała odpowiedź. Biała zmarszczyła brwi w irytacji. Zachowanie zielonookiej można chyba było uznać za sprzeczne z ogólnie przyjętymi zasadami dobrego wychowania.
- Nie wiem - odezwała się wreszcie. - Nie wiem, czy przyjęlibyśmy przedstawiciela każdego gatunku. Jeszcze nigdy żaden nie-drapieżnik nie prosił o dołączenie do naszego stada... Myślę, że musiałabym to poważnie rozważyć oraz poradzić się samego Księżyca. Może udzieliłby mi odpowiedzi we śnie.
Nigdy nie zdarzało jej się rozważać takich kwestii. Nie zdarzyło się, by jakakolwiek zagubiona zebra, gazela czy żyrafa wyznały wiarę w ich jedyne bóstwo, a przecież teoretycznie było to możliwe. Dla Ines, która, bądź co bądź, oczywiście miała w sobie instynkty drapieżcy, sprostanie takiej sytuacji byłoby niemałym wyzwaniem. A gdyby nawet zdecydowała się przyjąć do stada potencjalną ofiarę, to jak zareagowaliby jej pobratymcy...?
Srebrna na moment zawiesiła wzrok na niebie, by następnie przenieść go z powrotem na lwicę.
- A ty, Xeniu, nie należysz do żadnego stada, mam rację? - Teraz to ona zadała pytanie.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

02-03-2016, 20:18
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Xenia zauważywszy poirytowanie u kapłanki, zdziwiła się nieco, nie pomyślała że było ono spowodowane przez jej zachowanie, myślała raczej że chodzi o przeciągające się już milczenie Vivienne. Później gdy zdała sobie sprawę że przerwała Ines nim ona zdążyła wypowiedzieć choćby jedno słowo zrobiło jej się nieco głupio, ale wtedy kapłanka już odpowiadała na jej pytania.
- We śnie? A księżyc może się przyśnić każdemu? Czy tylko tym, którzy w niego wierzą? - spytała w międzyczasie, zapominając się że na razie nie miała poruszać tematu księżyca przy Vivienne, żeby sprawdzić ile ma z nią wspólnego świecąca kula na nocnym niebie.
- Tak, jestem wolną lwicą, ale kiedyś należałam. Kiedyś... - zamyśliła się: - Właściwie to kilka miesięcy temu, a że źle mi tam było postanowiłam odejść no i trochę podróżowałam... W stadzie nie czułam się dostatecznie wolna i jakoś nie podzielałam ich poglądu na świat, najważniejsze u nas było bezpieczeństwo, a już zwłaszcza w mojej rodzinie, oni to dopiero mieli bzika na punkcie bezpieczeństwa i zasad... Bali się opuszczać własne ziemie, właściwie niemal każdy co się u nas urodził to też zostawał na zawsze, a tych którzy odchodzili uznawano za bohaterów, bo nie bali się stawić czoła nieznanemu. Ja odeszłam z innych powodów niż reszta, która chciała się po prostu popisać swoją odwagą... Świat jest taki ciekawy i niezwykły, chcę go poznać i dowiedzieć się o nim jak najwięcej, ale też potrzebowałam swobody... - o dziwo przerwała na chwilę, gdy jej myśli ogarnęły wspomnienia, nie mogła tego ukryć że jednak tęskni za rodziną, nawet za braćmi, którzy nieraz jej dokuczali. Wiedziała jednak że nie zamierza tam wrócić. Może... Ewentualnie w ramach odwiedzin.
- Tam to było nudno, wciąż te same widoki i monotonia życia... I do tego nadopiekuńcza rodzina, przejmująca się każdym moim wybrykiem... - dodała po, jak na nią, dość długim upływie czasu.
Zastanawiała się nad czymś chwilę, badając wzrokiem okolice, jakby upewniała się że nie ma tu nikogo obcego.
- O tym jeszcze nikomu nie mówiłam, ale... - ściszyła głos, myśląc że skoro Ines chcę jej pokazać miejsce o którym nikt nie wie, to i ona może jej zdradzić jedną ze swoich tajemnic, którą ukrywała przed innymi lwami, właściwie wyjawiając ją wcześniej tylko matce, ale jej reakcja nie była zbyt pozytywna.
- Mam nadzieje że nie uznasz tego za zbyt dziwaczne, ale... - przerwała, zastanawiając się jeszcze przez moment czy to aby dobry pomysł, ale w końcu zaryzykowała: - Jak byłam mała próbowałam się zaprzyjaźnić z każdym jednym stworzeniem, nawet taką zebrą czy antylopą... A kiedy matka uczyła mnie polować to od początku do końca kiepsko mi to szło, wiesz dlaczego? - mówiła szeptem, tak żeby tylko Ines mogła usłyszeć jej słowa, jednocześnie lekko przeczesywała ogonem trawy, rzadko się to zdarzało, ale była nieco niepewna, niepewna reakcji kapłanki.
- Uważam że każde zwierze zasługuje na życie jak i na przyjaźń, dlatego jak już poluje to wybieram te sztuki, które cierpią na jakąś chorobę czy ze starości.. Choć za bardzo nie lubię zabijać, robię to szybko, a jak mogę wybrać to wolę już zjeść coś upolowanego... Dlatego kiedy mama wybrała jakieś ciele, czy źrebie, czy inne młode to nie miałam serca go zabić, wolałam przeszkodzić w polowaniu... - skończywszy wypowiedź, spojrzała w oczy Ines, czekając co jej na to powie, z jednej strony była ciekawa jej reakcji, z drugiej z lekka się obawiając, ale bardziej ją to ciekawiło. Zielonooka potrafiła zaakceptować wiarę w księżyc, a wręcz ją ta wiara fascynowała i była już na takim etapie żeby się zastanawiać czy to prawda. Teraz zastanawiało ją to czy Ines będzie w stanie zaakceptować dziwactwo zielonookiej.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Inés
Jasnowłosa | Kapłanka
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 77
Zręczność: 85
Spostrzegawczość: 83
Doświadczenie: 15

05-03-2016, 23:43
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium

- Każdemu. To On decyduje o tym, komu się przyśni - zawyrokowała po chwili milczenia.
Pytanie Xeni było dość trudne, a Jasnowłosa odpowiedziała na nie zgodnie ze swoją wiedzą i przekonaniami.
- Hm... - Wsłuchiwała się w opowieść o stadzie, co jakiś czas przytakując pomrukiem czy skinieniem łba.
Ona sama nigdy nie miała potrzeby wynurzania się przed praktycznie obcymi osobami, ale kto co lubi; Ines z kolei była dobrym słuchaczem. Nie chciała jej przerywać, więc nawet później, gdy tamta zmieniła temat, Kapłanka skupiała pełną uwagą na samicy. Postawiła uszy, zastanawiając się, o czymże chciała jej powiedzieć i dlaczego wybrała akurat ją na powierniczkę. Czyżby wzbudzała zaufanie? Było to całkiem możliwe, wszak nietrudno zauważyć, że błękitnooka nie była zbyt gadatliwa, więc przypadkowe "palnięcie" nie wchodziło w grę, a z kolei jako Kapłanka winna była nie zdradzać cudzych tajemnic.
Istotnie, to co wyznała brązowo-biała, nie mieściła się w żadnej znanej Srebrnej normie. Księżycowa wpatrzyła się w zielone ślepia, by upewnić się, że tamta z niej nie drwi.
Chyba nie.
Końcówki warg Ines uniosły się w lekkim uśmiechu.
- To bardzo... Odważne z twojej strony. I czyny, i mówienie o nich - odparła, ostrożnie ważąc słowa. - Może również nieco głupie. Pozbawiasz siebie samą pożywienia, które daje ci siły życiowe, a czyż nie na tym polega Krąg Życia, by zabijać i czerpać z tego niezbędną nam energię? Ja, gdy upoluję zwierzynę, dziękuję Księżycowi za to, że mi ją wskazał i za to, że wyposażył mnie w kły i pazury, za pomocą których mogłam wysłać ją do świata duchów...
Urwała, by ruchem łba poprawić opadającą jej na oczy grzywkę.
- Lecz, patrząc na to z innej perspektywy, czyż nie jest to dojrzałe i chwalebne podejście? Szanujesz każdą istotę, zastanawiasz się nad jej losem. Może po tej drugiej stronie będzie jej lepiej, bo przestanie już żyć w ciągłym strachu przed drapieżnikami... Ale może nie? Nikt tego nie wie, dopóki sam się tam nie znajdzie.
Poruszyła nosem, zastrzygła uchem. Gdzieś niedaleko, zdawało się jej, przebywał ktoś, kogo być tu nie powinno.
- Ktoś tu jest, ktoś obcy... - stwierdziła nagle, z rosnącym niepokojem podrywając się z miejsca. - Chodź za mną.
Już miała ruszyć, kiedy zdała sobie sprawę, że przecież nie ma nad Xenią żadnej władzy. To wolna lwica, o czym sama mówiła. Kapłanka znów się uśmiechnęła, tym razem z pewnym zakłopotaniem.
- Proszę - dodała nieco ciszej, ale wciąż zrozumiale.
Zaraz potem istotnie stąd wybyła, kierując się zapachami przywodzącymi jej na myśl Zachodnich.

Z/t
Think of me, think of me waking
Silent and resigned 



[Obrazek: e61c479cd03d.png] 

Imagine me trying too hard
To put you from my mind



***  |  Głos
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

06-03-2016, 04:19
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Xenii nie trudno było komuś zaufać, śmiało można by powiedzieć że była łatwowierna czy zbyt ufna, lecz nienaiwna, choć niekiedy i tak się zdarzało. Nie było dla niej problemu opowiedzieć cały swój życiorys, wystarczyło jedynie nakierować ją na ten temat i już otwierała się przed niemal każdym. Były też rzeczy, o których nikomu nie mówiła. I do tych rzeczy należała tajemnica wyjawiona kapłance. Chciała się w końcu komuś zwierzyć. Męczyło ją już udawanie że nie potrafi polować, albo że niby nie chcący, płoszy komuś sprzed nosa zwierzynę. Ufała też że Ines nie zdradzi jej tajemnicy, bez względu na reakcje ze strony kapłanki.
Zielonooka miała przez chwilę wątpliwości czy dobrze postąpiła. Lecz potem gdy zobaczyła lekki uśmiech u kapłanki, wszelkie wątpliwości zniknęły.
Wysłuchała uważnie słów Ines, nie wtrącając się, ani nie odzywając choćby na moment, była to dla niej ważna chwila i chciała usłyszeć wszystko co rozmówczyni ma na ten temat do powiedzenia. Jedno było pewne, Ines odebrała to o wiele lepiej niż matka Xenii.
- Zabawne... Moja mama także mówiła o Kręgu Życia... Jej także wyjawiłam mój sekret, ale jej reakcja była bezcenna... Jak teraz o tym pomyśle to chce mi się śmiać... - uśmiechnęła się na samą myśl, widząc oczami wyobraźni wyraz pyska matki: - Żebyś widziała jaką zrobiła minę, kiedy jej o tym powiedziałam... A potem tylko krzyk i niedowierzanie... - posmutniała nieco: - Dzięki... - przerwała na moment, patrząc z wdzięcznością na Ines: - Dzięki że nie uznałaś mnie za wariatkę... Masz rację, pozbawiam się pożywienia, ale patrze na to nieco inaczej, może nie zawsze się najem, ale dzięki temu daje szanse komuś innemu do życia, zwłaszcza że nie wierzę w duchy... Widziałaś kiedyś ducha? Ja nie, właściwie kogo bym miała widzieć? Chyba że... - zastanowiła się chwilę: - Tego jeżozwierza... - wspomniała, przypominając sobie o wydarzeniach w kanionie: - Chociaż pewnie nie, nawet nie byliśmy znajomymi i widziałam go przez kilka minut, z resztą... Wracając do innych gatunków, to każdy ma rodzinę, a ja nie chce mu jej odbierać, to okrutne zabijać matką dzieci, albo młodym matki, czy kogoś z krewnych... Po za tym jak już mówiłam, praktycznie każdy mógłby się okazać przyjacielem, wystarczy... - przerwała, gdy kapłanka stwierdziła że ktoś obcy czai się w pobliżu.
- Może to ci z Cieniowiska? - zasugerowała, podnosząc się z ziemi. Rozprostowała łapy, spoglądając na kapłankę, jej słowa brzmiały trochę jak rozkaz, ale zieloonoka raczej to zignorowała, zapewne i tak by poszła za Ines, z ciekawości. Ruszyła od razu po tym gdy kapłanka ją o to poprosiła. Zadowolona że tym razem nie musi nikogo śledzić, ani się skradać.

zt
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Urbi
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 9
Zręczność: 17
Spostrzegawczość: 14
Doświadczenie: 20

16-01-2017, 21:50
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar

Dotarła tutaj wraz z mamą, o wiele już spokojniejsza, choć nadal czujna, coraz mniej dokładniej się rozglądała, bardziej nasłuchując, bo poruszanie uszami było mniej męczące niż głową, którą lekko zawiesiła ku dołowi, zmęczona. Zmęczona przez poprzednie przeżywanie stresu. Miała ochotę się położyć, ale o tym mogła tylko pomarzyć, na taki odpoczynek małe gazele mogły sobie pozwolić wyłącznie w otoczeniu stada. Zaczęła skubać trawę, blisko mamy.
[Obrazek: f87NLXV.png]
Urbi z mamą

Nuria
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 25
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55

11-02-2017, 17:26
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)

Odcięta od bliskich, Nuria nie miała wielkiej motywacji, a wiara w lepszą sytuację uchodziła z niej bardzo szybko. U kresu sił, odnalazła swoją córeczkę. W tamtej chwili uznała, że to wszystko czego potrzebuje, że nie będzie musiała się już niczym martwić. Ale to był dopiero początek jej męczarni, jej obaw już nie tylko o swoje życie, ale także Urbi. Wpatrywała się w nią, jak powoli uchodzi z niej przerażenie, ponieważ znalazły się już z dala od zagrożenia. Wiedziała, że była to jedynie kwestia czasu, nim nie natkną się na kogoś jeszcze. Czułość w jej ślepiach zastąpił chłód, a ona podeszła do córki i tyrpnęła ją nosem w grzbiet.
-Trawy są tutaj wysokie, więc nie możemy pozwolić, żeby coś nas zaskoczyło- Wiedziała, że mała już o tym wie, ale czuła się w obowiązku ciągle jej o czymś przypominać. Zresztą to przez brak czujności ich obydwu sytuacja wyglądała jak wyglądała.
-Trzeba jednak potrafić się rozluźnić, ponieważ długotrwały stres otępia zmysły- szczególnie jej, a przecież nie mogła pozwolić, żeby w kluczowym momencie obie pozostały bez planu. Ruszyła przed siebie z wysoko uniesionym łbem. Jej uszy nie przestawały odwracać się w różnych kierunkach -Przypomnij mi jakąś zabawę - Stała odwrócona do niej i przyglądała się jakiemuś punktowi. Brzmiała poważnie, a jej nogi wciąż były trochę sztywne, więc jej prośba wydawała się dziwnie nie dopasowana do jej stanu.
[Obrazek: zK3Is0x.jpg]
Urbi
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 9
Zręczność: 17
Spostrzegawczość: 14
Doświadczenie: 20

13-02-2017, 12:14
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar

Urwała kilka źdźbeł podnosząc głowę i przeżuwając dokładnie, poczuła przy tym dotyk mamy. Patrząc w jej oczy nie mogła w nich odnaleźć ciepła, które było jej tak znane, zmartwiła ją czymś? A może to przez to spotkanie z lwami? Ciężko jej było teraz myśleć, chyba że o tym by położyć się w tą miękką trawę, zdając sobie sprawę że to pozostanie tylko niespełnionym pragnieniem.
- Dobrze mamo - przytaknęła, nieco zlękniona, mimo że o tym wiedziała, teraz takie przypomnienie było dość celne. Przez zmęczenie Urbi umykały pewne fakty, zbyt długo pozostawała wtedy w stresie. Teraz gdy oczy z lekka jej się zamykały cudem skupiła się na kolejnych słowach. Nic nie odpowiedziała dopiero na prośbę mamy podeszła niepewnie do jej boku. Gdyby zachowanie Nuri było nieco bardziej entuzjastyczne mała już pewnie zainicjowała by jakąś zabawę, jednak ograniczyła się do suchej odpowiedzi: - Może berek? Nawet lubię biegać... - po chwili namysłu nieco się ożywiła, za sprawą dosyć przyjemnych wspomnień wspólnych zabaw: - Albo przeskakiwanie przez siebie... - z mamą ta zabawa by nie wyszła, bo była zwyczajnie za duża. Urbi nie była pewna czy Nuria ma w ogóle ochotę się z nią powygłupiać czy po prostu zwyczajnie pyta by czegoś jej nauczyć?
- Albo wyścigi, zapasy, rzucanie kamyków do wody... - ups, w to ostatnie młode gazel się nie bawiły, ale Urbi w tym całym wirze wymieniania tego jakie zabawy poznała tak łatwo wymieniła również tą, w którą bawiła się kiedyś, przez chwilę z pewnym lewkiem.
- I... - odezwała się szybko, nie chcąc by mamie wydało się dziwne to nagłe urwanie wypowiedzi: - To chyba wszystko, co przychodzi mi do głowy - skończyła już mniej nakręcona, ale z uśmiechem, takim za którym starała się ukryć swój mały wybryk. Miała tak bardzo ochotę na zabawę że po zmęczeniu nie było ani śladu, albo już jej przeszło, albo zwyczajnie już tak tego teraz nie odczuwała.
- Pobawimy się w coś? - spytała z nadzieją i w przypływie chwilowej radości. Wywijając teraz ogonkiem bardziej żywiej, (odstraszając ewentualne insekty), niż nie tak dawno gdy zwyczajnie wisiał bezwładnie z drobnymi mozolnymi machnięciami.
[Obrazek: f87NLXV.png]
Urbi z mamą

(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-02-2017, 12:18 przez Urbi.)
Nuria
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 25
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55

25-02-2017, 16:36
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)

// dobra następny albo będzie szybciej, albo tracę racicę xD

Nuria słuchała z uwagą propozycji samiczki. Wiedziała, że córka miała w pamięci wszystkie te aktywności, w końcu była młoda i powinny stanowić większą część jej życia. Widać, że gazela nie spisała się jako matka, skoro Urbi musiała większość czasu spędzać w samotności, na uciekaniu. W dodatku Nuria była na tyle skupiona na otoczeniu, że momentami wydawała się zupełnie nieobecna i trzeba było długo czekać na jej odpowiedź. Odwróciła się do córki i skinęła łbem.
-Opowiem ci później coś jeszcze, jeśli będziesz chciała- powiedziała, a potem ruszyła ku niej, żeby otrzeć się łbem o jej policzek. Po tym czułym i jednocześnie dziwnie sztywnym i chłodnym geście, wyprostowała szyję i odskoczyła gwałtownie na lekko ugiętych nogach. Zabawa zawsze była dobrym treningiem -Goń mnie!- rzuciła, prawdopodobnie siląc się na luźny ton, choć ostatecznie i tak brzmiało to jak polecenie.
Nie czekając na młodą zaczęła od niej odbiegać, jakby od tego zależało jej życie.
[Obrazek: zK3Is0x.jpg]
Urbi
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 9
Zręczność: 17
Spostrzegawczość: 14
Doświadczenie: 20

26-02-2017, 22:17
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar

Uśmiechnęła się na propozycje mamy i z tym samym uśmiechem przytaknęła.
- Dobrze mamusiu - bardzo lubiła słuchać jej historii, ale teraz ucieszyła się na większe prawdopodobieństwo że jednak się pobawią i z tego całego wymieniania zabaw nie wyniknie żadna nauka, którą mała oczywiście doceniała, ale bardzo chciała teraz się po prostu bawić. Na czułość mamy chciała odpowiedzieć wtuleniem głowy do jej boku, ale nie zdążyła. Nieco zaskoczyła ją reakcja Nuri, cofnęła się do tyłu zmieszana i niemal od razu bardzo zaniepokojona że mama tak po prostu jej się oddaliła wystartowała za nią. Po kilku sekundach biegu zrozumiała że to zabawa, od razu ruszyła radośniej. Starała się dogonić mamę, co wcale nie było takie łatwe, ale sukcesem było to że Urbi utrzymywała dosyć długą chwilę bardzo krótki dystans od Nuri, wciąż mimo to jej nie dościgając. Próbowała więc nieco inaczej, wyciągając szyję w kierunku mamy by ją dotknąć i starając się jeszcze bardziej przyspieszyć.
Pierwszy raz od dłuższego czasu nie stresowała się podczas biegu, a wręcz sprawiał jej przyjemność, śmiała się przy tym tak po prostu, przez radość samą w sobie. Choć nie przesadnie głośno, raczej cichutko, co podpowiadał jej instynkt samozachowawczy. Oddalająca się wciąż mama motywowała małą gazelę by bardziej wyciągać nogi i próbować korzystać też z gazelich podskoków, w końcu jeszcze trochę i może ją zberkuje?
[Obrazek: f87NLXV.png]
Urbi z mamą

Nuria
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 25
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55

26-02-2017, 22:59
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)

Widząc przyzwoite tempo córki, Nuria odrobinę zwolniła, pozwalając aby tamta znalazła się tuż za nią. Był to jednak moment krótki, wręcz mgnienie ślepia, w którym matka zamierzała dać młodszej nieco forów, a potem znów pognać przed siebie nie szczędząc racic. Kolana które bolały ją od wędrówki w poszukiwaniu młodej teraz zupełnie jej nie przeszkadzały, a wszelkie zmęczenie gdzieś zniknęło. Pozwoliła sobie na tę radość dzięki śmiechowi Urbi, za którym tak tęskniła.
W pewnej chwili wylądowała na sztywnych nogach i odbiła się błyskawicznie w przeciwnym kierunku, przy czym wyglądała niemalże, jakby miała się wywrócić. W pełni jednak panowała nad równowagą, co widać było potem, kiedy zaczęła zataczać wokół gazelki coraz to mniejsze koło.
-Zakręty!- wykrzyknęła -Musisz być najzwinniejszą gazelą jaką widziały te ziemie!- kontynuowała z entuzjazmem, choć wciąż wymieszanym z jej poważnym, nauczycielskim tonem. Zrównała się z Urbi od jej prawego boku, parędziesiąt metrów od niej i spoglądała na nią wyzywająco, jakby oczekiwała, że córka odbije zwinnie w jej kierunku i dogoni.
[Obrazek: zK3Is0x.jpg]
Chocolate
Konto zawieszone

Gatunek:Antylopa szabloroga Płeć:Samiec Wiek:2 lata Liczba postów:4 Dołączył:Lut 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 65
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 65

27-02-2017, 15:24
Prawa autorskie: josef hlasek

Położył się na ziemi obok reszty. Obserwował otoczenie wspominając dawne lata.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-02-2017, 19:10 przez Chocolate.)
Urbi
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela Tomi Płeć:Samica Wiek:7 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Sty 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 9
Zręczność: 17
Spostrzegawczość: 14
Doświadczenie: 20

27-02-2017, 22:47
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Setkar

Urbi już prawie udało się dotknąć mamy, o dosłownie mały włos, przez jeden ułamek sekundy. Co jeszcze bardziej ją zmotywowało, nawet jeśli nie uda jej się prześcignąć mamy to próbowanie było świetną zabawą, sam bieg był zabawą. Mała już zapomniała o wszelkich problemach, tak jakby nie było już żadnych zmartwień. Zaskoczył ją nieco zwrot akcji, spróbowała złapać mamę, gdy tak biegła wokół. Nie bardzo wiedziała jaki kierunek wybrać, a ganianie w kółko wywołało w niej nieco głośniejszy pełen wesołości śmiech, ale wciąż cichy na tyle by żaden drapieżnik nie mógłby go usłyszeć z daleka.
- Złapię cię! - odpowiedziała wesoło na wyzwanie. W końcu odbiła się od ziemi próbując jak mama zmienić gwałtownie kierunek. Nawet jej wyszło, choć trochę mniej zgrabniej niż Nuri. A że spodobało jej się to, pognała w kierunku mamy slalomem odbijając się raz po raz od ziemi i w rezultacie pokonując niemal całą drogę w skokach. Wtem jej oczy wypatrzyły coś w trawie, radość zastąpił już strach i mała próbowała czym prędzej znaleźć się przy mamie, nim jeszcze spostrzegła że to inny roślinożerca, a nie tak jak myślała lew, czy inny nie mniej groźny drapieżnik. Zatrzymała się, obserwując obcego z jeszcze lekkim strachem, ale i zaciekawieniem. W normalnych warunkach, nie zaskoczyłaby ją aż tak obecność innego roślinożercy. Wokół gazelich stad mogło się kręcić takich sporo, ale od dawna nie widziała żadnego. Uśmiechała się do mamy, rozweselona wcześniejszą zabawą, nagła panika szybko minęła, a Urbi miała ochotę na kontynuacje ganianego, ale ciekawość nie dawała jej spokoju. Obcy samiec nie był gazelą, ale najwyraźniej jakimś gatunkiem antylopy, może mama go znała? Albo widział ich stado?
- Kto to mamo? - spytała Nuri, trzymając bezpieczny dystans od nieznajomego, ale nie obawiając się go zbytnio, bo nie wyglądał na kogoś groźnego.
[Obrazek: f87NLXV.png]
Urbi z mamą

Nuria
Konto zawieszone

Gatunek:Gazela tomi Płeć:Samica Wiek:4 lata Liczba postów:36 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 0
Siła: 25
Zręczność: 80
Spostrzegawczość: 55

28-02-2017, 00:07
Prawa autorskie: Avatar: Ja | Podpis: www.pbase.com (Rob Ragtegaal)

Widząc, że córka zwalnia bieg, przystanęła odruchowo i zaczęła się rozglądać. Niedaleko z wysokich traw wystawały rogi, więc gazela miała pewność, że nie chodziło tu o mięsożercę. Zresztą Urbi wiedziałaby co robić, gdyby wyczuła zagrożenie, a zachowała względny spokój.
Zerknęła krótko na córkę, która znalazła się w pobliżu, a jej spojrzenie znów zrobiło się chłodne. Nie odpowiadając Urbi podeszła na nieco sztywnych kończynach do nieznajomego. Nie chodziło tu o stres, lub niechęć wobec nieznajomego, a odruchowe pragnienie utrzymania swojego wizerunku jako dostojnego. Musiał przybyć na równinę niedawno, inaczej jego zapach dotarłby wcześniej do jej nozdrzy.
Skinęła mu krótko, niemal niezauważalnie łbem. Samiec był ogromny, ale z racji swoich żywieniowych upodobań nie czuła się przez niego zagrożona. Zresztą nie wydawał się terytorialnym stworzeniem -Witaj nieznajomy- przemówiła spokojnie, choć z pewnym napięciem w głosie -Jestem Nuria, a to moja córka Urbi. Widzę, że jesteś tu sam... jesteś wędrowcem, czy masz może swoje stado gdzieś w pobliżu?- Przydałby im się jakiś sojusznik, choć zdecydowanie wolała większą grupę niż towarzystwo pojedynczego rogacza.
[Obrazek: zK3Is0x.jpg]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28-02-2017, 00:09 przez Nuria.)


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości