Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
29-01-2017, 22:21
Prawa autorskie: Av: Askari
Jezioro było otoczone gęstą, jasną mgłą. Cisza panująca w tym miejscu została zakłócona przez ciche kroki, powoli zbliżające się w stronę wody. Kroki stawały się coraz głośniejsze, gdy nagle spośród mgły wyłonił się Wendigo. Jego krok był wolny, głowę miał lekko spuszczoną a brwi zmarszczone. Spokojnie zbliżał się do jeziora, patrzył się przed siebie pustym wzrokiem, tkwiącym w jednym miejscu. Zatrzymał się przy jeziorze, machnął energicznie ogonem i się położył. Przyszedł tutaj, ponieważ żądał wyjaśnień. Chciał się dowiedzieć co się dokładnie stało jak był jeszcze mały. Nie miał zamiaru opuszczać tego miejsca, dopóki nie dowiedział się czegokolwiek na temat przeszłości.
|
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
31-01-2017, 10:25
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Jako że postanowiła zostać na tych ziemiach, musiała je poznać. Łapy Tene doprowadziły ją aż tutaj, zaskoczona widokiem gęstej mgły przystanęła na chwile. Nie miała dziś najlepszego humoru, zresztą jak zwykle, choć i tak był lepszy niż parę dni temu. Chcąc sprawdzić co to takiego, ruszyła na przód, na każdym kroku była czujna, lecz teraz przytłumiło ją dziwne uczucie, może było to spowodowane energią emanującą z tego miejsca? Bądź razie uznała że tylko jej się tak wydaje. Nie wierzyła w nadprzyrodzone siły, a przynajmniej wmawiała sobie że duchy nie istnieją, w obawie przed zobaczeniem brata. Z każdym krokiem było jeszcze dziwniej, tutaj myśli o popełnionym morderstwie były jeszcze bardziej natarczywie i nieznośne niż gdziekolwiek indziej. Zatrzymała się nad wodą, przez mgłę i tak nie mogła nic zobaczyć, a nie zamierzała pić wody z nieznanego źródła. Warknęła, znów to samo... Nie da się otumanić wyrzutom sumienia.
To miejsce jakby się nie starała i tak doprowadzało ją do frustracji, łzy same wypłynęły jej z oczu nawet nie spostrzegła kiedy, a obrazy martwego brata nawiedziły jej myśli. Zawróciła pospiesznie, przez cały czas nie mając pojęcia o obecności lwa. W końcu go zauważyła, zatrzymała się w chwilowym zaskoczeniu i zamiast skupić się na odejściu, odwróciła głowę jak oparzona, nie zamierzała przed nikim przyznać się do słabości, choć i tak istniało prawdopodobieństwo że Wendigo już dawno zdążył dostrzec jej łzy. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
31-01-2017, 17:51
Prawa autorskie: Av: Askari
Po paru chwilach próbował zasnąć, lecz za każdym razem budziły go koszmary. Śniło mu się że rodzina, którą po tak długim czasie odnalazł próbuje się go pozbyć. Powoli oddalali się od niego, a im szybciej szedł za nimi, tym dalej się znajdowali.
Nagle wybudziło go warknięcie. Rozejrzał się po okolicy, lecz mgła utrudniała mu znalezienie źródła dźwięku. Wytężył wzrok i zobaczył lwicę koło wody. Bacznie ją obserwował, aż nagle się odwróciła i zaczęła iść w jego stronę z łzami w oczach. Nagle się zatrzymała i odwróciła głowę, prawdopodobnie nie spodziewała się tutaj innego lwa. Podniósł łeb i rzekł: - Nie wyglądasz najlepiej, coś się stało? - Zapytał, postanowił nic nie wspominać o łzach. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
31-01-2017, 23:57
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Niebezpiecznym było nie obserwować obcego lwa i Tene doskonale o tym wiedziała. I gdyby nie durne łzy, nie popełniłaby takiego głupiego błędu. Stała nadal z odwróconą głową, słysząc pytanie nieznajomego.
- Gadanie. Nic mi nie jest - odpowiedziała nerwowo, jakby nie miała na to ochoty, wciąż nie odwracając głowy. Doprowadziła się szybko do porządku, przetarła mocno oczy łapą, pozbywając się energicznie śladów łez. Błyskawicznie się odwróciła, przodem do lwa, przy czym machnęła gwałtownie ogonem, co było wyrazem jej gniewu. Jak zwykle nie potrafiła się opanować. To miejsce, wspomnienia, były tego powodem. - Jak widzisz jestem zdrową sztuką - zbadała obcego wzrokiem. Miał nietypowe oczy, które od razu zwróciły jej uwagę i bliznę, ale czy to coś nowego? Sama miała ich pełno. - Co to za dziwne miejsce? - spytała, nadal wyglądając na spiętą i rozjuszoną, a rozglądając się już zwłaszcza, zbyt gwałtowne ruchy wykonywała by tego nie zauważyć. Musiała się upewnić czy nie ma tu kogoś jeszcze. Wciąż powracała wzrokiem do nieznajomego, próbując na siłę przybrać spokojny, albo przynajmniej neutralny wyraz pyska, nie chciała go prowokować, nie zamierzała spuścić go z oczu. Trzymała dystans, a że była podejrzliwa, szybko oceniła jego siłę przyglądając się budowie ciała, na wszelki wypadek gdyby przyszło jej walczyć. Nigdy nie wiadomo kogo się spotka na swej drodze, ani kto jaką ma cierpliwość, a do tej lwicy niekiedy trzeba było mieć jej sporo. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
01-02-2017, 00:59
Prawa autorskie: Av: Askari
Wendigo nie spuszczał z oczu lwicy. Widząc szybkie ruchy, pomyślał że lekko zdenerwował obcą swym pytaniem. Postanowił na razie nic nie mówić i podrapał się po uchu. Gdy znów spojrzał na lwicę, badała go wzrokiem, po czym spytała się co to za miejsce. Pomyślał chwilę, przenosząc wzrok na mgłę, kątem oka widząc niespokojne ruchy lwicy.
- Gdy byłem mały usłyszałem o tym miejscu, podobno jest nawiedzane przez duchy. - Odpowiedział spokojnie, powoli przenosząc wzrok z powrotem na nią. Po chwili dodał: - Nikogo więcej tu nie ma, tylko ja. Nie zrobię Ci krzywdy. - Postanowił usiąść, i otrzepał się z resztek ziemi które miał na brzuchu. Lekko przymknął oczy i się zamyślił, próbując zobaczyć co się znajduje za gęstą mgłą otaczającą dwa lwy. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
01-02-2017, 09:25
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
To już było wiadomo co jest nie tak z tym miejscem, choć Tene nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Zamurowało ją na wspomnienie o duchach, przez kilka sekund na jej pysku odmalowało się zdziwienie, a po jej grzbiecie przeszedł nieprzyjemny dreszcz, aż się wzdrygnęła. To była chwila, już w następnej patrzyła na lwa z niedowierzaniem.
- Aha, jasne, duchy - powiedziała kpiąco: - Nic dziwnego że słyszałeś to jak byłeś mały, takie rzeczy opowiada się tylko głupiutkim lwiątkom - szydziła, przewracając nerwowo oczami. Machnęła w irytacji ogonem siadając na ziemi, w taki sposób by w razie czego móc łatwo się podnieść. - Bez urazy - dodała niedbale, tak jakby mówiła do powietrza. Westchnęła przeciągle, mając wrażenie że ktoś ją obserwuje, ktoś jeszcze, z nad tego dziwacznego jeziora. Miała już tego dość. Obróciła momentalnie głowę, mierząc gniewnie gęstą mgłę, lecz nic w niej nie dostrzegła. Wróciła wzrokiem do lwa, z prawie neutralną miną, prawie. Jej spojrzenie nadal zdradzało podenerwowanie. Nie wierzyła w jego zapewnienia, nie ufała mu, choć jego słowa musiały jej teraz wystarczyć, nie dało się nikogo wypatrzeć w tej mgle, można było jedynie polegać na zapachu i słuchu. Stukała o podłoże ogonem, coraz bardziej podirytowana, to wrażenie że ktoś ją z tyłu obserwuje nie dawało jej spokoju, było z każdą minutą silniejsze. Choć zmysły lwicy nie wykrywały obecności drugiego lwa, to i tak nieuchronnie to po prostu czuła. Tene w końcu wybuchła, zerwała się na łapy, odwracając gwałtownie w kierunku jeziora: - Wyłaź w końcu! - warknęła, wysuwając pazury i napinając mięśnie. Tak, w tym momencie Wendigo mógł ją uznać za wariatkę, a ona nawet nie pomyślała o tym co robi. Nadal wpatrywała się w mgłę uparcie i w gotowości do ataku, czekając aż to coś się pojawi, nie pojawiło się. Kontem oka spoglądała również na lwa, z podejrzliwością, mimo jego wcześniejszych słów, Tene nie wykluczała możliwości że mógłby wykorzystać moment kiedy stoi do niego tyłem. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
01-02-2017, 14:54
Prawa autorskie: Av: Askari
Odwrócił się w stronę lwicy po jej odpowiedzi. Słowa które usłyszał go nie ruszyły, ale podniósł lekko brew i spojrzał na nią, lekko zdziwionym wzrokiem.
- Nie każdy w to wierzy, rozumiem to. - Nadal obserował lwicę, zauważając że nerwowo spogląda za siebie. Zaczął się zastanawiać czy coś tam napradę jest, czy jej się tylko tak zdaje. Być może jego zmysły zaczynały się już powoli wytępiać, nie było to wykluczone. Lekko się zaniepokoił myślą że coś się tam znajduje, widząc że Tene nie przestaje się co chwilę obracać. Zachowując spokój już miał zamiar się zapytać czy coś widzi, gdy nagle lwica warknęła w stronę mgły. Wendigo z zaskoczenia aż wstał, a że z mgły nic nie wyszło, postanowił sam się przekonać. Zaczął powoli iść w stronę w którą lwica się patrzyła. Po przejściu paru kroków, odwrócił łeb i się zapytał: - Idę sprawdzić na co tak warczysz, idziesz ze mną czy zostajesz? Trochę bez sensu jest takie stanie i jeżenie się. - Był niemal pewien że nic się tam nie znajduje, ale zawsze warto jest się upewnić. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
01-02-2017, 21:42
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Czekając tak w napięciu uświadomiła sobie że właściwie po co to robi? Bo ma przeczucie? Jakieś omamy? Dziwne wrażenie? Duchów nie ma, ta mgła musiała jej zaszkodzić, albo zwyczajnie, powietrze w tym miejscu było trujące, tak zaczęła sobie wmawiać, wydając z siebie coraz cichszy warkot, aż przerodził się w kolejne westchnięcie. W momencie gdy obcy poszedł sprawdzić co kryje się we mgle. Chociaż. Może na prawdę ktoś tam się czaił, ale żywy i nie były to zwykłe omamy. Przecież duchy nie istnieją.
Prześledziła lwa wzrokiem, na jego słowa przewróciła nerwowo oczami, chciała mu przegadać, ale zwyczajnie zabrakło jej pomysłu, machnęła nerwowo ogonem, udając się za Wendigo: - Jeśli myślisz że stchórzę to się mylisz - być może mylnie oceniła jego słowa, ale za nic w świecie nie chciała wyjść za słabą, wyprzedziła specjalnie Wendigo. I szybko tego pożałowała. Nad jeziorem dostrzegła dokładnie na ułamek sekundy sylwetkę lwa, młodego lwa, co udało się określić po niewyraźnym kształcie jego nie wyrośniętej grzywy, zniknął równie szybko jak się pojawił. Tene była niemal pewna że patrzył się na nią, zastygła w bezruchu, w przerażeniu, nie potrafiła przez dłuższy moment oderwać wzroku. "Nic tam nie ma... Nic..." powtarzała sobie w myślach, te nic nie warte zapewnienia tylko doprowadziły ją do szału, przecież widziała to na własne oczy. Ryknęła, przecinając pazurami mgłę kilkakrotnie. - Nie nabiorę się na to! - krzyknęła rozjuszona, wmawiając sobie już coś innego, że to jakaś sztuczka, nie wiedziała tylko jak komuś by udało się zrobić coś takiego. A może to przez durne sumienie? Ono wciąż przecież nie dawało jej spokoju... Szybko obejrzała się za siebie, przypominając sobie o obecności Wendigo. - Też to widziałeś? - spytała: - Ktoś próbuje nas przestraszyć... - zaśmiała się nerwowo i nad wyraz sztucznie: - I myśli że mu się to uda? - pokręciła głową w udawanym rozbawieniu, już nawet nie patrząc w kierunku jeziora, a na Wendigo. I znów, znów miała to dziwne wrażenie, obejrzała się, tym razem po woli, jakby się bała, podświadomie rzeczywiście ją to przerażało, ale nie zamierzała tego do siebie dopuścić. Nic nie zobaczyła. I tak właśnie miało być, niczego tam nie było. - Widzisz? Nic tam nie ma. Nie ma! - odezwała się z wyraźnym naciskiem na ostatnie słowa, mrużąc przy tym oczy w wrogim spojrzeniu, tak na prawdę chciała przekonać samą siebie. Wysunęła na chwilę pazury, chowając je potem - taki nerwowy tik. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
02-02-2017, 00:55
Prawa autorskie: Av: Askari
Szedł spokojnie za Tene, rozglądając się wokół, szukając rzekomego wroga. Był niemal pewien że nikt się nie znajduje w pobliżu, jednak pewności nie miał. Ktoś mógł się zakraść tutaj gdy próbował spać. Myśląc nad tym, patrzył jak jego przednie łapy stawiały kroki po ziemi. Podniósł łeb, wykluczając teorię że ktoś się próbował zakraść. Zauważył że Tene stoi nieruchomo, postanowił sprawdzić czy coś widzi, i nagle zaczęła uderzać powietrze. Cofnął się parę kroków żeby przypadkiem nie dostać w pysk. Usłyszał że do kogoś krzyczy, ale Wendigo nic nie widział. Nagle się odwróciła pytając czy też to widział.
- Nic nie widziałem dotychczas - odparł z lekko zdziwioną miną. Lwica się nadal na niego patrzyła, potem pokręciła głową i znów spojrzała przed siebie. Gdy powiedziała że tym razem nic nie widzi, sam podszedł i się upewnił że nikogo tam nie ma. Nie było. Postał tak przez krótką chwilę, po czym odwrócił się do Tene z jedną brwią lekko podniesioną i powiedział: - Nic tam nie ma, jestem pewien. To tylko Twoja wyobraźnia, może gdzieś odpocznij to na pewno Ci przejdzie - Po czym usiadł, co pewien czas się rozglądając. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
02-02-2017, 22:19
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Może nie pokazywała tego po sobie, zresztą przez nerwy lwicy i tak nie byłoby tego widać, ale odpowiedź Wendigo dodała jej ulgi, nic nie widział, więc niczego nie było. Już nie ważne która teoria była prawdziwa na wyjaśnienie tego dziwnego zjawiska. Obserwowała lwa, siedząc naburmuszona na ziemi i uderzając o nią ogonem. Kolejna wypowiedź Wendigo wcale jej się nie spodobała.
- Wyobraźnia? - spojrzała na niego gniewnie: - Ja nie wierzę w żadne bajki o duchach... Więc nic nie mogłabym sobie wyobrazić! - znów wysunęła pazury i je schowała, robiąc małe rysy na podłożu. - Zmęczona też nie jestem, to to miejsce! - podniosła się gwałtownie, chodząc w tą i we wte: - Coś tu musi być trującego, stąd omamy... Może ta głupia mgła? - próbowała pochwycić ją w łapę, by zacisnąć na nie pazury, ale wiadomo jakie były tego efekty, złapała tylko pustą przestrzeń, czyli nic: - Najwyraźniej stąd wzięła się ta legenda o duchach - ostatnie dwa słowa wypowiedziała arogancko, kładąc szybko i twardo łapę na ziemi, machnęła nerwowo ogonem. - Właściwie, co ja tu nadal robię? - poderwała się chcąc zawrócić: - Żegnaj - rzuciła niedbale do lwa, lecz wcale nie odeszła, coś próbowało ją zatrzymać, czuła jakby opór powietrza, czy coś takiego, mimo że nie było wiatru. A potem głos wypowiadający jej imię, był niczym myśli, obce myśli, znów zatrzymała się w bezruchu oglądając za siebie. - Mówiłeś coś? - spytała lwa, mógł na chwilę dostrzec przerażenie w jej oczach. Po grzbiecie przeszedł jej dreszcz, jakby coś stało obok, najeżyła sierść na karku, odskoczyła odwracając się w tym kierunku i warcząc na... Powietrze, bo niczego znów nie dostrzegła. Rozejrzała się na wszelki wypadek wokół, przecież nie wierzyła w te przeklęte zjawy... A może wmawiała sobie że nie wierzy... - Dość tego... - siadła na ziemi, odwracając się tyłem do Wendigo, ukryła swój łeb za przednimi łapami, z wysuniętymi pazurami, które wbijały jej się lekko w skórę. "To tylko sumienie... Ono mnie tak dręczy" pomyślała, nie zwracając na nic uwagi, zacisnęła oczy, by jakoś oddzielić się od tego co czuła, co wciąż nieustannie nie dawało jej tutaj spokoju. Jedno było pewne, nigdy wcześniej podobne rzeczy jej się nie przydarzyły, jak te w tym miejscu. Po kilku minutach trwania w tej dziwnej pozycji, obejrzała się kładąc stawiając łapy na ziemi, popatrzyła na Wendigo nieprzytomnym wzrokiem. - Zabiłam brata - powiedziała śmiertelnie poważnie, nie odrywając oczu z Wendigo, po chwili zakryła pysk łapą, jakby wcale nie chciała tego powiedzieć. Może w istocie coś ją zmusiło, albo zwyczajnie zwariowała, lub podświadomie musiała się w końcu komuś wygadać. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
03-02-2017, 01:13
Prawa autorskie: Av: Askari
Spojrzał w stronę lwicy, gdy ta się pożegnała, widocznie mając zamiar opuścić to miejsce. Stała jednak w miejscu, pomyślał że może na coś czeka. Znienacka odwróciła głowę, pytając czy coś mówił, zanim zdążył odpowiedzieć lwica nagle znowu zaczęła warczeć na powietrze i odwróciła się. W tym momencie coś usłyszał, coś w rodzaju syknięcia, pochodzące z gęstej mgły. Podniósł łeb i się rozejrzał, lecz nic nie widział. To usłyszał naprawdę, jego zmysły go nigdy jeszcze nie oszukały.
''Oby to nie było to co myślę, nie teraz'', pomyślał, lekko się wzdrygając. Po paru minutach ciszy, które dla niego wydawały się wiecznością, lwica powiedziała że zabiła brata. Ten skierował otępiały wzrok na lwicę, przez krótką chwilę się patrzył, i rzekł jakby mówił do kogoś innego: - Każdy popełnia błędy w życiu. Teraz daj mi chwilę, muszę coś zrobić - Z każdym słowem mówił coraz szybciej, a ostatnie zdanie wypowiedział szybko, i oschle. Przeszedł go dreszcz, taki że poczuł każdą kość w grzbiecie, aż się lekko skrzywił. Usłyszał kolejny syk, tym razem głośniejszy, i odwrócił łeb, niespokojnie badając mgłę. Zerwał się na nogi gdy zobaczył dobrze mu znajomego lwa we mgle, był to jego wróg, ten który go oszpecił i prawie zabił. Zaczął biec w jego stronę, lecz ten zaczął uciekać. W nagłym przypływie agresji, w biegu ryknął tak głośno jak potrafił: - Tym razem cię dopadnę, ty zdrajco! - Biegł za nim wokół jeziora jak opętany, nie zważając na przeszkody leżące na ziemi. Biegł tak szybko jak potrafił, a widząc że dogania lwa wpadł w szał, w końcu miał szansę na zemstę o której marzył od dawna. - Dopadnę cię, dostaniesz to na co zasłużyłeś! - Ryknął znowu. Dystans między nim a lwem się zmniejszał, im bliżej się od siebie znajdowali, tym bardziej wściekał się Wendigo. Gdy w końcu miał go na wyciągnięcie łapy, zobaczył znowu lwicę. Nim się zorientował, przebiegł całe jezioro dookoła a nogi miał pokryte małymi ranami po gałęziach których nie zauważył w pogoni. Jak już mu się wydawało że go dopadł, lew zniknął. Wendigo się zatrzymał, ciężko oddychając. Nie mógł uwierzyć że się na to nabrał, usiadł ze zmęczenia, warcząc na siebie ze złości. Po złapaniu oddechu, głęboko westchnął i zamknął oczy kierując łeb w dół. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
04-02-2017, 12:07
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Tene trwała w szoku, jaki doznała zaraz po tym gdy zdradziła zupełnie obcemu lwu, to co tak bardzo ją dręczyło... Wydawało się że już nie mogło jej nic bardziej zaszokować. A jednak, słowa Wendigo wprawiły ją w kolejne osłupienie. "Każdy popełnia błędy w życiu?!" przeszło jej przez myśl, już myślała że się przesłyszała. Reszta słów jej umknęła, ciężko było się skupić w tej chwili, wiedziała tylko że coś tam jeszcze powiedział i to w niezbyt przyjemnym tonie.
- Co?! - wrzasnęła: - Jakie błędy?! Od kiedy zabójstwo jest... - urwała, zauważając że lew dokądś pobiegł, tak długo zajęło jej zebranie myśli. - ...zwykłym błędem - dokończyła nieco ciszej. Patrząc tępo za znikającym w mgle Wendigo. Otrząsnęła się, podnosząc się na łapy. Słyszała jego słowa, ciężko by było ich nie usłyszeć, kiedy ryczał na całe gardło. Gdyby to były inne okoliczności i inne miejsce, uznałaby go za wariata, teraz nieco zdezorientowana zastanawiała się czy ona tak samo idiotycznie się zachowywała. Oczywiście nie widziała i nie słyszała zjawy, którą widział Wendigo. Kiedy wypatrzyła go w końcu jak pędzi w jej kierunku ścigając niewidzialny obiekt, wyglądało to tak jakby gnał wprost na nią. Mruknęła ostrzegawczo, była zbyt oszołomiona by zareagować bardziej agresywniej, albo chociażby przygotować się do odskoczenie w bok. Lew jednak nie zamierzał jej atakować, obserwowała go, wahając się czy by stąd nie odejść czym prędzej, bo coś tu się działo, coś dziwnego i to nie tylko z nią. Nie mogła jednak go zostawić, nie teraz gdy znał jej tajemnice, nikt nie może o tym wiedzieć. Obiła ogonem o podłoże, zaciskając ze złości kły, powstrzymała się przed warknięciem, by nie zwracać na siebie uwagi, wbiła pazury w ziemie ryjąc w niej przez chwilę, wszystko po to by opanować nerwy i chociaż pozornie sprawiać wrażenie spokojnej. Chwile potem podeszła najciszej jak umiała do Wendigo, póki nie podnosił głowy. Zatrzymała się gdy była stosunkowo blisko, siadając na ziemi. - Co widziałeś? - spytała najzwyklejszym tonem na jaki było ją w tym momencie stać, zmuszając się by zmienić nastawienie. Teraz musi go przekonać by nie wydał nikomu jej tajemnicy, bo przecież nie rzuci się na rosłego lwa. Nie chciała jednak od razu przechodzić do sedna, bo nawet jeśli by się zgodził dochować sekretu to jaki ma w tym interes? |
|||
|
Vincent Wiarus Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:186 Dołączył:Gru 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 50 |
04-02-2017, 23:05
Prawa autorskie: Własne
// Hej, można? ; >
Vincent wędrując to tu, to tam, trafił tutaj, na brzeg pewnego jeziora, przez tubylców nazywanym jeziorem duchów. Dzięki chłodnej i czystej wodzie ugasił swoje pragnienie, które dokuczało mu już od kilku dobrych godzin. Po napojeniu się podniósł łeb, słysząc w oddali jakieś odgłosy. Ktoś biegł z naprawdę ogromną szybkością, na co wskazywała energicznie szeleszcząca trawa, której dźwięk dobijał się do uszu Vincenta. Zainteresowany ruszył w kierunku, z którego dochodziły czyjeś głosy. Jego krok był dumny, kark wyprostowany, a wzrok czujny. Wychodząc spomiędzy krzaków nieopodal Wendigo i Tene uśmiechnął się do nich ciepło, od razu rozpościerając naokoło siebie przyjazną i spokojną aurę. -Witam.- Przywitał się skinięciem głowy. -Wszystko w porządku? Słyszałem jakieś krzyki...- Zapytał, patrząc po nieznajomych. W pysku niósł swoją torbę z ziołami, z którą nigdy się nie rozstawał.
"जननी जन्मभूमिश्च स्वर्गादपि गरीयसी"
"One's mother and homeland are greater than even heaven"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04-02-2017, 23:32 przez Vincent.)
|
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
05-02-2017, 00:25
Prawa autorskie: Av: Askari
Próbował się uspokoić siedząc bez ruchu, lecz natłok myśli i wspomnień mu na to nie pozwalał. Od środka się coraz bardziej gotował, próbował jednak się opanować i wbił pazury na jednej łapie w ziemię, tak głęboko jak mógł. Gdy usłyszał pytanie Tene, otworzył oczy i powoli skierował łeb ku niebu, patrząc się w szarość.
- Widziałem - Zaczął i usłyszał zbliżające się kroki. Skierował łeb ku krokom, nie dokańczając odpowiedzi. Zza krzaków wyszedł ciemny lew z jakąś torbą w pysku i się przywitał, uśmiechając się. Może tego lwa widziała Tene, pomyślał, po chwili dochodząc do wniosku że to niemożliwe, bo by też go wcześniej widział. Musiał przyjść przed chwilą, nie mógł chować się przez tyle czasu. Gdy usłyszał pytanie przybysza, zdezorientowany odpowiedział: - Wszystko w porządku. Chyba. - Nie chciał mówić więcej, nie lubił otwierać się przed innymi. - Czarujące miejsce, nieprawdaż? - Dodał, myśląc o co w tym wszystkim chodzi. |
|||
|
Tene Samotnik Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:133 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 22 |
05-02-2017, 11:04
Prawa autorskie: Ja
Tytuł pozafabularny: Nieszczęśnik
Tene wyczekując odpowiedzi Wendigo z średnim zainteresowaniem sama usłyszała kroki, nastroszyła sierść. Tym razem się nie nabierze, nie zamierzała nawet odwracać głowy w tamtym kierunku. Siedziała kilka sekund naburmuszona, aż spostrzegła że Wendigo także to coś zauważył, więc słyszeli to oboje? Przymrużyła gniewnie oczy, kierując wzrok w kierunku zbliżającego się przybysza. Napięła mięśnie, przenosząc swój ciężar na przednie łapy, zad nieco poderwała, wciąż jednak siedząc, tak jakby miała zaraz się zerwać, miotała nerwowo ogonem na boki. Już prawie odsłoniła kły, jednak gdy pojawił się lew, ogarnęło ją zdezorientowanie, zastygła w bezruchu, nie była pewna czy jest jednym z tych, powiedźmy że "duchów", obcy raczej wyglądał na żywego, i czy zjawa wyglądałaby tak przyjaźnie? Nie, to musiał być żywy lew. Sytuacja się skomplikowała. Przy drugim lwie będzie ciężko przekonać tego pierwszego by zapomniał (jakby było łatwo zapomnieć wieść o zabójstwie) albo chociaż (co bardziej prawdopodobne) nie wspominał nigdy o tym co od niej usłyszał. Wracając do normalnego siadu, przewróciła oczami na uśmiech Vincenta, nie zamierzała ani go odwzajemniać, ani docenić, wydał jej się wręcz podejrzany, nigdy nie uśmiechała się od tak do obcych, albo tamten próbował zatuszować swe zamiary, co wszyło mu bardzo przekonująco, albo był przyjaźnie nastawiony. Jedno było pewne, to nie duch.
- Właśnie - dodała od niechcenia zaraz po Wendigo, tylko po to by potwierdzić jego słowa. Obcy nie musiał wiedzieć że tu jednak coś się działo. Szybko w oko wpadła jej torba jaką taszczył w pysku nowo-przybyły lew, wpatrywała się w nią podejrzliwie. To co było w środku nie pachniało jak mięso, ono od razu było by czuć, raczej jak coś innego, z tej odległości trudno to było jej ocenić. - Co tam masz? - odezwała się po dłuższej chwili, wskazując na torbę lwa łbem. Jej ogon stuknął raz o podłoże. Może ów lew jest odpowiedzialny za to wszystko? Czymś zatruwa mgłę lub powietrze, albo wodę, cokolwiek tutaj, co wywołuje halucynacje i w ten sposób niczego nieświadomych osobników otumania, ciekawe co potem? Robi z nich swoje marionetki? Tene nie spuszczała podejrzliwego i nieco zezłoszczonego wzroku z Vincenta, skąd te wszystkie abstrakcyjne teorie? Odpowiedź była prosta, lwica robiła wszystko by wykluczyć istnienie duchów. Idąc tokiem jej rozumowania - teraz nic się działo, więc ten nowy musiał mieć coś z tym wspólnego. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości