Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
09-02-2017, 19:36
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP Porośnięte głównie karłowatymi akacjami tereny koło Czarnej Rzeki, okolica płaska jak okiem sięgnąć. Wszystkie zwierzęta chętnie przychodzą tu ugasić pragnienie, krokodyle dobrze o tym wiedzą, wiec nim zwilżysz język wpierw dobrze się rozejrzyj.
~*~
Kami zaległa na glebie u stóp 2 rosnących blisko siebie drzewek, z niezbyt wielkim zainteresowaniem obserwowała pasące się nieopodal 4 Koby, nie przyszła tutaj ani na obiad, ani sjestę. Królowa oczekiwała dwóch członków stada, czekała ja rozmowa z nimi, czuła coś że może być nerwowo, zważywszy na charakterki tych lewków.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
09-02-2017, 21:20
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Satau spokojnie zmierzała w miejsce w którym to miała się spotkać z Kami. Nie przyśpieszała, nie zwalniała, szła płynnie z lekko wypięta piersią w przód i kołyszącym się na boki ogonem, nie przejmowała się wcale przed tym spotkaniem. Była przekonana tego co miała do powiedzenia królowej, więc lęku czy obawy w jej ciele nie było ani śladu. Może lekka ciekawość, czy będzie pierwsza, czy może to ten kudłaty Kaiser dotrze na miejsce jako pierwszy. Widząc Kami wzięła głęboki oddech, a jej ciało przeleciał ciepły dreszcz. Nigdy nie spodziewałaby się tego, że jako pierwsza rozmowa z władczynią przypadnie właśnie ta dotycząca jakiegoś sporu, kłótni. Myślała raczej o korzystniejszych aurach...
- Salve Kami. Miło mi cię widzieć... - przemówiła spokojnie. Póki co nie zamierzała zbyt szybko naruszać głównego powodu spotkania, bo po co psuć atmosferę już na sam początek. Spojrzała większej samicy w zielone oczy, przyglądając się też jej uszom, różkom i całej reszcie dziwnie dużego cielska. Fascynacja była trudna do opisania. Po raz pierwszy spotkały się oko w oko i to zupełnie same. W dodatku stały dość blisko siebie, więc każdy detal na ciele był dostrzegalny bez wytężania zmysłu wzroku. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
11-02-2017, 16:49
Prawa autorskie: Bjorn
Możliwe że przylazłby prędzej... nie no, nie oszukujmy się, miał świeżą jeszcze ranę, kulał na prawą łapę, nie musiała się więc lwica wysilać by być przed nim. Prawdą jest jednak iż spotkał po drodze lwicę należącą do stada, przez co nieco dłużej zajęła mu wędrówka. W końcu doczłapał się na miejsce, nie śpiesząc się zbytnio, a przy każdym jego kroku można było usłyszeć różne przekleństwa, nie miał w stylu okazywać jakiekolwiek cierpienie, nie płakał więc czy syczał, ale wyżyć się chłop musiał. Widząc złotą warknął głośno, nadal miał ochotę zdzielić ją solidnie po mordzie, jednakże ból odbierał mu tą możliwość. Stanął po drugiej stronie Kami, tak by być jak najdalej tej idiotki, po czym przysiadł tak, by ciężar ciała przenieść na lewy bok, gdyż prawa noga już długi czas prosiła się o odpoczynek. Nie odezwał się słowem, niech matka się wypowie jako pierwsza. Kiwnął jej jednak łbem na przywitanie, okazując należyty szacunek.
|
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
16-02-2017, 23:50
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Posłała lwicy badawcze spojrzenie. Po postawie osobnika można całkiem sporo wywnioskować, lata doświadczeń pozwoliły jej doprowadzić tę sztukę niemalże od perfekcji, dlatego jeszcze nim Satau się odezwała w łbie przywódczyni zawiązał się całkiem solidny zalążek jej profilu.
Całkiem pewna siebie dorosła juz lwica. - Salve Satau. Mnie również miło cie widzieć.- Dobrze że jasna stawiła się na wezwanie, gdyby zdarzyło się inaczej z pewnością wytargałaby ją solidnie jak smarkacza za uszy. Na spotkanie dotarł po chwili i Kaiser, to że kulał nie umknęło uwadze kudłatej. Odkiwnęła mu łbem w odpowiedzi, a potem nabrała powietrza w płuca. - Więc, be zbędnego owijania w bawełnę, o co poszło?- Zapytała patrząc to na jednego to na drugiego, celowo nie dała nikomu pierwszeństwa w wytłumaczeniu, chociaż była całkiem spokojna, to po jej pysku było wyraźnie widać że zbytnio zadowolona nie była?
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
17-02-2017, 21:33
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Cóż to za długo sobie nie podyskutowała z królową. Zaraz przytaszczył swoje cielsko ten obrzydliwy niewychowany samiec. Zapach jego sierści, a raczej jej smród raził jej nozdrza. Sapnęła lekko na jego widok, nie witając się z nim w żaden ze sposobów. Pogardliwe spojrzenie przeszyło jedynie jego kudłatą sierść i okolice rannego zadu. Gdyby była chamska zaśmiałaby się i spytała czy boli, ale nie zrobiła tego. Wiedziała bowiem, gdzie są granice dobrego smaku i nie zamierzała poza nie wybiegać.
- Może niech on pochwali się w jaki sposób się zachowywał. Ja szczerze powiedziawszy poza obroną słowną nie popełniłam błędu... zaatakowałam go, bo się mu należało za ubliżanie samicy i brak szacunku. - powiedziała prosto jak było, nie owijając w bawełnę. Po co miałaby kłamać? Nie wstydziła się swoich czynów i nie żałowała ani jednego ruchu jaki wykonała. Lwowi się należało i już. Ona nigdy nie zmieni zdania, że to właśnie on rozpętał tę całą kłótnię. Zamiaru przepraszać nie miała i nie oczekiwała tego samego, gdyż uznała, że skoro już go zraniła to wystarczającą ceną za zniewagę będzie ów rana na jego zadzie. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
19-02-2017, 16:26
Prawa autorskie: Bjorn
Ona i granice dobrego smaku, tak widać to szczególnie po miejscu gdzie postanowiła go ugryźć, choć może to coś z Myrem było nie tak, skoro tak niewyżyta była że innych po tyłkach gryźć musiała. No jak żył tak nie widział żeby w walce atakowało się zadki, ale cóż, co kto lubił, prawda? Zamierzał się jej w przyszłości jakoś odpłacić, niekoniecznie raniąc fizycznie, aczkolwiek coś wymyśli, miał czas i dobrą pamięć. Póki co jednak trzeba było porozmawiać z Kami, choć on sensu w tym zebraniu nie widział, wiedział doskonale jak to będzie wyglądało, on powie swoje, ona swoje, oboje dostaną po dupie, albo tylko on, kto wie jak Myr na to zareaguje, akurat go tu nie było. Spojrzał na Satau, która oczywiście wystrzeliła pierwsza, no nie popisała się, skoro ona była od wymierzania kar za przewinienie które sama sobie wymyśliła, no spoko. Wrócił wzrokiem do Kami, bowiem nie zamierzał z tą lwicą o pustym łbie rozmawiać, szkoda jego zachodu. -Spotkałem ją razem z ojcem. Zrozumiałe jest że to z nim zamierzałem rozmawiać, ta se leżała, i widać się jej mój wzrok jak i brak przywitania z ukłonem królewskiej partnerce nie spodobało, bo od razu się przyszła i zaczęła rzucać, co do niej mam. Kami, nie będę kuźwa się cackał za takie zachowanie, nie przyszedłem z nią rozmawiać, nic jej nie powiedziałem a ta miała wielkie wąty więc jej odpowiedziałem co o niej mogę myśleć za takie zachowanie. Mimo wszystko, nie ważne jakby mnie miała wkurzyć w życiu nie zaatakuję swojego, co najwyżej zaciągnę przed twoje oblicze, dobrze o tym wiesz.- odpowiedział spokojnie, przyglądając się królowej. Ona wiedziała jaki on miał styl mowy, nie musiał więc opisywać co mogła Satau usłyszeć, bowiem słowa były tylko słowami, czyny to już co innego, a lwica zapoczątkowała całą tą imprezę, więc teraz niech ona baty otrzymuje, on się na to nie pisze. W tym momencie najchętniej skorzystałby z usług medycznych Kami, niż przywódczych.
|
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
21-02-2017, 01:00
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Wysłuchała obojga w milczeniu, nie patrzyła przy tym ani na lwicę, ani przyszywanego syna/ wnuka. Minę miała przy tym jakby ktoś jej napluł w posiłek. Ciężkie powieki opuściła do połowy, a długie uszy, rozłożyła na boki, gdyby nie pozycja i cała odpowiedzialność najchętniej naprała by oboje. Tak żeby przez tydzień nie byli w stanie siąść. Normalnie jak banda smarkaczy.
Sapnęła, burknęła, oblizała łapę i przetarła nią pysk i znowu to samo. - Dobrze. Rozumiem że Satau jesteś partnerką Myra, właśnie dlatego nie on dziś z wami rozmawia, dlatego ten obowiązek przypadł mnie. - Zaczęła. Kosmaty ogon brązowej pacał niczym metronom o glebę w równych odstępach czasu. - Ujmę to najprościej jak jest to możliwe. Już sama sprzeczka wywołana taką pierdołą nie mieści mi się w głowie, a co dopiero atakowanie członka stada i okaleczanie go. Zanim Satau przyjdzie Ci do głowy po raz kolejny zaatakować kogoś z własnej rodziny pomyśl dwa razy, osłabiłaś w ten sposób nie tylko Kaisera, ale całe stado. - Wyfurczała swoją kwestię, ale to nie był koniec reprymendy. - Szacunek to nie coś czego się żąda od innych, to coś co mamy w samych sobie. Obaj jesteście pod tym względem totalnie pozbawieni tej cechy. - Wzdrygnęła się, jakby miała dreszcze. No ale czego się spodziewać po 2 włóczykijach. Eh. - Powinniście czuć teraz wstyd, aczkolwiek wątpię czy pozwoli wam na to nadęta duma. Jak dwa smarkate lwiątka. - Parsknęła. Byli za duzi żeby im pobłażała. - W nagrodę za wasze zachowanie czeka was kara. Satau zajmiesz się rannym Kaiserem aż rana mu się nie wygoi, w tym celu zgłosisz się do Emy, albo Makariego po potrzebne zioła, zadbasz też by miał co jeść i pić. Kaiser, przez ten czas masz absolutny zakaz opuszczania Skały Skazy. - Szlaban. - Odpoczywając rozważysz zagadnienie "dlaczego powinienem szanować członków stada, a przede wszystkim samice w swoim stadzie." , kiedy już znajdziesz odpowiedz przyjdę wysłuchać do czego doszedłeś.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
21-02-2017, 17:44
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Westchnęła tylko na tłumaczenie Kaisera, co prawda nie zamierzała wcinać się mu w zdanie, albo przeszkadzać... no, ale niestety to okazało się być silniejsze. Lwica z niedowierzaniem zerknęła wpierw przed siebie, a potem za, by zaraz potem spojrzenie utkwić w zabierającej głos królowej. Właściwie to słowa samca jej nie ruszyły. Skoro czuł się niewinny i nadal zamierzał zwalać całą winę na Satau tylko po to by jej zaszkodzić ona nie zamierzała się już dalej o to spierać, przecież i tak każdy weźmie ją za najgorszą na podstawie czyjejś naciąganej prawdy. Pazury wbiła w ziemię, gdy Kami zwróciła się w jej stronę piaskowa pękła w środku. Nie mogła już tego dłużej znieść, skoro wszyscy uważają, że zasłania się Myrem i szuka w nim oparcia lub pomocy, mylili się i to bardzo grubo. Poza prywatnością jaką mieli między sobą nie wykorzystywała jego pozycji do żadnych własnych celów, ale niestety wszyscy i tak zawsze będą przeciw jej. I niech się już nie tłumaczą, że tak nie jest, bo kocica do głupich nie należy i widzi jaki ktoś ma do jej osoby stosunek.
- Wybacz, ale nie ważne z kim teraz rozmawiamy... Myr, czy ty to nie ma żadnej różnicy. Mój partner nie faworyzuje mnie ze względu na łączącą nas więź. Jest sprawiedliwy i dobrze wie co jest właściwe, a co nie. Mówiąc w ten sposób podważasz sprawiedliwość nie tylko mojego ukochanego, ale i moją. Myślisz, że mogłabym skrzywdzić kogo ze stada aż do tego stopnia, by zniszczyć go w czyichś oczach? Widać pomyliłaś mnie z bestią, lub ktoś naopowiadał ci na mój temat niezłych bujd. - odpowiedziała władczyni. W jej głosie nie było słychać ani krzty złości, żalu czy zawiści. Po prostu przedstawiła swój punkt widzenia i to co leżało jej na sercu przedstawiła szerszemu gronu. W końcu mówienie co się o kimś myśli zaoszczędza zbędnych zgrzytów i zabija problem już we wczesnym stadium. Następne dwie wypowiedzi kudłatej jeszcze bardziej przygnębiły piaskową. Dlaczego wszyscy potrafią wytykać jedynie jej wady nie widząc błędów innych lub swoich? Wyszło na to, że następnym razem Satau ma cieszyć się z ubliżania jej osobie i nie reagować na to w żaden konkretny sposób, a jedynie stać i uśmiechać się jakby nic się nie stało. Lwica chcąc być twardą nie odzywała się już więcej, bo wiedziała, że gdy tylko to zrobi zaleje się morzem łez, a na to nie mogła sobie pozwolić. Wreszcie jednak zielonooka przeszła do kary. Ślepia samicy spoczęły na swojej przełożonej. Treść kary wydawała się być czymś gorszym od śmierci, ale czy Sat miała jakiś wybór? Jasne, że nie. Zresztą nie zamierzała sprawiać więcej zawodu i problemów partnerowi, w końcu jest u jego boku po to by go wspierać w trudnych chwilach, a nie żeby doprawiać mu zmartwień i kłopotów. - Zajmę się nim... ale nie myślcie, że robię to bo mi nakazano. Zrobię to tylko i wyłącznie dlatego, że mimo wszystko jesteś moim bratem. No, a ja jestem sprawcą twojej rany. Na nic więcej nie licz. - zwróciła się bardziej do brązowego niż kudłatej. Ogonem przeszyła powietrze po czym liznęła swój bark i wyszła naprzeciw im obojgu, nie chcąc stać ciągle obok. Dzięki temu bynajmniej mogła widzieć ich oboje naraz. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
21-02-2017, 20:53
Prawa autorskie: Bjorn
Słuchał Kami z uwagą, choć nie spodobało się mu po części co ta postanowiła im przekazać, szczególnie ostatnią część. Nie zamierzał tak tego zostawić, tego mu jeszcze brakowało, nie dość że lwica nie miała piątej klepki to dodatkowo miała mu tyłek leczyć? To już woli się wykrwawić, przecież nawet nie była do tego przeszkolona, nie zdziwiłby się gdyby specjalnie dała mu nie to zioło na ranę. Wstrzymał się jednak ze słowami, poczekał aż lwica zareaguje, jak się okazało Kaiser za wiele się nie mylił, miała tupet panienka, a Myr brak gustu, choć o tym się niby nie dyskutuje. Gdy już skończyła i odezwała się do niego, uniósł brew, po czym spojrzał na Kami. -Jako twój wychowanek powiem tak, jaja se robisz. A jako członek stada żądam należytej opieki przez medyka. - odpowiedział, po czym spróbował poprawić nogę, gdyż zaczynało mu być cholernie niewygodnie, najchętniej wstałby i zrobił parę kółek, nie znosił siedzieć w miejscu, dlatego też był tak wściekły na Satau. Rozumiał doskonale o co chodziło Kami wymierzając tą karę, ryzykowne, ale może by w końcu się dogadali, jednakże z pewnością nie powierzy swego dupska drugi raz tej szurniętej lwicy. -Wiesz doskonale jaki jestem, nie powinno cię to dziwić. Jeśli ktoś ma do mnie problem nie mam zamiaru siedzieć cicho i to się nie zamierza w najbliższym czasie zmienić. Nie wchodzę nikomu w paradę póki mi na odcisk nie nadepnie, zresztą po kimś to muszę mieć, hm?- przymrużył ślepia patrząc na swą przyszywaną matkę, w końcu to ona go wychowała, zresztą wydawało mu się że ją i Bjorna coś łączyło, więc miała pełnoprawne miano matki, ciekawe czy pozwoli mu się tak w końcu nazywać. -Co do szacunku odpowiem ci z miejsca. Szacunek jest czymś, na co trzeba sobie zasłużyć u mnie, nie daję go gratis przy poznaniu, kiedyś podobnie traktowałaś innych. Zresztą sama zobacz, zaufałaś lwicy przyjmując do stada, a może Myr to zrobił, średnio mnie to, masz jak ci się to odwdzięcza. Nie zmienię więc zdania i nie zmusisz mnie do tego, u mnie na szacunek trzeba sobie zapracować, koniec historii.- odpowiedział jej patrząc prosto w oczy, w środku był zły, może nie jakoś strasznie, aczkolwiek wkurzało go zachowanie królowej, nie pierwszy raz go widziała, znała jego postawę, oraz jak patrzył na świat, po co więc była ta zbędna gadanina o szacunku? Gdyby ta lwica na to zasługiwała, przede wszystkim nie podeszłaby do niego tylko dlatego, że ten na nią koślawie spojrzał. Strach się bać co by było gdyby miał zeza, miejsca na tyłku by mu zbrakło. -Jeśli chodzi o karę, chętnie posiedzę na skale, skoro musisz wymierzać nam obu karę, niech się mną zajmuje, ale sprawami leczenia mnie niech się zajmie medyk, nie dam jej się w tych kwestiach dotykać.- dodał jeszcze zarówno do Kami jak i Satau.
|
|||
|
Jeanette Samotnik Gatunek:Żeneta Afrykańska Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:131 Dołączył:Lip 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 41 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 17 |
22-02-2017, 23:49
Prawa autorskie: Asura
Na jednej z akacji, dość bliskiej tym dwóm drzewkom, pod którymi to rozgrywał się cały sąd, cała rozprawa, odpoczywała sobie najmniejsza członkini zachodniego stada. Odzyskiwała siły po męczącej wędrówce z Lwiej Ziemi, a przecież dla żenety nie ma lepszej pory na drzemkę, niż środek dnia, kiedy słońce niemiłosiernie pali i oślepia. Kotokształtna nie znajdowała się jednak na tyle daleko, aby nie usłyszeć strzępków rozmowy, a raczej jej echa. Lekko podirytowana otworzyła oczy i rozejrzała się za źródłem tego "hałasu", zgoła innego od przeciętnych "porykiwań" kopytnych i rogatych roślinożerców pasących się nieopodal. Skoro zaś dostrzegła członków swojego stada, a co ważniejsze Kami, podniosła się z konara, który służył jej za wygodne miejsce do odpoczynku i szybkimi susami zeskoczyła z drzewa, by następnie truchtem zbliżyć się do wielkich kotów, debatujących o karze, sprawiedliwości i szacunku. W zasadzie samiec, jak i młodsza, nieznana jej samica, niezbyt ją obchodzili. Byli członkami stada, zatem poznać ich będzie mogła dokładnie w swoim czasie, a oni zapewne nawet nie będą świadomi jak dużą wiedzę na ich temat żeneta własnymi sposobami posiądzie. Interesowało cętkowaną raczej, co takiego wydarzyło się iż sama przywódczyni musiała ingerować w osobiste sprawy dwóch, przeciętnych członków grupy. Znalazłszy się w zasięgu lwiego wzroku, błękitnooka skinęła głową, na powitanie Kami. Bez słowa przeszła obok pozostałej dwójki i przysiadła obok, z perspektywy istoty tak niewielkiej, wielkiej, puchatej łapy brązowej lwicy. Bystre ślepia smukłego zwierzątka studiowały uważnie postawę rogatej królowej, próbując dociec jej nastroju, a może i nawet sedna całej tej rozprawy z zwykłej obserwacji, gdyż żeneta nie chciała żadnym słowem się w dyskusję wtrącać. Jeanette nie posiadała jednak zbyt rozwiniętej empatii więc niestety szło jej to dość opornie. Postanowiła zatem w milczeniu słuchać dalszego rozwoju sytuacji, być może zaproponować jakieś rozwiązanie, by ułatwić przywódczyni podjęcie decyzji. Nie żeby samica o pręgowanym ogonie wątpiła jakkolwiek w autorytet, czy zdolności przywódcze królowej Królestwa, jednak każdemu czasem przyda się jakiś drugi punkt widzenia prawda? Tym bardziej, iż Jeanette czuła się w jakiś dziwny sposób z Kami związana, wszak to ta lwica przyjęła ją do stadnego grona i dziwnym trafem zazwyczaj spotkania tych dwóch, niezwykle różniących się wzrostem samic, zawsze kończyła się zajęciem miejsca, przez te mniejszą, na niezwykle puchatym grzbiecie olbrzymki.
|
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
23-02-2017, 12:34
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Dwa uparte osły.. sarknęła po raz kolejny.
- W takim razie źle mnie zrozumiałaś Satau. Nie chodzi mi o to że Myr mógłby Cię faworyzować, bo akurat znam go już jakiś czas i wiem jakim lwem nie jest. Chodzi o to w jaki sposób mogłaby postrzegać to reszta stada. Druga sprawa, że znam Kaisera lepiej niż on. I po raz ostatni proszę abyś wpierw przemyślała swoje słowa nim opuszczą one twój pyszczek. Rozmawiasz nie tylko z królową, ale i starszą, a co za tym idzie o wiele bardziej doświadczona od siebie lwicą. - Pośpiech i emocje bywały złymi kompanami, zwłaszcza kiedy szły ze sobą w parze. - Gdybym uważała że jesteś w stanie skrzywdzić dotkliwie członka stada nie byłoby tej rozmowy. Nie kazałabym Ci też się opiekować Kaiserem. - Dla niej to było logiczne, ale najwidoczniej jasna potrzebowała wyjaśnień w tej materii. Gdyby Kami nie uważała inaczej, osobiście rozprawiłaby się z samicą, każdy kto zagraża rodzinie musi być wyeliminowany. - I nie mój drogi, nie "robie sobie jaj", czy wyglądam jakbym miała ubaw?- Popatrzyła na samca najmniej zdegustowanym spojrzeniem na jakie było je stać, tak by nie poczuł się zbyt dotkliwie urażony. - Kara ma być dotkliwa, inaczej nie byłaby karą, inaczej nie skłaniałaby do myślenia i wyciągania wniosków. Nie podoba mi się że mam przed sobą parę dorosłych lwów, które sprzeczają się jak smarkacze, jesteście filarami tego stada. Jeśli chcecie szacunku zapracujcie sobie na niego.- Przyuważyła kontem oka coś niewielkiego w pobliżu, jednak znajomy pasiasty ogonek sprawił że tylko się uśmiechnęła kącikiem na widok żenetki. - Kaiserze, jestem medykiem i zapewniam cię że nawet jeśli Satau natrze Ci tyłek pokrzywą od tych ran nie umrzesz.- Parsknęła bo ją to poniekąd i rozbawiło, z drugiej strony przecież Satau doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli mu zaszkodzi podpisze tym samym wyrok na siebie. wiec czego się tu bać? Skąd ten brak zaufania?
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary |
|||
|
Satau Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda Dorosła Liczba postów:589 Dołączył:Wrz 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 80 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 29 |
24-02-2017, 12:59
Prawa autorskie: DeadFishEye-0 (Bjorn)
Wsłuchała się w wytłumaczenia Kami, nic więcej od siebie nie dodając. Nadal czuła się delikatnie urażona sposobem w jaki królowa przekazała jej wiadomość o tym, dlaczego to nie Myr z nimi dyskutuje. Guzik ją obchodziło co wtedy myśleliby sobie inni.. Z drugiej strony ie pomyślała o tym pod tym względem i świadomość tego zatkała jej krtań i przerwała kłótnię z brązową. Odetchnęła po chwili chcąc się uspokoić i otrzeźwić umysł.
Kaiser na swój sposób mówił bardzo mądrze, co spodobało się piaskowej. Co prawda nie zaczęli najlepiej i na poprawę stosunków się nie zapowiada, to coś w głębi ciemnego samca przypominało Satau jej braci. Również byli uparci i pewni swoich racji, przez co często się z nią sprzeczali. Syn Bjorna nieświadomie rozśmieszył lwicę. Zachowywał się jakby raną było co najmniej odgryzienie nogi, a przecież zwykłe, niewielki ugryzienie na zadku straszną katastrofą nie było, a to właśnie o nią jest aż tyle szumu. - Jesteś zabawny! Jasne jest to, że sama bym się leczeniem ugryzienia nie zajęła. Planowałam zaraz po dotarciu na skałę Skazy wezwać któregoś z medyków, by obejrzał rankę i ocenił jej stan... Bądź co bądź nie chciałabym aby stała ci się jeszcze większa krzywda z mojego powodu, bracie. - uśmiechnęła się dość szeroko i zaczęła chichotać. Cała ta sytuacja zaczynała ją teraz bawić. Wyglądało na to, że kara będzie lepszą rozrywką niż wolność i robienie tego czego tylko dusza zapragnie. Uwadze kocicy nie umknęło pojawienie się jakiejś szarej łasicy. Kojarzyła ją ze spotkania stadnego, ale co do tego iż jest jego członkiem nie miała pewności. W końcu małe i na pozór niewinne zwierzątko nie stanowi raczej zbędnego zagrożenia czy obiektu zainteresowań większych ssaków. Partnerka króla ponownie przeleciała językiem swoją łapę i zaczęła kręcić koniuszkiem ogona to w lewo, to w prawo. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5,8 Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:237 Dołączył:Lis 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 5 |
25-02-2017, 11:10
Prawa autorskie: Bjorn
Przyglądał się jej rozmowie z Satau licząc że złota w końcu dostanie po mordzie za pyskowanie, jednakże zawiódł się na przybranej matce, kiedyś była groźniejsza, rządziła twardą łapą, a teraz? Kilka słów i sprawa załatwiona. Westchnął, słysząc też jej odpowiedź co do niego. No trochę wyglądała na taką, ale nie zamierzał już nic więcej mówić, było to zbędne. Na żanetkę zerknął tylko kątem oka, nie przeszkadzała więc nie trzeba było interweniować, zresztą teraz i tak za wiele by nie zrobił. No tak, śmieszne dla niej było że dbał o swoje zdrowie i nie zamierzał dawać się leczyć byle komu, świetnie. Tylko że chyba zapominała jak czasem dotkliwe są różne powikłania, zakażenia. Już kiedyś choroba przeszła przez te ziemie, powinni się więc nauczyć nie lekceważyć żadnej rany, no ale cóż. -Rankę to ty możesz dopiero mieć. I skończ nazywać mnie bratem. Nawet rodzony brat mi tak nie mówi.- warknął do niej, po czym spojrzał na matkę. - Mogę już iść na skałę?- mruknął do niej, gdyż nie miał już ochoty siedzieć tu, najchętniej położyłby się w końcu i odpoczął. Im szybciej wyzdrowieje tym lepiej nie tylko dla niego, ale i dla stada.
|
|||
|
Jeanette Samotnik Gatunek:Żeneta Afrykańska Płeć:Samica Wiek:Dorosły Liczba postów:131 Dołączył:Lip 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 41 Spostrzegawczość: 55 Doświadczenie: 17 |
26-02-2017, 00:32
Prawa autorskie: Asura
Żeneta stwierdziła, że po tej krótkiej wymianie zdań wie chociaż jedną rzecz o tych dwóch lwach. Że zachowują się jak głupie, nieodpowiedzialne dzieciaki i będzie starać się skutecznie unikać ich obu. Gdyby wykazali się chociaż małą dozą inteligencji, interwencja Kami nie byłaby tutaj potrzebna, a tak? Wydawać się można, iż są dorośli, lecz mimo to zachowują się jak bachory. Przywódczyni jednak wyznaczyła im stosowną karę, którą ci dwaj musieli przyjąć. Młodsza lwica sprawiała wrażenia bardziej rozbawionej, niż rozeźlonej, czy pokornej. To zaś nie podobało się cętkowanej istotce. Kara za głupotę powinna być dotkliwa, taka żeby Satau nie miała już nawet ochoty na żarty i śmiech. Do głowy Jeanette wpadł pewien pomysł. Nie zamierzała go jednak powiedzieć na głos, był on przeznaczony jedynie dla Królowej, która mogła go zaaprobować albo odrzucić. Różnica wielkości stanowiła tutaj nie lada przeszkodę w sekretnym przekazaniu idei, lecz i na to pomysłowa żeneta znalazła sposób, chociaż wahała się dłuższą chwilę. Bądź co bądź wskoczenie na grzbiet przywódczyni mogłoby być odebrane jako zniewaga, coś powiedziało błękitnookiej, że może jednak zaryzykować. Żeneta wdrapała się na pieniek jednego z drzew, pod którymi siedziała Kami i z niego wskoczyła na puszysty grzbiet królowej. Następnie podeszła blisko jej łba, tak aby wyszeptać swój pomysł na ucho.
- Pani... Skoro ta lwica wydaje się tak rozbawiona karą... Może przykazać jej by poprosiła o pomoc konkretnie stadną medyczkę... To może być dla niej większym wyzwaniem, a tym samym karą. W końcu... medyczka nie lubi samców... Satau... będzie się musiała namęczyć... by ją do tego przekonać...
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-02-2017, 00:32 przez Jeanette.)
|
|||
|
Kami Kanibal | Abajifo Gatunek:Panthera spelaea+ Płeć:Samica Wiek:Antyk Znamiona:5/5_{1} Tytuł fabularny:Znachor Zezwolenia:Cechy Panthera spelaea 500kg/ 350cm(bez ogona) / Postać Specjalna Liczba postów:1,637 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 80
Siła: 95 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 74 Doświadczenie: 15 |
26-02-2017, 12:34
Prawa autorskie: ~KamiLionheart/ *jollyjack/ bethesda
Tytuł pozafabularny: VIP
Westchnęła po raz kolejny tej godziny. Czy to ja się starzeję, czy to dzisiejsze pokolenie ma pstro w głowie?
Lwy były stadnymi stworzeniami, hierarchia była dla nich czymś naturalnym, tak samo jak troska, więc co się z nimi działo? Banda indywidualistów? Jak lamparty? Gdyby nie fak, że całe stado było zlepione z takich osobników, Kami pokusiłaby się na drastyczniejsze metody. A może własnie tego im trzeba? Szarpanych ran i krwawej jatki? Czy serio nie było innego sposobu na zdobycie sobie ich szacunku? - Kaiser.- Mruknęła do samca. - Satau się stara, więc ty też chociaż spróbuj brzmieć mniej opryskliwie, chyba że chcesz poczuć ciężką łapę matuli na zadku? Bo ja bardzo chętnie rozprostuję stare kości. - Uśmiechnęła się do niego dość uprzejme, acz za tym rzędem grubych zębów kryło się coś dzikiego. - Yhm. Tak, Jeanett, myślę że to dobry pomysł, Giza jest jedną z nas, powinna czuć się ważna, a ma akurat szansę się wykazać. W takim razie postanowione. Satau, odszukasz Gizę i zgodnie z jej instrukcjami pomożesz Kaiserowi wrócić do zdrowia.- Skierowała na chwilę pysk ku jasnej. A potem znów popatrzyła na Kaisera. - Tak. Możesz odmaszerować jeśli to już wszystko.
My Lioden Den
~X~ A co jeśli życie jest zbyt krótkie, by poddać się mądrości milczenia? MÓJ GŁOS! Twój koszma Moje Rozmiary
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-02-2017, 11:42 przez Kami.
Powód edycji: złe imie z Ema- na Giza
)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości