Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
21-01-2017, 23:43
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Po raz kolejny Shiya porównała przeszłość Zephyra ze swoją i ponownie z tego powodu nieco osowiała. Samiec uznał, że będzie musiał unikać takich tematów z obawy, że niechcący pogorszy samopoczucie szarej. Nie chciał, by jego partnerka się dołowała. Sapnął cicho.
- Co znaczy twoje imię? Hm... To bardzo proste. Twoje imię określa najpiękniejszą gepardzicę w całej Krainie - powiedział po krótkim namyśle i przemknął nosem za uchem cętkowanej. Jednak nie na tym kończyła się melancholia Shiyi. Zeph będzie musiał zmierzyć się z kolejną kwestią. Choć ta wydawała się trudniejsza i nie sposób było obrócić ją w pochlebstwa. Być może to odpowiedni moment, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości ukochanej. - Chcesz o tym porozmawiać? W sumie nigdy nie opowiadałaś mi, jak razem z bratem trafiliście pod opiekę lwów. Wcześniej nie dopytywał szarej o jej historię, bo nie wydawała mu się istotna. Ale po incydencie z tamtym lwim podrostkiem zmienił zdanie. Jeśli przeszłość dla Shiyi ma tak duże znaczenie i wbrew zapewnieniom wcale się od niej nie odcięła, chciał ją lepiej poznać. |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
09-02-2017, 12:55
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Trzeba przyznać, że Zephyr wiedział, jak ją rozchmurzyć. Zamruczała cicho w odpowiedzi, ale to była jej jedyna reakcja. Wciąż nie potrafiła przestać myśleć o tym wszystkim, zwłaszcza że gepard sam zdecydował się pociągnąć temat. Zawiesiła na nim nieco zmieszane spojrzenie.
- Och... Nikt nigdy mnie o to nie pytał - przyznała, nerwowo strzygąc uchem. - Ale dobrze, to... Nie jest długa historia. Odchrząknęła, trochę się wyprostowała i zaczęła: - Nigdy nie poznałam swoich rodziców. Wychowywała nas przyjaciółka naszej mamy, lwica, która miała też swoje młode. Pewnego dnia stwierdziła, że powinniśmy się znaleźć w lwim stadzie, bo ona nie jest w stanie sama nas wychować. I poprosiła swojego przyjaciela, likaona, żeby nas zaprowadził na Zachodnie Ziemie, bo to było najbliższe lwie stado, o którym słyszała. Tam znalazł nas Ragnar i on wraz z Ni już porządnie się nami zajął. Była tam też Frigg, ich córka... Wtedy nie przepadałyśmy za sobą, ale mimo wszystko... Wiesz, była dla mnie trochę jak młodsza siostra. Westchnęła; znów powracał do niej smutek, choć trzeba przyznać, że nie robiła wiele, by go odgonić. - Resztę już znasz. Shi zaginął, szukałam go po całym zachodzie, a gdy tam go nie znalazłam, to opuściłam stado bez słowa, licząc, że to najwyżej kilka dni i wrócę wraz z Shi... Ale może już o tym nie mówmy, dobrze? Szara, nawet nie spoglądając na samca, wsunęła łeb pod jego łeb i wydała z siebie cichy pomruk, który bynajmniej nie pobrzmiewał radością. |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
15-02-2017, 23:02
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Pytanie Zephyra było kierowane bardziej troską niż ciekawością. Do niedawna historia Shiyi nie była dla niego istotna, ale skoro rzucała cień na teraźniejszość, musiał wiedzieć, z czym ma do czynienia.
Przysłuchiwał się opowieści z uprzejmym zainteresowaniem. Według niego najsmutniejszy był początek - wychowanie bez matki. Jednak zdawało się, że tym szara najmniej się przejmowała. Gepard wywnioskował, że problemem jest tęsknota. Wcześniej nie dawała tego po sobie poznać, ale najwyraźniej tamten lew obudził w niej wspomnienia. Skinął lekko głową, gdy Shiya postanowiła uciąć temat. Zastanawiał się, jak mógłby jej pomóc. Oparł żuchwę na czole samicy i poruszył nią delikatnie, mrucząc miarowo. Dla odmiany teraz on próbował skonfrontować swoje dzieje z przeszłością partnerki i znaleźć sposób, by podnieść ją na duchu. - Wiesz co? Myślę, że tak długo jak o nich pamiętasz, te bliskie osoby zawsze będą z tobą - rzekł po ciągnącej się chwili milczenia. Zephyr uważał, że to dobre wspomnienia. Niezależnie od tego, gdzie podziali się bliscy, co się z nimi stało i jak się zmienili, najważniejsze jest to, jakimi Shiya ich zapamiętała. Z tych retrospekcji mogła czerpać pozytywną energię zamiast myśleć o tym, co straciła. Cętkowany rozważał nawet propozycję odwiedzenia tamtych ziem. Ale obawiał się, że mogą tam zastać coś całkowicie innego niż to, co chciałaby zobaczyć szara. |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
24-02-2017, 22:22
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
- No... Skoro tak mówisz - odparła, choć w jej głosie nie było słychać przekonania.
Nie bardzo rozumiała, jak niby jej rodzina miałaby z nią być, skoro, no... Fizycznie jej tu nie było. I nic nie wskazywało na to, by ten stan rzeczy miał ulec zmianie. Na szczęście, w końcu nadszedł ten błogosławiony moment, w którym sama miała już dość tego swojego jęczenia, narzekania i wzdychania, więc także i ona postanowiła skierować rozmowę na tory, które powinny rozchmurzyć ich oboje. - Ale to nie jest teraz ważne - uznała, z powrotem ustawiwszy łeb tak, by móc wpatrzyć się w ślepia lubego. - Teraz mam kogoś ważniejszego. Szara trochę nieśmiało, co było dla niej nietypowe, zbliżyła pysk do jego pyska i potraktowała go zaczepnym liźnięciem, tak żeby nie miał żadnych wątpliwości, o kim ona mówi. Istotnie, na ten moment Zephyr był dla niej bliższą osobą niż nieobecny tu Ragnar, Ni, Frigg... Nawet Shi. Wspomnienia o bracie powoli się zacierały, gubiły gdzieś w tych czasach podrostkowych, a praktycznie całą dotychczasową dorosłość spędzała już u boku brązowogrzywego, nawet jeśli dotychczas mieniła go "tylko" przyjacielem. Gdyby bliźniak nieoczekiwanie do niej powrócił i miał coś przeciwko partnerowi Shiyi, to ta z bólem serca, ale jednak stanęłaby po stronie Zepha - już nie z lojalności wobec przywódcy, ale z zupełnie innych, nawet bardziej istotnych względów. |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
26-02-2017, 05:08
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Zephyr naciągnął jeden z kącików ust, co było dosyć marną imitacją uśmiechu. Drażnił go sposób, w jaki Shiya przyjęła jego refleksje. Nie był tylko pewien, czy bardziej irytuje go postawa szarej, czy może złości się na siebie za to, że jego błyskotliwa uwaga nie przyniosła zadowalającego skutku. Wiedział za to, że nie ma ochoty tego rozwlekać i szukać argumentów, które pomogłyby samicy pogodzić się z przeszłością. Nie dziś. Uważał, że i tak sporo sobie wyjaśnili jak na jeden wieczór.
Przekrzywił lekko głowę, gdy partnerka odezwała się ponownie. Na szczęście zostawiła poprzedni temat. Mimo, że zrobiło mu się ciepło na sercu słysząc wyznanie ukochanej, spojrzał na nią podejrzliwie, chcąc dla przekory zapytać, o kim mowa. Jednak Shiya skutecznie udaremniła cały fortel. Wyraz jego pyska od razu złagodniał, przeobrażając się w ciepły uśmiech. - Jestem szczęściarzem, że cię mam - mruknął i odwzajemnił "pocałunek". Popatrzył jeszcze chwilę na samicę, po czym ułożył głowę na jej łopatkach i zamknął oczy mrucząc cicho. Senność wyraźnie dawała o sobie znać. A gepardowi było tak błogo, jak tylko mogło. Z zewnątrz dochodził szum deszczu, a on leżał w suchej grocie, na miękkim sianie i miał ciepło ukochanej osoby. Nie walczył długo ze znużeniem. Obudziło go światło wpadające do groty. Poranne słońce zdołało przebić się przez zasłonę chmur. Ziewnął przeciągle i gdy już wrócił całkowicie z krainy snów, przypomniał sobie wczorajszy dzień. Przy nim leżał żywy dowód na to, że to naprawdę się wydarzyło. Ostrożnie podniósł głowę z grzbietu szarej, starając się jej nie obudzić. Choć miał już kilka okazji, by zobaczyć śpiącą Shiyę, tym razem budziło to w nim głębsze uczucia. Wyglądała tak pięknie i niewinnie jak kwiat, a on miał szczególne poczucie, że to przy niej jest jego miejsce i ma chronić ją z całych sił. Odpowiedzialność, której bez wahania się podejmie. |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
02-03-2017, 00:49
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Shiyi nic więcej nie trzeba było do szczęścia. Ułożyła łeb na złożonych przednich łapach i nie minęło wiele czasu, jak pogrążyła się w błogim śnie.
Szara poruszyła uchem, a potem niespiesznie uniosła powieki. Czy to już ranek? Koniec nocy, koniec deszczu, koniec tego pięknego snu, którego fabuły nijak nie potrafiła sobie przypomnieć...? Skierowała pysk w stronę leżącego obok geparda, co od razu przywiodło uśmiech na jej oblicze. Czy to o nim śniła? A może marzenia mieszały się jej z jawą? Nieee, to nie to. Wyciągnęła łapy do przodu, a potem całkiem wstała, by móc wykonać "koci grzbiet". Nie przywykła do budzenia się obok samców i podejmowania przy nich tego typu porannych czynności, ale też nie zamierzała zarzucać swoich przyzwyczajeń z tak błahych powodów. Jakoś musiała się rozbudzać. - Dzień dooobry - przywitała się, wieńcząc swą wypowiedź krótkim ziewnięciem. Rzadko jej się zdarzało zamieniać zwyczajowe "salve" na inne zwroty, ale akurat dziś tamten zwrot wybitnie jej nie pasował. - Co robimy? - spytała od razu, radośnie unosząc ogon do góry; najgorsze, co można było zrobić z dniem, to zmarnować go na leniuchowanie tak długo po wschodzie słońca. |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
03-03-2017, 17:05
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Shiya nie kazała mu długo na siebie czekać. Zephyr uśmiechnął się, gdy na niego spojrzała. Rozmarzył się na samą myśl, że od teraz każdy kolejny poranek może tak wyglądać.
- Dzień dobry - odparł jakby potwierdzająco. Dzień dopiero się zaczynał, a już wydawało mu się, że będzie świetny. Bo co mogłoby go zepsuć? Lubił sobie chwilę poleżeć po śnie, ale najwidoczniej Shiya nie podzielała tego zwyczaju. Podziwiał ją za to, że potrafiła ot tak, od razu wstać. No ale nie mógł być gorszy. Z możliwie najmniejszym ociąganiem sam się przeciągnął prostując najpierw przednie łapy i naciągając grzbiet, a potem wychylił się wprzód, by napiąć mięśnie nóg. Aż wreszcie stanął równo i zamlaskał, by pozbyć się zaschniętej śliny w pysku zastępując ją nową. Choć chciałby od razu zaproponować jakieś ciekawe zajęcie, przypomniał sobie, co zazwyczaj robił z rana. Jako lider grupy miał pewne obowiązki. - Najpierw muszę sprawdzić, co u Israela i Taal. A potem możemy... hm... zapolować? Chyba, że coś ciekawszego przyjdzie ci do głowy. - Otarł się głową o szyję partnerki, i skierował się w stronę wyjścia. Odczekał moment, gdyby zechciała pójść razem z nim, po czym zwinnie zszedł po zawiłym, ale stabilnym szlaku. /zt |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
04-03-2017, 17:52
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Trudno było o lepszą alternatywę dla rozpoczęcia dnia niż udanie się na spacer z ukochanym, toteż kotka raźno pokiwała łbem i bez ociągania ruszyła za nim. Co prawda, perspektywa odwiedzenia Isreala nie rysowała się jej w różowych barwach, ale widok Taal powinien to wynagrodzić z nawiązką. Szara polubiła tę małą... Czy raczej młodą, bo jeśli chodzi o wzrost, to lwiczka niedługo przerośnie oba gepardy.
Z/t |
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
21-09-2017, 15:02
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Shiya spędzała ostatnie tygodnie głównie leżąc w jaskini, śpiąc i zajadając się wszystkim, co przynosił jej Zephyr. Jej samopoczucie nieco się poprawiło od czasu, gdy dowiedziała się o ciąży (czy raczej przyznała ten fakt sama przed sobą), ale wciąż doskwierały jej bóle i mdłości. Ostatnio zresztą nabrały one na sile, o czym szara nie omieszkała poinformować Zephyra. Oboje dobrze wiedzieli, co to oznacza, zwłaszcza że brzuch gepardzicy stał się już mocno pękaty.
Ostatnimi dniami właściwie się stąd nie ruszała. Ledwo była w stanie udać się gdziekolwiek, brzuch stał się już zbyt ciężki, by spacery stanowiły dla niej przyjemność. Pewnego ranka ciężarna bez słowa ułożyła się na samym końcu groty, pod ścianą, na miękkim mchu. Wyglądało to trochę tak, jakby chciała się schować przed całym światem, bo akurat w ten najdalszy zakątek nie docierało światło słoneczne. Zacisnęła powieki. Wiedziała, że TEN moment nieuchronnie się zbliża.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21-09-2017, 15:16 przez Shiya.)
|
|||
|
Aisha Konto zawieszone Gatunek:gepard Płeć:Samica Wiek:maluch Liczba postów:13 Dołączył:Sie 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 28 Spostrzegawczość: 25 |
21-09-2017, 16:49
Prawa autorskie: Lineart: Zephyr (Lichy95), kolory i cienie: Vei (Fileera)
A czy ona wiedziała, że TEN moment się zbliża? Czy w ogóle była w stanie cokolwiek wiedzieć, czy wiedziała chociaż tę najbardziej podstawową rzecz - że istnieje ktoś taki jak "ona", to są jej łapki, którymi może poruszać, jej ogonek, a gdy dotyka czegoś ciepłego, również poruszającego się, czemu serce bije tak samo jak jej - że to jej rodzeństwo, najbliższe jej istoty, zaraz po tej, do której była przyłączona pępowiną?
Czy miała coś zwanego świadomością? Czy dopiero po przekroczeniu tej magicznej granicy, wydostaniu się z wnętrza matki, w niezwykły sposób, w ciągu chwili ją zyskiwała? Była już ułożona głową w stronę wyjścia, więc gdy naparły na nią ściany, mocno jak nigdy wcześniej, była "przygotowana", jeżeli można to tak nazwać. Zareagowała na to gwałtownym poruszeniem, odruchem zaskoczenia i oburzenia, nie wiedząc, że w ten sposób tylko to przyśpiesza. I miotała się walecznie, tak zaciekle, jak tylko potrafiła - lecz co mogła taka kluska jak ona, o znikomej sile i nieporadnych ruchach? Nie miała pojęcia, że w ten sposób tylko dodaje przeżyć własnej matce, która i tak z pewnością miała ich dosyć. Że być może sprawia jej ból, a z pewnością dyskomfort. Lecz w ogóle jej to nie obchodziło, nie znała empatii czy współczucia, nie wiedziała, że w ogóle ktoś taki jak Shiya istnieje, nie znała pojęcia matki, choć przecież jej głos towarzyszył jej od zawsze. Znała tylko tę pępowinę łączącą ją z łożyskiem i ciepłe ściany, które przepuszczały w pewnym stopniu światło. Znała rytm serca szarej gepardzicy, i znała smak wód, które ją otaczały. A teraz jej bezpieczne środowisko zmieniło się, stało nieprzyjazne, chciało jej się pozbyć. I udało mu się. Legła na mchu, na ziemi. Była w tej chwili bardzo zaskoczoną kuleczką, która była przepełniona nieznanym, docierającymi do niej bodźcami. Twardością podłoża, którego nie dało się w żaden sposób modelować łapkami, jak to jej się zdarzało czynić ze ścianami macicy i rodzeństwem. Tym, że oblepiało ją coś mokrego, maziowatego, zimnego, że gdzieś zniknął tak kojący rytm serca matki, odgłosy były zupełnie inne. Powietrzem, które było suche, niemal ostre, tak bardzo zimne - i że niemal przemocą wdarło się do jej nosa i płuc, sprawiając, że się zachłysnęła. Chciała je wyrzucić z siebie jak najszybciej, odkrywając, że przy okazji powstaje strasznie głośny i piskliwy dźwięk - aż ją samą to przeraziło, i wzdrygnęła się cała, natychmiast zamykając pyszczek. Lecz jej płuca domagały się tego powietrza, nie wiedzieć czemu, i instynkty kazały jej odetchnąć raz jeszcze - i znów, krzyknęła przejmująco, pozbywając się go. Bardziej piszczała, darła się, niż naprawdę oddychała, głośno oznajmiając swoje pretensje - tu nie jest tak jak wcześniej, tu jest gorzej, ja chcę wrócić! I czy dopiero teraz, w sposób iście magiczny, zyskała nagle świadomość, rację bytu, swe myśli i odczucia? Czy to była tylko kwestia chwili, czy może posiadała je wszystkie jeszcze będąc we wnętrzu swej matki? Czy też będąc bezradnym noworodkiem, nadal nie była istotą, której należało się prawo do życia, skoro tak łatwo było je skruszyć? Nie wiedziała. Nie wiedziała nawet, czego nie wiedziała, a przecież, gdyby potrafiła ukształtować myśli i słowa, rozwiązałaby wiele wątpliwości i konfliktów tych starszych. Rozterek jej własnej matki, która chciała jej się pozbyć już jakiś czas temu. Ona tylko płakała z całych sił, bo właśnie nie rozumiała i nie wiedziała. |
|||
|
Zephyr Samotnik Gatunek:Gepard grzywiasty Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:642 Dołączył:Cze 2015 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 66 Zręczność: 90 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 46 |
22-09-2017, 01:54
Prawa autorskie: av: Kahawian, podpis: DemiReality (lineart)
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Meteorolog / Mistrz Kalamburów
Zephyr robił wszystko, by ciężkie chwile, które przechodziła jego partnerka, uczynić znośnymi. Starannie przygotował wnętrze jaskini, gdzie na świat miało przyjść ich potomstwo. Polował często, choć do tego był akurat przyzwyczajony. Zdobycie pożywienia dla jednej gepardzicy było znacznie łatwiejsze niż wykarmienie całego bractwa. Gdy tylko łup zostawał ogołocony z jadalnej części, sprzątał resztki, by nie zalęgło się robactwo. Poza czasem spędzonym na łowach, stale przebywał z Shiyą. Z satysfakcją przyglądał się rosnącemu z każdym dniem brzuchowi i zastanawiał się, ile kociąt w nim się rozwija. Wyczekiwał dnia, w którym przyjdą na świat.
Tego wieczoru kolacją miał być upolowany przez niego dikdik. Jednak będąc już dobre parę metrów od groty usłyszał tajemnicze piski. Szybko zrozumiał, co oznaczały. Upuścił zdobycz i z szaleńczo bijącym sercem wbiegł do jamy. - Shiya?! - rzucił w ciemność. Zanim oczy przywykły do mroku, wyczuł specyficzny zapach, a także po raz kolejny usłyszał piski oraz dyszenie gepardzicy. W końcu wszystko nabrało kształtów. W najgłębszej części jaskini leżała jego ukochana, a tuż przy niej... drobna, bezradna istotka. Gepard podszedł i powąchał ją, zapoznając się z wonią pierwszej córki. Z łzami wzruszenia w oczach oczyścił ją i podsunął do piersi matki, gdzie powinna czuć się najbezpieczniej. Na chwilę zbliżył się do głowy Shiyi, żeby się o nią otrzeć i dodać otuchy. Wiedział, że to jeszcze nie koniec. - Świetnie sobie radzisz, jeszcze trochę - wyszeptał. Następnie położył się w taki sposób, by móc przywitać kolejne rodzące się maluchy i jednocześnie tworząc dla nich przytulną przestrzeń między swoim ciałem a ciałem gepardzicy. |
|||
|
Aisha Konto zawieszone Gatunek:gepard Płeć:Samica Wiek:maluch Liczba postów:13 Dołączył:Sie 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 28 Spostrzegawczość: 25 |
25-09-2017, 20:24
Prawa autorskie: Lineart: Zephyr (Lichy95), kolory i cienie: Vei (Fileera)
Na nagły okrzyk, niebędący głosem matki zareagowała jeszcze głośniejszym, przestraszonym piskiem. Nie zdążyła zrozumieć, że ten głos również był jej całkiem dobrze znany, i wielokrotnie potrafiła dosłyszeć, jak wypowiadał to samo słowo. Shiya.
Cała drżała, gdy oblepiająca ją maź odbierała jej ciepło, kręciła się niespokojnie, nie wiedząc, co też ma ze sobą zrobić. Dla niej wszystko było ciemnością, ale nie sposób było nie dosłyszeć kroków dorosłego samca, i nie zauważyć nosa, który uważnie ją obwąchał. Poruszyła się jeszcze mocniej, i jeszcze bardziej niezgrabnie, nie wiedząc, czy lgnąć do ciepła Zephyra, czy odsunąć się od nieznajomego. Jednak decyzja wcale nie należała do niej, całe szczęście. I choć język oczyszczający jej futro wydawał jej się bardzo brutalną bronią, szybko zauważyła, że dzięki temu przestało jej być aż tak zimno. Piszczała za każdym razem, gdy cętkowany przesuwał jęzorem po jej sierści, lecz coraz mniej przekonująco. Obcy dał jej jeszcze więcej ciepła, gdy siłą przysunął ją do boku matki. Nowo narodzone kocię przylgnęło ściśle do miękkiego, szarego futra, chcąc ocieplić się jak najbardziej. Taak, teraz było już całkiem nieźle, ale czegoś jeszcze jej brakowało. Czego? Jeszcze nie była pewna, lecz zaczęła tego szukać pośród sierści, i w końcu odnalazła na matczynym brzuchu sutki. Kierowana instynktami, które naturalnie kazały jej pchać do pyska niemal wszystko co spotkała, to właśnie zrobiła. Odruch ssania był zaś doskonale znany każdemu ssakowi, w końcu to oczywiste. I szybko jej pysk, gardło, brzuch, wypełniła słodka, ciepła ciecz. Jeszcze więcej ciepła, a w dodatku tak błogo ją wypełniała... Wspaniałe uczucie, więc ciągnęła mleko łapczywie, jak najszybciej, jakby obawiając się, że zaraz ktoś jej to zabierze. Ale nie. Zdołała napełnić swój maleńki brzuch, i zagrzebując się w szarości, zmęczona wszystkimi przeżyciami, zasnęła. Wcale jej nie obchodził dalej trwający poród, trud jej matki, wcale nie przejmowała się tym, że kogoś tu jej brakowało. Wręcz przeciwnie, przestrzeń bez rodzeństwa wydawała jej się cudownie ogromna i luźna - tyle miejsca dla niej samej! |
|||
|
Nayah Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:20 Dołączył:Sie 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 30 Zręczność: 43 Spostrzegawczość: 35 |
26-09-2017, 17:58
Prawa autorskie: Avatar: Ghalib; sygnatura: lineart i kolory - Zephyr, światła i cienie - Vasanti Vei
Mała szara kulka nie spodziewała się żadnych z nadchodzących zmian, ale coś było nie tak, jakby luźniej, choć przed chwilą było jeszcze normalnie, czyli ciasno. Obudziła się przebierając łapkami i starając się odnaleźć własną siostrę, choć ona nie miała właściwie pojęcia kogo szuka, szukała po prostu czegoś co nie tak dawno wypełniało tą lukę i było chyba podobne do niej samej. Zaraz i ona miała przebyć tą samą drogę. Nie wiedziała co się dzieje, ani jak zareagować na zaistniałą sytuacje, gdy coś ściskało i wypychało ją na zewnątrz. Wreszcie wydostała się na świat, zupełnie obcy i nieznany dotąd świat, w dodatku bardzo zimny, od poprzedniego miejsca i ogromny, przytłaczający wręcz. Gdyby mogła urodzić się z otwartymi ślepkami wrażenia pewnie byłby jeszcze bardziej przepełnione emocjami. Szara nie miała pojęcia co się właściwie stało, ale nie podobał jej się aktualny stan rzeczy. Od razu zaczęła popiskiwać, łapiąc pierwsze nieudolne, samodzielne oddechy, kolejne były już o wiele łatwiejsze i bardziej naturalne, niż początkowe połykanie powietrza i krztuszenie się nim. Wierciła się niespokojnie, jak tylko mogło dopiero co urodzone kocię. Nie podobało jej się to zimne podłoże i wolna przestrzeń wokół niej, za bardzo przywykła do poprzedniego stanu rzeczy. Lecz dość blisko było coś ciepłego i miękkiego w dodatku, przywarła do tego jak tylko mogła, szybko się uspokajając i usypiając wtulona, wręcz uczepiona łapkami o łapę taty. Gdyby umiała, już dawno weszłaby pod nią w poszukiwaniu jeszcze większego ciepła i ciasnej przestrzeni, podobnej do tej poprzedniej, w której czuła się bezpieczna.
|
|||
|
Umar Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samiec Wiek:Malucha Liczba postów:9 Dołączył:Lip 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 20 Zręczność: 18 Spostrzegawczość: 25 |
26-09-2017, 20:17
Prawa autorskie: Zephyr & Shiya
Maluch poczuł stopniowo narastającą ilość wolnej przestrzeni, której do tej pory mu brakowało, ponieważ znaczną część miejsca zajmowały jego dwie siostry. Taki stan rzeczy wyraźnie mu odpowiadał. Przeciągnął się zadowolony, po czym powrócił do pozycji embrionalnej. Jednak komfort, w którym się znalazł, nie trwał zbyt długo, bowiem w kilkanaście sekund, niespodziewanie wręcz, jakaś siła, o której nie miał pojęcia, zaczęła go wypierać z tego bezpiecznego, cieplutkiego zakątka, który akurat w tym momencie należał tylko do niego. Młody nie zamierzał dać się tak łatwo "wyprosić" i z całych swoich próbował się zaprzeć, co nie było wcale proste, ponieważ całe jego ciałko pokryte jest śliską mazią, a w dodatku taki małych nie ma na tyle sił, aby oprzeć się siłom swojej matki. Mimo tych przeciwności próbował pozostać w tym miejscu jak najdłużej jest to tylko możliwe... Malutki zadek wystawił jeszcze mniejszy ogonek na zewnątrz bezpiecznej przystani łona matki, a po chwili brunatne gepardziątko wyłoniło się na za zewnątrz łapiąc nieudolne oddechy i popiskując cichutko. Mały nie był w stanie nic zrobić. Został zdany na łaskę swoich rodziców.
|
|||
|
Shiya Samotnik Gatunek:Gepard Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:520 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 3 |
26-09-2017, 23:15
Prawa autorskie: Zimnaya / Xenia
Poród okazał się czynnością męczącą, ale, o dziwo, niezbyt bolesną. Było to nietypowe uczucie, przynoszące za sobą pewną ulgę - coś się skończyło, ciążowe brzemię zrzucone... Inna sprawa, że to był dopiero początek czegoś o wiele bardziej dla niej znamiennego: macierzyństwa.
Patrzyła jak sparaliżowana na trzy puchate kluski. Czy to naprawdę jej dzieci, krew z jej krwi? To jedno wyglądało zupełnie jak ona, drugie kolorem sierści przypominało Zephyra, ale to trzecie, co to właściwie jest, wiewiórka? Jako że dwa pierwsze zainteresowały się ojcem, Shiya postanowiła chwycić to ostatnie, tak niedorzecznie brązowe. Ostrożnie przysunęła je do siebie i wylizała je ze wszystkich obrzydliwości, którymi było pokryte. Niestety, barwa kocięcia pozostała ta sama. No trudno. Może kiedyś się zmyje. Skupienie się na myciu syna pozwalało jej się stopniowo oswoić z sytuacją, w jakiej się znalazła. Została matką. To niełatwa sprawa, tyle wiedziała; resztę podpowiadał jej instynkt. Ale były to zarazem dzieci tego, kogo kochała, więc może nie jest tak tragicznie? Nigdy nie miała prawdziwej rodziny poza bratem, więc z trudem przyjmowała do siebie myśl, że sama mogłaby taką stworzyć, a tu proszę, właśnie uczyniła ku temu pierwszy krok. Skrzywiła się, czując jak jedna z córek bezczelnie się w nią wgryza. Będzie trzeba do tego przywyknąć... Ale niech lepiej szybko nauczą się jeść mięso. Znów wlepiła wzrok w jedynego samczyka. Nie mogła przestać frapować się tym, że nie przypominał jej absolutnie nikogo. - Dlaczego on wygląda jak wydra? - mruknęła, zerkając na Zepha. Może on ją oświeci. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości