♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

13-10-2012, 12:33
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Widząc zdobycz, którą przyniosła Naomi, Piaskowa uśmiechnęła się szeroko. W sumie to czemu miałaby nie skorzystać z okazji do posilenia się? Już dawno nic nie jadła, a sama nie miała za bardzo możliwości polowania.
- Dziękuję, z chęcią skorzystam. Może Wy jesteście głodne? - zapytała córek i już wstawała, aby dołączyć do Hatimy, kiedy do Groty weszła Kerra. Piaskowej już nie zdziwił jej ciężki stan. Ostatnio coś strasznie dużo rannych przychodzi do Groty, najwyraźniej się przyzwyczaiła. Jednak dopiero kiedy uważniej przyjrzała się jej stanowi, na jej pysku pojawiło się uczucie strachu. Nie wyglądało to dobrze. Natychmiast zerwała się na równe łapy, po czym doskoczyła do medykamentów. Wzięła miskę z wodą, kilka większych liści i liany, które tu jeszcze pozostały. Trzeba powstrzymać krwawienie. Kiedy była już przy lwicy, ta była na skraju zemdlenia. Piaskowa szybko i umiejętnie zaczęła oczyszczać jej rany wodą, po czym jeszcze doskoczyła do półki z ziołami. Nie ma rumianku, niedobrze. Wzięła zatem ostatnią porcję czarnego bzu, po czym szybko starła go w drugiej misce, aż powstała z tego maź. Wróciła do białej, po czym delikatnie zaczęła smarować jej rany maścią, którą właśnie zrobiła. Po tym na te największe z nich poprzykładała ściśle większe liście i związała lianami, aby zatrzymać krwawienie. Ale właśnie wtedy lwica zemdlała.
- Trzeba ją wynieść na dwór. Pomoże mi ktoś? - tak, to było pytanie retoryczne. Teoretycznie mogłaby to zrobić sama, jednakże w dwójkę byłoby to o wiele bezpieczniejsze. Na razie uniosła jej tył do góry, żeby krew mogła się łatwiej dostać do mózgu. Już to mogło ją ocucić, jednakże lwica potrzebowała świeżego powietrza. Hewa jeszcze spojrzała na Naomi i Hatimę, mając nadzieję, że któraś z nich jej pomoże. Już dawno nie była aż taka przejęta misją ratunkową. Weźmy też pod uwagę fakt, że dawno nie ratowała kogoś w takim stanie.
Naomi
Gość

 
13-10-2012, 14:15
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Naomi już zdążyła się przebudzić, kiedy w pewnym momencie do groty weszła ciężko ranna lwica, która mocno krwawiła. A co to jakaś epidemia rannych? Biedna Hewa. Obserwowała zabiegi jakie piaskowa wykonywała na czarno-białej, aż w końcu zielonooka lwica poprosiła o pomoc w przeniesieniu jej na zewnątrz. Naomi była najedzona i wypoczęta, zatem niech ona się przyda.
- Ja pójdę - powiedziała wstając i podchodząc do Hewy. Hatima niech zajmie się snow i przy okazji spróbuje ją nakarmić upolowaną przez niebieskooką impalą. Stanąwszy przy medyczce, oraz rannej wgramoliła się pod tą drugą chcąc ją podnieść na swój grzbiet. No dobra Hewa, twój ruch!
- Ciekawe co się jej stało? - zapytała ot tak z ciekawości.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

13-10-2012, 18:20
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Uśmiechnęła się jedynie do Naomi. Oczywiście była jej wdzięczna za pomoc. Tak więc dzięki niebieskookiej udało jej się przenieść białą na zewnątrz i z jej pomocą ułożyła ją na trawie, na nierównym terenie, z głową do dołu i na plecach. Więcej nie mogła jej pomóc, jeszcze tylko odchyliła jej łeb do tyłu, żeby lepiej docierało do niej powietrze. Kiedy upewniła się, że lwica w miarę trwale leży, podniosła się, przyglądając się jej uważnie.
- Nie mam pojęcia. Wygląda, jakby z kimś walczyła. Nie podoba mi się to, ostatnio coraz więcej osób przychodzi tutaj rannych. Powinniśmy uważać, bo może to być coś poważniejszego. - odpowiedziała Naomi, kierując na nią swój wzrok. Miała jednak nadzieję, że się myli. Nie chciałaby wojny z innym stadem.
Naomi
Gość

 
13-10-2012, 18:27
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Skończywszy wynoszenie rannej na zewnątrz, samica stanęła obok Hewy aby przyjrzeć się czarno-białej. Tak jak i Hewę, Naomi dziwiło też to, że przychodziło tu coraz więcej chorych i rannych. Zdaniem Białego Pazura to wszystko zaczęło się od momentu w którym jej stado zostało ,,odwiedzone'' przez Świtowców.
- Nie wiem jak ty, ale się ciut boję. Mam takie dziwne przeczucie, że oni jeszcze mogą nas odwiedzić - powiedziała patrząc na medyczkę przekazując jej chcąc nie chcąc swoje obawy.
- Czego oni od nas chcą? - zapytała marszcząc lekko brwi. Nie rozumiała tego wszystkiego co się wokół niej działo.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

13-10-2012, 19:33
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Uwadze pomarańczowej nie umknęło przybycie nieznajomej lwicy, której od razu na pomoc ruszyła Hewa, a tuż za nią także Naomi. Nim zdążyła się zorientować obie już wyniosły ją na zewnątrz groty i tak Hatima została teraz sama z Amanisem, Snow i jeszcze z paroma innymi osobami, jak dzieci Hewy. No właśnie! Jej dzieci! Czyli jednak piaskowej udało się odnaleźć chociaż część swojego potomstwa. Wciąż było szkoda, że nie wszystkich, ale lepsze to niż nie znaleźć żadnego ze swoich pociech. Przynajmniej wciąż miała kogo obdarzyć swoją rodzicielską miłością. Tymczasem samica nie chcąc przeszkadzać ani siostrze, ani przyjaciółce w zajmowaniu się kolejną poszkodowaną, brązowooka po prostu położyła się tuż obok małej gepardzicy i znacznie większego lygrysa. Leżąc tak z głową na łapach również zastanawiała się co tak nagle pojawiło się chorych i rannych. Akurat po tym, jak wizytę na Lwiej Ziemi złożyły lwy z tego Świtu. Miała co do nich złe przeczucia i pewno słusznie.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Elijah
Gość

 
13-10-2012, 20:52
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Brązowy, młody lew pewnym krokiem wszedł do jaskini, niosąc ze sobą zapach traw sawanny. Może 6 miesięcy wydaje się czymś niezwykle krótkim, tu mogę zapewnić, iż jest odwrotnie. 3 miesiące poza domem na pewno nie jednego nauczyły samczyka, podczas nich też wydoroślał. Poprzednio maleńkie chucherko, teraz niemal mężczyzna. Poważny wyraz twarzy młodzika wskazywał na nie jedno przejście. A to wszystko po to, by przekonać się, iż Twoje miejsce na świecie jest tu, gdzie się urodziłeś. Pomiędzy matką, pozostałymi Lwioziemcami i licznym rodzeństwem, tworzącym jedna, wielką rodzinę. Elijah i tak wyszedł bez pożegnania, matka musiała się nie jeden dzień zamartwiać i nie jedną noc zarywać myśląc, gdzie jej maleństwo się podziało. Lwiak zastrzygł uchem, słysząc znajome głosy w Grocie. Z wolna przyjrzał się zebranym lwicom – pierwsza w oczy rzuciła mu się rudawa lwica, około czteroletnia, z opiekuńczym wzrokiem i duszą godną anioła. Hatima, przemknęło mu przez myśl. Nic się nie zmieniła.. Kolejna była siostra poprzedniej, jasnowłosa Naomi. Trzecia lwica nie wyglądała tak dobrze; białe futro w kilka czarnych pasów pobrudzone było, po części, zaschłą krwią. Jej ciało drgało, zapewne z bólu i wyczerpania. Widać było, że mocno jej się oberwało. Niedobrze. Cudzoziemcy coraz bardziej dają się we znaki. Od razu pomyślał o Szkarłatnych. Cholerne bydlaki, myślą, ze wszystko im wolno! Nad Kerrą wznosiła się jeszcze jedna, znajoma ostać. Posiadała piaskowe futro, nadzwyczaj pro miejący uśmiech i troskliwe zielone oczy. Hewa. Hewa, jego mamełek, jego opiekunka. Uśmiechnął się życzliwie do siebie, jednak bez zdradzania swojego położenia. Z wolna zbliżył się do krwawiącej i zapytał, całkiem już odmienionym głosem.
- Kolejna ofiara? – ton przybrał przełamany pomiędzy obojętnością, a zainteresowaniem. Pamiętał dobrze, jak podkradał matce leki, by sam się czymś posmarować albo naszpikować. Ach, to były czasy…
Kerra
Gość

 
13-10-2012, 23:35
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Biała miała koszmary. Znów przeżywała śmierć małej Storm, przecież to było przed chwilą. Znów czuła tamten strach, ból i żal. Już chciała się zaopiekować małą, szarą kuleczką, a potem musiała patrzeć na jej śmierć. Choć o tym nie wiedziała, zaczęła się rzucać. Szarpała się z boku na bok i krzyczała
-Nie! Nie ją! Nie zabijaj jej!
Nagle obudziła się. Otworzyła niespokojne oczy i rozejrzała się. Uspokoiła oddech i popatrzyła na medyka.
-Dziękuję. I przepraszam za kłopot.- powiedziała osłabiona. Kerra poczuła coś na grzbiecie, więc odwróciła się lekko, by spojrzeć co się tam znajduje. Bandaże z liści i lian. To dobrze. Lwica czuła się już o wiele lepiej, ale nie była zdrowa. Nie chciała się podnieść. Po co? Tylko wywołałaby nową fale bólu. Odpocznie, może chwile porozmawia z piaskową. Dla zabicia czasu.
-Nazywam się Kerra. A ty? Jak cie zwą?-zagaiła. Trzeba wiedzieć, z kim się rozmawia.
Hewa
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 81
Spostrzegawczość: 78
Doświadczenie: 26

14-10-2012, 02:51
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

- Mam nadzieję, że to jednak tylko przeczucie. - powiedziała zaniepokojonym głosem, kiedy przypomniała sobie o porwaniu Mako.
- Nie wiesz może, czy wypuścili już Ma... znaczy króla? - w ostatnim momencie ugryzła się w język. Lepiej będzie, jeśli będzie używać jego oficjalnej funkcji, to mu dodaje w oczach innych. Ale naprawdę, powinien już wrócić.
- Ile mogą go tam przetrzymywać? - dodała jeszcze po chwili cichszym głosem, a jej wzrok zaczął błądzić po okolicy. Naprawdę powinien już dawno wrócić. Miała nadzieję, że żadnej poważniejszej szkody mu nie wyrządzili. Pewnie chcą z niego wyłudzić informacje na temat stada. Spotkała się już z czymś takim u Płonących, kiedy sama siedziała w ich lochach. Z tą różnicą, że wtedy znalazła się tam przez przypadek i została szybko wypuszczona. Zapewne lochy Świtu są znacznie gorsze od byłych Płonących... Chciała przestać o tym myśleć, ale nie mogła. Tak bardzo się martwiła o przyjaciela. Słysząc pytanie Naomi zastanowiła się przez chwilę.
- Królowa wspomniała mi jakiś czas temu, że Szkarłatny Świt jest to po prostu Zła Ziemia, z tym, że pod inną nazwą. Jeśli to prawda to pewnie przewodzi nimi ktoś, kto był kimś ważnym w Złej Ziemi. Kto wie, może nawet Kami podniosła swoje stado z popiołów. Tak więc, jeśli to naprawdę Złoziemcy to pewnie chodzi o dawne urazy. - powiedziała, a na jej pysku pojawiło się zniesmaczenie. Ile można rozpamiętywać dawne krzywdy? Może prawda była znacznie bliżej, może oni najzwyczajniej w świecie nie mieli nic innego, co mogliby ze sobą zrobić?
Jej rozmyślania przerwało przybycie w to miejsce Elijaha. Z początku Piaskowa go nie zaważyła, taka była zajęta rozmyślaniem na temat Świtu. Dopiero po chwili zmarszczyła nos, czując znajomy zapach. Bardzo jej bliski. Ale to niemożliwe.
Kiedy odwróciła łeb w drugą stronę aż drgnęła i ze zdumienia otworzyła pysk, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Zobaczyła Elijaha, a już sądziła, że go więcej nie zobaczy, w końcu nie widziała go gdzieś koło 3 miesięcy. A to sporo jak dla dzieci. One straszliwie szybko rosną. I zdecydowanie było widać to po brązowym. Na początku Piaskowa zastanawiała się też, czy to nos jej nie myli, jednakże szybko odrzuciła od siebie tą myśl. W następnej sekundzie była już przy Elijahu, a już po chwili ściskała go, jakby bojąc się, że ten zaraz rozpłynie się w powietrzu jak zjawa.
- Elijah... - to jedyne, co zdołała z siebie w końcu wyrzucić. Była naprawdę wstrząśnięta. Tyle czasu go nie widziała.
- Gdzie się podziewałeś tyle czasu? - zapytała po dłuższej chwili, a do jej oczu zaczęły cisnąć się łzy szczęścia. Których zresztą nie zamierzała powstrzymywać. Dopiero po dłuższej chwili wypuściła syna z uścisku, nadal jednak pozostając blisko niego. Jak dobrze, że się odnalazł. Lwica otarła łapą łzy, dalej wpatrzona w swojego synka. Jak przez mgłę usłyszała słowa białej. Dopiero po dłuższej chwili do niej dotarły. Niemal o niej zapomniała.
- Ja jestem Hewa, medyk stada Lwiej Ziemi. - przedstawiła się, razem z tytułem, po czym wróciła wzrokiem do Elijaha. Postanowiła jednak zapytać różwooką o coś jeszcze.
- Co się stało? Twoje rany wskazywały na poważną walkę. - powiedziała zatem, zerkając uważnie na Kerrę. Czyżby Świtowcy? Nie mogła się jednak zbyt długo skupiać na myśleniu o takich rzeczach. Jej wzrok mimowolnie powrócił do brązowego, a na jej pysku pojawił się ciepły uśmiech, który mówił jedynie dobrze, że jesteś.
Kerra
Gość

 
14-10-2012, 13:41
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Lwica słuchała uważnie.Czyżby ten brązowy maluch jest dzieckiem medyka? Przypatrzyła się uważniej dziecku. Po chwili zarejestrowała odpowiedź piaskowej. Hewa... Medyk. Nie słyszałam jeszcze o kimś takim. Po chwili odpowiedziała na pytanie zadane przez lwicę.
-Tak, walczyłam. Jakiś lew zaatakował lwiątko, więc je broniłam. Niestety, później zjawiła się banda tego obcego. Ja dostałam taką pamiątkę, a młode nie przeżyło. Nie wiem, kto to był.-Biała mówiła to wszystko obojętnym tonem, nie pokazując, że pokochała małą Storm. Nie będę wyżalać się obcym Spojrzała uważnie na piaskową, ciekawa jej reakcji. Nie znała jeszcze zachowań lwioziemców.
Naomi
Gość

 
14-10-2012, 14:14
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

W końcu samica o imieniu Kerra obudziła się, no i wyglądało na to, że czuła się już lepiej. Bogu dzięki!
Słuchała uważnie opowieści czarno-białej, a kiedy ta skończyła mówić spojrzała przerażonymi oczami na Hewę. W jej głowie pojawiły się przepuszczenia mówiące o tym, że to mogli być Świtowcy. Jednakże tutaj, żadnej pewności nie miała.
Po chwili ponownie spojrzała na samotniczkę.
Kitana
Gość

 
14-10-2012, 15:32
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Po długiej wędrówce i życiu w samotności, poza domem rodzinnym na Lwiej Ziemi pojawiła się córka dawnego króla tego stada, Morgotha, dawna księżniczka Stada Lwiej Ziemi, imieniem Kitana. Już wchodząc na te tereny uśmiechając się powiedziała do siebie:
- Witaj w domu - po czym zadowolona pognała dalej. Gdzie najpierw wejść? Na Lwią Skałę? A może lepiej do Groty Medyków? Po chwili zastanowienia samica wybrała to drugie. Miała tam bliżej, a poza tym...ona sama pamięta czasy kiedy to była medykiem i opatrywała rannych i chorych członków stada. Była jeszcze Aniołem Wolności! Ech, to były czasy!
Stanąwszy u wejścia groty zaczęła się rozglądać. Dostrzegła tam jakieś inne lwy, zupełnie nieznane niebieskookiej. Wszystkie poza jedną lwicą. Mianowicie chodziło tu o zielonooką, piaskowosierstną samicę, którą Kitana pamiętała, pomimo tego, że się dość długo nie widziały.
- Hewa?! - tylko to jedno słowo wydobyło się z jej pyska. Nie wierzyła własnym oczom, że ją widzi.
Sanamu
Gość

 
14-10-2012, 19:00
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth

Uwagę tu obecnych mogła przykuć wychudzona sylwetka, która na trzęsących się łapach stała właśnie w wejściu do groty. Lwiątko drżało ze zmęczenia długą podróżą, jak i strachem, że znalazło się w obecności tylu nieznanych mu osób. Spod jego brudnej, ubłoconej sierści wystawały żebra, które bez trudu można było policzyć. Grzywka zwisała smętnie, a pysk był jeszcze mokry, bo samczyk pił w pośpiechu wodę z rzeki aby nie zauważyły go przebywające tam lwy. W pewnej chwili jęknął. Czuł narastający ból w tylnej części czaszki, który stopniowo przenosił się w inne okolice łba, jak i ciała. Ciemne plamy zakryły mu oczy. Syknął głośno, a echo groty jeszcze to wzmocniło, po czym padł jak długi na ziemię. Zemdlał. Ciemność go pochłaniała, czuł jak wpada w jej obślizgłe szpony. Nic dziwnego, odwodnienie, brak pożywienia i zmęczenie robią swoje. Szkoda tylko, że w takim momencie.
Sheyira
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:42 Dołączył:Wrz 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 61
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 10

17-10-2012, 19:09
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus

Sheyra obudziła się, po czym rozejrzała dookoła. Z tego co pamiętała, jakiś czas temu czuła tu zapach swego brata, jednakże teraz go nigdzie nie widziała. W sumie nie była pewna czy go rozpozna, w końcu minęło trochę czasu. Widząc brak zainteresowania ze strony innych lwów, Sheyra po prostu podniosła się i wyszła z groty. Zamierzała przejść się, pozwiedzać i przy okazji odnaleźć swego braciszka.
/zt
[Obrazek: sheyira_by_aladyllus-d7gxmoe.png]
Kerra
Gość

 
17-10-2012, 20:37
Prawa autorskie: Madkakerlaken |AlaDyllus

Patrzyła na wciąż przybywające lwy. Dla raczej samotniczej Kerry tyle nieznanych zwierząt to stanowczo za dużo. Impra skończona, wciąż żyje, więc zbieram zad do Nowej Północy.
-Dziękuje ci za pomoc, mam u ciebie dług.-rzuciła w stronę Hewy.
W jej systemie nie ma tak dużych przysług, jedynie długi, które trzeba spłacić. Teraz piaskowa może liczyć na jej pazury w niebezpieczeństwie. No, a teraz do króla Północy! Muszę w końcu dołączyć do tego stada.
I już, biało-czarna umknęła z groty. Ku śniegom!
zt
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

17-10-2012, 21:43
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Pomarańczowy wpadł do groty niczym wiatr. Ledwie zahamował przed samą Hewą, musiała chwilkę odsapnąć ale nie było na to czasu. Złotogrzywy wydyszał z siebie kilka ledwie zrozumiałych słów.
-Musisz pomóc Suri. Jest w grocie na Lwiej Skale. Została zaatakowana przez kogoś ze Świtu. Jest stan jest dość poważny i naprawdę liczy się każda sekunda. Młodzieniec miał nadzieję, że zielonooka jakoś zareaguje i uda się z nim do białej.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości