Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
09-06-2017, 13:34
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Turkus jej ślepi uważnie rozglądał się dookoła, a jej ciałem szarpały dziwne torsje, kiedy zorientowała się, gdzie istotnie się znalazła. Obrzeża Królestwa Popiołu i Mgły. Czy aby na pewno powinna się tutaj szwendać? Właściwie do Królestwa drogę przecinała jej jeszcze Czarna Rzeka, jednak w dalszym ciągu wraz z chłodnymi powiewami wieczornego wiatru przychodził kłębiący się dookoła niepokój. Podniosła wzrok na zalewające się krwią zachodu niebo. Zmęczone długim wędrowaniem mięśnie pod warstwą skóry kurczyły się nerwowo, chcąc wyładować całe kumulowane w nich napięcie. Rozejrzała się niepewnie dookoła. Właściwie nie była na obcych ziemiach. To jeszcze były niczyje tereny. Ognista pustynia, którą przywędrowała tutaj. A więc była gdzieś na północnym zachodzie. Skierowała swój pysk na wschód i ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi, kiedy w głowie zaczęły się kłębić różne myśli. Istotnie nie powinno jej tu być. Ale dalsza tułaczka po zmroku napawała ją jeszcze większym poczuciem niebezpieczeństwa. Skierowała się bliżej łagodnego zejścia do rzeki i tam powoli się skuliła. Łapy podmyte zostały chłodną przyjemną wodą z rzeki, a ona sama umoczyła pysk w krystalicznie czystej wodzie, która mieniła się barwami zachodu. Przez moment odniosła wrażenie, jakby koryto rzeki wypełnione było krwią. Aż lekko drgnęła prostując się i rozejrzała niepewnie. Ale to tylko krwisty zachód odbijał się w rzece.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09-06-2017, 14:50 przez Sadie.)
|
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
09-06-2017, 19:20
Prawa autorskie: ja-Dirke
Będąc władcą nadal wykonywałem swoje podstawowe obowiązki i patrolowałem ziemie. Tak tez zainteresowała mnie lwia, która najwyraźniej chciała przekroczyć rzekę. Spoglądałem się na nią z ukrycia aby po pewnym czasie wystąpić i pokazać się jej.
-Nie obawia sie panna krokodyli?- Zapytałem sie w końcu aby i pokazać swoją obecność |
|||
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
10-06-2017, 18:52
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Sadie poderwała się od razu, odskakując na kilka kroków. Dostrzegła błysk dwojga szmaragdów w oddali i złożyła po sobie uszy, będąc jednak cały czas w miarę opanowana. Grunt to nie dać komuś poznać po sobie strachu. Ciche westchnienie wyrwało się z jej trzewi, a ona sama powoli się wyprostowała, dumnie unosząc pysk. Machnęła z lekka swoim ogonem i rozejrzała się dookoła, jakby szukała kolejnych par oczu. Ale takowych nie było. A ją i nieznajomego dzieliła jeszcze rzeka.
- Krokodyle nie wychodzą daleko poza zbiornik. - oświadczyła spokojnie i machnęła w powietrzu ogonem ze świstem, a on strzelił w podłoże wzbijając w powietrze kłęby kurzu. Zastrzygła z lekka swoim uchem i przechyliła łeb na bok w zamyśleniu. - Ale przyczajanie się i straszenie panien mogłoby spowodować, że przypadkiem wpadną do rzeki prosto w paszcze krokodyli... - dodała i kącik jej warg drgnął jakby w lichym uśmiechu. - Niech księżyc oświetla twą drogę, nieznajomy. Czyżbym znajdowała się w pobliżu ziem Królestwa Mgły i Popiołu? - zagadnęła ze stoickim spokojem, a jej ogon wolno falował po podłożu.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am. |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
11-06-2017, 17:51
Prawa autorskie: ja-Dirke
-Zdziwiłby się panna jak potrafią szybko biegać- Czy ja ją straszyłem? Może... Raczej uprzedzałem aby płaczu nie było, ze łapę sie straciło. Byłem pozytywnie do niej nastawiony az usłyszałem to jej przywitanie. No i następne plugastwo z księżyca. Jaks w ostnim czasie miałem do nich coraz mniej jakieś sympatii a wręcz przeciwnie.
|
|||
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
12-06-2017, 08:51
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Zauważyła nagłą dziwną zmianę w jego postawie. Złożyła z lekka swoje czekoladowe uszy i machnęła ogonem, który ze świstem przeciął powietrze, opadając w końcu na podłoże bezwładnie. Zmarszczyła nieco nos i rozejrzała się dookoła, aż ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi. Przymknęła te piękne turkusowe ślepia, karcąc się w myślach za to jak bezmyślnie dała po sobie poznać skąd pochodzi. Dzieliła ich jeszcze rzeka. Jeśli samiec postanowi zaatakować, będzie miała chwilową przewagę w ucieczce.
- Sadie. Po prostu Sadie, panie... - odparła mu nieco spokojniej. Samiec nie wydawał się mieć w planach rzucenia się na nią z pazurami. Ale lepiej dmuchać na zimne, nieprawdaż? Ogon z wolna podniósł się z podłoża i zawędrował ku wodzie, w której umoczył pędzelek. Turkusowe ślepia, w których ktoś kiedyś zamknął wszystkie oceany tego świata wpatrywały się przez moment w powstające okręgi, aż powróciły do samca. - Rozumiem, że pańskie milczenie oznacza potwierdzenie mych słów... - jej wargi przyozdobił łagodny uśmiech. Oj Sadie. Nawet nie wiesz, z kim w tej chwili rozmawiasz. Nie wiesz, że stoi przed tobą sam król rozległego królestwa. Owinęła wolno ogon wokół tylnych łap i postawiła swoje czekoladowe uszy.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am. |
|||
|
Myr Odnowiciel | Konto zawieszone Gatunek:lew przylądkowy- P. l. melanochaita Płeć:Samiec Wiek:5 lat Znamiona:4/4 Liczba postów:1,924 Dołączył:Maj 2015 STATYSTYKI
Życie: 90
Siła: 95 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 61 Doświadczenie: 23 |
19-06-2017, 20:48
Prawa autorskie: ja-Dirke
-Niech będzie... panno Sadi- Tak kolejarzem ją to ta lwica, z która Otieno wyruszył i potem zaginął. Czegoż tutaj poszukiwała, go? swych dzieci? kogos nowego? Lekko poruszyłem końcówka ogonu.
-Tak... -Owszem moje milczenie było potwierdzeniem jej przypuszczań. -Panna zaś od Księżycowych jest- To było bardziej stwierdzenie niż jakieś pytanie. Nie ruszałem sie ze swego miejsca ani na moment. Stałem wpatrując sie w jasna lwicę. |
|||
|
Sadie Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:291 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 64 Zręczność: 76 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 40 |
01-07-2017, 08:39
Prawa autorskie: Lineart - Malaika4 - kolor - ja/witam (DeviantART) | The Fray
Ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi. Kojarzyła samca? Nie bardzo. Nawet się nie przedstawił, toteż całkowicie była zbita z tropu. Machnęła swoim ogonem i pozwoliła sobie usiąść. Czy traciła czujność? W żadnym razie. Ale po długiej podróży wypadało nieco odpocząć. Przyjrzała się uważnie nieznajomemu i zmrużyła piękny turkus oczu.
- Panie. Znacie może Otieno? - zapytała w końcu i uniosła pysk - Szukam go szmat czasu. Już nawet nie łudzę się, że go odnajdę. Straciłam całą swą nadzieję na ten bezsensowny cel. Prawdopodobnie zadaję ostatni raz to pytanie: czy widzieliście go gdzieś tutaj, panie? Wracał na te tereny? Pokazywał się? - dodała po dłuższej chwili milczenia i namysłu. Może uznali go dawno za zdrajcę...? Licho jedno wie. Zastrzygła czekoladowym uchem i rozejrzała się po okolicy. Długa droga do domu jeszcze przed nią. A sił brakuje z dnia na dzień. Jedynie tęsknota do dzieci zmusza do podniesienia się i powrotu.
Be still and know that I'm with you
Be still and know I am. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości