♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

#1
23-07-2017, 19:30
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Blisko Doliny Lasu, znajduje się otwór w ziemi, który jest w stanie przekroczyć dorosły lew, obrośnięty gęsto roślinnością, nieco wtapia się w otoczenie, ale jeśli dobrze się przyjrzeć zobaczy się ów otwór. Prowadzi on do sporej jamy, lekko pochylonym zejściem do środka, mogącej pomieścić całkiem dużą grupę lwów, jej sufit wzmacniają korzenie, w tym korzenie drzewa rosnącego blisko jamy, w ścianach natomiast tkwią kamienie, wzmacniając całą konstrukcje. Wewnątrz panuje półmrok, światło dostaje się tutaj prócz wspomnianego głównego otworu jeszcze przez dwa małe u góry. W jamie usytuowane są gdzieniegdzie kamienie, znajdujące się blisko ścian, ale nie po środku, ani przy wyjściu.

***

Zielonooka nie miała pojęcia co jeszcze wydarzyło się po spożyciu przez nią lulka, ponad trzy miesiące temu. Na początku mdłości, które jej towarzyszyły, były spowodowane ów rośliną, później jednak te się powtórzyły i lwica nie miała pojęcia że powodem tym razem jest ciąża, podobnie jak jej częste zmiany nastroju, które przeżywała chyba po raz pierwszy w życiu. Nigdy jeszcze tak szybko nie zmieniał jej się humor, o dziwo przestała mieć nawet ochotę podróżować, na co samej sobie nie mogła się nadziwić, by potem czuć chęć na zwiedzanie świata ze zdwojoną siłą. Między czasie spotkała ptaka - pliszkę siwą, która nieszczęśliwie zaplątała się w gałęzie krzewu, chcąc dostać się do swojego przysmaku. Gdyby nie lwica najpewniej by tam zginęła, w podzięce za pomoc postanowił, ponieważ okazało się że to samiec, towarzyszyć już zawsze Xeni, o czym przekonała się kiedy uratowany przez nią ptak, leciał nad nią i zatrzymywał się tam gdzie ona. Niestety nie potrafił się porozumiewać w tym samym języku co lwica, ptasie dźwięki jakie wydawał nie wiele jej mówiły. Lecz to nie przeszkadzało zielonookiej by w razie napadów samotności nawijać do samca pliszki. Pomagał jej w szukaniu robaków, gdy zorientował się że właśnie nimi się odżywia, wtedy też nabrał większego zaufania do lwicy i czasami podróżował siedząc na jej grzbiecie. Z upływem ciąży biało-brązowa czuła się dziwnie ospała i jadła coraz to więcej, przy czym myślała że przytyła od zbyt dużego jedzenia, co mimo wszystko było dosyć zastanawiające, nie spodziewała się że robaki mogą być tak tuczące. Nie miała najmniejszych domysłów że jest w ciąży, w końcu nie pamiętała jak do tego doszło, choć zastanawiał ją ten dziwny stan, może to jakaś choroba? 

Przyszedł czas porodu. Xenia czuła się dzisiaj wyjątkowo źle, wciąż nachodziły ją dziwne skurcze, a instynkt podpowiadał by gdzieś się ukryć, ale nie miała pojęcia czemu, bo nic jej przecież nie zagrażało. Ptak wleciał jej nagle do dość dużej dziury w ziemi, weszła za nim odkrywając w środku sporą przestrzeń - jamę. Widząc jak skacze wokół upodobanego miejsca na ziemi, jakby chciał by tam odpoczęła. Uznała że to nawet dobry pomysł, położyła się bokiem na chłodnej ziemi i już zamierzała zasnąć, ale budziły ją wciąż pojawiające się skurcze, intensywniejsze z każdą chwilą. Miała nadzieje że zaraz jej przejdzie, przy czym bardzo się pomyliła, to był zaledwie początek czegoś niezwykłego. W końcu odpłynęły jej wody, a lwica zaczęła rodzić. Ból był na tyle silny, a sytuacja dla niej na tyle nie jasna, że zielonookiej pozostało kierowanie się instynktem, czego prawie nigdy nie robiła, ale teraz nie miała tak jakby wyboru. Zacisnęła zęby a to z bólu, a to aby stłumić jęki, ponieważ instynkt podpowiadał jej by nie zwracała teraz na siebie uwagi, za jego sprawą odczuwała zagrożenie akurat w tym jednym momencie, w zupełnie nowym doświadczeniu. Kompletnie zdezorientowana. Oddech miała szybki, wręcz sapała trudząc się i męcząc przez ładną godzinę, aż w końcu na świat przyszło pierwsze lwiątko... Nie wiedziała że za nim pojawią się kolejne.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Cheka
Samotnik
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:16 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 25
Zręczność: 25
Spostrzegawczość: 25
Doświadczenie: 0

#2
23-07-2017, 20:53
Prawa autorskie: Ja

Jakaś nieznana siła wypchnęła mała lwiczkę z dotychczasowego ciepłego miejsca bytowania wprost w zimną noc. Wydała z siebie płacz niezadowolenia po czym zaczęła pełzać w stronę lwicy w poszukiwaniu ciepła i pożywienia.
[Obrazek: KlKlXwC.png]                       

Cellophane flowers of yellow and green
Towering over your head
Look for the girl with the sun in her eyes
And she's gone
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#3
23-07-2017, 23:15
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

To było bardzo dziwne. Zupełnie nagle i bez ostrzeżenia świat lwiczki postanowił się skurczyć. Ściskał ją ze wszystkich stron, pchając gdzieś do przodu, nie miała pojęcia gdzie. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jej się to podobało, ale nie była też jakoś specjalnie rozeźlona. Zdziwienie wzięło górę. A potem było jeszcze ciekawiej. Granice jej świata przestały napierać. Co więcej - zupełnie zniknęły. Zrobiło się chłodno. Lwiczka spróbowała się poruszyć. Pod łapami miała coś, co wcale nie przypominało znanej jej błony. Poruszanie przychodziło jej trudniej, ale pole manewru się powiększyło. Zaciekawiona sunęła przed siebie aż nie uderzyła w coś miękkiego b ciepłego. Postanowiła zbadać to coś za pomoc ust. I kolejna niespodzianka - ciekł z tego słodki, pyszny płyn!
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#4
23-07-2017, 23:43
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Ciepło. Niczym nie naruszony stan wegetatywny. Mała klucha czująca jedynie cieepło i wielkie bijące coś, które uspokaja, daje bezpieczeństwo... i pierdut! Zaczyna się trzęsienie ziemi. Małemu bardzo to się wszystko nie podobało.Gdzie się podziało rodzeństwo? Po chwili maleństwo poczuło jak cały świat się zawęża i rozszerza. Nagle ciałko znalazło się w kompletnie innym otoczeniu. Było zimno nie było rodzeństwa no i zniknęło bijące coś.Pchany instynktem mały samczyk zaczął pełznąć próbując znaleźć drogę. Wydawał z siebie piski i tak długo się darł, aż nie poczuł ciepła bijącego z ciała mamy. Gdy jego nosek natrafił na sutek, malec ochoczo zaczął pić razem z rodzeństwem.
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
Bahati
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45

#5
24-07-2017, 01:11
Prawa autorskie: Disney + moje przeróbki // Ghalib
Tytuł pozafabularny: Sknerus

Koniec świata. Ciepły i przytulny dom zaczął się trząść jak nigdy dotąd. Malec miał coraz więcej miejsca w miarę ubywania rodzeństwa, co z jednej strony go cieszyło, a z drugiej przerażało. Obawiał się, że będzie następny. I niestety obawy się spełniły. Nie miał nawet możliwości protestowania, gdy kolejne skurcze pchały go w coraz ciaśniejsze odmęty. Gdy tylko poczuł na sobie nieznośny chłód, chciał zawrócić. Ale nie mógł. Został całkowicie wypchnięty. I tak sobie bezradnie leżał. Słyszał dziwne dźwięki, które były wyraźniejsze i mniej łagodne niż te szumiące, które docierały do jego uszu wcześniej. Zaczęło mu czegoś brakować. Chyba powietrza. Pępowina przestała działać. I co teraz? Czy tak właśnie skończy się życie małego pasożyta? Miał ochotę zapłakać nad swoim żałosnym losem. Wtedy właśnie odkrył, że za otwarcie pyszczka dostaje powietrze. W dodatku sam wydawał nieznośne dźwięki. No proszę. Żyje sobie lewek trzy miesiące i dopiero potem się dowiaduje, że potrafi takie rzeczy.
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

#6
24-07-2017, 17:48
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Zielonooka chciała już mieć to z głowy, w życiu jeszcze nie czuła aż tak nieprzyjemnego bólu, za bardzo więc nie protestowała i poddała się naturalnej kolei rzeczy. Czuła jak każdy osesek wydostaje się z niej po kolei, nie mając jeszcze do końca świadomości co się dzieje, ale już zaczynała się domyślać, a jednocześnie temu nie dowierzać. Przecież pamiętałaby kiedy to robiła, prawda? Chyba... Jakby nie było na pewno wszystko będzie dobrze, prawda? Ból już przecież przechodził, a sama czuła się jakby lżejsza. Słyszała piski, które wydawały jej się nowymi, a jednocześnie znajomymi dźwiękami, jedno było pewne, nie należały one do najprzyjemniejszych. Strasznie głośno zrobiło się w jamie, Xenia aż uchyliła uszy. Samiec pliszki, który przez cały czas obserwował wydarzenie, zdecydował się wylecieć na zewnątrz i czuwać przy wyjściu. 
W końcu już zupełnie jej ulżyło wraz z wydostaniem się ostatniego z malców na świat. A kiedy ból minął, powoli patrząc po czterech małych kulkach z wciąż towarzyszącym jej szokiem, z otwartym ze zdumienia pyskiem, kiedy to miała właśnie coś powiedzieć, tyle że zupełnie zaniemówiła, przekonała się że właśnie została matką... A jednak to nie było od przejedzenia? Wciąż nie dowierzała w to co widzi, nawet zamrugała kilkakrotnie i nic się nie zmieniło, trzy kulki już były uczepione jej sutków, a czwarta wydawała wciąż z siebie piski. Ale jak to? Kiedy to? I co teraz? Kiedy nigdy nie zajmowała się małymi lwiątkami... Ba, nigdy nie planowała być matką, wolała sobie wędrować i zwiedzać, czasami poszaleć... Właśnie, poszaleć, zielonooka wróciła pamięcią do chwili w której spróbowała lulka i aż się wzdrygnęła na samą myśl, ta dziura w pamięci, wtedy właśnie musiała... Nie... Tak, na pewno tak, przecież nie mogłaby zajść w ciąże z powietrza? 
- Rodzice by chyba padli na zawał, jak dobrze że nie mają pojęcia co narobiłam - skomentowała, wzdychając z ulgą. Przysunęła delikatnie płaczącego synka do sutka, może i on zajmie się piciem mleka? Mimo wszystko widząc te malutkie szkraby, każde o innym kolorze futerka, nie potrafiła się nie uśmiechnąć, były takie rozkoszne i słodkie. Tylko jej i... I... Może nad ich ojcem zastanowimy się później? Nie pamiętała tego szczególnego momentu w którym to się zaczęło, a co dopiero z kim to robiła, grunt że przynajmniej zapamiętała że byli z nią tam wtedy aż dwoje kandydatów na tatusia, jak dobrze że tylko dwoje, na pewno któryś będzie wiedział kto jest tatą, taką miała nadzieje. Powoli zaczęła się oswajać z tym co się stało i zastanawiać co teraz powinna zrobić, na pewno się nimi zająć, ale jak? Była zupełnie sama z lwiątkami i nie miała nawet kogo zapytać co dalej. Szkoda że wcześniej nie podpatrzyła żadnej lwicy w ciąży, albo nie interesowała się akurat tym tematem, a było trzeba. Ale, to nie może być aż takie trudne. Łatwizna, każda lwica potrafiłaby się zająć lwiątkami, a zwłaszcza swoimi. Już wpadła na to by wylizać porządnie maluchy, aby miały czyste futerko, dużo podpowiadał jej instynkt macierzyński, właściwie był jedynym źródłem, z którego mogła czerpać, ze względu na brak doświadczenia. Sprawiał też że zaczęła czuć wyjątkową więź z dziećmi. Delikatnie przejechała językiem po ich skąpym futerku, każdego malca umyła z osobna, pilnując by każde ssało dzielnie mleko i w miarę potrzeby przysuwać każde do pokarmu, myjąc je mogła im się dokładniej przyjrzeć i zgadywać które to samczyk, a która samiczka. Po jakimś czasie, emocje nadal nie chciały opaść, przez co nie czuła nawet aż tak zmęczenia jak powinna, szok przerodził się w ekscytacje, nieco pomieszaną jeszcze z nie wielkim zdezorientowaniem w nowym doświadczeniu. Uśmiech pełen czułości, nie chciał zejść z pyska lwicy, ledwie powstrzymywała się by te wszystkie maluchy nie utulać do piersi, na prawdę były słodkie, ale też delikatne, musiała być ostrożna, nie chciała im zrobić krzywdy. Zaczęła się zastanawiać jak je nazwać. Co chwilę przerywając sobie myślami o tym ile to będzie mogła im pokazać, a ile naopowiadać. I na pewno nie powieli błędów rodziców, po co miałaby cokolwiek ograniczać swoim szkrabom? 
- Już mam! - wyrwało jej się zbyt głośno, dalej mówiła już normalnie: - Ty, malutka, będziesz Cheka, a ty... Jester, Cecezelela i Bahati - wyrecytowała skacząc wzrokiem po lwiątkach: - Całkiem spora z was gromadka... - ziewnęła, w końcu pokonało ją zmęczenie, zbyt wiele wrażeń jak na jeden dzień: - Jeszcze tylko... - już nie dokończyła, wystarczyło że płożyła głowę na łapach, wciąż leżąc na boku, a przysnęła.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Bahati
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45

#7
25-07-2017, 21:43
Prawa autorskie: Disney + moje przeróbki // Ghalib
Tytuł pozafabularny: Sknerus

Maluch usłyszał głos, który był mu dobrze znany. Towarzyszył mu od początku. Pisnął zaskoczony, gdy został zgarnięty przez coś ogromnego. Uspokoił się, gdy znalazł się wśród rodzeństwa, którego ciepło zaczęło mu się udzielać. Nosem trafił na coś miękkiego. Zapach tego czegoś zachęcił go do złapania bezzębnymi szczękami. I wtedy po raz pierwszy poznał smak mleka. W zasadzie to był pierwszy smak, z jakim miał do czynienia. A był on wspaniały. Ciepły, słodki. Łapkami instynktownie masował okolice źródła pokarmu, by dostać go jak najwięcej. Był tak zajęty ssaniem mleka, że nie przejął się mokrym językiem, który czyścił jego drobne ciało. Kąpiel była dosyć przyjemna. W końcu po raz pierwszy dowiedział się, jak to jest być suchym. Puszyste futerka rodzeństwa i matki były miłe w dotyku. Gdy tylko napełnił swój brzuch, zasnął w błogim spokoju.
Cecezelela
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:34 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 40
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#8
25-07-2017, 22:15
Prawa autorskie: Disney, filtry Ja
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Jester)

Już nieco najedzony bachorek poczuł na sobie coś mokrego. Wydarł się wniebogłosy i podniósł nos w tamtą stronę co poskutkowało że to mokre trafiło w nosek. Mały zaczął pełzać i kichać rozpychając się i trącając braciszków i siostrzyczki. Gdy fala kichania się skończyła niezadowolony Cec zaczął ponownie szukać cyca. W tym celu pełzał wszędzie po wszystkim i wszystkich domagając się papu.
[Obrazek: cec_sygnatura_png_by_lulubabulu-dc5aa8c.png]
Jester
Rekrut
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Podrostek Liczba postów:57 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie:
Siła: 40
Zręczność: 50
Spostrzegawczość: 40
Doświadczenie: 5

#9
29-07-2017, 12:19
Prawa autorskie: Salvathi
Tytuł pozafabularny: Papużki nierozłączki (+ Cecezelea)

Do małych uszek Jester doszedł głos. Głos, który słyszała już wcześniej, choć trochę zniekształcony. Oderwała pyszczek od sutka i wykrzywiła go w coś, co miało być uśmiechem. Może następnym razem wyjdzie lepiej. Zaraz potem usłyszała drugi głos, którego nie znała. Aż pisnęła ze zdziwienia i... niespodzianka! Ona też miała głos! To było niesamowite! Postanowiła przetestować nową umiejętność i szybko odkryła, że może wydawać różne dźwięki. A potem dotknęło ją duże mokre coś. Próbowała to coś złapać i ugrźć, ale coś było za szybkie, a ona zbyt nieporadna. I było jeszcze drugie coś, małe i miękkie. Rozpychanie miękkiego czegoś przypominało to, co często czuła w brzuchu. Zaczęła pełznąć za miękkim czymś. Ale to wszystko było ciekawe!
Imbali
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:63 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 25

#10
29-07-2017, 15:00
Prawa autorskie: avatar: ja, sygnatura: Teatr Muzyczny Capitol

- Kiedy księżyc wejdzie w siódmy dom,
Z Jowiszem w rzędzie stanie Mars,
Wówczas pokój powiedzie planety,
A miłość bieg wyznaczy gwiazd!
Oto nastaje Ery Wodnika świt!
Ery Wodnika świt!
Wodnika świt!
Wodnika świt!
Jak pewnie nie trudno się domyślić, wesoła piosenka już z daleka zapowiadała przybycie czarnego lwa. To, że zjawił się akurat w tym miejscu było czystym przypadkiem. Szczeże mówiąc nie poświęcił zbyt dużo czasu na poszukiwanie Xeni. Co więcej, tydzień po fakcie zupełnie o ich spotkaniu zapomniał. Oczywiście o dzieciach też nie miał pojęcia. Teraz przeszedł obok nory zupełnie jej nie zauważając i wdrapał się na rosnące nieopodal drzewo. Stanął na gałęzi, przednimi łapami objął pień i trząsł nim, śpiewając przy tym na cały głos:
Harmonia i zrozumienie,
Współczucie i ufność wszędzie.
Kres  oszustwa i szyderstwa, 
Pełna marzeń wizja szczęścia.

Kryształkowe objawienie
I umysłu wyzwolenie
Wodnika świt!

Wodnika świt!
[Obrazek: img_2801.jpg]
Banjo
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:62 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 91
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#11
29-07-2017, 19:40
Prawa autorskie: Vari rysunek, ja obróbka ;)

Banjo wpadł za Imem wtórując mu w śpiewie. Po spotkaniu z Xenią pomyślał o lwicy raz czy dwa, ale nie wiedział gdzie jest ani gdzie szukać więc uznał, że nie warto się przejmować. Jednak gdy do jego nozdrzy doszedł znajomy zapach, lew zatrzymał się i nadal nucąc z zaciekawieniem rozejrzał się po okolicy. W pole jego wzroku wpadła nora. Oczywiście Banjo niczego nie nauczył się ze spotkania z fukającym właścicielem poprzedniej nory, ale na jego szczęście tym razem nie musiał się zbyt obawiać. Po wsadzeniu głowy do nory uśmiech na jego twarzy rozszerzył się.
- Xenia! Co ty tu robisz? - jego wzrok spoczął na małych kulkach. Wydostał głowę z jamy i zawoławszy Ima, wszedł cały do środka.
-To twoje? Nie wiedziałem, że masz dzieci. Słooooodkie maluszki. A gudzi gudzi gu! Kto jest małym lewkiem? No kto jest puchatą kuleczką?- schylił się i ,,siepleniąć"do maluchów dotknął nosem puchatka nieco podobnego kolorem do niego samego. No z wyjątkiem łopatek które były podobne do Ima. Oczywiście jego uwadze umknął fakt, że były to noworodki i Xenia urodziła je po spotkaniu z nimi. Założył, że miała je od dawna. Potem obchodząc każdego z osobna wąchał je i każdego dźgał nosem, gilgotał ogonem albo delikatnie chuchał na niego.
[Obrazek: fae.gif]
"Przed spotkaniem skonsultuj się z katechetą lub egzorcystą, gdyż każdy lew niewłaściwie stosowany może zaszkodzić twojej moralności  i/lub cnocie"
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-07-2017, 19:40 przez Banjo.)
Xenia
Samotnik
*

Gatunek:Lew Afrykański Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Towarzysz:Pliszka siwa Liczba postów:226 Dołączył:Gru 2015

STATYSTYKI Życie: 95
Siła: 60
Zręczność: 72
Spostrzegawczość: 82
Doświadczenie: 10

#12
29-07-2017, 20:28
Prawa autorskie: Avatar - ja, obrazek w podpisie - Vasanti Vei
Tytuł pozafabularny: Mistrz Pióra

Zauroczona maluchami, zdawało jej się że Jester próbowała się do niej uśmiechnąć i nawet nie wiedziała jak bardzo to było trafne. Na co ona tylko poszerzyła swój uśmiech, niezwykle ciepły i przyjemny, choć mała nie mogła jej jeszcze zobaczyć, ale wkrótce i Xenia przekona się jakie śliczne oczka mają jej kuleczki.
Na kąpiel nie każde lwiątko zareagowało tak spokojnie jak Bahati, tak więc liżąc maluchy, została ogłuszona przez jednego z synków. Nieco się skrzywiła na ten nagły pisk, aż uszy ją zabolały, ale już potem na jej pysku znów pojawił się uśmiech, jak uroczo ten maluch kichał, był rozkoszny, cała czwórka była rozkoszna.
- To tylko mój język synku i już nie lubisz kąpieli? Są bardzo przyjemne... - powiedziała zachęcająco: - O, i twoja siostrzyczka też - odezwała się ponownie nieco rozbawiona, widząc próbę Jester pochwycenia jej języka. Dała lwiątkom się bawić, bo tak nazywała ich poruszanie się między sobą.

I jak wcześniej było wspomniane przysnęła, nie obudziła jej nawet czyjaś piosenka z zewnątrz, uznała ją za miły dodatek do snu. Dopiero gdy poczuła lekkie wibracje spowodowane przez wstrząsy drzewem na zewnątrz i usłyszała piosenkę dwa razy głośniej, otworzyła oczy, ziewając przy tym, znów chciała pogrążyć się w śnie, była wykończona, ale ten głos wydawał jej się znajomy, do środka wleciał towarzysz lwicy, pliszka zaczęła latać przy suficie alarmując ją o niebezpieczeństwie, na co Xenia nie zareagowała tak jak mógłby się spodziewać ptak.
- Popilnujesz ich? Tak wiem że to nierozsądne i w ogóle... Po prostu muszę zobaczyć kto to, tylko zerknę... - zwróciła się do ptaka, nie mogąc oprzeć się ciekawości. Samiec wylądował obok, już nie trudząc się, bo wiedział że to na nic. Pochyliła lekko łeb nad maluchami: - Bądźcie grzeczni, mamusia za chwilę wróci, kilka sekund, a będę - trąciła całą czwórkę na pożegnanie, i nim się zebrała do wyjścia, ktoś niespodziewanie wetknął tu głowę. Zaskoczona nie od razu poznała lwa i wydała z siebie tylko: - O! - by po chwili odwzajemnić uśmiech i odpowiedzieć na pytanie: - A nic takiego, tylko przed chwilą urodziłam - nie zdążyła nic więcej powiedzieć, bo Banjo wyskoczył na zewnątrz po Ima, później już patrzyła z lekka rozbawiona jak wita się z maluchami: - A moje, urocze nie? Choć wczoraj to ja też jeszcze nie wiedziałam że noszę ich w brzuszku, ale to była niespodzianka! Nigdy nie miałam jeszcze lwiątek, ale są takie słodziutkie że nie sposób ich nie kochać, a i są jeszcze kogoś... Jakby to ująć? - zamyśliła się, układając sobie wszystko w głowie.
- To... Pamiętacie może jak poczęstowaliście mnie lulkiem? I straaasznie fajnie się bawiliśmy, choć połowy z tego nie pamiętam, ale wiem że było super, później już nie było zbyt fajnie, bo albo miałam koszmar, albo... Sama nie wiem, chociaż właściwie... Nie, to musiał być sen, ale zabawne, nie wiem tego na pewno, nie pamiętam, może i dobrze, po co tam pamiętać o złych rzeczach... Wracając do tematu, to nie to co chciałabym wam powiedzieć... To będzie szok, mówię wam, to co teraz powiem to będzie na prawdę bardzo, bardzo szokujące... - tu zrobiła przerwę, by złapać oddech, popatrzeć jeszcze raz po maluchach, sama nie wiedziała czy są bardziej podobne do Banjo czy Imbaliego, popatrzyła jeszcze po obecnych tu lwach i niestety to niczego nie ułatwiło, więc pozostało powiedzieć: - Któryś z was właśnie został tatusiem - miała wrażenie jakby właśnie żartowała, choć wcale tak nie było, ale nie biorąc tego zbyt na poważnie to rzeczywiście wydało jej się to strasznie zabawne, bo kto tak na dzień dobry mówi komuś że został rodzicem i jeszcze nie wie który z dwóch jest tatą? Ledwie powstrzymywała się by zachować powagę na pysku. I nie miała nawet zamiaru myśleć o tym tak na poważnie, bo po co się przejmować? Jakoś to będzie. Wychowanie lwiątek mogłoby być trudne? To takie urocze maluszki.
- Ale wy pamiętacie który, co? - dopytała, z lekkim uśmiechem, o drobinkę zawstydzona, bo jednak to wstyd nie wiedząc z którym to robiła, a może z obojga? Nie, chociaż... Nie ważne. Wierzyła że za chwilę się dowie kto jest tym szczęśliwcem.
[Obrazek: SLSoZK4.png] 


Ma malunek na prawej łopatce przedstawiający jak na razie tylko dwie żyrafy, młoda i dorosła, stojące naprzeciwko siebie.
Bahati
Samotnik
*

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Podrostek Liczba postów:28 Dołączył:Lip 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 40
Zręczność: 45
Spostrzegawczość: 45

#13
29-07-2017, 23:10
Prawa autorskie: Disney + moje przeróbki // Ghalib
Tytuł pozafabularny: Sknerus

Tam, gdzie mieszkał wcześniej, jakoś łatwiej było spać. Tutaj ciągle się ktoś wiercił i rozpychał. W dodatku maluch usłyszał zupełnie obcy, donośny głos. Potem wszystko wokół zaczęło trzeszczeć, a z góry coś się sypało. Noworodek zaczął piszczeć przerażony, szukając schronienia przy swoim mlekopoju. Niestety ten zostawił go na pastwę losu. Zostało mu tylko rodzeństwo, które wierzgało i miotało się, pewnie z paniki. Przewrócił się na grzbiet, licząc, że dzięki temu będzie mógł się schować. Słyszał głos matki, ale pojawił się też inny, straszniejszy. Był coraz bliżej, aż w końcu Bahati poczuł ciepły oddech na swoim brzuchu. Gdy dotknął go wielki, wilgotny nos, malec nie wytrzymał i uraczył nieznajome straszydło żółtą fontanną. Kolejna super moc, o której nie miał pojęcia. Pytanie tylko, jak skuteczna.
Imbali
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:63 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 50
Doświadczenie: 25

#14
05-08-2017, 13:04
Prawa autorskie: avatar: ja, sygnatura: Teatr Muzyczny Capitol

- Że co?
Im przerwał piosenkę i zeskoczył z drzewa. Rzeczywiście, była tu nora, i rzeczywiście w norze była lwica i lwiątka.
- Cześć, Xenia! - zawołał na dzień dobry, po czym zwrócił się do Jo:
- Nie, nic mi o tym nie wiadomo.
Wcisnął się głębiej, by móc lepiej lwiątka obejrzeć. Kulki rzeczywiście super, choć trochę mało robiły. Słuchał Xeni jednym uchem, próbując jednocześnie za pomocą popychania zachęcić jednego z maluchów do biegu, albo skakania, albo najlepiej tańca... Nie miał zielonego pojęcia o lwiątkach. Do przelecenia kogoś zawsze był chętny, ale zostawać ojcem nie zamierzał. Nie znaczy to, że lwiątka mu się nie podobały. Odbierał je jako coś, z czym będzie można się dobrze bawić.
- Ja tam nic nie pamiętam, ale... to na pewno moje - odpowiedział z dumą. No bo czemu miałyby nie być jego? W końcu ten jeden ma czarne plamki (co prawda resztę miał w kolorze Jo, ale ciiii!).
[Obrazek: img_2801.jpg]
Banjo
Konto zawieszone

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Zezwolenia:Może zbierać kocimiętkę i lulka. Liczba postów:62 Dołączył:Kwi 2017

STATYSTYKI Życie: 91
Siła: 60
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 15

#15
08-08-2017, 17:26
Prawa autorskie: Vari rysunek, ja obróbka ;)

Banjo juz miał odpowiedzieć Xeni kiedy jego pysk dostał salwą lwiątkowgo moczu. Cofnął się i strząsając krople z pyska zaśmiał się.
- Takie działanie lulka. Ja tez nic nie pamiętam. Ale taki strumień to tylko mój potomek umiałaby wystrzelić !- odparł. On się przeleciał Xenie czy nie on? Jaka różnica. W odpowiedzialnego ojca się bawić nie będzie ale mogą za nim łazić takie puchate kulki. No przecież takie słodkie są!!! Nie zważając za niezadowolenie lwiątek położył się między nimi i położył sobie jednego na brzuchu. Tego który był jego prawie kopią. Poza tym u lwiątek siknięcie to znacz, że się kogoś kocha nie?
[Obrazek: fae.gif]
"Przed spotkaniem skonsultuj się z katechetą lub egzorcystą, gdyż każdy lew niewłaściwie stosowany może zaszkodzić twojej moralności  i/lub cnocie"


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: