Łerpiegie

[Kykczor]

Tak sobie myślałem o tematach do dyskusji, którę nie będą brzmieć głupio albo nie będą brzmieć "pomidory lepsze od marchewek". Więc no, RPG. Ale takie zwyczajnie papierowe z mistrzem gry, żywymi ludźmi kawą i ciasteczkami.
Gracie? Dużo, mało, wcale?
Nie ma z kim?
MG jest bucem?
Gracze nie przychodzą na sesje?
A jaki jest ulubiony system? Ot taki wątek do dzielenia się doświadczeniem :V

[Zephyr]

Kurczę, ja bym kiedyś chętnie zagrał, ale nigdy nie miałem styczności.

[Zevran]

Grałem kiedyś dużo, bardzo dużo. Mieliśmy w mieście swój mały klub i w zasadzie spotykaliśmy się codziennie. Ale wiadomo, czas zrobił swoje, ludzie się porozjezdzali i nie ma z kim grać albo raczej, akurat z paroma osobami nie chcę mieć do czynienia :p. Więc teraz ograniczam się do rpgow na konwentach zawsze znajdzie się miejsce dla rodzynka jak ja :v

A mój ulubiony system to chyba jednak prosty i nieskomplikowany savage worlds. Łatwo się nauczyć zasad i szybko się karty robi. Podobal mi sie jeszcze eee diamond? Diadem? Cos takiego. Raz grałem ale szło sprawnie, akurat pamietam to z konwentu, kiedy dopisalem się na sesję, a sie okazuje ze oni grali dzień wczesniej i na szybko robiłem kartę co mi zajęło jakieś 15 minut xD

[Kykczor]

Jak tam już wspomniałem swego czasu w wątku z MG to takie rpgi prowadzę spokojnie od połowy życia i jako MG się czuje najlepiej.
Miałem świetną drużynę 4 graczy, dwójka wyjechała gdzieś na koniec świata a druga dwójka umarła za czym kompletnie płaczę bo mi się już nigdy takiej dobrej drużyny nie uda zabrać a tłukliśmy przez dwa lata jedną kampanie...
Ostatnio drużyna też mi się sypnęła po 15 sesji jeden z graczy musiał wyjechać na stałe i się okazało, że nagle nie ma się z kim grać.
No, zostaje też RPGowanie internetowe, coś też tam prowadzę, coś tam gram.

To tak z bieżącego marudzenia.

Co do samych systemów:
Warhammer 2ed - najlepszy system, no może nie najlepszy ale mam z nim najwięcej dobrych wspomnień
Savage Worldsy - fajne uniwersalna mechanika ale parada krytyków tworzy czasem jakieś niemożliwe kombosy
Wolsung - Rodzima gra, bardzo się fajnie gra.
Świat Mroku - Uwielbiam horrorowe rpgi ale bardzo rzadko są gracze chętni do tego typu rozrywki.
DnD 5.0 - Jak ktoś lubi sobie epicko pograć a potem turlać kostkami
DnD 3.5 - jak ktoś tylko lubi rzucać kostkami :V (w ogóle z ddkami jest taki problem że tworzy się ten klimat buduje napięcie a potem to się wszystko sypie bo trzeba wyciągnąć książki, tabelki i liczyć co i jak)
Mouse Guard - Coś w co nigdy nie grałem, nigdy nie prowadziłem ale tak mi się podoba koncepcja małych myszek ubranych w zbroje i uzbrojonych w topory i miecze. Do tego jako jeden w wielkich potworów jest do zabicia sowa (tak zamiast smoka xD)

Zephyr, kiedy nadejdzie czas albo ludzie albo będzie mi brakowało kogoś to się odezwę.

[Aname]

Lubię RPGi. Nigdy nie skończyłem żadnej kampanii z różnych powodów - raz jeden gracz po drugiej sesji wyjechał na Łotwę, a drugi został międzynarodowym ciężarówkarzem i go w życiu nie widziałem. Ze względu na to jestem Królem Jednostrzałowców. Prowadziłem:
Only War - system czterdziestomłotkowy o grupie Imperialnych Gwardzistów (coś w rodzaju współczesnych żolnierzy w mhrocznej przyszłości). Gra się jak we wszystko inne spod znaku Młotka (WFRP2, DH), tylko jest podlane innym sosem. System świetny i prosty, jak ktoś grał w Młotka, to wie, co można zrobić. Rozegrałem na nim jeden zwyczajny oneshot, przerobiłem go na one-shot drugowojenny, w którym gracze byli alianckimi cichociemnymi, wysłanymi do sprzątnięcia zdrajcy podczas szykownej imprezy w willi na Lazurowym Wybrzeżu. Było (tacti)cool.
WFRP2 - grałem trochę i prowadziłem różne kampanie i inne takie. System mocno śmiertelny, moim zdaniem trochę fluff z podręcznika słabo go tłumaczy i wolę czasy sprzed Burzy Chaosu. Fajny, tylko często podczas grania w różnych miejscach natknąłem się na dziwnych i nieprzyjemnych typów, którzy uważają, że heroic fantasy to rak i że granie w Młotka polega na taplaniu się w guano przez całe życie i zdychaniu na cholerę, a nie na bardzo trudnej, ale niesamowicie satysfakcjonującej progresji.
D&D 3.5 - moim zdaniem dalej bardzo fajny system, ale tylko dla specyficznych, doświadczonych graczy, którzy bardzo lubią "gamingową" część rolpleju. 3.5 do dziś jest systemem z naprawdę największą ilością ciekawych buildów, wtyczek i można z nim zrobić wszystko. Pathfinder, z tego co ogarniam, poświęca dużą część tego fantastycznego kontentu, by mieć nieco bardziej solidny core - ale nadal ma większość wad 3.5 (np. to, jak bardzo magowie są przegięci), a traci wiele dobrych książek na tym przeniesieniu. W PFie na przykład brakuje mi mocno 3.5-owego Tome of Battle - z tą książką granie zbrojnym staje się naprawdę ciekawe, naprawiony jest też archetyp Mnicha - klasy bardzo słabej w Podręczniku Gracza. Książek jest od cholery, ale przynajmniej dzięki d20SRD są w zasadzie za darmo, co jest miłe.
D&D 4e - uważam, ze cholernie fajny i niedoceniony system, zrujnowany przez beznadziejną politykę wydawniczą WotCa oraz parę bolączek i błędów w pierwszych podręcznikach - na przykład potwory z pierwszych dwóch Monster Manuali mają za dużo HP, dopiero matematyka w MM3 została naprawiona. D&D 4e jest idealne, jeżeli chcesz wkręcić w łerpegie ludzi od planszówek - każdy ma swoją wydefiniowaną rolę, jest strasznie dużo możliwości do walki taktycznej, poprowadziłem w tym parę sesji i każdy zdawał się mieć dużo frajdy, nawet desygnowany healer - którego moce są o wiele bardziej proaktywne - a jest to system o wiele mniej pokomplikowany, niż 3.5. No i w 4e jest mnogość narzędzi dla MG, by tworzyć fajne encountery.
Chętnie bym zagrał w 5e, ale na chwilę obecną nie mam z kim.
Może bym coś zagrał tudzież poprowadził internetowo.

[Kykczor]

W 5.0 się grało mi najlepiej ze wszystkich ddków bo uprościli co się tylko dało i jak sie tylko dało a w podręczniku podstawowym te ścieżki rozwoju są tak miło zrobione że robi się to wszystko bardzo szybko i sprawnie a jedynie czego  poza kartą postaci potrzeba jest jakaś aplikacja na telefon (co uważam ze swego rodzaju herezje) z księgą zaklęć bo bez tego lekko ciężko.

W Pathfindera nie grałem bo nie było okazji a sam nie bardzo chciałem bo się mi na /tg/ śmieją, że to system dla furrystów :V

O, Only War, jakoś jestem niby tym Gwardzistą ale lepiej mi się grało w Deathwatcha i Rouge Tradera, gdzie w tym pierwszym nawet jestem graczem dalej.
U... a masz ten scenariusz gdzieś jeszcze? Bo bym go poprowadził na sylwestrowym nerdparty :D

[Aname]

W 5.0 się grało mi najlepiej ze wszystkich ddków bo uprościli co się tylko dało i jak sie tylko dało a w podręczniku podstawowym te ścieżki rozwoju są tak miło zrobione że robi się to wszystko bardzo szybko i sprawnie a jedynie czego  poza kartą postaci potrzeba jest jakaś aplikacja na telefon (co uważam ze swego rodzaju herezje) z księgą zaklęć bo bez tego lekko ciężko.

No, z tego co wiem Mercer w Critical Role'u przerzucił swoich graczy z PFa na 5e, więc to defintiywnie wygląda na super system dla początkujących. No i to pierwsza edycja, w której battlemat jest opcjonalny.

W Pathfindera nie grałem bo nie było okazji a sam nie bardzo chciałem bo się mi na /tg/ śmieją, że to system dla furrystów :V

Ech, to dlatego, że na /tg/ główny fred o PFie jest zakładany pieczołowicie przez jakiegoś autystę, który głównego posta okrasza obrazkiem z mangową lisią dziewczyną. Tak poza tym wydaje mi się, że prędzej niż furrysów znajdziesz tam fanów charopu.

O, Only War, jakoś jestem niby tym Gwardzistą ale lepiej mi się grało w Deathwatcha i Rouge Tradera, gdzie w tym pierwszym nawet jestem graczem dalej.

No ja w współczesne czterdziestomłotki poza OW nie grałem, a szkoda, bo lubię.

Raz grałem w autystycznego LARPa na konwencie, w którym obok spejs marinsów i innych takich byłem potentatem fabryk na jakichś tam planetach i miałem komicznie żydowskie nazwisko (jakiś Mosze Goldsztajn czy jakoś tak), a moim celem było namówić zgromadzonych tam SM, żeby mi przekierowali armię na moją planetę, bo zjadają ją Tyranidzi czy coś takiego. Każdy ze względu na swój autorytet mógł mnie odstzrelić jako heretyka, ostatecznie zrobił to podłożony tam Chaos Space Marine, który "incognito" pojawił się na spotkaniu i w końcu wszystkich zabił, a na końcu MG mi powiedział, że moja planeta była od początku absolutnie zgubiona i całą moją rolą było przeszkadzanie wszystkim innym, więc nawet jakbym spełnił swoje cele, to bym nie "wygrał". A i tak każdy mógł mi pogrozić blasterem i nie miałem nic na to do powiedzenia, więc przeszkadzajką taką znowu nie byłem. He he, he.

U... a masz ten scenariusz gdzieś jeszcze? Bo bym go poprowadził na sylwestrowym nerdparty :D

Zbiorę papierowe notatki, zrobię z nich jakiegoś luźnego .doca i wyślę ci na gwiazdkę jak do niego dzisiaj usiądę i opiszę. Moduł to to nie jest, ale szkielet mi się podobał, z notatkami z tego, co "pykło" i "nie pykło" na tej sesji.

[Kykczor]

jest zakładany pieczołowicie przez jakiegoś autystę, który głównego posta okrasza obrazkiem z mangową lisią dziewczyną.

Dziś była mangowa jaszczuroczłeczka nawet. To dobrze, że za bardzo nie wiem czym jest charop? :P

No ja w współczesne czterdziestomłotki poza OW nie grałem, a szkoda, bo lubię.

A ja w te czterdziestkomłotki gram coraz więcej. A jak jesteś królem jednostrzałów to Deathwatch jest świetny pod to bo kampanie to są grupy mniejszych misji po których z założenia wraca się do bazy, rozwiązanie fajne, system SWAGpointów też (im więcej łapiesz rozgłosu tym lepsze itemki możesz brać na misje), więc nawet jak na jedną misje ktoś odpadnie to można go zastąpić i nawet to fabularnie pasuje. Tylko jednak gra się tym półbogiem co niestety może może trochę dziwnie mechanicznie wyglądać jak jednym uderzeniem miecza zabijasz dwudziestu kolesi, he he
Herezje czytałeś?

Raz grałem w autystycznego LARPa

Oj, takich larpów jest pełno, za moich czasów jak więcej grywałem to mnie coś telepało jak twórca robił sobie w ten sposób więcej NPCów bo nie miał chętnych znajomych na taką nudną robotę, współczuje.

Zbiorę papierowe notatki, zrobię z nich jakiegoś luźnego .doca i wyślę ci na gwiazdkę jak do niego dzisiaj usiądę i opiszę. Moduł to to nie jest, ale szkielet mi się podobał, z notatkami z tego, co "pykło" i "nie pykło" na tej sesji.

Za notatki, jakieś zarysy scenariusza byłbym wdzięczny. I jeszcze jak to jest jednostrzał to tym bardziej mi moje nerdy nie będę marudzić :P

[Aname]

jest zakładany pieczołowicie przez jakiegoś autystę, który głównego posta okrasza obrazkiem z mangową lisią dziewczyną.

Dziś była mangowa jaszczuroczłeczka nawet. To dobrze, że za bardzo nie wiem czym jest charop? :P

Charop = character optimization, czyli rozmówki o mechanice robienia postaci.

Herezje czytałeś?

Mam na półce Duchy Gaunta w oryginale i pierwszy tom Herezji Horusa, ale nic poza tym. Większość wiedzy o czterdziestomłotku to DoW i memy z /tg/.

Oj, takich larpów jest pełno, za moich czasów jak więcej grywałem to mnie coś telepało jak twórca robił sobie w ten sposób więcej NPCów bo nie miał chętnych znajomych na taką nudną robotę, współczuje.

Taaa, to było słabe. Generalnie odbiłem się mocno od LARPów po tym jednym konwencie, który spędziłem całkowicie na LARPach; z jednej strony historia, w którą masz się "wczuć" i nie rzucać kostek, a z drugiej grałem tego samego dnia Turkiem o imieniu Ahmed al-Kebab i byłem wampirem szefem szajki bandytów. :| Wolę dungeon crawle, rzucanie kostkami i trochę "gry w grze". Cieszę się, ze mój kumpel dobrze się bawił na bodajże Hardkonie i innych takich wielkich LARPach, które trwają tydzień, ale z drugiej strony takie eventy często wyglądają jak po prostu okazja do chlania; słyszałem, że na dużych LARPowych eventach trwajacych kilka dni dużo, duuużo się po prostu pije z ludźmi dookoła. No, taki Woodstock jakby. Do picia nic nie mam, po prostu nie po to jade na konwent. :P

Za notatki, jakieś zarysy scenariusza byłbym wdzięczny. I jeszcze jak to jest jednostrzał to tym bardziej mi moje nerdy nie będę marudzić :P 

Proszę, sporządziłem plik ze scenariuszem.
Moduł to to nie jest, statblocki i parę map można sporządzić samemu, bo dużo z tego jest odtwarzane z pamięci.

[Kykczor]

Scenariusz świetny, już mam z moimi nerdami termin przyklepany więc zrobię im narzucone z góry KP, dorobię trochę mapek zwiadu lotniczego jako klimatyczny rekwizyt i będzie cud, miód.


Jak dobrze pamiętam to Hardkon to akurat jest bardzo dobra impreza i tamtejsze lapry są już na takim zadowalającym poziomie. Z larpami jest jednak tak, że warto sobie pograć jakieś konkursowe ew. te które są wydawane jako już jakaś tam x część, wtedy to wszystko jest dopracowane i ładne.

 

Do picia nic nie mam, po prostu nie po to jade na konwent. :P

Popieram podejście, mi się tylko raz w życiu zdarzyło pić na konwencie ale to dlatego że konwent był jakoś taki okropnie nudny i nie było co ze sobą zrobić.

[Askari]

Regularnie grywam już tylko w Pendragona, którego gramy już od ładnych paru lat. Kiedyś bywały często jakieś Neuroshimy Warhammery. Raz jeden grałam w Monastyr, Woslung, Demon Hunter i NWODowego Wilkołka.

W starego WODa od ładnych paru lat LARPuję - Larpy cykliczne, głównie Wampir, czasem Wilkołak, za dawnych czasów zdarzył się nawet Mag. Projekt Szczecin By Night, zapraszam ;)

Zagrałabym sobię w świat mroku stolikowy :D

[Zevran]

Ja w przyszłym roku generalnie będę prowadzić jakiegoś dłuższego jednostrzala na falkonie żeby mieć wejście pół darmo, także ten, zapraszam do Lublina w listopadzie :x

[Kykczor]

Aname, łap

http://www.eagleordinary.com/chapters/77723/planetfall/

[Abes]

Zebrałaby sie grupka do internetowego pogrywania? (pisać pw)