Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Kykczor Konto zawieszone Gatunek:Moręgówka Płeć:Samiec Wiek:dorosły(3 lata) Liczba postów:173 Dołączył:Paź 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
03-01-2018, 10:11
Prawa autorskie: Samiya
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Duch shoutboxa
/Uwielbiam losowy generator wydarzeń! :D )
Dżon jak siedział tak siedział tylko z lekkim grymasem zażenowania przyglądał się jak karczmarz rzuca ubrania na prawo i lewo. W nikłym świetle latarki wyglądało to wręcz kreskówkowo. Na zapleczu ktoś, czyli pewnie karczmarz zadowolony wydał okrzyk, znalazł to czego szukał a był to pas z obrzynem. Pas trzymał w jednej ręce a drugą oświetlał siebie i przedmioty, jego krzywy uśmiech w świetle latarki wyglądał makabrycznie. Młodzi ludzie zdążyli wymienić ze sobą parę słów i wtedy to się stało. Coś strzeliło, coś wybuchło i najwidoczniej karczma zaczynała się palić. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
03-01-2018, 23:30
Prawa autorskie: Av: Askari
A czy on wyglądał jakby potrzebował pieniędzy? Może i tak, lecz nie miał zamiaru brać od niej pieniędzy.
- Nie chcę pieniędzy. - Rzekł. Ktoś coś krzyknął, lecz nie zdążył się zorientować kto to, gdyż nagle usłyszał eksplozję. Spojrzał szybko w górę, i nagłe uczucie ciepła powiedziało mu że najwyraźniej nie jest to najlepsze miejsce do dalszych pogaduszek. - Pokażę Ci gdzie to, ale chyba czas stąd uciekać, i to teraz.- Skończył, po czym zaczął się kierować w stronę wyjścia, patrząc co jakiś czas do tyłu, by nie zgubić małej istoty. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
05-01-2018, 22:40
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Zacisnęła zęby.
- Niekoniecznie myślałam o pieniądzach... - odezwała się, bo przecież płacić można na różne sposoby. Przysługami chociażby. Lecz zaraz nagły hałas jej przerwał, więc spojrzała tam, gdzie młody mężczyzna, a jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, no i... Może tylko troszkę strachu. Ale już dawno nauczyła się działać mimo strachu. Skinęła tylko głową, przytakując mu, i natychmiast ruszyła za nim, co wcale nie było takie łatwe. Hałas, skaczące światło ognia, ludzie wrzeszczący, panikujący, przepychający się, i coraz intensywniejszy swąd dymu. Umiała zręcznie poruszać się w tłumie, już i tak nauczona tego, że nikt nie zwraca na nią uwagi i po prostu sama musi wymijać innych. Starała się iść jak najbliżej chłopaka. Spostrzeżenie, że tamten oglądał się i pilnował, czy dziewczyna idzie za nim, trochę ją uspokoiło. Chyba faktycznie miał zamiar ją zaprowadzić do celu. Tylko czy najpierw uda mi się wyjść z tej cholernej karczmy? Wpiła paznokcie w sztywny materiał kurtki, czując, jak w gęstym stadzie ludzi rozprzestrzenia się panika. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-01-2018, 22:42 przez Samiya.)
|
|||
|
Kykczor Konto zawieszone Gatunek:Moręgówka Płeć:Samiec Wiek:dorosły(3 lata) Liczba postów:173 Dołączył:Paź 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
08-01-2018, 21:46
Prawa autorskie: Samiya
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Duch shoutboxa
///Te dialogi brzmią jak z jakiegoś wstępu do filmu porno///
Dym nie był gęsty, ludzi nie było dużo a drzwi były szerokie. Więc stado ludzi było lekko na wyrost. Karczmarz wyszedł wyglądając jakby się urwał z filmu... Martwe Zło jeżeli być szczegółowym, wyglądał kompletnie jak Ash jeżeli być jeszcze bardziej szczegółowym. Dżon za to był pierwszym który wyszedł z karczmy, Rycerze i damy towarzystwa również nie pozostawały w tyle. Okolica nie płonęła poza karczmą, za to płonęło centrum miasta. A karczma zapłonęła bo podpalił ją palący się TIR. Karczmarzowi za to płonęły policzki z wściekłości. A Dżon zapalił sobie fajka. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
14-01-2018, 21:24
Prawa autorskie: Av: Askari
// :v
Znalazł bez większego trudu wyjście na zewnątrz, i odszedł nieco na bok od zgromadzenia, które zebrało się przed wejściem. Widząc że dziewczyna nadal za nim idzie, zrównał się z nią krokiem i zaczął iść w stronę domu. Niedaleka była to droga, raptem coś koło kilometra stąd. - Nie chcę niczego, mam wszystko czego potrzebuję. - Po drodze minęli kilka szarych bloków, osiedlowy sklep i parking wzdłuż drogi. Niebo było nietypowe, dziwnie ciemnopomarańczowe, pewnie przez ten rzekomy pożar w centrum. Przez krótką chwilę szli jeszcze wzdłuż głównej ulicy, po czym młodzieniec skręcił w prawo, do bloku z dużym "42" namalowanym na jednej ze ścian. Była to najzwyklejsza w świecie chruszczówka, jakich w Polsce wiele. Zatrzymał się przed jedną z klatek, szybko wpisał kod w domofonie, a dźwięk, który się z niego wydobył, oznaczał że drzwi zostały otwarte. Ten pociągnął za klamkę, otwierając drzwi, po czym spojrzał na dziewczę. - Drugie piętro, drzwi po prawej. - Rzekł, czekając aż wejdzie. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
14-01-2018, 23:41
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
// :v
Jej jedyną odpowiedzią było już tylko krzywe, niedowierzające spojrzenie. Nikt nie miał wszystkiego, czego chciał, ludzie zawsze pragnęli więcej i więcej. Młody mężczyzna mógł najwyżej nie chcieć od niej jakiejkolwiek zapłaty, ale tego też nie rozumiała. Chciał tak po prostu wyświadczyć przysługę, za nic? Stworzenie zbyt dobrze znało życie, by w to uwierzyć. Zbyt wiele jednak myśli kłębiło się w jej głowie, by dalej się nad tym zastanawiać, postanowiła jedynie ostrożniej podchodzić do prowadzącego ją chłopaka, by niczym jej nie zaskoczył. Co jakiś czas podnosiła na moment wzrok na pomarańczową łunę, która wyglądała niesamowicie surrealistycznie, lecz skoro jej miejscowy przewodnik się nie przejmował, to ona chyba też nie powinna? Bez wahania weszła na klatkę, gdzie zaprowadziło ją Wendigo, lecz wtedy stanęła jakby wmurowana w ziemię. - Tak... Po prostu? - Poszukała w nim potwierdzenia, spoglądając na niego tak samo nieufnie, jak wcześniej. Znów wbiła swe palce w materiał kurtki, by ukryć nagłe drżenie dłoni. Ile to już lat? Dziesięć? Dekada pełna niepokoju, rozpaczliwych poszukiwań, zostawiania wszystkiego w tyle, by osiągnąć swój cel. W głowie wykreowała tak wiele scenariuszy tego dnia, że do końca życia mogłaby kręcić na ich podstawie filmy. A teraz, gdy ten dziwak znikąd zaprowadził ją do najważniejszej osoby jej życia... Drżała ze strachu. Bała się zadzwonić do drzwi po prawej na drugim piętrze. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kykczor Konto zawieszone Gatunek:Moręgówka Płeć:Samiec Wiek:dorosły(3 lata) Liczba postów:173 Dołączył:Paź 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
15-01-2018, 20:53
Prawa autorskie: Samiya
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Duch shoutboxa
Droga bohaterów była bezpieczna, dogi były całkiem wyludnione. Światła nie paliły się jedynie na ulicach, najwidoczniej karczmarz był sprytnych jegomościem i podłączył sobie zasilanie do jednej z latarni, kiedy te zgasły to zgasło też i zasilanie w karczmie. Więc na ulicach panował mrok oświetlany jedynie tą pomarańczową łuną jak i światłami w domach. A coraz więcej ich się świeciło z racji już późnej pory.
Drzwi od klatki otworzyły się okropnym skrzypnięciem. Zrobili to za szybko, a pisk adidasów wskazywał że ktoś został zaalarmowany... Rycerze Osiedla w ortalionowych zbrojach? By zadzwonić do drzwi po prawej na drugim piętrze trzeba było wpierw wejść na to drugie piętro ale w tej chwili to okazało się być niemożliwe. Światło się zapaliło a naszej dwójce okazała się postać stojąca na paru schodkach wyżej. Wysoki, wychudzony młodzieniec o spodniach w trzy pasy, adidasach tępym uśmieszku, kaszkiecie +3 oraz koszulce ulubionego krakowskiego klubu odchrząknął by przemówić. - Jam jest Sebastion Mściwopięty, człek okrutny acz przekupny. By przejść przez parter musicie mnie pokonać albo zapłacić odpowiednią cenę! Acz zważcie na to że o mych butnych lepach na osiedlu śpiewają rapsy. - Przedstawił się Mściwopięty pokazując przy tym okrwawioną podeszwę buta. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
17-01-2018, 21:02
Prawa autorskie: Av: Askari
Odwrócił głowę w stronę dresa, gdy ten rozpoczął swoją przemowę. Przewrócił znudzony oczami, po czym stanął w drzwiach, odwrócony do jegomościa. Włożył rękę do jednej z kieszeni, pogrzebał w niej przez parę sekund, po czym wyciągnął zapalniczkę oraz petardę marki "dum bum". Spojrzał prosto w oczy gościowi, otwierając zapalniczkę i ją zapalając, a w drugiej ręce trzymał petardę.
- Wiesz co to jest, nie? - Lekko się uśmiechnął. - Szkoda byłoby przestraszyć całą klatkę. - Zbliżył lont petardy do wesołego języka płonącej benzyny. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
17-01-2018, 22:06
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Melodia jej mocno bijącego serca została przerwana przez pisk gumowej podeszwy adidasków wpierdolu na brudnej podłodze klatki schodowej. Nie doczekała się potwierdzenia od Wendigo, zamiast tego groźby od osiedlowego strażnika sprawiedliwości klubowej.
Pan Sebastian Mściwopięty mógł się spotkać z klasycznym już, krzywym spojrzeniem blond istoty, która choć drobna, była o wielkim duchu i byle Seby się nie bała. Zdecydowanie mniejszy postrach w dziewczynie wzbudziły nieco obrzydliwe, okrwawione butki kibola, niż mężczyzna obok, który wyjął petardę z kieszeni, a zaraz potem zapalniczkę. I ją odpalił. Całkiem zachowawczo cofnęła się do drzwi i nie odwracając się od mężczyzn, chwyciła klamkę. Widząc ogień niemal muskający łatwopalny lont całkowicie zwątpiła w rozsądek obu panów. - Szkoda byłoby sobie zrobić tym krzywdę - burknęła cicho. Nie wiedział, że takich zabawek to się używa na otwartej przestrzeni, nie w ciasnej klatce schodowej prlowskiego bloku? Lecz skoro on postanowił pójść drogą wojownika, Stworzenie wolało bardziej pokojową ścieżkę. - Albo to - wskazała ruchem głowy na petardę w rękach Wendigo - albo jeszcze dostaniesz dwie dyszki na drogę. Wybieraj. Niczym wytrawny kupiec, rozpoczęła od niskiej stawki. Po cóż przepłacać? Ale chyba Sebastian Mściwopięty nie będzie miał większej ochoty na targowanie się w obliczu możliwości (trwałego) ogłuchnięcia spowodowanego zabaweczką jej aktualnego towarzysza. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
17-01-2018, 22:52
Prawa autorskie: jam
Wcześniej na ulicy było całkiem spoko. Trupio blady, chudy blondyn z podkrążonymi oczyma i potężną brodą stał sobie od ulicy i opierał się mur jakiegoś budynku. Miał na sobie białą żonobijkę, skórzaną, czarną kurtkę, porozrywane tu i ówdzie w dobrym smaku ciemne dżinsy i trampki. Pykał sobie spokojnie fajeczkę, która wydawała się być jedynym światłem w tym momencie na ulicy. Cytrynowy aromat Cameli spod lady u pani Halinki z kiosku Ruchu roznosił się romantyczną mgiełką. Facet zdawał się być dodatkowym cieniem pośród rozległej czerni, która rozlała się po okolicy. Nie bał się tej ciemności ani tego osiedla. Wychował się w tej okolicy i ciężko policzyć ile razy dostał w ryj albo sam komuś przyłożył. Ile razy wracał chwiejąc się między elewacjami i niemal wpadając pod wolno jadące tymi uliczkami samochody rodzin, które miały pecha zapuścić tu korzenie. Nie miał większych refleksji. Lubił zapach stęchlizny blokowisk, ciemność i adrenalinę i przemykanie uliczkami gdy Rycerze Ortalionu rozbijali się po okolicy i wywracali śmietniki. Nie bał się tych orszaków wpierdolu, dziwnych kroków za plecami i zapachu taniego tytoniu okraszonego nutą cierpkiej jak życie Krajowej.
W końcu kiep. Zgrabnym ruchem kościstych, długich palców strzepnął popiół, rzucił fajka i przydeptał niedbale butem. Zaczesał śmierdzącą od papierosów dłonią swoją kępkę włosów przystrzyżoną w stylu estetycznego kozaka ery milenialsów. Niewiele to dało bo przydługa grzywka i tak niesfornie wróciła na swoje miejsce, a reszta włosów stała chwilę jak koguci grzebień by opaść.
Szedł jakiś czas bez większego celu idąc wytrwale po krawężniku choć zastanawiał się kiedy się wyrżnie o glebę i zedrze nos i kolana. Nic jednak takiego się nie stało bo zatrzymał się dokładnie wtedy gdy poklepał się po kieszeni kurtki i zorientował się, że nawet te cytrynowe Camele mu wyszły. Na szczęście pamiętał, że w jednym z tych bloków mieszka koleś, który handluje skręconymi samodzielnie fajkami. Zwrócił się natychmiast w tamtą stronę i rozpoczął dość ożywiony marsz. W między czasie wyciągnął paczkę pastylek miętowych i wrzucił dwie do gęby.
W końcu stanął u progu klatki schodowej, ale zatrzymał się bo zobaczył, że świeci się światło. Jednak wszedł do środka i zaczął wchodzić po schodach aż natknął się na jakiś korek.
- Eee... sorry? - Rzucił.
|
|||
|
Kykczor Konto zawieszone Gatunek:Moręgówka Płeć:Samiec Wiek:dorosły(3 lata) Liczba postów:173 Dołączył:Paź 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
18-01-2018, 21:26
Prawa autorskie: Samiya
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Duch shoutboxa
Od jegomościa waliło tanim piwem którym jakiś czas temu się musiał oblać, do tego z ust capiło acetonem co znaczyło, że Sebostion dziś trochę już popił i jego rycerska porywczość musiała być tłumaczona wesołych pijanym agresorem. Na widok petardy tylko zmrużył oczy i wykrzywił swą małpią modre w grymasie pt. "nie odważysz się".
Mściwopięty uśmiechnął się pokazując swoją niepełną klawiaturę zębów. - A to jak za flaszkę to puszczę. - Powiedział już nieco przyjaźniejszym tonem. Pokręcił za to głową i pokazał palcem na górę. - Ale ten z pierwszego piętra to tak łatwo was nie puści. - Po czym zobaczył ekskluzywnego menela. Znów zrobił groźną minę i rzekł. - E ty brodacz. Jam jest Sebastion Mściwopięty, człek okrutny acz przekupny. By przejść przez parter musisz mnie pokonać albo zapłacić odpowiednią cenę! Acz zważcie na to że o mych butnych lepach na osiedlu śpiewają rapsy. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
26-01-2018, 01:00
Prawa autorskie: Av: Askari
UWAGA WPROWADZAM REWOLUCYJNĄ FORMĘ POSTA, I ZWIE SIĘ TO TURBOPOST
*zaczął iść na drugie piętro* *jak już wszedł na piętro 1,5 to wymamrotał "dureń z tego dresa"* *rzekł, wskazując na drzwi po prawej "to tutaj"* serio nie mam siły pisać, nawet tutaj :v możecie nie uznawać tego posta, co najwyżej się za jakiś czas ogarnę i będzie lepszy post. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
27-01-2018, 23:11
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Nagle otwierające się drzwi szarpnęły nią do tyłu i sprawiły, że dziewczyna zachwiała się, lecz szybko puściła klamkę. Odwróciła się i z furią spojrzała na nowego przybysza, który wcale jej tu nie był potrzebny.
- Więcej was matka nie miała? - fuknęła. Jego "sorry" jedynie skwitowała prychnięciem i gwałtownym odwróceniem głowy, aż krótkie, blond włosy zafalowały. Wsunęła dłoń do jednej z wielu kieszeni kurtki i już po chwili rzuciła Sebastianowi Mściwopiętemu wydobytą dwudziestkę. Niedbały ruch dłoni, lekceważące skinięcie głową i już z gracją damy w glanach ruszyła za swym przewodnikiem na schody. Lecz ponownie się zawahała. Mściwopięty mówił coś o kolejnym dresie, gdzie on w takim razie jest? Nie mogła go dostrzec na pierwszy rzut oka, a światło już zapalone. Nie chciała, by kolejny rycerz ortalionu na nią wyskoczył z mroku, prosto na jej niepilnowane plecy. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Kykczor Konto zawieszone Gatunek:Moręgówka Płeć:Samiec Wiek:dorosły(3 lata) Liczba postów:173 Dołączył:Paź 2017 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 10 Zręczność: 55 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 10 |
21-03-2018, 11:10
Prawa autorskie: Samiya
Tytuł pozafabularny: Junior Admin / Mistrz Gry / Duch shoutboxa
TRYB PÓŁTURBOPOSTU!
*Mściowopięty łapie dwudziestkę* *Łedygowicza zatrzymuje dwóch dresów siedzących na pierwszym piętrze torując drogę* I... Tak to się właśnie dzieje czasem na klatka zbudowanych przez genialnego inżyniera Schodowa, Dwójka bohaterów została niestety zatrzymana nie przez jednego dresa a przez dwóch! I to jeszcze takich już ledwie przytomnych. Problemy były dwa. Pierwszy to nagle zgaszone światło, zwyczajnie trzeba było kliknąć znów co jednak w tych warunkach mogło być kłopotliwe. A drugi problem poza pewnym problemem dresów siedzących na schodach i blokujących przejście były porozrzucane puszki i butelki po piwie które szturchnięte mogłyby narobić niezłego zamieszania. Na dole zaś Mściwopięty podszedł do nowo przybyłego oczekując opłacenia cła. |
|||
|
Wendigo Samotnik Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:7 lat (Dorosły) Liczba postów:396 Dołączył:Sty 2017 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 63 Spostrzegawczość: 80 Doświadczenie: 9 |
01-05-2018, 22:54
Prawa autorskie: Av: Askari
bu :v
Nim światło zgasło, zdążył zauważyć dwójkę dresów oraz część przeszkód porozrzucanych po klatce. Gdy światło zastąpiła ciemność, zatrzymał się w miejscu, nie ruszając się. Słuchem próbował dokładniej zlokalizować parę dresów. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę ich stan, lecz co z tego że wiedział gdzie oni są, skoro wszędzie były porozrzucane puszki i butelki? Jeden zły krok i może się to źle skończyć. Przeszukał szybko swoje kieszenie, jedynie znajdując niemal pustą paczkę fajków, zapalniczkę oraz kieszonkowe radio marki Senator, a że było z lat 60, to miało już swoje lata. Wahał się przez chwilę co zrobić, i w końcu wpadł na pomysł. Zwrócił się w stronę dresów. - Te, panowie, chcecie szlugi? - Wyciągnął paczkę i nią lekko potrząsnął, na tyle by można było usłyszeć zawartość. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości