Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
24-03-2018, 16:18
Prawa autorskie: Ragnar
Abes nie został usłyszany. Płytki sen Jaszczurki przeszedł w prawdziwie głęboki, ponadto głos lwa nie przebił się przez szum nawałnicy, która ukoiła lwicę do snu. Zwinięta w kłębek, upodobniona w swoim uspokojeniu do kamienia, płynęła przez morze w tragicznym śnie o żegludze na pniu przez wielkie wody. Jej sierść mierzwiła szorstką dłonią słona wichura, a najmocniejszymi zapachami, które śpiąca Zenzele czuła, były wilgotny mech i głęboka woń twardej ziemi.
|
|||
|
Abes Konto zawieszone Gatunek:Tsavosz Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 75 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
24-03-2018, 17:13
Prawa autorskie: Ghalib
Jakie kurna przywidziało toż to wlazło i znikło, musi pewnie jakaś antylopa albo inny dziki zwierz.
- No nie wiem, mieszkaniec tej jaskini? - To było całkiem sensowne, nie sprawdzali czy coś żyje w tej jaskini tylko przeszli się kawałek i już, koniec. - Słuchaj no, nic mi się nie przywidziało dobra. Ktoś tu wlazł i sobie dalej tutaj siedzi bo nie widziałem by wychodził. - Podreptałem w miejscu z lekkiej już irytacji. Skoro Dakarai mi nie wierzył to trzeba mu udowodnić że tam coś jest. - Ej! - Zawołałem donośnie by było mnie słychać w całej jaskini. - Pokaż się, widziałem jak tu włazisz! - Zawołałem jeszcze głośniej, jeżeli coś tu jest i się boi to ucieknie jeżeli się nie boi to podejdzie... gorzej będzie jak to coś zwyczajnie się przyczai wtedy będzie trzeba łazić i szukać a ta jaskinia jest duża. |
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
25-03-2018, 03:07
Prawa autorskie: jam
Dobrze pamiętał, że to Abes był zawsze tym nadpobudliwym z rodzeństwa. Pamiętał dobrze, że gdy byli lwiątkami to on zawsze inicjował zabawy, bójki, miał pomysły na przygody (choć nie zawsze były to zabawy i przygody mądre). Z tego też względu Dakarai nieco przywykł do tego, że większość tego typu aktywności Abesa trzeba dzielić na pół. Niemniej nie mógł chyba pozwolić sobie dalej na odpoczynek pozwolić. Podniósł się więc do siadu i wtedy znów się przeciągnął, ale tym razem grzbiet i ciągnął tak długo aż poczuł jak mu strzyknęło. Wtedy podniósł kuper i otrzepał się mlaszcząc.
- No dobra - powiedział machnąwszy łbem w stronę Abesa. - Ty sprawdź jaskinię a ja sprawdzę przed nią. Może ten ktoś już sobie poszedł to wtedy na pewno zostawił jakieś ślaaaaaaaadyyyyy - i znów ziewnął.
Pokręcił karkiem potrząsając skromną grzywą i polizał swój wątrobiany nos. Powolnymi krokami skierował się w stronę wyjścia z jaskini i w myślach tylko miał błagania, by rzeczywiście Abesowi się zgadzało.
|
|||
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
25-03-2018, 19:44
Prawa autorskie: Ragnar
Najpierw usłyszała, a potem zobaczyła - zmierzającą w jej stronę sylwetkę. Pogoda się uspokoiła i zza chmur przebijało skrzące się drobinami lekkiego deszczu jasnoszare światło, Dakarai mógł zobaczyć je, jak kładzie się cienką koronką na uniesionym raptownie bezuchym łbie. Zenzelé natomiast - jak wyciąga z ciemności każdy detal idącego w jej stronę powolnym krokiem lwa. I tyle. Lwica poderwała się z ziemi z gadzią zwinnością i skoczyła ku wyjściu. Jej kształt, długi i gładki, śmignął przez sine powietrze i zniknął za skalnym załomem z lewej strony wejścia do jaskini. Ostatnim, co Dakarai zobaczył, był długi ogon i pędzelek na jego końcu, który smagnął mżawkę i rozdrobnił ją w mgłę.
Wyrwana ze snu Jaszczurka działała więcej niż instynktownie, dyktował jej ruchem nie tylko atawistyczny odruch, ale i świeże doświadczenie własne. Była intruzem, intruzów się przepędza - podpowiadało. Senne refleksy stały się bardziej niż odległym wspomnieniem już w momencie, w którym zaczerpnęła pierwszego po rozwarciu ślepi zimnego haustu powietrza. Od tamtej pory wiodła nią miłość do własnego życia, jedynej wartości, której mogła jeszcze bronić obok wierności swojemu imieniu. Zenzelé. Niezależna. Samodzielna. Zagryzła za obnażonymi zębami wielki łyk powietrza, kiedy ledwie wywinąwszy ogon z jaskini, wyrósł przed nią i zatrzymał ją niemalże w miejscu kamienny jęzor, wyższy od niej kilkakroć, złożony z mnóstwa ogromnych głazów oderwanych od skalnej ściany. Miała rację, półświadomie myśląc, że przedtem go tutaj nie było i miała rację, sadząc wzdłuż niego dwa susy, kiedy nie przypominała sobie, by doszła do jaskini od drugiej strony plaży, ponieważ ta tam zwyczajnie nie istniała - zwężała się raptownie i szybko wchodziła w wodę. Paniczne spojrzenie ku górze uświadomiło ją, że jaskinia była ledwie szczeliną w ciągnącej się pod samo niebo ścianie, klifie, a woda niemalże się do niej wlewała. Przypływ. Dakarai mógł widzieć, jak Jaszczurka zawraca, pędzi najpierw w prawo, a potem zawraca ponownie, w lewo, by podążyć wzdłuż kamiennego jęzora głębiej w wodę, skrzypiąc pazurami w jałowych próbach znalezienia dobrego oparcia dla łap. Ocean nie był jeszcze zupełnie spokojny i rozbijał się o kamienie w światłach i cieniach resztki nawałnicy, która mieszała jego wody całą minioną noc i większość przedpołudnia. Lecz z dwojga złego Zenzelé wolała igrać z jego, nie z Dakaraia siłą. Kiedy tylko znalazła na tyle szeroki kamień, by podeprzeć na nim najpierw przednią, a potem tylną łapę, wyrwała się z ciężkiej, słonej wody i poczęła sięgać ku kolejnym, wyżej leżącym kamieniom, chcąc wdrapać się na szczyt i zleźć z niego z drugiej strony. Patrząc jednak na nią z boku łatwo można było jednak osądzić, że mimo całej zwinności i determinacji, którymi się wykazywała, walczyła z wiatrakami. Bariera była nie do pokonania. Utknęli w jaskini na długi czas, do odpływu. /Mam nadzieję, że się nie pogniewacie za to subtelne przejęcie kontroli nad oceanem i jego otoczeniem :P |
|||
|
Abes Konto zawieszone Gatunek:Tsavosz Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 75 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
25-03-2018, 21:50
Prawa autorskie: Ghalib
Ta, znów mi nie wierzy zdradziecki zdrajciec. No może nie do końca taki zdradziecki, jednak ruszył się i wstał nawet przy tym chrupał zabawnie na co chciałem jakoś zareagować uszczypliwością jeeednak nie było takiej potrzeby bo rozporządzili miedzy sobą zadania.
Które wyszły dość zabawnie bo, żeby sprawdzić tą część jaskini to by się przydała cała horda lwów a nie ja sam, no nic skończyło się na tym by ruszyć kawałek razem za bratem i zacząć sprawdzanie od miejsca gdzie ostatnio widział tajemniczy ruch. - No sprawdzę, sprawdzę. - Powiedziałem trochę bez przekonania by coś powiedzieć. A ziewanie jest zaraźliwe więc też musiałem przeciągle ziewnąć raz a po chwili znowu. I potem wszystko działo się szybko. Miejsce gdzie coś wcześniej się poruszyło, poruszyło się znów i to dość szybko. Nawet bardzo szybko i wyleciało z jaskini. Potem z biegnie z prawej na lewo albo z lewa na prawo. Co jest? Na jakiegoś trującego jeża siadło to coś czy co? Pysk wykrzywił się w grymasie "co jest kurwa?" I spojrzenie przesuwało się to z brata to na przybysza. - No to patrz. Jednak ktoś tu był. I chyba tu mieszka. - Odezwałem się dość tępo. Z punktu widzenia tego silnego nie czułem za bardzo powagi sytuacji. A raczej nie czułem od siebie tego zagrożenia. A właśnie! Zagrożenie, no tego mi brakowało. - Ej no ten no, wpierdol? Czy czekamy aż przylezie ich więcej? |
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
26-03-2018, 17:01
Prawa autorskie: jam
Im bliżej był wyjścia tym lepiej dostrzegał, że nieco się wypogodziło, ale drugą rzeczą, którą dostrzegł był przypływ, który jeszcze bardziej miał odwlec przejście do planu przejęcia sawanny.
Biedny Abes, będzie zły, że musimy tu jeszcze siedzieć zamiast działać - pomyślał. Oczywiście nie przewidział, że jego brat tak szybko zdecyduje się iść za nim zamiast sprawdzić jaskinię tak jak mu nakazał. Dakarai był jednak zbytnio teraz zaspany z czym walczył by skupić się na swoim małym zadaniu.
Kiedy stanął u światła groty przetarł łapą swoje oczy czując nieprzyjemne ukłucie w kąciku lewego ślepia bo najwyraźniej w tym momencie wydłubał sobie z niego zaschniętego śpiocha. Syknął marszcząc nos po czym prychnął. Niemniej gdy tylko miał już nierozmazane pole widzenia miał wrażenie, że coś przemknęło w niewielkiej odległości od niego. Leniwym krokiem poszedł w tamtym kierunku bo miał wrażenie, że to było coś o przypominało lwicę.
- Ej no, czekaj! - Podniósł głos po czym ponownie ziewnął, ale tym razem głośno co mogło przywołać w skojarzeniu ryk i tylko spotęgować panikę nieznajomego kota.
A może to zjawa?
Rozejrzał się dookoła kiedy usłyszał za sobą Abesa. Obrócił łeb w jego stronę pozwalając by morski wiatr szarpał jego skąpą grzywę i przyklejał do niej mokry piasek. Zmrużył ślepia nie chcąc by ziarenko wpadło mu do nich.
- Może wcale tu nie mieszka - odparł. - My też przecież tu nie mieszkamy.
Wtedy usłyszał nieprzyjemne skrobanie skalnej powierzchni, szuranie pazurami mieszające się z szumem oceanu. Szybko objął spojrzeniem całą okolicę dostrzegając, że to lwica. Samica najwyraźniej próbowała gdzieś czmychnąć i to najgorszą możliwą drogą.
- Ej ty! - Zawołał do niej. - Jak spadniesz to się zabijesz!
|
|||
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
27-03-2018, 20:38
Prawa autorskie: Ragnar
Usłyszała dopiero, jak Dakarai zawołał. Wtedy też zerknęła w jego kierunku przez ramię i dostrzegła jego brata. Czy zasługiwała na to, by patrzyli na nią jak na wariatkę? Tak. I by wytrzeszczyli na nią ślepia w jeszcze większym niedowierzaniu niedowierzaniu, kiedy puściła się skały, odskoczyła od niej z mocnego wybicia tylnymi łapami i skoczyła za siebie, w wodę.
Płynęła ku brzegowi bez wyrazu, dumna niby wąż morski dzielnie walczący z mocarnymi falami. Jedna z tych fal pociągnęła ją wstecz, kiedy lwica myślała, że już znalazła oparcie w kamieniach pod łapami, a spieniona grzywa cofała się właśnie z plaży, ale ani to, ani fakt, że kiedy wyszła z wody, musiała się najzwyczajniej z odruchu otrzepać, nie ujęły jej nic z dostojeństwa. Pełnemu rozkwitowi jej majestatu stała jednak na drodze niewiedza, z kim też ma do czynienia, lecz taksowanie lwich braci wzrokiem przełożyłoby się na spojrzenie albo pełne popłochu, albo prowokacyjnej wyższości. Dlatego kotka, zziębnięta - szczęśliwie nie tylko na ciele, ale i na umyśle! - po prostu stanęła w miejscu i zniżywszy łeb na wysokość barków, popatrzyła w górę, gotowa nawiązać kontakt wzrokowy z pierwszym, który śmie zakwestionować jej słowa: - Nie zabiłam się. |
|||
|
Abes Konto zawieszone Gatunek:Tsavosz Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 75 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
27-03-2018, 21:31
Prawa autorskie: Ghalib
Krzywy grymas "co jest kurwa?" utrzymywał sie na moim pysku ciągle kiedy przyglądałem się tym wszystkim dzikim akrobacjom lwicy, no ładnie, no ładnie.
- A może tu mieszkał wcześniej, a teraz dopiero tutaj nie mieszka bo my tu mieszkamy. - Taką dziwną wypowiedz podsunął mi umysł. Tam coś skacze, drapie i wierzga ale o co to i na co to. Potem jakby nigdy nic mówi że jednak żyje. Spojrzałem na brata szukając w nim podpory, trochę nie wiedziałem jak się zachować. Odwróciłem wzrok na lwice i wypaliłem. - A jakbyś się zabiła to byś umarła. |
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
29-03-2018, 01:18
Prawa autorskie: jam
- I co? Wystraszyłby się takich dwóch jak my i by sobie poszedł? - Spojrzał na swojego brata ale starał się powstrzymywać o d wyrażania jakichkolwiek emocji tym spojrzeniem bo nie chciał drażnić swojego brata niepotrzebnie.
Niemniej jego uwaga była skupiona na tejże dziwnej lwicy i za każdym razem kiedy wykonywała te swoje dziwne akrobacje i kiedy wpadła do tej wody a Dakarai myślał, że już nie wyjdzie, czuł nieprzyjemny ścisk w serduszku i żołądku. Chyba nie za bardzo chciał być świadkiem jej tragicznej śmierci, roztrzaskania się o skały albo utopienia się w słonym morzu. Dlatego też wszelkie jej ryzykowne ruchu poddawał jakiejś wewnętrznej analizie i za każdym razem zachodził w głowę dlaczego w ogóle postanowiła spróbować ucieczki w taki sposób.
Kiedy wyszła na brzeg cała zmoczona ale dumna, piaskowy brat nie nabrał przez to do niej większego szacunku. Cały czas walczył z przekonaniem, że przecież mało się nie zabiła a to co zrobiła było wyjątkowo głupie.
- Miałaś po prostu szczęście! - Krzyknął zaraz za bratem. - Głupia! - Syknął zaraz, po czym zawrócił w stronę groty.
|
|||
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
29-03-2018, 20:44
Prawa autorskie: Ragnar
Pierwsze gniewne spojrzenie padło na Abesa. Z początku rozognione, później roziskrzone nieprzyzwoicie, odbijające jakąś wewnętrzną jaszczurzą uciechę. Nim jednak Zen zdążyła odpowiedzieć na bystrą i prawdziwie się jej podobającą uwagę lwa, odezwał się jego brat, ten mądrzejszy z duetu, rozum ich obojga, intelekt. Lwica spojrzała na niego spod zmrużonych powiek i zmarszczyła nos, fukając kilka cichych taktów szczerego rozbawienia jego frustracją. Musiało go swędzieć między palcami. Wiedziała to.
Postanowiła zagrać więc w parze z tym drugim, bo lepiej droczyło jej się z inteligentnymi i zwycięstwo w słownej potyczce z niebieskookim nie dałoby jej żadnej satysfakcji. Poza tym Daka postanowił od nich odejść. Skinęła na Abesa i zatrzymawszy prędki ruch łba tak, że lekko zadzierała teraz brodę jakby w jakiejś zaczepce, powiedziała w jego stronę: - Umarłby też twój kolega, z nerwów, i byłoby mi przykro. - Zerknęła na tyłek odchodzącego Dakaraia, po czym uwięzła spojrzeniem na powrót w parze niebieskich ślepi Abesa, stanowiących nadal nierozwikłaną zagadkę. Czego też mógł od niej chcieć? O czym myśleć? - Zawsze tak się boczy? - zapytała, kiedy po prawdzie myślała o czymś zupełnie innym. Niedługo wytrzymawszy w intensywności obustronnego patrzenia, przeszła kilka kroków i otrzepała się ponownie. Wyłuskiwała sobie czas na zastanowienie, szachistką nie była pierwszej klasy, ale zawsze dawała z siebie wszystko. I oferowała go Abesowi, licząc na odpowiedź obszerniejszą niż beknięcie. Po otrzepaniu się spojrzała przez bark, do którego przytuliła policzek, na brązowego lwa, i byłby ktoś z boku mógł pomyśleć, że to prawdziwie zalotna poza, gdyby nie spojrzał w jej mordkę, spiętą w grymasie jakiejś wewnętrznej bolączki. Poza tym zalotnica zaraz zaczęłaby przygładzać mokrą, nastroszoną sierść, kiedy Jaszczurce było obojętne, że wygląda jak wymoczek. |
|||
|
Abes Konto zawieszone Gatunek:Tsavosz Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 75 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
30-03-2018, 13:44
Prawa autorskie: Ghalib
Gdybym nas zobaczył to też bym się wystraszył i sobie poszedł bo nigdy nie wiadomo co by mi do głowy strzeliło. Tym bardziej teraz, kiedy warunki atmosferyczne lekko ograniczały moją wolność w poruszaniu się po krainie. Tylko pogodzie nie nastukasz. Przydałoby się znaleźć też jakiś byt absolutny... i to mi przypomniało o szamanie.
Spojrzałem lekko mrużąc oczy na dziwnie wyglądającą lwice. - Ale nie jesteś szamanem co? - To powinno być pierwsze pytanie jakie powinienem zadać na powitanie, jednak wyglądało na to, że woreczka z tęczą nie ma. Albo jak ma to dobrze jest ukryty. Roześmiałem się kiedy zapytała o Dake. - Nie no nie umarłby, Daka to twardy lew. Pomaga ptakom, przepędza słonie. Tylko ma pecha do spotykania szaleńców. - Tak to właśnie wyglądało, brat był rzeczywiście pechowy z tego co wcześniej opowiadał, teraz do kompletu dołączył lew morski. - A czy sie boczy to nie wiem. - Bo nie wiedziałem czy zawsze, właściwie to nigdy o tym nie myślałem. A jak nie myślałem to warto było zapytać. Nabrałem powietrza w płuca i się wydarłem. - E Daka, na chuj się boczysz? |
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
31-03-2018, 01:22
Prawa autorskie: jam
Z uporem równym tylko temu, który kazał Zenzele odgrywać, że nie zrobiła niczego głupiego, Dakarai twardo zmierzał w stronę groty i tam na wejściu się położył. Rzecz jasna było to na tyle blisko, że spokojnie mógł słyszeć część rozmowy, bo przecież wcale się nią nie interesował.
Prychnął lekko rozbawiony, kiedy mniej lub bardziej świadomie Abes nazwał samicę szaloną. Trudno było się nie zgodzić po odstawionym pokazie akrobacji, ale na razie nie wtrącał się i uparcie milczał. Nie był pewien czy powinien z nią rozmawiać bo ostatnia wymiana zdań z taką Inyene okazała się być totalnie bezowocna, jałowa i irytująca.
Jednak kiedy usłyszał krzyk Abesa nie pozostało mu nic innego jak mu odpowiedzieć.
- Nie boczę się kurwa! - Odkrzyknął na tyle głośno na ile było to możliwe.
Pomarudził jeszcze pod nosem coś o tym, że chciał sobie odpocząć, pospać, dać odsapnąć łapą a musiał przerwać to ze względu na jakieś głupoty!
|
|||
|
Zenzelé Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Dorosła Liczba postów:180 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 70 Zręczność: 77 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 25 |
31-03-2018, 18:21
Prawa autorskie: Ragnar
Uniosła brwi. Szamanem? Ona? Wróżka? Skąd! A szalona? Nigdy!
Odpowiedziałaby mu od razu, gdyby nie zabrał głosu ponownie, a ona nie chciała go wysłuchać do końca. Musiała też poświęcić ułamek swojej uwagi odburknięciu Daki, ale nie pokwapiła się, by spojrzeć w jego kierunku. Abes ją intrygował. - A co, przeklął cię jeden? - zapytała, patrząc w niebieskie oczy z ciekawością. Chwilę jeszcze trwała w tej samej pozie, po czym - chociaż trzeba przyznać, że niechętnie - odkleiła wzrok od pary niebieskich ślepi i zacisnąwszy wargi i nachmurzywszy nieznacznie oblicze, poszła w kierunku jaskini, zaczęło bowiem kropić, a jej już było dostatecznie mokro. Minęła leżącego marudę Dakaraia, spoglądając na niego z nieodgadnionym wyrazem, po czym uniosła brwi, a za nimi i wzrok, i łeb na Abesa, bo spodziewała się, że jej w końcu odpowie. Usiadła nie całkiem blisko, ale też nie całkiem daleko od Daki, tam, gdzie już nie padało i gdzie mogła wstrzymać się jeszcze chwilę z czyszczeniem futra, póki nie zdecyduje, w co się chce z tymi dwoma wpakować. Ach, i ten szaman. Ciekawe. |
|||
|
Abes Konto zawieszone Gatunek:Tsavosz Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Lut 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 75 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 10 |
02-04-2018, 12:44
Prawa autorskie: Ghalib
I tak to właśnie jest. Ruszyłem powoli w kierunku brata tak byśmy nie musieli zbytnio do siebie drzeć mordy, bo kto wie może poza tsavoskimi braćmi ta ogromna jaskinia ma drugie wyjście które gdzieś prowadzi a jak gdzieś prowadzi to może też mieć innych lokatorów. A nie ma co ich darciem mordy zapraszać na pogawędki.
- A, to dobrze! - Wydarłem się znów w stronę brata mając gdzieś w głowie świadomość tego że jednak chciałem tego nie robić. No nic, przypadek. - To jak widzisz Daka się nie boczy. Tylko ten, może się martwił. Zresztą dobrze, że nie umarłaś bo ten by pewnie wskoczył do wody by wyciągnąć. A wtedy to i ja bym musiał. - Taka wizja trochę mu nie pasowała, chociaż brat był czasem na tyle dziwny, że taki sposób zabicia czasu mógł wymyślić. - Co kurwa? - Zapytałem nie wiedząc w pierwszych chwili o co chodziło z przeklinaniem. A! No, że urok rzucił? Rozwiązanie tego zagadnienia było bardziej błahe. - Nie, muszę mu najebać bo ma specjalny proszek co jak się go rozsypie to robi się tęcza. Wiesz. Jak po deszczu tylko, że z woreczka. - Przy czym zrobiłem ruch łapą jakbym chciał coś rozkruszyć w szponach i rozsypać to na ziemi. - Więc jak znasz jakiegoś szamana to ten. |
|||
|
Dakarai Konto zawieszone Gatunek:lew tsavo Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Liczba postów:66 Dołączył:Sty 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 65 Zręczność: 80 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 56 |
03-04-2018, 20:54
Prawa autorskie: jam
Zasadniczo to już prawie mu przeszło i prawie rzucił w niepamięć zgryźliwy ton nieznajomej, więc zamierzał kontynuować swój odpoczynek aż do odpływu gdy w końcu bracia zechcą ruszyć gdzieś dalej. Przewrócił się na grzbiet bo czuł, że musi go nieco obciążyć leżącym własnym cielskiem i może nieco go naprostować, bo nie chciał, żeby plecy go bolały, to całkiem zrozumiałe.
Jednym uchem przysłuchiwał się rozmowie Abesa i Zenzele, ale póki co nie zamierzał się do tej rozmowy wtrącać. Jednak gdy tylko samica postanowiła się zbliżyć do braci, piaskowy natychmiast zakrył łapami pysk tak na wszelki wypadek gdyby przypadkiem miała na niego nadepnąć albo gdyby miał oglądać ją od spodu.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości