Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
02-12-2017, 21:07
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- No... tak. Taki rodzaj spokoju, który wywołuje niepokój.
Nie to, żeby Kamui nie był podobny w pewnym stopniu, ale rozmawiając z nim tak tego nie odczuwał. Z kolei z kapłanką... no był niżej w hierarchii, bardzo niżej, więc może ta różnica rzutowała na postrzeganie tak charakteru Ines. Nawet w zwykłej rozmowie z nią ważył swoje słowa i gesty jeszcze intensywniej niż normalnie. Skoro była tak spokojna to absolutnie nie chciał poczuć na sobie jej gniewu. - Ostatecznie na sam koniec każde zwierzę trafia do tego samego miejsca, obojętnie czy wierzy się w duchy czy nie. W naszym stadzie zasady są... no cóż, takie same dla każdego, jeśli ktoś nie potrafi odrzucić gatunkowych niesnasek dla wyższych celów, to nie znajdzie miejsca u nas. Każdy pracuje ku chwale Jasnego Pana. Dlaczego zatem mielibyśmy odmówić mu pracy tylko dlatego, że dostał takie ciało, a nie inne? Westchnął cicho. Chyba nie czuł się gotowy bronić swojej wiary, ale robił co mógł. Znaczy, wydawało mu się, że robił to w sposób odpowiedni. - Zresztą, ziemie dookoła są... specyficzne. Lwów jest więcej niż gdziekolwiek indziej, mieszane stada, mieszana mentalność. Powinieneś był mnie zaatakować, albo chociaż spróbować przegonić siłą, gdy tylko mnie zobaczyłeś, a tymczasem... Zevran zarzucił swoje ni to wesołkowate ni to smutne spojrzenie na Kamuim. Nawet zrobił znaczącą pauzę. Powinieneś. Tak samo jak ja otarłem się o śmierć przynajmniej kilka razy w ciągu ostatniego roku. -... rozmawiamy jakbyśmy należeli co najmniej do tego samego stada, a nawet byli blisko spokrewnieni. Ostatecznie i tak czekałaby nas rozłąka. Nawet twoja dodatkowa łapa dyskwalifikuje cię do życia stadnego. A ja powinienem się czuć lepszy bo jestem całkiem zwyczajny. A przecież jak jest to wszyscy widzą. O tyle był lepszy, że teraz to on prowadził Kamuiego, bo zaproponował mu dotarcie do jednej z kapłanek. Wszyscy doskonale to widzą, że normalnie byłoby zupełnie na odwrót. Nie to, że chciał na siłę robić z siebie ofiarę losu... ale takie już miał doświadczenie. Chyba tylko dołączenie do stada i wiara w jasnego pana podnosiła go na duchu. - Za dużo mówię, przepraszam. Co do Ines to myślę, że pewnie będzie wiedzieć, jest chyba najstarsza w całym stadzie. Uśmiechnął się delikatnie. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
09-12-2017, 17:40
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
Zatrzymał się na chwilę.
- Cóż, kapłanka należy do dwóch światów. - Już samo to mogło być powodem niepokoju dla kogoś, odległa, tajemnicza, a co za tym idzie nieprzewidywalna.. starała się czerpać z słów Zevrana jak najwięcej by być przygotowanym jak najlepiej na to spotkanie. Równość, kwestia ta w dalszym ciągu nie do końca mu pasowała, w rozumowaniu Księżycowych było coś co wydawało mu się w teorii brzmieć wspaniale, ale w praktyce? Gdy wybiegał myślami do niej dostrzegał mankamenty, jak rysy na idealnie gładkiej powierzchni kryształu. - Przez ograniczenia? Być może macie wzniosłe cele, jednak wydaje mi się że nie można traktować wszystkich równo, nie da się słabszych obarczać zadaniami które udźwigną silniejsi, dawanie słabszym forów zaś rodzi niesprawiedliwość.- Nie mówił tego nawet z pretensją, zwykła luźna myśl. Jednak też temu równość w jego oczach była zwykłą mrzonką, piękną bajeczką, tak jak czarnuszek powiedział 'dostali takie ciała nie inne' i muszą to zaakceptować, bo nie są w stanie ich porzucić. Ruszył za nim ponownie. - Powinienem. Ale bylem ciekawy tego co za sobą przyniesie inna reakcja na twoją obecność. - Przyznał otwarcie, jakby nie było to nic wielkiego. Przypadek. Chwilowy kaprys, decyzja, która popchnęła tą znajomość na ten tor którym obecnie podążają. Zamyślił się na chwilę ponownie. Zdawał sobie sprawę ze swojej inności, każdy mu o tym dobitnie przypominał, jakby.. usiłował zapomnieć? Nic bardziej mylnego, toteż obdarował go krótkim spojrzeniem nie wyrażającym cienia przejęcia. - Zależało mi na tym byś czuł się komfortowo. - Dodał po krótkiej pauzie kontynuując. - Mmm ale nie pozwól czujności usnąć. - Przyjacielska rada od obcego, machnął ogonem lekko, dalej stawiając kroki miękko na ziemi. Nie zamierzał go nagle zaatakować, zdradziecki atak na tyły zdecydowanie nie był w jego stylu. Pokiwał głową, więc kapłanka była najstarsza w stadzie? Do głowy przyszła mu wizja starszej lwicy, przecież nikt młody nie mógł piastować roli przywódcy i być tak mądrą osobą? |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
13-12-2017, 22:51
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Każdy ma takie obowiązki na jakie pozwala mu jego natura. Nie widziałem jeszcze żadnej niesprawiedliwości u siebie. Nikt nie oczekuje od karakala bronienia granic, ale mamy taką co zajmuje się młodymi w stadzie, tym bardziej jak trafi do nas jakaś sierota. Gdyby trafił się u nas jakiś ptak, pewnie wypatrywałby granic, roznosiłby wieści lub rozpowiadał o naszej wierze.
Chyba każdy miał jakieś powody jednak by nie lubić podobnego stanu rzeczy. Dla cywilizowanych istot podobno granic nie było nawet w czymś tak zwyczajnym jak gatunek, ale... Zevran już raz spotkał hieny. Najmilszym spotkaniem to nie było, do tej pory na zadzie nosi blizny po tamtej sprzeczce, delikatnie mówiąc. Dobrze wiedział, że w jego własnym stadzie jest hiena, ale na całe szczęście jej nie spotkał jak do tej pory i wolałby w ogóle nie spotkać. Zevran aż się skrzywił na samą myśl o podobnym spotkaniu. Oby też na nią nie natrafili w drodze. Wyszedłby pewnie na jeszcze większego mięczaka niż sprawiał teraz wrażenie. - Komfortowo. Mruknął w przestrzeń, mrużąc oczy. - Nie wiem czy to takie komfortowe, kiedy rozmawiasz z obcym i czujesz jakbyście byli przyjaciółmi którzy nie widzieli się od dawna, jednocześnie wiedząc, że jeden błąd, kaprys, sekunda, a możesz zginąć. Zevran widział tę sytuację jak... przypodobanie się katowi, licząc na to, że jednak zmieni zdanie? Póki co wydawał się zadowalać swojego rozmówcę. Co z tego, że go polubił. Jego otwartość mu pasowała, przynajmniej wiedział co miał myśleć. Oczywiście, że nie popadał całkiem w zachwyty nad swoim nowym kolegą, bo przecież wielu ich nie miał, ale doskonale zadawał sobie sprawę z tego, że w razie czego i tak miał małe szanse. Spojrzał na chwilę przez ramię. No troszkę już przeszli. W zasadzie byli już przy bagnach, tylko je ominąć i będą na bezpiecznych, wiecznie zielonych terenach stada. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
20-01-2018, 11:36
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
W słowach młodego czarnuszka było cos co dało Kamuiemu do myślenia. Po raz kolejny zastanawiał się jaka miarą oceniać zwierzęta, zwłaszcza te, które będą w jego Klanie, chciał w przyszłości być najbardziej sprawiedliwy w swych ocenach, surowy, ale sprawiedliwy. Miano bowiem tyrana nie śniło się młodemu Tsavo. Wiedział już o tym że zwierzęta nie są sobie równe, nie można oceniać lwią miarą Orła.
- Jest coś w twoich słowach nad czym głęboko bede musiał sie zastanowić.- Ale nie tu i nie teraz, na medytacje i kontemplacje filozofii, wraz z rewolucjami przyjdzie pora. Bystre szkarłatne ślepia samca nie dręczyły sobą młodzika zbyt nachalnie, co jakiś czas jednak zerkał na niego i natrafił na ten grymas, interesujący z resztą. - Hm.- W tym miejscu ktoś kto potrafił się uśmiechać i śmiać z pewnością parsknął by i gromko zaśmiał. Czy czuł się tym stwierdzeniem mile połechtany? Owszem, uczył się trzymać przez całe życie ego na grubej wodzy, gdyby lwu znana była stał, zapewne byłby to gruby i ciężki łańcuch zginający uwięzionemu kark prawie do samej ziemi. - Bez ryzyka wiele rzeczy może przejść nam koło nosa, wcale nie jest powiedziane że to tylko ty tutaj ryzykujesz. Być może twoje stado wcale nie jest tak pokojowe jak to opisałeś i tam dokąd mnie prowadzisz wcale nie czeka na mnie Kapłanka, a loch i śmierć? - Spokój nie oznaczał braku czujności. Bagna były wciaz piaskiem błotem mu w oku, wybrać się na ich podbój jakoś nie mógł, ciągle coś stawało mu na drodze, a to takie spotkania jak to, albo też aura. Może to też tylko wymówki, chlupiące błocko pod łapami wcale nie zachęcało do spacerku. |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
22-01-2018, 22:12
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Naprawdę?
Spytał z niedowierzaniem. Był strasznie zdziwiony, bo przecież, czy on właśnie powiedział coś mądrego? Coś na tyle godnego uwagi, że ktoś postanowił się nad tym zastanowić? Może i dla Kamuiego to było nic, ale Zevran w tym momencie poczuł się... doceniony? Ktoś wziął jego zdanie pod uwagę. Czegoś podobnego nie doświadczał od bardzo dawna. Nawet nie pamiętał czy w domu miał coś podobnego. Zresztą, ostatnimi czasy odnosił wrażenie, że wspomnienia z dzieciństwa, całkiem udanego, powoli mu się zamazują. Może to dlatego, że odkąd postawił łapę w pobliżu tamtej wielkiej góry, tudzież wulkanu, przyswoił sobie zbyt dużo informacji. - Dlaczego miałbym kłamać? Porwanie Cię nie przyniosłoby nic dobrego. Twoi pobratymcy pewnie by Cię szukali, a jakby się dowiedzieli to wszczęliby burdę, nachodziliby nasze święte ziemie, albo gorzej - doszłoby do otwartych walk. Niee... nawet wolałbym o tym nie myśleć. Nawet nie mógłbym się godzić na coś takiego, gdybym musiał to... nie wiem. Czy ja wyglądam na porywacza? Zevran przecieżby muchy bez powodu nie skrzywdził. Serio! Bardziej łatwowiernego, szczerego, unikającego jakichkolwiek konfliktów i starającego się wszystkim dogodzić lwa nie szło znaleźć w promieniu wielu mil. Niestety, Zev był miękką kluchą, prawdopodobnie nawet zapędzony w kozi róg nie byłby w stanie oprzeć się poprawie sytuacji w sposób zadowalający dla obu stron. Może gdyby musiał bronić czegoś na czym mu zależy... ale jak na razie do podobnej sytuacji nigdy nie doszło. - Jak ty to robisz? W ogóle się nie uśmiechasz, ani nie okazujesz emocji, ani się nie unosisz, w ogóle nic. Jakbyś był ze skały. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
09-04-2018, 20:59
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
- Mhm. Naprawdę.- Niska samoocena w zachowaniu Zevrana była całkiem dostrzegalna, no cóż, nie znał go, a kilka tych wymienionych słów z młodym nie pozwalało mu nakreślić jakiegoś konkretnego rytu osobowości młodego. Wydawał się raczej przeciętny. Sam Kamui taki właśnie się czuł.
- Z różnych powodów. Najprościej jednak stwierdzić wystarczy że dla korzyści. Nie wszystkie zwierzęta są poczciwe i szczere. Ale to dość nieprzyjemny i ciężki temat. - Chciał tu i teraz uciąć już ten wątek ich rozmowy. - I ..nie. - Pokręcił łbem. - Nie wyglądasz na intryganta, ani morderce. Z pyska poczciwa z Ciebie osoba. Tym bardziej interesuje mnie twoje stado. - Poznanie wartości którymi kierują się Księżycowi może poszerzyć jego własną wiedzę. Nie umiał sobie wyobrazić życia w 'pokoju', dlatego musiał zobaczyć to na własne oczy. - Oh to. Hm.. - Takiego pytania się nie spodziewał, a było ono dość trudne dla młodego. - Dokładnie sam nie wiem. Taki się urodziłem. - Podniósł dodatkową łapę nieco pokracznie, nadprogramowa kończyna nie była do końca sprawna. - Możliwe że w zamian za nią natura coś mi zabrała dla równowagi.- Czuł, ale wszystko było niezwykle stłumione, potrafił się też przejmować, wszystko jednak pozostawało w środku niewidoczne dla świata zewnętrznego. |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
30-04-2018, 21:30
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
Zmrużył minimalnie powieki. Czas spędzony z Kamuim szedł jakoś tak bardzo wolno, wolniej niż jakby szedł w pojedynkę. Czy dobrze mu się rozmawiało? Cholernie. Czuł się jakby rozmawiał na równy z równym i chociaż jeszcze nie doszli do takiego poziomu znajomości, bo byli w zasadzie sobie zupełnie obcy, to jednak idąc tak, był jakby prawie na równi. Czy jego rozmówca mógł czuć to samo? Dostrzec tą niewidzialną, mikroskopijnie cienką nić, jaką Zevran tkał z zapałem, rozważając kolejne słowa zanim jeszcze je zdołał wypowiedzieć? Milczał. Sprawę tego, że poczuł się doceniony, jakby ktoś mu skrzydeł dodał, wolał już zachować dla siebie. Czarny lew wiedział, że była mała granica między samozachwytem, a zwyczajnym lizostwem i wolał jednak uniknąć sytuacji, w której zostałby uznany za jakąś łajzę. Mógł przecież walczyć z własną, płochliwą i zdradliwą naturą.
Zrównał z nim krok. Łapa w łapę. Idziemy do mnie, ale idziemy razem. Nie jesteś jednym z nas, ale czuję gdzieś tam na dnie, że mógłbym poświęcić odrobinę zaufania. Odrobinę siebie. - Rozumiem. Przytaknął. Już na siłę nie chciał wciskać tego, że nie mógłby kłamać, bo to szkodzi, a szkoda jest przeciwna księżycowym naukom. Och biały strażniku, czy ja właściwie czynię? Ale księżyc milczał. Zevran z tej pozycji mógł jedynie obserwować i liczyć na nieme sygnały o ile kapłanka chciałaby się nimi podzielić. Oddawali cześć dość kapryśnemu panu, który w swej wspaniałomyślności uznał za najważniejsze przypominać o swojej obecności. - Ja uważam inaczej. Możliwe, że jasny pan dał ci więcej niż byś chciał, ale może prawda być zgoła inna. Wzruszył ramionami. Dorabianie ideologi dodatkowej łapie, na którą Zevran nie zwracał uwagi bo nie było takiej potrzeby, leżało już chyba w naturze młodzika. - Może to tylko moje przeczucie z tymi uczuciami, ale ta twoja dodatkowa łapa dodaje ci uroku. Parsknął pod nosem. Nie chodziło o to, że chciał się z niego teraz zaśmiać, bardziej próbował powstrzymywać własny śmiech, żeby czasem nie zachichotać jak niewydymana panienka. Czy on by wtedy wyglądał poważnie? Po za tym, jego własne zdanie go śmieszyło. O dorosłym samcu raczej nie mówi się, że jest uroczy. W ogóle się nie ocenia jego wyglądu. A on tym razem bezczelnie spoglądnął na tę łapę, potem na Kamuiego, a potem speszony gdzieś wzrokiem powędrował w siną dal. Och, właśnie, nawet nie zauważył, że już trawa powoli robiła się gęstsza, nie było już spalonej, wysuszonej na wiór ziemi pod stopami, z nielicznymi kępami wyżółkłej trawy. W zasadzie to byli już blisko granicy. Czasem jednak łapał się z myślami na tym, że bagna wydawałyby się ciekawym miejscem do ekspedycji, to przygody, może by nawet tam znalazł jakiś skarb? Ale nie chciał iść tam sam. Jego myśli same wędrowały do pięciołapego kolegi i nie do końca rozumiał dlaczego. Winę na wszystko zwalał na to, że ostatnio po prostu brakowało mu towarzystwa. - Chodźmy gdzieś indziej. Gdziekolwiek. Rzucił w przestrzeń przed nim. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
01-05-2018, 23:21
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
To co czuł pięciołapy było zagadką, jak na złość Zevran nie mógł dostrzec niczego co podpowiedziałoby o czym myśli jego rozmówca, stan tej rzeczy długo się nie zmieni, albo i nawet nigdy? Ciężko było przewidzieć co los jeszcze mu zgotuje. Sam właściciel emocji kilku z nich nawet nie pojmował.
Dawno temu stracił kontakt z jedyną bliską jego sercu istotą, siostrą Grimą. Od tego czasu- a było to już.. o losie dwa lata? Nie zamienił z nikim większej ilości słów, chociaż nie do końca był to prawidłowy określenie, z nią rozumiał się bez nich. Stąd też pewnego rodzaju opory z jego strony w wykorzystywaniu przy komunikacji języka i strun. Na chwilę Kamui zdawał się nie być obecny myślami, zastrzygł uchem w chwili kiedy czarny zrównał się z nim i powrócił tym samym na ziemię. Mimo iż spacer z młodym Księżycowym był nawet przyjemny gdzieś z tyłu głowy miał to niepokojące uczucie, działo się coś nad czym nie miał kontroli, przez ułamek sekundy spojrzenie rubinowych ślepi skierowane na młodemu stało się jakieś inne. Co to było? Niechęć? Podejrzenia? O ile Zevran w ogóle to zauważył, mógł się tylko znów zastanawiać, Tsavo zamknął powieki i gdy je ponownie otworzył patrzył już na drogę przed nimi. - Z pewnością ciężko jest zrozumieć stępiającym po ziemi śmiertelnikom zamysły istot niebios.- Spostrzeżenie rzucił tym samym tonem co wcześniej, więc może faktycznie nic nie uległo zmianie? Sam Kamui nigdy nie kontemplował czym jest Księżyc i Słońce, czy to żywe istoty rozumne? Czy tak jak skała przedmiot bez uczuć. Sam osobiście zaczynał stawiać "Jasnego Pana" na równi z Losem. Zaczął się nawet zastanawiać czy siły natury to osobne bóstwa, a może też tylko różne aspekty siły wyższej? świat metafizyczny w dziwny sposób ciągnął go ku sobie, pragnął odpowiedzi.. i nagle zatrzymał się jak wryty. Przesłyszał się? Nie, z pewnością Zevran użył tego określenia. Jakby otrzymał kamieniem w potylicę gdzie wcześniej zagnieździły się dręczące myśli i nagle wiedział już czym są.. wiedza ta wpompowała w niego powoli działający jad zwany potocznie niepewnością, wiedział że musi ukryć ją głęboko, przed nim, przed innymi i nawet przed samym sobą by teraz nie stracić twarzy. Nie dać się myśli, że ten oto tu smarkacz wkrada się do jego malutkiego świata, a on nie potrafi się przeciwstawić. - Z pewnością urok może okazać się sporym atutem, gdybym chciał uwieść jakaś panienkę. Nie jednak gdybym chciał zaimponować innemu samcowi. Chociaż zważywszy iż bujną grzywą nie będzie dane mi się szczycić, muszę chyba radzić sobie inaczej.- Zabrzmiał trochę kwaśno, próby wbicia w żarciki jak zwykle skończyły się porażką. Ale on się tym nie przejmował, suchary były akurat najmniejszym jego zmartwieniem. Obejrzał się, czas płynął wolno, ale zdał sobie nagle sprawę że kompletnie nie poznaje okolicy. No, to ładnie się wpakowałeś Kamyku. Po propozycji zmiany celu marszu ponownie skierował łeb na przewodnika wycieczki. - A co z Kapłanką? - Nie mieli jakiegoś ważnego celu wyprawy? Rozmów które miały wynieść Kamuiego na wyższy poziom duchowy? Wolałby nie. Ale też wprost nie zaprotestował. |
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
11-05-2018, 21:19
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Pewnych rzeczy nie da się zrozumieć, ale nie mów tak jakbyśmy byli prochem na wietrze. To, że rządzi nami siła wyższa chyba nie powinno umniejszać naszemu istnieniu.
Chociaż Zevran nie był pewny co do swoich słów, bo przecież on sam swoje własne życie cenił znacznie mniej od jakiegokolwiek zwierzęcia to jednak mimo wszystko... czy to było rozważne tak się przyrównywać do Jasnego Pana? Byli gorsi. Nie górowali na nieboskłonie, nie kontrolowali, nie dawali światła, wskazówek. Nawet ptaki, chociaż tak bliskie niebiosom były wciąż zależne od ziemi. To nie ulegało wątpliwościom, że istniały pytania, na które prawdopodobnie kilkadziesiąt pokoleń w przód nie pozna odpowiedzi. Ale nie miał zamiaru umniejszać swojemu istnieniu. Kiedy spotykasz słonia to mu po prostu ustępujesz by nie zostać zgniecionym, ale nie myślisz od razu, że jesteś gorszy, bo nie jesteś słoniem. Zevran wiedział, że pesymizm potrafił być szkodliwy, ale zazdrość była czymś jeszcze gorszym. Przyjemna trawa. Tutaj już nie było tak ciepło co spostrzegł z ulgą. Nienawidził słońca. Nienawidził tej spiekoty od której bolała go głowa, przez którą musi cierpieć za dnia, nie mogąc się nim w pełni nacieszyć. Przez swoją przeklętą, czarną sierść podarowaną przez ojca był zmuszony wędrować głównie nocą, polować już w ogóle nie mógł o innej porze. Całe szczęście, że jeszcze nie zdarzyło mu się walczyć, bo pewnie też byłby bardziej osłabiony. Mógł być zazdrosny o jaśniejszą sierść Kamuiego, ale był pewien, że ten też by narzekał na własne umaszczenie. Chociażby to, że było zbyt jasne i przy promieniach Jasnego Pana świecił się niczym świetlik. Ale raczej nie chciał już zawracać mu głowy takimi błahostkami. Czuł, że do omówienia powinni wybierać poważniejsze tematy niż narzekanie na życie codzienne. Nawet jeśli Zevran czasem by sobie pomarudził. Ale nie miał komu. Nikogo nie obchodziły cudze problemy inaczej niż wtedy kiedy dotyczyły ich samych. Ten świat był smutny, ale nauczył się już trzymać język za zębami. No, prawie. - Ja no... nie miałem tego na myśli... znaczy, miałem, ale nie chciałem żeby to tak zabrzmiało! Zmieszany zaczął się jąkać, kręcić głową i odwracając spojrzenie gdzieś w inną stronę. - Po prostu chciałem powiedzieć coś miłego. A nie porównać Cię do panienki. Brawo kretynie, pogrążaj się jeszcze bardziej, z pewnością dojdziecie do porozumienia. Na całe szczęście, przecież nie musisz się z nim przyjaźnić, prawda? Możecie po prostu się rozejść jak go tylko zaprowadzisz do kapłanki. Niech sobie porozmawiają, potem odprowadzisz do granicy i.... i... Nie chciał tak kończyć tej krótkiej znajomości. Bardzo mu pasowała. Może jednak nie pójdziesz z nim do kapłanki, tylko gdzieś indziej? - Kapłanka... No dalej. Jesteś na granicy. Możesz zaryczeć. Z pewnością cię usłyszy. A może jednak nie usłyszy? Zevran bił się z myślami. Z jednej strony po coś tutaj przyprowadził tego lwa, w konkretnym celu. Trzeba by się wywiązać ze swojej umowy, przynajmniej jej części, bo przecież nie musiał stać przy nich, kiedy by rozmawiali. Mógłby sobie wtedy pójść i szukać szczęścia na własną łapę. Gdziekolwiek indziej. Coś czul, że gdyby tak zrobił, to prędko, lub wcale by się nie pojawił na ziemiach należących do czerwonookiego towarzysza. Świadomość porażki zabolałaby go mocno. A co wtedy, jeśli kapłanka nie przyjdzie? Zev zawoła ją i co, będą tak sterczeć w niezręcznej sytuacji? Wyszedłby na jeszcze większego głupka. - Może poczekać... prawda? Nie brzmiał tak pewnie jakby chciał. Doskonale to wiedział, tylko... czy Kamui da się przekonać w tym wypadku do czegoś zupełnie innego? Nie do końca było to w jego stylu tak zmieniać temat i cel podróży... ale wiedział, czuł to w swoim zakichanym, zasmarkanym serduszku, że jeżeli teraz tam pójdą, to się to na tym skończy. - Znam fajne miejsce. Znaczy... słyszałem o nim, ale nigdy tam nie byłem. To... to było moje pierwsze poważne wyjście poza granice stada. Zawiesił wzrok na jego czerwonych jak ogień ślepiach. Ta delikatna pauza ciążyła na nim, jakby ktoś go przygniótł ogromnym głazem. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
05-06-2018, 20:45
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
Nie wracał uwagą ku towarzyszowi przechadzki, ciemno zakończony ogon bujał się leniwie pod rytm kroków tuż za nim.
- Nie zrozumieliśmy się chyba, nie czuje się z tego powodu gorszy od księżyca.- Był lwem, kroczącym po sawannach, królem wśród dzikich zwierząt. Nie zazdrościł ani księżycowi, ani słoniowi, czy ptakom ich pozycji, byłoby to głupie, totalne marnotrawstwo czasu i energii. Marzenia tsawo okazywały się o wiele bardziej przyziemne, bardziej realistyczne, ale na pewno nie były w związku z tym nudne. Słucha tłumaczeni Zevrana, a zmieszanie jakoś nie ustępowało, atmosfera pozostawała niezręczna. Kompletnie nie był w 'stosunkach męsko-męskich', na takim poziomie jak mogło to sugerować obecna rozmowa. Z racji że wychowywała go matka brakowało mu ojcowskiej ręki, nawet jeśli ta wzorcową mamusią nie była, a raczej kompletnym przeciwieństwem troskliwej opiekuńczej samicy. Dodać do tego jedyna rówieśniczkę w postaci siostry.. nie zdecydowanie czuł się samcem i nie miał z tym żadnych problemów. - Udajmy.. że tego nie powiedziałeś?- Chyba tak byłoby najłatwiej, zapomnieć, udawać że wszystko jest i będzie tak jak przed tym niefortunnym określeniem. Mała zmarszczka na czole dobrze ukryta przez grzywkę pogłębiła się i zaraz potem zniknęła. Jak łapą odjął. Poczekać? Postawił uszy na sztorc wbijając spojrzenie w młodzika, chyba nie do końca rozumiał o czym mówił, przyszli tu w konkretnym celu, zbyt wielu obowiązków Kamui nie miał, możliwe że rozmowa z Ines aż tak palącą potrzebą nie była, istotna kwestia jednak były zamiary czarnego i dlaczego odciąga go od tego spotkania? Patrzył się na niego tak jakby usiłował to wyczytać w jego oczach, przewiercić mózg na wskroś. Nie posiadał niestety takiego daru, acz potrafił coś innego temu spytał: - Próbujesz wyprowadzić mnie w pole, czy zaciągnąć w pułapkę?
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-06-2018, 20:45 przez Kamui.)
|
|||
|
Zevran Konto zawieszone Gatunek:Lew (mieszanka tsavo i wschodnioafrykańskiego) Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Uczeń Medyka Liczba postów:260 Dołączył:Gru 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 67 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 62 Doświadczenie: 30 |
03-07-2018, 23:34
Prawa autorskie: Ale-Tie, nukotek
- Co za niedorzeczność, panie Kamui.
Rzucił, kryjąc za słowami i małym zaskoczeniem swoją niezdarność w dobieraniu słów. Z jednej strony chciał się zakumplować z lwem, z drugiej strony jednak... ni bądź wierny księżycowi, prawda? On by to wykorzystał. Na pewno. Z każdym krokiem do Zevrana docierała tragiczność tej sytuacji. Chciałby wierzyć w niezorientowanie Kamuiego w tym co Zevran mówił, ale czy tak było? Gdyby jemu podstawić kłamstwo pod nos, to nawet by go nie zauważył, taki był super drapieżnik z złotookiego. Ale właśnie wyciągnięcie gdzieś pięciołapego lwa dało mu jakiś pomysł. Zevran przez moment wyglądał jakby nagle na coś wpadł genialnego, ale na całe szczęście, w tym momencie nie patrzył się wprost na samca obok, tylko gdzieś na wprost. W zasadzie tam gdzie chciałby z nim pójść. - Pomyślałem, że jeśli Cię lepiej poznam, to będę mógł Cię lepiej zarekomendować kapłance i wtedy... może nawet pozwoli Ci wejść na Złotą Skałę. To byłby wyraz naszego zaufania i błogosławieństwa Jasnego Pana. Wyszczerzył zęby. Był genialny! Nie tylko będzie w stanie poznać Kamuiego bardziej, a na dodatek faktycznie może i sam Zevran dostąpi zaszczytu łaski jasnego pana. No i przy okazji będzie mógł porozmawiać z Ines. Dawno jej nie widział i nie dość, że się martwił o jej stan i ciągłe schadzki, to jeszcze zastanawiały go wydarzenia jednego spotkania. Ostatnio źle się działo na Ziemi Jasnego Pana i trzeba było to sprawdzić, zanim zaplęgnie się jakieś podejrzane choróbsko, które stado rozwali. Ostatnio było nawet zastraszająco malutko osób. Tak jakby lwy zaczęły ginąć. A może i powinny? Niech by to, jeśli nie miał racji, że lwy na tych ziemiach wyrządziły wystarczająco szkód by siła wyższa postanowiła zesłać na nich karę. - To jak, przejdziemy się? To niedaleko. Może nawet Ci się spodoba. Podobno tam jest dużo... no dziwnych rzeczy. Wyjaśniłbym na miejscu. |
|||
|
Kamui Wódz Gatunek:Lew Tsavo Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Towarzysz:Nietoperz borsuczy Liczba postów:496 Dołączył:Wrz 2015 STATYSTYKI
Życie: 86
Siła: 81 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 15 |
05-07-2018, 15:30
Prawa autorskie: Ian Hinley/kosekiasai/XylaX
Wzruszył barkami, bo taka jest prawda i nic tego nie zmieni, żadne cudze słowa, piękne, czy wręcz przeciwnie.
dlatego mógł w odróżnieniu od Zevrana kroczyć tak spokojnie, wolny od trosk z których okiełznaniem musiał walczyć młody Wtajemniczony, dzięki temu mógł skupić się na czymś dalszym. Ale też nie tak odległym. Samotne patrole i schadzki były ryzykowne, teraz badał jak bardzo ryzykowna jest TA znajomość i właściwie o co chodzi czarnemu, sprzeczne sygnały które mu podsyłał nie pomagały, zwłaszcza że Kamui był społecznym inwalidą z garścią zasad w tym kierunku. Słysząc kolejne wyjaśnienia uniósł łeb i pokierował czerwone ślepka na mordkę rozmówcy, wzrok ten zdawał się mówić że właściciel oczu dyskretnie usiłuje przekazać bez słów iż chyba nie do końca mu wierzy i właśnie stara się doszukać śladów kłamstwa w potoku słów. Nic bardziej mylnego. - Byłby to niebywały zaszczyt dla mnie. - Przyjął wyjaśnienia? Na to wygląda! Entuzjazmu w jego głosie dalej brakowało, opuścił głowę pozwalając karkowi odpocząć od tej niezbyt wygodnej pozycji. Dziwnych rzeczy? Wyglądał na lwa który interesuje się dziwactwami? Popatrzył na swoje łapy, no tak, nie było w sumie pytania. - Prowadź więc, pokaż mi tereny swojego stada i siebie od najlepszej strony. Dokończymy ten wątek kiedyś indziej, jak będziesz mieć mniej much w nosie. Możesz uznać że poszli i doszli tam gdzie chcieli, albo się rozeszli bo wezwały ich inne pilne sprawy. Proszę o uznanie wątku za zakończony.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-07-2018, 15:56 przez Kamui.)
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: