♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#1
22-03-2018, 15:34
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Świat zdawał się próbować do mnie upodobnić. Śnieg kontrastował z nocą niczym moje futro z myślami. Śnieżyca ogarnęła zarówno szczyt Kilimandżaro jak i mój umysł i serce. Ale nie czułam ni mrozu ni zmęczenia. Nie tak, jak czuć powinnam. Ból mnie ominął, ale stawałam się coraz słabsza. Nie wiedziałam, ile moje ciało jeszcze wytrzyma. Czy byłam już na miejscu? Chyba tak, choć pewności nie miałam. Ledwo widziałam własne łapy, nie mówiąc już o otoczeniu. I jak ja teraz znajdę osobę, której szukam? Nie chciałam, żeby ktoś inny mnie tu spotkał. Co prawda była mała szansa, że w taką pogodę ktogokolwiek tu zastanę, ale jeszcze mniejsza szansa była na to, że w ten sposób coś zdziałam.
- Moyo? - zawowałam, z początku cicho, potem powtórzyłam głośniej. Wiatr kradł moje słowa, a ja wrzeszczałem rozpaczliwie, za wszelką cenę próbując z nim wygrać. Byłam teraz silna, drapieżna, nieustraszona. Nie byłam teraz damą. Byłam żywym trupem.
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#2
01-04-2018, 14:13
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Na szczycie Kilimandżaro Uhuru śnieżyca owiewała jeszcze jedną osobę. Rudogrzywy lew leżał jakby nie zauważając zamieci. Jego oczy skierowane były ku gwiazdom. Ten szczyt na Kilimandżaro był miejscem, w którym lew często bywał. Tu spotkał Ramira i wtedy docenił ten majestatyczny punkt widokowy. Przychodził tu gdy kończył patrol. Oddawał się zamyśleniu i analizowaniu problemów. Miał wrażenie, że to miejsce ma coś wspólnego z bogami. Owszem wierzył, że tam na górze byli jego przodkowie. Ale to nie oni rządzili. Istniały wyższe, potężniejsze siły. Teraz jednak lew chciał przemyśleć inną kwestie. Jako strażnik nie mógł wciąż mówić wierszem. Jednak to było częścią jego duszy. Tak się wychował i tak się najlepiej czuł. Nie wiedział czy zdoła to zmienić a przede wszystkim- czy naprawdę powinien? Wtem do jego uszu przez szum śniegu dotarł głos, który Moyo doskonale znał. Ten śliczny głos. Ale co ona tu do kaduka robiła? Dopiero teraz samiec zauważył jak pogoda się zmieniła od jego przyjścia tutaj.
- Panienko?- ryknął dając znać o swojej obecności. Wypatrywał białej ale nie był to łatwe podczas zamieci. Kątem oka zarejestrował ruch i udał się w tamta stronę. Jakiż kamień spadł mu z serca, gdy zbliżył się na kilka kroków do lwicy. Z tej niewielkiej odległości widział dokładnie jak lwica była zdenerwowana i słaba.
- Pani ma cóż się stało?
 Boże mój, już Cię przewiało.
- zmartwiony rozejrzał się wokół za czym gdzie mogliby się schować przed śnieżycą. Wtem do głowy wpadła mu jaskinia którą widział zwiedzając Kilimandżaro. Ten masyw był pełen tajemnic a ta ,,skrytka" była jedną z nich. Jak najszybciej Ua powinna się tam znaleźć.
- Moja Droga, tu zamarzniesz,
głosu twego nie usłyszę,
W dole trochę- minut kilka,
Znam jaskinię, błogą ciszę.
Dasz tam radę zawędrować?
Ja pomogę, zawierz mi.
Tu Ci zostać nie pozwolę.
Och na przodków zimno Ci-
mówił i podszedł bliżej starając się zasłonić lwicę, co przy śnieżycy było niemożliwe. Obawiał się, że Ua zaraz zemdleje.  Patrzył na oczy, te piękne, teraz cierpiące, smutne oczy.
Miał nadzieje, że to wszystko się dobrze skończy. Co biała tu robiła?
[Obrazek: iTJUvVI.png]
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#3
07-04-2018, 20:02
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Moje uszy wychwyciły głos, tak, głos, przebijający się przez szum wiatru. Spróbowałam iść w stronę, z której dobiegał, ale każdy krok był coraz trudniejszy. Próbowałam wypatrywać, lecz wydawało mi się, że straciłam wzrok i jestem w stanie dostrzec tylko bezgraniczną biel. Stanęłam mocniej na łapach, starając się nie upaść. I czekałam. Sekundy wydawały się być godzinami. Wydawało mi się, że minęła cała wieczność zanim wśród wszechobecnego śniegu wyłonił się brązowy kształt.
- Moyo... - chciałam zawołać, lecz jedynie szepnęłam słabym głosem. Nie miałam siły odpowiadać, jedynie skinęłam głową. Postawienie choćby kroku wydawało mi się niemożliwym wręcz wysiłkiem, a jednak ruszyłam dalej, opierając się o towarzysza i zastanawiając się, czy ten właśnie krok będzie moim ostatnim. Jednak najwidoczniej miałam w sobie więcej sił, niż kiedykolwiek podejrzewałam. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa dopiero w bezpiecznej jaskini. Chwilowo zapomniałam, po co w ogóle tu przyszłam, przestałam myśleć, jedynie leżałam i oddychałam ciężko, rozkoszując się chwilą wytchnienia.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07-04-2018, 20:02 przez Ua.)
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#4
22-04-2018, 15:25
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Odetchnął i podparł bok lwicy eskortując ją i pomagając dotrzeć do jaskini. Pozwolił położyć się jej i usiadł niedaleko, zostawiając trochę przestrzeni tak, aby nie czuła się otoczona i mogła odetchnąć. Czego ona szukała w taką zamieć? I co było przyczyną jej zmartwienia? Wnętrzności lwa przewróciły się na myśl o tym że coś mogło się stać cesarskim. W takim wypadku, gdyby coś groziło stadu, musi działać szybko jednak lwica była w takim stanie, że postanowił odczekać aż jej oddech się uspokoi. Wtedy dopiero chrząknął przepraszająco.
- Wybacz mi my Lady 
ale spytać muszę .
Coś się komuś stało?
Wtedy prędko ruszę,
na pomoc tym co wskażesz
Wnet pognam z kopyta
Chyba że to w tobie
przyczyna smutku skryta?-
nie chciał bombardować białej pytaniami jakie cisnęły mu się na usta. Patrzył więc z troską na Uę wciąż zachodząc w głowę co się stało.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#5
22-04-2018, 19:07
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

Powoli ogarniała mnie ciemność, rozkoszna ciemność. Miałam ochotę zanurzyć się w niej, odpłynąć gdzieś daleko, daleko. A wydawało się to takie proste. Wystarczyło tylko poddać się wszechobecnej czerni... Usłyszałam głos. Otworzyłam oczy. Skały. Jaskinia. Moyo. Wspomnienia wróciły szybko, powodując ból głowy. Wyciągnęłam łapę, chwyciłam nią ramię brązowego, automatycznie przysuwając się do niego lekko.
- Tak... tak! - głos miałam słaby, ale zdeterminowany. Uniosłam głowę, utkwiłam wzrok w oczach samca.
- Moja cześć... jest zagrożona... musisz mi pomóc!
Ignorowanie zawrotów głowy nawet prawie mi wychodziło. Serce biło mi szybko, oczy zaszkliły się od emocji. Zadrżałam, chyba z zimna, nie wiem, teraz znów go nie czułam. Moja łapa miała ochotę opaść, wyciągnęłam lekko pazury, by jej na to nie pozwolić.
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#6
22-04-2018, 19:59
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

Patrząc na lwice z sekundy na sekundę coraz bardziej się martwił. Gdy Ua wyciągnęła łapę Moyo odruchowo chwycił jej ramie by podtrzymać białą na wypadek upadku. Był zrozpaczony stanem lwicy która najwyraźniej gorączkowała. Przyprowadziłby Vincenta, ale nie chciał zostawiać jej samej w tym stanie. Inna sprawa że Ua najwyraźniej naprawdę źle się czuła. To niepodobne do niej by aż tak skracać przestrzeń dzielącą ją od jakiegoś samca. Słysząc wypowiedź lwicy zmarszczył lekko brwi. Po raz pierwszy również zwracała się do niego na ty. To pewnie przez gorączkę.
-C..Cześć?
Uo droga co ci jest? 
Kto naraża twoją cześć?
Czy ty dobrze czujesz się?
Może prześpij chwilę dwie.- powiedział z troską. Obawiał się, że lwica majaczy. Choć sam nie zauważył, że również przeszedł na ty w stosunku do lwicy.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-04-2018, 20:17 przez Moyo.)
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#7
22-04-2018, 20:37
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

W jednej chwili wyraz mojej twarzy zmienił się z omdlewającej na strzelającą błyskawicami. Szybko cofnęłam łapę (jeśli Moyo ją trzymał, to wyrwałam ją) i z niejakim trudem uniosłam się i stanęłam prawie pewnie na łapach.
- Tak, dobrze się czuję - Aha, jaaaaasne. - ...i dobrze wiem, co mówię! - głos miałam już nie tak słaby, jak jeszcze przed chwilą. Krótką przerwę przeznaczyłam na kilka głębokich wdechów i upewnienie się, że nie powinnam upaść w ciągu najbliższych pięciu minut. Uniosłam wysoko głowę, co najlepszym pomysłem nie było, ale nie było też tak źle, jak mogłam się spodziewać.
- Spotkałam mojego brata... a raczej kogoś, kto wyglądał jak mój brat - mówiłam wolno i dobitnie, tak, żeby na pewno do rozmówcy dotarł sens słów. Obserwowałam uważnie twarz Moya. Nie chciałam mówić dalej, puki nie poznam jego reakcji na tę część. Doprawdy nie pamiętam, kiedy ostatni raz wspominałam komuś o Kamie, rudogrzywy z pewnością nigdy o nim nie słyszał.
Moyo
Wiarus
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:Młody dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:203 Dołączył:Lis 2016

STATYSTYKI Życie: 77
Siła: 76
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 37

#8
26-04-2018, 19:52
Prawa autorskie: Angelo, disney
Tytuł pozafabularny: Marzyciel

/mój mózg nie działa, Moya mózg nie działa. Przepraszam :(/


Speszony Moyo zabrał łapę i skłonił głowę przepraszając cicho. Nie chciał jej urazić. Po prostu sie o nią martwił. Nie na pewno nie pójdzie do Vincenta. Musi tu przy niej zostać.
- W..Wybacz mi -czemu do kaduka się jąkał?
 - obrazić cię absolutnie nie chciałem
  Brata masz?
  do tej pory nic o nim nie wiedziałem.- uniósł głowę wciąż lekko zawstydzony. Nigdy o nim nie wspomniała. Nie było go w cesarstwie a to znaczy, że musieli się rozdzielić. utrzymywali kontakt czy nie? Nie zamierzał o to pytać, ale lwicy chyba czekała na jego reakcję.
- I ... co?
Był twój brat to?- spytał, żeby nie wyjść na totalnego gamonia.Choć i tak wyszedł.
[Obrazek: iTJUvVI.png]
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26-04-2018, 19:54 przez Moyo.)
Ua
Weteran
*

Gatunek:lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Tytuł fabularny:Posłaniec Liczba postów:283 Dołączył:Cze 2016

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 50
Zręczność: 96
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 35

#9
26-04-2018, 20:44
Prawa autorskie: ja
Tytuł pozafabularny: Mistrz Gry

W moim sercu coś drgnęło. Czyżby wyrzuty sumienia? Jak to możliwe, żeby ktoś prosił mnie o wybaczenie? I to ktoś tak zazwyczaj silny. Widok jego w takiej sytuacji obudził we mnie litość. Nieco rozluźniłam mięśnie i usiadłam. Szaleństwo znikło z moich oczu.
- Niewielu o nim wiedziało - odezwałam się cicho, spokojnie (albo raczej spokojniej). Teraz, gdy minął gniew, byłam w stanie poczuć smutek.
- No... - świetnie, i jak tu teraz ładnie sprawę przedstawić? - Nie wiem. Nie chciał ze mną rozmawiać. Chyba... chyba uznał mnie za wariatkę.
Odwróciłam głowę, zerkając na Moya kątem oka. Dobra, Sherlocku, to teraz domyśl się reszty. W zasadzie dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ta sprawa musiała idiotycznie wyglądać z boku. I jak ja głupio się zachowałam. Poczułam, że oczy robią mi się wilgotne. Zamrugała szybko, ale mimo to samotna łza spłynęła powoli po moim policzku.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości