♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Kitana
Gość

 
21-10-2012, 21:02

Kitana westchnęła ciężko. Hatima również wydawała się w porządku. Widać że szanowała inne lwy, a także ich prywatne sprawy.
- Taak. A wiesz może gdzie mogę ich znaleźć - pytała dalej samicę, po czym usiadła. Dobrze by było ich znaleźć, wtedy będzie mogła dołączyć z powrotem do Lwich.


/Brak weny./
Vinity
Gość

 
21-10-2012, 23:11

Ocknęła się, zaspanym wzrokiem omiotła grotę. Wstała i rozciągnęła się.
Wcale nie obchodziło ja kto tu siedzi i po cholerę przylazł.
Ruszyła w stronę wyjścia, nawet nie spoglądając na nikogo, gdy tylko znalazła sie w wyjściu zatrzymała sie na sekundę po czym wybyła.

ZT
Sanamu
Gość

 
22-10-2012, 16:41

Słysząc czyjeś kroki nawet się nie poderwał. Jedynie tylko uniósł odrobinę łeb, wlepiając wzrok w pomarańczową lwicę. Przeszedł go dreszcz. Bał się. To oczywiste. Nieznane otoczenie, obce lwy. Jak tu się nie bać? Ale jednak ta proponowała mu wodę. Czemu go nie odpędza? Nie grozi mu, nie kłapie zębami. Podniósł się powoli, ociągając się i podszedł kuśtykając do miski. Zamrugał, patrząc w swoje falujące oblicze. Schylił się i zamoczył w niej język, a potem, czując chłodną ciecz zaczął nerwowo chłeptać. Pił jednak w krótkich odstępach, ponieważ pamiętał co kiedyś powiedział mu ojciec, a dokładniej to, że nie powinno się pić dużej ilości wody w czasie odwodnienia. Coś tam było, ze szkodziło. Nie pamiętał dokladnie, ale wiedział chociaż. Gdy miska była już pusta, a Sanamu poczuł się lepiej, położył się ponownie na ziemi, w cieniu lwicy.
-Proszę pani... Gdzie ja jestem?-uprzejmy, jak zawsze. Uniósł łeb z nad łap, przekrzywiając go odrobinę by lepiej widzieć rdzawą.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

22-10-2012, 21:05
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Słysząc pytanie Kitany trochę się zmieszała. No dobra nie tyle zmieszała, co po prostu zaczęła się dobrze zastanawiać nad odpowiedzią. Hm... Mako o ile wie został zabrany przez inne stado, a Vasanti... ona pewno gdzieś krążyła po Lwiej Ziemi. Może nawet obowiązki królowej ją gdzieś zajęły.
-Niestety nie.- odparła już trochę zawiedziona. Szkoda jej po prostu było, że nie mogła pomóc lwicy. No ale cóż tak też bywa niekiedy. Niespodziewanie jej uwagę przykuło coś innego. Czyiś dziecięcy głos. Męski. Spojrzała się w tamtym kierunku i ujrzała małego lewka. Sanamu. Oczywiście nie znała jego imienia. Wiedziała od Hewy tylko to, że potrzebował teraz opieki i miała się nim zająć, aż do powrotu piaskowej. Zastrzygła lekko uszami i uśmiechnęła się uprzejmie do samca.
-Nie bój się. Podobno zemdlałeś. Jesteś na Lwiej Ziemi. Możesz mi powiedzieć jak ci na imię?- zadała pytanie z czystej ciekawości. Zastanawiało ją, czy malec powie jak się nazywa. Zawsze dobrze było znać czyjeś imię. Lepiej się wtedy z kimś rozmawia.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

22-10-2012, 22:04
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Rany, ile czasu może zajmować podróż z terenów wolnych? Najwyraźniej całkiem sporo, gdyż Słońce już zaszło za horyzontem, a on ciągle był w drodze. Brak snu przez ostatni czas dawał o sobie znać, ale Mako nie dawał sobie szans na odpoczynek, dopóki nie będzie na Lwiej. Udało się! Wnet środek Lwiej, tu może czuć się o wiele bezpieczniej.
W głowie Młodego krążyło pytanie, czy już teraz udać się na Skałę i sprawdzić stan rannych, czy może zaczekać z tym do rana, bo po co robić nocne zamieszanie. Zboczył nieco z trasy. Taa, nic się nie stanie, jeśli pojawi się o świcie. Jednak wciąż pozostawała pewna kwestia – gdzie spędzić noc.
Czy to za sprawą przeznaczenia, czy zwykłego szczęścia, Mako natrafił na jakąś grotę, i tak lepszego miejsca nie znajdzie. Wlazł do środka.
Bardziej niż na samym wystroju groty skupił się na osobnikach w niej zgromadzonych. Krótkie rozpoznanie... Hatima, bliżej nieokreślona lwica, której nigdy nie spotkał (chodź mógł się mylić) i jakieś lwiątko. Pierwsza myśl, jama którejś z lwic.
- Witajcie – zabrzmiało w grocie. Tak, Mako był nieco speszony, choć zaraz odnalazł się w sytuacji – Wybaczcie zakłócanie spokoju, ale już noc, a ja zwyczajnie nie mam siły iść dalej.
Wytłumaczył się pokrótce, wciąż stojąc dość blisko wyjścia. Jednak, gdy dotarło do niego, że jest tu lwica, która była uczestnikiem „tamtego wydarzenia” od razu postanowił się o coś zapytać.
- Wszyscy są cali? - padło w stronę Hatimy, co poradzić, że w jakiś tam sposób Mako był odpowiedzialny za Lwich... A tak, był kim był. Niezmiernie go intrygowało, czy Kami dotrzymała swej części umowy i odeszła bez rozlewu krwi.
Ten kto spisał go na straty może teraz odszczekać wszystkie swoje słowa, wciąż żył, ba nawet wrócił w jednym kawałku, nie licząc łapy, choć jej uraz nie był wynikiem działania Świtowców.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Kitana
Gość

 
23-10-2012, 14:07
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Już miała wychodzić z groty kiedy nagle usłyszała czyiś męski głos. Odwróciwszy się ujrzała brązowego samica z czarną grzywą i zielonymi oczami. Wyglądało na to że on znał lwy z groty, i one znały jego. Kitana jednak wciąż go nie kojarzyła. W pewnym momencie do jej głowy wpadła jedna myśl. Może on wie o aktualnym pobycie króla i królowej Lwiej Ziemi. Jest okazja by się tego spytać.
- Przepraszam pana, wie pan może gdzie znajdę króla lub królową Lwiej Ziemi? Mam na imię Kitana. Należałam kiedyś do tego stada, mój ojciec Morgoth był tu królem. No i....stęskniłam się za wami. Dlatego chciałabym wrócić - powiedziała lwu wciąż nieświadoma tego, że rozmawia z Mako, obecnym królem Stada Lwiej Ziemi.
Sanamu
Gość

 
23-10-2012, 16:24
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Młody przełknął niepewnie ślinę, tuląc po sobie uszy. Nie czuł się zbyt pewnie w tym towarzystwie, a zwłaszcza że mógł wparować tutaj nieproszony i być niedługo stąd wygonionym. Słysząc nazwę stada, oniemiał i uniósł łeb, patrząc uważnie na lwicę. Pamiętał, jak matka opisywała mu Płonącą Ziemię. Jego rodzinne stado. Oczywiście, nie zapomniała również wspomnieć o pozostałych ważnych wtedy stadach, jak w tym przypadku Lwia Ziemia. Uśmiechnął się, po raz pierwszy chyba odkąd tutaj przybył.
-Ta Lwia Ziemia? Od słynnego Mufasy i Sarabi? Simby i Nali?-zapytał, szczerząc z zadowoleniem kły. Dotarł do wyznaczonego miejsca. Udało się! Przetrwał, wygrał walkę o przetrwanie. Matka byłaby z niego dumna. Gdyby tylko tutaj była.
-Sanamu. Na imię mi Sanamu. A pani?-uprzejmy ton, grzeczne skinienie głowy przy zadawaniu pytania. Dobrze wychowany chłop, nie ma co. Lecz teraz jego uwagę przykuła nowa sylwetka przy wejściu do groty. Zamilkł i znieruchomiał, ponieważ widok tak potężnego samca przestraszył go. Co jeśli ten nie pragnie by w tej grocie przebywał ktoś taki jak on? Uciekinier i strachajła?
-Dzień dobry. Czy... Czy nie przeszkadza panu abym tutaj został?-kolejne pytanie, tym razem z dodatkiem drżącego głosu. Przodkowie pewnie sobie z niego kpią po cichu. Takie coś, w ich rodzinie, to po prostu hańba. Przełknął ślinę. Widząc ranę zielonookiego mina mu skamieniała lecz nic nie powiedział. Nie będzie się narzucać.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

23-10-2012, 18:08
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Uwagę pomarańczowej w pewnym momencie zwróciło przybycie do jaskini kogoś nowego. Wyraźnie usłyszała czyjeś kroki przy wejściu. Spojrzała się w tamta stronę i to co ujrzała w pewnym małym stopniu ją zaskoczyło, ale przede wszystkim ucieszyło. Przecież to Mako! Czyli udało mu się. W sumie Hatima co do tego nie miała wątpliwości, że król wróci. Na jego widok uśmiechnęła się szerzej, zadowolona najwyraźniej, że wszystko ułożyło się tak jak miała nadzieję. Słysząc jego pytanie w jej stronę samica zaczęła się zastanawiać. Tak, w tej sprawie miała dobre wieści.
-Tak. Nie licząc tego, że jeszcze wcześniej zaatakowali moją siostrę i Amanisa. Było z nim źle, ale wszystko jest dobrze. Po tamtym twoim spotkaniu nic nie zrobili, a przynajmniej nic nie słyszałam o tym. W każdym razie Hewa i królowa zajęły się tu wszystkimi, którzy tego potrzebowali. Z tego powodu tu jest teraz jaskinia dla medyków. A z tobą królu wszystko dobrze?- no tak jego status w stadzie wymagał, aby raczej zwracała się do niego po tytule. Chyba, że zechce inaczej. Wtedy brązowooka mówiłaby już trochę swobodniej. Tymczasem spojrzała się pierw na Kitanę również zwracającą się do zielonookiego, zaś wzrok pomarańczowej spoczął na małym Sanamu.
-Z pewnością to miejsce nazywa się Lwią Ziemią. To mogę ci powiedzieć z całą szczerością.- odparła do lewka uśmiechając się przy tym. Miał bardzo ładne imię. Podobało się Hatimie. Ogólnie malce sprawiał wrażenie dobrze wychowanego.Taki miły i w ogóle. Aż się dziwiła czemu coś złego mogło się przytrafić właśnie jemu. No ale jak widać los jest bezstronny.
-Ja jestem Hatima. Jak się czujesz?- dodała po chwili, kiedy obserwowała jak jej mały rozmówca także zwraca się do króla. W myślach wzruszyła ramionami, uśmiechając się przy tym wciąż na jawie. No tak. Kiedy król zaznacza swoją obecność lub królowa to cała uwaga skupiała się na nich. Nie żeby to Hatimie przeszkadzało, ale tak z perspektywy trzeciej osoby było to trochę komiczne, ponieważ może Mako chciał teraz odpocząć, a tu mu nie dawano spokoju.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

23-10-2012, 19:48
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Na pierwsze słowa Kitany uśmiechnął się mimowolnie, jakoś w ostatnim czasie wielu zaczynała się doń zwracać na per pan. Przecież nie jest taki stary. Może miało to być jako oznaka szacunku? Nawet jeśli, to Młodemu nie robiło to żadnej różnicy, ba, takie zwroty sprawiały, że czuł dystans do rozmówcy.
- Miło poznać. Znałem twojego ojca, dobry władca... No i to właśnie on przyjął mnie do stada. - tak, Morgoth nieźle rządził, ale sposób w jaki skończył, ach, nie będzie rozsiewał plotek.
Królowa? W sensie, że Vei?
- Sam szukam Vei i średnio wiem gdzie się znajduje. Najpewniej na Skale. A co do tej pierwszej persony... - urwał, gdyż ozwał się najmłodszy spośród tu zgromadzonych – Tak, tak, trafiłeś we właściwe miejsce. Fakt, trochę czasu minęło od czasu tych legendarnych władców, ale ciągle to to samo stado, a przynajmniej tak myślę.
Już chciał odpowiedzieć malcowi, że skoro to ich grota, to raczej on może prosić o możliwość pozostania. Jednakże głos zabrała Hatima. Na pierwsze jej słowa zareagował z wyraźną ulgą.
Co?! Był jeszcze jeden atak?! I jeszcze w tym samym czasie, działania Świtu są naprawdę solidne, jeśli można to ująć w taki sposób.
- Całe szczęście – rzekł, uśmiechając się delikatnie, choć w myślach skrzywił się na myśl, że to poniekąd jego wina, że nie zdołał obronić wszystkich. Następnie rzucił spojrzeniem po otoczeniu. Nowa Grota Medyka? Faktycznie, urządzona w ten sam sposób, jednak to nie to samo – stwierdził w myślach – Taa, wciąż w jednym kawałku.
Zamilkł na chwilę, zbierając myśli.
- Żaden ze mnie pan. Jestem Mako... Ta grota jest dla tych, którym jest potrzebna pomoc no i dla każdego, kto nie czyni krzywdy innym – odpowiedział Sanamu, by zaraz przenieść wzrok na Kitanę - Co do pierwszej osoby, cóż, jest bliżej niż myślisz. - Mako nie przepadał za tym tytułem, był wielki, dostojny, taki że kompletnie doń nie pasował. - Rozumiem, że chcesz wrócić, ale proszę powiedz mi, co się z tobą działo od twego zniknięcia.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Sanamu
Gość

 
23-10-2012, 21:09
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

-Lepiej. Zdecydowanie lepiej.-odparł, wciąż leżąc. Wysłuchał uważnie lwa i kiwnął mu z szacunkiem łbem. Chciał w ten sposób wyrazić mu wdzięczność, nie przerywając mu. Ot tak. Morskie ślepka małego przeniosły się ponownie na Hatimę, lustrując ją dokładnie. Machnął ogonem, po czym obwinął go szybko wokół łap jakby co najmniej bał się, że ktoś się o niego potknie.
-A daleko stąd do Płonącej Ziemi?-zapytał pomarańczową, unosząc na sztorc uszy i unosząc z zainteresowaniem łeb, tak szybko, że gęsta, jak na jego wiek grzywka przesłoniła mu na chwilę widok. Odrzucił ją szybko, uśmiechając się przepraszająco do lwicy i kilkoma ruchami łba, zachęcił ją i zarazem poprosił o odpowiedź na jego pytanie.
Kitana
Gość

 
23-10-2012, 22:06
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

Kitana uśmiechnęła się słysząc odpowiedź lwa, który okazał się być królem Stada Lwiej Ziemi imieniem Mako.
- Tak, nadal jest on w moim sercu. Brakuje mi go... - rzekła zielonookiemu, a ostatnie zdanie było przepełnione smutkiem i tęsknotą. Kitana bardzo przeżyła śmierć ojca. W końcu było on najbliższą jej osobą.
Po chwili poleciały dalsze słowa z ust Mako. Uśmiech ponownie wrócił do pyska Kitany.
- Mako. Coś mi mówiło, że cię znam. Byłeś mały kiedy ostatnio cię widziałam (oczywiście autorka postu może się mylić). A co do tego co się ze mną działo...a wiesz, byłam trochę tu, trochę tam. No wiesz, żyłam samotnie. - powiedziała, po czym zachichotała wesoło. Ech, nie ma to jak wrócić na przysłowiowe stare śmieci. Następnie oczy samicy otworzyły się szerzej, tak samo jak poszerzył sie banan na jej pysku. Wyglądało to, jakby pytała ,,to jak, przyjmiesz mnie z powrotem''.
Mako
Poczciwy | Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 85
Zręczność: 79
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 84

23-10-2012, 23:13
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- To nie minie. Zawsze tęskni się za najbliższymi, ważne by nie być samotnym. - ech, coraz częściej zdarza się mu wprowadzać jakieś swoje mądrości do wypowiadanych zdań. Może to jest właśnie cena władzy, że się zaczyna bzikować i potem kończy się samemu? Młody odegnał od siebie te złe myśli. Póki co, może jeszcze nie chcą go zlinczować, choć nie wiadomo. Musi rozmówić się z Naomi i Amanisem i zapytać, czy wszystko u nich dobrze, bo gdyby nie było, to brązowy miałby wyrzuty sumienia.
Mako sięgnął pamięcią wstecz. Zaśmiał się w sobie.
- Więc musiałaś opuścić Lwią zanim zostałem Pazurem. – tak, tą rangę uwielbiał, czuł się w niej wyjątkowy. Kapitan... Wróć, najmłodszy kapitan w historii Lwiej – Zanim objąłem tą rangę byłem strasznie mały, grzywy nie miałem w ogóle. - zaśmiał się na głos – Aż dziw bierze, że takiemu młokosowi udało się zajść tak daleko.
Widząc jej wyczekujące spojrzenie, spuścił nieco łeb.
- Twój tata przyjął mnie – wyrzutka.. Jak mógłbym nie przyjąć ciebie do twojego domu. - uniósł łeb z powrotem – Byłbym zwykłym śmieciem gdybym ci odmówił. Przynajmniej tak mogę się odwdzięczyć, za dobroć, której doświadczyłem tu na Lwiej. W takim razie witam znów w szeregach Lwiej.
[Obrazek: 2rmuwec_by_fileera-daqo496.png]
Kitana
Gość

 
23-10-2012, 23:39
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio

- Och, Mako! Dziękuję - zawołała uradowana. Już chciała rzucić się mu na szyję, jednakże w ostatniej chwili wycofała się z tego pomysłu. No przecież tak nie wypada, nawet jeśli rozmówcą jest stary znajomy z którym widziała się bardzo dawno temu.
Kitana jednak nie kryła swojej radości z tego, że znowu została przyjęta w szeregi lwioziemców.
- Czy coś się tu zmieniło oprócz władzy? Zdarzyło się coś ważnego podczas mojej nieobecności? - spytała króla.
Hatima
Duch
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:325 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 73
Doświadczenie: 20

24-10-2012, 17:44
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Wyglądało na to, że Kitana i Mako mieli o czym ze sobą porozmawiać i jako, że Hatima sama od siebie nie miała żadnej sprawy do króla to na razie nie zamierzała się chamsko wtrącać do rozmowy. W sumie chyba dobrym pomysłem byłoby skupić się teraz na małym Sanamu, który potrzebował w tym momencie opieki. No a jako, że był pod jej czujnym okiem to była w tym momencie za niego odpowiedzialna. Przynajmniej dopóki ktoś inny się tym nie zajmie. Nie żeby to dla niej był problem. Jej to sprawiało satysfakcję, takie zajmowanie się lwiątkiem. Słysząc pytanie samca zaczęła się zastanawiać. Płonąca... kiedyś już słyszała o tym stadzie. Bodajże było jednym z czterech stad, które niegdyś tu istniały.
-Nie jestem pewna, ale chyba nie. No może troszkę.- odparła w kierunku młodego rozmówcy. Widać było po nim, że coś bardzo ciekawi go to wszystko. Lwia Ziemia, Płonąca... jakby miał nadzieję tu trafić, albo raczej jakby słyszał o tych okolicach. A może się po prostu tu urodził. Takie wyjaśnienie było już jak najbardziej prawdopodobne. Dużo bardziej niż to pierwsze.
[Obrazek: hatimahydracarinasygnat.png]
Sanamu
Gość

 
24-10-2012, 18:28
Prawa autorskie: SixNewAdventures (Avatar) | Obróbka: Moja || HydraCarina (Sygnatura) | Obróka: Moja

Słysząc o tym, że jego rodzinne stado znajduje się niedaleko zamachał ogonem z radością i wyszczerzył kły.
-To dobrze.-odparł pomarańczowej, a jego uśmiech nadal nie schodził z pyska. Był taki zadowolony. Pójdzie tam i dostanie się do Płonącej Ziemi. Będzie jego dumnym członkiem, nauczy się być dzielny i... Zaraz. Przecież on taki nie jest. Wtedy młody uświadomił sobie straszną prawdę. Przecież on się za nic nie nadaje na bycie Płonącym! Właśnie, on jest strachliwym, nieradzącym sobie samodzielnie lwiątkiem. Nie zechcą takiego kogoś jak on. Ale Sanamu nie chce być samotnikiem... Przez całe życie sam, bez nikogo. To straszne. Wystarczająco długo był sam, dłużej nie chce.
Wydął dolną wargę w smutku, jak małe dziecko, które ma się za chwilę rozpłakać, bo mama nie kupiła mu kolejnej zabawki. Jest skazany na samotność. Całe szczęście, że na razie znalazł tą grotę, z tymi lwicami. Niedługo pewnie będzie musiał opuścić te strony i podróżować sam, zupełnie sam. A te samice będą sobie żyły w swoim stadzie. Lwiej Ziemi. Pff...
Chociaż... Eej, przecież to nie jest wcale taki zły pomysł. Życie w stadzie jest fajne, obojętnie w którym. Byle nie Płonący. Co z tego, że to jego krew, dziedzictwo jak... Tylko wydałoby się jakiego partacza zrodziła Selene? A może być dumnym i potężnym lwem z Lwiej Ziemi, z gęstą grzywą, jak legendarny Simba, czy Kopa. Uśmiechnął się na tę myśl, po czym ze stulonymi uszami zwrócił się do króla, układając sobie w myślach słowa.
-Królu... Wiem, że jestem tu od niedawna, ale chciałbym tylko o coś spytać. Byłaby może możliwość abym dołączył do waszego stada? Słyszałem o nim legendy i historie, znam jego cechy i inne podobne rzeczy od matki. Oczywiście rozumiem, jeżeli pan nie zechce mnie w stadzie lecz... Nie zniosę już dłużej samotności. Nie radzę sobie sam, a moja matka już długo nie pojawia się na terenach tej krainy. Jeśli nie mogę zostać członkiem Lwiej Ziemi to... Czy mogę tutaj zostać, do czasu aż się odnajdzie?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości