Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
03-07-2018, 17:00
Prawa autorskie: Gunter
Nie jestem pewna, co kierowało mną, kiedy postanowiłam zwrócić swoje kroki ku Lwiej Skale. Czy chciałam opuścić teren stada Vari i dlatego łapy niosły mnie w kierunku granicy terytorium? Fakt, że wybrałam najdłuższą drogę wskazywał jednak, że nie chciałam opuszczać go zbyt szybko. Część mojej duszy wyrywała się w kierunku wielkiego świata i niepoznanych wrażeń, ale drugi jej zakątek tęsknił za spokojem i stabilnością. Baśnie każą iść za głosem serca, ale cóż mogę zrobić, kiedy moje nie potrafi się zdecydować. Pozostawało mi tylko słuchać jego szybkiego rytmu i kontynuować wędrówkę.
Wreszcie stanęłam u stóp skały, o której legendy słyszałam od dziecka. Widok siedziby dawnych lwich władców rozbudził moją wyobraźnię. Zatrzymałam się na chwilę i usiadłam w trawie. Niczym śniąc na jawie, widziałam jak Mufasa stoi majestatycznie na jej wysuniętym krańcu, a poddane mu zwierzęta oddają pokłony i wiwatują na jego cześć. Pogrążyłam się całkowicie w marzeniach i z uśmiechem obserwowałam kolejne obrazy podsuwane przez moją fantazję. Skaza, Simba i kolejni królowie przewijali się przed moimi oczami. Całkowicie zatopiona w marzeniach mogłabym spędzić tak cały dzień, nieświadoma co dzieje się wokół mnie. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
04-07-2018, 17:29
Prawa autorskie: Askari
Cesarz postanowił wybrać się na małą wycieczkę krajoznawczą i zwiedzić okolice Lwiej Skały. W przeciwieństwie od swojej partnerki on nie darzył tego miejsca jakimś szczególnym sentymentem. Co prawda to właśnie stąd legendarni władcy Lwiej Ziemi władali swoim królestwem i wszystkimi żyjącymi tam istotami, jednak młodemu cesarzowi znacznie bardziej odpowiadało stare dobre Kilimandżaro. A swoją drogą, ile to już wersji słynnej legendy o Simbie dane mu było już usłyszeć? Całkiem sporo, ale trzy zachowały się w jego pamięci. Pierwsza była to wersja jaką opowiadał mu jego matka. Była to piękna bajka, w której wszystko było białe albo czarne a samo zakończenie nie budziło żadnych wątpliwości, że na koniec to właśnie dobro zatriumfowało. Za to opowieść jaką usłyszał z ust swojego ojca była nieco inna i nie chodzi tu nawet o sporą liczbę przekleństw i nieprzyzwoitych słów. W tej wersji opowieści, Skaza nie był specjalnie zły a Simba znów taki dobry. Ba jego ojciec nieraz stwierdzał, że tak naprawdę legendarny władca Lwiej Ziemi jakim był Mufasa był w rzeczywistości zapatrzonym w siebie przebrzydłym grubasem a jego syn zdradzieckim kontrrewolucyjnym śmieciem, który bezmyślnie zniszczył wszystko co z wielkim trudem udało się wypracować Skazie. Najsłabiej w pamięci Hakiego ostała się wersja Guntera, gdyż ten opowiadał ją zazwyczaj będąc zarazem pod wpływem kocimiętki. Zielonooki zapamiętał tylko, że pełno było tam latających słoni i hipisów. Mniejsza z tym, pochłonięty wspominaniem starych dobrych czasów zamyślony cesarz wyszedł za jednej ze skał i o mały włos nie wpadł na pogrążoną w ciszy Manaię. W ostatniej chwili zdał sobie sprawę z sytuacji i w ostatniej chwili zatrzymał się tuż przed biała.
-Witaj…- wypalił niemal odruchowo a jego pysk wyrażał zaskoczenie - mam nadzieję, że Ciebie nie przestraszyłem- dodał, zdobywając się przy tym na lekki uśmieszek. Stał przez chwilę, w milczeniu przyglądając się lwicy. -Cholera, gdzie moje maniery…- w myślach zganił sam siebie, po czym delikatnie zwiększył dystans od swojej rozmówczyni. -Nazywam się Haki i mam przyjemność powitać Cię na terenie Cesarstwa Doliny- przemówił wesoło, jednocześnie wykonując w stronę białej delikatnie skinienie łbem. -Co Cię tu sprowadza panno…- |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
05-07-2018, 19:23
Prawa autorskie: Gunter
Zdaje się, że leżąc tak w ciepłych promieniach słońca musiałam zasnąć. Moje sny pełne były baśni i legendarnych postaci, które przywrócone do życia przez moją wyobraźnię na nowo przeżywały swoje przygody. Simba otoczony poddanymi zszedł z Lwiej Skały i przemówił do mnie… Otworzyłam nagle oczy. Naprawdę stał przede mną lew, ale zdecydowanie nie wyglądał jak władca. Uderzający kontrast pomiędzy silnym i pięknym królem sawanny a brązowym samcem sprawił, że na jego widok wybuchnęłam śmiechem. Oczywiście nie zrobiłabym tego w zwyczajnych okolicznościach, ale na granicy snu i jawy nie myśli się zbyt przytomnie.
- Nie boję się ciebie – powiedziałam, hamując śmiech. Zamilkłam na chwilę i ziewnęłam, co przywróciło mi całkowicie przytomność. Lew był najwyraźniej strażnikiem cesarstwa. - Jestem Manaia. Dziękuję, ale nie musisz mnie witać, bo już od pewnego czasu jestem na tym terenie. – obejrzałam się w stronę granicy – Właściwie to miałam już zamiar go opuścić, ale chyba zostanę jeszcze troszkę. Chcę jeszcze popatrzeć na Lwią Skałę. Przyjrzałam się uważnie Hakiemu. Wyglądał na niegroźnego i sympatycznego. - Jak rozumiem jesteś tutaj strażnikiem? – zapytałam – Miałam okazję poznać twoją cesarzową. Powiedz, czy w tym stadzie naprawdę żyje się tak dobrze jak słyszałam? |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
08-07-2018, 13:59
Prawa autorskie: Askari
W pierwszej chwili śmiech Mamai nieco zdezorientował cesarza. Czyżby przypadkiem wymsknął mu się jakiś żart? A może miał coś na twarzy? Dla pewności szybko przesunął łapą po pysku. Teraz powinno być dobrze. Haki uśmiechnął się lekko na pierwsze słowa lwicy, a kiedy ta zdradziła mu swoje imię, odpowiedział delikatnym ukłonem.
- W takim razie miło mi Ciebie poznać panno Manaio- rzekł niemal uroczystym tonem. -Tak Lwia Skała…-rzekł z nutką zamyślenia w głosie- piękne miejsce, chociaż gdybyś chciała poznać moje zdanie to nie ma nic piękniejszego niż szczyt Kilimandżaro oświetlany blaskiem wschodzącego słońca. -No nie do końca- odparł wesoło na wzmiankę o byciu strażnikiem- ale można powiedzieć, że dbam tutaj o porządek- dodał nie przestając się przy tym uśmiechać. -Cóż, nie prześladują nas epidemie, jedzenia jest pod dostatkiem a granice są patrolowane przez strażników… to chyba nawet dobre warunki, nieprawdaż? No i oczywiście mamy tu całkiem sporo ładnych miejsc- przemówił wyraźnie z siebie zadowolony. -No i jest jeszcze prawo, które chroni przeciętnych członków stada przed kaprysami władców a słabszych przed silniejszymi- dodał po chwili, zdając sobie sprawę, że jest to chyba najważniejszy element całego Cesarstwa. -W każdym razie jeżeli wartości o których Ci wspomniałem są bliskie Twemu sercu, to zawsze możesz stać się jedną z nas- rzekł- no chyba, że bardziej odpowiada Ci życie samotnika- cesarz wzruszył ramionami- w takim razie nie będziemy Cię tutaj na siłę zatrzymywać. |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
08-07-2018, 16:56
Prawa autorskie: Gunter
Skinęłam delikatnie głową na poważne powitanie Hakiego i uważnie słuchałam jego dalszych słów.
- Tak, Kilimandżaro też jest piękne – powiedziałam radośnie, wspominając wycieczkę na szczyt. - Muszę więc uważać, żeby z tobą nie zadzierać – zażartowałam. Jeśli Haki nie był strażnikiem, musiał być kimś w rodzaju ochroniarza. Z tonu głosu brązowego lwa mogłam wyczytać, że rzeczywiście jest szczęśliwy z życia w cesarstwie. Skoro potwierdziło się, że nie tylko cesarzowa, ale i zwykli członkowie stada żyli w nim dostatnio i bezpiecznie stałam się bardziej pewna swojego zamiaru. - Właśnie, jeśli o to chodzi… – mówiłam niepewnie, obserwując własne łapy – to właśnie nad tym się zastanawiałam od kilku dni. Życie samotnika nie jest dla mnie. – spojrzałam na Hakiego, aby sprawdzić, czy jego propozycja jest szczera. Nie wyglądał, jakby mnie podpuszczał. Wzięłam głęboki oddech. - Myślę, że chciałabym tu zostać. – rzekłam szybko, jakbym bała się, że samiec odwoła swoją ofertę – Zaprowadzisz mnie do Vari? |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
10-07-2018, 00:32
Prawa autorskie: Askari
-Oj tam, znów aż taki groźny nie jestem, zwłaszcza, że podobno dość łatwo mnie przestraszyć-odpowiedział żartem na żart uśmiechając się przy tym szeroko. Cóż, przynajmniej w końcu trafił się mu ktoś wesoły.
-Cóż, w grupie zawsze raźniej, prawdę mówiąc sam nie wyobrażam sobie życia jako samotnik, nie miałbym do kogo otworzyć paszczy i podejrzewam, że w końcu by mi odbiło- rzekł, nie porzucając przy tym swojego wesołego tonu- w gruncie rzeczy chyba wszyscy kogoś potrzebujemy, tylko po prostu niektóre osobniki próbują okłamywać samych siebie- rzekł już nieco poważniej i wnet dotarło do niego, że znowu zaczyna filozofować przy obcych. -W takim razie witam Cię w Cesarstwie- odparł z trudem próbując zachować przy tym poważny wyraz pyska. Głęboko w środku Haki cieszył się jak małe lwiątko za każdym razem, gdy przyjmował kogoś do stada i najchętniej podskoczyłby teraz z radości. Problem w tym, że jako cesarzowi tak średnio mu to wypadało. No nic, odreaguje kiedy indziej. -O ile pamiętam, Vari powinna być teraz w okolicach Lwiej Skały, pozwól za mną- rzekł wesoło i spokojnym krokiem ruszył przed siebie. -A tak swoja drogą, to pochodzisz z tych okolicy czy raczej z daleka? – zapytał wiedziony ciekawością- i czy też podobnie jak ja kiedyś zawędrowałaś tutaj specjalnie po to, żeby na własne oczy zobaczyć legendarną Lwią Skałę? - |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
10-07-2018, 18:23
Prawa autorskie: Gunter
- Możesz mieć rację. Nawet lew o najtwardszym sercu czasem potrzebuje towarzystwa. Nie sądzę jednak, żeby chodziło o okłamywanie samego siebie, tylko o nieświadomość. No wiesz, oni po prostu nie zdają sobie sprawy, że kogoś potrzebują dopóki nie nadarzy się okazja aby skończyć z samotnością. – dołączyłam do filozoficznych rozmyślań Hakiego.
- Dziękuję! – nie starałam się ukrywać moich emocji, dlatego wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu. Samiec nie wydawał się jednak podzielać mojego entuzjazmu. Albo nie ucieszył się z powodu nowego członka stada, albo był po prostu formalistą i rekrutację do stada traktował jako nużący obowiązek. Bez wahania posłuchałam Hakiego i ruszyłam za nim. Po chwili wyrównałam z nim krok, aby móc swobodnie rozmawiać. Po raz pierwszy to nie ja zasypywałam kogoś pytaniami, ale sama stałam się ich obiektem. Ciekawa odmiana. - Pochodzę z daleka, a moją przeszłość pozostawiłam za sobą. – nie widziałam sensu w opowiadaniu o mojej historii, kiedy to przyszłość była dla mnie o wiele ważniejsza. – Między innymi. Przede wszystkim chciałam jednak zobaczyć Kilimandżaro i się na nie wspiąć. A gdy już to zrobiłam, mam jeszcze cały świat do zobaczenia. Ale jaki sens mają podróże bez posiadania bez domu, do którego się wraca? – spojrzałam z uśmiechem na współplemieńca. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
14-07-2018, 18:58
Prawa autorskie: Askari
-Albo po prostu próbują udawać twardzieli a nocami i tak płaczą za swoją mamusią- odparł żartobliwym tonem.
-Cała przyjemność po mojej stronie- odparł odwzajemniając przy tym szeroki uśmiech lwicy, i na moment zwolnił kroku, by Manaia mogła go spokojnie dogonić. Zielonooki delikatnie przytaknął lwicy, gdy ta napomknęła mu o swojej przeszłości. Mógłby w sumie rzucić starym jak świat i oklepanym: „Ja tak samo”, ale ostatecznie stwierdził, że jednak nie. Teraz gdy miał na głowie całe Cesarstwo rzadko kiedy miał okazję wspominać dawne czasy. Miało to też ogromne plusy, od jakiegoś czasu nie dręczyły go już koszmary. -A właściwie czym jest dla Ciebie dom Manaio?- tak, znowu szykowała się filozoficzna rozkmina, ale Haki postanowił dać się wygadać lwicy. Prawdę mówiąc to sprawiała wrażenie niezłej gaduły i cesarz był pewien, że usłyszy od niej coś ciekawego. Dlatego w tej kwestii postanowił dać się wykazać Manai. -Spytam jeszcze, czy masz może jakieś hobby, albo coś w czym, jesteś szczególnie dobra? Oczywiście, to że jesteś dość wygadana widać niemal od razu- dodał wesoło. -W Cesarstwie staramy się by każdy dostał zadanie, które będzie mu najbardziej odpowiadać, a przynajmniej w miarę możliwości- rzekł, nie przestając się uśmiechać, po czym wykonał błyskawiczny uskok by wyminąć, kawałek skały, którego nie udało mu się dostrzec wcześnie i omal na niego nie wpadł. -To było zaplanowane- rzekł do Manai, z nieufnością zerkając w stronę zdradzieckiego skalniaka. |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
25-07-2018, 19:19
Prawa autorskie: Gunter
Z każdą chwilą z Hakiego robił się coraz większy śmieszek. Skoro nie był strażnikiem, to może cesarskim błaznem? Na pewno świetnie odnalazły się w tej roli. Jednakże pytanie, które po chwili zadał nie należało do łatwych. Spojrzałam w górę, zastanawiając się.
- Dom… wiesz, ciężko powiedzieć. Wydaje mi się, że to jest po prostu miejsce, gdzie czujesz się najlepiej i tęsknisz do niego, kiedy jesteś daleko. Takie miejsce, gdzie są osoby, z którymi mógłbyś spędzać całe dnie i noce, nawet kiedy cię denerwują i masz ich dosyć, bo wiesz że macie siebie nawzajem i nawet po najstraszniejszej kłótni na pewno się pogodzicie. I wiesz, że zawsze będą na ciebie czekać i gdybyś nawet wracał po latach z drugiego końca świata, przyjmą cię z otwartymi ramionami. Haki zasypywał mnie gradem pytań, ale nie wydawał mi się ciekawski. Raczej chciał lepiej mnie poznać jako nowego członka stada. - Cóż, lubię oglądać nowe miejsca, poznawać innych… Lubię patrzeć w gwiazdy, ale to chyba nie są zbyt przydatne umiejętności. A co do rzeczy, w których jestem dobra, pewnie nie uwierzysz, ale potrafię się całkiem dobrze bić. – zerknęłam na Hakiego z uśmiechem – Może i nie jestem zbyt silna, ale mięśnie to nie wszystko. Liczy się spryt. Wiesz, mając trójkę starszych braci, z których każdy chce rządzić, trzeba umieć walczyć o swoje. Swoją drogą, tropienie zwierzyny też idzie mi nie najgorzej. Przy moim kolorze futra trudno dobrze się ukryć i przyczaić, ale mogę za to bardzo cicho się skra… – moją wypowiedź przerwała nagła akrobacja w wykonaniu cesarskiego wesołka. - Oczywiście – powiedziałam, powstrzymując się od śmiechu. - To jakie zadanie w stadzie mogłabym otrzymać? – spytałam. Chciałam jak najszybciej poznać swoje obowiązki i nauczyć się życia w nowej rzeczywistości. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
07-08-2018, 22:47
Prawa autorskie: Askari
Cesarz uśmiechnął się gdy okazało się, że w kwestii domu on i Manaia mają bardzo podobne poglądy. Dla niego też przede wszystkim liczą się osoby tworzące stado a nie kawałek ziemi czy jakaś tam skała.
-Prawie jakbym słyszał swoją matkę- zażartował śląc przy tym Manai złośliwy uśmieszek po czym wysłuchał reszty jej słów. O ile biała nie była doskonałym aktorem a całe jej zachowanie nie miało na celu jedynie uśpić czujności Hakiego, to wszystko wskazywało na to, że trafiła mu się całkiem sympatyczna i pozytywnie nastawiona do życia osoba. -Ależ nie śmiałbym w to wątpić…- rzekł gdy lwica napomknęła o swoich umiejętnościach bojowych. -Tak się składa, że w dzieciństwie też miałem dość ciężkie przejścia ze swoim rodzeństwem - rzekł wesoło, jednak o tym, że w jego przypadku były to siostry, nie zamierzał już wspominać. Z resztą nie było teraz na to czasu, bo zielonooki musiał wykombinować co tu zrobić z Manaią? Coś w środku podpowiadało mu, że biała chciałby robić w życiu coś więcej niż polować i rodzić młode. Tym razem Haki postanowił posłuchać się „tego czegoś” i złożyć Manai dość nietypową propozycję. - Z tego co mi wiadomo to w cesarstwie powstaje coś na kształt jednostki złożonej z grupy lwów, których zadaniem będzie wykonywanie najbardziej niebezpiecznych misji, jeżeli chcesz to mógłbym wstawić się za Tobą u osobnika odpowiedzialnego za organizację tejże jednostki- przemówił, jednocześnie z uwagą obserwują ewentualne zmiany jakie pod wpływem jego propozycji mogły zajść w wyrazie Manai- jestem pewien, że tamten weźmie pod uwagę zdanie swojego cesarza- dodał, całość zwieńczając szerokim uśmiechem. |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
11-08-2018, 11:54
Prawa autorskie: Gunter
- A więc twoja matka musi być bardzo mądrą lwicą – nie dałam się złapać na złośliwość Hakiego i odwzajemniłam jego uśmieszek.
Spróbowałbyś tylko w to wątpić, to przekonałbyś się na własnej skórze – przemknęło mi przez myśl na kolejne słowa samca. - Trudne dzieciństwo, tak? Pewnie silniejsi bracia dawali ci wycisk? – byłam ciekawa historii cesarza. Dzieciństwo jest okresem, który kształtuje nasz charakter i całe przyszłe życie, więc opowieści z najmłodszych lat mogły bardzo wiele o kimś powiedzieć. - Myślę, że to mogłoby być coś dla mnie. Jeszcze pokażę, na co mnie stać. – ucieszyłam się z propozycji Hakiego, mając jedynie nadzieję że nie dostrzegł w tym momencie niebezpiecznego błysku, który pojawił się w moich oczach. Często słyszałam opinie, że samice nie nadają się do walki, ale ja uważałam, że takimi poglądami można co najwyżej wyłożyć wychodek. W walce miałam tą przewagę, że nikt nie spodziewał się ataku ze strony tak uprzejmej i niewinnie wyglądającej samiczki. I nareszcie dostałam okazję, by pokazać tym przemądrzałym samcom, gdzie ich miejsce. - Byłabym niezmiernie wdzięczna! – przybrałam radosny wyraz pyska, który miał zamaskować kryjącą się pod nim żądzę zemsty. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
19-08-2018, 16:56
Prawa autorskie: Askari
Na myśl o matce cesarz odczuł w sercu delikatne ukłucie smutku, jednak nie zamierzał dać po sobie tego poznać. Przez całe dzieciństwo Mosi była jedyną osobą do której Haki mógł przyjść żeby się wyżalić, jedyną która próbowała go zrozumieć i w przekonaniu brązowego jedyną która widziała w nim kogoś więcej niż ciamajdę. Zielonooki przytaknął na słowa białej a na wzmiankę o silniejszych braciach, na jego pysku pojawił się niezręczny uśmiech.
-Tia…może lepiej nie zagłębiamy się w szczegóły, zgoda?- spróbował zmienić temat jednocześnie przypominając sobie jak pewnego razu siostry bawiły się z nim w „podtapianie Hakiego”. Aż dziwne że nie poskutkowało to trwałym wstrętem do wody. -Doskonale- odparł słysząc entuzjazm w głosie lwicy. -Jednak mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że czeka Ciebie wiele tygodni jak i nie miesięcy brutalnego, wycieńczającego treningu?- rzekł, jednocześnie przyglądając się zmianom jakie mogły zajść po jego słowach na pysku Manai. -W każdym razie, dobrze byłoby sprawdzić Twoje umiejętności, co nie?- cesarz spojrzał na lwicę, po czym zatrzymał się w miejscu gdzie Lwia Skała rzucała swój cień. -Twoim zadaniem będzie powalić mnie na glebę, walczymy bez użycia zębów i pazurów- przemówił, jednocześnie delikatnie uginając łapy, po czym pobrał kilka głębszych wdechów by lepiej dotlenić swój organizm. A więc zaczynajmy- pomyślał, jednocześnie posyłając lwicy wyzywające spojrzenie. |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
23-08-2018, 18:13
Prawa autorskie: Gunter
Widząc zmieszanie Hakiego, porzuciłam temat dzieciństwa. Odniosłam wrażenie, że był to dla niego ciężki okres.
- Właśnie na to liczyłam. – odpowiedziałam z zadziornym uśmieszkiem. Treningi wcale mnie nie przerażały. Wręcz przeciwnie, liczyłam na to, że będę mogła się podszkolić i nabrać więcej siły. - Ale jak to, teraz? – otworzyłam oczy w wyrazie bezgranicznego zdumienia. W odgrywaniu roli bezbronnej damulki byłam mistrzynią – Nie będziemy się chyba teraz bić? – spytałam słodkim głosikiem, robiąc krok w tył by mieć dłuższy rozbieg. Udając zdziwienie przekrzywiłam głowę, jednocześnie obserwując uważnie samca i obmyślając najlepszy sposób ataku. – Zanim przejdziemy do walki, powinniśmy jeszcze omówić kilka formalnych kwestii. – powiedziałam, rozluźniając się – Po pierwsze, co to za jednostka? Po drugie, kto stoi na jej czele, bo zakładam, że nie ty. Chciałabym się także dowiedzieć, kto będzie prowadził treningi oraz… - w połowie zdania wystrzeliłam jak z procy w kierunku Hakiego. Zwinnie wyskoczyłam w powietrze, zamierzając wpaść na łeb samca i tym wytrącić go z równowagi. |
|||
|
Haki Cesarz Gatunek:Lew afrykański Płeć:Samiec Wiek:Młody Dorosły Tytuł fabularny:Strażnik Liczba postów:485 Dołączył:Cze 2016 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 84 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 9 |
30-08-2018, 22:30
Prawa autorskie: Askari
No a niby kiedy- odparł nieco zdezorientowany zachowaniem lwicy. Najpierw była taka chętna do bitki a teraz będzie użalać się nad formalnościami? Jednak biała wyraźnie się rozluźniła, wiec chyba rzeczywiście nie miała zamiaru się teraz bić. Haki poszedł w jej ślady i sam również się rozluźnił.
-Jest to jednostka do zadań specjalnych pod dowództwem krótkogrzywego lwa imieniem Athastan. Za szkolenia odpowiedzialny będzie Maru...- urwał bo w tym momencie dostrzegł, że samica z pełną parą mknie prosto w jego stronę. W ostatniej chwili zdążył nieco usunąć się jej z drogi jednak na wykonanie pełnego uniku nie miał najmniejszych szans. Uderzenie odrzuciło go na niewielką odległość i cesarz z trudem utrzymał się na łapach. Po chwili uniósł łeb i posłał Manai groźny uśmieszek. Czyli gramy baz żadnych zasad, co? Pomimo srogiej miny jaka pojawiła się na pysku cesarza, inicjatywa leżała teraz po stronie Manai. |
|||
|
Manaia Rekrut Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Młoda dorosła Liczba postów:107 Dołączył:Maj 2018 STATYSTYKI
Życie:
Siła: 70 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 15 |
31-08-2018, 12:37
Prawa autorskie: Gunter
Moja niewielka w porównaniu do Hakiego masa utrudniła mi przewrócenie przeciwnika, ale przynajmniej udało mi się go zaskoczyć. Po ataku szybko odskoczyłam w tył na wypadek, gdyby próbował się zrewanżować.
- Och, cesarzu nie dąsaj się. – rzekłam przedrzeźniając jego groźną minę. – Sam przecież chciałeś się bić. – przekrzywiłam łeb, patrząc na niego z ukosa. Widziałam, że drugi raz nie złapie się na mój postęp, więc musiałam zastosować inną strategię, a mianowicie rozdrażnić rywala. - Tak… dokładnie tak sądziłam. Wiedziałam, że nie stanąłbyś na czele tej jednostki. Wiesz, kiedy spotkałam Vari od razu widać było, że to ona jest prawdziwą przywódczynią. O tobie nie mówiła zbyt wiele… od razu widać, że jesteś tylko chłopcem na posyłki. – mówiłam, uśmiechając się złośliwie i powoli zaczęłam krążyć wokół Hakiego. Liczyłam na to, że jego nerwy w końcu puszczą i pierwszy mnie zaatakuje. Byłam przygotowana na jego ruch. W momencie kiedy ruszy w moją stronę zamierzałam pierwsza do niego doskoczyć i rzucić się na jego łeb.– Jeśli mam być szczera, to w pierwszej chwili pomyślałam, że jesteś stadnym błaznem. – ani na chwilę nie odwracałam wzroku od cesarza, obserwując każdy jego ruch. – Kiedyś na Lwiej Skale rządzili prawdziwi wodzowie. Odważni, waleczni, silni, a teraz… – obrzuciłam brązowego pogardliwym spojrzeniem. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości