♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

#91
27-10-2012, 19:49
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Hofu spojrzał lekko rozbawiony na swoją przyrodnią córkę.
-To nie jest twój braciszek, ale jeśli się zaprzyjaźnicie będziesz mogła nazywać go kolegą. Wytłumaczył wszystko małej, cętkowanej hybrydzie. Takie młode istotki jak ona były całkiem zabawne, bo praktycznie jeszcze nic o życiu nie wiedziały.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Mogrim
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 38

#92
27-10-2012, 21:37
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Samiec tylko przewrócił oczami na kolejne kwestie lwiątka, które gęgało za jego zadem. Był już dość poirytowany, dodatkowo jego upatrzona zwierzyna dała nogę, jak wtedy. - Och ... idź już sobie, bo jeszcze przez przypadek złamiesz nóżkę ...i co wtedy, kto się tobą zajmie....co ! - Powiedział lekko zdenerwowany, ale wewnątrz zachowując stoicyzm. Wszak dla dzieciarni trzeba mieć wyrozumiałość. Po chwili jednak wysunął jedną ze swoich łap i zepchną szkraba ze swojej półeczki skalnej i maluch spadł 20 cm niżej na ziemie. - Co za szczeniak eehhh. - Po tym jakże iście dostojnym geście zająłem się dalszą obserwacją potencjalnych dzieci Naomi. Gdy już się napatrzył wstał i podszedł do starszego z lwiątek dość wolnym krokiem, starając się zrobić miłe wrażenie. - Witam, nazywam się Bland ...dlaczego wasza mama zostawiał was tutaj samych ? - Starałem się by mówić w miłym tonie, nie chciałem nikogo wystraszyć.
[Obrazek: 2ednsk9.jpg]
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
Dyana
Gość

 
#93
28-10-2012, 02:49
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Dyana wciąż spał. Śniły mu się miłe rzeczy, może to i lepiej? Nie musiał patrzeć, jak jego matka umiera w męczarniach.
Młodzik jednak w końcu musiał się obudzić, okres niemowlęctwa miał już za sobą, czas zacząć rozrabiać!
Dyana leżał zaspany, uniósł jedynie łebek i bez żadnego zainteresowania przyglądał się otoczeniu.
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

#94
29-10-2012, 18:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Czarny jednak odważył się podejść, Hofu nie wiedział czego ma się po nim spodziewać więc w jednym momencie podniósł się na cztery łapy, żeby być w lepszej pozycji do obrony młodych czy nawet samego siebie. Jaguar był od niego na pewno starczy, czyli tym samym miał więcej siły do niego, jednak nastolatek wcale się tym nie zraził.
-To nie jest ich matka. Hofu. Sprostował wszystko po kolei Lwioziemiec.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Hasira
Konto zawieszone

Gatunek:Tygrys Płeć:Samica Wiek:4 lata i 3 miesiące Liczba postów:298 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 92
Siła: 78
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 21

#95
29-10-2012, 20:10
Prawa autorskie: księżna hakerów Ragnar

Hasira po spotkaniu z Corragio, kolejnym zresztą, potrzebowała trochę ciepła i naiwności - a nie tylko dziecięcego zadęcia. Nie kryła się z tym, dokąd idzie, więc być może buras podąży tu za nią; nie dbała o to. Chwilowo miała kapryśnika dość, a jemu dobrze zrobi, gdy skupi się wreszcie na poszukiwaniu siostry.
Tygrysica, dobrze widoczna z oddali jako czarno-pomarańczowa długa plama, biegła rozkołysanym truchtem poprzez wąwóz. Wyczuwała tu zapach Suri, co prawda bardzo, bardzo zwietrzały, ale jednak... Czyli pewnie była na ziemiach Lwich.
Nie miała oczywiście pojęcia, co tu zaszło, bo widziały się dawno temu. Nie wiedziała także, co miało miejsce później ani jak biała lwica skończyła swój żywot. Wszystkiego tego miała się niebawem dowiedzieć, bo złapała w nozdrza zapach Hofu i innych kotów, tyle, że świeży i ostry.
Przyspieszyła kroku.
Destiny
Gość

 
#96
29-10-2012, 22:35
Prawa autorskie: księżna hakerów Ragnar

Z początku samica wędrowała bez jakiegoś bardziej konkretnego celu. W pysku miała malca, ale nie uciekała dalej przed jego rodzicielką mając nadzieję, że tamta jak najszybciej ich znajdzie. Cóż, na tą chwilę ona będzie musiała je wykarmić. Zamierzała znaleźć jakąś grotę i tam odpocząć, ale jak tylko wychwyciła zbyt dobrze znany jej zapach, od razu zmieniła plany. Woń, którą wyczuła na swojej ścieżce uderzyła w nią nieco jak narkotyk. Nie zastanawiając się nawet, po prostu ruszyła tropem Mogrima, by w sumie po niezbyt długim czasie go znaleźć. Sprawę ułatwił jej wiatr, który był wyjątkowo przychylny. Nawet jeśli ona czuła woń samca z dość dużej odległości, ten pewnie nawet nie spodziewał się obecności Destiny. Nie minęła chwila, a oczyskom samicy ukazała się czarna sylwetka Jaguara. Wciąż trzymając młode w pysku podeszła bliżej zatrzymując się około dwóch metrów przed samcem. Skąd miała wiedzieć, że nie mając rui, samiec zareaguje na nią inaczej? Położyła młode przed sobą i wyprostowała się nawet nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa.
Mogrim
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 38

#97
29-10-2012, 23:57
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Mogrim spojrzał się na małą czarną kuleczkę ...co za słodycz, był w sumie do niego podobny. Tylko, że Cień nie przypominał sobie ... no przynajmniej nie kojarzył, by posiadał jakiekolwiek potomstwo. Zresztą co to była dla niego za różnica. Rola ojca raczej nie była mu pisana, niemniej lekko się zmieszał. Po tym jak młodzik, który przedstawił się jako Hofu wstał i się napiął, jednocześnie spartańsko odpowiadając czarny jaguar tylko przewrócił oczami, starając się milo uśmiechnąć. - A więc kto jest ich mamusią ? I ten ... - to już średnio przeszło mu przez gardło ale jakoś się przemógł - milo mi. - Coś tam w dali biegło, coś nadchodziło ale jeszcze było mało wyraźne, dlatego zostało zignorowane. Jednakże Mogrim cały czas łypał w tamtym kierunku okiem. Nie chciał niespodzianek. - A ty się nimi zajmujesz tak ? Nie sądzisz, że to zbyt odpowiedzialne zadanie jak dla ciebie ? - Ton był miły, choć zawierał element chrypy, którego jaguar w żaden sposób nie mógł się pozbyć. Tak już po prostu miał, i nic nie dało się z tym zrobić.

Poczułem jednocześnie lekkie spięcie. Kto mógł tu aż tak zmierzać, jednak zanim się tego dowiedziałem stanęła w pewnej odległości ode mnie znana już lwica. - Des - wymówiłem lekko. Spuściłem głowę, i uniosłem jedną brew. Przecież ...hymmm co ona ma w pysku, nie mówcie mi, że to moje, bo bym pamiętał. Unosząc głowę używając dość pytającego tonu skierowałem parę słów do czarnej lwicy. - To co przyniosłaś ...to nie moje, bo ja sobie nie przypominam ...aby, no wiesz. - Uśmiechnąłem się zbójecko. Nie, jak dobrze wracam pamięcią to nic nie było takiego większego między nami wtedy. Jednak dość milo mi się zrobiło na tą myśl ...Mogu tatuś, ile to złego mógłby nauczyć takiego brzdąca. Aż się ciepło na sercu zrobiło na wspomnienie czasu spędzonego na okręcie przemytników.
[Obrazek: 2ednsk9.jpg]
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
Destiny
Gość

 
#98
30-10-2012, 07:00
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

-Moje też nie.- odpowiedziała i po chwili bezruchu podniosła malca podchodząc bliżej czarnego samca.- i nie mam pojęcia, co z nim zrobić.- najłatwiej jej by było, gdyby jak ta ostatnia sucz pozostawiła je gdzieś... ale cholera, czym malec jej zawinił? No właśnie. Ehh, wypadałoby przestać się tak rozczulać. Spojrzała na Mogrima. Może on je ukatrupi, czy coś? Mruknęła coś po nosem i usiadła kładąc Sheridana gdzieś przed sobą. Niech robi co chce. Z głodu się nie posra, a nie wygląda na umierającego. Nie minęło tak dużo czasu, odkąd ostatnio jadł. Zamrugała kilkukrotnie dopiero teraz zwracając minimalną uwagę na resztę członków zgromadzenia. W sumie jakoś mało ją ktokolwiek interesował. Przywitać się? A po co. Oblizała jęzorem suchy nos i ponownie spojrzała na czarnego.
-Coś ciekawego się ostatnio działo?
Sharma
Gość

 
#99
30-10-2012, 15:21
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Czyli to nie braciszek, a po prostu... ktoś. Nieważne. Dobrze, że się przedstawił, inaczej mała miałaby problem.
- Jestem Sharma - przedstawiła się starszemu lwiątku, uprzednio do niego podchodząc. Obdarzyła go uroczym, niewinnym uśmiechem i siadła naprzeciw niego. Zapewne powiedziałaby coś jeszcze, gdyby nie to, że wąwóz nawiedził kolejny czarny stwór. Dziwne zjawisko... dotychczas była pewna, że to jej Dyana jest "dziwny" w powodu koloru futra, którym wyróżniał się wśród grona jej, Naomi, Hofu czy ich mamki. Teraz jednak ujrzała Destiny i Mogrima, przez co kompletnie namieszało się jej w główce.
Przekrzywiła zabawnie łebek i wodziła wzrokiem to na lwicę, to na jaguara. On to przynajmniej powiedział swoje imię, a ona...? Nic. I jeszcze przyniosła jakieś kolejne lwiątko, tym razem nawet mniejsze od naszej hybrydki. Co to, zlot Klubu Samotnego Rodzica?
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

30-10-2012, 18:28
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

W wąwozie przez cały czas ktoś się pojawiał. Hofu nie przejmował się tym zanadto, ale żeby zachować choć trochę kultury skinął łbem przybyłej samicy, którą jakiś czas znał. Była to Hasira, przyjaciółka Suri. Powinien jej powiedzieć o śmierci białej, ale towarzystwo było za duże. Potem do już dużego grona przybyła czarna lwica, która w pysku trzymała lwiątko. Pomarańczowy po chwili zrozumiał, że powinien odpowiedzieć jaguarowi.
-To jest mało istotne. Po tych słowach odchrząknął i przyglądał się z zainteresowaniem dwóm małym hybrydkom.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Hasira
Konto zawieszone

Gatunek:Tygrys Płeć:Samica Wiek:4 lata i 3 miesiące Liczba postów:298 Dołączył:Sie 2012

STATYSTYKI Życie: 92
Siła: 78
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 64
Doświadczenie: 21

30-10-2012, 21:34
Prawa autorskie: księżna hakerów Ragnar

Hofu powitał ją pierwszy, więc Hasirze nie pozostało nic innego, jak tylko podejść do młodego i również skłonić mu łbem. Destiny ani Mogu nie znała, a jako istota z natury nieufna i mało przyjazna, nie widziała powodu, by specjalnie z nimi sympatyzować. Otaksowała więc oboje uważnym spojrzeniem zielonych ślepi, z góry do dołu, szukając ich mocnych i słabych stron... A później zauważyła lwiątko.
Gepardziątko.
Jaguarzątko.
Co to, do cholery, było?

Tygrysica położyła się prawie na płask na ziemi, najniżej kładąc wielki łeb. Białe policzki wydęły się, kiedy Hasira rozdmuchała grzywkę na malutkiej Sharmie. Ta żywa mieszanka - samica z grzywą, ciapki na ciele lwa, zadziorny wzrok i ufny uśmiech - zafascynowała ją. A potem wyczuła coś jeszcze i podniosła jeszcze bardziej zdziwiony wzrok na Hofu.
Bo teraz to już nic nie rozumiała.
- Eee... Hofu... To wasze?
Hofu
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 67
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 42

30-10-2012, 22:08
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Wiedział, że prędzej czy później tygrysica zacznie wypytywać się o lwiątka. Oczywiście miał zamiar odpowiedzieć samicy, ale zupełnie nie wiedział jak to obrać w słowa przy obcych, więc postanowił się stąd wynieść razem z Hasirą i przybranymi pociechami.
-Może lepiej będzie jak wybierzemy się na małą przechadzkę. Tam wszystko ci wyjaśnię. Zgoda? Spojrzał pytająco na Hasirę i już miał zamiar ruszać kiedy jego wzrok wylądował z powrotem na hybrydach.
-Sharma, Dyana, no już. Chodźcie. Uśmiechnął się pociesznie i majtnął swym długim ogonem.
Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.
Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie.

W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marzenia, a ja­kaś niewidzial­na ręka
nam je przek­reśla.

Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś,
jak pot­ra­fimy być ni­mi
jutro?

[Obrazek: avatarniahofukopiakopia.png]
Głos
Sharma
Gość

 
30-10-2012, 23:42
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden

Podniesione przez podmuch Hasiry włosy połaskotały małą Sharmę. Zachichotała cichutko i spojrzała błękitnymi oczkami na tygrysicę. Nie pytała, po co to zrobiła, lecz było to bardzo przyjemne. Kto by przecież nie lubił łaskotek? Tak się składało, że ona była ich głównym miłośnikiem.
Słowa przybranego ojczulka wzmogły w niej dziecięcą radość. Jejku, w końcu gdzieś pójdą! Pociągnęła zadziornie bracholka za ucho, po czym popędziła do przodu niczym strzała.
- No, chodź, tato, no chodź już! - krzyknęła, zatrzymując swój szaleńczy pęd i wiercąc się niecierpliwie. Argh, ile można czekać!
Mogrim
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:a pomyka 5 lat po świecie Liczba postów:324 Dołączył:Lip 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 73
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 58
Doświadczenie: 38

31-10-2012, 00:01
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

Poczułem lekkie zdumienie, ale i też dziwny zgrzyt mechanizmu w głowie. No kurde, skoro nie jej to po co je nosi jakby należało do niej. Kogo to zresztą teraz obchodziło. - Po co je w takim razie tak nosisz ...albo je przygarnij albo porzuć. Nie rób natomiast za świętą ... podrzucili ci to nosisz jakbyś rozumu nie miała. Zresztą - kiwnąłem głową w bok w wyrazie obojętności - twoja wola, może na coś wyrośnie. - Przeniosłem wzrok w tym samym momencie na nową tygrysicę. Cóż ...te paski latały mi w oczach jak nie wiem co. Wręcz mnie zamuliło. Dodatkowo ten ton lewka ...ehhh. - W takim razie mam to gdzieś. Twoje, nie twoje, rób z nimi co chcesz. Możesz je nawet zjeść. - Odparłem Hofu śmiejąc się po chwili, patrząc jak pogania tą gromadkę niczym jakieś zwierzątka w haremie. Sam zaś też nie miałem ochoty pierwszy odzywać się do tygrysicy, której miana nie znałem ...była bo była, ale mogło jej za chwilę nie być. Wróciłem po chwili wzrokiem na oblicze Des - Wiesz, dość mało się działo. Ogólnie to trochę tego i owego. Zależy o co pytasz, bo jeżeli pytasz się o to co było po tamtym, i czy to nadal aktualne to wiesz. Nie wiem ...chyba tak. Trochę czasu minęło. Trochę też się w moim życiu działo. Do świętych nie należę, jeśli tak to można uściślić. - Tonem dość miłym odparłem, szurając łapą po ziemi. W sumie to teraz wyglądałem jak jakiś młodzik. Ehhh co te kobiety z nami facetami robią. W pewnym momencie jednak coś mi się tak zajarzyło. - Eeee młody czekaj chwilę ... nie uciekaj. Ten mały czarny - wskazałem na Dyana - wygląda trochę jak ja ...co to ma być! . - W tym samym momencie wstałem i podszedłem do niego pochylając się lekko nad nim. - i przepraszam ,,wasze'' ? Co to ma niby znaczyć. Przecież jesteś lwem, a więcej kotowatych z mojego gatunku nie może tutaj egzystować. Pochodzę zza oceanu do diaska, i też z nie własnego wyboru się tutaj znalazłem. - Ton już był bardziej mocny i basowy. Wywierał swoistą presję w słuchaczu, zresztą po mojej minie widać było, że nie zamierzam odejść bez jakiegoś wytłumaczenia i może się to wszystko skończyć kolejną rozróbą, jeśli ktoś mnie w tej kwestii zignoruje. Dodatkowo ta tygrysica. Zdawała się mieć też swoje trzy grosze w tym wszystkim. Może ona coś uściśli ... może przynajmniej to co miało znaczyć to ,,wasze''. Spojrzałem lekko do tyłu i kiwnąłem głową na czarną lwicę. - Destiny, spójrz no ... wygląda podobnie prawda? - Musiałem zadać to pytanie, bo przecież do ciężkiej anielki to nie mogła być prawda. Czyżbym miał omamy ?!
[Obrazek: 2ednsk9.jpg]
JESTEM JAGUAREM !
I jak masz coś do mnie to napisz, a cię zmiażdżę!
Destiny
Gość

 
31-10-2012, 07:42
Prawa autorskie: Av-KamiLionheart, Obróbka&Cieniowanie-RagDrawer,Color-ja |Sygnatura-Malaika

-Robiła mi za rozrywkę.- mruknęła.- ale najwyraźniej matce przestało zależeć. Sama nie zabiję, ale nie miałabym nic przeciwko, gdybyś ty to zrobił.- o, tak... najlepiej zwalić brudną robotę na innych.- chyba, że tamta zgraja przygarnie jeszcze jednego malucha do siebie.- wskazała głową na resztę, mając nadzieję, że ktoś z nich jej odpowie. Nawet jeśli mały Sher by z nimi poszedł, nie pożyłby długo. Chyba, że znają samicę, która mogłaby go wykarmić, czy coś. Nie ważne. Spojrzała ponownie na czarnego i zmarszczyła brwi słysząc jego... dość specyficzny wywód. Przekrzywiła delikatnie łeb.
-Mówisz to tak, jakby każdy inny był. Poza tym o takich sprawach się nie opowiada. Aktualne, czy nie...- wywróciła delikatnie ślepiami.- nie da się nigdy stwierdzić. Chodziło mi raczej o to, jak w krainie, czy coś w tym stylu...- odparła wlepiając w niego ślepia w dość bezczelny sposób. Minęła chwila i spojrzała na kulkę, którą przysunęła do siebie. Śpi. A może już jest martwe? Słuchała uważnie słów Mogrima, który teraz postanowił zająć się sprawą lwiątka. Uniosła delikatnie ślepia z nad Sheridana by przyjrzeć się dokładniej wszystkiemu. Dopiero gdy padło pytanie, podniosła tyłek i biorąc ze sobą malca na łapę, pokuśtykała nieco bliżej. Jako potwierdzenie skinęła tylko łbem.
-Oczy musiałby mieć po matce.- przekrzywiła delikatnie łepek przyglądając się ciekawiej.
-ale jakby nie patrzeć, ja też jestem czarna... jeśli o to chodzi.- wzruszyła ramionami i spojrzała na Moga, by po chwili odszukać wzrokiem Hofu.
-Ejj, mały. Ten dzieciak niedługo zdechnie z głodu.- wyciągnęła w jego stronę łapę, w której trzymała malca.- Nie jadł już od jakiegoś czasu, a ja nie jestem w stanie go wykarmić. Może chciałbyś mu pomóc? Jeśli nie, nie ma problemu. Po prostu ukręcimy łeb.- odparła, jakby było to coś normalnego. Jak chce, to niech weźmie, jeśli nie, to trudno.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości