♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Rosalie
Gość

 
#1
26-06-2012, 15:40

Najwyższa półka skalna na terenie Mrocznych Grot połączona jest z Wielką Jaskinią na Szczycie. Punkt obserwacyjny i dobre miejsce do przebywania w samotności i rozmyślań.
Powój
Gość

 
#2
01-11-2012, 01:28

Skała...

Masywy skalne, zwłaszcza te imponujące rozmiarem i stopniem najeżenia, przyciągały do siebie Powój. Czuła instynktownie, że powinna przebywać wśród nich, wspinać się w górę, a pod łapami mieć zimny kamień pokryty warstwą skruszałego żwiru. Naturalnym było więc, że skierowała się właśnie tutaj.

Zostawiała za sobą trwały ślad zapachowy, by tamci mogli ją odnaleźć. Nie szli zwartą grupą, szanując wzajemnie własne potrzeby, jednak kiedy pojawiała się potrzeba, stawali w szeregu ramię w ramię. I mimo tego, że została ich tylko czwórka, wierzyła, że łączy ich to, co już przeszli.

Powój wspięła się na najwyższą półkę, by mieć stamtąd widok na okolice i w spokoju zastanowić się, jakie powinny być ich dalsze kroki. Ten masyw, pocięty siecią jaskiń, wyglądał na niezamieszkały, a obiecujący; uczynią go swoim tymczasowym legowiskiem, nim uradzą, co potem. Przyglądała się otworom grot, z których żadna nie pachniała stałym mieszkańcem, i zastanawiała się, którą wziąć dla siebie, a które przeznaczyć dla swoich lwów. Wszystkie powinny być blisko siebie, jednak nie tak, by siedzieli sobie na łbach; zapewniać dobrą komunikację razem z odpowiednią prywatnością.

Ułożyła później łeb na łapach. I zaczęła czekać.
Kaidi
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#3
01-11-2012, 12:23
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Brązowoszara przedzierała się przez sawanny. W jej mniemaniu pozostawała w tyle za swoją grupą, dokładnie jednak tego nie wiedziała. Rozłączyli się przecież jakiś czas temu. Coś w głębi duszy mówiło jej, że jest teraz potrzebna swojej "rodzinie". Po kilkunastu minutach biegu dotarła w miejsce gdzie zapach jasnoszarej był bardzo mocny. Kaidi wskoczyła z pełnym wdziękiem na półki skalne i usiadła tuż za starszą o rok Skalną lwicą.
-Witaj. Powiedziała tylko to jedno banalne słowo, ale przecież nie chodziło wcale o długą, bezsensowną gadkę. Brązowosierstna nie będzie wypuszczała bez potrzeby słów, które mogą przydać się w późniejszym czasie, jeśli przywódczyni będzie pragnęła sama powie to co będzie uważała w danej chwili za słuszne.
Niebieskooka oplotła swoim ogonem jakieś drobne kamyczki, które leżały w pobliżu, a jej wzrok lustrował horyzont.
[Obrazek: kaidikopia.png]
I'm missing something I don't know
It doesn't feel right that I can't let go

*Głos*
Jivu
Gość

 
#4
02-11-2012, 14:54
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Dzień jakich wiele, które mijały mu we względnym spokoju. Nigdy nie miał problemu z polowaniami, więc głodny nie chodził... Ostatnio tylko brakowało mu towarzystwa. Nie był typem samotnika... Od rozpadu stada żałował, ze nie ruszył razem z niedobitkami. Teraz brakowało mu widoku znajomych mord.
Humoru Eclaira, Poważnego pyska Powoju no i pozornego chłodu Kaidi. Tylko oni przeżyli, a przynajmniej tak mu się wydawało.
Brnął przez nieznane sobie ziemie szukając... właściwie czego? I gdyby któregoś dnia nie wyczuł znajomej woni całkiem możliwe, że wszedłby w szeregi jakiegoś stada. Nie mógł żyć sam. Po tych kilku miesiącach czuł, że zaczyna głupieć. Jak na skrzydłach więc ruszył za wonią przywódczyni.

- proszę proszę, przywódczyni znalazła całkiem przytulne gniazdko... - mamrotał do siebie wspinając się po skalnych półkach. Szło mu bardzo zgrabnie. Tam skąd pochodzili teren skalny był dla nich domem. Dlatego też szerokie umięśnione łapy z łatwością odszukiwały stabilne podłoże, a ciemna grzywa falowała przy każdym skoku niczym bura trawa sawanny.
Gdy wspiął się dość wysoko, odwrócił się by popatrzeć na widok. Był piękny... Uśmiechnął się krzywo i ciągnął w płuca podmuchy ciężkiego ciepłego powietrza. Zbliżała się susza...
Miodowo złote oczy prześlizgnęły sie po odległych terenach, jednak Popiół nie poświęcił im dużo uwagi. Po chwili był już w drodze.
Chwila w której ujrzał dwie znajomej lwice, była najprzyjemniejsza od wielu, naprawdę wielu dni. Przywołał na pysk szeroki szelmowski uśmiech i w kilku susach znalazł sie przy nich.
- Nie wierze! - głęboki głos rozszedł się echem wśród skał - tyle czasu...
Otarł poufale pyskiem o szyje Khaidi, by po chwili zaraz przytulic także Powój.
Nigdy nie dał odczuć młodszym od siebie swojego wieku. Zawsze zachowywał się żywiołowo i z wdziękiem, więc ciężko było poznać upływ przeżytych lat, a tych miał już odrobinę na karku.
Złote oczy błyszczały radością, a na potężnym pysku gościł zadziorny, szeroki uśmiech.
- Cały czas trzymałyście się razem? A gdzie Eclair, widziałyście go?
Rozejrzał się jakby samiec miał ukrywać się gdzieś między skałami. Uniósł przy tym wysoko wielki łeb wypinając potężną pierś. Nie dostrzegając przyjaciela skierował roziskrzone spojrzenie na lwice.
Powój
Gość

 
#5
02-11-2012, 15:17
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Powój nie musiała czekać długo - Kaidi, z którą tak dobrze się rozumiały, złapała jej trop i podążyła za nim bez pudła. Jasnoszara lwica cieszyła się, że pozostawione przez nią znaki miały zrozumiałe dla wszystkich pobratymców znaczenie. Bo to, że Popiół także przyszedł na szczyt Mrocznych Grot, nie było przecież przypadkiem.
Z powagą skinęła łbem brązowej lwicy, również wybierając milczącą formę powitania jako słuszną i pozbawioną egzaltacji. Co innego Jivu, który jak zawsze musiał wypełnić całą przestrzeń radosnymi pohukiwaniami i emocjami, które nie pasowały - zdaniem Powoju - do żadnego dorosłego lwa; zapewne dlatego, choć nie raz udowodnił, że w chwili próby potrafi stanąć na wysokości zadania, wciąż postrzegała go jako narwanego nastolatka, na którego trzeba mieć oko.
Uśmiechnęła się jednak pod nosem i walnęła go po przyjacielsku w żebro, kiedy przyszedł się przywitać. Rzadko pozwalała sobie na tak specyficzne okazywanie radości, ale przecież teraz okazja była odpowiednia - a on na pewno zrozumie sztubacki dowcip.
- Przecież ty też byłeś niedaleko, Jivu. Czekamy jeszcze na Eclaira, zgadza się.
Potwierdziła, nie trapiąc się wyjaśnianiem, skąd wie, że Popiół podąży jej tropem i się tu znajdzie. Powój często tak robiła. Nie warto było łamać sobie nad tym łbów, skoro w efekcie dobrze wychodzili.
Siadła w końcu przed nimi, oplatając ogon wokół łap, by rzucić im coś na żer. Równie dobrze mogą porozmawiać, skoro już się tu znaleźli i czekają na ostatniego.
- Jesteśmy teraz na ziemiach, na których wedle wieści istnieją cztery różne stada. Wyglądają na żyzne i szerokie, nie są zatłoczone; chcę tu pozostać i zobaczyć, czy są dla nas szanse na odbudowę Kephas. Zaczniemy od znalezienia sobie kilku grot w masywie, na którym teraz jesteśmy. A resztą zajmiemy się, gdy przyjdzie nasz spóźnialski.
Kaidi
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#6
02-11-2012, 15:45
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Cisza, którą wypełniały jedynie oddechy obu lwic moment później została przerwana. Na półce, na której przebywały zjawił się kolejny gość, którego od lat Kaidi znała. Ostatnimi czasy nie miała jednak z nim takiego kontaktu. Popiół odszedł, ale na to właśnie mu pozwolili. Na pysku brązowej namalowało się zdziwienie zmieszane z radością. Nawet taka persona jaką była trzylatka okazuje czasami jakiekolwiek emocje. Kiedy samiec otarł się swoim wielkim łbem o samicę, ta jedynie trąciła go zadziornie swoją biało-brązowo łapą w jego bok.
-Tyle czasu, a jednak i tak jesteś z nami. Mogłam być pewna, że tak właśnie będzie. Kąciki ust jednej z niedobitków ułożyły się w grymas przypominający trochę uśmiech, z drugiej jednak strony był to niesamowity gest ze strony Kaidi. Po przywitaniu się z lwem wysłuchała uważnie przywódczyni, która miała jakieś plany. Ciekawe tylko czy dojdą one do skutku, miejmy nadzieję, że tak.
[Obrazek: kaidikopia.png]
I'm missing something I don't know
It doesn't feel right that I can't let go

*Głos*
Jivu
Gość

 
#7
02-11-2012, 17:29
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Zaśmiał się głośno i westchnął przymykając na chwilę złote ślepia. Przywitanie było takie jak się spodziewał. Lubił je, choć bywały mrukliwe i zbyt poważne. Ale widząc uśmiech Kai, mrugnął do niej zadziornie i skupił się na słowach które padały z pyska Powoju.
Rozejrzał się uważnie lustrując ziejące czernią groty. Jemu się tu podobało, mógł więc tutaj z powodzeniem zostać, byle tylko nie samemu.
- mnie podoba sie tamta - wskazał łapa na pierwszą z brzegu - co sadzisz Kaidi? - obdarzył ją jednym z tych swoich szelmowskich dwuznacznych uśmiechów, tym bardziej że wokół samicy roznosił się charakterystyczny zapach rui. Oczywiście te lwice, które go znały nie brały sobie wszystkich jego pseudo flirtów do siebie... cóż, z tych lwic pozostały tylko dwie i to te o najmniejszym poczuciu humoru. On jednak sie nie zrażał. Byl zbyt szczęśliwy, żeby teraz zachowywać sztuczną dla niego powagę.
- a poza tym, takie byłyście pewne, że wrócę? - zmierzył je uważnym spojrzeniem w którym tliły się iskierki przyjacielskiej zadziorności. Cmoknął i westchnął wznosząc ślepia do nieba. - robię sie przewidywalny, to niedobrze.
Usiadł na przeciw samic spoglądając na nie z mieszanka sympatii i zupełnie nie skrywanej i szczerej radości ze spotkania.
- prawda Powoju, tez się rozglądałem i naprawdę jest na czym oko zawiesić, ekhem - odkaszlnął i wystawił końcówkę języka - mam na myśli oczywiście ziemie, żyzne i obfite. W sam raz na nowe stadko.
Mrugnął porozumiewawczo.
Wieczny optymista i dzieciak... coś w tym było. A przynajmniej jeżeli kiedykolwiek cierpiał z powodu rozpadu stada nigdy nikomu o tym nie mówił. Zakładał dobrą maskę do złej gry, ale najwyraźniej tak łatwiej mu się żyło... Nie był typem, który się zwierza, za to lubił słuchać i wspierać. Najbardziej na świecie nienawidził pokazywać swoich słabości, ale o tym też nikt nie musiał wiedzieć.
Eclair
Gość

 
#8
02-11-2012, 22:00
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

I wreszcie u dołu pojawiła się sylwetka Eklera. Już od kilku dni wlókł się niemiłosiernie przybity, nie chcąc razić swoim humorem resztę grupy bądź po prostu nie mając ochoty przebywać w towarzystwie Skalnych. Choć na chwilę uniósł głowę aby ocenić wysokość skały i z wyraźnym zrezygnowaniem zaczął się po niej wspinać. W duchu przeklinał los który zesłał na niego to nieszczęście, ale także bił się z własnymi myślami. Zastanawiał się nad sensem ich wędrówki i jaką przyniesie ona korzyść. Nie obchodziły go tereny na których się znaleźli - w końcu zapewne zostaną wyparci przez tutejsze lwy. A lwy przecież są aż nazbyt terytorialne. Zabiją ich gdy tylko nadarzy się okazja. Mimo wszystko istniała jakakolwiek, minimalna szansa że Skalni odrodzą się niczym feniks z popiołów i to właśnie za sprawą Powoju oraz jej małej kompanii, a jeżeli jego wierność przetrwa tą próbę dostanie szansę na nowe, lepsze życie. To zbyt kuszące żeby się temu oprzeć, zwłaszcza że przy tej decyzji powinny przemawiać do niego także normy społeczne. Nie opuszcza się kogoś, komu już przyrzekło się lojalność. Ale jakby tego było mało Ekler czuł dziwny niepokój, może to głupio zabrzmi, wewnątrz siebie. Coś w nim się kumulowało: frustracja, niechęć, lęk? Czymkolwiek by to nie było sprawiało, że każdy dzień był coraz to trudniejszy do zniesienia.
Właśnie tak, pogrążony w refleksji nad swoim życiem, Ekler dotarł do szczytu skały. Podniósł wzrok i skinął głową w kierunku Skalnych. Tak zupełnie bez słowa usadowił się z boku wbijając i tak już nieobecne spojrzenie w ziemię. Możliwe że zarobi za to od Powoja, ale w zasadzie... był tak zrezygnowany że nie stanowiło to dla niego najmniejszego znaczenia. Nawet Eklery mają swoje złe dni. Nawet one!
Powój
Gość

 
#9
04-11-2012, 02:27
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Zarobiłby od Powoju nawet i fizycznie, gdyby nie to, że lwica była akurat sobą i nikim innym. Dzienny limit odstępstw od reguły wykorzystała przed chwilą na Jivu, więc czas nadszedł, by zrobiła to, co zawsze, co Eclair pamiętał chyba od chwili, kiedy się pierwszy raz spotkali.
Zrugała go.
- Witamy panicza, zaszczyceni jego obecnością w naszym marnym gronie. Jak dobrze, że panicz nie zawstydza nas spojrzeniem, bo moglibyśmy potracić łby i świadomości, nie wiedząc, cóż czynić w obliczu tej łaski. Nie śmiem nawet wspomnieć o błogosławieństwie, jakim byłoby usłyszenie głosu panicza...
Oschły ton Powoju wwiercał się w uszy, u kociąt wywołując odruchowe zamilknięcie, a u panienek na wydaniu wyprostowanie grzbietów i przyjęcie prawidłowej postawy. Eclair, co prawda, nie był ani jednym, ani drugim, ale też swoje za uszami miał i jasnoszara lwica wiedziała o tym lepiej od kogokolwiek innego. Ten głos przywracał porządek, gdy raz przywykło się go słuchać.
- Wracając do tematu: Jivu, możesz zająć dowolną z tych grot, o ile będą niezamieszkałe. Sprawdzenie tego i znalezienie kilku kolejnych, które mogłaby zająć reszta, zostawiam tobie; wybierz cztery jaskinie położone w miarę blisko siebie, byśmy mogli się ze sobą komunikować także w czasie burzy, ale wygodne i nadające się do zasiedlenia. To rozwiązanie tymczasowe, ale nie znaczy, że ma nam być niewygodnie. Kaidi, ciebie poproszę o obejście najbliższych terenów tych grot: znalezienie miejsc do polowań, wodopojów, charakterystycznych punktów i tak dalej, poradzisz sobie. Ja zrobię obchód po zewnętrznym pierścieniu i postaram się napotkać mieszkańców tych ziem, byśmy wiedzieli, kogo mamy za sąsiadów.
Spojrzenie bladych oczu przenosiło się z lwa na lwa, gdy Powój niespiesznie rozdzielała zadania zgodnie z tym, co według niej wychodziło im najlepiej. Na koniec zawiesiła wzrok na burej kupie nieszczęścia, której do uwieńczenia obrazu brakowało tylko grzebania pazurem w jakiejś dziurce w skale.
- Panicz zrobi, co zechce. Pytania?
Kaidi
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 68
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#10
04-11-2012, 11:09
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Do ich towarzystwa dołączył także kolejny osobnik. Brązowa była niemal pewna, że Eclair był w drodze. Jednak jak prawie zawsze dotarł na spotkanie ostatni. Funkcja brązowej wcale nie polegała na tym, żeby go w jakikolwiek sposób ochrzanić, o nie. Ona wolała siedzieć cicho i odezwać się tylko wtedy jeśli będzie pytana. Dlatego skinęła łbem trzyletniemu mieszańcowi i powróciła do wysłuchiwania przywódczyni. Oczywiście jeszcze kilka minut minęło zanim przeszła do sedna sprawy, a to wszystko przez ostatniego przybysza. Kiedy jednak Powój wypowiedziała to co już miała zamiar i przydzieliła wszystkim zadania (prawie), wtedy Kaidi ośmieliła się odchrząknąć i podeszła krok bliżej w stronę krawędzi by lepiej przyjrzeć się danym terenom, na których mieli zamiar obecnie pomieszkiwać.
-To proste zadanie. Uniosła lekko prawy kącik pyska, choć nadal nie przestawała lustrować terenów znajdujących się przed nią.
[Obrazek: kaidikopia.png]
I'm missing something I don't know
It doesn't feel right that I can't let go

*Głos*
Eclair
Gość

 
#11
04-11-2012, 15:47
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Spojrzał na białą spode łba z udawaną skruchą.
Może lepiej będzie jeżeli się stąd ewakuuje? Podpadanie przewodnikowi nie było zbyt rozsądne, ale humor mu się tak nagle nie zmieni - aż taki niestały to on nie jest. Zerknął na Kaidi, a później na Powoja. Leniwie podniósł swoje cztery litery, przeciągnął się i podrapał po uchu. Co z tego, że raczej takie zachowanie gwałciło kindersztubę na tyle, że gdyby ta była kobietą z pewnością już dawno byłaby w stanie uniesienia.
- Pozwolicie że potowarzyszę Kai przynajmniej przez pewną chwilę. Chciałbym rzucić okiem na miejscowych, a przede wszystkim na stada które tu funkcjonują. Nie będę szukał wrogów. - odparł nieco obojętnie. Wprawdzie nie miał najmniejszej ochoty na szlajanie się po obcych terenach i zaczepianie nieznajomych... ale przecież nie może siedzieć bezczynnie na dupie bo zarobi kolejny raz opierdziel i przewodnik straci już tą złotą cierpliwość. Zmrużył szare ślipia obejmując ich spojrzeniem. Oczywiście, pójdzie jeżeli Powój mu pozwoli.
To była cała kompania. Powój, Popiół, Kaidi i on. Mało ich zostało, niedobitków, uciekinierów... Zresztą, on sam nie był lepszy. Marny kundel, mieszaniec. W ogóle powinien im dziękować na kolanach że jeszcze go nie porzucili. Wiedział to doskonale, ale miał też swoją dumę i dystans do okazywania emocji w jakikolwiek sposób, czy to werbalnie czy fizycznie, a może jeszcze... huh, inaczej. Ale gdzieś tam, w małym, Eklerkowym sercu krył się szacunek wraz z silną więzią która łączyła ich wszystkich, a kto wie, może nawet miłość do towarzyszy? W końcu byli dla niego jak r o d z i n a. Darzył ich szczególnym rodzajem zaufania, takim, że gdyby ci skakali w ogień i Ekler by skoczył, ale nigdy się do tego nie przyznał i prawdopodobnie nigdy nie stanie i nie oświadczy ''będę z wami do końca świata i jeden dzień dłużej!''. Mimo wszystko powinno się bardziej cenić lojalność którą nie przedstawia się w słowach niż słowa nie poparte żadnymi czynami, prawda? A może po prostu zgubiłam się gdzieś tam, w momencie gdy Ekler przedstawiał swój plan a jego wewnętrznymi rozważaniami...
Jivu
Gość

 
#12
04-11-2012, 16:13
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Jego wypowiedzi zostały zupełnie zignorowane... jak on nienawidził być ignorowany. Uśmiech z pyska zszedł i samiec prychnął unosząc brwi. A potem pojawił się Eclair. Już miał brata uściskać, ale widząc jego niesamowicie kwaśną minę powstrzymał się i przekrzywił pysk niczym nic nierozumiejące kocię.
- to się porobiło... - mruknął pod nosem i westchnął skupiając uwagę na Powoju. Oho, weszła w swój przewodnikowy ton. To wywołało na jego przez chwilę poważnym pysku krzywy uśmieszek. Naprawdę lubił to w niej... Ten przywódczy dryg. On byłby za miękki do prowadzenia grupy, a przynajmniej tak sądził.
- tak jest piękna przywódczyni! - wyprostował się jak fryga i zasalutował jej łapą puszczając przy tym perskie oczko. Właściwie miał wrażenie, że coś tu nie grało. Wszyscy byli strasznie spięci, a Ekler już zupełnie przeszedł samego siebie. Pewnie, dla Popiołu to też nie było łatwe, ale on traktował to jako przygodę. Potrafił odnaleźć w każdej nawet paskudnej sprawie coś pozytywnego.
Spojrzał za siebie przebiegając wzrokiem po ciemnych otworach grot i wyszczerzył się do nich jakby miał w ich wnętrzu znaleźć świeże mięcho.
- nie czekajcie na mnie. - rzucił tylko i począł zgrabnie wskakiwać na kolejne skalne półki. Ciekawe czy uda mu sie znaleźć coś ciekawego?

zt
Kerra
Gość

 
#13
04-11-2012, 16:46
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Kerra miała sprawę do załatwienia, a ta mgła coraz bardziej ją przerażała. Biegła więc za śladami swojej starej przyjaciółki. Były aż za widoczne, a w dodatku nakładały się na nie inne zapachy. To nie wróżyło dobrze. Biała przyspieszyła i znalazła się przed Mrocznymi Grotami. Tak, jej znajoma lubiła skały. Sprawdziła raz jeszcze jej ślady, a później wspięła się na półkę skalną. Minęła się z nieznanym jej lwem. Ciekawe kto to. - pomyślała.
Stanęła, lustrując otoczenie. Lwica, chyba hybryda oraz... O tak, nasza kochana Powój. Takie oto towarzystwo znalazła tutaj, na tej półce. Oj, chyba Pani Powojowa nie była w sosie. Trudno, chyba przywita z radością starą znajomą, prawda? Minęła lwicę i jej kolegę, idąc w stronę Powoju. Na jej pysku zawitał nieśmiały uśmiech, a im bliżej znajdowała się przyjaciółki, tym bardziej się on powiększał. W końcu stanęła naprzeciwko jasnoszarej lwicy z bananem na pysku. Przed zawitaniem w te progi miała poziom radości zerowy, ale teraz humor się jej poprawił. Nie zmieniła tego nawet mgła, a o biednej Storm zapomniała. Może to i lepiej?
-Widzę, mój drogi Powoju, że znowu się spotkałyśmy. A co to za towarzystwo?-spytała, wskazując głową na innych tu obecnych.-Zdaje mi się, czy to również niedobitki Kephas? Tak naprawdę to ja również w tej sprawie.
Taak, Ker wiedziała o Kephas i historii tego nieszczęsnego stada. Opowiedziała jej o tym właśnie Powój, a zasady i ideologia tej grupy spodobały się lwicy. Biała usiadła na tyłku i czekała na odpowiedź.
Powój
Gość

 
#14
04-11-2012, 20:34
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Kiwnęła na odchodne łbem Jivu, kiedy z wrodzoną sobie werwą zerwał się i poleciał na łeb, na szyję na dół. To znaczy - wiadomo, że robił to, bazując na doświadczeniu i wciąż niezłej widoczności, ale każda samica z tego rodzaju, który reprezentowała Powój, musiała uznać to zbiegnięcie za niepotrzebne ryzyko. Taki kodeks, i już.
Popatrzyła potem na Kaidi i Eclaira, którym nie było tak raźno do wyruszenia.
- Pytania?
Powtórzyła, sugerując w wyjątkowo jawny sposób, że jeśli nie, to powinni już ruszyć. Nie było powodu do odkładania tych czynności w czasie, a one z samej swej natury miały zająć sporo wysiłku. Skoro można było zacząć teraz - czemu zwlekać?
Wtedy usłyszała tętent łap. To nie był rytm Popioła, więc nie wracał się po coś na górę; nastawiła uszy do przodu, by zaraz zobaczyć znajomy pysk.

Powój nie zwykła szafować pojęciem przyjaźni, wiedząc, jak wiele zobowiązań i dorozumianych powinności towarzyszy nawiązaniu takiej relacji. Dlatego nie nazwałaby Kerry przyjaciółką, niezależnie od kosztów, jakie musiałaby ponieść ze strony tamtej. Ale nie znaczyło to, że zamierzała się wypierać znajomości z białą lwicą; przeciwnie, skinęła jej łbem jak komuś od dawna niewidzianemu, co było prawdą, lecz wciąż bliskiego pamięci. Bo nawet ją polubiła. A to nie była taka oczywista rzecz, gdy było się trującym kwieciem.
- Witaj i ty, Kerro. Tak, to moje lwy.
Proste słowa, lecz nie prostacka odpowiedź. Wyraźnie nazwała je swoimi, włączając te trzy koty w obszar swojego świata, którego nikt i nic nie miało prawa naruszyć. Czy Kerra będzie pamiętać o tym, by zwracać baczną uwagę na każde słowo padające z pyska Powoju, jeśli chce zrozumieć sens całej wypowiedzi?
- Zasiądź tutaj, odpocznij. I mów.
I choć pierwsze zdanie zbiegło się w czasie z samodzielną decyzją Kerry, bo właśnie to uczynić, drugie wciąż oczekiwało na reakcję.
Eclair
Gość

 
#15
04-11-2012, 21:04
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden

Pokręcił przecząco łbem. Ekler ruszył przed siebie i już po kilku wprawnych susach znalazł się na dole. A stąd już prościutka droga do miejsca, które go zaintrygowało.
~zt~


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości