Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Zbanowany Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 95 |
19-11-2012, 18:24
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami
Jego ojciec się naćpał. Brzmiał dokładnie jak lwioziemiec, no, ale dzięki temu w łepetynie brązowego wszystko powoli nabierało sensu. Szczególnie to porównanie z rzeką, choć ciut chaotyczne, to i tak dobre. Dziwne, że Ericka stać na tak mentorskie teksty, no ale cóż, przecież Otieno znał go raptem pół dnia, więc jeszcze wiele miał się dowiedzieć o swej rodzinie. No dobra, młody już czaił o co z tą lojalnością chodziło, ale cholercia jak niby to udowodnić?
-No i masz rację, jestem nowy, nikt mi nie ufa, do tego nawet jeszcze Kami mnie nie przyjęła do stada. Więc co teraz? Nie da się udowodnić lojalności, mogę co najwyżej starać się, by wszyscy zauważyli me zaangażowanie w tą jedną wielką rodzinę, ale przecież nawet do niej póki co nie należę. A twa lojalność zapewne nie wystarczy by Kami zmieniła co do mnie zdanie, czyż nie?- mruknął patrząc dalej na ową rzekę. Dziwne, nawet nie warknął gdy ojciec pacnął go swym ciężkim ogonem. Ło boże, Erick coś ty z Otieno uczynił? Też się chyba naćpał... może ta rzeka wydzielała jakieś opary? Kto wie... |
|||
|
Erick Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 35 |
19-11-2012, 18:39
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava
Oj tak. Erick gadał jak jakiś przykładny ojciec, który należał do stada lwiej. Chore to było, jednak niestety prawdziwe. Na całe szczęście skończyła mu się mądra gadka. Słysząc słowa syna spojrzał jedynie na niego i chwile pomyślał.
-Chyba nie musisz należeć do stada by to udowodnić? Powiedział pytającym tonem. No niech młody się domyśla, a nie! Jak taki inteligent to niech wpadnie na coś sam. W końcu chyba ten mały móżdżek chyba pracuje. Ale kto tam wie.. -Idź i pokaż czy coś jesteś warty.. Powiedział po czym położył się na brzuchu i wpatrywał w rzekę. No, może teraz w końcu odpocznie. Co do jego mądrego gadania to na pewno to było jakieś zwarcie. Bękart nigdy taki nie zostanie, o nie! |
|||
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
20-11-2012, 01:33
Prawa autorskie: moje
Obołała lwica nieco niezgrabnym krokiem twoczyła się nad rzeke. W jej umyśle kryło się pytanie jak matka mogła żyć z tymi potworami. Odpowiedź jest jedna: też była potworem.
Lwica przysiadła i chrypiącym głosem powiedziała -Wynikły pewne komplikacje.- Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Padme Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dorosła. Znamiona:0/0 Liczba postów:662 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 34/20pd |
20-11-2012, 08:14
Prawa autorskie: Malaika4
// lolz lura odejmij sobie 35 pkt zycia i ja mam jedno takie pytanie.. Jak to jest, ze lwica ktora w oazie byla pierwszy raz, OD RAZU odnajduje lwy, ktore swoj zapach zostawily wraz z chwila opuszczenia oazy? Jeszcze w takim stanie?
Co to jest? Jakiś półbóg? xd
GŁOS
Legend says, when you can't sleep at night, It's because you're awake in someone else's dream.
So you've never felt the attraction that comes when someone who is capable of doing terrible things, for some reason, cares O N L Y about you?
|
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
20-11-2012, 19:49
Oprawca Lury jednakże nie miał zamiaru ot tak zostawić lwicy. Nim pozwolił jej odejść, względem łaski, koszmar samicy powtórzył się. Po raz kolejny została brutalnie pobita. Tym razem za próbę ucieczki. W przeciwieństwie do niej, lew był zdrowy. Efekt tego był taki, że lwica miała otwarte rany, najwięcej na szyi i karku, a krew stale upływała. Sporo zadrapań i ran ciętych nosił jej brzuch oraz grzbiet. Lewa tylna łapa, pod wpływem ciężaru lwa, który użył swej siły do je uszkodzenia, teraz była spuchnięta i wszelakie poszlaki wskazywały na to, że lwica po prostu zwichnęła ją podczas "walki". Dodatkowo siły lwicy bardzo nadwyrężyła podróż, może jeszcze bardziej, niż sama walka. Po co było jej iść za samcami? Podróż to była daleka i męcząca, wymagała tez przejścia przez spalone afrykańskim słońcem pustkowie. Nieopatrzone rany, którymi lwica nawet się nie zainteresowała, długa i męcząca podróż, pełna złych warunków atmosferycznych... To wszystko sprawiło, że gdy lwica ostatecznie stanęła przez samcami, wyglądała bardziej jak wrak, niźli zdrowa rekrutka do Szkarłatnego Świtu. Krew, która pozlepiała kłęby sierści, rany pokryte strupami, zamglone, jakby nieprzytomne, szkiste oczy, suchy nos i drżące z wysiłku łapy. I po cóż ci to było, głupia lwico? Nic dobrego nie przyniosło, a zwabić mogło tylko tancerkę powabną, lecz jakże niebezpieczną - śmierć.
Jednego trzeba było lwicy przyznać - była niesamowicie wytrwała. I równie niesamowicie głupia. - 48 HP, masz 17 HP |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 95 |
21-11-2012, 13:47
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami
Lew na pierwsze pytanie tylko kiwnął głową, co miało znaczyć ,,ta". Przyglądał się ojcu uważnie podczas drugiej wypowiedzi, a gdy ten skończył na pysku Otieno pojawił się uśmiech tak szeroki, że można było dostrzec jego piękne białe kiełki. No, to skoro ma się wykazać i tak dalej posiedzi sobie z ojczulkiem, jednakże tym razem miał zamiar dać mu odpocząć. Tak, tak, pamiętał że Erick mówił jaki to był zmęczony, no a skoro tak mu pomógł ma do tego odpoczynku prawo, czyż nie? Młodzik położył się obok ojca, po czym spojrzał w stronę, z której dobiegały kroki. No nie, to znowu ona! Oti pacnął ojca ogonem, by ten zerknął na tą pożal się lwicę, która wyglądała bardziej jak resztki pożywienia.
-Tato, może skrócimy jej cierpienia i dobijemy ją, co? To chyba nie zaszkodzi mi na reputacji w oczach stada, hm?- rzekł do ojca ciągle nie odrywając wzroku z Lury. Na jego pysku nadal widniał uśmieszek, tym razem wredny, gdyż ta idiotka w końcu dostała to, na co sobie zasłużyła. Teraz przydałoby się jeszcze dokończyć czyjeś dzieło, tylko pytanie czy warto. Weźmy za i przeciw. Jeśli przeżyje dalej go będzie irytować i wnerwiać, czego Oti nie lubił, a jeśli umrze, będzie jednego głupiego lwa mniej. On był jak najbardziej za, ale czy będzie 2 razy na tak? |
|||
|
Erick Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 35 |
21-11-2012, 14:06
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava
W końcu chwila spokoju. Tak długo na to czekał.
Gdy już prawie spał dostał ogonem w bok. Miał nadzieje, że to przypadkowo. Niestety. Erick chyba nigdy już nie zaśnie. Odwrócił łeb i ujrzał jakieś zmarnowane ciało, które przywlokło się tutaj. Trochę to trwało zanim ją skojarzył. Czyżby to ta biała lwica? Jeżeli tak to gratuluję. Chyba jest idiotką skoro zamiast udać się do medyka, przyczołgała się tutaj. -Rób co chcesz. Jeżeli ją dobijesz nie będę miał żadnych wyrzutów. Tylko nie wiem czy dasz radę.. W końcu Otieno to jeszcze lwiątko. Nie ma chyba nawet roku. Niech próbuje. Brązowy zaś ruszył ku lwicy. Chwycił jej pysk w łapę i patrzył na nią nieco zawiedzionym wzrokiem. -Nie wykazałaś się inteligencją przychodząc tutaj. Powiedziałbym, że wręcz jesteś głupia. Sama jesteś sobie winna. Wybrałaś taki los omijając jaskinie medyków, które znajdują się po drodze.. Po czym położył jej łeb na ziemi i odszedł w ostatnie miejsce. Ponownie ułożył się, jednak teraz łeb skierowany był na Lurę. Rozszarpałby ją, bo wielkiej przyszłości to ona teraz nie ma. Niestety. Tą przyjemność odbiera mu to, iż samica była kandydatką do stada. Cholera wie jak Kami zareagowałaby na taką wiadomość o śmierci. Bękart nie ma zamiaru się jej znowu narażać. Ostatnio więcej nabroił niż pomógł.. |
|||
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
25-11-2012, 04:43
Prawa autorskie: moje
-Ostatnio zdarzają mi się drobne wpadki.-
Powiedziała samica z uśmiechem wykrzywionym bólem. Jak jej matka w tak walniętym świecie mogła żyć? Pierwszy raz tak naprawdę samica dostrzegła jeden fakt na który nie zwracała uwagi... Jej matka była brutalna i bezwzględna. Była przesiąknięta czymś co starała jej się przekazać. Niestety z marnym skutkiem. -Tak nawiasem to jeszcze się tu trochę gubię. Niby matka opowiadała mi o tych ziemiach, ale ona to to trochę ubarwiała.- Fakt. Ubarwiła. Lwia skała nie była aż taka monumentalna jak to matka mówiła, a i wiele innych nie ścisłości występowało. Gdyby nie rany to pewnie nie dopadło by ją takie nagłe zmęczenie. Siadła i dotkęła łapę głowy. Chyba po za bólem ran dostawała migreny. To wszysto ją przerastało. Matka jak się okazuje była potworem który cholernie długo plugawił ziemię, a ona? Nawet do stada miała biedę się dostać, jej krew wrzała zniecierpliwieniem, a ciało... No cóż było wrakiem. Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 95 |
25-11-2012, 09:29
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami
Samczyk spojrzał na ojca z wyrzutem. Przecież pytał czy mu pomoże, a nie o zgodę. No ale trudno, w sumie wolałby nie zaszkodzić sobie w oczach stada, a skoro ta tutaj też starała się o przyjęcie to trzeba było ten pomysł sobie darować, przynajmniej na jakiś czas. Otieno spojrzał na Lurę z niedowierzaniem. I ta jeszcze ma siłę się uśmiechnąć? I się odzywać? Toć była umierająca... no ale dobra, niech i tak będzie. Samczyk westchnął, po czym pacnął ojca ogonem i podszedł do tego wraku nie lwa.
-Choć, weźmiemy ją do medyka. Później będziesz miał czas na odpoczynek- mruknął do Ericka, obiecując to, na co tak długo miał ochotę. Oczywiście Otieno sam mógłby ją tam zaprowadzić, gdyby nie jeden tyci fakt, że ta była odrobinkę cięższa od samczyka. No cóż, Erick musiał się podnieść, w końcu miał jakby ich pilnować. Kami niewątpliwie mogłaby nie ciekawie zareagować na wieść, iż ta dwójka patrzyła jak z tej lwicy uchodził duch. Otieno stanął więc przy Lurze i czekał na reakcję ojca. |
|||
|
Erick Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 35 |
25-11-2012, 13:24
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava
Spojrzał na lwicę z niedowierzaniem. W końcu z takimi ranami nawet ciężko usiedzieć. Każdy normalny lew leżałby i czekał na śmierć, a ona? Ona po prostu siedziała jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Gdy Otieno zaproponował zaprowadzenie jej do medyka. To dziecko musi się wiele nauczyć. To brutalny świat i każdy powinien radzić sobie w nim sam. Szczególnie będąc samotnikiem. Oczywiście stadu się pomaga. Jednakże każdy samotny lew musi sam ponosić konsekwencje swoich czynów. Mogła iść do medyka. Jednak wybrała tą drugą opcję, która chyba na niewiele się zdała. Spojrzał na młodego i prychnął. Brązowy nie miał najmniejszego zamiaru ruszać się z miejsca. -Proszę bardzo, weź ją. Ja do tego całego gówna się nie mieszam. Nie zabije jej tylko dla tego, że jest jedną z kandydatek do stada. Normalnie już by była martwa. Prawda boli. Jedna Lura miała na prawdę duże szczęście. Powinna to wykorzystać. Jak? Na to musi już sama wpaść.. |
|||
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
25-11-2012, 17:45
Prawa autorskie: moje
Dotąd Lura brała Otieno za zło konieczne, a jak się okazuje to on chciał jej pomóc. wiedziała że żyje tylko siłą woli i jakimś cudem jeszcze nie padła.
-[b]Proszę pomóż mi dostać się do medyka{/b]- Z trudem zwróciła się do młodszego lwa. samej pewnie nie będzie jej dane tam dotrzeć lecz gdy ją ktoś wesprze istniała szansa że ścierwo którym się stała wróci do stanu lwa Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 95 |
02-12-2012, 19:36
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami
Lew spojrzał najpierw na ojca, a później na ten wrak lwa. I jeszcze raz, to na lwa, to na lwicę. A po cholerę ma się on męczyć sam dla czegoś takiego? Wolałby przecież żeby zdechła. Więc Otieno spojrzał po raz ostatni na Lurę po czym rąbnął ją po pysku ogonem, za wcześniejszy atak, za to że go zaatakowała i od tak, po prostu, po czym podszedł znowu do ojca i po prostu położył się koło niego, a swój wzrok skierował na rzekę.
-Ni cholery, sam się męczyć nie będę. Szkoda mi łap- mruknął to do ojca, to do Lury, no i w sumie też sam do siebie. Nie wiedział czemu chciał jej pomóc, przecież nienawidził tej lwicy. A tak, przez wzgląd na Kami i jego zamiar dołączenia do stada. A chrzanić to, najwyżej się nie dostanie. Wolał już to, niż żałować później całe życie że pomógł temu wrakowi. Tak więc postanowił kompletnie ją olać a skupić się na swym ojcu i więzach rodzinnych. -To może opowiesz mi coś o sobie? Oczywiście matka mi już coś tam wspominała ale chcę też coś od ciebie usłyszeć skoro jesteś mym ojcem- rzekł do Ericka, po czym przeniósł swój wzrok właśnie na niego. Chyba to nie dziwne że chce bliżej poznać swego tatusia? Może dzięki temu skończy być taki pyskaty do niego? Nie no, nie oszukujmy się, musiałby stać się cud, żeby to się wydarzyło. |
|||
|
Erick Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:około 3 lat Liczba postów:134 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 60 Doświadczenie: 35 |
08-12-2012, 15:01
Prawa autorskie: Kami; Obróbka Destiny | Vegava
Patrzył na małego i zastanawiał się czy on przypadkiem nie ma rozdwojenia jaźni. Kurde no, na początku chce jej pomóc, później udaje, że to go nie obchodzi. Co za los..
-Idź do jasnej cholery.. Warknął, gdy młody zapytał go o jakieś informacje o sobie. Czy to tak trudno zrozumieć, że on potrzebuje chwili spokoju. Nie jest jakąś przedszkolanką żeby bawić dzieci. WON i już. -Rusz swój spasiony tyłek i szoruj po medyka pasuje? Podoba ci się takie zajęcie? Jak nie to idź się pobaw z kimś i daj mi spokój, bo jestem zmęczony? Rozumiesz?! Niech to szlag jasny trafi.. |
|||
|
LuraBBL Duch Płeć:Samica Wiek:21miesiecy Znamiona:0/0 Liczba postów:87 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: 48 Zręczność: 83 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
09-12-2012, 13:43
Prawa autorskie: moje
Słabo jej było. Całe ciało bolało i odmawiało posłuszeństwa. Tylko cholerny instynkt przetrwania, odziedziczony po matce nie pozwalał jej zmaknąć oczu i odlecieć. Było jej źle ale uparcie trwała. Miało być tak dobrze ale wszystko się piepszyło. Jej matka musiała być ładnie walnięta że uznawała to miejsce za dom. Jej jakoś nie pasowało że jest oskarżana o błękitną krew, a gdy chce się uczyć wypominają jej jak mało umie. No przecież po to cholera chce się uczyć! By nie robić błędów.
Ci, co popełnili dwa grzechy i ci, którzy zwracają się w stronę zła, sprowadzają na siebie gniew boga i z nim wielka kosa zalśni pośród nocy. |
|||
|
Zbanowany Gatunek:Lew berberyjski Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:336 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 66 Spostrzegawczość: 71 Doświadczenie: 95 |
07-01-2013, 07:55
Prawa autorskie: Dirke | Lioden/Kami
Młody warknął na ojca. Rozdwojenie jaźni? Od razu go pytał czy mu pomoże, toć sam by jej raczej nie udźwignął. A tak musi latać dwa razy bez sensu. No trudno, skoro jego ojczulek wolał być sam jak palec, to niech leży i już. Jeszcze będzie chciał z nim spędzić czas, o. Samczyk więc wstał, po czym zerknął na Ericka a później na Lurę po czym westchnął.
-Niech będzie. Już idę... - warknął do ojca. Chciał jeszcze dodać, kto tu jest spasiony, no ale jednak obiecał, że będzie starał się uważać na swój jęzor. Odchodząc spojrzał na Lurę. Nie miał pewności czy ta dożyje do jego powrotu. Wziął ją więc na barki i z trudem przytaszczył ją bliżej wody, by mogła się napić w razie czego. Bo na Ericka liczyć raczej nie mogła. Gdy to uczynił pobiegł do medyka. z.t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 9 gości