Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Vuko Gość |
30-11-2012, 16:36
Musiał się trochę poużalać nad sobą, a że nie umiał tego żalu wypowiedzieć, po prostu płakał i chyba jedyne co mógł w tej sytuacji zrobić to czekać na cud. Błagał, kogo mógł, żeby matka do niego wróciła, bo mimo iż była kiepska, to jednak była jedyną osobą jaką znał. I to chyba malca najbardziej bolało, ta bezradność.
Natychmiastowo wstał, słysząc jakieś dziwne odgłosy chodzenia, które od razu zasugerowały mu coś większego niż jakiś szczur, którego mógłby się nie przestraszyć. Momentalnie wstał, nastroszył sierść i z wielkimi, mokrymi od łez oczami patrzył się na pomarańczową lwicę. Była taka ogromna w porównaniu do niego. Może i zachowywała się przyjaźnie, ale matka stanowczo nastawiła go na uciekanie od obcych, nawet jeśli stwierdziła, ze idą razem w bezpieczne miejsce. Jak tu ma być bezpiecznie skoro ona umarła? Jęknął coś podenerwowany. Nie miał jak uciec, ona była wyższa i szybsza niż on, po za tym, za sobą miał rzekę, a na pewno nie posiadał w sobie tyle siły, by przebrnąć taki kawał wpław i jeszcze pokonując nurt rzeki. - Moja mama nie żyje, to się stało! - Wydarł się - Zostaw mnie, ty, ty! - Niestety, na nic większego nie mógł się wysilić. Trząsł się, nogi miał jak z waty, a to wszystko potęgował strach, panika napędzana determinacją do ucieczki. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
30-11-2012, 22:08
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Trzeba przyznać, że taka odpowiedź kompletnie zbiła ją z tropu. Nie, żeby sam fakt, iż jego matka odeszła z tego świata, był taki zaskakujący, ale sposób wyrażenia tego... Nie, z czymś takim to ona się jeszcze nie spotkała.
- Bez paniki - oznajmiła spokojnie, wpatrując się w malca z uwagą, acz bez zbędnej natarczywości. W tym momencie zupełnie zapomniała o Rainie, nie wspominając już o małej Sharmie. Usiadła, by nie zdenerwować go jeszcze bardziej. Może tak poczuje się nieco bezpieczniej? O ile w ogóle można użyć podobnego określenia opisując kogoś, kto właśnie stracił rodzica. Nawet nie przyszło jej do głowy, by pytać o ojca - gdyby takowy interesował się szarym, ten zapewne nie pałętałby się po obcych ziemiach. Bo musiały być dla niego obce. W przeciwnym wypadku Vasanti by go znała. Nie ma innej opcji. Swoją drogą, ciekawe, co Lwie Ziemie mają w sobie takiego, że przyciągają wszelkie młodsze i starsze przybłędy, ze wskazaniem na te pierwsze? Nadal na niego patrzyła. Ciepło i swobodnie. |
|||
|
Rain Zgryźliwa | Gość |
30-11-2012, 22:33
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Podniósł się z siadu i podszedł do Visantii spokojnym krokiem. Usiadł obok, przyglądając się małemu. - Ojca nigdy nie znałem, a matka traktowała mnie, jakbym był dla niej nieznajomy. Można powiedzieć, że też była martwa... dla mnie, dla mojej duszy. - Odwrócił wzrok na królową. - Vistantio, sieroty były brane przez moich mistrzów na specjalny trening. Sam to przechodziłem i pamiętam, co i jak. Może bym go wyszkolił? - Sam nie wiedział, czemu taki pomysł wpadł mu do głowy. Ale kierował się na pewno powiększeniem szeregów Lwich, jednocześnie dając małemu coś na wzór poczucia, że kogoś ma. Nie, nie zainteresował się nim nagle... po prostu miał bronić słabszych. A w jego ocenie, mały teraz wymagał ochrony. - Jestem Rain. A ta urocza dama obok mnie to Vasanti Vei, obecna królowa tych ziem. Nie w jej nawyku podgryzać gardła maluchom. Nie musisz się jej bać. Mnie też nie. Jestem od pomagania takim, jak Ty.
|
|||
|
Vuko Zgryźliwa | Gość |
01-12-2012, 15:55
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Mimo, iż lew, który przysiadł się wcale nie poprawił sytuacji w głowie malca, mimo, że, wypowiedział dużo słów których nie rozumiał, to i tak go już zdążył nei lubić. O ile tamta lwica mówiła mało, to jednak mówiła całkiem bez sensu. Jak on ma nie panikować, jak matka mu nagadała bzdur, przed nim są dwa lwy i stracił jedną osobę jaką mógł znać? Jak ma nie panikować, jak jest w sytuacji bez wyjścia? Jak?
- Mama mówiła, ze tu są dobre lwy i uratują mamę. A ona nie żyje! Mówicie głupoty! Mama kłamała! Tu miało być dobrze! - Wydarł się, nie wiedzieć czemu, nie płakał, ale teraz to już chyba targała nim tylko złość i strach przed marnym losem. Gdyby miał mądrzejsza matkę, może teraz nie musiałby być sam. Może by w ogóle nie musiał przechodzić przez to wszystko, może nawet by nie czuł tego bólu istnienia. Jak ktoś, kto ma raptem parę księżyców, ma się zachować? Nie będzie przecież do nich podchodził na spokojnie, nie jest na pewno głupi by dać się tak po prostu złapać. Czy oni lubią się tak znęcać nad wychudłym i bezbronnym lwiątkiem? W ogóle nie podejmował możliwości, że te lwy nie są złe. Maka za dobrze go wychowywała przeciwko innym. No bo przecież każdy mógłby być poplecznikiem jego "ojczyma", który by doniósł na malca i kazał go zatłuc. |
|||
|
Shiza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:2,5 roku Liczba postów:57 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 53 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 62 |
01-12-2012, 17:32
Prawa autorskie: Av: OmegaLioness.
Spacerowała sobie, idąc wraz z nurtem rzeki, rozmyślając nad różnymi sprawami. Przyglądała się wodzie, płynącej spokojnie. Ogólnie na całej Lwiej Ziemi panował niezwykły spokój, który bardzo podobał się lwicy. Chciała odpocząć i tak, jak sądziła, powrót do miejsca, w którym się urodziła, jest idealny. Ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca.
W oddali ujrzała małe lwiątko, którego krzyk przykuł jej uwagę. Chyba cierpi, pomyślała sobie i skrzywiła się. Nie była zbyt dobra w pocieszaniu, ale kto wie, może samo jej towarzystwo poprawi mu humor? Tak więc podeszła do niego. -Cześć - też nie bardzo wiedziała, jak ma zagadać. Myślała, że zwykłe "cześć" wystarczy, ale może warto powiedzieć coś więcej? Nie... Nawet nie wiedziała, co by miała mówić. |
|||
|
Rain Gość |
01-12-2012, 18:43
Prawa autorskie: Av: OmegaLioness.
Rain skrzywił się nieco, nie spuszczając jednak oczu z lwiątka. - Mówisz, że to my pleciemy bzdury, ale jednocześnie, że Twoja matka kłamała... więc kto? Kto przekazał Ci słowa, które sprawiają, że jesteś niezadowolony? - W tej chwili pojawiła się obca lwica. No i spędzenie czasu sam na sam z panienką Vei okazało się kompletną klapą. Chciał westchnąć, ale powstrzymał się. Ziewnął natomiast. - Widzisz, młody, ja nie kłamię. Uczony byłem mówić tylko prawdę, nawet jakby miała mnie wprowadzić prosto do mojego grobu. - Mówiąc to, znowu odwrócił łeb do młodego. - I jakbyśmy mieli jakiekolwiek nieczyste zamiary względem Ciebie, już byś na pewno to zauważył. Jestem profesjonalnym łowcą i mordercą... złapanie Cię i zrobienie krzywdy, dla mnie byłoby... nawet nie jak trening. - Schylił się lekko i wysunął łapę, by położyć ją "otwartą dłonią" przed lwiątkiem. - Twoje obecność tutaj zależy jednak od Ciebie. Albo pozwól sobie pomóc tej pani, albo żyj tutaj na własną łapę. Co Ci milsze będzie...
|
|||
|
Shiza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:2,5 roku Liczba postów:57 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 53 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 62 |
01-12-2012, 19:41
Prawa autorskie: Av: OmegaLioness.
Wyczuła napiętą sytuację i automatycznie cofnęła się o krok, lekko garbiąc. Przysłuchiwała się słowom, jakimi starszy lew obdarowywał malucha. Stracił matkę? ~ powiedziała do siebie w duchu, a na sercu zrobiło jej się ciężej. Przecież jest taki młody... Ciekawe, jak to się stało, ale chyba nie powinnam się mieszać. I tak jestem nowa i o niczym nie będę miała pojęcia.
-Ja przepraszam. Nie chciałam wam przeszkadzać, po prostu zrobiło mi się żal tego malca i nie mogłam stać bezczynnie - powiedziała wprost, przenosząc wzrok na małego. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
02-12-2012, 16:35
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
- Widzę, że jakoś żyjecie sobie beze mnie. - mogli usłyszeć obecni tutaj, a jeżeli lwy odwróciłyby się w kierunku źródła głosu, to mogli by ujrzeć brązowego lwa, który lustrował ich swym bystrym spojrzeniem. Gdy Mako znajdował się jeszcze sporą odległość od zgromadzonych, rozpoznał Vei i postanowił się do nich podkraść, co nie było aż takie trudne, gdyż byli zaabsorbowani lwiątkiem, o którym póki co Młody jeszcze nie wiedział.
- Witajcie, tak w ogóle. - rzekł, uśmiechnąwszy się lekko do wszystkich, obdarzając ich również przelotnym spojrzeniem. Wyglądało na to, że Vasanti i ten lew byli po kąpieli. Może ten lew już zajął jego miejsce? To było możliwe, ale reszta pewnie by mu o tym powiedziała, choć może było im zwyczajnie głupio? No, zaraz się przekona. - No i jak widać udało mi się wrócić z, hm, mojego urlopu. - skwitował na koniec, zwracając się bezpośrednio do królowej. |
|||
|
Rain Gość |
02-12-2012, 17:14
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
//Nie mają wszyscy co robić, tylko wbijać tak, no xD//
Rain siedział spokojnie przed lwiątkiem, kiedy usłyszał słowa kogoś zza siebie. Nie przejął się tym za bardzo. Chociaż, to była dobra okazja, by odwrócić się od młodego, którym zainteresował się bardziej z przymusu. Skorzystał z niej. Wyprostował się i odwrócił do przybyłego. Od razu rozpoznał go po opisie, jaki kiedyś przedstawiła mu Vasanti. - Witaj, Panie. - Powiedział tym swoim obojętnym tonem. - Nazywam się Rain. Nigdy nie mieliśmy okazji się poznać, ale do stada wcieliła mnie obecna Królowa. - Dodał spokojnie, na moment odwracając wzrok w stronę panienki Vei. |
|||
|
Shiza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:2,5 roku Liczba postów:57 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 53 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 62 |
02-12-2012, 18:47
Prawa autorskie: Av: OmegaLioness.
Trochę mózg jej się zlasował od tego wszystkiego, a serce niemiłosiernie przyspieszyło. Ona chciała po prostu pozwiedzać... A tutaj co? Załamane lwiątko, no i do tego Król się pojawił. [i]O matko, chyba zwariuję. Za dużo przeżyć, jak na pierwszy dzień tutaj, czy przetrwam? Skrzywiła się, po czym ukłoniła, odwracając się do Wielkiego.
-W-witaj, Królu - na tyle na początek było ją stać, potem przełknęła ślinę i dodała - My również nie mieliśmy okazji się spotkać. Na imię mam Shiza - stres nie dawał jej spokoju, a jednocześnie w głowie nadal zastanawiała się nad losem malca. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
02-12-2012, 22:36
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć na te chaotyczne wywody młodzika, do rozmowy wtrącił się Rain. Lwica zerknęła na niego z ukosa. Tak, w ten sposób na pewno przemówi do rozumu zrozpaczonemu dzieciakowi... Nie ma to jak odpowiednie podejście, co?
Mruknęła coś pod nosem, po czym odwróciła się do kolejnej obecnej tu osoby, która zamiast wpierw przywitać się z władczynią tych ziem, zwróciła uwagę na jakiegoś szczyla. Ale to było lwiątko, więc można było jej to wybaczyć. Lwiątka są urocze, nawet tak zdruzgotane jak to. - Deme - rzuciła w jej stronę tonem chłodnym niczym nocne powietrze na Saharze, po czym przeniosła wzrok na następnego jegomościa, który właśnie raczył się tu pojawić. - Deme. Dobrze cię widzieć całego, tylko dlaczego tak późno? Zmrużyła lekko swe ślepia, po czym przecięła powietrze biczowatym ogonem, by zaraz podejść do Króla Lwiej Ziemi. - Sprawa jest - oznajmiła bez ogródek, wpatrując się poważnie w jego zielone ślepia. - Najlepiej byłoby z tym pójść na Lwią Skałę. Myślę, że trzeba będzie zorganizować zebranie stadne, najlepiej jak najszybciej. Mam wieści. |
|||
|
Vuko Zgryźliwa | Gość |
02-12-2012, 23:03
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
W sumie, to że przestano się nim interesować na swój sposób pocieszyło malucha, bowiem, nie musiał się zbierać na desperackie okrzyki, by ich odpędzić od siebie, tylko sam nie wiedział już, co chciał tym faktem osiągnąć. Wiedział jedno, że gdyby ich tu się tyle nie narobiło tych lwów, to na pewno wcześniej by się uspokoił. Wytarł łapką sklejona sierść dookoła oczu i cichaczem wymknął się spod zasięgu łap lwów, póki jeszcze się nim nie interesują i mają własne sprawy, które miał nadzieję, że go nawet w minimalnym stopniu nie dotyczą.
Stęknął coś pod nosem i skulił się pod jakimś bardziej przypadkowym krzaczkiem [bo zakładam, ze tutaj takowe są] i tam w spokoju narzekał myślami na swój los, brak wiedzy do działania i chęć skończenia z tym wszystkim, topiąc się w rzecze. A nade wszystko denerwował się na samą myśl, ze mógłby pozazdrościć lwom takiej "wspólnoty" której on nigdy nie doświadczył w liczbie większej niż on i matka. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
03-12-2012, 00:10
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Słysząc pierwsze słowa Raina, na jego pysku wymalował się delikatny grymas. Wygląda na to, że wieści rozchodzą się szybciej niż mógłby się tego spodziewać. Czy już zawsze tak będzie? Trudno stwierdzić, czas pokaże.
- Można powiedzieć, że w ostatnim czasie byłem... niedysponowany. Ale to była tylko kwestia czasu, aż się spotkamy. - zamyślił się na chwilę – Tak więc miło Cię poznać. Zaraz też odezwała się lwica, na którą Mako momentalnie przeniósł swe spojrzenie. - Proszę, nie ma potrzeby mnie tak tytułować. - chyba zestresowanie lwicy dostrzegł Mako, gdyż uśmiechnął się do niej – Mako, po prostu Mako. Jeżeli już ktoś zasługuje na lepsze traktowanie, to Vei ze względu na urodzenie, ale na pewno nie ja. Chciał zburzyć ten mur dystansu, który zaczął się tworzyć między nimi. Wiedział, że Vasanti będzie na to krzywo patrzyła, ale mało go to obchodziło. Chciał być ceniony za to jaki jest, a nie za to kim jest (lub inni chcą by był). Oczywiście, nie spodziewał się od Vei wylewnego powitania, ale jej reakcja okazała się o wiele chłodniejsza niż zakładał. Znaczy brał pod uwagę, że może się na niego wydrzeć, ale tak stonowana reakcja wykraczała poza wszystko czego się spodziewał. O przepraszam, że nie dałem się zabić. - Chyba ważniejsze, że w ogóle. - odpowiedział, choć nie zabrzmiało to jakoś uprzejmie. Chcąc, nie chcąc, uratował kilka istnień tamtego dnia, samemu narażając się na śmierć. - W tej kwestii jesteśmy zgodni. Też mam kilka rzeczy, które chciałbym przekazać. Jednak, zastanawia mnie, jakie Ty masz wieści dla reszty. Najmłodszego osobnika nawet nie zauważył, zwyczajnie stwierdził, że było to zwykłe spotkanie lwów, którzy zajmowali się rozmową. Ale malcowi to chyba było na rękę... |
|||
|
Shiza Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:2,5 roku Liczba postów:57 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 53 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 62 |
03-12-2012, 21:24
Prawa autorskie: Av: OmegaLioness.
-Rozumiem, Mako - odpowiedziała niepewnie, uśmiechając się nieśmiało, po czym spojrzała na inną lwicę, będącą tutaj, prócz niej. Ponownie schyliła łeb w oznace skruchy przed nią. Jest nowa, więc jakim cudem miała się dowiedzieć, że jest Królowa? Gdyby tak było, od razu by zawróciła, nie chcąc zawracać jej głowy! Ale niestety, Shiza jak zwykle musi zrobić coś nie tak i się zbłaźnić, czy upokorzyć, albo zrobić coś nie tak.
Westchnęła i powiodła wzrokiem za maluchem, który nagle zniknął od nich. Jednym uchem przysłuchiwała się rozmowie lwów, ale stwierdziła, że lepiej im nie przeszkadzać i poszła szukać małego lwa. Ominęła krzaczki, a za nimi znalazła tego, kogo poszukiwała i przysiadła się obok niego, delikatnie trącając go noskiem w łebek. -Słuchaj, przepraszam, że tak się niegrzecznie wtrąciłam - zaczęła, po czym spróbowała zagadać inaczej - Nie będę Ci przedstawiać mojego życia, żeby Ci coś udowodnić - powiedziała wprost - Ale bądź otwarty na innych, którzy chcą Ci pomóc- zasugerowała, patrząc mu w oczy - Może tak być? - uśmiechnęła się lekko, patrząc lwiątku w oczy. Miała nadzieję, że chociaż w taki sposób cokolwiek zdziała, by maluch zapomniał o wszystkim. Przecież każdy i tak kiedyś zniknie, zostawiając swoich przyjaciół i rodzinę, to normalne. Ona przecież nigdy nie doznała czegoś takiego, jakim jest matczyna miłość, a i tak żyje jej się dobrze. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości