Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Ares Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
29-01-2013, 22:18
Prawa autorskie: Madkakerlaken
Brązowy uważnie słuchał lekcji brata, wiedząc że to na pewno przyda mu się na przyszłość. Może kiedyś sam upoluje taką rybę i przyniesie ją ojcom? Ale pewnie by byli zaskoczeni! I dumni. Tak, tak, na pewno by byli. Książę, aż się uśmiechnął na tę myśl, ale wtedy właśnie jego hieni brat skoczył do wody. Cofnął się odruchowo, ale nie udało mu się uniknąć olbrzymiej fali wody wywołanej przez psowatego. Prychnął i otrzepał się akurat by złotooki wyszedł i położył przed nim swoją zdobycz. Przekrzywił przemoczony łeb na bok, przyglądając się matowym oczom ryby. Raczej już nie żyła. Obwąchał ją uważnie, po czym wziął pierwszy kęs, ale go wypluł. Blee. Zamiast mięsa miał na języku przez tą krótką chwilę jakieś kanciaste rzeczy. Skrzywił się i pacnął jedno z nich łapą.
-Co to jest?-spytał, zerknąwszy na brata po czym powracając do obdzierania ryby. Tym razem posłużył się jednym z pazurów, który najpierw wbił w rybę, a potem przeciął wzdłuż. Takie drobne ułatwienie. Potem powoli jadł białe mięso, uważnie oddzielając dziwaczne kostki od siebie. -Dobre, nawet bardzo.-odpowiedział, oblizując się. |
|||
|
Makali Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły. Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:179 Dołączył:Lis 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 52 Zręczność: 67 Spostrzegawczość: 51 |
02-02-2013, 22:42
Prawa autorskie: ---
-Cieszę się, że ci smakuje, ryba chłodzi paszczę, nie? Ja tam wolę ciepłe mięso, ale rybką też nie pogardzę. Nie możemy sobie na to pozwolić, prawda? -odparł, by zabrać się za swoją część ryby. Po dojedzeniu resztek i wzajemnym wyciąganiu ości z pysków, rodzeństwo ruszyło ku terenom swojego Stada, ucieszone miło spędzonym czasem.
zt x2 |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 00:59
Prawa autorskie: ~Vegava
Kroki samca podążały w tę stronę... Teraz jedynym celem było znalezienie jakiegoś miejsca, w którym dwójka lwów mogłaby odpocząć i deczko się ogrzać. Lepsza dolina i rzeka, niż jaskinia w lesie okrytym śniegiem. Miles w ogóle nie miał pojęcia, że to miejsce może być czyimś domem i że zarazem może być tu nieproszonym gościem, jako iż nie należy to tutejszego stada. Mimo to uznał, że można tu na trochę przystanąć. Zatrzymał się i obejrzał, odszukując parę różowych oczu, by po tym kiwnąć łbem w stronę błękitnej wstęgi. Nie był jeszcze pewien, czy Kovasa rzeczywiście miała teraz problem z widzeniem, tak więc pozwalając jej się z nim zrównać, trącił ją nosem przed siebie, odkładając wcześniej zdobycz samicy i odezwawszy się w miarę łagodnym głosem.
- Przystaniemy tutaj, dopóki będzie trzeba... - Ton był stanowczy. Teraz nie przyjmie żadnych "ale". Taa, nie jest już królem, ale tu teraz chodzi o najbliższe losy - jego, czy ich razem... Wiedział jedno. Że ma jeszcze tutaj jakiś cel, który trzyma go przy życiu i pozwala nie rozmyślać nad wielkim błędem popełnionym przed paroma pełniami. - Dychnij trochę, zjedz... a ja może zaraz coś jeszcze upoluję... - dodał, po czym wyprostował się, począwszy się rozglądać po okolicy. Jednak nie potrafił tak długo. Trudno było mu się w tej chwili skupić. Wszak wręcz wieki zdawałoby się, że nie widział brązowej... Rozum rozkazał, że jeszcze chwilę przy niej pobędzie. Choćby miała się zdrzemnąć, traktując go jako wielką, futrzaną poduchę... Będzie jeszcze moment dla niej. Tak więc westchnąwszy ciężko, podszedł do brzegu i walnął się na brzuch, pozwalając tylnym łapom poleżeć na zewnątrz. |
|||
|
Kovasa Konto zawieszone Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 93 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 05:03
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
Nie zamierzała się sprzeczać. Nie miała dość siły ani chęci. Dlatego przycupnęła gdzie stała i zaczęła mechanicznie zjadać wychudzonego, małego zajączka. Niezbyt wiele mięsa, więc szybko skończyła.
Niemalże podpełzła do Miles'a i wtuliła się w niego poszukując ciepła i bezpieczeństwa. Jej oddech był szemrzący i ciężki, ale to z powodu wyziębienia i niedożywienia. - Tak bardzo tęskniłam.. nie masz nawet pojęcia - mówiła cicho jakby w transie. Wdychała zapach lwa jakby nie miała go dość. - Nie zostawiaj mnie - szepnęła jeszcze zanim całkowicie zasnęła. Rysy jej pyska złagodniały.. widać pojawienie się samca sprawiło jej ulgę. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 17:17
Prawa autorskie: ~Vegava
Nie wiedział co mówić. Pozwolił jej ułożyć się obok, przytulić... Nawet położył swoją łapę na jej barku, jakby chcąc dać jej więcej ciepła i tym samym poczuć ją jeszcze bardziej niż jest teraz. Westchnął ciężko. O czym ma teraz myśleć? Nie za bardzo rozumiał teraz swojego położenia. Niedawno jeszcze wszystko się układało, a potem zaczęło się walić... Mało że walić. Zburzyło się wszystko do ostatniego kamienia. Naprawdę trzeba dosięgnąć dna, żeby wybić się ku górze? Dostał coś na wzór drugiej szansy. I długogrzywy nie mógł się nadziwić, że tak nagle ostatnie wydarzenia zaczęły schodzić na drugi plan. Uh, nawet nie drugi... Ostatni, że się tak wyrażę. Razem z odnalezieniem - przypadkowo, ale jednak - Kovasy, tamte zdarzenia przestały się liczyć. Prawie o nich zapomniał. A powinien? Tak, jeśli ma to pomóc mu wyjść na prosto. Ale przydałoby się pamiętać o nich, by nie popełnić tego samego błędu.
Ale teraz--... Co zrobić. Czuł się w tej chwili jak otumaniony. Leżałby tak cały dzień, nawet ogonem by nie kiwnął. Ale przecież nie może. Ma tuż obok jeden jedyny powód by jeszcze funkcjonować. Coś powinien zrobić... Tylko czemu tak ciężko jest teraz zmusić mózg do pracy? Powinien wstać. Upolować większą sztukę. Może nawet dwie. I poszukać pomocy u medyków. Ale jak na razie oparł swój łeb na jej karku i patrzył przed siebie półprzytomnym wzrokiem. Przypomniał obie pewną melodię... Skąd ją znał? Mama mu ją nuciła? Może zupełnie ktoś inny? Nieistotne... Po prostu zaczął ją nucić... Edo lullaby |
|||
|
Kovasa Konto zawieszone Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 93 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 20:47
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
Jego bliskość działała na nią kojąco, więc gdy zasnęła miała spokojne sny.. Wspominała ich czas spędzony wspólnie, a nawet nieco fantazjowała. Dopiero rozłąka i uczucie słabości pokazały jej, co czuje do tego wesołego lwa. Dzięki nim zrozumiała, że życie bez niego nie jest wiele warte.
Ocknęła się po dłuższym czasie. Czuła się trochę lepiej. Nadal nieco głodna, ale już nie tak zmarznięta, no i życie do niej wróciło. Uniosła powoli łeb i spojrzała na Milesa. Uśmiechnęła się słabo i delikatnie. Dotknęła nosem jego policzka jakby z ulgą, że nadal tu jest, po czym dopiero po chwili jakby powoli dotarły do niej zdrowe zmysły. Odsunęła łeb. - Wy..wybacz.. - powiedziała słabo spuszczając nieśmiało wzrok. Przecież widzieli się dawno temu.. może i kochała go, ale to nie znaczy, że on ją kochał.. Był miły i troskliwy i dlatego jej pewnie pomagał.. nie powinna stawiać go w niezręcznej sytuacji. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 22:28
Prawa autorskie: ~Vegava
Nie spał. Opierał się tylko łbem o barki samicy, czuwając, pozwalając sobie na przymykanie oczu na chwile lub dwie. Z resztą sen go nie morzył. Nie morzył właściwie od dawna. Po prostu nie miał ochoty zasypiać, bo jego również dręczyły koszmary. Nie lubił też budzić się i widzieć, że jest gorzej niż za dni panowania tyrana w stadzie Brzasku... Dlaczego jest gorzej, można by zapytać? Bo gdy otwierał ślepia, widział przyjaciół i znajomych, dla których chciał walczyć... A wtedy, zanim jeszcze Miles natknął się na Kovasę? Wtedy budził się sam, z świadomością, że zostawił własne stado na pastwę losu... Więc--... po prostu ograniczał sen do minimum... Z resztą nie chciał, by cokolwiek stało się lwicy, o którą postanowił się zatroszczyć. Tak więc obserwował wszystko co było przed nim, zupełnie wyłączając myślenie. Przyglądał się falującej wodzie... Trawie, poruszanej przez wiatr... W sumie na wszystko...
Aż do chwili gdy brązowa zaczęła znacznie się poruszać. Odczytawszy to za znak, że ta się wybudziła, podniósł pysk, dając szansę się jej wyprostować. Uśmiechnęła się... A on? Jego pysk nie wyrażał nic. Jakby wyprany był z jakichkolwiek emocji. Niezdolny nawet do podniesienia jednej brwi. Zmrużył jedynie oczy, rozkoszując się dotykiem towarzyszki. Zawiódł się jednak, gdy ta odsunęła się, uznając to najwyraźniej za coś, czego nie powinna się dopuścić. A teraz słysząc jeszcze to co powiedziała, spuścił uszy, po czym sam zabrał głos. - Nie bądź niemądra... - rzekł poważnym tonem, a następnie sam skrócił dystans ich pysków. Sam dotyk pasował mu, aczkolwiek ot tak sobie pozwolił jeszcze na mizianie i delikatne ocieranie. Nawet z jego gardła wydostał się przyjemny pomruk zadowolonego kota. Taa, choć jego oblicze wyrażało jedynie jedną wielką obojętność, w rzeczywistości cieszył się niezmiernie, że choć te sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej... |
|||
|
Kovasa Konto zawieszone Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 93 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
06-02-2013, 02:13
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
Jego czułość w zupełności wystarczała. Wiedziała, że wiele się zmieniło.. była kiedyś buntowniczką.. potem silnym wojownikiem.. a teraz osłabioną samicą tęskniącą za czułością i ciepłem płynącym z leżącego obok niej lwa.
Nie przeszkadzało jej czy jego mina coś wyrażała.. bo słowa i czyny mówiły wystarczająco. Nie powstrzymała pojedynczej łzy, która spłynęła po jej policzku. - Nie mogłam się odnaleźć bez ciebie.. sama.. znów.. Już nigdy więcej nie chcę być sama.. Proszę Miles... nie zostawiaj mnie.. nie przeżyłabym tego.. nigdy więcej nie chcę zaznać samotności, ani tęsknoty za ukochanym - mówiła cichym głosem wtulona w jego grzywę. Rzeczywiście.. przy nim była jedynie słabą lwicą.. Widać w końcu dotarło do niej, że miłość jest ważniejsza niż kariera, swoboda, wolność.. cokolwiek.. To była jej wolność.. to była swoboda.. to była kariera.. Nie potrzebowała więcej. - Gdy byłam młodsza zawsze uważałam, że nigdy nie chcę mieć własnej rodziny.. że ani to ani stateczność nie są dla mnie.. Ale po tym latach wreszcie stwierdzam, że niczego bardziej nie pragnę niż spokoju, stateczności, rodziny.. reszty lat spędzonych u twego boku - mówienie tego, co czuła i myślała kosztowało ją wiele.. niegdyś nie mówiłaby tak otwarcie. Ale teraz? Otworzyła się całkowicie. |
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
06-02-2013, 22:11
Prawa autorskie: ~Vegava
Nie przestawał miziać nosem pyska brązowej nawet gdy postanowiła wypowiedzieć parę słów. Wtedy tylko był delikatniejszy, nie chcąc jej zbytnio przeszkadzać. Gdy skończyła, wypuścił krótko powietrze nosem w geście rozbawienia.
- Oj tak, zmieniłaś się nie do poznania... - powiedział tylko, mrużąc z zadowolenia ślepia, które świadczyły o obecnej wygodzie tego wielkiego kocura. - Ale to dobra zmiana... I nie zamierzam cię opuścić... Już nigdy więcej... Zaczniemy-- - urwał, ściągając nieco brwi, na moment przypominając sobie jeszcze o brzydkiej przeszłości, odczuwając lekki ból w sercu... - ... Z-zaczniemy wszystko od nowa. Też nie marzę w tej chwili o niczym więcej jak o przyszłości spędzonej z tobą... - a to wyszepnąwszy jej do ucha, łapą przyciągnął jej łeb bardziej do siebie, tuląc ją z taką troskliwością i przywiązaniem jakiej jeszcze u siebie nie widział. Jakby chciał ją poczuć jeszcze bardziej przy sobie niż do tej pory, nie chcąc jej za nic puścić. A w międzyczasie poluźnił nieco uścisk, ale tylko i wyłącznie by móc liznąć samicę po poliku. |
|||
|
Kovasa Konto zawieszone Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 93 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
07-02-2013, 02:54
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
Zamruczała radośnie na jego pieszczotę i machnęła ogonem nieco żywiej na znak nagłego ożywienia. Wiedziała, jednak, że ciężko im będzie przetrwać samym. Uniosła łeb i spojrzała na Milesa czule.
- Powinniśmy dołączyć do jakiegoś neutralnego, spokojnego stada.. no i zapolować, jeśli mam stanąć na łapy.. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Nie miała ochoty być chodzącym szkieletem.. dla niego musiała wyglądać i czuć się wspaniale.. zwłaszcza, że.. a tą myśl pozostawmy na kiedy indziej może. Czekała na jego reakcję spokojnie. |
|||
|
Kerra Gość |
24-02-2013, 20:31
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
zw razem z mięchem i tak dalej
|
|||
|
Miles Konto zawieszone Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 68 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
25-02-2013, 21:25
Prawa autorskie: ~Vegava
Samiec wpatrywał się w swoją panią jak w obrazek. Nie widział teraz mizernego stanu lwicy. Po prostu wygląd nie miał teraz ani trochę znaczenia. No jasne, to nie tak że zapomniał jak bardzo o kości jest teraz jego partnerka, oraz że musi przy najbliższej okazji wyruszyć by zdobyć coś do jedzenia, by dodać sił Kovasie... No i... trzeba przyznać że to ożywienie samicy wpłynęło i deczko na Blondasa.
Lecz gdy brązowa wspomniała o przyłączeniu do stada... tu już na powrót spochmurniał. Ledwie pozbył się nieprzyjemnych myśli, a tu znowu wracają one z hukiem. Mogą tak ot sobie przyłączyć się do innego, będąc wcześniej powodem upadnięcia innego, swojego królestwa? Czy ON może? Przyłączenie się do jakiegoś stada będzie jak najbardziej właściwe dla brązowej... No i wtedy będą mieli zapewnioną dobrą przyszłość dla swoich młodych... nie? Inną sprawą jest sumienie Milesa... Ale czy to ważne..? Może przyszłe życie zabliźni rany... Będzie miał co innego czym będzie mógł zająć głowę. A na tą chwilę powinien myśleć o polowaniu. - Jak uważasz... - westchnął, podnosząc się ostrożnie na nogi, uważając na lwicę. - Pomyślę jeszcze nad tym... Lecz jak na razie pójdę po coś do wszamania... Poczekaj tu, za chwileczkę wrócę, ok? - dodał zaraz, otarłszy się jeszcze o pysk samicy. - Postaram się uporać z tym jak najszybciej. Obiecuję... - i to powiedziawszy ruszył truchtem w bliżej nieokreśloną stronę. Niezbyt dobrze się czuł zostawiając tak Kovasę tym bardziej że była w stanie jakim była, ale jakiegoś innego lepszego wyjścia nie miał. Zanim dotrze z nią na jakieś miejsce gdzie nieco łatwiej da się coś złapać, niczyj stan się nie polepszy, a wręcz przeciwnie. Więc... na chwilę dorwie coś co da się w miarę szybko donieść tutaj... Potem pomyśli się nad jakimś dużym kopytnym. z/t |
|||
|
Kovasa Konto zawieszone Gatunek:Akmen Rah (zmarły pradziadek) oraz mój ojciec Płeć:Samica Wiek:lwica w wieku 3 lat ok Liczba postów:60 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 93 Zręczność: 62 Spostrzegawczość: 58 Doświadczenie: 10 |
26-02-2013, 12:44
Prawa autorskie: Av Vegava (dA) for me; Sygna Levisovaa (dA) for me; Cytaty: Ja
Spoglądała na niego pogodnie i ufnie. Nawet gdy odchodził na polowanie. Nie myślała o tym, że znów może zniknąć. Będzie tu siedziała i czekała na niego.. choćby miało to miejsce zostać jej grobem.
Położyła łeb na łapach i przymknęła oczy. Oddychała spokojnie i wspominała dotyk grzywy Milesa. Chciała być z nim, ale wiedziała też, że sami nie przetrwają.. Nie w jej stanie obecnym.. A po za tym nie z jej postępującą ślepotą. On jeszcze nie wiedział.. I nie chciała mu mówić by martwił się na zapas.. Obudziła się po dłuższym czasie. Była wypoczęta. Postanowiła podnieść się i napić. Gdy to zrobiła rozejrzała się. Tereny należące podobno do jakiegoś dziwnego stada.. Może zbada to nim wróci Miles.. interesowało ją stado ale nie chciała mu sprawiać przykrości.. Dowie się tylko jak wyglądają i wróci.. Milesowi opowie o nich w odpowiedniej chwili. Ruszyła więc człapiąc z łapy na łapę w las. z/t |
|||
|
Tileth Konto zawieszone Gatunek:Karakal Płeć:Samiec Wiek:około 4 lat Liczba postów:54 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 35 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 50 Doświadczenie: 00 |
02-05-2013, 01:16
Prawa autorskie: a:chotara, obróbka Lisha; p:malaika4/disney
Nad rzeką pojawiła się sylwetka skulonego karakala, najwyraźniej usiłującego ukryć się wśród traw. Ostatnio zaszył się w jakiejś norze, poruszony do głębi ,,zdradą'' Serret i chciał w niej siedzieć do końca świata, ale ostatecznie pragnienia zwyciężyły. Po drodze rozglądał się jedynie przelotnie, upewniając się, że jest sam, po czym biegł dalej miarowym truchtem. Szczęśliwym trafem dotarł nad rzekę, a że był już nieźle spragniony, dopadł do wody, po czym zaczął ją łapczywie chłeptać. Naturalnie, nie miał pojęcia, że po raz kolejny trafił na tereny jakiegoś stada, skąd miał biedak wiedzieć?
|
|||
|
Mino Eive Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:0/0 Liczba postów:202 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 74 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 64 Doświadczenie: 19 |
04-05-2013, 02:39
Prawa autorskie: Rag
Chyba jednak wolałbyś obecność Serret, niż własnie zmierzającej w te strony Mino Eive. Co za paradoks, co za przypadek. Już trzeci raz tutaj wraca. Cholera. Dlaczego to miejsce ją tak przyciągało? To co, że podróż z miejsca na miejsce mogła być męcząca. Przynajmniej miała dokąd wracać. A może nie miała? Ciekawe, czy Darkned nadal gdzieś tu jest, czy może zdechła. Mino to jeszcze sprawdzi. Tymczasem należałoby w końcu zrobić sobie jakiś postój, dając przy okazji odpocząć łapą od całodobowej wędrówki. Zatrzymała się, by objąć badawczym spojrzeniem te tereny. To, że była w krainie było więcej niż pewne. Ale gdzie dokładniej.. Huh, to już większa zagadka. Jest rzeka. Właśnie.
Krok za krokiem, krok za krokiem i już stoi przy jej brzegu. Nachyliła się, by zamoczyć ozor w chłodnej cieczy i wypełnić ją pusty żołądek. O tak, tego jej było trzeba. - Teraz jest dobrze.- skwitowała, siadając po zakończonej czynności. Oblizała pysk. Jakoś tu cicho. A nie, jednak nie. Coś usłyszała. A gdy tylko odwróciła łeb, ujrzała sylwetkę jakiegoś kota. - Co jest kur.. Kim ty jesteś?- syknęła, spoglądając na Tiletha spod uniesionych brwi. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości