Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Alysseya Konto zawieszone Gatunek:Wszyscy moi przyjaciele z dawnego domu Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:22 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 43 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 98 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 00:21
Prawa autorskie: Ja oraz Podpis by Kamuchna
Odetchnęła z ulgą i usiadła rozluźniona. Już się tak bardzo nie bała. W końcu Zeus mówił o Demim wiele dobrego i nie uważała, że może ją spotkać krzywda z jego strony.
- Jestem Alysseya panie.. To.. trochę skomplikowana historia... - zaczęła mówić i wzięła głęboki wdech. - Pochodzę z ziem kawał drogi za tą krainą... Ciężko było tam wyżyć.. hieny.. głód.. susza.. Aż pewnego dnia pojawił się Zeus.. przypadł mi zaszczyt ugoszczenia go... Widząc jak żyjemy powiedział, że nam pomoże... To było niesamowite bo nikt by nie pomyślał, że obcy zechce dla nas tak wiele uczynić.. Poznał tam moją przyjaciółkę, Amora miała na imię.. piękna, biała lwica, chociaż chorowita jak większość tamtejszych... Zakochali się w sobie z Zeusem.. Urodziła mu syna, ale zmarła przy porodzie. Powierzono mi opiekę nad lwiątkiem podczas gdy Zeus większość czasu pomagał nam się podnieść oraz wyganiał hieny. W końcu mu się powiodło.. uwolnił nas od hien.. zwierzyna powróciła.. wszystko się zieleni, życie i zdrowie powróciło.. Ale niestety.. - urwała. Sięgnęła do tobołka przewieszonego na szyi i położyła na ziemi. Odkryła go... Była tam duża lwia czaszka. - Przypłacił to życiem.. W moich stronach jest prawdziwym bohaterem.. Wielu z nas wolałoby zginąć w jego miejsce.. Biedny Kupidyn został bez ojca całkiem sam.. On jako pierwszy wyczuł, że coś się stało z Zeusem.. Ruszył jego śladami, a gdy go znalazłam odganiał sępy i inne padlinożerne ptaki od rozszarpanego i nadgryzionego ciała Zeusa.. - w oczach pojawiły jej się łzy gdy gładziła czaszkę. Po chwili płakała już otwarcie. - U..Uznałam, że powinnam zabrać Kupidyna do miejsca, o którym opowiadał Zeus i gdzie chciał go zabrać... tutaj.. mówił, że ma tu wuja Demiego i że czeka na niego stado... I.. i zabrałam jego czaszkę... myślałam, że chciałby spocząć w swym domu... - mówiła przez łzy, gdyż wspominanie tamtych wydarzeń nie działało na nią dobrze. - Przepraszam.. Przykro mi, że nie mogłam wrócić z nimi dwoma.. - zaczęła szlochać. - Zeus pięknie o tobie mówił.. Zawsze powtarzał, że w życiu po za rodziną, w której się urodził kochał tylko trzy osoby... Amorę, syna.. i jego brata Demiego... - pociągnęła nosem próbując się uspokoić. |
|||
|
Demi Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:114 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 60 |
05-02-2013, 00:30
Prawa autorskie: L-malaika4, C-ja, cieniowanie - Des
Demi podszedł do niej i objął ją grzywą, zalewając jej płaczący pyszczek ścianą futra. - Już dobrze, nie myśl o przeszłości. Teraz najważniejsza jest przyszłość, bo to ona zadecyduje o losie mojego brata. Żyje on we mnie i w swoim synu, dlatego puki nas trzyma się życie, on zawsze będzie gdzieś obok. - Powiedział uspokajającym tonem, zabierając jedną łapą czaszkę, po tym jak już przestał ją obejmować. - Masz jednak rację iż pochówek w ojczyźnie jest czyś czego bardzo by pragnął. Najlepiej nich spocznie w swoim domu, blisko nas wszystkich. - Po tych słowach odszedł dwa kroki do tyłu i zwiesił głowę. - Ja też chyba niedługo odejdę moja droga, jednak martwi mnie los tych ziem. Stado się rozpada, powoli zaczyna nam wszystkiego brakować. Boję się jednak iż nie będzie to miejsce, w którym chciałby żyć potomek Zeusa. - Widaćbyło po nim iż boli go ten fakt, jednak dało się zauważyć i postęp wieku i coraz to mocniejszą chorobę osłabiającą jego organizm. Jednak on sam prawie nic z tym nie robił, sam tylko uśnierzał ból nie chcąc nawet z tym walczyć.
,,Zeusie, każde twe słowo i każdy twój gest, napełnia mnie wiarą ... daje życiowy cel. ''
|
|||
|
Alysseya Konto zawieszone Gatunek:Wszyscy moi przyjaciele z dawnego domu Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:22 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 43 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 98 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 00:39
Prawa autorskie: Ja oraz Podpis by Kamuchna
Uspokoiła się nieco. Słuchała lwa uważnie i z powagą. Gdy powiedział ostatnie słowa poderwała się.
- Z całym szacunkiem panie ale nie zgodzę się z tobą... i wiem, że Kupidyn też nie... A ja zamierzam zawsze służyć mu pomocą.. Każde wielkie stado ma chwile słabości... Na pewno jednak je przezwycięży... Jeśli tylko zechcesz dać Kupidynowi szansę dorośnięcia w nim... ma już 11 miesięcy... I jeśli dasz mi szansę.. wprawdzie jestem tylko medykiem.. ale również dam z siebie wszystko... Dla Zeusa.. i dla Kupidyna - powiedziała z poważną miną. - Jeśli.. jeśli chcesz mogę cię do niego zabrać... albo mogę z nim przyjść na pogrzeb.. - po chwili dodała niepewnie. |
|||
|
Demi Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:114 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 60 |
05-02-2013, 00:46
Prawa autorskie: L-malaika4, C-ja, cieniowanie - Des
Słuchał z powagą samicy, a gdy skończyła zwiesił głowę. - Umieram więc co mi pozostaje. Stado chyli się ku upadkowi, tylko czekać aż na horyzoncie pojawią się grzywy z północy, wschodu, zachodu i południa by kazać mi patrzeć na zagarnianie moich ziem. Potem i ja odejdę i nic nie pozostanie. Czy aby na pewno chcesz podnosić z kolan coś, co umiera. - To było wręcz pytanie refleksyjne, jednak samiec wypowiadając je, nie do końca w to wierzył. - Sam jestem medykiem, jednak nie pomagam sobie, tylko pozwalam chorobie czynić szkody. Powiienem spocząć razem z nim. - Po tych słowach pogładził czaszkę byłego arcymistrza SN.
,,Zeusie, każde twe słowo i każdy twój gest, napełnia mnie wiarą ... daje życiowy cel. ''
|
|||
|
Alysseya Konto zawieszone Gatunek:Wszyscy moi przyjaciele z dawnego domu Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:22 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 43 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 98 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 00:51
Prawa autorskie: Ja oraz Podpis by Kamuchna
Spojrzała na niego ze smutkiem.
- Zeus opowiedział mi o tym stadzie.. o jego ideałach.. Wiem, że nic nie jest stracone.. Gdybyś zechciał poznać Kupidyna.. mogę po niego pobiec.. Jest tak podobny do ojca... - powiedziała łagodnym, spokojnym tonem. Spuściła wzrok na wieść o jego chorobie. - Przykro mi słyszeć, że jesteś w słabym zdrowiu.. Ale wiem, że jesteś silny.. Wiem, że jesteś w stanie jeszcze żyć.. Mogę zająć się twoim leczeniem panie.. pozwól mi to zrobić.. by chociaż te ostatnie miesiące dzielące go od dorosłości, Kupidyn mógł spędzić z tobą.. (Matko coraz szybsze te posty bo ci czasu nie chcę zajmować xD) |
|||
|
Demi Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:114 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 60 |
05-02-2013, 00:55
Prawa autorskie: L-malaika4, C-ja, cieniowanie - Des
Samiec mimo słów samicy nie poczuł się lepiej, jednak postanowił nie zarzucać nadziej, choćby tliła się już w nim ostatkiem sił. - Dobrze, porozmawiam z nim. - Odparł, spojrzawszy się w jej oczy. - Dopóki nie wróci nadzieja, chce pozwolić chorobie zjadać moje ciało. Jeśli do czasu, w którym nie będę już w stanie chodzić, nie zobaczę światła nadziej poddam się. Odejdę.
(a no ...właśnie szukam budowy perydermy XD)
,,Zeusie, każde twe słowo i każdy twój gest, napełnia mnie wiarą ... daje życiowy cel. ''
|
|||
|
Alysseya Konto zawieszone Gatunek:Wszyscy moi przyjaciele z dawnego domu Płeć:Samica Wiek:2 lata Liczba postów:22 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 43 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 98 Doświadczenie: 10 |
05-02-2013, 01:01
Prawa autorskie: Ja oraz Podpis by Kamuchna
(Pery co? XD WTF xD)
- Biegnę po niego.. On z pewnością też chce ciebie poznać.. po śmierci ojca trochę się w sobie zamknął.. - powiedziała łagodnie i z nutką smutku. Zrobiła kilka susów w stronę lasu i spojrzała na Demiego z uśmiechem. - Zraz z nim wrócę - powiedziała raz jeszcze radośnie, po czym ruszyła pędem w las. (...) Po niedługim czasie dało się słyszeć susy. Do Alysseya wróciła. Nie niosła Kupidyna. On biegł obok niej. Wprawdzie nie był tak szybki jak samica ale nie poddawał się. Biegał dość sztywno w przeciwieństwie do rozbrykanych lwiątek. - Wróciłam... Arcymistrzu Demi.. to Kupidyn... Kupidynie.. to twój wujek - Alyss spojrzała w dół. (Momento jeszcze Kupida tu machnę i wyjdę nim z temacika innego) xD |
|||
|
Kupidyn Konto zawieszone Gatunek:Czuwa nade mną tata Płeć:Samiec Wiek:11 miesięcy Liczba postów:21 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 30 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 00 |
05-02-2013, 01:05
Prawa autorskie: Dla mnie przez AFrozenHeart
Natychmiast po dotarciu na miejsce usiadł. Czyli przyjął swoją "posągową" pozę.. Poważna, melancholijna mina wyrażała zadumę. Spoglądał na starego lwa z podziwem i szacunkiem lśniącym w fiołkowych oczach.
Powoli spojrzał w górę na Alyss, a następnie wstał i wykonał kilka kroków w Demiego. Ukłonił łepek z szacunkiem i znów usiadł otulając łapy ogonem. Ponownie posągowa poza.. - Witaj wuju Demi, Arcymistrzu Strażników Niebios. To zaszczyt i radość móc cię wreszcie spotkać. Jestem Kupidyn - przywitał się poważnie i spokojnie. Zupełnie nie, jak lwiątko. Możliwe coś w tym co Alyss mówiła o traumie było.. ale nie zmieniało to faktu, że miejsce w jakim się wychował, ciężka praca u boku Alyss oraz obserwacja uwielbianego ojca sprawiły, że tak szybko dorósł.
<table>
<tr><td align="center">*Mój Głos* "Życie bywa ulotne, Czasem także samotne, Niekiedy jeszcze brutalne, Wśród niektórych zaś marne. Lecz ja wiem, coś ważnego, Życie jest wszak dla każdego, Czy długie, czy krótkie, więc jest, To w każdych warunkach zda test. ~Ja</td><td></td></tr></table> |
|||
|
Demi Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:9 lat Liczba postów:114 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 60 Spostrzegawczość: 60 |
05-02-2013, 01:14
Prawa autorskie: L-malaika4, C-ja, cieniowanie - Des
Stary lew spojrzał na lwiątko. - I ty witaj, Kupidynie spadkobierco Zeusa i mój genealogiczny następco tronu Strażników Niebios. - Przemówił dostojnym tonem, również odpowiadając ukłonem. - Zaiste czeka nas ciężka praca jeśli chcmy przywrócić światłość tym ziemiom. - Schował w tym czasie czaszkę brata i odwrócił się w stronę grot, pod wielkim drzewem. - Jeśli pozwolicie, nie jako przybysze, lecz jako członkowie Strażników Niebios, Ty Kupidynie spadkobierco ojca, i ty Allyseo moja nowa druidko, podążymy pod wielkie drzewo. Do stolicy naszych ziem, by tam złożyć kości dawnego władcy.
(Epiderma to pojedyńcza warstwa komórek żywych otoczona ścianką cellulozową, ściśle do siebie przylegających, dająca początek skórce, i jej wytworom, czyli kolcom,aparatom szparkowym, włoskom i kosmkom. XD )
,,Zeusie, każde twe słowo i każdy twój gest, napełnia mnie wiarą ... daje życiowy cel. ''
|
|||
|
Kupidyn Konto zawieszone Gatunek:Czuwa nade mną tata Płeć:Samiec Wiek:11 miesięcy Liczba postów:21 Dołączył:Lut 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 30 Zręczność: 30 Spostrzegawczość: 30 Doświadczenie: 00 |
05-02-2013, 01:19
Prawa autorskie: Dla mnie przez AFrozenHeart
Skinął posłusznie głową i podniósł się. Na wieść o pochówku ojca wziął wdech.. ale jego mina nie uległa zmienia. Nie wyrażała emocji.. no może po za melancholijnym wzrokiem utkwionym w miejscu, do którego począł zdążać jego wuj.
Odwrócił się spoglądając na Alyss czy idzie, a następnie ruszył powolnym i mimo woli, dostojnym krokiem za Demim. Miał nadzieję, że ojciec nie odszedł całkowicie... że będzie nad nim czuwał.. I miał również nadzieję, że go nie zawiedzie. Nie chciałby tego. Dlatego też uznał, że nie pokaże po sobie smutku.. rozpaczy.. tęsknoty.. by nie martwić Zeusa i by pokazać, iż jest godzien bycia nazwanym następcą.. z/t wraz z Demim i Alyss
<table>
<tr><td align="center">*Mój Głos* "Życie bywa ulotne, Czasem także samotne, Niekiedy jeszcze brutalne, Wśród niektórych zaś marne. Lecz ja wiem, coś ważnego, Życie jest wszak dla każdego, Czy długie, czy krótkie, więc jest, To w każdych warunkach zda test. ~Ja</td><td></td></tr></table> |
|||
|
Hofu Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 67 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 42 |
15-06-2013, 14:34
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
Złotogrzywy szedł cały czas przed siebie. Nie miał zbyt wiele do roboty więc mógł trochę odpocząć, jednak nie do końca był taki spokojny. Już dość długi czas nie widział Sharmy. Hofu miał ogromną nadzieję, że młodej nie stało się nic poważnego bo naprawdę odcinek czasu przez który jej nie widział był spory. Idąc w stronę Drzewa Przodków, o którym w ogóle nie miał pojęcia rozmyślał gdzie w tej chwili może znajdować się nakrapiana jaglionka. Nawet nie spostrzegł, że znalazł się na sporej polanie podobnej do tej, na której spotkał jakiś czas temu Elyanę i Noriona. Wolnym i spokojnym krokiem lew podszedł do źródła i upił kilka drobnych łyków. Kiedy zaspokoił pragnienie przysiadł tyłem do wodnego zbiornika i przyglądał się okolicy.
Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym.
Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Głos |
|||
|
Mabaya Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:37 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 10 |
15-06-2013, 20:38
Prawa autorskie: Lin: sana4789. Kolorowałam ja
Nagle można było usłyszeć głośne kroki. Była to Mab. Ostatnio nudziło jej się. Chciała poznać tutejsze okolice i stada, a na razie bliżej poznała Świt. Coraz bardziej ją tam ciągnęło. A w głowie cały czas miała słowa czarnej: ,,Nowym domem."
Coś ją tam ciągnęło, tylko nie wiedziała tak dokładnie co. Nagle zatrzymała się. Widać zawędrowała do nieznanego jej wcześniej miejsca. Dziwne było. Ale Mab to akurat zbytnio nie przeszkadzało. Podeszła do źródła i wypiła parę łyków wody. Ach, zaspokoiła pragnienie. Niestety, nie zauważyła siedzącego po drugiej stronie lwa. Może to i dobrze? Albo i nie? |
|||
|
Hofu Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 67 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 42 |
15-06-2013, 22:10
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
Zanim jeszcze lwica dotarła w to miejsce, Hofu ułożył się wygodnie na brzuchu tuż przy samiutkim źródełku nadal obserwując okolicę. W końcu nigdy nie wiadomo czy w tym miejscu nie było jakichś wrogo nastawionych osobników. Hofu zazwyczaj wolał być ostrożny. W tej samej chwili do jego uszu dotarł dźwięk czyichś kroków, gwałtownie obrócił łeb w tamtym kierunku, a jego niebieskim oczom ukazała się postura jakiejś jasnosierstnej nieznajomej. Kiedy podeszła do wody bez słowa, pomarańczowy podniósł się na równe łapy i wolnym krokiem podszedł do niej, lekko się uśmiechając.
- Cześć. Przywitał się krótko i przysiadł zaraz w jej pobliżu. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym.
Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Głos |
|||
|
Mabaya Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata Liczba postów:37 Dołączył:Maj 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 69 Doświadczenie: 10 |
15-06-2013, 22:56
Prawa autorskie: Lin: sana4789. Kolorowałam ja
Lwica gwałtownie odskoczyła. Wystraszyła się. Nie wiedziała że ktoś tutaj jest. Serce biło jej jak szalone. Spojrzała w stronę lwa.
Uspokój się. -Cześć... - odrzekła i powoli zaczęła się uspokajać. -Nie wiedziałam ze ktoś tutaj jest. Jestem Mabaya, ale mów mi Mab. Coś za szybko się przedstawiła, coś nie w jej stylu. Cóż, może chciała już mieć to z głowy? Kto może wiedzieć co chodzi po głowie tej nieprzewidywalnej samotniczki. Machnęła ogonem i znów wzięła parę łyków wody. Zwróciła się ku lwioziemcowi. -A ty? Kim jesteś? |
|||
|
Hofu Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:2 lata 9 miesięcy Liczba postów:393 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 78 Zręczność: 67 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 42 |
16-06-2013, 13:01
Prawa autorskie: MadKakerlaken ll Malaika4 ; kolor: Aiden
Nie spodziewał się aż tak gwałtownej reakcji ze strony jasnej lwicy. Może i stąpał dosyć cicho, ale był przekonany, że zielonooka już dawno go dostrzegła. Najwidoczniej się pomylił. Widząc reakcję samotniczki na jego przybycie postanowił trochę ją uspokoić. Nie miał zamiaru zrobić jej krzywdy i to właśnie postanowił podkreślić na wstępie swoich słów.
- Nie bój się. Nie jestem jakimś agresorem, który marzy tylko i wyłącznie o przelaniu krwi jakiejś nieznajomej. Nie musisz się bać. Powiedział wolno i spokojnie, aby sens jego słów dotarł do Mab. Kiedy tamta postanowiła się z nim przywitać, uśmiechnął się ciepło w jej stronę i powoli usiadł. - Miło mi cię poznać, Mabayo. Ja jestem Hofu. Okręcił swój ogon wokół łap. Coś przypuszczał, że lwica była nowa w tej krainie. Ale zawsze mógł się mylić. W końcu nawet połowy lwów nie poznał z Ziem Czterech Stad. Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym.
Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Głos |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości