Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Rosa Gość |
16-01-2013, 16:21
Samica na początku przestraszyła się słysząc głos i szybko wstała. Gdy ujrzała przed sobą ciemną sylwetkę nieco uspokoiła się
-To trochę bardziej skąplikowane. Spojrzała na samca -Powiedzmy, że chciałabym zapomnieć o przeszłości i rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Patrząc na pierwszą osobę z którą rozmawia dodała -Ciekawie się przywitałeś. Ja mam na imię Rosa, a ty? Spytała próbując zachowywać się uprzejmie, bo od dawna tego nie robiła. |
|||
|
Nox Gość |
16-01-2013, 18:07
Uśmiechając się nieznacznie, leopard podszedł do samicy, wciąż mierząc ją wzrokiem. Gdy znalazł się zaledwie na wyciągnięcie łapy od niej, zatrzymał się.
- Dość dziwnie zabierasz się do tego nowego początku. - Mruknął. - Zwykle powinno się w takich przypadkach wypiąć pierś i z dumą stawić czoła światu, a nie ukrywał łeb w łapach. Słysząc pytanie o imię, czarny kot spojrzał prosto w jej oczy. - Mówią na mnie Nox. Miło mi poznać tak piękną lwicę jak ty, Rosa. - Odparł. |
|||
|
Rosa Gość |
16-01-2013, 21:38
Kiedy leopard podszedł do niej przestraszyła się troszkę nie znając jego zamiarów, ale domyślała się że samiec nie życzy jej źle, więc nie cofnęła się.
-Wiem ale nie umiem zapomnieć o przeszłości, bo wydaje mi się że zdradziłam swoją rodzinę. I zapomnienie o takiej sprawie nie byłoby właściwe. Przecież nie wolo zapominać o swoich krewnych. Powiedziała usiadła pod drzewem schylając głowę ze wstydu. Gdy usłyszała komplement podniosła łeb co oznaczało poprawę nastroju z lekko zarumienionymi policzkami. -Naprawdę? Cóż dziękuje, a ja cieszę się że poznałam tak miłe zwierze jak ty. Powiedziała, po czym na jej pysku pojawił się uśmiech |
|||
|
Nox Gość |
17-01-2013, 01:44
- Owszem, nie wolno zapominać o rodzinie. - Mruknął Nox, przysiadając naprzeciw Rosy i przyglądając się jej. - Poza tym co to za rodzina, jeśli zostawia Cie samą i pozwala Ci w samotności cierpieć. Nawet w takiej chwili wyciąga się rękę do kogoś, kogo się kocha.
Czarny kot uśmiechnął się lekko. - Zostałaś teraz sama ze swoimi problemami i sama musisz je zwalczyć. Rodzina Ci nie pomoże. Musisz stawić czoła cieniowi przed sobą. Leopard skinął łbem słysząc jej komplement. - Może nie do końca aż tak miły... - Zaśmiał się. - ...Ale miło mi że mogłem pomóc Ci się uśmiechnąć. |
|||
|
Rosa Gość |
17-01-2013, 15:22
-Masz rację. Czas zacząć nowe życie i zwalczyć stare problemy.
Smutne myśli kłębiące się w jej głowie zniknęły i choć nigdy do końca pozbędzie się poczucia winy nie ma zamiaru do tego wracać. Czas rozpocząć wszystko jeszcze raz. -Ja i tak uważam, że skoro mi pomogłeś to zły raczej nie jesteś. I jeszcze raz dzięki za pomoc. Chyba najwyższy czas, aby zmienić temat -No to dość o moich problemach, opowiedz coś o sobie. |
|||
|
Nox Gość |
17-01-2013, 16:32
Słysząc jej słowa, Nox skinął jedynie lekko łbem. Miał nadzieję że samica utrzyma się w swoim postanowieniu i będzie przeć dalej przed siebie.
Słysząc pytanie o siebie, leopard wyszczerzył się lekko, ukazując kły w uśmiechu. - Zwykle nie zwierzam się zbytnio na temat siebie i chyba tak pozostanie. - Rzekł z rozbawieniem. - Ale myślę że nie zaszkodzi Ci dowiedzieć się że jestem samotnym wędrowcem, który włóczy się z miejsca na miejsce, szukając niezbadanych miejsc i nieodkrytych terenów, oraz tajemnic jakie kryją. |
|||
|
Rosa Gość |
20-01-2013, 15:12
- To bardzo interesujące zajęcie. Chociaż ja bym jemu nie podołała.
Uśmiechnęła się do leoparda, a następnie wstała czując że najwyższy czas odejść i cieszyć się "nowym" życiem. Ugasiła pragnienie, odpoczęła i poznała przyjazne zwierzę. Rosa stwierdziła, że samiec bardzo jej pomógł i nie może go dłużej zamęczać. -Na mnie już pora, dziękuje za rady i pomoc. Miło kogoś takiego poznać. Odwróciła się i odeszła. |
|||
|
Kaidi Konto zawieszone Płeć:Samica Wiek:3 lata 9 miesięcy Liczba postów:76 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 68 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 10 |
22-01-2013, 23:20
Prawa autorskie: Rysunek + Kolor: MadKakerlaken Tło: AbusoRugia || lineart: Malaika4 kolor podpisu: Aiden
Kaidi przyglądała się wszystkim z niezrozumieniem na pysku. Stanowczo w tym miejscu było za dużo kotowatych, a brązowa nie nadawała na tych samych falach co obecni tutaj nieznajomi. Skalna rozejrzała się jeszcze kilkukrotnie i jak najciszej wybyła z tego miejsca bez zbytecznego pożegnania z zebranymi.
[z.t] |
|||
|
Hewa Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 26 |
22-02-2013, 09:33
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth
Ze swymi poszukiwaniami Piaskowa zawędrowała nad Wodospad Szczęścia. Postanowiła znaleźć jakieś w miarę ładne i zdatne do mieszkania miejsce. To chyba w miarę pasowało do jej potrzeb. Od razu jak weszła, rozejrzała się po okolicy i westchnęła cicho. Usiadła nad wodospadem, oczekując na przyjaciela. Dopiero teraz, kiedy w drodze do tego miejsca miała wystarczająco dużo czasu do przemyśleń zdała sobie sprawę, że podjęła się trudnego zadania. Już samo znalezienie potrzebnej lwicy będzie trudne, a co jeszcze nakłonienie jej, aby z własnej woli podążyła z nimi na Lwią Ziemię? Co mogli jej zaoferować? Jedynie opiekę i dostęp do pożywienia. Miała jednak nadzieję, że to wystarczy. Zamarła w bezruchu, tym razem nasłuchując jakiś płaczów, czy głosów. Jeśli ktoś tutaj był, mógł się nieźle schować w tych zaroślach, więc musieli mieć niezłe szczęście.
|
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
22-02-2013, 13:54
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Ciekawy sposób spędzania czasu, trzeba przyznać. Ale i tak lepszy taki, niż w ogóle. Mako udał się tu razem z Piaskową. Teren dobry do zamieszkania, ale znalezienie lwicy, to będzie dopiero przeprawa. Co mają jej powiedzieć? Potrzebujemy matki dla takiego malca, żeby z głodu nie padł? Nie brzmi to jakoś rewelacyjnie, ale przecież o to chodziło.
- Wiesz, że podejmujemy się czegoś prawie niemożliwego, prawda? - zagadnął Hewę i zaraz dodał – Ale i tak warto spróbować. Rzucił spojrzeniem po otoczeniu i uśmiechnął się w sobie. - Ładne miejsce, takie spokojne... A Ty gdzie ostatnio bywałaś? Ja miałem trochę ograniczone pole manewru w ostatnim czasie i niestety nie zwiedziłem zbyt wielu lokacji wartych choćby wspomnienia. Najpierw skorzysta z faktu, że może porozmawiać z przyjaciółką, a jak znajdą jakąś matkę, to dopiero wtedy będzie zastanawiał się co powiedzieć. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
22-02-2013, 21:08
Nieopodal leżało pewne nieszczęśliwe stworzenie w cętki. Ciche łkanie lamparcicy unosiło się echem, a dochodziło ono z pobliskiego gąszczu traw. Samica była odwrócona tyłem do pary lwów, już z daleka cało się jednak po niej poznać, że coś jest nie w porządku. Gdyby tak podejść bliżej, można by dostrzec poruszający się niespokojnie ogon, nieledwie wystający ponad linię traw, przybrudzoną sierść, opuszczone uszy... A oczy przymknięte, pełne niewypowiedzianego żalu, żalu i zgryzoty.
A obok kumkała sobie ropucha, psując tę pełną dziwnego napięcia atmosferę. |
|||
|
Hewa Duch Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:5 lat Znamiona:0/0 Liczba postów:395 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 81 Spostrzegawczość: 78 Doświadczenie: 26 |
24-02-2013, 00:56
Prawa autorskie: ~Chotara, tło - sabrinaelisabeth
Odetchnęła z ulgą widząc, że jej przyjaciel już tutaj jest. Na jego uwagę zaśmiała się jedynie cicho, jakby trochę nerwowo.
- Niestety wychodzi na to, że nie ma innego wyjścia. Gdybym mogła, to bym sama w jakiś sposób zrobiła dla niego pokarm. To jest dopiero niemożliwe! Nasze zadanie przynajmniej ma jakieś szanse... Może się jednak uda. - odpowiedziała, z nerwów poruszając dość szybko końcówką ogona. Niestety nie mogła być taka spokojna jak Mako. Czuła się odpowiedzialna za tego malucha, tym bardziej, że w końcu powiedziała, że mu pomoże. To jej obowiązek jako Lwioziemki, Medyka, jak też i matki. Na słowa Mako, uśmiechnęła się, a na jej pysku pojawił się bardziej spokojny uśmiech. - Widzę, że miałeś podobnie jak i ja. Ostatnio w ogóle nie ruszałam się poza tereny Lwiej Ziemi, niestety. Może później będzie na to więcej czasu. Niestety jak uda nam się znaleźć tą matkę to i wtedy będę miała robotę. Na Ashley czeka druga porcja leku, a i wypadałoby, żeby ktoś nazbierał ziół. - powiedziała, krzywiąc się nieco. No cóż, ale zawsze można mieć nadzieję, że dość szybko wywiąże się ze swych obowiązków i wtedy będzie miała mnóstwo czasu dla siebie... O ile znów coś nie wypadnie. Cieszyła się jednak, że był z nią teraz Mako. Sama by chyba do końca spanikowała. Chyba przydałby jej się jednak odpoczynek, ostatnio stała się za bardzo nerwowa. Postawiła uszy, słysząc jakieś dźwięki. Jakby... Szloch? - Słyszysz to? - zapytała szeptem, po czym zamilkła, chcąc wybadać, z której strony ów dźwięk dochodzi. Wstała pośpiesznie z miejsca, po czym ruszyła nieco niepewnie w stronę zarośli. Ze zdziwieniem zauważyła skuloną lampardzicę. - Co się stało? - zapytała cicho, żeby przypadkiem jej nie przestraszyć, nachylając się lekko nad nią. - Jestem medykiem, mogę Ci w jakiś sposób pomóc? - dodała jeszcze po chwili równie cicho, podnosząc jednak nieco łeb. Naturalnie chęć pomocy przezwyciężyło uczucie zmęczenia i zrezygnowania. O ile w ogóle będzie mogła jakoś pomóc, bo z tym to zawsze różnie bywa. |
|||
|
Mako Poczciwy | Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:1/1 Liczba postów:553 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 79 Spostrzegawczość: 73 Doświadczenie: 84 |
24-02-2013, 13:38
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart | VenvaTio
Czy on mógłby opuścić Hewę? Odpowiedz na to pytanie jest oczywista.
Może się uda, zobaczymy. Widać było, że Piaskowa powzięła dużą odpowiedzialność za tamto lwiątko, ale co się dziwić, była Lwioziemką, medyczką i przede wszystkim matką, najpewniej to zdecydowało o takim bezpośrednim zajęciu się problemem. Hewa związała swój los z tamtym malcem, a Czarnogrzywy nie miał zamiaru wchodzić w Jej kompetencje. Sam zresztą chciał pomóc Matu i nie żałował tego, co więcej, pokładał w nim spore nadzieje. Wewnętrznie czuł, że może z niego wyrosnąć inteligentny, dobry lew. No nie wiem czy mieli tak podobnie, jest różnica między zabieganiem i zmęczeniem, a przebywaniem w lochach na Ziemiach Świtu... Nie ma co narzekać, Hewa też pewnie ma ciężko, a on jest zbyt zaślepiony by to docenić. Racja, nie tylko on stara się uczynić ten świat lepszym miejscem. Nie jest w tym sam i nie może o tym zapominać. - Wątpię, żebym mógł Ci pomóc przy szukaniu medykamentów, ale jeśli tyko byś chciała, to nie ma problemu. Na kolejne słowa przyjaciółki, pokiwał twierdząco głową. To było coś pięknego, to była misja Hewy, w której to ona dowodziła, a on był tylko towarzyszem. Nie był liderem, ale nie czuł się przez to mniej ważny. Widział, że nic się nie zmieniło w ich stosunkach, od jego awansu. Podreptał z towarzyszką, zostając jednak w większej odległości od lamparcicy, pewnie ta ostatnia była już wystarczająco zdezorientowana. |
|||
|
Mistrz Gry Mistrz Gry Płeć:Samiec Liczba postów:1,683 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: |
25-02-2013, 22:16
Głos, który usłyszała Rina - bo tak brzmiało imię owej lamparcicy - z pewnością należał do tych miłych, łagodnych, których właścicieli nie należy się obawiać. Pomimo to, zadrżała z przestrachu. Obcy. Dlaczego ona zainteresowała tą obcą? Szczególnie, że to...
Odwróciła łeb po chwili wahania. Lwica. I lew. Lew! Spuściła łeb, kładąc uszy po sobie. Nie patrz w oczy, to może nie zaatakuje... Acz słowa świadczyły o zupełnie pokojowych zamiarach. Lecz czymże są słowa w obliczu groźby śmierci? Mocniej przytuliła do siebie zupełnie jeszcze malutkie kocię, które znajdowało się pomiędzy jej przednimi łapami. - Nie chce mleka... Jak tak dalej pójdzie, nie przeżyje - oznajmiła w napływie desperacji, zapewne uznawszy, że i tak nie ma już nic do stracenia. Ton jej był bardzo cichy, a sama wypowiedź nieco trudna do zrozumienia. Nadal nie patrzyła na Hewę, tylko na swe dziecko. Znów strach, łzy... Powstrzymaj te łzy! Nie bądź słaba... |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości