♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Oxena
Gość

 
#16
16-07-2012, 19:37

Smutny i przygnębiony ton Milesa od razu dał jej sygnał, że coś jest nie w porządku. Czyżby coś groziło stadu? Ktoś zachorował, ktoś jest ranny? Nastawiło zaciekawiona uszy, nie wiedząc, że wypowiedź wuja nie będzie niczym co by mogło ją tak bardzo zainteresować. Prawdę mówiąc, chyba lepiej by było gdyby w tym momencie, jak najmniej go słuchała chociaż... I tak by kiedyś musiała się dowiedzieć.
Pytanie jasnogrzywego zbiło ją na moment z tropy lecz gdy ten wziął kolejny oddech i zaczął mówić, jej uszy stopniowo zaczęły się cofać, a uśmiech znikał z jej pyska, a na jego miejsce wstąpił żałosny grymas.
Ojciec ją opuścił. Znowu. Zrobił to raz, dobra można to jakoś wyjaśnić, ale po raz drugi? I zupełnie świadomie? Spuściła łeb, wlepiając wzrok w swoje łapy, udając, że wpatruje się w krew cieknącą po jej kończynie lecz tak naprawdę we łbie kłębiło się jej pełno myśli. Dlaczego to zrobił? Miał w tym jakiś cel aby ją zostawić? Może musiał to zrobić... Nie. To nie miało sensu.
Ale ją jednak zostawił. Porzucił ją, opuścił, pozbył się jej ze swojego życia. Jeszcze nawet nie przyzwyczaiła się do wypowiadania słowa, jakim było "ojciec", a teraz tak naprawdę nigdy nie będzie jej już potrzebne. Czy świat mógł ją jeszcze bardziej skrzywdzić? No tak. Jeszcze nie miała pojęcia o tym, że jej matka również gdzieś sobie poszła i nie wróciła.
Machnęła puszystą kitą i wtedy z zamyślenia, otrzeźwiły ją dźwięczące bransolety, które właśnie się na niej znajdowały. Westchnęła i starając się przybrać, jak najbardziej obojętną minę, na jaką było ją stać, podniosła łeb i wlepiła wzrok w ślepia Milesa.
-Czy moja matka wie?-zapytała, nawet na moment, nie spuszczając wzroku z morskich oczu króla. Przynajmniej z nich, gdyby ten nagle zapragnął skłamać, będzie mogła odczytać, czy słowa będą prawdą, czy też nie. Bała się odpowiedzi jaką może dostać lecz musiała wiedzieć. Chciała poznać prawdę.
Mariachi
Gość

 
#17
16-07-2012, 19:58

Brązowy lew siedział dalej w cieniu jaskini, obserwował wszystko co się wokół działo. Ale nic nie dotyczyło jego osoby. Podniósł się bezszelestnie z ziemi. Skinął wszystkim pyskiem i ruszył w stronę wejścia. Wolnym, nudnym krokiem, tak jak to miał w zwyczaju.
-Pozwolicie, że was opuszczę. Odchrząknął po swojej jakże krótkiej wypowiedzi i wymachując swoim długim ogonem wyszedł całkowicie ze Skaliska, rozglądając się na boki gdzie by tu konkretnie się udać.

z/t
Aim
Gość

 
#18
17-07-2012, 14:00

Hur hur, no to sie porobiło, wszyscy sa tacy zdumieni, że Shun to jego matka?
A co w tym dziwnego? Sa aż tak niepodobni? No błagam, może wyglądem odstają od siebie, Shun jest brzydka i pospolita, on nieziemsko uroczy i czarujący, no, ale charakterki mają dość podobne, jak trzeba Aim też jest miłym wazeliniarzem.
- Eym.. jeśli to nie problem i przepraszam za ten niewątpliwy nietakt z mej strony, ale czekam naprawdę dłuuugo, by zapytać o członkostwo w tym stadzie. Jak widzę, niewątpliwie potrzebujecie silnych lwów.- Tu zerknął na Ox, biedna ranną i porzuconą przez ojca młodą samicę, by zaraz potem cwaniacko wbić jasnozielone ślepia w pysk Milesa, świeżo upieczonego władcę. Na matka nie zwrócił większej uwagi. Silna to może ona jest, ale jej byt można przyrównać do gradobicia, pojawia się, zademonstruje siłę i po przedstawieniu, czyż nie?
Saber
Gość

 
#19
17-07-2012, 19:22

Jej dom... jej przyjaciele... Wszystko zrujnowane. Wielki baobab pośrodku Miodowego Lasu przestał być własnością Saber, gdy przejęły go lwy. Nie jeden, słaby, młody... To było kilka potężnych, dorosłych lwów. Nie miała przy nich szans. Tak samo nie miały szans pszczoły, które zostały... zutylizowane. Tylko kilka z jednego ulu zdołało odnaleźć rudą i zaszyć się jak inne, w jej grzywce. A ona? Nie miała już nic. Musiała znaleźć nowy dom. I szła już tak jakiś czas. Bez sił, krok za krokiem. Mijała kolejne tereny, wszystkie albo zajęte, albo nie nadające się dla niej i jej pszczół.
Człapała już tak któryś dzień z kolei. Widząc zmęczonymi ślepiami coś, co wyglądało na grotę. Mogła tutaj się zatrzymać i odpocząć. Wgramoliła się do ciemnego wnętrza, już nawet nie patrząc dokąd idzie. I właśnie takie postępowanie sprawiło iż po przejściu kilku kroków przyłożyła łbem w coś miękkiego. Cofnęła się wtedy gwałtownie, odruchowo obniżając łeb, jeżąc futro i wyszczerzając kły. Wtedy dopiero zauważyła cóż było tą przeszkodą. Młoda, ciemno czekoladowa, pręgowana samica o dwukolorowych ślepiach. A obok niej trzy inne, dorosłe lwy...
Oxena
Gość

 
#20
18-07-2012, 19:57

Miles nie odpowiadał, może ją zbywał albo bał się wyznać prawdę, ale tak, czy siak ta cisza coraz sprawiała, że czekoladowa czuła się coraz bardziej zirytowana i zniecierpliwiona ów zachowaniem. Jej uwagę zwrócił dopiero biało-czarny samiec, który tym razem zamiast do niej, zwrócił się do kremowogrzywego. Wtedy Oxena pojęła już kto zajął miejsce jej ojca.
Spuściła łeb w dół, przypatrując się swoim łapom, po czym westchnęła i przymknęła mocno powieki, zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów.
-Jaa...Ja już chyba pójdę. Nie mam tu nic do roboty, nie będę Ci zabierać czasu. Droga wolna.-ostatnie zdanie skierowała do Aim'a, podnosząc na niego wzrok, po czym gdy już chciała wstać i skierować się ku wyjściu, wpadła na nią ruda samica. Fuknęła na nią, również jeżąc odrobinę sierść. Normalnie by tak nie zareagowała, ale w takim stanie...
-Uważaj trochę.-wycedziła powoli, po czym bez żadnych dodatkowych ceregieli, wstała i utykając lekko na okaleczoną łapę, skierowała się ku wyjściu z jaskini, aż w końcu zniknęła z oczu obecnym tu lwom.

Zt
Saber
Gość

 
#21
19-07-2012, 18:36

Gdy czekoladowa wycofała się powoli, ruda powtórzyła w myślach jej słowa. Nie były one miłe... Zdecydowanie. Jednak nie mogła tutaj się z nią kłócić. Przy tych lwach. Jej sierść nieco oklapła, a ona szybko przeniosła spojrzenie z Oxeny na tamte lwy. I coś jej zaświtało w głowie. A jeśli młoda jest kimś ważnym? Co za pytanie. Młode są ważne. A jeszcze ważniejsze dla rodziców. No i tamta wyglądała na ranną. Mogłaby użyć jej jako zakładnika. Zyskałaby dom. Odczekała chwilę i wycofała si`E ostrożnie, by ruszyć za samicą. [z/t]
Miles
Konto zawieszone

Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#22
19-07-2012, 20:45
Prawa autorskie: ~Vegava

- Nie, Ox, czekaj... - powiedział kładąc uszy na czaszce i marszcząc brwi. Młoda jednak zdążyła zniknąć, w humorze jakby trochę w jakim długogrzywy się nie spodziewał. Zezłoszczony na siebie odwrócił łeb by popatrzeć teraz gdzieś w bok, nie w kierunku, którym wybyła czekoladowa, ani na zgromadzone tu towarzystwo. Nie tak winien się zachować... Musi z nią porozmawiać, aczkolwiek wie też, że młoda musi pobyć trochę sama.
- Potrzebujemy, nie potrzebujemy... O to się nie martwię, ale proszę, czuj się jako jeden z nas, Panie--... - mówił głosem zdradzającym utratę humoru, dopiero pod koniec spojrzawszy na białego samca i... przy okazji chcąc dowiedzieć się jak miał na imię... Jak to wcześniej usłyszał? Dobrze pamięta? Baltazar? Tak to chyba było... Ale upewni się teraz, kiedy samiec dokończy jego zdanie.
Aim
Gość

 
#23
20-07-2012, 12:44
Prawa autorskie: ~Vegava

- Hm, raczej potrzebujecie, bo nawet jeśli jesteście jak wielka "rodzina" to jedna osoba nie może być jednocześnie głową i zajmować się drobnymi problemami poszczególnych członków.- Tak się zwyczajnie nie da, chyba że Miles chce 24h na dobę latać za wszystkimi, pilnować ziem stada, leczyć rannych i chorych, przyjmować nowych, chodzić na zebrania, spotkania itd. To nie był by tylko pracoholizm, ale sadomasochizm.
Aim uniósł brew nad lewym okiem wyżej, wcale nie była to zwyczajnie cwana minka zwycięscy-dominatora, naprawdę.
- Mów mi po prostu Aim. Bez żadnego Pan.- Az tak stary to on nie był, a zbyteczne uprzejmości tylko go bawiły.
Shun
Gość

 
#24
21-07-2012, 13:15
Prawa autorskie: ~Vegava

Shun przymknęła oczy patrząc tylko na cale to zamieszanie, gdzie z perspektywy czasu były to wydarzenia tak znikome, jak mrugniecie okiem. Mogła nawet stwierdzić, ze trochę się jej przysnęło.
Więc tak to wszystko wygląda. Mruknęła w myślach bez większego przekonania.
Biała dama gdzieś się położyła, zastanawiając się nad tym, jak bardzo Oxenę mogły zaboleć słowa Milesa i kim była ta ruda panna. W dodatku... wcale jej się nie podobało, ze obie ruszyły w kierunku Śnieżnego Lasu. Powinna ruszyć, ale chciała swoją sprawę dopilnować. Widząc, jak Aimowi się śpieszyło, nie raczyła się upewnić czy przypadkiem tej umowy z jej dołączaniem do stada nie obejmuje coś napisane małym drukiem o czym powinna wiedzieć, ale tego nie widzi. Po za tym, Miles sobie chyba nie radzi na nowym stanowisku, wypadałoby mu tak tam trochę z tym pomóc.
Sapnęła coś jeszcze pod nosem i w swej niezmierzonej cierpliwości czekała, bóg jeden wie jeszcze na co.
Silver
Gość

 
#25
23-07-2012, 20:36
Prawa autorskie: ~Vegava

Na Tereny stadne powrócił Szarak. Zasiadł niedaleko Miles`a i począł mówić czego się dowiedział.
- Miles.. tzn. królu.. byłem na Lwich Ziemiach na które dostałem się z pomocą pewnej lwicy. Neavery.. ziemie są dobrze obsadzone i pełne życia. Niestety nie zostałem dobrze przyjęty.. ich wredna przywódczyni, czy jak tam kto woli królowa próbowała mnie wykurzyć. Zapewne bała się o dobro swego stada.. w końcu sam odszedłem. Ona.. była taka dosyć młoda.. nie wyglądała na jakąś potężną i groźną. Według mnie to była tylko maska.. a pod Tą maską ukrywała się drobna lwica która nie może ukazać słabości. Szczerze mówiąc.. spodziewałem się lepszej reakcji na przybysza.
W końcu zakończył mowę i skinął łbem każdemu z osobna na przywitanie, po czym poszedł kawałek dalej by odpocząć.
Aim
Gość

 
#26
23-07-2012, 23:30
Prawa autorskie: ~Vegava

Skoro już był członkiem stada, chyba załatwił wszystkie le formalności, a co za tym idzie jego obecność będzie tutaj zbędna. Podniósł zadek.
- No to, do zobaczenia moja nowa i w połowie stara rodzino..- Rzucił okiem na matulę, gorący żar matczynych uczuć zaraz go spopieli, naprawdę. Parsknął i o to zjawił się Silver z wywodem na temat złych Lwich suk.
- Srebrniku, jak dama mówi nie, nie wypada naciskać..- Rzucił jedynie przemądrzałym tonem, relacje z samicami srebrnemu szły.. miernie, a przynajmniej tak wnioskował po tym co widział na własne ślepia gdy to Mirra i ros z nim gadały.
- ..idę.- No i wybył.

ZT
Miles
Konto zawieszone

Gatunek:Przydałby mu się jaki... Płeć:Samiec Wiek:Trzy i pół roku. Liczba postów:76 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 68
Spostrzegawczość: 68
Doświadczenie: 10

#27
24-07-2012, 00:41
Prawa autorskie: ~Vegava

- Tak tak... - powiedział tylko, byle jak odpowiadając na zdanie Aima. Winien powiedzieć coś jeszcze, ale myślami był teraz gdzieś indziej. Ocknął się dopiero gdy nadszedł Silver. Wysłuchawszy i go, kiwnął parę razy łbem w geście, dając jakby do zrozumienia, że się tego spodziewał. Kiedyś słyszał o Lwiej. Widocznie legenda jest prawdziwa i nadal trwa.
Nagle do długogrzywego dotarła reszta wypowiedzi. Na te zgarbił się, położył uszy i spojrzał jakby na niebo spod byka. Młoda, nie wyglądająca na potężną i groźną? I maska? A Miles to co, nie taki sam?
Nie chciał jednak już nic mówić. Westchnął ciężko, przymykając ślepia, próbując się opanować i rozluźnić.
- Silverze, z pewnością królowa miała zły dzień lub jest równie nerwowa i zestresowana jak ja... Nie oceniaj kobiet nazywając ich wrednymi... Z resztą, ta pewnie lepiej rządzi niż ja... I--, dziękuję za wieści. - dodał i jakby odsapnął, zauważywszy tylko, że tłum się rozszedł, i że został już tylko z... Shun. Właśnie... Biała Dama ciągle go obserwowała... A on nie miał sił by maskować swoje rażące błędy w "panowaniu". "Blondas" zamknął na chwilę ślepia, po czym legł blisko białej. Położył łeb na łapach i smutnym wzrokiem patrzył przed siebie.
- Może to był błąd, że podjąłem się tego wszystkiego... Nie taka władza, dla takiego lwa jak ja... - sapnął rozgoryczony. Mimo iż darzył Shun tak wielkim szacunkiem, że wręcz by się jej pokłonił, teraz zachowywał się, jakby ta była dla niego kimś bliższym... Heh, jakby psychologiem. "Misiak" jeszcze trochę a się rozklei. Rzecz jasna stłumi to w sobie, na to będzie miał jeszcze siłę... W przeciwieństwie do ukazania Białej Damie, jaki to rozczulający się i słaby samiec.
Shun
Gość

 
#28
24-07-2012, 10:50
Prawa autorskie: ~Vegava

- Nie błąd lecz zaszczyt. Powinieneś spojrzeć na to jak potężną szansę rozwoju zyskujesz, będąc władcą... nie każdy dostaje taką szansę - Uśmiechnęła się lekko.
Właśnie, nie każdy, dodała skromnie w myślach, w dalszym ciągu chowając urazę do Miyuki, która bezczelnie odebrała jej szansę na uporządkowanie domu, w którym przyszło się jej wychowywać.
- Każdy jest inny. W swojej słabości powinieneś szukać siły napędowej, która pomoże ci ja przezwyciężyć. Widzisz, ja chociażby, w dalszym ciągu nie umiem polować, a dla lwicy jest to nadrzędne zadanie wyznaczone przez prawa natury. Nie raz musiałam się upokarzać, prosząc innych o pomoc i dalej tak jest, ale ja, nie nauczyłam się polegać na innych, tylko małymi krokami się uczę, nawet jak dwadzieścia razy pod rząd nie udało mi się myszy złapać - Złapała głębszy oddech. Jak ona lubiła pomagać innym tego się nie da zmierzyć, chociaż, może nawet w takim samym stopniu jak niektórzy próbują zniszczyć ten świat, ta stara się go uchować. Trudno tak trochę w pojedynkę - Umiesz się do błędów przyznać, to dobrze, nie jesteś arogantem, tak jak większość chowających się przywódców. Król będzie z ciebie dobry.
A zawsze w razie czego, ja ci pomogę
- Szturchnęła go łapą, gdzieś tam, żeby się nieco rozluźnił.
- A tak po za tematem, jak ci się tam widzi ta fioletowooka? Narwaniec z niej trochę, ale wyjdą jeszcze z niej ludzie. Ale jeszcze jest młoda jak ty, macie czas - Zachichotała pod nosem. Ot, takie przyziemne sprawy o których powinno się rozmawiać na porządku dziennym. Musi go dociągnąć od chmur burzowych nad jego głową, to jest po prostu nie zdrowe tak się nad sobą użalać, to akurat wiedziała po sobie.
Saber
Gość

 
#29
26-07-2012, 20:18
Prawa autorskie: ~Vegava

Gdy tylko opuściła Śnieżny Las, ciepło uderzyło w jej ciało, rozgrzewając je. To było... takie przyjemne uczucie. Mimo iż ciągle padało, raz mocniej, raz lżej, to i tak dało się odczuć wielką różnicę w temperaturach.
Gdy jej łapa stanęła w środku skaliska... poczuła chęć odwrócenia się. Ucieczki jak najdalej. Nie chciała tu być, ale... Westchnęła cicho, powoli wchodząc do środka, z głową opuszczoną nisko, ukazując podwładność dla obecnych tu lwów.
-Ja... Oxena mówiła, że mogę tutaj odpocząć. - powiedziała niepewnie, unikając kontaktu wzrokowego. Odeszła kawałek od lwów i ułożyła się gdzieś w kącie jaskini.
Vasanti Vei
Zgryźliwa | Iskra
*

Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 82
Zręczność: 88
Spostrzegawczość: 82

#30
27-07-2012, 12:26
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano

Rudawa lwica niespiesznie przybyła na tereny obcego stada. Dostrzegłszy grotę, z której dochodziły jakieś głosy, zbliżyła się do niej, by następnie stanąć w jej wejściu i dyskretnie spojrzeć po obecnych. Lew, lwica - oboje jasno umaszczeni, a gdzieś dalej jeszcze jedna persona, która najwyraźniej nie czuła się w tym miejscu zbyt swobodnie. Odpada. Vasanti utkwiła bystre, raczej chłodne spojrzenie w pozostałej dwójce.
- Poszukuję przywódcy niejakiego Stada Nowej Północy - oświadczyła, a ton jej nie wskazywał na żadne wahania; wręcz przeciwnie, mówiła pewnie, głośno i wyraźnie, a łeb pozostawał dumnie uniesiony.
Końcówka ogona poruszała się na boki, zaś sama lwica była gotowa w każdej chwili gotowa na ewentualne rzucenie się do ucieczki. Żadne walki nie wchodziły w grę - po pierwsze, tamtych było więcej, a po drugie, to był ich teren. I jeszcze po trzecie - przyszła tu w zupełnie innym celu niż wszczynanie bójek. Można nawet uznać, że chodziło jej o coś zupełnie przeciwnego. Mimo to pozostawała czujna, bo skąd ma wiedzieć, jak tamci zareagują na jej nagłe wtargnięcie...?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości