Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
14-04-2013, 15:25
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Nkiruma wysłuchał w zadumie wszystkich propozycji, jakie mieli wobec Aresa jego nowi towarzysze, nim podjął decyzję. Zwrócił też uwagę na to, co mówili Anubis i sam brązowy lewek; pachniał obcym stadem, które nie pozwala im przebywać na swoich terenach, ale w sumie to pozwala? Coś mu nie grało, ale zrzucił to na karb zdenerwowania lwiątka.
- Trafisz sam czy cię odnieść? Zapytał, gdy Ines oddaliła się wraz z częścią obecnych, a chwilę później zaczęli słyszeć jej ryki z kolejnych punktów w okolicy. No proszę, ktoś mu tutaj odebrał palmę pierwszeństwa w nadymaniu płuc... Uśmiechnął się do swoich myśli. - Samiyo, on nie zrobi nam nic złego. Ani niczego nie ukradnie, bo nie mamy jeszcze zapasów, ani nie zaatakuje nikogo z nas, bo nawet ty dałabyś mu radę. - No, nie do końca, ale nie o prawdę tu chodziło, a o jej wiarę w swoje siły. - Serret, zostań tu proszę ze zgubą, a gdyby potrzebował pomocy, udziel mu jej. Ja idę dogonić Ines. I może odebrać jej trochę radości z tego wszystkiego. Oresta, idziesz ze mną. Nkiruma obejrzał się na lwiczkę z czerwoną grzywką, początkowo zwyczajnie, lecz zaraz zmarszczył brwi, gdy wpadł mu do łba pewien niewinny pomysł. - Albo nie, przede mną. Idź i zadecyduj, dokąd się udamy, a później wspólnie przejmiemy te tereny we władanie. Hm? Uśmiechnął się do niej, dodając jej otuchy, i popchnął nosem do przodu. Mogła się uważać za dużą, acz on chyba naprawdę widział w niej tylko dziecko... z/t |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
14-04-2013, 19:27
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
- Tak jest! - czym rychlej odpowiedziała przywódcy, ochoczo kiwnąwszy swym łebkiem.
Lubiła być potrzebna, a do tego jeszcze w taki sposób! Najchętniej objęłaby funkcję mentora, ale nie była pewna, czy ten zgodziłby się, żeby takie, na przykład, lwiątka, wychowywał karakal... I mogłoby to być nieco problematyczne, gdy te będą już większe od Serret. Ale - dla chcącego nic trudnego! Na razie jednak postanowiła usłużnie wykonać polecenie Kapłana, toteż powróciła wzrokiem do tego uroku całego świata ukrytego pod osłoną brązowej sierści. - Wiesz, kochany, nikt nie lubi, kiedy mu się ktoś obcy pałęta. Po to lwy mają tereny, żeby tam mieszkać samemu - oznajmiła z poważną miną, która zaraz została zastąpiona przez promienny uśmiech. - Aaale! Ja nie jestem lwem, jestem karakalem! Ła, odkrycie roku! - I mam na imię Serret, a to jest... A, już powiedziałaś, Sami? Aleś ty mądra! A ty jak się nazywasz? Nagle uświadomiła sobie, że przecież młody wcześniej coś do niej mówił. Wypadałoby na to odpowiedzieć... - Tak jak mówiłam, jestem karakalem. W tej całej krainie spotkałam tylko jeszcze jednego, ma na imię Tileth. A to, to są najpiękniejsze tereny na świecie, nie widzisz? - Zaśmiała się serdecznie. - I mówisz 'przebywamy'... Z kim jesteś? Z mamą, tatą, rodzeństwem? Dlaczego nie jesteście w stadzie, które was lubi, tylko musicie robić za intruzów? - spytała z autentycznym zainteresowaniem, jak i zdziwieniem. Dla niej było to kompletnie nielogiczne. Albo jest się samotnikiem i łazi się po wolnych terenach, tak jak ona wcześniej, albo jest się w stadzie i przebywa się tam, gdzie pozostali jego członkowie. Logiczne. Najwyraźniej jednak zbyt słabo jeszcze rozumiała lwy, by móc w pełni zrozumieć motywy ich postępowania. A szkoda, bo przecież było ich sporo i wśród Srebrnych. |
|||
|
Ares Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
15-04-2013, 18:10
Prawa autorskie: Madkakerlaken
Zmarszczył nos słysząc słowa serwalki. On miałby być dla nich zagrożeniem? Że co?! Czyżby, aż tak słabo grał? Niee. Lew na szczęście nie wziął tak do serca słów Samiyi, a brązowy w myślach odetchnął z ulgą. Musiał jednak zastanowić się nad pytaniem Nkirumy, ponieważ gdyby nagle znalazl sam drogę do domu mogliby podejrzewać go o kłamstwo. Nie, lepiej nadal ściemniać. Już miał się odezwać, gdy czarnogrzywy znowu zabrał głos. Znowu nic ciekawego, brązowy gdzieś chce się po prostu udać. Ale zaraz, chwila... "Później wspólnie przejmiemy te tereny we władanie."?
Czyżby to jednak było zebranie stadne? Nowe ugrupowanie się tworzyło? Yeah i to on sam się o tym dowiedział, on, Ares! Moran będzie z niego dumny! Zdusił w sobie jednak radość i obejrzał się na fioletowooką. -Ares.-przedstawił się, dodając do tego szczery uśmiech. Karalalka była naprawdę pozytywną osobą, aż zarażała swoim entuzjazmem. Pacnął ogonem o ziemię, po czym obwinął sobie nim łapy. -Prawda, ładnie tu. A co do mojej rodziny, to jestem tu z rodzeństwem i tatą. Tata nigdy nam nie tłumaczył, dlaczego nie chce abyśmy dołączyli do stada. Może boi się obowiązków, a może zobowiązań. Sam nie wiem.-wzruszył barkami, a jego błękitne ślepia przeniosły się nagle z karakalki na rówieśniczkę. Musi się jakoś stąd zwinąć. A może by tak... -Berek, gonisz!-ryknął niespodziewanie, po czym odbiegł od cętkowanej kawałek, by zatrzymać się i przybrać pozycję niczym kocię (lub szczenię), które zachęca drugie do zabawy. Posłał jej wyzywający uśmiech, mówiący sam za siebie by się z nim zmierzyła. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
15-04-2013, 19:20
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Ten Ares jest super! Sami roześmiała się głośno.
-I tak cię złapie! Ha!- krzyknęła. Serwalka zaczęła w podskokach gonić brązowego, cały czas śmiejąc się na cały dziecięcy głosik. Uwielbiała takie zabawy, a skoro on zaczął pierwszy, to jeszcze lepiej! Przynajmniej mała ma pewność, że on również chce się pobawić, nie robi tego tylko ze względu na nią. Sami w końcu dotknęła Aresa, głośno krzycząc. -Teraz ty berek!- po czym zaczęła biegnąć w przeciwną stronę. //Huh, co mam się rozpisywać, to berek Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
15-04-2013, 21:11
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta posłała uśmiech Arhamowi, kiedy się przedstawił, po czym przeniosła wzrok na lwiątko. Był wędrowcem? Oresta słysząc słowa szarego, mimowolnie na niego spojrzała. Świt jest chyba dobry. Oznacza koniec nocy. Chociaż Ines mówiła, że nocą widzi się lepiej... Nie, nie o to chodzi. Oresta miała wrażenie, że już coś o nim słyszała... Wyprostowała się nagle i spojrzała na lwiątko. - Ci Świtowcy, co pobili Nową Północ? - mruknęła tak cicho, że nawet jeśli ktoś by stał na krok od niej, to nic by nie zrozumiał. Choć z drugiej strony on był tylko jeden, a zresztą ktoś, kto ma niebieskie oczy i ciemnobrązową sierść nie może być zły. Zresztą sam mówi, że nie jest z tego stada. Oresta poczuła falę współczucia dla lwiątka. Wiedziała, co to znaczy tułać się po różnych terenach. Szkoda tylko, że jego rodzina nie zdecydowała się na dołączenie do stada. Gdy patrzyła na Aresa, mimowolnie przypomniała sobie inne lwiątko, też niebieskookie i o ciemnobrązowej sierści, tyle że z czerwoną grzywką... Nie! Nie może cały czas myśleć o sobie. Teraz należy do stada, będzie dobrze. Oresta przeniosła wzrok na Nkirumę, który właśnie uspokajał Sami i prosił, no dobrze, polecił Serret, by zaopiekowała się brązowym. Wstała posłusznie, gotowa pójść za nim, gdy zaskoczył ją swoim pomysłem. - Dobrze. - powiedziała cicho, nim zdążyła pomyśleć. Zrobiła kilka kroków i odwróciła się do dziewczyn i brązowego. - To cześć! - rzuciła z nieco wymuszonym uśmiechem i ruszyła mniej więcej w kierunku, w którym Nkiruma ją delikatnie popchnął nosem. Coraz słabiej docierało do niej echo rozmowy, aż w końcu zupełnie umilkło.
<zt> ....
|
|||
|
Ares Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
16-04-2013, 18:43
Prawa autorskie: Madkakerlaken
Samiya była nawet fajna, przynajmniej załapała bez ogródek jego podstęp. Jednak znając małe lwiątka, oczywiście zachciało mu się odegrać i dogonić samicę. W końcu jego rodzeństwo polazło gdzieś hen, a on był jedynym dzieckiem w ich stadzie, zrozumiałe, że czuł się samotnie w otoczeniu dorosłych. Obiecał jednak coś Moranowi i wypełni to zadanie. Prawdę mówiąc, czy on mu zabronił wychodzić poza granice ziem Świtu? Nie, a więc może w każdej chwili wrócić i pobawić się z serwalką.
Brązowy obrócił się na tylnych łapach i ruszył pędem za rówieśniczką, doganiając ją dopiero po pewnym czasie. Dotknąwszy ją beżową łapą, krzyknął "Gonisz!" i gdy ta jeszcze nie skumała, że własnie role się odwróciły, wskoczył w gąszcz bujnych. brązowo-szarych traw. Odbiegł spory kawałek, z łatwością przeskakując coraz dalej. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
18-04-2013, 00:03
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Serret wyłapała uwagę Oresty o "Świtowcach, którzy podbili Nową Północ" i od razu ogarnęło ją dziwne uczucie, jakby... Nie tyle nienawiści, co swoistej niechęci do tego stada. Ale dlaczego ma oceniać ich wszystkim po zaledwie jednej krótkiej informacji? Przecież nie wszyscy są tacy sami. Zresztą, nie, co ja gadam - każdy jest zupełnie inny! Generalizowanie jest absolutnie niewskazane.
Karakalca nie chciała nikogo oceniać z góry, jednak ten niesmak pozostanie. Jej uwaga została prędko zwrócona na zupełnie inne tory - mianowicie, jęła śledzić poczynania dwójki młodych. Cieszyła się, że Sami ma się z kim bawić, tylko ze trochę się obawiała skutków tej zabawy... Podniosła się z miejsca i ruszyła ich śladem; niezbyt szybko, ale tak, by ani na chwilę nie stracić ich z oczu. Równina była rozległa, co nie oznacza, że nie da się tu zgubić. Owszem, da się, jak najbardziej! Szczególnie łatwo podziać takie niewielkie stworzonko jak serwalka... Uch, nie mogła do tego dopuścić. W żadnym razie! Postawiła uszy, nadal czujnie patrząc na dzieciaki. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
19-04-2013, 18:25
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Shyeiro opuścił tereny Lwiej Ziemi tak szybko, jak szybko doszedł do konkluzji, że to co wydawało mu się niedawno jego siostrą w rzeczywistości nie było nawet jej cieniem. Tak dawno nie miał żadnego towarzystwa, że mózg podsyłał mu obrazy bliskich mu osób. To było okropne. Własne myśli oszukiwały oczy, doprowadzając go stopniowo do szaleństwa.
Czerwonogrzywy nie mógł myśleć o niczym innym. Teraz, kiedy samotnie przemierzał te obce, nieznane sobie jałowe tereny, podświadomość podsuwała mu wiele wydarzeń, a w każdym tracił bliską mu osobę. Naomi, Bagera, Shyeira... Minął właśnie jakiś samotny krzew, kiedy łapy postanowiły przypomnieć mu o swoim istnieniu i zażądać przerwy, albo chociaż zwolnienia kroku. Shey to ignorował i dalej brnął w nieznane, przybierając maskę doświadczonego wędrowca, niezrażonego skwarem i samotnością. Aż usłyszał głosy. Początkowo na samą myśl, że ktoś tu jest przeszły go ciarki po plecach, a sierść na karku zjeżyła się zupełnie tak, jakby się czegoś bał, a przecież było wręcz przeciwnie. Cieszył się, że znalazł jakieś towarzystwo, nawet, jeżeli znalazł tego kogoś na pustyni. Może mieć bzika. Zauważył, jednak nawet ta myśl go nie zraziła. W tym momencie zadowoliłby się towarzystwem każdego. Nawet grzechotnika, którego szansa spotkania w tych gęstych trawach przez które teraz się przedzierał były na prawdę duże. Nabierał coraz to szybszego tempa, gdy głosy robiły się wyraźniejsze, a z każdym wykonanym krokiem jego ciekawość rosła jeszcze bardziej. Nie, nie robił sobie nadziei, że spotka tu Bagerę, skąd. Nawet nie myślał o odnalezieniu Matumaini, która zapewne ruszyłaby córce na pomoc. Spodziewał się znaleźć kogoś kto zastąpi mu jego przyjaciółkę, choć była niezastąpiona. Nie znajdziesz na tym świecie drugiej takiej. Zatrzymał się. Był skulony w wysokiej, pożółkłej trawie która idealnie może go nie maskowała, ale ukrywać się też nie miał zamiaru, przynajmniej dopóki nie rozezna się w sytuacji. Zanim nabrał pewności by wyjrzeć i na oczy zobaczyć z kim ma do czynienia, postanowił się wsłuchać. Nie mógł dokładnie ocenić ile jest tu kotów, jednak wyłapał dokładniej dwa głosy, cienkie. Zapewne dziecięce. Z czego jeden z nich wydawał mu się być w pewnym stopniu znajomy. Dodatkowo mógł przypuszczać, że ta dwójka się przemieszcza, pewnie biegają, ale po co? Zabawa? W końcu lwioziemiec postanowił dać upust swojej ciekawości i w istocie, sprawdzić kto tam jest. Gdy jego przypuszczenia się sprawdziły, aż otworzył oczy szerzej ze zdumienia. To był ten sam lew (czy tam lwiątko), które spotkał na Lwiej Ziemi, a raczej które spotkało jego. Znowu stanęła mu przed oczami ta sytuacja. Aż się roześmiał cicho. Drugą postacią która się odzywała było coś lwiątko podobne, ale lwem na pewno nie było. Pierwszy raz coś takiego widział, jednak to coś, zachowywało się zupełnie jak lwiątko. Może uważało się za nie? Kto wie.. W każdym razie, Shey westchnął cicho, zawiedziony i wyskoczył z krzaków, spoglądając głównie na Aresa, jednak nie odezwał się słowem w niczyim kierunku. Nie czuł takiej potrzeby, nawet w kierunku starszych, obcych mu gatunkiem osobników. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
21-04-2013, 16:08
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Sami zawróciła w pełnym biegu, tak, że omal się nie wywróciła, jednak szybko złapała równowagę. Zaczęła biec za Aresem, szybciej, szybciej, szybciej! Jednocześnie rozkoszowała się wiatrem, gdy tak pędziła, rozkoszowała się chwilą zabawy.
Nagle ktoś przerwał sielankę. Sami stanęła jak wryta, patrząc na nowo przybyłego. Stanowczo był to lew - serwalka nauczyła się już rozpoznawać ten gatunek. Lew, ale jednak młody, prędzej lwiątko. Super, następna osoba do zabawy! Mała, zaniechawszy już wcześniej pogoni za Aresem, podeszła spokojnie, z przekrzywionym łepkiem, jak to miała w zwyczaju, do lwiątka. Kolor sierści miał jak normalny lew, złoto-brązowy, czy coś... Ale miał zaczątki czerwonej grzywy, a w dodatku był nieco większy od Aresa. -Hej Sami przywitała się grzecznie. -Mam na imię Samiya. Mała popatrzyła na obce lwiątko przyjaźnie, uśmiechając się. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Ares Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
22-04-2013, 20:15
Prawa autorskie: Madkakerlaken
Miał szansę na ucieczkę, ale z niej nie skorzystał. Dlaczego? Otóż i niego zainteresowała nowa osoba, która zawitała na równinę. Powitał bezowego dziarskim uśmiechem i również lekko się zaśmiał, nie próbując nawet tego ukryć.
-Proszę, proszę, kogo tu do nas sprowadza.-odezwał się, szczerząc kły do samca. Jemu też przypomniała się tamta przezabawna sytuacja, kiedy jego brat wybronił go z opresji, ale przynajmniej on i czerwonogrzywy mogli nieźle się ponabijać z Lwich. Zastrzygł uchem, po czym podszedł i zajął miejsce koło Samiyi, lekko pacając jej bok rudą kitą. -Właśnie, a propos nie przypominam sobie twojego imienia. Jesteś...?-tu czekał, aż samiec sam odpowie na jego pytanie. |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
24-04-2013, 12:45
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Shyeiro przez dobrą minutę gapił się na tajemnicze stworzenie, któremu na imię Samiya.
Uśmiechnął się niepewnie. - Shyeiro jestem.- odparł na pytanie tamtej, jednocześnie dając odpowiedź Aresowi. To dziwne, że go tu spotkał, ale na samą myśl, że mogła być to sprawka losu, uśmiechnął się chytrze. Już miał zapytać, czemu brązowy nie jest na terenach Świtu jak kazał mu tamten lew jednak od razu ugryzł się w język, dochodząc do wniosku, że ten może stara się ukryć swoje pochodzenie. Potrząsnął delikatnie łbem, spoglądając na Samiyę, do której to zaraz się zwrócił: - Nie jesteś lwem, prawda?- zapytał, wlepiając w kocicę bystre spojrzenie morskich oczu, po czym przestąpił z nogi na nogę [chyba z łapy na łapę?] i usiadł, wyczekując odpowiedzi. |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
24-04-2013, 18:42
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Oczy Serret stały się okrągłe niczym opale. Ile dzieci! I wszystkie same... Poza Sami, rzecz jasna, bo sami była jej i ona nie odda jej nigdy, nigdy, nigdy!
Em, a tak wracając do tematu, to moja kochana postać właśnie ostrożnie przybliżyła się do lwiątek. To, które zjawiło się tu ostatnie, wydawało się być najstarsze. Nawet grzywkę już miało! Niby to brązowe też, ale jakąś taką inną... I dobrze, że jej podopieczna szuka sobie znajomych, niech tylko będą oni jacyś sensowni. A tak, jeszcze wpadnie w jakieś złe towarzystwo, i co wtedy? Dżuma, kiła i mogiła! - Hej, czemu jesteś tu sam? - rzuciła bez ogródek, przystając tuż przy czerwonowłosym. Uniosła brwi, a na jej pysku odmalował się przyjazny uśmiech. - Ja cię nie wyganiam ani nic, tylko widzisz... Nie rozumiem, dlaczego tu przychodzicie tak bez rodziców. To niebezpieczne. Wy nawet nie wiecie, gdzie jesteście! - skonstatowała z niemałym przerażeniem, a jej mina stopniowo stawała się coraz mniej wesoła. - A jeśli ktoś was szuka? Teraz już zwracała się zarówno do jednego, jak i do drugiego samczyka. Zapewne uzupełniłaby swoją wypowiedź jeszcze wieloma barwnymi stwierdzeniami, gdyby nie to, że nagle przypomniało jej się, że jeszcze się nie przedstawiła. - A, no i jestem Serret i jestem karakalem. Wiecie, co to karakal? To takie zwierzę, które wygląda jak ja! A Sami jest prześlicznym serwalem - oznajmiła tonem, który nie wykazywał najmniejszej akceptacji wobec jakiegokolwiek potencjalnego sprzeciwu. |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
26-04-2013, 21:21
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Taaak, jestem ślicznym serwalem! Sami uśmiechnęła się. Tak naprawdę, to ten uśmiech jej z pyska nie schodził, nie wiem, jak ona tak może. Mięśnie jej nie bolą? Łaaa, ciocia jest taka wspaniała! Samiyę rozpierała energia, więc co chwila podskakiwała. W końcu nie wytrzymała i zaczęła biegać wokół Shyeria.
-A ty co tu robisz? Bo wiesz, właśnie się z Aresem bawiliśmy! W berka! To tam pobiegła, to tu... Latała jak jakaś nie powiem jaka. Jednak na chwilę przystanęła i oznajmiła poważnie. - A Ares jest fajny. A czemuż to zasłużył on na takie poważne i będące powodem do dumy słowa? Ponieważ dla Sami był on znakomitym towarzyszem zabaw. No może i bawili się kilka minut, ale to była wspaniała zabawa! A poza tym, mała nie miała wielu przyjaciół. Rodzeństwo się nie liczy, a poza tym jest tylko Duma, która gdzieś polazła. Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
Ares Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Rok i miesiąc. Liczba postów:210 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 45 Zręczność: 35 Spostrzegawczość: 40 Doświadczenie: 5 |
26-04-2013, 21:42
Prawa autorskie: Madkakerlaken
Zamachał ruda kitą, raz w tą, potem w drugą, a potem znowu i po raz kolejny. Jego wzrok przenosił się na każdą znajdującą się tu osobę, dłużej zatrzymując wzrok na nowo-przybyłym. Zapamiętał sobie jego imię, by więcej już nie popełnić tej gafy z zapominaniem, a miał to tego smykałkę i chyba istny dar. Uśmiechnął się do skaczącej Samiyi, próbując przy tym zignorować pytania karakalki, ale nie mógł. Domyślił się, że wzbudziłby tym tylko większe podejrzenia.
-Pewnie, że mnie szukają. Przecież bawiliśmy się w chowanego, mówiłem wam.-odezwał się, starając się nadać swojemu głosu bardzo znużony ton, jakby w kółko powtarzał tą samą wiadomość. Wypiął dumnie pierś, sprawiając, że pojedyncze kłaczki zaczęły komicznie odstawać we wszystkie strony świata, ale co miał zrobić, jak został tak mile połechtany przez słowa serwalki? Posłał Shyeiro jedynie pełen wyższości usmiech, niech wie kto tu jest fajny, ha! |
|||
|
Shyeiro KARNY TYTUŁ ZA PSUCIE EVENTÓW Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Ponad 4 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:411 Dołączył:Sie 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 29 |
01-05-2013, 15:12
Prawa autorskie: AFrozenHeart/ Zimnaya
Shyeiro uniósł wzrok na to jedno, starsze stworzenie nieznanego mu gatunku, które właśnie się do niego zwróciło. Hej, jest całkiem sympatyczna!
- Tak jakoś wyszło.- mruknął w odpowiedzi do Serret. Nim jeszcze znów spuścił wzrok na Aresa i Samiye, postanowił jeszcze karakalce odpowiedzieć na kolejne pytanie. - Nie wszyscy mają rodziców.- rzucił, starając się przybrać obojętny ton. Co mu w 90% wyszło. Co prawda, nie miał pewności, czy jego rodzice na prawdę nie żyją, czy po prostu gdzieś są i żyją z całkowitym przekonaniem, że porzucone przez nich bliźniaki albo coś zeżarło, albo same zdechły z głodu. A Naomi nie żyje, więc ma tylko siostrę, której notabene od dawna nie widział, co też go porządnie niepokoiło. Potrząsnął grzywką wytrząsając się przy tym z przemyśleń i ponownie zawiesił wzrok na rówieśniku, a później na Samiyi, bo to ona się jako pierwsza odezwała. - Szukałem siostry.- odparł serewalce na pytanie, a na wzmiankę o Aresie tylko się uśmiechnął i spojrzał na brązowego zaczepnie. - Musisz być mistrzem tej gry, nie?- rzucił zaczepnie do księcia świtu, raz jeszcze potrząsając grzywką. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości