Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Mambur Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:20 lat Liczba postów:24 Dołączył:Mar 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 |
27-05-2013, 20:07
Prawa autorskie: Disney
Szedł spokojnie dostojnym krokiem przez dżunglę ku Złotej Skale. Gdy zbliżał się do celu zauważył, że nikogo nie ma na dole, tylko wszyscy pochowali się tam dokąd zmierzał.
To zachowanie wzbudziło tylko politowanie na pysku goryla, który aż tutaj czuł ich agresję przesyconą strachem. Kiedy dotarł do podnóża skały uśmiech zszedł mu z twarzy. Trzeba było spoważnieć, żeby negocjacje przyniosły jakikolwiek efekt. Skała była wielka, więc musiał na nią wejść, żeby pogadać. Tak więc zaczął wchodzić po mokrych kamieniach, żeby tylko się nie poślizgnąć. W końcu dotarł na górę, przy okazji mijając groźnie łypiących kapciowych "jego królewskiej mości". Stanął i spojrzał na króla, którego nie trudno było rozpoznać w tym towarzystwie. - I na co ta cała straż. Boisz się mnie? Kiedy to powiedział można było zobaczyć szybki cień uśmiechu na gorylim licu. - Nie przyszedłem tu, aby walczyć, a żeby spytać, czy Ines jest gotowa negocjować warunki ze mną. Rozejrzał się po całym zbiorowisku, cóż, jednak chyba wywołał pożądany przez siebie efekt, ale o tym potem. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
27-05-2013, 21:44
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
Przybycie owej Alve kompletnie zbiło ją z tropu. Zebrali się tu właśnie po to, żeby uświadomić wszystkich, jak wielkie niebezpieczeństwo stanowi dla nich Mambur (a Ines chciała jeszcze poinformować o zawarciu paktu, ale to już później), a tu ta nagle wpada i oznajmia, że ten zaraz tu przybędzie... Biała zupełnie nie wiedziała, co o tym myśleć. Z niepokojem spoglądała na stado ustawiające się, na rozkaz Nkirumy, we wręcz wojskowym szyku. Na niego samego też zerkała niepewnie - czy to wszystko aby było konieczne? Skoro goryl chce z nimi mówić, to chyba należałoby powitać go neutralnie, jak posłańca, a nie wroga numer jeden...
Kapłanka dobrze wiedziała, jak potoczy się ta rozmowa, jeśli weźmie ją w swoje łapy ciemnogrzywy. To ona musiała to załatwić, lecz łapy się pod nią trzęsły na myśl o takiej odpowiedzialnej kwestii... Prędko jednak udało się jej opamiętać. Jesteś córką wielkiej Vendetty, pokrzepiła się w myślach. Nie możesz bać się... Rozmów! A, o dziwo, właśnie takie pogadanki przerażały ją bardziej niż walka. Bo cóż to, rozbić komuś łeb? Czasem trzeba. Ale żeby wykrzesać z siebie jakieś mądrze brzmiące słowa... Toż ona przez ostatnie miesiące - ba, lata! - nie odzywała się prawie wcale. Podniosła się jednak, zanim zdążyłaby się rozmyślić. Uczyniła kilka kroków do przodu. - Rozmawialiśmy już o tym, Mamburze - ozwała się cicho, bo taką miała manierę. - Nie zgodziłam się na postawione przez ciebie warunki, gdyż nie były one dla nas odpowiednie w żadnej mierze. Naprawdę sądzisz, że Nkiruma podejdzie do nich z większą przychylnością? Lwy w gotowości bo walki, powarkiwanie, sroga mina... Faktycznie, wszystko wskazywało na to, że lew z radością przyjmie wszystko, co ma mu do przekazania przybyły!
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
27-05-2013, 22:33
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta obserwowała kamienie, na których stali. Raz tylko podniosła wzrok i spojrzała na Ines. Jak ona to robi, że nawet podczas deszczu posiada urok i wdzięk prawdziwej królowej? Oresta wyglądała jak zmokła surykatka, którą użyto do wyczyszczenia groty. Z niej całej kapało, łapy miała oblepione błotem, które przylepiło się do niej podczas biegu, a o grzywce lepiej nic nie mówić. Ora podniosła łapę, wysunęła pazury i najdelikatniej jak umiała, odsunęła rude kłaki na bok, po czym wróciła do fascynującego zajęcia jakim było gapienie się na kamienie.
Chyba jednak trochę bardziej powinna uważać, co się dookoła niej dzieje, bo się pogubiła. Te zebranie jest o czymś, co ma związek z Serret i... Oresta ze zdziwieniem zobaczyła Alve. Czyli jednak dołączyła do ich stada? To dobrze, ale to nie był jednak czas na gratulacje, bo Nkiruma się zdenerwował, że zaprosiła na rokowania pokojowe... kogoś? Oresta westchnęła w duszy. Siedziała niedaleko Nkirumy, więc w zasadzie zrobiła dwa kroki w tył. Nie uśmiechało się jej, że została zaliczona w poczet osób, które mają mniejszą sprawność fizyczną niż reszta, ale kapłan na pewno miał ku temu ważny powód. Pojawiła się największa małpa, jaką Oresta w życiu widziała. Na chwilę zapomniała o Kamiennych Słoniach i przypatrzyła się przybyszowi. Mambur, jak później się zwróciła do niego kapłanka, był duży i silny. Oresta spojrzała na Ines, a potem na Alve. Rokowania pokojowe? Łał, ale ta Alve ma odwagę. Sprzeciwiać się Nkirumie? Choćby dlatego Ora była gotowa wysłuchać Mambura, skoro jego argumenty mogły przekonać Alve. ....
|
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
28-05-2013, 00:25
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
Zimne, wściekłe spojrzenie spoczywało na Alve przez cały ten czas, kiedy wyrzucała z siebie słowa, to Nkirumę stawiając na pozycji agresora, który atakuje małpiątka i nazywa je "wymownymi przekazami". I ten wzrok pospołu z uszami nakierowanymi na nią nadal były jedynymi objawami tego, że w ogóle notuje jej istnienie. Mogła być absolutnie pewna, że zapamiętał jej słowa co do jednego, znała go na tyle - jednak nie zamierzał komentować ich tu i teraz, bo miał o wiele ważniejsze rzeczy na głowie niż fochy jakiejś samicy, która narobiła brudu, a oczekuje nagrody.
Choć gdy spojrzeć na to z drugiej strony, przyprowadziła mu Mambura pod sam nos, zwalniając z obowiązku tropienia i wystawiania patroli na terenie, na którym goryl miałby przewagę. I oto pojawił się on, w pełnej swojej krasie, pan małpa. Przeniósł natychmiast spojrzenie ponad łeb Alve, witając Mambura ciszą. Od warkotu miał Arhama i Anubisa, sam był od tego, by myśleć szybciej i im podawać tylko wycyzelowane efekty, proste, konkretne oczekiwania. Niestety, zanim zdążył postawić mu ultimatum - Ines odezwała się jako pierwsza. Dopiero teraz nerwy Nkirumy zaczęły się strzępić, co objawiło się w postaci niskiego pomruku podobnego do grzmotu przetaczającego się hen na horyzoncie. W czasie, gdy kapłanka mówiła - niedobrze, bardzo niedobrze, że nie zdążyli porozumieć się w sprawie jednolitego stanowiska, bo samiec inaczej wyobrażał sobie przebieg tej rozgrywki - oceniał wzajemne położenie zwierząt. Mógł z pewnością liczyć na Anubisa oraz na to, że Alve spróbuje mu przeszkodzić. Teraz między nim a Mamburem znajdowały się dwie samice, które musiałby wyminąć. Gdyby wybił się bezpośrednio przed tigonką, przeskoczyłby nad nią, ale impet uderzenia nie byłby na tyle duży, by strącić małpę ze szczytu, nawet na śliskiej skale; by to zrobić, musiałby w niego walnąć na poziomie brzucha lub bioder... Ściągnął brwi nad chmurnym spojrzeniem. - Słucham cię, dopóki ona cię słucha, nie dłużej jednak, niż przez kwadrans. Poruszył wargami, nie przejmując się, czy goryl w ogóle go dosłyszy. Pewnie tak, chyba, że świadomie z tego zrezygnuje. Jasnym też było, że mówił o Ines; postrzegał bowiem Księżyc bardziej jako jej niż jego stado i tylko dlatego ustąpił pola. A sam w tym czasie obmyśli inny kąt natarcia. |
|||
|
Mambur Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:20 lat Liczba postów:24 Dołączył:Mar 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 |
28-05-2013, 16:39
Prawa autorskie: Disney
Spojrzał na Ines i już miał jej odpowiadać, kiedy to ozwał się ich władca.
Wzrok goryla skierował się na niego. - Nie przyszedłem tu rozmawiać z Tobą, tylko z Ines, więc daruj sobie ten teatrzyk. Powiedział surowym tonem. Widział, że kot szykuje się do ataku. Ponownie spojrzał na białą. - Otóż zdaję sobie sprawę, że moje warunki były zbyt ostre, więc postanowiłem zmienić zdanie w tej kwestii, jednak nie myśl sobie, że chcę zawierać z wami jakikolwiek sojusz, czy inne bzdety. Przerwał na chwilę lustrując szybkim spojrzeniem Nkirumę, po czym kontynuował. - Wracając do naszej poprzedniej dyskusji. Zajęliście to miejsce bezprawnie i to jest faktem, nie licząc się z innymi jej mieszkańcami, ponad to, o ile pamiętasz odpowiedziałaś mi: "Warunki stawiam ja. Albo ich usłuchasz, albo odejdziesz i nigdy więcej się tu nie pojawisz." albo "Spójrz prawdzie w oczy: nie wygrasz. Może dasz radę lwu czy dwóm, ale to wszystko. A nas jest dużo więcej - pozostali Księżycowi zjawią się tu niezwłocznie, kiedy tylko dam znak do ataku." Oczywiście twoje słowa były jednoznaczną groźbą i agresją na moje, nie zaś odpowiedzią godną władcy, za którego się uważasz, swoją drogą nie mając żadnej władzy tutaj, a tylko nad tymi, którzy zechcą Ciebie słuchać. Jednak po przemyśleniu postanowiłem przymknąć na to oko, jako starszy od was średnio pięciokrotnie i bardziej doświadczony i postawić nowe postulaty. Pierwszy, z którego nie schodzę: Pamiętajcie, że jesteście tu tylko gośćmi nie Panami i wasze panoszenie się i władza nad terenem poza Złotą Skałą, na której już sobie mieszkajcie jeśli musicie nie będą mile widziane i jest to główna sprawa i jeśli jej dotrzymacie odstąpię od mojej wcześniejszej obietnicy złożonej Tobie. Druga sprawa, to tylko powiadomienie was, żebyście przypadkiem się nie zdziwili. Zajmuję dla siebie ten baobab nieopodal, jako legowisko. To chyba wszystko. Przemyśl więc to co powiedziałem, a wszyscy będą cali i zdrowi. Zakończył za wszelką cenę starając się utrzymać powagę, bo bawiła go szczerze ta cała sytuacja,a szczególnie ich król czający się "groźnie". Stał więc tak ze świdrującym spojrzeniem wbitym w białą lwicę. |
|||
|
Inés Jasnowłosa | Kapłanka Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Szamanka Liczba postów:1,076 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 77 Zręczność: 85 Spostrzegawczość: 83 Doświadczenie: 15 |
28-05-2013, 19:19
Prawa autorskie: CherryColaax (Soma) | OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Profil roku / Misterium
// Ej, ale nie edytuje się postów fabularnych, na które już ktoś odpisał. A już zwłaszcza nie edytuje się wypowiedzi, bo to zmienia cały sens kolejnych postów... //
Ines wpatrywała się w małpę z niesłabnącą uwagą. Zawsze starała się stronić od konfliktów, teraz jednak problem ukazał się jej w całej okazałości. Każdy lew, lampart czy nawet banda hien dokładnie zrozumiałaby jej postulaty. Jednak ten tutaj należał do zupełnie innego rodzaju zwierząt, o czym biała zdawała się zapomnieć. Pierwszy błąd w jej przywódczej karierze! Trzeba będzie zapamiętać: małpy to nie koty ani psy... - Nie przeszkadza mi twoja obecność w baobabie. Sami przybyliśmy tu w poszukiwaniu domu i nie chcemy nikogo go pozbawiać, jeśli nie ma takiej potrzeby. Trapi mnie jednak ta pierwsza kwestia - oznajmiła, pod koniec schodząc niemal do szeptu. Odkaszlnęła, chcąc przemóc się do głośniejszego i pewniejszego wyrażania swoich racji. Spojrzenie, jakie kierowała ku Mamburowi, pełne było wcale nie złości, a raczej swoistego smutku. - Próbuję cię zrozumieć, Mamburze, bo widzę, że w twoich oczach to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Ciężko mi to przychodzi, ale spróbuję ci przedstawić nasz punkt widzenia... Otóż, w lwiej terminologii istnieją dwa rodzaje terenów: wolne i zajęte przez stada. Nie ma kategorii 'zajęte przez inne gatunki'. Lwy, jako najsilniejsze, najliczniejsze i trzymające się w grupach, określiły większość okolicznych ziem jako należące do nich. Srebrny Księżyc, jak możesz zauważyć, wyłamuje się z tego schematu i przyjmuje w swoje szeregi także innych, uznając ich za równych sobie. Tu omiotła wzrokiem dość zróżnicowane towarzystwo przesiadujące na skale, uśmiechając się słabo, acz szczerze, by zaraz powrócić nim do goryla. Była zmęczona, męczyło ją klecenie tych długich i jakże ważnych wypowiedzi, jednak doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że to jeszcze nie koniec. - Może i mieszkasz tutaj już od dawna, ale najwyraźniej nadal nie poznałeś lwich zwyczajów. Ja muszę uznać te ziemie za należące do Srebrnego Księżyca - stwierdziła, kładąc nacisk na słowo 'musze'. - Nie wiesz, że jeśli my nie obejmiemy tych terenów, to prędzej czy później może to zrobić inne, mniej przyjazne stado? Gdzie wtedy będziesz mieszkał? Wpatrzyła się w niego z nadzieją na zrozumienie... Choćby odrobinę! - Od razu uznałeś też, że przejęliśmy je bezprawnie, a to nieprawda. Nie wzięliśmy się znikąd. - W tym momencie delikatny głos jasnowłosej zadrżał. - Moja matka była władczynią stada, które wcześniej zajmowało większość tych terenów, a ja niejako jestem ich dziedziczką. Nie było mnie tu bardzo długo, ale teraz, kiedy wróciłam... Nie pozwolę, by ziemie, za które zginęła moja matka, wpadły w łapy wrogiego stada. Nie pozwolę, rozumiesz? Łapy już się pod nią uginały - niech no te felerne negocjacje potrwają kilka chwil dłużej, a będzie groziło jej zemdlenie. Dawno niczym się tak nie przejmowała. Już chyba wolałaby zwyczajną, siłową walkę z gorylem niż taką potyczkę na słowa, która męczyła ją bardziej niż najgorsze tortury. Wiedziała jednak, że w żadnym razie nie może ustąpić. Z pewnym bólem, bo morderstwa zawsze wydawały się jej najgorszą możliwą opcją, musiała przedłożyć honor matki i dobro Srebrnych ponad życie upartej małpy. - I nie lekceważ Nkirumy! On jest Kapłanem Księżyca, a dla mnie również przyjacielem. Nie podejmę tak ważnej decyzji bez poznania jego opinii - zdecydowała, ponownie machnąwszy ogonem. Musiała się trzymać, powstrzymując rozczarowanie i irytację spowodowane zachowaniem Mambura. Mógłby chociaż powstrzymać się od tego typu bezczelności... Jakby i tak jego sytuacja nie była co najmniej tragiczna.
Think of me, think of me waking
Silent and resigned Imagine me trying too hard To put you from my mind *** | Głos |
|||
|
Serret Mistyk Gatunek:Karakal Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Znamiona:3/4 Tytuł fabularny:Mentor Liczba postów:618 Dołączył:Wrz 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 36 Zręczność: 75 Spostrzegawczość: 65 Doświadczenie: 18 |
28-05-2013, 21:07
Prawa autorskie: Trollberserker (Askari) / AltairSky
Serret niewiele z tego wszystkiego rozumiała. Nie to, że odznaczała się na to zbyt niskim poziomem intelektualnym - z tym akurat nie było najmniejszego problemu. Ona po prostu nie chciała tego pojmować. Nie lubiła mieszać się w konflikty, a już zwłaszcza jeśli szło o tak silne zwierzęta jak lwy i goryle. Przez chwilę nawet żałowała, że w ogóle dołączyła do tego stada, prędko jednak odgoniła tę nieprzyjemną myśl. Przecież to teraz jej przyjaciele! I bronią jej! Będzie dobrze, spokojnie... Tylko niech nie leje się zbyt wiele krwi.
Karakalka, oczywiście, posłuchała Nkirumy i posłusznie, trochę niczym w transie, znów wzięła w pysk swą podopieczną i czym prędzej usunęła się wraz z nią za ciemnogrzywego. - Nie ruszaj się, spokojnie, będzie dobrze... - powtarzała jej cicho, trzymając ją mocno, by przypadkiem się jej nie wyrwała i nie pognała nie wiadomo gdzie. Teraz nie chodziło już o ryk, od którego bolały uszy. Tu sprawa toczyła się o coś większego... Serret, ani tym bardziej Sami w żadnym razie nie mogła się w to mieszać, żeby nieumyślnie nie spowodować jakiejś katastrofy dyplomatycznej. Uch, ale to wszystko skomplikowane! Kocica odchyliła uszy do tyłu, próbując uśmiechnąć się do cętkowanej. Sporo wrażeń jak na jeden dzień. - Wszystko będzie w porządku, zobaczysz - zapewniła ją raz jeszcze. |
|||
|
Arham Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:110 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 85 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 Doświadczenie: 10 |
29-05-2013, 01:16
Prawa autorskie: Chotara
Z początku kiwnął łbem i dość niepewnie stanął na wyznaczonym mu przez Nkirumę miejscu, ale po chwili siedział już ze wszystkimi mięśniami gotowymi do skoku. Nie warczał, to domena psów. Fakt, może taka postawa nie sprzyjała pertraktacjom, ale z drugiej strony to mógł być podstęp małpiszona. Powiedzmy, że wszedłby, niby to pokojowo nastawiony, między ich szeregi, oni rozluźnieni, a tu bach! - zaskoczenie, które mogłoby kosztować poważne rany, a może nawet i życie przynajmniej dwójki z nich. Nie, tak się nie będziemy bawić.
Przysłuchiwał się jednym uchem rozmowom pozostałych. Super, zaraz wybuchnie wojna domowa w nowopowstałym Stadzie. Genialne. Pozabijajmy się sami, oszczędźmy trudu gorylowi. A otóż i pan człekokształtny we własnej osobie! Nie przyszedł walczyć, tylko negocjować warunki, tak? Dobre sobie. Przy pierwszej lepszej okazji pewnie by ich wszystkich powybijał, gdyby dać mu szansę. Arham nie wiedział, skąd się wzięło w nim nagle tyle agresji i nieufności w stosunku do Mambura, ale w tej chwili te rozważania nie zajmowały jego myśli. Inaczej pewnie zareagowałby inaczej, zmieniłby postawę. A tak w dalszym ciągu przyjmował pozycję, która pozwoliłaby mu na natychmiastowy atak, gdyby trzeba było. No patrzcie się, zmiana roszczeń! Ciekawe, co tym razem. Bla, bla, bla... Niesamowite! Cóż za łaska! Odstąpienie miejsca, które, o ile szary się orientował, należało do dziedzictwa Stada, a przynajmniej samej Ines, jeszcze przed tym, jak na świecie pojawiła się Lisha. Trzeba przyznać, takiej szczodrości nie należy odrzucać. Pfieh! I co jeszcze! Może w ogóle mają tu przepędzać całe dnie?! Nie no, doprawdy, ten goryl jawnie sobie z nich kpi. Lew pokiwał mimowolnie łbem, słysząc słowa Kapłanki. Całkowicie się z nią zgadzał. Ciekawe, co na to małpka... |
|||
|
Mambur Konto zawieszone Płeć:Samiec Wiek:20 lat Liczba postów:24 Dołączył:Mar 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 65 Spostrzegawczość: 55 |
30-05-2013, 22:35
Prawa autorskie: Disney
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy usłyszał, że Nkiruma jest jakimś tam kapłanem. - Kapłanem księżyca... Już rozumiem czyli wy łapiecie inne stworzenia na wyssaną z palca ideologię tak? A już myślałem, że niżej upaść się nie da. Na prawdę nie ma to jak wymyślić coś bezsensownego i nadać otoczkę sakralną. Ale zdradzę pewien sekret twoim poddanym. Odwrócił łeb do pozostałych zgromadzonych. - Czy wy naprawdę wierzycie, że księżyc coś wam da? Macie choćby jeden powód by go czcić, czy robicie to, bo tak wam powiedzieli wasi "władcy". Otóż oni was okłamali. Kłamstwem namówili was, byście im służyli i wierzyli w coś, co po mimo oczywistego istnienia ma wyimaginowane cechy, tylko po to by zaciemnić wasze umysły, więc przemyślcie, czy warto. Zakończył i odwrócił się z powrotem do Ines. - Naucz się sztuki negocjacji, a potem do mnie przyjdź, bo nerwami i pobudkami przyjacielskimi daleko nie zajdziesz. Odwrócił się i zaczął schodzić ze skały. Zatrzymał się jednak i odwrócił się po raz ostatni. - Aha i byłbym zapomniał. Jeśli chcecie, by traktowano was poważnie to zmieńcie tego błazna. Poza tym radzę nie opuszczać waszej skałki. Wskazał na Nkirumę, po czym odwrócił się i zstąpił ze skały, by po chwili zniknąć w dżungli.
[z.t] |
|||
|
Alve Konto zawieszone Gatunek:tigon Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:127 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 70 Zręczność: 73 Spostrzegawczość: 70 Doświadczenie: 10 |
30-05-2013, 23:34
Prawa autorskie: ja/xchima
Alve wprost w oniemieniu przysłuchiwała się owym pertraktacjom, a wyglądały one zupełnie inaczej niż sama mogła przypuszczać.
To, co mówił Mambur znacznie różniło się od tego, o czym wspominał wcześniej, dlatego z każdym jego słowem tigonka coraz bardziej denerwowała się, niespokojnie zerkając na goryla. Skończyło się jeszcze gorzej niż mogła przypuszczać-małpa najzwyczajniej obraziła Kapłanów, spróbowała zbuntować członków stada przeciw nim i po prostu odeszła. Alve pokręciła łbem z niedowierzeniem. Czy to wszystko naprawdę się stało czy to może jakiś uporczywy koszmar, niedający jej spokoju? Samica przeleciała niespokojnym wzrokiem po zgromadzonych tu i zatrzymała go na Ines , wpatrując się w nią wyraźnie zmieszana. -To nie tak miało wyglądać. Przepraszam.-powiedziała cicho i odwróciła się. Jej oczy zeszkliły się w złości, a ona sama, nie mogąc dłużej znieść tych wszystkich oczu, skierowanych na nią odeszła stąd szybkim krokiem kierując się w dół skały. A ona głupia łudziła się, że jednak sobie poradzi-teraz jej dni tutaj były bez wątpienia policzone. |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
31-05-2013, 00:10
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
- O to ci właśnie chodziło, tak?
Cichy głos Nkirumy odprowadził Alve, gdy tigonka schodziła w dół z podkulonym ogonem. Nie kipiał złością, nie wrzasnął tego za nią, nie okazał jej dominacji, zmuszając do okazania podgardla i podbrzusza. Po prostu skomentował z chłodną kpiną to, do czego sama doprowadziła. Niech idzie. Niech zastanowi się nad tym, jak bardzo jej zmienne decyzje prowadzą do błędnych rozwiązań. Najpierw chciała Mambura zagryźć w pojedynkę, później również na gorąco przyprowadziła go na Skałę w sam środek zebrania, teraz zamiast dokończyć myśl, uciekła przed odpowiedzialnością. I właśnie to, czyli brak zwracania uwagi na konsekwencje przed podjęciem decyzji, mogło być kością, która podzieli ich na zawsze. Nkiruma nie zamierzał jej jednak wychowywać - była przecież dorosła. Ale mieli jeszcze zebranie do przeprowadzenia. I to wstrzymało go w miejscu, choć ten dawny, narwany, silny młodzian już skrzyknąłby kompanów i popędził za małpą. Teraz jednak do odwagi i sprytu doszło poczucie odpowiedzialności. - Wszyscy pozostać na miejscach! Odezwał się jako pierwszy, nim Ines zdążyła w ogóle zabrać głos. Na wypadek, gdyby ktoś jeszcze miał gorącą głowę i głupstwo w sercu. - To właśnie, jak widzieliście, jest sprawa, dla której zwołaliśmy to zebranie. Widzicie wszyscy, jak goryl potraktował Serret - tu lew odsłonił karakalkę - widzieliście też jego bezczelność i poczucie boskości. Nie będziemy go tolerować na swoich ziemiach. Pazury zgrzytnęły na skale, ujawniając w ten sposób, że emocje w nim buzują, choć panuje nad nimi. - Od tej pory, do czasu rozwiązania kwestii małpy, czy to poprzez jego przepędzenie, czy przez śmierć, dorosłe lwy mają ochraniać karakala i serwala. My damy sobie radę w pojedynkę, one nie. Riso, twoim zadaniem jest informować nas o posunięciach samca, jeśli go gdzieś zauważysz. Z rozmysłem nie używał imienia Mambura, pozbawiając go w ten sposób tożsamości i odzierając z cech własnych. Miał być tylko małpą, kolejnym obiadem, kolejną ofiarą dobrze przemyślanego polowania. - Wam też zalecam poruszanie się dwójkami. Wyrzucenie go poza obręb ziem nie jest absolutnym priorytetem, jeśli będziecie zagrożeni, nie wahajcie się wzywać pomocy. Nie macie głupio zginąć. Jeśli jednak napotkacie goryla, macie dać mu odpór. Im skuteczniej, tym lepiej. Lodowe oczy błyszczały teraz nieprzyjemnie. Nastroszona sierść na karku powiększała optycznie Nkirumę, który i tak chuchrem nie był, a szaroczarna grzywa poruszała się lekko w rytm wibracji wydawanych przez krtań. Zimny, wyprany z emocji głos. - Pytania? |
|||
|
Oresta Konto zawieszone Gatunek:lwica Płeć:Samica Wiek:18 miesięcy Liczba postów:125 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 63 |
31-05-2013, 00:29
Prawa autorskie: av Chotara :D, podpis: FKpl (me)
Oresta zjeżyła się. Nie miała doświadczenia w pertraktacjach, więc nie miała pojęcia, jak powinny przebiegać ani czy zawsze są takie skomplikowane i nudne, ale ten goryl obraził ich. Obraził księżyc, członków stada, a przede wszystkim Nkirumę. - Ja wierzę w Księżyc. - powiedziała stanowczo. Gdyby nie on, nie byłoby jej tutaj. - I nie lekce sobie waż nas. - dodała, ale nie miała pewności, czy duży cokolwiek usłyszał.
Oresta przeniosła wzrok na Alve i zrobiło się jej żal. Biedaczka miała nadzieję na pokojowe rozwiązanie tego problemu, a tymczasem zrobiła się z tego wielka kaszana. Ora miała przez chwilę ochotę pobiec za nią, ale głos Nkirumy osadził ją na miejscu. Brązowa wysłuchała w milczeniu tego, co powiedział kapłan. Musiała być posłuszna i nie chodziło tu o "służenie i wiarę w coś, czego nie ma", ale o ich wspólne dobro. Mambur zaatakował Serret i groził pozostałym. Stanowił dla nich z a g r o ż e n i e. Alve miała dobre intencje, a i Oreście nie podobał się fakt, że muszą bić się o ziemię z gorylem. Dlaczego właściwie? Przecież nie jedzą tego samego ani lwy nie lubią łazić po drzewach. W grę chodziło o coś innego. Mamburowi nie spodobało się, że oni mogą szwendać się po jego terenach. Nie wiadomo, czy chodzi o ich sposób bycia, czy po prostu o fakt, że są lwa... drapieżnikami. Dlatego postanowił ich wypłoszyć. Oresta wyobraziła sobie, gdyby koło jej domu wprowadziła się banda dziwaków. - Ja mam. - powiedziała cicho, zanim zrozumiała, co chce zrobić. - To znaczy... Ja wiem, jakim on jest zagrożeniem... ale czy naprawdę nie ma innego wyjścia? - spytała, patrząc się na Nkirumę. ....
|
|||
|
Anubis Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:8 lat i 3 miesiące (Wiek średni) Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:568 Dołączył:Paź 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 90 Zręczność: 71 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 20 |
31-05-2013, 01:03
Prawa autorskie: Avatar by MadKakerlaken
Z rozbawieniem patrzył się na goryla kierując się pomału za jego plecy, był gotowy by w każdej chwili skoczyć na niego. Chodził z wyciągniętymi pazurami drapiąc nimi skały wydając przy tym nieprzyjemne dźwięki. Nie za bardzo słuchał jego propozycji, bo wiedział, że to się nie uda. Z góry było wiadomo jak się to skończy, jeśli nie rozlewem krwi to nałożeniem na jego osobę nagrody za dostarczenie głowy małpiszona. Kiedy to po raz kolejny zaczął gadać nie na temat to aż powstrzymał się z trudem przed ziewnięciem, otwierając lekko pysk.
- Tylko mi się wydaje, że ta małpa jest głucha i w ogóle nie słyszy innych słów? Cały czas rozmawia o czymś innym, cały czas prawi nam swoje jakieś morały. Ona pewnie wierzy w bananowego bożka.- Prychnął ukazując kły. W chwili jak już uciekała... Tak uciekała. Bo po raz kolejny zaczyna swój monolog po czym znika nie czekając na odpowiedź. Ale nie dziwił się jej. Typowe zachowanie małp, pokaże swoje ząbki, ale wykonasz najmniejszy ruch w jej stronę, a ta zrywa się i odskakuje jak poparzona. Tak samo zachowywał się i on. Widocznie to nie miało znaczenia czy jesteś tą kapucynką, czy gorylem. Małpa to małpa. - Ja również mam jedno jedyne pytanie. Macie zamiar jej tak to po prostu odpuścić? Wierząc, że ta zmieni zdanie i odejdzie? A może z nią zamieszkamy razem i z każdym kolejnym zwierzakiem, który będzie rościł sobie następny kawałek naszych ziem. I wyjdzie na to, że będziemy musieli siedzieć na tych skałach bo nie będziemy mogli wystawić choćby łba poza ich teren.- Mówił to głównie do Nkirumy, miał nadzieję, że chociaż on na to nie pozwoli i jak będzie trzeba to pójdą razem złożyć kolejną wizytę małpce. |
|||
|
Nkiruma Konto zawieszone Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:259 Dołączył:Sty 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 75 Zręczność: 78 Spostrzegawczość: 78 |
31-05-2013, 01:14
Prawa autorskie: zestaw od Ragnara, love! ;*
- Oresto: moim zadaniem jest dbać o wasz spokój i bezpieczeństwo, a nie wierzyć w pokój na świecie i możliwość powszechnego porozumienia. Nie będę na siłę zmieniał małp w przyjaciół lwów. Widziałaś, co zrobił: pogryzł Serret, później omotał Alve, udając kogoś innego, po czym okazał swoją naturę, w bucie i arogancji obrażając nas wszystkich tu zebranych. Dla mnie wystarczy. A jeśli zechcesz pójść do niego sama negocjować - co właściwie? To, żeby łaskawie na nas nie warczał? - to nie zdziw się, jeśli nie zdążę przybiec na ratunek. Za głupotę się płaci. I zobaczysz na jego przykładzie, jak bardzo.
Nkiruma, mówiąc do swojej podopiecznej, używał bardzo poważnego tonu, traktując ją jak dorosłą - kwestia ta bowiem była zbyt ważna, by zatajać jakieś jej aspekty pod pretekstem nie zamartwiania lwiątek. Poza tym jej bliżej było do dorosłości niż do dzieciństwa, więc dlaczego miałby ją cofać w rozwoju? - Anubisie, czy ja mówię za cicho, czy ty nie przykładasz się do nasłuchu? Powiedziałem przecież, że zadowalają mnie dwa wyjścia: wypędzenie goryla poza teren wszystkich ziem Srebrnego Księżyca lub jego śmierć. Żadne tolerowanie, żadne ignorowanie, żadne przeczekiwanie. Jest intruzem i tak właśnie ma być traktowany. Samiec uniósł brew, kierując słowa do brązowego lwa, okazując tym samym swoje niezadowolenie. Jego zdaniem tym razem wypowiedział się wystarczająco jasno już na początku, więc wina leżała po stronie Anubisa, który nie słuchał dostatecznie uważnie. Z drugiej strony zdawał się podzielać zdanie Nkirumy co do traktowania goryla, a to było ważne. - Ktoś jeszcze? |
|||
|
Samiya Niezłomna | Kapłanka Gatunek:Serwal Płeć:Samica Wiek:Dorosła Znamiona:4/4 Tytuł fabularny:Medyk / Młodszy Szaman Liczba postów:2,003 Dołączył:Gru 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 50 Zręczność: 70 Spostrzegawczość: 67 Doświadczenie: 15 |
31-05-2013, 17:10
Prawa autorskie: Owlyblue (Ghalib) / LeftDuality
Tytuł pozafabularny: VIP / Maskotka Felki / Mistrz Cytatów
Huh, ta cała sprawa z małpiszonem była dla Sami straszna. Jak on w ogóle śmie przychodzić na ich tereny po tym ugryzieniu cioci?! Jak? I jeszcze to upokarzające odesłanie ich za Nkirume... Uch. Młoda rozumiała, że jest jeszcze malutkim serwalem, które same w sobie za duże i silne nie są. Tyle że ona nie chciała być zawsze traktowana jako ciężar dla stada. Przecież... Przecież jej serwali ród ma dużo cech, które nie posiadają silniejsze lwy! Powiedzmy - wspinanie się. Z jej wiedzy wynikało, że z tu obecnych w wspinaniu się po drzewach może jej dorównać tylko ciocia. A takie... Skakanie? Nikt nie potrafi wyskoczyć tak wysoko i daleko jak ona! Ha! Tylko... Co to da? No właśnie chyba nic.
Sami było smutno, że jest taka nieprzydatna. Oczywiście ciocia ją uspokoiła, jak zawsze. Serwalka spojrzała z wdzięcznością na Serret, po czym znowu opuściła wzrok. Tak nie może być! Ja... Ja nie będę taka! Będę przydatna! Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale tak zrobię! Przysięgam na srebrny księżyc! - takie oto myśli zaprzątały jej głowę. A skoro przysięgła na księżyc, to znaczy że tak zrobi! A tak w ogóle to co sobie ta głupia małpa myśli, hę? Chce, żeby na własnych ziemiach nie mogli robić, co im się podoba? Tak? Hmpf! Sami jakby tylko mogła, od razu wyskoczyłaby i ugryzła jak najdotkliwiej głupiego małpiszona. Za ciocię! Sugerowanie, że księżyc wcale im nie pomaga tylko dolało oliwy do ognia. J-jak tak można po prostu? Sami położyła po sobie uszy i zjeżyła sierść. Dobrze, że przynajmniej już sobie poszła ta małpka. Za to znowu Nkiruma jakże dobitnie zaakcentował ich słabość. Znaczy się Sami i cioci. Nawet ptak, kilkakrotnie od nich mniejszy, do czegoś się przydawał. A one nie. To się musi zmienić. Sami już uspokoiła się i po prostu słuchała uważnie reszty stada Sweet Crescent Moon, up in the sky
Won't you sing your song to Earth as she passes by?
Your sweetest silver melody, a rhythm and a ryme
A lullaby of pleasant dreams as you make your climb.
Send the forests off to bed, the mountains tuck in tight
Rock the ocean gently, and the deserts kiss goodnight.
Sweet Crescent Moon, up in the sky
You sing your song so sweetly after sunshine passes by.
|
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości