Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
22-10-2013, 20:51
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lwisko już któryś dzień z kolei spędzało w Grocie Medyka z Kahawianem, niemal wypluwając wnętrzności przy srogich atakach kaszlu. Ani on, ani jego współtowarzysz nie wiedzieli, co im dolega, ani jak to wyleczyć. Walali się więc po kątach jaskini, starając się żyć ostatkami nadziei, która kiełkowała nieudolnie w obolałych i schorowanych ciałach lwów.
Szary podobnie jak i Dwugrzywy nie odzywał się. Nie chciał rozmawiać, bo bał się, że w końcu jednomyślnie to stwierdzą, padną te słowa, których tak bardzo nie chciały słyszeć jego uszy. Rdzawy samiec wydawał się jednak spokojnie drzemać przez większość czasu, chociaż trudno było stwierdzić czy jego oczy były zamknięte, czy otwarte-zeszklone ślepia skutecznie ograniczały możliwości Ragnara. Nie mniej jednak było oczywistym, że jego stan jest równie zły co błękitnookiego, a może i gorszy-w końcu dłużej chorował. Szary mimo wszystko nie spał-wiedział, że sen to najlepsza droga regeneracji sił, ale sama myśl o poddaniu się niewinnej drzemce wypełniała go strachem. Wiedział bowiem, że śmierć przychodzi również we śnie, bał się więc zasnąć tak, by już nigdy się nie obudzić. Pozostanie z dala od krainy Morfeusza przynosiło jednak odpowiednie skutki. Lwisko zewsząd wypełniały ponure myśli, we łbie majaczyły mu różne postaci, zarówno członków stada jak i wyobrażenie samej śmierci. Z czasem owe majaki, na dobre zagnieżdżając w podświadomości kota, poczęły stopniowo przytłaczać jego zmysły. W powietrzu czuć było jakby zapach krwi i zgnilizny. Do jego uszu dochodziły niespokojne szmery, a ślepiom jawiły się niewyraźne, ciemne plamy, skradające się zarówno do niego, jak i do Kahawiana. Serce Ragnara kołatało niespokojnie, a on sam zachłystywał się powietrzem, próbując na zapas wciągnąć większą porcję życiodajnego gazu, który wydawał mu się właśnie wyczerpywać. Taki właśnie schemat powtarzał się w nim od kilku dni, a objawy z każdą chwilą nasilały się. Lwisko leżało nieruchomo, wpatrując się w ścianę bądź wyjście z pieczary, aby za jakiś czas znów przepełniał je lęk oraz obawą o własne życie. Za każdym razem wydawało mu się, że to już ostatni raz, że to zaraz się skończy i już więcej nie powtórzy, trudno stwierdzić czy ku jemu szczęściu, czy nieszczęściu-ale w końcu dalej żył. Leżał teraz pod ścianą, nieco z tyłu i po drugiej stronie mając swojego towarzysza niedoli. Ułożony na prawym boku, z łbem wyciągniętym na ziemi, wpatrywał się nieprzytomnie w jakiś punkt na ziemi, oddychając nieco nienaturalnie, szybciej. Mimo, że jedzenia im nie brakowało, w tej pozycji na klatce piersiowej szarego zarysowywały się nieznacznie żebra oraz odrobinę zapadnięty bok. Gdzieniegdzie jego ciało znaczyły żałośnie łyse placki, obnażające jasnoróżową skórę oraz znacznie ujmujące mu majestatu kota, jakim był lew. Jego pysk również nie prezentował się najlepiej-malowało się na nim ogromne zmęczenie, rezygnacja, znaczyły go też plamki krwi, których nie udało się mu dotychczas usunąć. Patrzenie na takiego osobnika, balansującego na granicy życia i śmierci samo w sobie było potwornie przygnębiające i zdawało się, że potrafiło sprowadzić na ziemię nawet największego wesołka. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
22-10-2013, 22:15
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
To brzmi dziwnie, ale Vasanti, mimo że mieszkała tu od dłuższego czasu, nigdy wcześniej nie zapuściła się w głąb terenów graniczących z Lwią Ziemią. Z jednej strony było to logiczne, bo nie było powodów, dla których miałaby to robić. Z drugiej - nieznajomość terenów wroga nie świadczyła dobrze o Królowej. Nigdy nie wiadomo, kiedy podobna wiedza okaże się przydatna.
Czas, w którym Vei zdobywała nowe doświadczenie, jakim była wyprawa na ziemie Świtu, ciężko określić jako przyjemny. Było to raczej ciągłe rozglądanie się z niepokojem - zobaczą ją?, ostrożne, choć stosunkowo szybkie stąpanie - usłyszą...? A może lada chwila tubylcy zbiegną się, zwabieni tylko jej zapachem, przywodzącym na myśl miejsce, którego nie opuszczała, odkąd zjawiła się w tych stronach? Szczęściem w nieszczęściu okazał się ponury wygląd Świtu - wszechobecna pustka, poza odpychającym wrażeniem, ułatwiała natrafienie na jakikolwiek charakterystyczny punkt. Lwioziemka poszukiwała groty, bo logicznym się jej wydało, że to właśnie tam powinni przebywać chorzy. Jak miało się niedługo okazać, instynkt znów jej nie zawiódł. Dostrzegłszy pokaźnych rozmiarów jaskinię, serce przyspieszyło swój rytm, a jego posiadaczka bez chwili zwłoki skierowała się ku niej. Stanęła u wylotu, by tam powoli, z ociąganiem, wyciągnąć łeb ku półmrokowi. Dawno nie czuła się mniej pewnie niż tu, na obcym, ba!, wrogim jej obszarze, zupełnie sama, poszukująca jednego z czołowych członków Świtu, a zarazem prawdopodobnego ogniska choroby...! Czy można wyobrazić sobie gorszą sytuację? Lwica gwałtownie cofnęła się o kilka kroków, dysząc z niemałym przejęciem. Widziała... On tam jest... W dodatku nie tylko on. Stwierdzenie, iż oboje wyglądali okropnie, to jak nazwać ulewę mżawką. Tak, bursztynowooka spodziewała się ujrzeć chore lwy. Chore, ale nie umierające. Schyliła łeb, starając się opanować oddech. Nie pamiętała, by kiedykolwiek miała z tym problemy, jednak teraz przyszło jej to z trudem. Odkaszlnęła, mrużąc ślepia. Mimo że Świtezian było dwóch, to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie stanowią oni dla niej najmniejszego zagrożenia. Ucieknie szybciej, niż którykolwiek zdoła podnieść łapę. Pokrzepiona ta myślą, niespiesznie, już bez większego strachu, wkroczyła do groty. Teraz jeszcze wyraźniej widziała ogrom cierpień, jaki dotknął obu chorych. Taki widok to zmora dla medyka, a jeszcze większą zmorą była świadomość, że Hewę i Hatimę czeka to samo, a ona nie jest w stanie nic na to poradzić. - Deme - ozwała się z precyzyjnie wystudiowanym spokojem tym jednym krótkim, jakże abstrakcyjnie brzmiącym dla nich słowem. Podobnie nietypowa musiała być dla Świtezian sama jej wizyta. Z kolei dwugrzywy, o ile zachowywał dość świadomości, mógł wyrazić zdziwienie ze względu na fakt, iż Vasanti zawiesiła wzrok na szarym i z jakiegoś powodu tylko momentami rzucała szybkie spojrzenie drugiemu lwu. Podobnie część podłoża groty, na której przystanęła, znajdował się bliżej Ragnara i, niby przypadkiem, to w jego stronę była zwrócona. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
22-10-2013, 22:42
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Lwisko nie zdawało sobie sprawy z odwiedzin rudej aż do czasu, gdy w jaskini rozległ się jej głos. Nie poznał jej. Mało tego-nie zrozumiał, co powiedziała ani nawet nie był w stanie stwierdzić, kto właśnie przed nim stoi.
Lwisko zadrżało, bowiem postać lwicy pod światło jawiła mu się jako kolejna ciemna mara, których liczne zastępy potęgowały w nim tak rzadko odczuwany strach. Zarówno tętno jak i oddech samca gwałtownie przyspieszyły. Nie miał siły, aby wstać więc odsunął się nieco do tyłu, przylegając ściśle grzbietem do ściany. W jego przekrwionych oczach wymalował się strach, a one same patrzyły teraz z przerażeniem na zacienioną sylwetkę lwicy . Lwisko przełknęło głośno ślinę, kładąc uszy po sobie i wodząc nerwowo po ciemnym zarysie. Serce podeszło mu do gardła, gdy pewna myśl, podjudzana przez trawiącą go gorączkę zakiełkowała w jego łbie-myśl, że to ona i właśnie teraz po niego przyszła. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
24-10-2013, 20:10
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica poczuła dziwne ukłucie w sercu. On... On jej nie rozpoznał. Strach w jego oczach był aż nadto autentyczny. Czyżby wzrok mu się pogorszył? A może cierpi na amnezję? Albo to ruda wyglądała inaczej niż zwykle w tym ponurym półmroku. Ta teza wydawała się być mało przekonująca, acz możliwe, iż był to jeden z czynników wpływających na dziwne zachowanie szarego.
Zmierzyła wzrokiem jego towarzysza w celu upewnienia się, że tamten nie stanowi dla niej zagrożenia. Jego stan wyglądał na tragiczny, więc nie wydawało się, żeby Lwioziemka miała jakiekolwiek podstawy do obaw. Odwróciła się więc zupełnie w stronę Ragnara, nie spuszczając z niego bacznego spojrzenia. Nachyliła łeb ku niemu. - Jestem Vei. Pamiętasz? Vasanti Vei - rzekła cicho, lecz wyraźnie. - Przyszłam, by ci pomóc - oznajmiła, a głos nie zadrżał jej nawet przez sekundę. Po takim przywitaniu mogła się spodziewać nad wyraz szerokiego wachlarzu potencjalnych reakcji. Zdenerwowanie bursztynowookiej zdradzały jedynie powolne ruchy ogona. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
24-10-2013, 23:53
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Gdy imię tamtej rozbrzmiało w szarych uszyskach, lwisko zamarło na chwilę, jakby zszokowane tym, co właśnie usłyszało. Ragnar zacisnął powieki, mrugając potem kilkukrotnie-wyglądał na kogoś, kto właśnie się obudził i próbował oddzielić jawę od snu, który czepiał się go uparcie.
Gdy majaki gorączki ulotniły się nieco, sylwetkę Vei na powrót ogarnęło błękitne spojrzenie, tym razem jednak o wiele bardziej przytomne i rozumne. Na jej pytanie pokiwał jedynie łbem. -Wybacz. Myślałem, że umieram.-wychrypiał z trudem owe oświadczenie, próbując opanować drżenie ciała. W międzyczasie zakasłał krwawo, wtulając pysk w łapę, po czym na powrót walnął ociężały łeb na ziemi. -Chyba się trochę spóźniłaś-powiedział po chwili, pokazując zaplutą krwią łapę i uśmiechając się ponuro. Zamykał ślepia, mrugał, próbując choć na chwilę zobaczyć ją trochę wyraźniej, jednak jego starania pełzły na niczym, a obraz wciąż pozostawał tak samo rozmyty. Po jego pysku co jakiś czas spływały pojedyncze łzy, których już nie miał siły ocierać. Wszechobecną ciszę mąciły tylko szmery jego płuc, zdradzające to, jak ciężko mu się teraz oddychało. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
25-10-2013, 14:28
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Wolne skinięcie łbem miało na celu przekonanie lwa, że ruda pojęła jego słowa. Mocno się nie pomyliłeś, pomyślała z przekąsem.
Mimowolnie odchyliła uszy do tyłu. Czy teraz ich wszystkich czeka śmierć? Ragnara, Hewę, Hatimę... A wkrótce i samą Vei, która jak nikt inny narażała się na kontakt z wirusem, w dodatku z pełną świadomością konsekwencji swego czynu. Ponownie przyjrzała się szaremu, zastanawiając się, jak powinna się zachować w tak równie beznadziejnej co nietypowej sytuacji. - Może nie - odparła, acz bez większego przekonania. - Moich też to dopadło, dzięki czemu wiem, co na pewno nie działa... Ale tu jest inny klimat, więc może zioła też się różnią? - myślała na głos, mimochodem rozglądając się po grocie. Gdzie oni mogą składować leki? Najpewniej nieopodal... Niewiele jest chorób, na które nie da się znaleźć lekarstwa. Ta, choć niezwykle zjadliwa i zaraźliwa, wcale nie musi być jedną z nich. Pytanie tylko, cóż mieliby począć, jeśli poszukiwana roślina nie upodobałaby sobie ani Lwiej Ziemi, ani okolic Świtu. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
25-10-2013, 16:06
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Może tak. Ale co z tego, skoro i tak nic nie pomaga?-wychrypiał, spoglądając kątem oka na stojącą nad nim Vei.
Przymknął ślepia na dłuższą chwilę i nie odzywał się. Wyglądał, jakby zasnął, podczas gdy próbował właśnie opanować jakoś fale gorąca oraz kaszel, który dusił go uparcie. Po jakimś czasie otworzył błękitne ślepia, przenosząc wzrok na rudą. Dumał nad czymś przez chwilę. -Jeszcze trochę i Lwia Ziemia zupełnie pozbędzie się wrogów.-stwierdził, unosząc z trudem łeb i siląc się na wyjątkowo markotny uśmiech. Zupełnie przytłoczyły go te ponure myśli, które dodatkowo spotęgowało pojawienie się Vei. -Szkoda. Nie tak chciałem umrzeć.-dodał od razu wycierając kolejne łzy, które jak na złość zwilżały jego pysk.-I przegrać. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
26-10-2013, 22:10
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
- Skoro tak twierdzisz...
Na ułamek sekundy na pysku Królowej pojawił się krzywy uśmiech. Nie, lwicy wcale nie ucieszyła myśl, że Świt może znaleźć się u skraju zagłady - po prostu przyszedł jej na myśl komiczny obraz dwóch dorosłych lwów faszerujących się wszystkimi ziołami świata. Skoro 'nic' nie jest skuteczne, to znaczy, że musieli próbować wielu specyfików. Gdyby Vei nie wiedziała, jak wygląda sytuacja na Lwiej Ziemi, to zaryzykowałaby wysnucie teorii, że to właśnie zróżnicowanie przyjmowanych leków, a nie sama choroba, wpłynęło na wprost tragiczny stan Świtezian. Po jego kolejnych słowach oblicze rudej ponownie spoważniało. - To nie jest lokalna infekcja. Spotkałam chorego, którego dawno nie widziałam na Lwiej Ziemi, a też śmiem wątpić, by pałętał się u was. Owinęła okaleczony ogon wokół łap, ze stoickim spokojem obserwując reakcje samca i wysłuchując gorzkich stwierdzeń wypływających z jego pyska. Wciąż nachylała łeb nad rozmówcą. Jednak z obawy przed zarażeniem, nie śmiała obdarować go choćby przelotnym dotykiem. - Żyjesz. I Świt żyje - nie widzę tu waszego przywódcy. Zamilkła na chwilę, by zaraz kontynuować: - Chyba nie zostawi was tu samych? Przecież nie jesteście aż tak bezduszni - zauważyła, spoglądając bystro w błękitne ślepia. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
26-10-2013, 22:28
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Widząc uśmiech na pysku rudej, lwisko spuściło wzrok, czując jakby samica właśnie z tryumfem obserwowała porażkę swojego wroga. Westchnął cicho, nie odzywając się słowem.
-Może nie chce się zarazić.-mruknął, na wspomnienie o Kudłaczu.-Nie dziwię mu się, sam nie zbliżałbym się do nawpółzdechłego siewcy zarazy.-dodał ponuro, przymykając na chwilę błękitne ślepia. Czuł, jak przepełnia go gorycz związana ze stanem, w jakim się właśnie znajdował oraz z tym, że tamta widziała go takiego. -Przyszłaś tu zapytać o lek, prawda?-wychrypiał po chwili, jednocześnie z myślą, która teraz wpadła mu do zamroczonego umysłu.-Co za rozczarowanie...-dopowiedział od razu, po czym westchnął ciężko, oblizując pysk z ostatków krwi oraz czyszcząc z niej łapę. Nawet na łożu śmierci warto przecież zadbać o higienę osobistą. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
27-10-2013, 04:09
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Chwilę tkwiła w milczeniu. Owszem, taki właśnie był główny cel jej ryzykownej wizyty. Z jakiego innego powodu miałaby się narażać, wędrując przez obce, nieprzyjazne tereny, w dodatku bez gwarancji na ciepłe powitanie? Inna sprawa, że ostateczną decyzję o tym, że to ona sama podejmie się tej wycieczki była pewna niepokojąca informacja.
Tak, chciała uratować stado, Hewę, a w perspektywie - może i siebie. Lecz pojawiło się w niej również irracjonalne pragnienie ujrzenia po raz ostatni osoby, z którą odbyła parę miłych pogawędek. - Powiedziano mi, że wyglądasz na mocno chorego. Chciałam przekonać się na własne oczy, że to nieprawda. - Uśmiechnęła się smutno. Wcześniej odwróciła wzrok, lecz teraz znów skierowała go prosto na szare oblicze. Nadzieje bywają złudne, dlatego lepiej w ogóle zapomnieć o ich istnieniu. Niestety, niekiedy stanowi to trudniejsze zadanie, niż mogłoby się wydawać. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
27-10-2013, 10:57
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
W momencie gdy lwica odezwała się, przekrwione ślepia otworzyły się gwałtownie, od razu wbijając swe spojrzenie w rudą. Sprawdził od razu wyraz jej pyska, który wykrzywiała jakaś niezrozumiała dla niego żałość.
Długo milczał, zastanawiając się nad wydźwiękiem słów Vei, którego siłę być może spotęgowały fale gorączki. Jedno było pewne- lwica odniosła się do niego z troską, zainteresowaniem o jego życie i to, co się z nim dzieje. Świadomość owego faktu sprawiła, że poczuł w sobie jakieś dziwne ciepło, bynajmniej nie to, spowodowane gorączką. Wkrótce lwisko poczuło jednak, jak jego ciało i umysł przepełnia jeszcze więcej smutku, co do tej pory wydawało mu się niemożliwym-a jednak słowa samicy, wyprowadziły go z błędu. Żałość i wściekłość przeplatały się w nim, gdy czuł, że niezdolnym jest do choćby najmniejszego ruchu. Nawet nie mógł się podnieść, by okazać szacunek swojemu rozmówcy, co bolało go jeszcze bardziej niż samo cierpienie związane z chorobą. Wkrótce, przerywając wszechobecną ciszę i bezruch, samiec wyciągnął z trudem łapę przed siebie, dotykając miękkimi opuszkami rudych palców. -Może jeszcze wszystko będzie dobrze, kto wie?-wychrypiał bez przekonania, uśmiechając się do niej słabo. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
28-10-2013, 00:46
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Lwica miała świadomość, że podobny kontakt z pewnością nie mógłby stać się przyczyną zarażenia. Jednakże, był on tak niespodziewany, że w pierwszej chwili z trudem powstrzymała się od odruchowego odsunięcia łapy poza zasięg szarego. Zamiast tego uniosła kąciki warg nieco wyżej.
- Tak, nasze stada odżyją i z tej radości rozpętają wojnę. Znów będziemy mogli powalczyć... - stwierdziła z pewnym błyskiem w oku. Na chwilę odwróciła wzrok na Dwugrzywego, by upewnić się, że ten nie zwraca na nich większej uwagi. Patrząc na jego stan, byłoby to ciężkie, lecz - kto wie? - może akurat słuch zachował swą ostrość? Gdyby ktoś ze Świtezian dotarł do informacji o niezbyt typowych dla wrogów stosunkach Ragnara i Vei, to najpewniej nie wyszłoby z tego nic dobrego. Królowa w milczeniu przeniosła wzrok z powrotem na rozmówcę. Na jej pysku przez moment widniał wyraz wahania. Kilka sekund później ostrożnie zbliżyła drugą przednią łapę do lwa. Delikatnie dotknęła szarego policzka, dokładnie tego samego, którego niegdyś potraktowała zupełnie inaczej. Wzrok bursztynowych ślepi padł na pamiątkę po jej pazurach, tak nieistotną teraz, w obliczu niepokojąco ciężkiej choroby. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
28-10-2013, 01:03
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Tak, i znowu ustalimy jakąś nagrodę dla zwycięzcy, co?-wychrypiał, uśmiechając się wyjątkowo promiennie, na chwilę zapominając o swoim opłakanym stanie.
W przeciwieństwie do Vei on nie zwracał uwagi na drzemiącego samca, zresztą i tak wydawało mu się, że zostało mu już niewiele czasu na tym padole, dlatego nie zaprzątał sobie podobnymi sprawami łba. A może był już zbyt zmęczony, aby przejmować się takimi środkami ostrożności? Sam nie wiedział. Gdy poczuł miękkie poduszki rudej, mierzwiące sierść na jego poliku zamruczał cicho, przymykając ślepia. Na jego pysku wymalował się wówczas nieopisany spokój czy nawet błogość, czego w obecnym położeniu nie było mu dane doświadczać nazbyt często. Wkrótce mruczenie ustało, jednak klatka piersiowa lwa na szczęście wciąż unosiła się i opadała. Szary zdawał się spać, drzemać wyjątkowo przyjemnie, co nie byłoby niczym dziwnym-w końcu przez cały czas balansował na granicy snu i przytomności. |
|||
|
Kahawian Dwugrzywy | Konto zawieszone Płeć:Samica Liczba postów:1,101 Dołączył:Kwi 2013 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 17 |
28-10-2013, 17:35
Prawa autorskie: MadKakerlaken
Dwugrzywy leżał w kącie groty. Już od jakiegoś czasu nie miał sił ani się ruszyć, ani myśleć. Po prostu tkwił jak ten głaz w miejscu. Sen napierał falami coraz silniej, aż w końcu Kahawian się poddał. Ale nie na długo.
W pewnej chwili coś się zmieniło- nie byli już tu sami z Ragnarem. Przyszedł ktoś jeszcze... jednak nie robiło to na nim jakiegokolwiek wrażenia. Jedna osoba w tą czy tamtą... co za różnica? Boki rdzawego unosiły się minimalnie, w urywanym rytmie. Nie mógł jednak jakiejkolwiek władzy nad naturalnym odruchem. Jego uszy leniwie zwróciły się ku obcej, starając się wyłapywać jakiekolwiek dźwięki. Wszystko było tak zniekształcone, przytłumione... zupełnie jakby ich słuchał pod wodą. W końcu nie miał już sił nawet nasłuchiwać. Przecież nic się nie dzieje. Z jego piersi uleciało ciche, zachrypnięte westchnięcie. A umysł osunął się w cień. |
|||
|
Vasanti Vei Zgryźliwa | Iskra Gatunek:Lew Płeć:Samica Wiek:Wiek średni Tytuł fabularny:Medyk Liczba postów:2,979 Dołączył:Cze 2012 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 82 Zręczność: 88 Spostrzegawczość: 82 |
01-11-2013, 01:49
Prawa autorskie: Koseki-Leonheart (Kami), tło Disney / OwlyBlue (Ghalib)
Tytuł pozafabularny: Główny Administrator / Prowadzący Radia / Mistrz Kalamburów / Najpiękniejsze miano
Reakcją Vei na ragnarowe mruczenie i przybranie wręcz uroczego wyrazu pyska było początkowo jedynie odmalowanie ciepłego uśmiechu na jasnym obliczu. Jej myśli odbiegły od Kahawiana, a w zamian niemal całkowicie skupiły się na szarogrzywym, miejscami poprzetykane wizjami Lwioziemców stłoczonych w ciasnej grocie, o stanie niewiele lepszym od tej dwójki. Ile czasu minie, zanim staną się tacy jak oni, zakładając, że Królowa nie zdąży ich uratować? Jak długo Ragnar już cierpi...?
- Hmm - ozwała się cicho, co można było uznać za odpowiedź na jego pytanie, jednak w praktyce ruda rozpoczynała już nowy wątek. - Wydaje mi się, że gdybym miała się zarazić, to stałoby się to już dawno - uznała, uśmiechając się półgębkiem. Po tych słowach zrobiła coś, na co potrafiła się zdobyć tylko w tej dramatycznej sytuacji, w obliczu rychłej śmierci Świtezianina, a może i większości znanych jej osób. Mianowicie, powoli zmieniła pozycję poprzez położenie się tuż przy chorym, niemal się z nim stykając. A z całą pewnością stykał się z nim jej łeb, bowiem tym wręcz czule trąciła szary pysk. Znów padło na niego bursztynowe spojrzenie. - Długo już tu jesteś? - spytała Lwioziemka, z jednej strony z ciekawości, z drugiej w celach praktycznych, a z trzeciej po to, by lew zyskał możliwość powiedzenia czegoś innego niż komentarza do jej nietypowego zachowania. |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości