Tygodniowy bonus +5 opali Otrzymuje Warsir!
|
|
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia |
Pogoda
|
Postać miesiąca:
Sierpień Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
|
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei
Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
~ Gunter, Wodospad w Ognistym Lesie
|
Nahuel Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
06-11-2013, 23:50
Prawa autorskie: Malaika4 + Cynamonowa/Ragi
- Miałem.
Odpowiedź była szybka, jak zwykle. Nahuel nie wrócił już do tematu stad, opinię o Księżycu zachowując dla siebie. Zasadniczo zgadzał się ze spostrzeżeniem Ragnara, że nazwa ta jest dziwna, nie nietypowa czy oryginalna, a dziwna właśnie - co niosło za sobą dużo konsekwencji, nad którymi nie chciało mu się rozwodzić na głos. Szary miał wyraźnie co innego na głowie. - Szczerze mówiąc miałem niejedno... Widzisz, w moim rodzinnym stadzie nie tworzą się formalne pary, które dałoby się wskazać. Ot, czasem samiec chroni jedną samicę bardziej niż pozostałe, jest jej bardziej przychylny, a ona w zamian przynosi mu lepsze kąski z polowania czy konsultuje z nim decyzje. Ten stan nie trwa jednak długo. Zwykle po kilku miesiącach są już w takich... zbliżeniach z kolejnym osobnikiem. Wiem, o co spytasz, więc odpowiem od razu: dzieci są wspólne. Wiedzą, kto jest ich matką i zwykle kto ojcem, ale każde z nas jest za nie po równo odpowiedzialne. Ten, kto nie podoła zadaniu i pozwoli skrzywdzić kocię, jest sądzony jak rodzic. A tutaj macie zupełnie inne zwyczaje, prawda, Ragnarze? Pytanie było retoryczne, więc Nahuel nie zadał go, domyślając się, że i tak uzyskałby na nie odpowiedź. Oni tutaj wszystko mieli inne - niemalże wszystko; odwrócone, postawione na głowie, a jednak funkcjonujące w całkiem sprawny sposób. Dlatego wrócił do nich, gdy znów musiał rozwinąć się jako samiec i jako drapieżnik. Znał już wszystko to, co oferowała mu Dżungla, więc musiał szukać poza jej prawami. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
08-11-2013, 22:37
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Rozumiem.-odparł nader spokojnie, starając się nieco ukryć zaciekawienie tym, co mówił lampart i jednoczesne zdziwienie nad obszernością owej odpowiedzi.
Spuścił łeb, jakby dumając nad czymś i tak trwał dłuższą chwilę. -Umm, i gdzie one teraz są? Nie martwisz się o nie?-spytał po chwili, nawet nie zdając sobie z tego jak głupio zabrzmiało owe pytanie. W jego łbie pojęcie "młode" sprowadzało się teraz tylko i wyłącznie do małej, nieporadnej Frigg-nic dziwnego więc, że samiec zupełnie nie brał pod uwagę tego, że dzieci cętkowanego mogą być już dorosłe i samodzielne. Obrócił łeb, spoglądając teraz w lustro wody. -Mogą Cię potrzebować, a Ty siedzisz tutaj..-zauważył, jednak mówiąc to, bynajmniej nie zwracał się do Nahuela. |
|||
|
Nahuel Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
11-11-2013, 18:51
Prawa autorskie: Malaika4 + Cynamonowa/Ragi
- Czyżbyś mnie nie słuchał? Opiekują się nimi moi bracia, i ci z jednego miotu, i ci, z którymi łączy mnie przysięga krwi. Dzieci mają wielu ojców i są bezpieczne.
Przekrzywił łeb, a ciemnoniebieskie oczy, których barwa bliższa była tafli jeziora niż nocnemu niebu, nie pozwalały odwrócić wzroku. Oczywiście tylko temu, kto patrzył. A jasne ślepia szarego już dawno straciły na ostrości, gdy miast skupiać się na tym, co go otaczało, sięgnął w głąb siebie. - Martwiłbym się, gdybym był zmuszony pozostawić je same i nie dałbym rady ukryć ich zapachu. Od tego jednak są samice. Gdybym nie mógł zapewnić kociętom bezpieczeństwa, nie czyniłbym starań, by je posiadać. Wzruszył barkami, a cętki zatańczyły w rozszczepionych promieniach światła. Łatwo było zapomnieć, że tam był, gdy na granicy pola widzenia znajdował się tylko nieokreślony, plamisty kształt. - Co tu robisz, skoro wyraźnie chcesz przebywać gdzie indziej? Swędzi cię aż, widzę to po twej skórze, a mimo tego nie podnosisz zadu i nie używasz łap. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
13-11-2013, 22:39
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
-Wybacz moje roztargnienie, ostatnio jakoś nie czuję się sobą.-mruknęło lwisko w zakłopotaniu, machinalnie spuszczając wzrok.
Pytanie lamparta wyraźnie zdziwiło samca, który z zaskoczeniem spoglądnął na cętkowanego-czy on naprawdę był w jego oczach otwartą księgą, nie zdolną do ukrycia choćby najmniejszej informacji? Na to wyglądało. -Miałem zamiar pobyć sam. Przemyśleć parę spraw.-odparł.-Chciałem to zrobić w odosobnieniu, cudza obecność w tym momencie nie pozwala mi się skupić, zwłaszcza jeśli chodzi o Frigg-moją córkę.-dodał od razu, czując jakiś dziwny posmak po nazwaniu tak błękitnookiej po raz pierwszy. -Poznałem ją dopiero niedawno, z powodu wcześniejszej choroby, ale teraz dosłownie głupieję, gdy ta mała jest gdzieś obok...-wyznał niechętnie, czując, jak słowa same wpełzają mu na jęzor. -Teraz nieważne jest co chcę ja, muszę postawić stado na równe łapy, podjąć jakieś istotne decyzje wobec nowej sytuacji. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym przedłożył prywatę ponad dobro ogółu.-dodał stanowczo, jakby upewniając siebie samego w owym postanowieniu. Nie patrzył na Nahuela, ciągle błądząc wzrokiem gdzieś po tafli wody. /lame post is lame |
|||
|
Nahuel Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
25-11-2013, 12:42
Prawa autorskie: Malaika4 + Cynamonowa/Ragi
- Mogę się więc oddalić, jeśli zapewni ci to więcej spokoju, Ragnarze.
Reakcja Nahuela była łatwa do przewidzenia - wiadomym było, że lampart zaoferuje odejście. Jednocześnie jednak sądził, że tak samo przewidywalnym okaże się szary lew; że on z kolei zaprzeczy, zdecyduje, że towarzystwo nie przeszkadza mu tak bardzo. Może nawet trochę pomaga, zmuszając do nazwania tego, co w duszy przypominało tylko splątany kłąb futra, a składało się z wielu konkretnych uczuć i wspomnień. - Jeśli jednak zdecydujesz się na moje towarzystwo, pozwolę sobie zauważyć, iż w tej chwili zostało ci tylko to, co my nazywamy kontrolą strat. Nim zaczniesz naprawiać zaistniałe już zniszczenia, zadbaj o to, by nie powstało ich więcej. Łatwo skupić się na szczególe wymagającym naprostowania, zapominając przy tym o zwracaniu uwagi na cały obraz, który wcale nie przestał się pogarszać. Podrapał się za uchem, przerywając na chwilę, by zebrać myśli. - Jak rozumiem, w tej chwili chodzi o efekty zarazy oraz śmierć poprzedniego przywódcy. Oraz kwestia jego lwiątek, którym ktoś musi zapewnić bezpieczeństwo i wychowanie. Musisz upewnić się, w jakim stanie są pozostali przy życiu członkowie stada oraz, w pierwszej kolejności, czy ktoś z nich nie zdecydował się odejść do stad lepiej radzących sobie z sytuacją, po prostu: silniejszych. Musisz wiedzieć, ile lwów pozostaje pod twą opieką i ile z nich wymaga najszybszej pomocy, choćby rozmowy. A dopiero później zastanawiać się, "co dalej". Tu co prawda były trzy słabe stada, ale Nahuel doskonale wiedział, że Afryka do tej jednej krainy się nie ogranicza. A rozumiał mechanizm, który kazał odchodzić niedawnym towarzyszom, gdy ginęło to, co do tej pory trzymało ich razem. To tylko natura. Przetrwanie. |
|||
|
Skanda Bliznopyski | Duch Płeć:Samiec Wiek:7 lat Tytuł fabularny:Wędrowiec Liczba postów:1,840 Dołączył:Lip 2012 STATYSTYKI
Życie: 0
Siła: Zręczność: Spostrzegawczość: Doświadczenie: 94 |
30-11-2013, 00:22
Prawa autorskie: moje
Tytuł pozafabularny: VIP
Na jego pierwsze słowa samiec nie odezwał się. Chyba zarówno cętkowany, jak i on sam aż za dobrze zdawali sobie sprawę z tego, że zostawienie go tu samego ze swoim mętlikiem we łbie, bynajmniej by mu nie pomogło.
Lwisko przemilczało więc tę kwestię, słuchając dalszej części wywodu lamparta. -Tak, zdaję sobie z tego sprawę, właściwie, to miałem to w planie od samego początku.-mruknęło lwisko, kiwając łbem i czując się nieco pewniej w głębi siebie, że chociaż jeden krok, który poczyni będzie prawidłowym. Dopiero po chwili uderzył go fakt, że niemal w ogóle nie ma rozeznania w sytuacji, a próbuje przewidywać jakieś scenariusze i ustosunkowywać się do nich. Skarcił się za to w myślach, prześlizgując wzrokiem po cętkach Nahuela, aby ostatecznie zawiesić wzrok na ślepiach swego rozmówcy. -Chyba zbyt daleko wybiegam w przyszłość.-przyznał niechętnie.-I skupiam się za bardzo na sobie, na tym, co zrobić, byleby nie popełnić jakiegoś błędu.-dodał od razu, kontynuując myśl. -Wybacz, jestem dziś rozdrażniony jak lwica w rui.-mruknął, zaśmiawszy się nerwowo, po czym spuścił wzrok na własne łapy. Z jednej strony czuł się bardzo niezręcznie, że odsłania swoje słabe strony praktycznie nieznanemu osobnikowi, jednak z drugiej, Nahuel budził w nim jakieś dziwne zaufanie, jakby był podporą, która pojawiła się znikąd, byleby nie dać mu upaść. Lwisko spoglądnęło kątem oka na samca, zdając sobie sprawę z tego, że znów nastała cisza przez kluczenie pomiędzy myślami we własnym łbie. -Będziesz zawsze mile widziany na naszych ziemiach, Nahuelu.-oświadczył nieco pewniejszym tonem, kiwnąwszy twierdząco łbem. |
|||
|
Nahuel Konto zawieszone Gatunek:Lampart Płeć:Samiec Wiek:5 lat Liczba postów:163 Dołączył:Wrz 2013 STATYSTYKI
Życie: 100
Siła: 73 Zręczność: 69 Spostrzegawczość: 68 Doświadczenie: 29 |
01-12-2013, 21:08
Prawa autorskie: Malaika4 + Cynamonowa/Ragi
- Akurat na tym jednym dobrze, że się skupiasz, gdyż to twój błąd może pogorszyć sytuację. Cudze oczywiście też, ale twój najbardziej. Dobrze robisz, że próbujesz się przed tym ustrzec.
Nahuel zaoponował w niezręcznej nieco próbie pocieszenia Ragnara. Lubił tego szarego lwa, mimo różnicy poglądów i doświadczeń między nimi - potrafili o nich rozmawiać, a lampart czuł, że zachowuje się w stosunku do lwiska trochę jak do któregoś z młodszych braci czy kuzynów. Co ważniejsze jednak, tak samo traktował go tamten, przyjmując rady i rozważając je, miast obrażać się na lamparta za wtrącanie w nieswoje sprawy. - Dziękuję ci za to zezwolenie, władco. A teraz... Idź do swoich, Ragnarze. Na końcu znów zachował się tak, jak wtedy, gdy dowiedział się o zmianie układu sił w Świcie: powstał, prostując grzbiet z cichym trzaskiem, i skłonił łeb, opuszczając wzrok na łapy tamtego. Zawiązali jednak oficjalne stosunki obok tych nieformalnych, więc tym razem nie czuł potrzeby pozostawania w tej pozycji zbyt długo. A pożegnawszy się, odszedł. Bo gdyby nie zrobił tego pierwszy, Ragnar siedziałby nad Oazą jeszcze długo. A miał pilne sprawy do załatwienia. z/t |
|||
|
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości