♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Alve
Konto zawieszone

Gatunek:tigon Płeć:Samiec Wiek:dorosła Liczba postów:127 Dołączył:Kwi 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 70
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 10

03-07-2013, 23:10
Prawa autorskie: ja/xchima

Alve widząc tę okropną scenę zacisnęła szczęki z trudem przełykając ślinę. Odwróciła łeb mrugając kilkukrotnie aby pozbyć się łez mimowolnie napływających jej do ślepi, po czym ruszyła za czarną, nie chcąc dłużej patrzeć na tragedię małych gepardów.

zt
Chikja
Poszukujący
*

Gatunek:Hydra vulgaris Płeć:Samica Wiek:Dorosły Tytuł fabularny:Młodszy Szaman Liczba postów:766 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 83
Spostrzegawczość: 80
Doświadczenie: 10

07-07-2013, 21:40
Prawa autorskie: Vegava/ Koseki-L/Lioden
Tytuł pozafabularny: VIP

Ta ziewnęła tylko, miłej drogi do raju!
Machnęła czarnym ogonem zakończonym białym puszkiem i wybyła.

ZT
Soe Khalia
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:5 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 22:26
Prawa autorskie: Rysownicy Disneya

Od dawna wędrowała Wolnymi ziemiami. Nie natknęła się dotąd na żadnego lwa, nawet lisa nie spotkała. Dotąd, oznacza przez ostatni tydzień jak wędruje, po trzydniowym postoju, by zregenerować siły. Polowania były ostatnio jej jedyną rozrywką - brak towarzystwa wyraźnie jej doskwierał. Młoda lwica szła spokojnie brzegiem rzeki, aż natknęła się na źródło. Tak... tutaj odpocznie. Pochyliła głowę nad życiodajną wodą i zanurzyła w niej pysk, chłodząc się nieco, po czym ugasiła dokuczające jej pragnienie. Oczy samicy uważnie badały otoczenie, szukając miejsca do noclegu.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 22:37
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Uciekając, zastanawiasz się, dokąd tak naprawdę zmierzasz? Jaki jest twój cel? Co przyniesie jutro? Wszechogarniający mętlik w głowie tak mocno doskwiera, iż nie jesteś w stanie nic z nim zrobić. Zaczynasz popadać w dziwną rutynę, która niesie za sobą uczucie przygnębienia.
Aż nadchodzi odpowiedź.
Idziesz...
Donikąd.
Potężne łapy samca stąpały po trawiastym podłożu, kiedy ten szedł przed siebie z pochyloną głową. Ciche westchnienia wydobywały się z jego wnętrza wraz z kolejnymi krokami, które stawiał, zastanawiając się, czy w końcu odnajdzie swoje miejsce na ziemi.
Szamargdowe ślepia w końcu spojrzały na rozlewający się przed oczyma krajobraz. Jego wargi wygięły się w lekkim, praktycznie niewidocznym uśmiechu. O ile owe wygięcie można było nazwać w ogóle uśmiechem. Tak już było, iż nie był w stanie się uśmiechać, zważając na ciężka przeszłość.
Westchnął po raz kolejny, kiedy oczy jego ujrzały zgrabną sylwetkę samicy, schylonej nad źródłem.
- Witaj - ochrypły, ciężki od zmęczenia głos zabrzmiał dźwięcznie, kiedy Cas podchodząc ukłonił się lekko owej damie.
Zwykł to robić, bowiem do wszystkich pań miał szacunek. Niezależnie od tego jakie były - były płcią piękną.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Soe Khalia
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:5 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 23:01
Prawa autorskie: Rysownicy Disneya

Usłyszała go zanimsię zbliżył. Podniosła łebi odwróciła się. Tylko lwy kroczyły w ten sposób. Słyszała i widziała,że był zmęczony - oddychał ciężko i równie ciężko kroczył. Uniosła nieco łeb, wlepiając w niego uważny wzrok brązowych oczu, jednak po chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Witaj. Zmęczony, jak widzę. - Przesunęła się nieco, by dać mu dostęp do wygodniejszego miejsca przy rzece, by zaspokoił pragnienie. Ona sama usiadła i zaczęła lizać obolałą łapę. Zderzenie z głazem nie było przyjemne. Od południa bolała ją łapa, jednak nie utrudniało jej to podróży. Zdarzało się, by czasem się uderzyć,nie był to jednak powód, by przerywać podróż.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 23:09
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Spokojny, jednakowoż najwidoczniej wymuszony uśmiech przemknął po jego wargach, kiedy prostował swą posturę. Był dobrym aktorem, toteż nie dało się po nim poznać wymuszonej radości. Delikatny powiew wiatru musnął jego pysk, wdzierając się między kosmyki grzywy.
- Długa podróż za mną, więc i zmęczenie daje się we znaki - mruknął ku niej, spuszczając lekko łeb i wzdychając.
- Dziękuję najmocniej, droga damo - odpowiedział na jej gest, po czym nachylił się i zwilżył swój język, wargi oraz gardło chłodną i przyjemną wodą. Powieki na chwilę opadły na szmaragdy jego oczu, jednakowoż po chwili Cas powrócił do poprzedniej postawy i jął przyglądać się panience, której postura malowniczo upiększała obraz.
- Cóż się stało? Czyżby dolegały ci jakieś boleści? - wypłynęły spomiędzy jego warg słowa, kiedy na obliczu wymalowała się lekka troska.
Usiadł na nagrzanym delikatnie podłożu, po czym jego ogon owinął się wokół łap. Bystry jego wzrok wbijał się w posturę niewiele młodszej samicy.
Miło było po długim okresie samotności spotkać kogoś na swe drodze.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Soe Khalia
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:5 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 23:37
Prawa autorskie: Rysownicy Disneya

Ułożyła się wygodniej na podłożu, podwijając ogon i spojrzała na lwa. Rzeczywiście, miło było kogoś spotkać, o ile ten ktoś nie wymuszał uśmiechu. Zignorowała to jednak - może akurat nie miał ochoty się uśmiechać. Mokry łeb ochładzał ją dodatkowo - zdecydowanie tego potrzebowała, teraz jednak chciała odpowiedzieć towarzyszowi.
- Wypadek w czasie polowania... Uderzyłam łapą w głaz i teraz ...trochę boli. Do jutra mi przejdzie.
Ponownie delikatnie polizała łapę, jednak o nic nie pytała - zdawało się, jakby lew nie miał ochoty na opowiadanie, dokąd i po co zmierza. Wolała dać mu spokój niż niepotrzebnie drażnić.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

19-11-2013, 23:53
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

- Do jutra mi przejdzie? Droga damo... Jak można w taki sposób lekceważyć schorzenia? Nie wiesz towarzyszko, iż w życiu liczy się każdy krok? A gdyby teraz nie daj Bóg napadłbym na Ciebie? Może i jest to tylko ból łapy, jednakowoż zawsze jakiś ubytek na zdrowiu - mówił spokojnym, ochrypłym głosem wpatrując się w samicę stroskanym spojrzeniem.
Przechylił lekko łeb na bok, po czym na chwilę oderwał od damy swój wzrok i zapuścił go gdzieś ponad horyzont. Przymknął na chwilę powieki by wsłuchać się w delikatny szum wiatru, który lubo pieścił jego uszy i przemykał między pojedynczymi kosmykami jego sierści i grzywy.
Kiedy podniósł swe powieki, szmaragdy jego oczu zabłysły. Język wysunął się na chwilę spomiędzy warg i przejechał po nosie, po czym natychmiastowo się schował.
- Gdzież się podziały me maniery... - skarcił sam siebie, po czym podniósł się i na nowo się skłonił damie - Miano me Castiel. Jakżem mógł nie przedstawić się panience? Jak mogłem zapomnieć? Nie przystoi takie zachowanie - mówił lekko orzeźwionym głosem, jednakowoż nadal zapadniętym i ochrypłym.
Kiedy podniósł swój łeb powrócił do poprzedniej pozycji, ponownie siadając i owijając ogon wokół łap. Jego bystre oczy na nowo zatrzymały się na nowo poznanej towarzyszce.
Wydawało się mu, że przeszłość ma daleko za sobą. A jednak nadal jej urywki wciąż powracały i dręczyły go swym wyimaginowanym bytem gdzieś w zakamarkach jaźni.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Soe Khalia
Konto zawieszone

Płeć:Samica Wiek:3 lata Znamiona:0/0 Liczba postów:5 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 63
Zręczność: 73
Spostrzegawczość: 74
Doświadczenie: 10

20-11-2013, 22:46
Prawa autorskie: Rysownicy Disneya

Wywróciła oczyma i spojrzała nań zdziwiona. Ból łapy nie był specjalnie uciążliwy, a przecież nie takie rzeczy się jej zdarzały. Wygodnie usadowiona na ziemi, podkuliła ogon i uśmiechnęła się uprzejmie. W końcu nic się nie działo, nie było złamania, nawet skręcenia. Wyglądał na takiego, co polowaniem para się nieod dziś, a nie wierzyła, by nigdy nic się nie stało... Chyba, że to tlyko ona była taką kaleką.
- Zdarza się, bywałam w gorszym stanie.
Przyjrzała musię, po czym lekko pochyliła głowę w geście szacunku. Jaka szarmancja. Jej imię również nie było tajemnicą, więc odezwała się w odpowiedzi
- Mnie nazywają Soe. Chociaż moje pełne imię to Soe Khalia.
Uśmiech rozjaśnił jej pysk, gdy przewróciła się na bok, kładąc łeb na ziemi.
- Wybacz, ale od trzech dni ciągle jestem w drodze... Nie przeszkadza Ci, że leżę plackiem? To trochę... nietaktowne z mojejstrony.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

20-11-2013, 23:01
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Owiany chłodnym powiewem wiatru, przymknął na chwilę swe ślepia, aby oddać się krótkim rozmyślaniom. Błogość jaka zapadła na moment w jego jaźni była niewyobrażalnie piękna. Dziwny, wszechogarniający spokój, którego od tak dawna nie zaznawał.
Jego wargi wykrzywiły się w półuśmiechu kiedy głęboko wzdychał, wciągając do płuc rześkie powietrze, która zalało jego nozdrza, a następnie dotarło do płuc, lubo się po nic rozlewając. Przestąpił z łapy na łapę, po czym szmaragdowe ślepia znowu ujrzały świat.
Samiec oblizał szybkim ruchem pysk, po czym ponownie zatopił swe spojrzenie w towarzyszce, która dane mu było właśnie spotkać.
- Heh. Wszystko może nas zbliżyć do śmierci... Takie jest to smutne życie. - mruknął ku niej, jakoby głęboko zamyślony, pozostawiony gdzieś w otchłani swej jaźni.
- Soe Khalia... - ozwał się ponownie, kiedy imię towarzyszki dźwięcznie zabrzmiało w jego głowie, obijając się echem po jej zakamarkach. Wsłuchiwał się w brzmienie ów imienia, które dźwięczało bardzo przyjemnie. Wręcz pieściło jego uszy, strudzone długą podróżą, oraz koiło zrozpaczony umysł, pozostawiony w swej enigmie i samotności. - Cudowne imię - dodał po chwili ochryple, mrużąc delikatnie ślepia.
Słońce bowiem zaszczyciło ich swą obecnością. Delikatne jego promienie dopadły ciała samca. Ciepłe języki z lubością przylepiały się do jego sierści, buszując po jej gęstwinie. Cas w jednej chwili poczuł jak cholernie długo oczekiwaną przyjemność i błogość, iż miał ochotę paść, zamknąć ślepia i trwać tak, dopóki zmierzch nie nadejdzie.
Jednakowoż chwila ta szybko minęła, kiedy wyrwany z transu przez słowa samicy, spojrzał na nią swymi bystrymi i nonszalanckimi oczyma.
- Ależ oczywiście, że nie. Jest to dla mnie całkowicie zrozumiałe, bowiem sam od długiego czasu już podróżuję i szukam miejsca na spoczynek. Damie poza tym nie idzie się przemęczać. Dama winna odpoczywać i wygrzewać się w blasku złocistego słońca - na tle tych wszystkich barw jego głos był wprost przecudowny, chociaż ochrypły i ciężki. Jego ślepia, mącone blaskiem promieni, błyszczały wspaniale, nadając samcowi jeszcze większego uroku, który pogłębił cień uśmiechu.
Jednakowoż chwile potem nadeszło uczucie chłodu. Wszechogarniającego chłodu, który zbiczował swą obecnością jego duszę.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

14-03-2014, 23:30
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Jako, że postanowił nieco pozwiedzać tereny własnego stada, a przy okazji, zachciało mu się pić, Białogrzywy pojawił się przy Rzece Życia, po raz drugi święcie przekonany o przynależności terenu, na którym się właśnie znalazł do stada Srebrnego Księżyca. Po prostu Rzeka wydała mu się idealnie pasująca do tego stada, więc musiała do niego należeć!
Na samym początku omiótł niespiesznym wzrokiem okolicę, aby przekonać się, że i tym razem nikogo nie zastał, po czym energicznym już krokiem ruszył w stronę wody.
Przykucnął i zaczął zaspokajać pragnienie, przyglądając się przy okazji rozchodzącym się falom, powstającym na powierzchni rzeki.
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Sandu
Gość

 
15-03-2014, 14:01
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Zdrowy rozsądek podpowiadał młodzikowi, że gdzieś tam, wzdłuż tej rzeki, musi żyć jakieś stado. I chociaż szedł już któryś tydzień i nie był to pierwszy wodny ciek, którego brzegi przemierzał, to i tak żył nadzieją, że niedługo natrafi na jakieś skupisko lwów. Ciotka za dziecka prawiła mu, że nadzieja jest matką głupich. Z każdym krokiem utwierdzał się w przekonaniu, że chyba, niestety, miała rację.
Zastrzygł ciemnym uchem i z rezygnacją klapnął zadkiem o pokrytą trawą ziemię. Ciemne, deszczowe chmury od czasu do czasu ustępowały miejsca błękitnemu niebu, a słońce nieśmiało wystawało zza nich, jakby chciało dodać otuchy tym, którzy spoglądali nań z ziemi. Sandu westchnął głośno i potrząsnął łbem, aby ułożyć roztrzepane w nieładzie kosmyki porastające jego kark i tors. Odkąd ciemne futro zaczęło "wyskakiwać" gdzieniegdzie na jego ciele, od razu stało się celem czułych pielęgnacji i słodko-drwiących śmieszków ze strony czterech sióstr błękitnookiego. Żal ścisnął mu serce, kiedy przypomniał sobie ich uśmiechnięte pyszczki. Czy kiedykolwiek będzie jeszcze miał okazję je zobaczyć? Wypuścił z siebie kolejne westchnięcie, po czym niezgrabnie wsunął się do wody. Skoro nikt się teraz nie zajmie jego futrem, to czas wziąć sprawy w swoje łapy! I pewnie by jeszcze długo delektował się ciepławymi falami rzeki, gdyby nie odgłos języka uderzającego o taflę wody, który rozchodził się w oddali. Czyli nie był tutaj sam...? Jeśli nie, to co za stworzenia żyły w tym lesie?
Lucas
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:3 Liczba postów:65 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 40

18-03-2014, 22:10
Prawa autorskie: =MadKakerlaken, tło - jsek, obróbka - Felija

I nagle przy Shace, nie wiadomo skąd, pojawił się... Lucas. Oj, tego pana to się chyba nikt nie spodziewał. Bez słowa zniknął prawie rok temu, a teraz zwyczajnie postanowił wpaść nad rzekę i napić się wody. Noo, może zaspokajanie pragnienia nie było w tej chwili jego głównym celem, w zasadzie chciał zwyczajnie odwiedzić miejsce, które zna. A tę rzekę znał bardzo dobrze. Może wypadałoby bardziej, by zawitał najpierw na tereny Lwiej, ale w sumie to nie był pewien, czy jeszcze należy do tego stada. Trzeba się dowiedzieć od kogoś bardziej obeznanego w temacie, na przykład Feliji. A właśnie - Felija, ciekawe czy się za nim stęskniła. Lucas powinien się z nią jak najszybciej spotkać, w końcu to była, jakby nie patrzeć, jego jedyna przyjaciółka... Eghm, przyjaciółka. Taa.
Usiadł niedaleko białogrzywego i również zaczął się przyglądać falom, które tamten tworzył pijąc wodę. Przez chwilę milczał, ale długo nie wytrzymał.
- Yy, hej... - zaczął profesjonalnie rozmowę. - Bo ten, nie było mnie tu jakiś czas, a ty jesteś w zasadzie pierwszym lwem jakiego spotkałem i... Wiesz co tu się działo ostatnio? - spytał zwyczajnie, patrząc się średnio rozgarniętym wzrokiem na Shakę. - Chcę wyjść na zorientowanego jak wrócę do swoich, rozumiesz... - dodał szczerząc się lekko. Oj tak Lucas, ty i zorientowanie... Ty nigdy się nie orientowałeś, od dziecka żyjesz "obok" wydarzeń.
Shaka
Konto zawieszone

Gatunek:Lew Płeć:Samiec Wiek:Dorosły Znamiona:4/4 Liczba postów:257 Dołączył:Cze 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 65
Spostrzegawczość: 71
Doświadczenie: 60

24-03-2014, 00:12
Prawa autorskie: ~Ki-Re/~Onalew

Kiedy już się napił, nastawił uszy i zamarł na krótką chwilę. Zdawało mu się, że był tutaj ktoś jeszcze. Rozejrzał się dokoła, wtedy też zobaczył zbliżającego się do niego bordowego lwa. W sumie to nie, bo ten po prostu wyrósł obok niego. Zaskoczenie jedynie przez chwilę witało na jego pysku, za chwilę zastąpione przez lekki uśmiech.
- Cześć. - odpowiedział równie profesjonalnie, aż na samą myśl o tym, na jego pysku pojawił się krzywy uśmiech. Czyżby i on był z Księżyca? W końcu znajdowali się na jego terenach. Prawda?
- Em... A jak dawno Cię nie było? - zapytał zatem, chcąc nieco zatrzeć fakt, że on sam nie był zbyt odpowiednim informatorem. Ale przecież się do tego nie przyzna, prawda? Tym bardziej, jeśli ten mógł być z jego stada. Tak, tego powinien się najpierw dowiedzieć.
- Jesteś ze stada Srebrnego Księżyca? - zapytał więc wprost, uważnie mierząc zielonookiego wzrokiem. Tak jakby... skądś go kojarzył?

/Wybaczcie, że musiałyście tyle czekać ^^;/
[Obrazek: shaka_do_av_by_chotara-d8cm72u.png]
Lucas
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:3 Liczba postów:65 Dołączył:Cze 2012

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 74
Zręczność: 78
Spostrzegawczość: 62
Doświadczenie: 40

30-03-2014, 21:53
Prawa autorskie: =MadKakerlaken, tło - jsek, obróbka - Felija

- Noo, myślę, że tak z kilka miesięcy. - odparł po chwili zastanowienia. Przez kilka miesięcy mogło się wydarzyć na tych terenach naprawdę wiele, nie to co u niego... I nie, nie miał zamiaru przyznać się do tego, że zwyczajnie się zgubił. To było zbyt lamerskie, nawet jak na niego.
Po kolejnym pytaniu dziwnie na niego spojrzał. Z czego wnioskował?
- Nie, z Lwiej. Yy, chyba z Lwiej. Nie wiem, czy się nie wkurzyli i nie wywalili mnie za nie angażowanie się w sprawy stadne. W sumie, to bym się nie zdziwił. Ale wszystko mi jedno. - stwierdził, zgodnie z prawdą. Przynależność do stada nic dla niego nie znaczyła, zdecydowanie mógł żyć na własną łapę, w zasadzie żył w ten sposób od zawsze. Do Lwiej dołączył tylko ze względu na Inn, ale jako że ich związek od dawna był... Ekhm, lekko nieaktualny, to w zasadzie nie miał powodu, by tam należeć. Nie chciał nawet, z tego co pamiętał królowa była zbyt jędzowata, nie będzie zasilał jej szeregów. Chociaż... Z drugiej strony była tam Felka... Ej, chwila, co ten lew powiedział?
- Co to za Srebrny Księżyc? - wypalił nagle z lekko zdezorientowaną miną. Pierwsze słyszał. Prawdopodobnie. Zawsze istniała opcja, że zwyczajnie nie pamiętał.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości