♫ Audycja 36 ♫


Wszystkie audycje znajdziecie na audycje.krollew.pl
Tygodniowy bonus
+5 opali


Otrzymuje Warsir!
  • Forum zostało zarchiwizowane i dostępne jest jedynie w wersji do odczytu - poza ShoutBoxem i tematami pozafabularnymi. Dziękujemy za wspólną grę!
  • Oficjalny kanał na discordzie - do kontaktu z graczami.
  • Stale aktywny pozostaje dział z pożegnaniami, gdzie każdy będzie mógł dopisać swoje.
  • NIE zgadzamy się na kopiowanie jakiejkolwiek części tego forum, także po jego zamknięciu.

    ~ Administracja Król Lew PBF (2006-2018)
Generator statystyk
Drzewo genealogiczne
Okres zbioru (1 porcja):
Cis pospolity
Wulkan Burgess Shale, Ognisty Las, Źródło Życia
Pogoda
1-15 września
21 °C
16 °C
16-30 września
23 °C
17 °C
Postać miesiąca:
Sierpień

Naiwny, strachliwy i delikatny. Lwie dziecko zagubione pośród sawanny, odnalazło ciepło rodziny w śnieżnym Cesarstwie choć niedawno spotkał nieświadomie prawdziwego ojca.
Cytat września
Nadesłany przez Vasanti Vei

Stężenie fanatyków księżyca na poziomie zerowym kazało mu się zastanowić, czy przypadkiem nie zabłądził.
Znajdziecie nas na:
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#1
22-11-2013, 19:01
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Mogłoby się zdawać, że u podnóża starego drzewa powinien ktoś leżeć, wypoczywać, rozkoszować się strzępistym cieniem, jaki rozciągał się na zimnej, owianej nocnym wiatrem ziemi. Zdawać, tak, to dobre słowo! Bowiem ani pod, ani w pobliżu drzewa nikt nie leżał.

Nad sawanną noc zapadła kilka godzin temu. Niebo upstrzone jest mieszaniną szarawych chmur i nieśmiało zaglądających zza nich gwiazd. Księżyc owinięty szalem, nałożywszy lisią czapę rozświetla pustkowie, ocean szumiący w pobliżu wzbiera w comiesięcznym przypływie. Ten najbardziej wysunięty na południe Ziem Czterech Stad skrawek plaży nie należy do nikogo. Niezmiernie rzadko ktokolwiek się tu zapuszcza. Niemniej jednak tej nocy miało być inaczej...

Wspomniane wcześniej drzewo to zwykła akacja. Jest sucha. Rośnie na skraju plaży. Okolica dudni ciszą.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#2
22-11-2013, 19:11
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Szmaragdowe ślepia złotosierstnego lwa zapatrzone były z fascynacją w skrzący się na granatowym niebie księżyc. Przewlekła czerń nieba, mącona była szarością chmur, oraz przebłyskami granatu. Gwiazdy, które tak nieśmiało wyglądały zza owych chmur, zdawały się patrzeć z bardzo wysoka na ów miejsce, na którym brakowało person.
Jednakowoż gdzieś na uboczu leżał on. Castiel. Zapatrzony cicho w srebrzyste witraże, które tworzyły na niebie swym pięknem gwiazdy, milczał. Wsłuchiwał się w ciche szepty wiatru, które z każdą chwilą przynosiły coraz to ciekawsze nowinki. Jęzor wysunął się spomiędzy warg, po czym przejechał szybko po pysku, zwilżając go z lekka.
Spokojne westchnienie wydobyło się z potężnej piersi samca, kiedy tak leżał zasłuchany w głuchą ciszę i zapatrzony w blask skromnych kruszynek rozsianych po niebie. Wargi jego lekko wykrzywiły się, tworząc coś jakoby wdzięczny uśmiech.
Skąd przybywała owa wdzięczność? Były to bowiem jedynie gwiazdy, porozrzucane po niebie, chowające się w majestacie blasku księżyca, który wybijał się ponad nie.
A jednak...
Był to niesamowicie piękny widok, który wręcz powodował przyspieszenie serca. Sprawiał, iż nie chciałoby się nic więcej czynić, a jedynie leżeć w ciszy, zapatrzonym w piękno tego niezwykłego, nocnego sklepienia, które wręcz przygniatało ogromem swej bogatej urody.
Noc była niczym cudowna kobieta, o tak jasnych włosach, odzianą w granatową suknię, która kontrastowała się z niezwykłą mlecznobiałą cerą i oczami niczym dwie kosteczki lodu.
Uśmiechał się Castiel, wyobrażając sobie to wszystko. Wiedział bowiem, iż noc jest tak piękna, jak nigdy wcześniej.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#3
22-11-2013, 19:35
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Derion ciął plażę ostrymi, twardymi susami. Zmarszczone czoło, półprzymknięte, odbijające światło księżyca ślepia omiatały podłoże kilka kroków wprzód, nie za daleko. Lwisko miało dość zastanawiania się nad tym, co zrobiło, a czego nie zrobiło w ciągu ostatnich miesięcy. Czy był temu winien? Czy mógł zmienić przeszłość? Czy mógł uciec wcześniej? Gryzły go te myśli, uwierały jak żadne kiedykolwiek wcześniej. Chciał je wyrwać z siebie, wydrzeć zamaszystym ruchem, rozdrapać jak już prawie zagojoną ranę. Mocno zaciśnięte usta i co jakiś czas zgrzytające zęby pozwalały mu stłamsić tę nienawiść. Na chwilę, na moment.

Drzewo nie szukało odpowiedzi na dręczące je od dziesiątek lat pytanie (...). Bo nie było nagrody za jej znalezienie.

Derion zatrzymał się, podrywając do lotu drobiny piasku rozsiane po powierzchni plaży. Zacisnął ślepia i cisnął łapą w piach. Gdyby mógł wysunąć pazury, rozerwałby się teraz na strzępy. Zamiast tego podszedł do wody i wlepił wzrok w jej nieskończoną toń.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#4
22-11-2013, 20:13
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Szmaragdy skrzące się w zakątkach jego oczu przedzierały się między widokiem, doszukując się jakiś innowacji. Aż ujrzały przesuwającą się czarną sylwetkę nieznajomego, biegnącego wzdłuż wybrzeża. Złotosierstny przechylił lekko łeb, a jego brwi ściągnęły się ku sobie. Zmarszczył lekko czoło w momencie, kiedy tajemnicza postać zatrzymała się.
Trans, w którym tak długo trwał, nagle rozstąpił się i pozwolił wtargnąć zaciekawieniu innowacją. Cielsko samca nagle wzniosło się ku górze. Przez moment czuł się niestabilnie, bowiem został wytrącony z długich i żmudnych rozmyślań o swym życiu. W momencie zachwiania się, spuścił na chwilę łeb, aby wciągnąć do nozdrzy chłodnie, nocne powietrze. Rozlało się ono migiem po jego płucach, kojąc chwilowy ból. Grzywka kaskadą opadła na jego oczy, kiedy okrywał je złotem swych powiek, powlekanych czarnymi rzęsami. Kiedy chwilowy stan ustąpił, szmaragdowe ślepia znów skierowały się w stronę cienia.
Westchnienie ponownie wyrwało się z jego piersi, kiedy łapy ruszyły do przodu, prowadząc cielsko Cas'a. Spokojny i zrównoważony krok kierował go do obcej sylwetki, która tak go intrygowała. Z każdym metrem postura nieznajomego ukazywała więcej elementów. Będąc już blisko spojrzał na niego bystrymi oczyma. Widząc strudzone rozmyślaniami oblicze nawet nie pytał, cóż takiego się stało.
Skłonił się jedynie lekko przed samcem, jako że podstawę w jego życiu stanowiło motto: Szanuj innych, by samemu być szanowanym.
- Witaj towarzyszu - i zabrzmiał ochrypły, a zarazem potężny jak dzwon głos, który rozległ się, dusząc w dziwny sposób pustkę i ciszę, które tak bardzo nie pasowały do tego miejsca.
Jego ogon zmiótł lekko piasek, po czym zatoczył okrąg i padł na podłoże, wznosząc lekkie obłoki kurzu ku górze.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#5
22-11-2013, 20:22
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Mięśnie na karku Deriona pochwycił gwałtowny skurcz, obracając głowę lwiska w stronę dochodzących odgłosów. Lew wbił roziskrzone ślepia w złotą sylwetkę potężnego samca.
- Danette, nieznajomy - odezwał się chrypliwy głos Deriona. Czy bez powodu mógł obdarzać nieznajomego nienawiścią, którą w rzeczy samej powinien skierować w swoją stronę? Nie. Czarnogorzywy otrząsnął się, mrugnął oczyma, chcąc pozbyć się złości. Odwrócił łeb w stronę oceanu i wysunął dolną szczękę, mocno zaciskając zęby. Później uniósł wysoko brwi i trochę uspokojony, z powrotem powrócił wzrokiem w stronę złotego. - Należysz do jakiegoś stada? - spytał, bo było to pierwsze, co przyszło mu na myśl, o co można spytać nieznajomego w tych stronach. Może nie było to zbyt mądre posunięcie.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#6
22-11-2013, 21:38
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Silny podmuch wiatru rozwiał jego grzywę, dając słodkie orzeźwienie jego duszy i ciału. Przymrużył na moment swe ślepia, aby oddać się temu błogiemu uczuciu, które poczęło rozlewać się po jego ciele, dając o sobie znać poprzez przyjemne dreszcze.
Szmaragdy jego ślepi wbiły się w ujęte przez wyimaginowane dłonie furii oblicze, które skrzyło się od gniewu, natomiast ślepia zatopione były w blasku niebywałej wściekłości. 'Danette' zabrzmiało dźwięcznie w jego jaźni. Czyżby był to rodzaj nieznanego mu przywitania? Westchnął cicho, po czym wysłuchał spokojnie pytania samca.
- Niestety towarzyszu. Nie. Przed kilkoma dni przybyłem na te tereny w poszukiwaniu ujścia od swej ciągłej, bezustannej samotności, która podąża za mną ociężałymi krokami i krępuje łańcuchami imaginacji - mówił, a jego głos zdawał się w pewnych momentach drżeć albo załamywać.
- Castiel - przedstawił się skłaniając lekko towarzyszowi, po czym wyprostował swą posturę, nachylając lekko łeb - Trapi cię coś towarzyszu, nieprawdaż? Wybacz, za tak nietaktowne zachowanie, jednakowoż... Nie byłbym w stanie odejść tak po prostu, świadom złego.
Lodowa cisza skuła żelazną obręczą jego gardziel, krępując słowa, które nagle uwięzione zostały gdzieś głęboko we wnętrzu Cas'a.
Przypływ wspomnień, na widok strudzonego oblicza nieznajomego, był okropny. Castiel wyglądał podobnie przez ten cały czas. Jednakowoż w pewnym momencie nauczył się przybierać dziwną maskę na swe lico, która kryła wszystkie troski i całą gehennę, która kłębiła się gdzieś na dnie złotosierstnego serca.
Są dni, kiedy jesteś w stanie wyjść światu naprzeciw i wykrzyknąć: KOCHAM CIĘ.
Ale są też dni, kiedy mówisz sobie, jak bardzo tego świata nienawidzisz.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#7
22-11-2013, 22:37
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Derion schylił łeb i słuchał Castiela w wielkim skupieniu, zakrawającym na zdziwienie. Jego pysk lekko się rozwarł, bowiem czarnogrzywy pierwszy raz spotkało się z lwem o tak dystyngowanym sposobie bycia, co wprawiło go w niemałe zdziwienie. Samotność? Ciągła? Bezustanna? Łańcuchy imaginacji? Pysk Deriona wykrzywiłby odrażający wyraz, gdyby szmaragdowooki towarzysz nie przeszedł szybko do nastepnego punktu programu. Ach tak!
- Derion - rzucił twardo, jakby nienawidził tego imienia. - Miło mi - dodał pro forma, równie beznamiętnie. - Nie zachowujesz się nietaktownie... Czy coś mnie trapi? Mnie dręczą codzienne bolączki, chyba każdego z nas, hm?
Derion po raz ostatni zmarszczył czoło. Odwrócił się i postąpił dwa kroki przed siebie, stając po przeguby w wodzie. Uśmiechnął się sam do siebie, nie wiedzieć czemu. Zniżył nisko łeb i wpatrzył się w tylko sobie znany punkt na widnokręgu.
- Skąd pochodzisz?

Nieistniejące listowie akacji zaszumiało.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#8
22-11-2013, 23:01
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Jakże dziwny uśmiech wykrzywił wargi Castiela, sprawiając iż jego oblicze stało się jeszcze sympatyczniejsze. A może była to jedynie maska, którą przyodziewał przy kontaktach z innymi personami? Któż jest w stanie znaleźć odpowiedź na owe pytanie? Sam Castiel zastanawia się momentami, czyż owa maska nie stała się już zwyczajną szarą codziennością, którą ubrał po prostu w żywe barwy, aby zakryć odrażające wspomnienie przeszłości, które z taką lubością powracało w swej monumentalności do niego. Uśmiechał się często do życia, to prawda. Ale w ten sposób chciał jedynie zakryć swe bolesne wspomnienia ze straszną przeszłością, która w rzeczywistości nie pozwalała mu normalnie egzystować. Zdarzały się dni, kiedy z największą gorliwością pragnął nie otwierać oczu, a wargi jego szeptały wyłącznie modlitwy, które wznosił ku aniołom, błagając o pomoc. Zwykle padały wówczas słowa: 'Proszę... Pomóżcie mi... Już nie daję rady...'.
A były to najgorsze dni, pełne niebywale ogromnej goryczy, która tak straszliwie spowijała serce Castiela, iż nie potrafił nawet spojrzeć w ciemność, która go otaczała, bowiem bał się ujrzeć tam siebie... A co gorsza - swe wspomnienia.
Ów uśmiech zabrzmiał na wargach samca, kiedy ten postępował kilka kroków w przód, zatapiając swe łapy w nagrzanej za dnia przez słońce wodzie. Przymknął swe ślepia, wsłuchując się w ciche brzmienie fal, które tak kojąco wpływały na jego umysł.
- Heh. Masz rację towarzyszu. Życie jest pełne udręki, w dodatku sprawia wrażenie niewdzięcznego i pełnego chłodu. Osobiście sądzę, iż w rzeczywistości jest takie. Zabija od wewnątrz, nie dając tak naprawdę szans na przetrwanie. Natomiast wszystko, co nas otacza, staje się wówczas jedynie słodką iluzją, która zamyka nam oczy - płynęły spomiędzy jego warg żelazne słowa, dźwięcznie obijając się o małżowiny Deriona, mącąc spokojny szum fal, oraz nocnych tchnień, które dobiegały z dala do nich.
- Gdybym tylko sam to wiedział... - odrzekł w odpowiedzi na pytanie samca lekko się uśmiechając i wzdychając.
- A ty? Jakieś drogi doprowadziły cię w to miejsce?
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#9
22-11-2013, 23:12
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Nigdy, zwłaszcza tej nocy, widząc szmaragdowookiego po raz pierwszy, Derion nie przypuszczał, że ktoś wpełznie do jego umysłu w tak bezpretensjonalny sposób, tak szybko i sprawnie. Słowa lwa sprawiły, że czarnogrzywy znieruchomiał, dając wodzie obmywać swoje łapy nieregularnymi, miękkimi falami. Jego uszy położyły się równo z czaszką, chcąc w jakikolwiek sposób zapobiec wdarciu się Castielowych słów do umysłu. Tak, lwisko miało rację. Miało cholerną rację, której Derion nie potrafił zaprzeczyć, żyjąc od kilku lat w świecie imaginacji, nadziei na spełnienie niemających pokrycia celów. Jedyne, co mu zostało, to własny umysł, który nie potrafił przystosować się do nowych warunków, nie potrafił wyprzeć się ani wiary, ani nadziei. Po chwili milczenia zdołał wyrwać krtań z łapsk czegoś, co dusiło go od wewnątrz.
- Jeszcze wczoraj myślałem, że wracam.
Odwrócił łeb w stronę Castiela i uśmiechnął się jedną stroną pyska.
- Chyba nie mam już do czego... Eeehh... - stęknął, chcąc strącić z siebie smutek. - Cóż. Więc już nie wracam. Idę. Nie mam pojęcia dokąd. Tak to jest, jak się traci grunt pod łapami. Chyba właśnie go straciłem.
Pociągnął nosem i odwrócił się, by zaraz ruszyć wzdłuż oceanu, krocząc na granicy wody i lądu. Skinął głową lekko, uznając za oczywiste, że Castiel za nim podąży.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#10
22-11-2013, 23:39
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Złotosierstny wygiął się lekko, dając przez chwilę odpocząć zmęczonemu ciału, po czym z wolna ruszył za lwem.
- A więc jest nas dwóch... - mruknął cicho, prawie niesłyszalnie, jednakowoż na tyle mocnym głosem, aby słowa dotarły do towarzysza. - Ehh. Życie jest ciągłym poszukiwaniem, co w rzeczywistości przemienia się w tragedię. Szukamy czegoś bez chwili wytchnienia, momentami nie zdając sobie sprawę, iż tak naprawdę wszystko jest tutaj, obok nas... Rzeczywistość bywa doprawdy brutalna w swej szarej monotonności - słowa, przerywane krótkimi westchnieniami, rozpływały się gdzieś na wietrze, jak gdyby ten wiatr rozwiewał je gdzieś w głęboką, czarną dal.
Uczucie pustki rozbrzmiewało gdzieś w jego wnętrzu, dźwięcznie dając o sobie znać. Podążając za samcem momentami przygryzał dolną wargę, aby bólem fizycznym uciec od cierpienia psychicznego, które tak cholernie go przerażało.
Kolejne przypływy koiły jego ból, poprzez łagodne obijanie się o łapy, co wywoływało chwilowe, jednakowoż przyjemne dreszcze, które były w stanie rozproszyć złe myśli.
- Aczkolwiek od rzeczywistości nikt nie jest w stanie uciec. W pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że zaciska się grubym sznurem wokół twojej szyi, powoduje nagłe palpitacje serca, wkrótce potem prowadząc do nieuchronnego stanu psychicznej agonii... I pewnego dnia nie jesteś już w stanie otworzyć swych oczu, aby spojrzeć na ten obrzydliwy, skażony ogromem gehenny świat. Starasz się uciec... Tylko w końcu zadajesz sobie pytanie: gdzie się podziała moja ucieczka? Poszukujesz swojego Edenu, raju, do którego tak uparcie dążysz... A pewnego dnia okazuje się, iż tego Bożego Ogrodu wcale nie ma. I wówczas pozostaje już tylko pustka...
Castiel szukał. Szukał zawsze. Czasem bał się tego szukania, jednakowoż zwykle uparcie starał się odnaleźć swój obiecany Eden. Aczkolwiek... W momencie, kiedy już prawie sięgał jego bram, wszystko znikało. Tak szybko...
Tak boleśnie.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#11
22-11-2013, 23:56
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Derion przełknął ślinę przez zaciśnięte gardło. Tak, to prawda, że co chwila jego pyszczycho wykrzywiał grymas lekkiego zdziwienia przyprawionego rozbawieniem. Nie było to wyrazem drwiny ani kpiny ze słów Castiela, lecz jedynie odzwierciedleniem autentycznego zdziwienia, jakie rosło w Derionie z każdym słowem szmaragdowookiego. Nigdy wcześniej nie spotkał kogoś, kto w tak swobodny sposób opowiadałby o bolączkach swojej duszy, o prawdzie (zdaje się...) istnienia i codziennej walki z siłą rzeczy powstającymi o każdym wschodzie słońca problemami. Wywód Castiela tarmosił Derionem od wewnątrz, nie dając mu odpocząć, ciągle zanurzając pod powierzchnię. Nie, nie wypłyniesz. Otwórz oczy, zobacz! Tak, zobacz to, co jest na dnie. Nie chcesz otworzyć oczu bo wiesz, że gdy to zrobisz, zdziwienie rozerwie ścięgna twojej szczęki; otworzysz paszczę; woda rozerwie twoje płuca. Tak, będziesz wiedział już wszystko. I będziesz martwy. Taka właśnie jest cała cholerna prawda o tym świecie.
- Wiesz... - zaczął bardzo niepewnie. Nie potrafił wypowiadać się w podobnym do Castiela tonie. Ostatnie lata spędził z podziemnym towarzystwem prostaków i hulajdusz, których słownik ograniczał się do kilku sprośnych słów. - Chyba w ten sposób właśnie szukałem, eee... w ten sposób okazało się, że to... tego, czego szukam, tak naprawdę nie ma.
Wzruszył barkami i zaśmiał się nerwowo.
- Taki kaprys życia.
Podsycasz w sobie nadzieję, by w momencie, gdy wyda ci się, że masz na tyle siły by osiągnąć to, coś sobie zaplanował, idioto, okazało się, że twoje trofeum nie istnieje.
- Chyba nie można w tym gównie siedzieć zbyt długo.
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#12
23-11-2013, 00:11
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Cichy, bezimienny uśmiech spowił wargi samca, kiedy spoglądał na ocean, podążając za lwem. Jego dusza płakała. Chwila. Płakała? To nazbyt delikatnie określenie. Jego dusza ryczała, dławiła się swymi łzami, wrzeszczała wniebogłosy, starając się wyrwać z tego ogarniętego ciągłym cierpieniem ciała, w którym nie miała już racji bytu.
Była martwa. Umierała wewnątrz Castiela, tonąc we krwi własnej bezsilności. Ucieczką od tego wszystkiego było jedynie poszukiwanie. Dnie zatem zawsze mijały wspaniale. Cas nie miał czasu na roztrząsanie przeszłości. Zwykle dużo wędrował, polował, uciekał... Ale po każdym dniu następowała straszna, przeszywająca swą pustką noc, która nie pozwalała mu na ucieczkę. Wówczas czuł jej zimne ramiona, które ujmują go i przytulają do zlodowaciałego, drobnego ciałka. Było to apogeum rozpaczy. Wbijał wtedy po prostu puste ślepia w jeden punkt, pragnąc kolejnego świtu... Ale godziny mijały wolno. Każda sekunda dłużyła się niemiłosiernie. Każda trwała wieki. Każda była jak gdyby kolejną kulą wbitą prosto w serce.
Czasem zdarzało się, iż Cas krzyczał. Po prostu wtórował swej duszy, chcąc jej pomóc się wyrwać z tego obrzydliwego cielska. Ale wszystko było to na nic.
Mimo nieszczęść...
Nadal czuł, że pilnują go anioły.
- Masz rację... Może w końcu nadszedł czas, aby odpocząć, nie sądzisz? Może to ten moment, kiedy trzeba się zatrzymać. Przestać ciągle uciekać... Możliwe, że teraz należy odwrócić się i krzyknąć: Nawet jeśli mnie dopadniesz, ja i tak się nie dam. Może to głupie, jednakowoż... Jak długo możemy uciekać i poszukiwać? Nie może to trwać wiecznie. Z dnia na dzień stajemy się słabsi, nawet nie zdając sobie z tego sprawy... Co w efekcie prowadzi do szybkiego wyniszczenia. Czasem mam wrażenie, że wraz z narodzinami zostałem zainfekowany dziwnego rodzaju wirusem, który nie pozwala mi na szczęśliwy byt tutaj. Co więcej... Mam wrażenie, iż nawet umarłszy nie zaznam radości...
Bolesne jest życie. Jego trud jedynie pogarsza cierpienie, nasycając je niemiłosiernie długim oczekiwaniem na odpoczynek. Ale ile można czekać na odpoczynek?
- A może... trzeba wyjść temu wszystkiemu naprzeciw...
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#13
23-11-2013, 00:26
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Trudno powiedzieć jak Derion zareagowałby, gdyby wszystkie myśli, które przetoczyły się przez umysł Castiela wyszły na wierzch. Z pewnością nie wiedział, nie potrafiłby zaplanować swojego działania, niemniej jednak instynkt w jakiś sposób kierowałby jego działaniami, coś próbowałby wskórać. Nie znając wszystkich myśli towarzysza rozmowy, jedynie ich ułamek (i tak już przytłaczający czarnogrzywego), lwisko mimowolnie wyczuwało, że to, co słyszy, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Ale czy ma ochotę zaglądać pod powierzchnię...?!
- No wiesz... ja nigdy nie zagrzebywałem się w tym wszystkim, po prostu teraz jestem hm... wpadłem w drzewo, o! Wpadłem w drzewo. Trochę bolało, ale myślę, że pójdę dalej. No bo jak długo można patrzeć na tego swojego tępego oprawce, sam powiedz! Drzewo to drzewo, do drzewa nie przemówisz. Omijasz i idziesz dalej. Bo se pazury na nim stępisz i tyle - miłe wspomnienie pazurów zagościło w umyśle lwa. Nie minie miesiąc, jak znowu odrosną, eh! - Nie chcę trywializować. Ale to nie w moim stylu delektować się własnym smrodem. Swoją drogą cieszę się, że cię spotkałem, Cas. Mogę w ten sposób? Cas... Bo w samotności to faktycznie jedynym, co pozostaje, to wykopać sobie dół, heh. Dzięki - popatrzył w oświetlone księżycem oblicze lwiska. Nie dostrzegł w nim nic. Uśmiechnął się szczerze i delikatnie. - Ale dlaczego ty to robisz? - spytał niemal szeptem. - Co cię tak trzyma?
Castiel
Konto zawieszone

Płeć:Samiec Wiek:Ponad trzy wiosny Znamiona:0/0 Liczba postów:17 Dołączył:Lis 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 78
Zręczność: 66
Spostrzegawczość: 66
Doświadczenie: 10

#14
23-11-2013, 00:43
Prawa autorskie: Avatar (c) Znajoma ^^; Obraz w podpisie (c) svxx; Podpis (c) Yui

Samiec nagle lekko się roześmiał. A śmiech jego był doprawdy przyjemny. Tak niespotykanie ciepły. Zupełnie niepasujący do obecnej sytuacji, w której to rozpaczliwie starał się wyprzeć ze swego umysłu przeszłość.
Ponoć tonącemu pozostaje chwytać się modlitwy. Czyż nie tak?
- Oczywiście. Dla mnie to nawet lepiej, a dla ciebie z pewnością wygodniej - odrzekł na pytanie w momencie, kiedy śmiech zastąpił jedynie skromny uśmiech, wykrzywiający z lekka wargi samca. Przygryzł lekko dolną ich część, wpatrując się w skromne, a zarazem piękne w swej prostocie gwiazdy.
- Ale widzisz... Czasem w życiu jest tak, że za jednym drzewem rośnie cały ich las. I zaczynasz wpadać w każde. A las ciągnie się i ciągnie. Jak gdyby nie miał końca. I co wówczas? Nie zetniesz przecież wszystkich. Tak łatwo także ich nie obejdziesz. I podobnie jest w życiu. Z czasem okazuje się, że zabłądziliśmy w tej leśnej gęstwinie życia, nie znając drogi powrotnej. Ale zawsze trzeba próbować. Kierując się na północ życia gdzieś w końcu dojdziemy. Może i miejsce to nie będzie apogeum naszego szczęścia, ale z pewnością stanie się jakimś nowym etapem w jego realizacji. Ja natomiast uważam... Że trzeba walczyć. Poddając się pokazujesz jedynie jak wielkim tchórzem jesteś. A przecież... Świat należy do odważnych. Nikt nie pamięta tchórzy - i w tym samym momencie posłał swemu towarzyszowi pełen szczerości i ciepła uśmiech, skupiając na nim spojrzenie swych szmaragdowych oczu.
- Dlaczego...? Heh. - cicho się zaśmiał, spoglądając gdzieś w dal i w duchu zastanawiając się nad odpowiedzią, jednakowoż czuł niewyobrażalną pustkę, której nie był w stanie ogarnąć, ani tym bardziej zrozumieć - Wciąż szukam odpowiedzi na to pytanie.
Jego słowa zabrzmiały głośno i wyraźnie. Jak gdyby Cas starał się akcentować każde słowo. W rzeczywistości jednak słowa były tak dosadne, iż same wybrzmiewały tak w naturalny sposób.
Ale wciąż wiedział, jak martwa jest jego dusza. Przybita do krzyża, wołająca do niebios niczym Chrystus: Boże, mój Boże... Czemuś mnie opuścił?
Każdy przecież nosi swój krzyż.
[Obrazek: az5i.jpg]

Czy ludzkie życie jest zbyt długie, by wymazać uczucia?
Ponieważ chciałbym od nowa spróbować
Zrobić to, co pozostawiłem nieskończone.

Powinienem ciągle gonić za swoimi marzeniami,
Potykając się na tej wąskiej, pełnej zakrętów drodze.
Szukam utraconego nieba, ale nie chcę wracać do "starych czasów".
Przestań się smucić,
Jakbym stał się ofiarą tylko po to, by móc zrozumieć.
Grzech nie kończy się tylko łzami,  
Musisz nieść ten ból na swoich ramionach przez cały czas.
Na kogo czekam w tym labiryncie uczuć, z którego nie widać wyjścia?
Zapisując je w białym notesie,
Chciałbym jeszcze więcej wyrzucić z siebie.
Od czego pragnę uciec?
Od rzeczywistości?

Żyjemy po to, by spełniać swoje marzenia.
Zamierzam to wykrzyczeć: słyszysz mnie?
Nie mam już miejsca, do którego mogę wrócić,
Dlatego nie mogę iść po linii najmniejszego oporu.
Zawsze jestem wdzięczny za życzliwość,
Dlatego chcę stać się silniejszy...  
Jestem już w drodze.
Przyjmę ten ból z rozrzewnieniem.
Derion
Duch
*

Gatunek:lew Płeć:Samiec Wiek:zdechł, miał wtedy ok. 7 lat Znamiona:Stada ZG na lewym barku Tytuł fabularny:Znachor Liczba postów:964 Dołączył:Paź 2013

STATYSTYKI Życie: 100
Siła: 87
Zręczność: 75
Spostrzegawczość: 70
Doświadczenie: 44

#15
23-11-2013, 13:27
Prawa autorskie: av - Rag, obrazek w podpisie - Szczurzysława, ref - ja
Tytuł pozafabularny: VIP

Głaskany mentorskim tonem Castiela Derion czuł się jak roczny lwiak, który opuszczał rodzinne strony by poszukać szczęścia gdzie indziej. Jakże dawno temu to było! Jak dawno... Nie zmienia to faktu, że czarnogrzywy ciągle w dużej mierze był właśnie tym rocznym podrostkiem, później góra dwulatkiem, który niezbyt wiele czasu poświęcał górnolotnej refleksji nad sensem istnienia. Przez chwilę dał się głaskać Castielowi, jednak po chwili otrząsnął się, by zrzucić z siebie mentalne łapy jego mądrości. Bo nie w jego naturze leżało zastanawiać się nad tym wszystkim. Był lwem, który działał, istotą chodzącą, czynną, nie bierną. Potrzebował tylko wskazówki, by wiedzieć, do czego się przyczepić, w którą stronę iść. To, że w połowie drogi swojego życia w głębi ciemnego znalazł się lasu znaczyło tylko tyle, że należy rozejrzeć się za przejaśnieniem między wąskimi pniami drzew, pomiędzy którymi zabłądził. Tak, wszedł w drzewo. Był głupi, nie zauważył idiotyzmu swojego dotychczasowego rozumowania. Grunt, to zorientować się w sytuacji.
- Masz rację, Castielu - odpowiedział, odbijając od oceanu w stronę samotnego drzewa, które ciągle zastanawiało się nad sprawami, których rozstrzygnąć się nie da. - Świat należy do odważnych i nie wyklucza mnie. Przybyłem tu chcąc wrócić do czegoś, co dawno temu się skończyło i nie ma już racji bytu. Wierzyłem w boginię natury, w którą wierzyli moi pobratymcy. Czy to znaczy, że wraz z nimi zniknęła i ona? Może jestem prostym lwem, może nie rozumiem zbyt wiele, ale to wydaje mi się potwornie nieuczciwe. Ona była ze mną we wszystkie te dni, kiedy... co, jeśli zostałbyś jedynym, który trwa przy swojej wierze?
Piasek przyjemnie muskał go między palcami. Przy samym drzewie Derion zatrzymał się, chwilę namyślił, po czym wspiął na niewielką wydmę, by legnąć na niej na boku. Ocean szumiał przyjemnie, południowo-wschodni wiatr tarmosił jego grzywę zadziornie.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości